Dołącz do nas

Felietony

Alarm! Nie mamy ławki – czas na wzmocnienia

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Dwa tysiące w drodze. Tyle kilometrów przebyli w ciągu 8 dni piłkarze i kibice GKS Katowice. Dwa dalekie wyjazdy na drugi koniec Polski – Bytów i Suwałki. Efekt? Zero punktów. Katowiczanie w dwóch spotkaniach podwoili swoją liczbę porażek i nie utrzymali tej euforii wśród kibiców (oczywiście tych, którzy chodzą na mecze). Przegrać zawsze można – nawet dwa mecze z rzędu. Wydawało nam się, że uda się dociągnąć dobrą formę do końca roku, by spokojnie przezimować nawet na pierwszym miejscu. Te dwie przegrane – i ich okoliczności – powodują jednak, że skłaniamy się do kilku refleksji.

Mecz w Bytowie zostawiamy. Tam GKS grał w składzie zbliżonym do optymalnego, miał szanse po stałych fragmentach, ale z akcji nie potrafił nic zdziałać – zdarza się. O porażce w Suwałkach zadecydowały zupełnie inne czynniki. Nasza defensywa w tym meczu posypała się jak domek z kart. Niestety sprawdziło się też to, że gdy tracimy bramkę to już jest ciężko, a gdy straty wynoszą więcej niż dwa – na punkty nie ma co liczyć.

Na początek jedziemy z naszymi ulubionymi porównaniami z zespołem trenera Kazimierza Moskala z sezonu 2013/14. Po osiemnastu kolejkach Moskal miał na koncie 32 punkty, Brzęczek – 32. Bilans zwycięstw, remisów i porażek – identyczny 9-5-4. Bilans bramowy: Moskal 25-20, Brzęczek 21-12. Można więc powiedzieć, że oprócz dużo lepszej obecnie obrony jest bardzo podobnie. Zaskakujące, że ekipa Moskala strzeliła tylko 4 bramki więcej, wydawałoby się, że wówczas w czubie tabeli byliśmy dzięki świetnej ofensywie. Oczywiście inaczej rozkładało się to w omawianym sezonie niż teraz, łącznie z tym, że GKS prowadził w pierwszych kilku kolejkach Rafał Górak. Teraz nie zaliczyliśmy wpadek 0:5 czy 0:3. Wtedy też fantastycznie graliśmy u siebie (bilans 8-2-0), a wszystko co dobre traciliśmy na wyjazdach, gdzie wygraliśmy zaledwie raz. Historię Kazimierza Moskala warto pamiętać i przytaczać. Jak bowiem mawiał klasyk – „ten kto nie pamięta swojej historii, skazany jest na jej ponowne przeżycie”. To uwaga do prezesa Wojciecha Cygana, który miejmy nadzieję z tamtej lekcji już dawno wyciągnął wnioski.

Trudno nie odnieść wrażenia, że w Suwałkach jedną z głównych przyczyn porażki były osłabienia kadrowe. Wiemy, że ze względu na kontuzję wypadł Paweł Mandrysz. Z powodu kartek natomiast pauzowali Bartłomiej Kalinkowski i Damian Garbacik. To wystarczyło. Ze względu na wzmocnienia nasza gra w tym sezonie poszła jakościowo o klasę do góry. Niestety po powrocie do składu zawodników grających w pierwszej jedenastce przed ostatnim zaciągiem transfrowym, wczorajsza gra poszła o klasę w dół – a stricte wróciliśmy do „dziwnych” zachowań zawodników skutkujących utratą głupich bramek. To znów powodowało, że i w grze ofesnywnej pojawiał się chaos i nie byliśmy więcej już w stanie zrobić, a druga bramka padła tak późno, że nie mieliśmy szans na odrobienie strat.

Trzeba mieć w życiu trochę piłkarskiego szczęścia. I takie mieli w rundzie jesiennej Oliver Prażnovsky i Dawid Abramowicz. Ten drugi kilka razy popełnił błędy techniczne lub w ustawieniu przez co rywale mogli nam zagrozić. Bramki jednak po błędach Dawida nie padały, a czasem nawet udało się gdzieś te pomyłki naprawić zanim rywal doszedł do strzału. Oli miał furę szczęścia w dotychczasowych rozgrywkach, bo kilka razy popełniał takie byki, że rywale wychodzili sam na sam lub wdzierali się w pole karne. I tu również Mateusz Abramowicz nie musiał wyciągać piłki z siatki. Coś musiało być w powietrzu, że jednak tym zawodnikom uchodziło to notorycznie płazem. Jednak to piłkarskie szczęście idealnie wpisywało się w bardzo dobrze grającą formacje obronną i grę defensywną całego zespołu.

Możemy mówić o pechu, ale możemy też mówić o personaliach. Trener Jerzy Brzęczek zdecydował się na kilka dość karkołomnych rozwiązań. No i tak – trzeba było wypełnić lukę po Kalinkowskim, więc musiał wystąpić ktoś z pary Sławomir Duda – Łukasz Pielorz. Padło na tego pierwszego. Trzeba było wystawić młodzieżowca z pary Paweł Szołtys – Eryk Sobków. Szkoleniowiec wybrał Pawła. I tak naprawdę na tym roszady mogłyby się zakończyć. Trener najwyraźniej jednak chciał wzmocnić ofensywne skrzydła, ale jak się okazało – było to z niekorzyścią dla gry defensywnej. Do przodu poszedł bowiem Alan Czerwiński, a na prawej obronie zagrał Łukasz Pielorz.

I ostatecznie w tym spotkaniu zawalili defensywnie i nowi, i starzy zawodnicy. Nie będziemy tutaj obarczać Pielorza i Dudy, że byli jedynymi odpowiedzialnymi za porażkę, ale współodpowiedzialni byli – jak najbardziej. Pierwsza bramka padła po błędzie Prażnovkyego – kiepskim ustawieniu do piłki i nieprzecięiu prostopadłego podania, a wręcz po lekkiej asyście do rywala. Drugi gol to zupełne zagubienie Pielorza (grał dość nerwowo w tym spotkaniu) i pozostawienie rywala na wolnym polu na skrzydle. Łukasz nie przeciął piłki, którą przeciąć powinien i katowiczanie stracili gola już w 47. minucie. Akcja ta była o tyle istotna, że w pierwszej połowie to GieKSa dominowała i powinna była prowadzić. Mieliśmy apetyty na podobną grę po przerwie i przynajmniej jedną bramkę. Tymczasem przeciętne do tego momentu Wigry zaskoczyły nas strasznie i obraz gry po przerwie zupełnie nie przypominał tego z pierwszych 45 minut.

Trzeci gol trzeba potraktować osobno z jeszcze jedną sytuacją. Były to powiem dwie bliźniacze akcje, po których trener powinien albo zastosować suszarkę u swoich zawodników, albo bardziej zadbać o asekurację u swoich podopiecznych. Nie da się ukryć, że wrzuty z autu Abramowicza są naszą mocną stroną i GKS zdobywał nawet po nich bramki. Ale jest druga strona medalu, ta ciemniejsza, która uwidoczniła się w Suwałkach. W piłce bardzo ważna jest asekuracja pozwalająca naprawić błąd popełniony przez kolegę. Niestety wybitnie „zadżumieni” (jak mawiał Tomasz Sokołowski) okazali się najpierw Duda, a potem Szołtys. Obaj zachowali się fatalnie po wybiciu piłki z pola karnego Wigier, obaj stali (no może Sławek bardziej bezcelowo biegł) i dali się w koszmarny sposób wymanewrować nadbiegającym rywalom po czym szły zabójcze kontry – najpierw bramkowa, a potem ze stuprocentową sytuacją. Na domiar złego przy golu oglądaliśmy także u innych zawodników to, co widzieliśmy często w poprzednich sezonach, czyli olewkę sytuacji. Mowa głównie o Łukaszu Zejdlerze, który wyłożył się na kanapie, otworzył popcorn i colę i oglądał film długometrażowy pt. „Jak minąć bramkarza GKS Katowice i strzelić gola dla Wigier”.

Ogólnie Wigry wychodziły z szybkimi kontrami, stwarzały sobie przewagę liczebną. Nawet Mateusz Kamiński w tym meczu obniżył loty. Oczywiście co do Pielorza, Dudy czy Szołtysa można zrzucić winę na brak ogrania, rytmu meczowego itd. Ale to odpowiedzialność trenera, który tych zawodników wystawia. Szołtysa naprawdę ratuje to, że po tym jego statycznym zachowaniu nie padła bramka, bo mielibyśmy każdego z tych trzech zawodników z bezpośrednią winą po utracie bramki. Ten mecz pokazał, że po prostu wrzucenie „starych” do składu i to jeszcze hurtem zwiększa prawdopodobieństwo dziwnych zachowań, utraty bramek i przegrania meczu. Naprawdę mając w środku pomocy Kalinkowskiego i Zejdlera aż takie byki im się nie zdarzały. Oliemu i Dawidowi w obronie już tak, ale też nie były to zachowania typu, że przeciwnik wychodził dwóch na jednego. Po prostu powrót do niektórych zawodników oznaczał w tym meczu powrót do poziomu sprzed iluś tam miesięcy. Żeby być sprawiedliwym – oddajmy Szołtysowi, że w ofensywie zaliczył kilka fajnych zagrań, no i przede wszystkim strzelił piękną bramkę. Jeśli chodzi o grę w ataku, dał pewien sygnał trenerowi, że nie chce się jeszcze poddawać.

Słówko o Tomaszu Foszmańczyku. Zawodnik zagrał w końcu w środku i to była zupełnie inna jakość Fosy. Reżyserował, rozdzielał, rozpoczynał akcję. Potrafił zaatakować ze strzałem z drugiej linii. Jeśli chodzi o reżyserowanie naprawdę to był dobry mecz tego zawodnika. Co szwankowało? Skuteczność – ale to wiemy nie od dziś. Tomasz miał kilka sytuacji, a jedną kapitalną, której nie wykorzystał. Musimy się chyba przyzwyczaić, że pomocnik będzie dla nas strzelał gole, ale też zmarnuje po drodze kilka sytuacji. Fosa? Tylko w środku!

Ze dwa miesiące temu napisałem, że mam pewną obawę o to, że w pewnym momencie jak nam sypnie kartkami czy kontuzjami to nasza świetna gra może się posypać. Już wtedy było widać, że pierwsza jedenastka gra bardzo dobrze, ale rezerwowi niewiele wnoszą do gry. Im bliżej było końca piłkarskiego roku 2016 marzyłem tylko o tym, żeby dociągnąć te nasze wygrane 1:0 do końca, żeby grać w optymalnym składzie. Nie da się wygrać ligi samą defensywą, nie jesteśmy AIK Sztokholm, który kiedyś zdobył mistrzostwo zdobywając… najmniej bramek w lidze. To był ewenement na skalę światową, ale nie do powtórzenia. Mimo to ze średnią nieco ponad 1 na mecz udawało się w większości spotkań inkasować trzy punkty. Dociągnąć tę grę defensywną do końca roku, a potem wzmocnienia, wzmocnienia i jeszcze raz wzmocnienia do ofensywy. Zarówno obecni zawodnicy, jak i rezerwowi (olbrzymi zawód: Andreja Prokić!) nie dają z przodu tego, czego oczekujemy, mamy problemy w ataku i na bokach pomocy, które nie spełniają swojej roli.

Niestety – na sam, samiutki koniec przyszła zadyszka i dwie porażki, a przed nami jeszcze jeden bardzo ciężki mecz. Spotkanie w Suwałkach ostatecznie udowodniło, że mamy pierwszy skład do walki o ekstraklasę, ale na tym koniec. GKS Katowice nie ma ławki rezerwowych i jeżeli nie dokonamy kilku wzmocnień zimą, o ekstraklasie będzie można zapomnieć. Potrzeba nam co najmniej 15 równorzędnych zawodników z pola. Na tę chwilę jedna kontuzja czy pauza za kartki powoduje duży problem w składzie, a 2-3 absencje prawdziwy kataklizm.

Jeśli w porę nie ogarniemy tego tematu, w marcu może być problem. Moskal wygrał na wiosnę tylko dwa spotkania, a w zasadzie to… piłkarze Moskala, bo trener już nie miał większego wpływu na zespół. Wydaje się, że obecna ekipa piłkarzy GieKSy jest nastawiona na walkę o awans, widać że im zależy, co do ambicji nie możemy mieć żadnych wątpliwości (jesteśmy pewni, że akcje typu „film Zejdlera” to jednorazowy przypadek i zapomnienie się zawodnika). Na razie nie są to jednak mocarze psychiki i w Suwałkach widać było, że po tych kuriozalnych utratach bramek pojawiała się niepewność, nerwowość, asekuracja. To akurat kwestia normalna w sporcie, ale należy kreować rzeczywistość tak, aby tych powodów do nerwowości nie było. Bo czym innym jest strata bramek po kapitalnych akcjach rywali, kiedy zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, a czym innym tak fatalne błędy w obronie, że kolegom na boisku ręce opadają i które siłą rzeczy osłabiają chwilowo morale zespołu. Trzeba o to dbać i te kuriozalne sytuacje eliminować – a do tego niezbędne są wzmocnienia.

Nie ma tragedii, nadal jesteśmy w czubie, nadal się liczymy. Mogliśmy w tych dwóch meczach odskoczyć od rywali – nie udało się, trudno. Ważne, że jesteśmy w grze. Naszym pechem było to, że gdy wygrywaliśmy, to przeciwnicy w lidze również triumfowali, szczęściem – że gdy my tracimy punkty, inni również. Wychodzi więc na zero.

Teraz przed nami ostatni mecz w tym roku – z Chrobrym Głogów. To spotkanie trzeba już bezwzględnie i absolutnie wygrać, żeby jednak zakończyć bardzo udaną jesień pozytywnym akcentem. Katowiczan stać na to i mamy nadzieję, że tak się stanie. Tu już GieKSa musi iść na maksa wypruć sobie żyły, aby te trzy punkty zdobyć. Potem będzie czas na odpoczynek i regenerację. A my w dobrych humorach i z wielką nadzieją będziemy czekać na decydujące mecze w rundzie wiosennej.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

22 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

22 komentarze

  1. Avatar photo

    grillmaster

    20 listopada 2016 at 20:03

    Paweł Mandrysz nie Piotr.

  2. Avatar photo

    kejta

    20 listopada 2016 at 20:54

    Miejmy nadzieje ze chojniczanka odpusci awans na wiosne i to my awansujemy razem z sosnowcem

  3. Avatar photo

    ula

    20 listopada 2016 at 21:22

    Do kejta:O jakim ty odpuszczeniu chojniczanki mowisz,oni wlasnie pokazuja,ze stac ich na awans,nawet majac Budzilka w skladzie

  4. Avatar photo

    kibic bce

    20 listopada 2016 at 22:47

    To ja teraz sie spytam Shellu gdzie jest do ch…, drugi trener drugiego skladu co on tam robii? K… siedzi i co 5 czy 10 kasa ma sie zgadzac na koncie? Drugi sklad wogole nie ma wynikow! Za co ja sie pytam. On jest od tego zeby robic robote dla pierwszego skladu i Brzeczka. Trener pierwszego skladu powinien zagladac na treningi drugiego albo tez prowadzic z nimi zajecia. Wyprowadzcie mnie z bledu moze ja zle mysle. Jak nie to wywalic osoby odpowiedzialne za skauting jesli u nas jest i trenerow mlodszych rocznikow jak nie potrafia trenowac narybek dla Gieksy.
    Za nim mnie z… nie jestem zadnym ekspertem. Tak na zdrowy chopski rozum.
    Pozdrawiam. Ligi sie nie wygra jak pisze Shelku 12chopami

  5. Avatar photo

    tomek

    21 listopada 2016 at 07:23

    Oczywiście ze brak jakiejkolwiek presji na drugi zespol jest demoralizujący. No ale w GKS tak zawsze bylo ze nikogo to nie interesowalo. Trzeba sie pozbyc dudów pielorzy wolkowiczow bebenkow i w ich miejsce sprowadzic wartosciowych ludzi. Problemem nie jest tylko brak lawki ale i braki w I zespole. Abramowicz totalna pomylka moze i dobry ale do pilki recznej. Prokic przypadek beznadziejny. Garbacik nic szczegolnego. No i Goncerz ktory nic soba od dawien dawna nie prezentuje. To nie jest przypadek ze go nikt nie chcial w ekstraklasie nawet wtedy gdy byl krolem strzelcow.Niestety ale jak ma byc awans to trzeba zainwestować w trzech ludzi z papierami do gry.

  6. Avatar photo

    ula

    21 listopada 2016 at 08:55

    Do tomek:widze ze znow dostaje sie Dawidowi,czlowieku daj mu spokoj,napisz cos na temat praznovsky’ego,ktory juz naprawde gra fatalnie,ze nawet Kaminskiemu nie wyszedl ten mecz z Wigrami i sa na to dowody

  7. Avatar photo

    maxiu

    21 listopada 2016 at 18:58

    ula@ Jestes dziewczyna Abramowicza?? Tomek ma racje nic Abramowicz nie pokazuje i mam nadzieje ze po wyleczeniu kontuzji przez Franczaka sasiadzie na dłuzej na ławce bo na nasze nieszczecie nie mamy zmiennika dla bardzo przecietnego w/w!!!

    Ps:
    Widzę ula ze jestes zmienna uczuciowo,wczesniej broniłas Dudę do bólu teraz Abramowicz!! Ty lubisz przecietniaków TAK????

  8. Avatar photo

    ula

    21 listopada 2016 at 19:20

    Wez ty zejdz k…. ze mnie,nie jestem zadna dziewczyna Abramowicza,ani jego siostra itp,a co do bronienia obu to mam prawo do tego czy ci sie to podoba czy nie,a tak naprawde nic ci do tego

  9. Avatar photo

    tomek

    22 listopada 2016 at 07:18

    Ula niezależnie od powodów twojej miłości do Abramowicza prawda jest taka że jest to słaby zawodnik. Kamiński gra w miarę równo i ma papiery na granie. Oliver przy Abramowiczu to piłkarz świetnie wyszkolony. Prawda ma słabszą rundę ale mimo tego jest piłkarzem o dwie klasy lepszym niż Abramowicz. Oliver bez formy jest wstawiany do składu a co będzie gdy Abramowicz utraci formę. Bo z jego wypowiedzi wynika że u niego to jest runda życia. Niezależnie od tego jak bardzo go bedziesz bronić jest to słaby piłkarz i każdy ci to potwierdzi.

  10. Avatar photo

    ula

    22 listopada 2016 at 10:36

    Oczywiscie,grajac w poprzepdnich klubach,nie bylo rozowo,ale to wcale nie oznacza,ze jest slaby,ja dalej twierdze,ze jest najlepszy

  11. Avatar photo

    tomek

    22 listopada 2016 at 13:42

    Ula brak mi słów. Najlepszy bo ty tak twierdzisz. Ile ty masz dziewczynko lat bo wyglada to tak jakbys byla slepo zakochana. Zapytaj innych kibiców czy też uważają że jest najlepszy bo z tego co mi wiadomo opinia jest zupełnie odwrotna. wszyscy sie myla Ula ma racje bo kocha

  12. Avatar photo

    ula

    22 listopada 2016 at 14:42

    To nie jest tylko moja opinia,jestem pewna,ze jeszcze pokaze,co potrafi.

  13. Avatar photo

    tomek

    22 listopada 2016 at 15:50

    Powiadasz ula że pokaże co potrafi. Daj mu Panie Boże ku chwale GKS. Niestety jednak problem polega na tym, że jest on bardzo słabo wyszkolony technicznie i ma słabe predyspozycje taktyczno ruchowe. On jest tak sztywny jakby kija połknął a tego nie zmieni. W mojej ocenie pierwsza liga to za wysokie progi dla niego a w ekstraklasie to by piłki nie kopnął. Ambicja to za mało

  14. Avatar photo

    ula

    22 listopada 2016 at 16:18

    Poczekamy zobaczymy,sztywniaku!!!

  15. Avatar photo

    1964

    22 listopada 2016 at 16:51

    ULA!Zobacz jak krył Abramowicz przy drugiej bramce!oceniasz chłopa po obejrzeniu skrótu.I tu twój pech byłem na meczu i widziałem co tworzył.Zresztą jak reszta defensywy.pisanie o nim że jest najlepszy to strzał w kolano!każde dośrodkowanie tego chłopa jest niedokładne.aut w tym jest świetny!wręcz najlepszy!

  16. Avatar photo

    ula

    22 listopada 2016 at 17:22

    Skad wiesz,ze ogladalam skrot,a moze bylam na meczu,nigdy nie mow ze ja tylko i wylacznie skroty ogladam,nigdy nie widziales mnie na oczy,wiec nie oceniaj tak od razu!!!Nigdy nie badz taki pewny bo cie ta pewnosc zgubi

  17. Avatar photo

    1964

    22 listopada 2016 at 18:28

    Wiem jesteś paprykarzem

  18. Avatar photo

    ula

    22 listopada 2016 at 18:35

    Mowisz o sobie okreslajac siebie w ten sposob

  19. Avatar photo

    1964

    22 listopada 2016 at 19:04

    co zdziwiona?tyle w temacie!

  20. Avatar photo

    tomek

    23 listopada 2016 at 07:04

    Pani Ulu zachowuje sie Pani jak uparta nastolatka. Specjalnie dla Pani zatem :Dawid Abramowicz piłkarz z potencjałem na Barcelone

  21. Avatar photo

    maxiu

    23 listopada 2016 at 22:36

    Abramowicz kandydat do złotej piłki!!Do tego Mister roku 2016!! Wszystko dla ciebie ULU!!!!!Kochamy tego wirtuoza piłki!! Lepiej Ci??

  22. Avatar photo

    T

    24 listopada 2016 at 13:03

    Ja bym wyrzucil cala druzyne oprocz Dudy i Abramowicza. Na nich trzeba budowac nowa GieKSe na lata w 1 lidze 😉

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Odra Opole Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

13.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

Widzów: 5467

 

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    Odra Opole zakończyła serię GieKSy

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Kolejne spotkanie GieKSa rozgrywała przy Bukowej, tym razem w Katowicach zjawiła się Odra Opole. Mecz przy akompaniamencie głośnego dopingu rozpoczął się o godzinie 15:00.

    Rafa Górak musiał dokonać dwóch zmian w swojej żelaznej wiosennej jedenastce. Kontuzjowanego Komora zastąpił Jaroszek, natomiast za pauzującego Kuuska pojawił się Shibata, który rozpoczął  mecz na pozycji 6, a Repka został przesunięty na stopera. Mecz od pierwszych minut nie porywał, w jednej z pierwszych akcji ucierpiał zawodnik Odry, który dłuższą chwilę był opatrywany na murawie. Co ważne każde wyjście z piłką z własnej połowy bardzo mocno ożywiało trybuny, które wierzyły, że są w stanie wpłynąć na zespół głośnym dopingiem. Pierwszy groźny strzał oddali Trójkolorowi, po rzucie rożnym głową strzelił Repka, ale prosto w bramkarza, który pewnie złapał piłkę. Arbiter po chwili użył gwizdka i wskazał na przewinienie zawodnika gospodarzy. Było to pierwsze ostrzeżenie dla Halucha. W kolejnej akcji ponownie uderzył Repka zza pola karnego, ale nad bramką. W 18. minucie groźną stratę zanotował ten sam zawodnik na lewej stronie. Po szybkiej kontrze opolanie oddali strzał, ale piłka powędrowała daleko od bramki Kudły. W 26. minucie Odra przerwała passę 12 bramek z rzędu katowiczan. Po wrzuceniu piłkę w polu karnym i zamieszaniu najbardziej zorientowany był Piroch, który wpakował piłkę w okienko bramki. GieKSa dalej starał się grać swoje. W 33. minucie ładną dla oka kombinacyjną akcję na strzał zamienił Bergier, jednak ponownie w tym spotkaniu zabrakło precyzji. Odra miała w dalszej fazie dwa groźne strzały – z jednym Kudła spokojnie sobie poradził, ale drugi wypluł przed siebie, jednak naprawił błąd, wyjmując piłkę spod nóg nabiegającego rywala. W doliczonym czasie świetną akcję na lewej stronie rozegrali katowiczanie, ale ostatecznie podanie Rogali na niecelny strzał zamienił Błąd, a był już blisko bramki rywala.

    Drugą połowę rozpoczęli ci sami zawodnicy z obu stron, trenerzy spokojnie podeszli w przerwie do korygowania swojego planu na to spotkanie. Po rzucie rożnym groźnie uderzył z ostrego kąta Repka, ale piłka nieznacznie minęła przeciwny słupek bramki. GieKSa starała się atakować, ale korzystając z prowadzenia regularnie i dość często kradli czas goście, leżąc na murawie po starciach. W 52. minucie Wasielewski doszedł do piłki na prawej stronie i dośrodkował spod końcowej linii, piłka przelobowała bramkarza, ale nie wpadła do siatki mimo dobrej rotacji. W 56. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym tym razem GieKSa zdobyła bramkę, piłka wręcz spadła pod nogi Jaroszka, a ten wpakował piłkę do siatki. Odra w drugiej połowie raczej nie zatrudniała Kudły, to katowiczanie mieli częściej piłkę pod nogą i raz po raz próbowali sforsować dobrze dysponowaną w tym dniu obronę gości. W 74. minucie po odbiorze na własnej połowie Kozubalowi piłki w dość agresywny sposób Odra wyprowadziła ten jeden atak w drugiej połowie, który doskonałym, technicznym strzałem zza pola karnego zamienił na bramkę Continella. Dwie minuty później po zagraniu na wolne pole sytuację sam na sam z ostrego kąta wykorzystał Sarmiento. Kudła popełnił błąd, był bardzo niezdecydowany przy wyjściu do piłki. Na Bukowej zapadła konsternacja po tych dwóch szybkich, mocnych ciosach. W 83. minucie Błąd, chcąc uspokoić grę, zagrał do Kudły tak, że piłka po koźle przelobowała naszego bramkarza, ale szczęśliwie nie leciała w światło bramki. Zamieszanie we własnym polu karnym w 88. minucie cudem wybronili gospodarze, których każda minuta oddalała od odrobienia dwubramkowej straty. Do końca doliczonego czasu gry żaden z zespołów nie stworzył okazji. Świetna seria GieKSy dobiegła końca.

    13.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)
    Bramki: Jaroszek (56)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala – Błąd (87. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (87. Pietrzyk) – Bergier.
    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński.
    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński.
    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa).
    Widzów: 5467.

    Kontynuuj czytanie

    Hokej

    GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

    Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

    Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

    Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

    Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

    GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

    0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

    GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

    Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga