Dołącz do nas

Felietony

Bez taryfy ulgowej…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Nie będziemy kłamać, że na inaugurację sezonu 2017/18 oczekujemy z euforią i niecierpliwością. Po tym, co zaprezentowała drużyna w rundzie wiosennej, trzeba się naprawdę przemóc, żeby cieszyć się na zbliżające się rozgrywki. Faktem jednak jest, że już w sobotę odbędzie się pierwszy mecz i nawet kto nie chce, ten szybko wsiąknie w bagienko pierwszoligowej ekscytacji.

Trudno przewidywać, co wydarzy się w najbliższych tygodniach na boisku. Trudno przewidywać, co będzie w grudniu i za rok. Pamiętam, że po pierwszej kolejce ubiegłego sezonu i porażce z Wigrami, pomeczowy felieton zatytułowaliśmy „W Katowicach już nikt się na to nie nabiera”. Zdanie to dotyczyło przedsezonowych zapowiedzi i deklaracji, a potem była porażka w Radomiu w Pucharze Polski i właśnie w lidze z zespołem z Suwałk. Byliśmy naiwni na tyle, że… jednak się nabraliśmy. W dalszej fazie sezonu, w rundzie jesiennej uwierzyliśmy, że mamy drużynę dojrzałą i złożoną z prawdziwych mężczyzn za wszelką cenę chcących odnieść sukces. Jak wielką iluzją się to okazało – mogliśmy przekonać się w rundzie wiosennej.

Co teraz będzie mogło nas przekonać do tego, by na nowo uwierzyć w tę drużynę? Czołowe miejsca po jesieni już przerabialiśmy. Liderowanie również (oczywiście na jesień, bo wiosną perspektywa lidera powodowała u naszych zawodników biegunkę). Więc chyba jedynie seria zwycięstw, solidna seria zwycięstw, która spowodowałaby sporą przewagę nad wszystkimi rywalami. Na przykład postawa taka, jak Floty Świnoujście w sezonie 2012/13, która po 12 kolejkach miała na koncie 11 zwycięstw. Choć i to awansu nie gwarantuje (Flota spartaczyła, więc tym bardziej nasi by mogli), ale jednak siłą rzeczy taka seria jest w stanie znów wywołać wiarę w narodzie i przeświadczenie, że może tym razem – po 11 latach pierwszoligowej tułaczki – uda się osiągnąć marzenia…

Trzeba przyznać, że wietrzenie szatni okazało się raczej zadowalające. Wszystkich piłkarzy wyrzucić się nie dało, ale ze sporą ilością się pożegnaliśmy, a ilość transferów „do klubu” powoduje, że nawet ci, co zostali – a mieli swój udział w wiosennej katastrofie – niekoniecznie będą nas zachwycać swoimi wirtuozerskimi popisami na boisku.

Inną kwestią jest jakość tych wzmocnień. Można je przed sezonem ocenić, jako średnio-niezłe. Na pewno nie ma co się zachwycać nowymi nazwiskami, ale można powiedzieć, że są one przyzwoite. To na co możemy liczyć, to żeby nowi nie przesiąknęli mentalnością niektórych „starych”, którzy w zespole pozostali. A może są w stanie zaszczepić nawet w nich jakąś agresję sportową? Mało prawdopodobne, ale kto wie…

Liczymy, że trener Piotr Mandrysz mądrze i sensownie to wszystko poukłada, a przede wszystkim, że będzie tępił leserów. Patrząc z perspektywy czasu na trenera Jerzego Brzęczka, naprawdę trudno było się spodziewać gryzienia trawy przez piłkarzy w poprzednim sezonie. Oni sami – jako pełnosprawni-niepełnosprawni w pracy – nie potrafili wykrzesać z siebie ducha walki w najważniejszych momentach, ale również nie pomógł im w tym szkoleniowiec. Z Mandryszem musi być inaczej, bo po pierwsze ma temperament choleryka (choć z taktycznie chłodną głową), a tego potrzebujemy, po drugie – ma bardzo wiele do udowodnienia w środowisku.

Startujemy meczem Pucharu Polski, który niestety jest od wielu lat niepoważnie traktowany w naszym klubie. Poza dwoma sezonami, w których mierzyliśmy się z zespołami z ekstraklasy, we wszystkich pozostałych odpadaliśmy już w przedbiegach, czasem nawet przed pierwszą kolejką, jak rok temu. Puchar Polski może być przepustką do Europy nawet dla średniaków, co pokazała choćby Arka Gdynia. Oczywiście my o Europie na razie nie mamy co marzyć, ale ten cholerny ćwierćfinał choć raz na 15 lat można by było osiągnąć. Najpierw jednak trzeba z powagą podejść do tematu i z zespołem z niższej ligi – Siarką Tarnobrzeg – po prostu wygrać.

Dla nas jako redakcji jest to również początek sezonu, organizujemy się – wzmocniliśmy swoje szeregi – i będziemy Wam relacjonować wszystko, co najważniejsze w sezonie 2017/18. Z jedną podstawową różnicą.

Na wiosnę daliśmy drużynie spory kredyt zaufania i chcieliśmy wspierać ją nawet w przypadku nieuniknionych strat punktów. Niejednokrotnie, gdy w przeszłości na zespół wylewała się fala krytyki, staraliśmy się bronić – jak choćby po porażce w Nowym Sączu 0:4. Niestety w rundzie wiosennej z każdą kolejką – jakkolwiek byśmy chcieli – ciężko było wykrzesać słowa otuchy dla tych zawodników. Mimo to ciągle zgłaszaliśmy problem, już po drugim meczu ze Stomilem, a zwłaszcza po spotkaniu w Sosnowcu biliśmy na alarm, że z tą drużyną jest coś nie tak. Na trybunach natomiast mieliśmy do końca festiwal wsparcia od kibiców. Wyłamali się oni ze stwierdzenia „tu jest presja” i mimo tragicznej gry i wyników, do końca dopingowali i wstrzymywali się z okazywaniem zdenerwowania.

Tym razem nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Nie dajemy nikomu czasu na żadne ogrywanie się, zgrywanie, nabieranie płynności. Od pierwszej kolejki, a wcześniej w Tarnobrzegu mają być zwycięstwa. GKS Katowice ma regularnie punktować, na tyle regularnie, by być na pierwszym miejscu w tabeli. To, że remisy i porażki się zdarzą, to jest naturalne. Nie będziemy natomiast tolerować kolejnych serii bez zwycięstwa, przegrywanych meczów u siebie, braku walki i jakiegokolwiek pomysłu na grę. Głaskanie po pupach w poprzednim sezonie zupełnie się nie sprawdziło, bo piłkarze zamiast skorzystać ze wsparcia, uznali, że mogą ciąć w druta.

Z lekką wyrozumiałością podejdziemy jedynie do nowych, ale tylko z jednego powodu. Oni w GieKSie jeszcze nic nie spieprzyli. Natomiast od nich również oczekujemy walki, bo to są w większości doświadczeni zawodnicy i nie grają na drugim końcu świata, żeby się „aklimatyzować” przez kilka tygodni czy miesięcy.

Za rundę wiosenną na cenzurowanym są tacy zawodnicy jak Sebastian Nowak, Mateusz Kamiński, Łukasz Zejdler, Bartłomiej Kalinkowski, Tomasz Foszmańczyk i Grzegorz Goncerz. Tylko od nich zależy, czy będą się dalej pogrążać czy jednak zrobią wszystko, żeby wszystkie złe słowa, które na nich napisaliśmy, mogły się choć odrobinę zatrzeć.

Oczywiście to nie oznacza, że będziemy jechać po tych zawodnikach „bez sensu”. Za dobry mecz pochwalimy, za słaby zganimy. Nie będzie jednak już miejsca na patyczkowanie się w ocenach pomeczowych.

Więc tym razem już nie w trakcie sezonu, nie w momencie, gdy się coś psuje, ale właśnie teraz – przed pierwszym meczem w Tarnobrzegu mamy jedno proste przesłanie – DO ROBOTY!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

7 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

7 komentarzy

  1. Avatar photo

    Mecza

    20 lipca 2017 at 19:17

    Raczej się zgadzam pod jednym warunkiem, nie ruszać trenera Mandrysza nawet jeśli źle to może się będzie wydawać a pewnie będą takie momenty, jak nie on to już nikt, no chyba że ktoś przyjdzie i sypnie 100mln na sezon i pozwoli jeszcze na imprezowanie przed meczem i wtedy nawet trener nie będzie potrzebny.

  2. Avatar photo

    lukasz

    20 lipca 2017 at 22:53

    „…nawet kto nie chce, ten szybko wsiąknie w bagienko pierwszoligowej ekscytacji…” – KLUCZBORK – to slowo, ten mecz decyduje o tym ze nie wsiakne, choc kibicuje GieKSie aktywnie ponad 20 lat to nie wsiakne do momentu az nie zobacze prawdziwego zapierdalania na boisku, wynikow i awansu do ekstraklasy. I slow przeprosin od tych ktorzy nas Kibicow wydymali. Pilkarzy mam tu na mysli rzecz jasna.

  3. Avatar photo

    Jata

    20 lipca 2017 at 23:53

    Trener ma pełne zaufanie. To teraz kopacze (na razie) mają udowodnić że im zależy na awansie i bycie piłkarzami.

  4. Avatar photo

    z

    21 lipca 2017 at 00:22

    No jak piłkarzom nie będzie się chciało, to już nie polecą do rezerw na kilka meczy, tylko od razu na pół roku do Rozwoju. Bo chyba tylko w okienkach transferowych będziemy mogli im podsyłać te nasze niedoszlifowane „diamenty”.

  5. Avatar photo

    Mecza

    21 lipca 2017 at 07:54

    @z – myślisz że w Rozwoju ktoś ich by chciał? Zauważ że Rozwój to 2 liga a nasze rezerwy znacznie niżej nie mogły sobie poradzić.

  6. Avatar photo

    z

    21 lipca 2017 at 13:14

    A to już nie nasz problem, że będą tam od podawania wody.

  7. Avatar photo

    Mecza

    21 lipca 2017 at 19:47

    @z, rezerwy to nasz stały problem był bo na etacie cały czas i płacić trzeba a pewnie nie nadają się do podawanie wody bo też trzeba trochę zaangażowania wykazać jak w każdej pracy. Przesadzam mocno i przepraszam wszystkich zaangażowanych ale umiejętności weryfikuje liga i okręgowa to zrobiła gdzie grało ostatnio 50% z pierwszego składu.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Lechia Gdańsk Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

07.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramki: 90. Jędrych

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61.Jaroszek), Repka, Rogala– Błąd 89. Shibata), Kozubal, Marzec (52.Aleman) – Bergier (89. Mak)

Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Koperski), Kałahur, Bugaj (86. Fernandez), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69.Sypek), Neugebauer (60. D’arriego)

Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski

Czerwona kartka: Kuusk

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)

Widzów:

 

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    GKS Katowice – Odra Opole Live

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    13.04.2023 Katowice

    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

    Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

    Widzów: 5467

     

    You can't add multiple events in the same post, page or custom post type.

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    To było istne SZALEŃSTWO przy Bukowej!

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Spotkanie 26. kolejki między GieKSą, a Lechią było niewątpliwie hitem kolejki. Oba zespoły miały świetne serie zwycięstw i liderowały wiosennej tabeli pierwszej ligi.

    Od pierwszych minut przy akompaniamencie kapitalnego dopingu katowiczanie ruszyli do ataków. Już w 3. minucie mocno wstrzelona piłka z lewej strony przez Rogale przemknęła przed Sarnavskim, który nie interweniował, ale niestety żaden z zawodników nie dołożył nogi, aby skierować futbolówkę do bramki. Chwilę później Kozubal z lewej strony w polu karnym uderzył minimalnie obok prawego słupka bramki Lechii. Dobrze w tej sytuacji był ustawiony Marzec i wydawało się, że będzie przecinał ten strzał, jednak ostatecznie brakło podjęcia decyzji. Po błędzie rywala w 13. minucie piłkę otrzymał Bergier i momentalnie odwrócił się w stronę bramki i uderzył, ale piłka przefrunęła nad bramką. W 17. minucie szybki atak na strzał głową zamienił Bergier, ale piłka leciała wprost w dobrze ustawionego Sarnavskiego. W tej akcji przy rozegraniu bez kontaktu z rywalem ucierpiał Marzec, ale po interwencji medycznej wrócił na boisko. Groźny kontratak przeprowadzili goście w 25. minucie, ale na połowie rywala pod bramką ucierpiał Repka i ostatecznie po wycofaniu piłki, arbiter zatrzymał grę, aby fizjoterapeuci mogli pomóc naszemu pomocnikowi. Komor zdziwił wszystkich w następnej akcji, kiedy od połowy minął kilku zawodników z Gdańska jak tyczki i rozpędzony wpadł w pole karne, ale staranował w ataku rywala i akcję zakończył faulem. W 35. minucie pierwszy strzał oddali gdańszczanie, jednak sporo niecelny. Wtedy też na Blaszoku została zaprezentowana ogromna oprawa „Ultras GieKSa”, która po chwili została zdjęta i mogliśmy podziwiać racowisko z dopiskiem „Granice przekraczać, za nic nie przepraszać”. Dym na niecałą minutę zatrzymał sportowe zmagania. W 45. minucie kibice odpalili świece dymne w barwach klubowych, a powstały dym zadomowił się na dobre przy Bukowej, zatrzymując doliczone przez arbitra cztery minuty na dobrą chwilę. Po wznowieniu gry świetnie zabrał się w kontrze z piłką Marzec, kończąc akcję mocnym strzałem w środek bramki, który Sarnavski wypiąstkował. Arbiter po chwili odesłał oba zespoły do szatni, a wśród fanów GieKSy na trybunach można było odczuć ogromny niedosyt, że nie zdołaliśmy zdobyć bramki.

    Na drugą połowę żaden z trenerów nie zdecydował się na zmiany. Od pierwszych minut to goście ruszyli do przodu, ale brakowało im konkretów, aby chociaż oddać celny strzał na bramkę Kudły. Dośrodkowania również były przecinane przez zawodników ustawionych przy bliższym słupku. W 50. minucie nie był w stanie kontynuować meczu Marzec i była konieczna pierwsza zmiana w ekipie GieKSy. Dopiero po dwóch minutach Aleman pojawił się na boisku, zmieniając kontuzjowanego kolegę. W 54. minucie świetną piłkę dostał Błąd od Kozubala w pole karne, ale po złym przyjęciu musiał ratować się dograniem, które nie było najlepsze. W następnej akcji świetnie rozegrał akcję Rogala z Alemanem, ale obrońcy z trudem wybili kilkukrotnie piłkę z pola karnego. Równo po godzinie gry zakotłowało się w polu karnym GieKSy po dograniu z prawej strony Meny, ale ostatecznie obrońcy zażegnali niebezpieczeństwa. Tuż po tej akcji boisko opuścił Komor, co też było prawdopodobnie skutkiem urazu, którego nabawił się podczas solowego rajdu w pierwszej połowie. Mecz w drugiej połowie nie porywał, oglądaliśmy dużo drobnych przewinień, które bardzo mocno spowalniały zapędy obu zespołów. W 71. minucie dośrodkował w pole karne Kozubal poprawiając wcześniejsze zagranie z rzutu rożnego, a głęboko w polu karnym źle przyjął ją Aleman i piłka tylko spokojnie minęła linię końcową obok bramki Lechii. Bez dwóch zdań to była idealna szansa do oddania strzału. Dwie minuty później po ostrym faulu na rywalu Kuusk obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę. Pan Marciniak w pierwszej chwili pokazał żółty kartonik, ale zweryfikował sytuację na VAR i poprawił swoją decyzję. GieKSa musiała sobie od tego momentu radzić w dziesiątkę. Katowiczanie skupili się na defensywie i czekali na odpowiedni moment, ale gdy po kilku minutach odebrali piłkę i ruszyli do kontrataku, to stadion odlatywał – tak głośnego dopingu nie było dawno przy Bukowej. Piłkarze nabrali pewności po chwili i zaczęli atakować Lechię pressingiem, która ratowała się wybiciem w aut. Gdańszczanie przeprowadzili podwójną zmianę w 86. minucie, rzucając wszystko, co mają do ofensywy. Do końca regulaminowego czasu nie oglądaliśmy jednak znaczących groźnych ataków gości. GieKSa świetnie broniła i raz po raz napędzała szybkie ataki. W doliczonym czasie gry stadion odleciał, bo katowiczanie mocno zaatakowali i wpakowali piłkę do bramki z najbliższej odległości, a strzelcem był Jędrych. To było coś, czego fani przy Bukowej długo nie zapomną. Lechia jeszcze atakowała, ale wtedy katowiczanie grali już w 11, bo stadion kompletnie oszalał. Co za wygrana!

    7.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
    Bramki: Jędrych (90).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61. Jaroszek), Rogala– Błąd (90. Shibata), Repka, Kozubal, Marzec (52. Aleman) – Bergier (90. Mak).
    Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Fernandez), Kałahur, Bugaj (86. Koperski), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69. Sypek), Neugebauer (60. D’Arrigo)
    Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski.
    Czerwona kartka: Kuusk (74., brutalny faul).
    Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock).
    Widzów: 5998 (komplet).

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga