Dołącz do nas

Felietony

Brawa za walkę, nagana za piłkę nożną

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przed meczem z Miedzią pisaliśmy, że spotkanie w Legnicy będzie pewnego rodzaju chrztem dla naszej drużyny. Po pierwszych dwóch meczach z przeciętnymi drużynami – obu przegranych – tym razem przyszło nam się spotkać z jednym z faworytów tej ligi. Na tym tle nasz zespół – po różnych działaniach z mijającego tygodnia – miał za zadanie zagrać bardziej ambitnie niż dotychczas.

Naprawdę trudno jest powiedzieć, czy ekipa Piotra Mandrysza ten chrzest przeszła. Chrzest w tym przypadku rozumiany, jako moment, wydarzenie kluczowe, które popchnie tę ekipę do przodu. Trudno to ocenić, bo mecz należy rozpatrywać w dwóch zupełnie osobnych kategoriach. Jedną z nich jest kwestia wolicjonalna, czyli walka, zaangażowanie i jeżdżenie na dupie, drugą natomiast kwestie czysto piłkarskie, taktyka, technika i związana z tym efektywność. Oba te aspekty nie poszły w parze, a wręcz poszły zupełnie przeciwstawnie.

Zacznijmy od kwestii wolicjonalnych. Zarówno kibice na trybunie gości, jak i my obserwujący to spotkanie z perspektywy loży prasowej – nie mieliśmy tym razem zastrzeżeń do zaangażowania zespołu. To nie był jeszcze ideał gryzienia trawy, ale jednak poziom walki był bardzo przyzwoity i jeśli zostałby utrzymany na kolejne mecze – będziemy w tym aspekcie zadowoleni. Wiadomo oczywiście, że każdy zawodnik jest inny i w różnym momencie włącza opcję „walka” na różnym poziomie. Jesteśmy przyzwyczajeni od wielu lat, że często guzik z tym napisem w ogóle został wyrwany i mecze były przechodzone. W Legnicy większość zawodników dobrze podkręciła ten element. Przez walkę i zaangażowanie rozumiemy nie tylko szybkość i agresję, ale także mocną koncentrację na tym, co dzieje się na boisku, co przekłada się choćby na czytanie gry. Bardzo dobrze w tym elemencie pokazali się stoperzy, którzy kilkukrotnie wkładali nogę czy głowę na tyle szybko, aby zażegnać zagrożenie. U nich akurat nie mamy co się czepiać także o kwestie piłkarskie, bo byli po prostu skuteczni w swojej grze. Ambitnie grali też inni zawodnicy – boczni obrońcy, w środku Łukasz Zejdler, a na skrzydle kilka razy włączał turbodoładowanie Andreja Prokić. Starał się być obecny na boisku Yunis. A wzorem ambicji i jednym z najbardziej ambitnych właśnie zachowań ostatnich kilku lat był sprint Pawła Mandrysza w akcji bramkowej. Ten gol nie został zdobyty jakimiś wielkimi umiejętnościami, tylko po prostu sercem – ruszył chłopak do przodu i dobiegł do tak naprawdę beznadziejnej i straconej piłki. To jest to, co chcemy oglądać! Ta akcja była na tyle spektakularna i zdecydowanie ponad poziom oczekiwanego od nas nasilenia walki, że jakby nie pobiegł lub nie zdążył, to nikt nawet by tego nie zauważył. Paweł w tej akcji dokonał po prostu niemożliwego. Do końca spotkania ambitnie się broniliśmy, niestety nie udało się utrzymać wyniku.

Drugim aspektem spotkania w Legnicy jest jakość piłkarska. No i niestety nie mamy tu pozytywnych informacji. Mecz z Miedzią był po prostu słaby w wykonaniu GieKSy. Ocenę spotkania podwyższa co prawda druga połowa, która pod względem organizacji gry, ale praktycznie tylko defensywnej, była mocno przyzwoita i Miedzianka nie potrafiła sobie stworzyć groźnych sytuacji. Zaczynając jednak od początku – pierwsza połowa była fatalna. To był cud, że nie przegrywaliśmy do przerwy. Bardzo źle grali boczni obrońcy, którzy nie nadążali za akcjami i dawali wkręcać się w ziemię (zwłaszcza Mokwa). Dodatkowo nie mieli w ogóle defensywnego wsparcia w bocznych pomocnikach, bo Mandrysz nie dojechał na pierwszą połowę, a Prokić był tak skupiony na ofensywie, że nie miał jak pomagać. W ogóle z gry Prokića poza robieniem wiatru nie wynikało kompletnie nic – jest takie powiedzenie, że „lepiej mądrze stać niż głupio biegać”. Andreja wybrał tę drugą opcję. Prokurowaliśmy rzuty wolne w niedalekiej odległości od naszej bramki. Klemenz zaliczał fatalne straty na akcje bramkowe dla rywali. Zejdler miotał się i każde jego zagranie było na styk. Foszmańczyk kilka razy miał piłkę, ale tradycyjnie nie robił różnicy. Wiele z naszych akcji mogłoby się rozwinąć lepiej, gdybyśmy nie faulowali bezsensownie w środkowej strefie boiska przy wyprowadzaniu piłki. Nie stwarzaliśmy sytuacji (jedynie pudło Klemenza), Miedź natomiast kilka razy na szybkości weszła w pole karne i przynajmniej jedną bramkę powinna strzelić.

W drugiej połowie – jak pisaliśmy – te najgorsze rzeczy odeszły i już nie było takich byków. Solidna gra w obronie, przez co Miedź nie miała już takich sytuacji jak przed przerwą. Nadal jednak mankamentem pozostała gra ofensywna, a w zasadzie jej brak. Katowiczanie zostali zdominowani przez rywala i po golu nie zagrozili już gospodarzom w najmniejszym stopniu. Tylko obrona i obrona, a w takiej sytuacji trzeba się liczyć, że rywal strzeli gola. Nawet w 97. minucie. Z karnego.

Jakość gry jest zdecydowanie do poprawy i nawet taka postawa, jak w Legnicy, nie zagwarantuje zwycięstwa z Puszczą. To był po prostu słaby mecz, który udało się zremisować (a prawie wygrać) ze względu na solidną postawę w grze obronnej całego zespołu w drugiej połowie, dobrej grze stoperów przez cały mecz, walce i zaangażowaniu większości zawodników, zrywowi Mandrysza, ale przede wszystkim dzięki nieskuteczności Miedzi w pierwszej połowie. Nie będziemy nikomu robić wody z mózgu, ale to brak ogarnięcia w końcowych fazach akcji Miedzi utrzymał nas w ogóle w tym spotkaniu. Na plus jest to, że po przerwie potrafiliśmy z tego skorzystać – to się ceni.

Kilka słów jeszcze o ofensywie. Grając na jednego napastnika, często ma on bardzo utrudnione zadanie, jeśli nie pomagają mu koledzy. I tutaj Yunis się musiał cofać na środek boiska, by powalczyć o piłkę, zbierać górne futbolówki. Czyli zrobił to minimum, które mógł, a którego nie zrobił Wojciech Kędziora z Pogonią. Pewnie Jakub mógł zdziałać więcej, ale to minimum przyzwoitości zachował – w sytuacji, gdy nie ma wsparcia kolegów. Na razie rozegrał jednak dwa mecze i praktycznie poza jedną sytuacją w Tarnobrzegu – zero okazji. Można zacząć się obawiać, czy nie będzie to kolejny Lebedyński, czyli zawodnik, który coś tam potrafi i czasem ma udane zagranie, ale nie zdobywa bramek, a wręcz nie oddaje strzałów. Nie chcemy takich napastników. Oni mają po prostu zagwarantować ileś tam bramek w sezonie. Yunisa nie skreślamy oczywiście po tych dwóch meczach, ale powoli musi włączyć efektywność.

No właśnie, ale to jest osamotniony napastnik. A co z tymi, którzy mają na tego napastnika pracować? Niestety posucha. O Prokiću już pisaliśmy. Paweł Mandrysz też poza tym zrywem nie pokazał się w ofensywie. Zejdler i Klemenz mają zadania defensywne, ale też mogliby czasem coś od siebie dać w rozsądnym zapoczątkowaniu akcji. No i Tomasz Foszmańczyk. Niestety ten zawodnik jest coraz bardziej zblazowany, a powinien robić różnicę. Nie rozprowadza akcji dynamicznie, z pomyślunkiem, tu krótka piłka, tu prostopadłe podanie, tu przerzut. Po prostu pyka sobie, jakbyśmy grali o nic. Nie bez kozery jest stwierdzenie, że to jest świetny zawodnik dla zespołu, który nie walczy ani o awans, ani o utrzymanie. W takich warunkach Fosa odnalazłby się idealnie. Ktoś powie, że zaliczył asystę przy golu, ale patrząc wielokrotnie na tę sytuację, to zawodnik który wychodzi sam na sam, a decyduje się na strzał z 25 metrów po ziemi, to sorry… Naprawdę duże szczęście w tym, że Kapsa wypuścił tę piłkę, a gdyby nie niesamowity sprint Mandrysza i gol, to przecież na Fosę spadłaby wielka krytyka za tę sytuację. Zawodnik musi od siebie dać więcej, bo to nie może dalej tak wyglądać. To on jest głównym odpowiedzialnym za grę ofensywną i jeśli w jego wykonaniu tego nie ma, spotkanie wygląda tak, jak wygląda.

W drugiej połowie trener dokonał kilku zmian. Jedną z nich był Dawid Plizga i musimy powiedzieć to głośno, że była to jedna z najgorszych zmian w ciągu ostatnich kilku sezonów. Nie wiemy, czy zawodnik przez cały mecz do wejścia na boisko robił sprinty w budynku klubowym, albo zrobił 300 przysiadów, ale wszedł na boisko i już na starcie wyglądał, jakby oddychał rękawami. Ciężkie, ołowiane nogi powodowały wrażenie, że porusza się w ślamazarnym tempie, nie reaguje odpowiednio szybko. Zaliczył jeden zryw i prostopadłe – za mocne – podanie. To za mało, zwłaszcza od zawodnika, który kiedyś słynął z dynamiki i szybkości. Jeśli o Kędziorze pisaliśmy, że wyglądał, jakby był na emeryturze, to Dawid tak, jakby był na rencie. Powstaje pytanie, czy to jakieś ciężkie treningi trenera Mandrysza i z tego powodu ciężkie nogi. Bo akurat późne wejście do zespołu czy brak regularnej gry od kilku miesięcy może tłumaczyć różne rzeczy, ale na pewno nie to, że zawodnik wchodzący na 25 minut na świeżości nie może wykonać kilku szybkich akcji, ale też pomóc w defensywie – bo i odpuszczanie zawodników Miedzi przy piłce, kiedy wystarczyłoby ze dwa kroki zrobić – sprawiało, że zęby bolały. Szkoleniowiec musi się nad tym zastanowić, bo wystawianie zawodnika w takiej formie fizycznej robi mu wielką krzywdę. No chyba, że Dawid jest już zmęczony karierą, ale wtedy to już inny temat.

Kibice docenili zaangażowanie zawodników i po meczu były podziękowania. Nie będziemy wnikać już w okrzyki „byliście lepsi”, choć należy uważać z takowymi, bo właśnie w zeszłym sezonie nasi piłkarze uwierzyli przed wiosną, że są lepsi i chyba z tego powodu olali angażowanie się, bo myśleli, że mecze same się wygrają. Więc lepiej takich tekstów piłkarzom nie dawać, bo jeszcze znów w to uwierzą, nie mając ku temu podstaw. Ale brawa za walkę jak najbardziej się należały i zespół otrzymał solidną porcję wsparcia. Co z tym zrobi? To będzie ich kolejny egzamin dojrzałości.

Bardzo ciężka praca przed trenerem Mandryszem, bo samą walką ligi nie zawojujemy. Katowiczanie grali solidnie w grze obronnej i może to jest jakiś punkt zaczepienia na kolejne spotkania. Trener Mandrysz mówi „od czegoś trzeba zacząć”, więc może niech to będzie umacnianie gry defensywnej. Drużynę buduje się od tyłu, trzeba pochwalić za dobre zabezpieczenie po przerwie i przekuć to na następny mecz, ale już od początku do końca. Jednocześnie trzeba coś zrobić z ofensywą. Bo nie zawsze Paweł Mandrysz będzie miał takie depnięcie, a bezbramkowe remisy nie będą nam dawać takiej ilości punktów, jak potrzebujemy.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

5 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

5 komentarzy

  1. Avatar photo

    Jestesmy zawsze tam gdzie nasza GieKSa gra!!!!

    6 sierpnia 2017 at 16:59

    Haha za jaka walke ??? jak oni nic wczoraj nie grali.. GieKSa To MY !!!!

  2. Avatar photo

    obiektywny

    7 sierpnia 2017 at 10:21

    Dziwne czasy nastały, że zamiast krytyki szuka się pozytywów.Na pochwały trzeba sobie zasłużyć. Tyle lat upokorzeń, poprzedni sezon mistrzowsko przegrany, nie wygrany ani jeden mecz do tej pory (i nie wiadomo czy za Mandrysza taki będzie). Prezes z trenerem w innych widzą kandydatów do awansu bo wiedzą, że o awans nie gramy. Już co niektórzy piszą te same farmazony co w poprzednich latach, że lepiej awans za 2 lata, że budujemy zespół i takie tam. Ile tak można, czy w tym klubie nikt za nic nie odpowiada?

  3. Avatar photo

    Irishman

    7 sierpnia 2017 at 17:48

    Ile to razy czytałem – „w tej lidze wystarczy zapierdalać”.
    Coś w tym jest jak pokazuje wynik sobotniego meczu. 🙂

    A jak już jest zapierdalanie to znaczy, że jest ambicja i wiara. Od tego już tylko krok, aby stopniowo zaczęła się w końcu pokazywać i jakość.

  4. Avatar photo

    Paweł

    8 sierpnia 2017 at 14:44

    Remis przed meczem wziąłbym w ciemno. Choć wyrównanie padło w 97 min to należy ten punkt przyjąć z pokorą. Nie zgodzę się z trenerem Mandryszem, że punkt jest porażką. Nawet jeżeli miał na myśli, że wyrównanie padło w doliczonym czasie gry. Prawda jest taka, że zagraliśmy słabo. Asekuracyjnie i zza podwójnej gardy. Mamy takich piłkarzy, a nie innych. Jaki materiał – taki styl gry, czyli bez polotu.
    Gdybyśmy stracili pierwsi bramkę to byłoby po meczu. Nie mamy siły w ataku i pozostaje nam grać na zero z tyłu licząc, ze ”coś” wpadnie. Na Legnicy się udało.
    Nie widzę, aby ta drużyna była wstanie odrobić bramkę lub dwie:)
    Jakości też na razie nie widać. Nie widziałem też, aby niektórzy dawali z siebie wszystko. Foszmańczyk snuł się po boisku. Dobrze, że bramkarz Miedzi jego anemiczny strzał jakimś cudem odbił na tyle niefortunnie, że padła bramka.
    Ogólnie trzeba cieszyć się z punktu.

  5. Avatar photo

    Paweł

    8 sierpnia 2017 at 15:01

    Podsumowując artykuł Shellu mamy w drużynie:
    Emeryta- Kędziora,
    Rencistę – Plizga,
    Klauna – Nowaka,
    Pozoranta – Foszmańczyka.

    Jest jeszcze kilku innych a to dopiero początek sezonu:)
    Już w piątek transmisja w TV i pewnie nas zespół pokaże się z najlepszej strony:)

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Skrobacz: „Posypaliśmy się po tej niecodziennej sytuacji z karnym”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu z Podbeskidziem odbyła się konferencja prasowa z udziałem trenerów obu drużyn – Rafała Góraka i Jarosława Skrobacza.

Skrobacz: Dzień dobry. Wiadomo, że w takim spotkaniu, które kończy się tak wysokim zwycięstwem rywala, ciężko coś skomentować. Obojętnie co się powie, to nie będzie to coś, co nam pomoże. Myślę, że przyjechaliśmy przygotowani, ale posypaliśmy się. Ta sytuacja z 26. minuty, nie dość, że rzut karny, to później kolejna. Taka sytuacja często się nie zdarza, ale to nie był koniec meczu, a morale nam siadło. Graliśmy bez wiary w swoje umiejętności. Do tego momentu myślę, że byliśmy w stanie realizować to, co sobie założyliśmy, ale było za mało.

Pytanie o końcówkę spotkania i zachowanie Jodłowca. Tragiczny błąd?
Skrobacz:
Fajnie nam się wszystko ocenia, oglądając z trybun czy sprzed telewizora. Potrafimy wygłaszać teorie, a na boisku jest frustracja. Tomek ma swój charakter. Dla niego nie było to miłe, jak i dla nas, to jest odruch. Nie chce wypowiedziami nas wybielać. Naszym zadaniem najważniejszym jest dobrze te dwa tygodnie wykorzystać. Ta przerwa nam spada z nieba. Podejść trzeba do tego tak samo, jakbyśmy przegrali 0:1 po dobrym meczu. Trzeba odrzucić złe myśli.

Pytanie: czy stadion przy Bukowej jest dla pana pechowy? Druga porażka z rzędu.
Skrobacz:
Pamiętam też, że tutaj wygrywałem. Dzisiaj źle nam się to ułożyło i nie jest nam do śmiechu.

Pytanie: czy to był dla pana mecz wyjątkowy? Był pan kandydatem na trenera GKS Katowice w zeszłym roku.
Skrobacz:
Nie, nie miało to żadnego wpływu. Oczywiście, że prowadziłem rozmowy, bo nie jest to tajemnicą, bo wiecie wszystko. Prowadziłem rozmowy nie tylko z Katowicami.

***

Górak: Pogratulowałem przed chwilą zespołowi wysokiego zwycięstwa. To dobrze, że drużyna wykorzystała w dojrzały sposób przewagę jednego zawodnika. Bardzo pewnie i dziarsko sobie radzili z przewagą. To na pewno duży plus, bo dużo meczów jako trener grałem w deficycie osobowym. Bardzo dobrze się to odwraca. Ta pewność to też jest nasza siła, która daje nam bardzo potrzebne punkty. Musimy skupić się na tej przerwie reprezentacyjnej, aby drużyna wróciła dobrze nastawiona na spotkanie na boisku w Sosnowcu. Za chwilę hokeiści rozpoczynają półfinał, trzymamy kciuki. W sobotę dziewczyny walczą. Zawsze trzymamy kciuki za drużynę Grześka. Chłopaki na dole za te wydarzenia w GKS-ie kibicują.

Pytanie o defensywę. GKS stracił do tej pory 3 bramki. Widać poprawę?
Górak:
Drużyna rzeczywiście nie zmieniła się diametralnie, jeśli chodzi o osoby. Doszedł do nas Kuusk, wartościowy zawodnik. Jesteśmy w tym samym gronie. Bardzo dużo czasu poświęciliśmy w tym okresie działaniom defensywnym. To przynosi na razie efekt. Chciałoby się mówić o sezonie, o całości. Na razie jestem zadowolony, bo poprawa jest widoczna.

Pytanie: czy Kuusk to był brakujący element układanki?
Górak:
Bartek, kiedy przychodził z Jastrzębia, nie przychodził na tę pozycję, ale o tym z nim od razu myśleliśmy. Marten był potrzebny nam, jeśli chodzi o ilość środkowych obrońców i warunków treningowych i tutaj zdaje swoje zadania. Bardzo duża rola dyrektora w tym transferze, trafiony w pełni.

Pytanie: można dziś chyba powiedzieć, że dobrze się stało, że Jędrych nie trafił karnego?
Górak:
No tak, zaplanowane w 100 proc. Fajnie, by tak było, ale rzeczywistość jest taka, że dobrze się skończyło.

Pytanie: Błąd przy karnym to na przełamanie?
Górak
: Gdzieś mu to siedziało w głowie, ten Raków. Żartowaliśmy sobie w szatni czasem w tym temacie.

Pytanie: Kuusk zdjęty, żeby trochę odpoczął przed starciem z Robertem Lewandowskim?
Górak:
Życzę mu udanego występu, tak jak Kozubalowi, którzy reprezentują swoje kraje. Życzę mu jak najlepszego występu, ale życzę wszystkiego najlepszego reprezentacji Polski.

Pytanie: Jędrych miał trochę dziwnych strat. Było to denerwujące?
Górak:
Boisko przeszło dużo zabiegów i było dużo piasku. Ci zawodnicy, którzy są wysocy, mają zadanie utrudnione.

Pytanie: dziś czwarte zwycięstwo z rzędu i przerwa. Krzyżuje to plany?
Górak
: Staram się nie wracać do tego, co było. Można analogie, ale nie chcę wracać do tego. Nie możemy wracać do tego, musimy wykonywać swoją pracę. One zawsze są, zawodnicy, którzy dużo grali, mogą trochę się zregenerować. Mamy zaplanowaną grę kontrolną. Dla mnie nie jest to żaden problem. Przerwa jest dla wszystkich zespołów.

Pytanie: GieKSa dziś zrobiła lanie, tymczasem kolejny mecz w śmigus-dyngus.
Górak:
Śledzę, doskonale znam tę ligę. Jestem w niej długo. Zdaję sobie sprawę, jakie problemy mają różne zespoły. Rywalizacja sportowa ma to do siebie, że zawsze się coś pamięta. W Sosnowcu na otwarcie przegraliśmy. Ostatnio na Bukowej mieliśmy spore problemy. Zawsze dodatkowa adrenalina w takich meczach jest. Czekamy z niecierpliwością. Cieszymy się i czekamy na ten mecz.

Pytanie: mamy połowę Marca, ale baraże będą późno. Czy planujecie zawodników pod kątem awansu?
Górak:
Wszyscy mogą być spokojni. My pracujemy na tyle wydajnie, że będziemy gotowi na wszelkie możliwości. To już nie jest kwestia Góraka czy jego sztabu, tylko szerszego myślenia strategicznego. Na pewno się wszyscy przyglądali tej rundzie i widzą, jak się to krystalizuje. My będziemy gotowi do następnego meczu i każdego kolejnego. Pracujemy niezmiennie i cierpliwie. Czasem te etapy są niewidoczne, trzeba bardzo dużo cierpliwości. Co będzie dalej? Nie wiem, ale jeśli chodzi o planowanie, to jestem przygotowany na każde rozwiązanie.

Pytanie o Marca. Wrócił do składu. Czy oczekiwał trener na takie przełamanie?
Górak:
To jeden z zawodników takich, gdzie potencjał jest znacznie większy niż to, co pokazuje na boisku. Strzały, dryblingi – ma dobre umiejętności i na nie czekałem. To zawodnik, którego trzeba cierpliwie prowadzić. Mam ogromną radość, że Mateuszowi się przelewa na plus. To zawodnik bardzo skryty, trzyma dużo w sobie. Cieszę się, że mu się darzy w tej rundzie. Czekamy na kolejne dobre występy. On musi ciągle pokazywać, że jest wartościowy.

Pytanie o plan na przerwę?
Górak:
Podamy jutro plan do opinii publicznej. W piątek będzie sparing z Podbeskidziem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GKS Katowice – Podbeskidzie Bielsko-Biała Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

17.03.2023 Katowice

GKS Katowice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:0 (3:0)

Bramki: Jędrych (28 k.), Marzec (38),(45+2), Bergier (55), Błąd (61 k.) –

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk (72. Jaroszek), Komor, Repka (82. Baranowicz), Rogala– Błąd (64. Shibata), Kozubal, Marzec (64. Aleman) – Bergier (64. Pietrzyk)

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Procek – Ziółkowski (70. Willmann), Jodłowiec, Lusiusz (46. Tomasik), Senić, Bida (84. Hlavica), Małachowski (46. Kisiel), Misztal, Sitek (46. Abate), Martinga, Mikołajewski

Żółte kartki: – Senić, Procek, Kisiel

Czerwone kartki: – Senić, Jodłowiec

Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom)

Widzów:

    Kontynuuj czytanie

    Galeria Piłka nożna

    GKS Katowice – Podbeskidzie Bielko-Biała

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. Tym razem autorstwa Kazika.

     

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga