Dołącz do nas

Siatkówka

Bajkowe zwycięstwo GieKSy!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kolejny mecz w katowickim Spodku, GKS rozpoczął z jedną zmianą w wyjściowej szóstce, na środku siatki Pawła Pietraszko zastąpił Tomasz Kalembka. Goście natomiast przystąpili do rywalizacji w niezmienionym składzie po ostatnim swoim zwycięstwie.

Mecz bardzo dobrze zaczął się dla GKS-u. Karol Butryn skończył pierwszy atak po bloku gości w aut, następnie Tomasz Kalembka zablokował skutecznie atak Bartłomieja Grzechnika (2:0). Co prawda potem mieliśmy trzy błędy własne z obu stron – w kolejności Butryn po taśmie w aut, Janeczek po prostej również w aut oraz zepsuta zagrywka Sobańskiego (3:2) – ale po nich zaczął się pierwszy One-Man Show w dniu dzisiejszym Tomasza Kalembki. Po skutecznym ataku po skosie Serhija Kapelusa (4:2) na zagrywkę powędrował nasz środkowy i posłał trzy asy serwisowe z rzędu! I dopiero sam sobie przerwał tę passę posyłając kolejny serwis w siatkę (7:3). Gra GKS-u nabierała rozmachu i po następnym asie Kapelusa oraz błędzie przy rozegraniu Dmitrija Storożyłowa, przewaga naszej drużyny była już spora (11:4). Goście ocknęli się na chwilę zdobywając trzy oczka z rzędu – Bartłomiej Lipiński z ataku, Grzechnik zablokował Butryna, a pierwszą dłuższą wymianę skończył Bartosz Janeczek  (11:7) – ale potem szybko wróciła dobra i skuteczna gra GieKSy. Mocny atak Butryna po skosie, blok punktowy Kalembki oraz efektowna akcja z pipe’a Kapelusa na czystej siatce, dały ponowne wyraźna prowadzenie gospodarzom (15:9). GKS stracił jednak potem skuteczność w pierwszej akcji i gdy Milos Vemić zablokował Kalembkę, a Janeczek posłał asa (15:12), to zmusił trenera Piotra Gruszkę do wzięcia czasu. Po przerwie Butryn zaatakował mocno po bloku, jednak chwilę później Rafał Sobański nie przyjął zagrywki Wojciecha Sieka (17:16) i nasza przewaga stopniała już tylko do jednego punktu. Po mocnym ataku ze skrzydła po bloku gości w wykonaniu Kapelusa, Ukrainiec zepsuł zagrywkę, a Bartłomiej Lipiński zablokował Butryna (18:18) i po naszej sporej przewadze pozostały już tylko wspomnienia. Wreszcie pokazał się skuteczną akcją ze środka Bartłomiej Krulicki (19:18), a potem przez chwilę karty rozdawali siatkarze z Bielska. Trzy dobre ataki w wykonaniu Grzechnika oraz dwa razy Janeczka, przeplatane zostały trzema zepsutymi serwisami – kolejno Lipińskiego, Grzechnika i Janeczka (22:21). Rozgrywający bielszczan Storożyłow wyrównał wynik lekkim przebiciem piłki nad siatką w nasze boisko. Następnie kibice zgromadzeni w hali byli świadkami przełomowego momentu tego seta. Butryn jak się wydawało zaatakował piłką w siatkę i sędzia główny przerwał grę przyznając punkt gościom, jednakże wzięty przez naszego trenera challenge pokazał, że piłka po odbiciu się od siatki dotknęła ręki jednego z blokujących siatkarzy BBTS-u i tym samym sędzia musiał zmienić swą decyzję, anulując punkt dla gości i nakazał jego powtórkę, ponieważ gra mogła być wtedy kontynuowana. Po tej przerwie, Krulicki zaatakował ze środka, a sędziowie odgwizdali błąd piłki niesionej przez libero gości (23:22) i zamiast bielszczan, to katowiczanie wyszli na prowadzenie. Kolejną kontrę mocnym atakiem po skosie zakończył Kapelus (24:22), czym zmusił słowackiego trenera BBTS-u do wzięcia czasu. Po niej Piotr Gruszka zmienia naszego rozgrywającego Marco Falaschiego na Gerta Van Walle, oczywiście celem podwyższenia bloku. Akcja gości została wyblokowana i z konieczności piłkę musiał wystawiać środkowy Krulicki, który zrobił to na tyle skutecznie, że Kapelus mocnym atakiem skończył tego seta na naszą korzyść (25:22).

 

Druga partia zaczęła się od wymiany ciosów. Na atak ze skrzydła Lipińskiego, odpowiedział Sobański zbiciem piłki po bloku, a na punkt zdobyty przez Janeczka z przechodzącej piłki, odpowiedział Kapelus atakiem z drugiej linii (2:2). Błąd Janeczka przejścia linii trzeciego metra (4:3) dał GKS-owi pierwsze prowadzenie w tym secie. Potem mieliśmy rzadko spotykany fragment w meczu, gdy to trzynaście kolejnych akcji w wykonaniu siatkarzy GKS-u decydowało o zdobywaniu kolejnych punktów przez obie drużyny. Prócz dobrych ataków, jak blok Krulickiego na Lipińskim oraz jego dwa zbicia piłki ze środka, as serwisowy Kapelusa oraz jego atak ze skrzydła, czy blok Sobańskiego również na Lipińskim i mocny atak po bloku, zdarzały się również i błędy w postaci czterech zepsutych zagrywek oraz nieczystego odbicia piłki przez Falaschiego. Fragment ten przerwał dopiero atak Janeczka w antenkę (12:9) oraz time out dla gości. W następnej części tego seta kibice zobaczyli po cztery skuteczne ataki z obu stron (Butryn i Kapelus po 2 oraz Lipiński i Janeczek po 2) oraz jedną zepsutą zagrywkę po stronie GKS-u oraz trzy po stronie BBTS-u, co dało wynik 19:14 i spokojne oraz wyraźne prowadzenie. Złe rozegranie piłki Storożyłowa do Vemicia dopisało kolejne oczko na konto GieKSy, ale potem Falaschi zaserwował w siatkę (20:15). Mimo dwóch kolejnych skutecznych ataków GKS-u, Butryna ze skrzydła oraz Kapelusa z przechodzącej piłki (22:15), troszkę niepokoju wniosły trzy proste błędy własne, dotknięcia siatki Butryna i zbyt niskiego rozegrania Falaschiego do Kalembki, a na dodatek Kapelus chciał przyjąć serwis Krzysztofa Bieńkowskiego na palce (22:18), co kompletnie mu nie wyszło. Ten słabszy okres gry przerwał trener Piotr Gruszka, wykorzystując przerwę na żądanie. Po niej Butryn zaatakował mocno ze skrzydła, a bardzo długą wymianę zakończył skutecznym blokiem Krulicki (24:18), co dało naszej drużynie piłkę setową. Pierwszą zepsuł Kalembka serwując w aut, drugą obronił atak Pawła Gryca, który wykorzystał przechodzącą piłkę (24:20). Trzecią piłkę setową wydawało się, że zakończył skuteczny blok siatkarzy GKS-u, ale sędziowie zauważyli dotknięcie siatki przez Karola Butryna (24:21) i znów musiał zareagować Piotr Gruszka wziętym czasem. Po przerwie na nasze szczęście, problem z zamknięcie tej partii rozwiązał Adam Bartos posyłając z zagrywki piłkę daleko w aut (25:21).

Po dziesięciominutowej przerwie Bartos zaczął od zepsutej zagrywki, Butryn skończył z przechodzącej piłki, ale szybko goście wyrównali za sprawą swego skutecznego ukraińskiego rozgrywającego (2:2). Od tego momentu GKS rozpoczął swój koncert gry. Kalembka wykonał „zdrapkę” na środku, a potem zablokował Kamila Kwasowskiego, a Butryn skończył swój atak oraz kolejną przechodzącą piłkę, na co goście zdołali odpowiedzieć tylko dobrym atakiem Bartosa i asem Storożyłowa, co dało wynik 8:4 i time out dla BBTS-u. Trzy bloki punktowe GKS-u w wykonaniu Butryna oraz dwa Krulickiego, przedzielone asem serwisowym Kalembki dały już dużą przewagę (12:4). Po niej dwa błędy własne w postaci serwisu Kalembki w aut oraz autowego ataku Sobańskiego (12:6) dały chwilową nadzieję gościom na odwrócenie losów tego meczu. Butryn mocnym atakiem po bloku, Krulicki ze środka i ponownie Karol mocno po prostej, utrzymywały wciąż bezpieczną przewagę (15:8). Kolejny fragment seta w roli głównej z Rafałem Sobańskim, który wpierw został zablokowany przez Mariusza Gacę, potem sam sprytnie wypchnął piłkę po rękach rozgrywającego gości, aż w końcu zepsuł zagrywkę (18:12). Po spokojnym i pewnym ataku ze skrzydła Kapelusa (19:12) nastąpił kolejny akt spektaklu pt. One-Man Show w wykonaniu Tomasza Kalembki. Trzy z rzędu asy serwisowe naszego środkowego, przedzielone challengem dla gości oraz wziętym czasem, a po czwartej zagrywce Butryn zablokował Gryca (23:12), doprowadziły do prawdziwego pogromu bielszczan w tym secie. Paweł Gryc w jednym z ostatnich ataków obił skutecznie nasz blok (23:13), ale potem sędziowie odgwizdali błąd dotknięcia siatki i mieliśmy pierwszą piłkę meczową. Tę skończył bez problemu Kapelus mocnym atakiem po bloku gości w aut (25:13). I w ten sposób GKS znów okazał się lepszy od bielskiej drużyny. Najlepszym siatkarzem spotkania wybrano Butryna, choć większość obserwatorów tego meczu uważało, że bardziej na to wyróżnienie zasłużyli Kapelus i Kalembka. Trudno się z tym nie zgodzić, w moim odczuciu to właśnie nasz środkowy Tomasz Kalembka zasłużył na to wyróżnienie.

 

GKS Katowice – BBTS Bielsko-Biała  3:0 (25:22, 25:21, 25:13)

GKS: Falaschi, Butryn (17), Krulicki (8), Kalembka (11), Kapelus (14), Sobański (4), Stańczak (libero) oraz Van Walle, Stelmach, Mariański (libero). Trener: Piotr Gruszka.  MVP: Karol Butryn.
BBTS: Storożyłow (4), Janeczek (7), Grzechnik (2), Siek (2), Vemić (1), Lipiński (6), Koziura (libero) oraz Bieńkowski (1), Gryc (2), Gaca (5), Bartos (1), Kwasowski (1), Czauderna (libero), Trener: Rastislav Chudik.

 

Przebieg meczu:
I:  5:2, 10:4, 15:9, 20:19, 25:22.
II:  5:4, 10:9, 15:11, 20:14, 25:21.
III:  5:2, 10:4, 15:8, 20:12, 25:13.

 

GKS-BBTS 1

 

GKS-BBTS 2

 

GKS-BBTS 4

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Odra Opole Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

13.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

Widzów: 5467

 

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    Odra Opole zakończyła serię GieKSy

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Kolejne spotkanie GieKSa rozgrywała przy Bukowej, tym razem w Katowicach zjawiła się Odra Opole. Mecz przy akompaniamencie głośnego dopingu rozpoczął się o godzinie 15:00.

    Rafa Górak musiał dokonać dwóch zmian w swojej żelaznej wiosennej jedenastce. Kontuzjowanego Komora zastąpił Jaroszek, natomiast za pauzującego Kuuska pojawił się Shibata, który rozpoczął  mecz na pozycji 6, a Repka został przesunięty na stopera. Mecz od pierwszych minut nie porywał, w jednej z pierwszych akcji ucierpiał zawodnik Odry, który dłuższą chwilę był opatrywany na murawie. Co ważne każde wyjście z piłką z własnej połowy bardzo mocno ożywiało trybuny, które wierzyły, że są w stanie wpłynąć na zespół głośnym dopingiem. Pierwszy groźny strzał oddali Trójkolorowi, po rzucie rożnym głową strzelił Repka, ale prosto w bramkarza, który pewnie złapał piłkę. Arbiter po chwili użył gwizdka i wskazał na przewinienie zawodnika gospodarzy. Było to pierwsze ostrzeżenie dla Halucha. W kolejnej akcji ponownie uderzył Repka zza pola karnego, ale nad bramką. W 18. minucie groźną stratę zanotował ten sam zawodnik na lewej stronie. Po szybkiej kontrze opolanie oddali strzał, ale piłka powędrowała daleko od bramki Kudły. W 26. minucie Odra przerwała passę 12 bramek z rzędu katowiczan. Po wrzuceniu piłkę w polu karnym i zamieszaniu najbardziej zorientowany był Piroch, który wpakował piłkę w okienko bramki. GieKSa dalej starał się grać swoje. W 33. minucie ładną dla oka kombinacyjną akcję na strzał zamienił Bergier, jednak ponownie w tym spotkaniu zabrakło precyzji. Odra miała w dalszej fazie dwa groźne strzały – z jednym Kudła spokojnie sobie poradził, ale drugi wypluł przed siebie, jednak naprawił błąd, wyjmując piłkę spod nóg nabiegającego rywala. W doliczonym czasie świetną akcję na lewej stronie rozegrali katowiczanie, ale ostatecznie podanie Rogali na niecelny strzał zamienił Błąd, a był już blisko bramki rywala.

    Drugą połowę rozpoczęli ci sami zawodnicy z obu stron, trenerzy spokojnie podeszli w przerwie do korygowania swojego planu na to spotkanie. Po rzucie rożnym groźnie uderzył z ostrego kąta Repka, ale piłka nieznacznie minęła przeciwny słupek bramki. GieKSa starała się atakować, ale korzystając z prowadzenia regularnie i dość często kradli czas goście, leżąc na murawie po starciach. W 52. minucie Wasielewski doszedł do piłki na prawej stronie i dośrodkował spod końcowej linii, piłka przelobowała bramkarza, ale nie wpadła do siatki mimo dobrej rotacji. W 56. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym tym razem GieKSa zdobyła bramkę, piłka wręcz spadła pod nogi Jaroszka, a ten wpakował piłkę do siatki. Odra w drugiej połowie raczej nie zatrudniała Kudły, to katowiczanie mieli częściej piłkę pod nogą i raz po raz próbowali sforsować dobrze dysponowaną w tym dniu obronę gości. W 74. minucie po odbiorze na własnej połowie Kozubalowi piłki w dość agresywny sposób Odra wyprowadziła ten jeden atak w drugiej połowie, który doskonałym, technicznym strzałem zza pola karnego zamienił na bramkę Continella. Dwie minuty później po zagraniu na wolne pole sytuację sam na sam z ostrego kąta wykorzystał Sarmiento. Kudła popełnił błąd, był bardzo niezdecydowany przy wyjściu do piłki. Na Bukowej zapadła konsternacja po tych dwóch szybkich, mocnych ciosach. W 83. minucie Błąd, chcąc uspokoić grę, zagrał do Kudły tak, że piłka po koźle przelobowała naszego bramkarza, ale szczęśliwie nie leciała w światło bramki. Zamieszanie we własnym polu karnym w 88. minucie cudem wybronili gospodarze, których każda minuta oddalała od odrobienia dwubramkowej straty. Do końca doliczonego czasu gry żaden z zespołów nie stworzył okazji. Świetna seria GieKSy dobiegła końca.

    13.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)
    Bramki: Jaroszek (56)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala – Błąd (87. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (87. Pietrzyk) – Bergier.
    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński.
    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński.
    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa).
    Widzów: 5467.

    Kontynuuj czytanie

    Hokej

    GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

    Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

    Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

    Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

    Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

    GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

    0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

    GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

    Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga