Dołącz do nas

Felietony

Co to było na stadionie Polonii Bytom?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Tak jak pisaliśmy, wygrać w Bytomiu to był obowiązek. To się nie udało, choć było tak samo blisko tego zwycięstwa, jak daleko.

Od początku rundy GKS nam się podobał, bo przede wszystkim punktował i czynił to w miarę pewnie. Nie traciliśmy bramek. Mieliśmy mecze pod umiarkowaną kontrolą. A nawet jak przydarzyła się porażka z Cracovią, to wszyscy uznali – i słusznie – że była niesprawiedliwa. Nawet po słabszym meczu tydzień temu w Niecieczy, GKS zatarł złe wrażenie w spotkaniu z Flotą.

I tu nagle dup! Nikt nie spodziewał się tak tragicznego meczu w Bytomiu. Wpadka – to pewnie najczęściej powtarzane słowo wśród piłkarzy i trenerów. No właśnie, ale co to jest wpadka? Bo mnie się kojarzy to z tym, że dobra drużyna jedzie do słabszej no i gra nieco słabiej niż zazwyczaj, ma kilka sytuacji, ale brakuje szczęścia, nie sprzyja sędzia, a rywale wznoszą się na wyżyny swoich umiejętności i zdobywają korzystny wynik. Tak – wtedy można mówić o wpadce i że po prostu „zawiedliśmy”.

Ta definicja „wpadki” nijak nie pasuje do dzisiejszego spotkania. Bo po pierwsze – Polonia była tak beznadziejnie słaba piłkarsko, popełniała tak niezliczoną ilość głupich błędów i strat, tak kopała się po czołach, że nie wygrać z taką zbieraniną ludzi to jest wstyd. Powtórzmy, mówimy tu o kwestiach czysto piłkarskich, bo jeśli chodzi o zaangażowanie i serce do gry, to naprawdę szacunek dla tej drużyny. Ale piłkarsko byli klasycznie do ogolenia…

Na tym tle piłkarze GKS… dostosowali się. Masa strat i niecelnych podań – czasem nawet do najbliższego na dwa metry nasi zawodnicy posyłali piłkę wprost do przeciwnika. Nie przykładali się, podania były iście niechlujne, nieprzemyślane, niedopracowane i na pamięć (oczywiście bez skutku). Strzałów nie oddawaliśmy, sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. A jak już była, to delikwent w polu karnym nie trafiał w piłkę albo pół godziny składał się do strzału.

Co jednak było jeszcze większym grzechem. Bo atakować z animuszem i klasycznie partaczyć – no dobra to się zdarza. Ale w tym meczu nie było w naszych zawodnikach agresji, nie ruszali z szybkimi kontrami, jak ruszali to czasem liczbą trzech zawodników, a reszta stała w tyle. Akcje były ociężałe, tak jakby się nie chciało biegać. Zamiast siąść na słabej Polonii i ją zdominować na swojej trzydziestce czy chociażby połowie, to GKS czasem dawał się zepchnąć do defensywy. Zero było w tym energii totalne zero, tak jakby naszym zawodnikom ktoś obwiązał nogi workami z ciężkimi kamieniami! Gdyby GKS wyprowadzał takie kontry jak na Cracovii, to by pewnie ze cztery piłki wcisnął do bramki Mateusza Miki. A mógł spokojnie te kontry wyprowadzać, bo Polonia w żadnym wypadku nie zaparkowała autobusu na swoim polu karnym, atakowała na tyle na ile umiała, ale czyniła to sporą liczbą zawodników. Ale nasi zawodnicy wyglądali tak, jakby nie chciało im się zaatakować z większym animuszem. Nic do gry nie wnosili nasi doświadczeni piłkarze Przemysław Pitry czy Grzegorz Fonfara. To od nich wymaga się najwięcej. Ale młodzi też mogli się pokazać, a totalnie zawiedli na skrzydłach – Wołkowicz i Czerwiński. Na bokach obrony masa strat, to nie był ten Sadzawicki z meczu z Flotą, Bartkowi Chwalibogowskiemu też zdarzało kilka totalnie złych przyjęć piłki, ale przynajmniej zaliczył asystę. Rakels również kompletnie nic nie wnosił do gry. Jedynie Napierałę można pochwalić, bo swoje w obronie zrobił i jeszcze strzelił gola.

Osobna pochwała należy się Grzegorzowi Goncerzowi. Da się? Da. Wszedł na końcówkę spotkania i zrobił więcej niż wszyscy piłkarze ofensywni razem wzięci. Brawo Grzesiu i ten zawodnik powinien od początku znaleźć się w zespole w kolejnym meczu, skoro inni nie mają na tyle energii, żeby zapieprzać tak jak on.

Ten remis był do tego jeszcze mega frajerski. Bo piłkarze GKS mogli się uratować dociągając wynik 1:0 do końca. Wtedy mogliby powiedzieć – „czego wy chcecie, przecież wygraliśmy” albo „owszem odstawiliśmy żenadę, ale mamy trzy punkty”. Nic z tego. Nawet tego nie potrafili zrobić. A mieli ku temu po prostu najlepszą z możliwych okazji – rzut karny. Tym golem zamknęliby mecz. A tak – karny niewykorzystany – dali sobie wbić gola grającej w dziesiątkę słabiutkiej Polonii Bytom, która w ostatnich 11 meczach przegrała aż 10, w tym z przedostatnim Okocimskim u siebie 0:3, za chwilę zniknie z piłkarskiej mapy Polski, a jej zawodnicy potrafiają do zespołów w najlepszym przypadku drugoligowych, a niektórzy to i może pokończą kariery. Nawet jeśli GKS zagrał słabo, to mógł ten wynik utrzymać, bo sprzyjało im w końcówce wszystko, w trakcie meczu również, bo sędzia spokojnie mógł wcześniej podyktować karnego dla Polonii. Dodatkowo na ironię zakrawa fakt, że gola zdobył niechciany zimą w GieKSie zawodnik… A GieKSa mogła „ukarać” kibiców Polonii za ich żenujące i wsiowe zachowanie podczas całego meczu zamykając im usta drugim golem… Aż dziw bierze, że te wszystkie okrzyki i notoryczne obrażanie nie wyzwoliło u naszych piłkarzy sportowej agresji…

To nie była wpadka, ani wypadek przy pracy. To był występ poniżej krytyki, który nie miał prawa się nigdy zdarzyć. Nie będziemy wdawać się w kwestie czy to obniżka formy. Nie. Bo z formą to nie ma nic wspólnego. Katowiczanie przegrali ten mecz w głowach, w swojej własnej motywacji i podejściu do zawodu. Pewnie tak beznadziejny mecz się już nie powtórzy, módlmy się o to.

Ten mecz znacząco zaburza obraz całej dobrej rundy wiosennej. Szkoda, bo kibice stali i stoją pewnie dalej murem za piłkarzami, ale pojawiła się pewna skaza. Ten mecz sam w sobie był tragedią, ale ogólnie… tragedii nie ma. GieKSa spokojnie jest w stanie wygrać kolejne mecze, bo ma na to umiejętności, ale jeśli taka postawa jak dzisiaj powtórzy się w przyszłości, to strach się bać, jak będą reagować kibice…

Piłkarze, za ten mecz należy wam się (poza wyjątkami: Napierała, Budziłek, Goncerz) solidna zjebka, bo to był jeden wielki wstyd. Ale chcemy być sprawiedliwi, więc jeśli na Kolejarzu zagracie fajny mecz, to będziemy pierwszymi, którzy was pochwalą. Więc weźcie sobie do głowy wszystkie słowa, które usłyszycie i postarajcie się to przekuć na coś pozytywnego. Tak, żebyśmy o meczu z Polonią nie musieli długo pamiętać…

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

4 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

4 komentarze

  1. Avatar photo

    dd

    28 kwietnia 2013 at 19:57

    ale nie rozumiesz jednego teraz kazda gra jest o tzw złote gacie .Awnansu nie bedzie to juz było pewne po meczu ze słoniami ze wsi , spadek tez nam nie grozi bo tam jest aż kolejka cieniasów i to było widać ,ze powietrze sportowej walki całkowicie zeszło

  2. Avatar photo

    mózG

    28 kwietnia 2013 at 20:21

    Moze jednak chlapneli se jakies piwko czy cos mocniejszego jak ostatnio byly podwojne urodziny pilkarzy.
    Nie da sie ubrac w slowa tej niemocy jaka dzis przedstawili nasi zawodnicy. Trener im tez nie pomagal.

    „Ale walczymy o inne sprawy. Choćby o kibiców i ich zaufanie – chcemy, żeby licznie przychodzili na nasze mecze. Zresztą, budujemy nowy GKS. Taki, który dla rywali będzie groźny, który będzie grał fajną i ofensywną piłkę. Kosztuje to dużo zdrowia, ale wiem, że nikt nie zrezygnuje.”

  3. Avatar photo

    Zaba-Bogucice

    29 kwietnia 2013 at 06:36

    mi sie wydaje ze chłopaki byli zjebani podroza na ten mecz wyjazdowy…jesli obronca musi wyreczac napad,a karnych sie nie strzela,do tego koles ktory nie był widziany w GieKSie strzela nom bramke,no to jak mieli MY to wygrac?Nastepnym razem,na taki wyjazd proponuje udac sie kopaczom dwa dni wczesniej.Aby doszli do siebie po trudach podróży 😀

  4. Avatar photo

    22

    29 kwietnia 2013 at 14:10

    tak zjebani podróżą trzeba pamietać ,ze jest to już inna strefa klimatyczna

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Lechia Gdańsk Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

07.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramki: 90. Jędrych

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61.Jaroszek), Repka, Rogala– Błąd 89. Shibata), Kozubal, Marzec (52.Aleman) – Bergier (89. Mak)

Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Koperski), Kałahur, Bugaj (86. Fernandez), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69.Sypek), Neugebauer (60. D’arriego)

Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski

Czerwona kartka: Kuusk

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)

Widzów:

 

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    GKS Katowice – Odra Opole Live

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    13.04.2023 Katowice

    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

    Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

    Widzów: 5467

     

    You can't add multiple events in the same post, page or custom post type.

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    To było istne SZALEŃSTWO przy Bukowej!

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Spotkanie 26. kolejki między GieKSą, a Lechią było niewątpliwie hitem kolejki. Oba zespoły miały świetne serie zwycięstw i liderowały wiosennej tabeli pierwszej ligi.

    Od pierwszych minut przy akompaniamencie kapitalnego dopingu katowiczanie ruszyli do ataków. Już w 3. minucie mocno wstrzelona piłka z lewej strony przez Rogale przemknęła przed Sarnavskim, który nie interweniował, ale niestety żaden z zawodników nie dołożył nogi, aby skierować futbolówkę do bramki. Chwilę później Kozubal z lewej strony w polu karnym uderzył minimalnie obok prawego słupka bramki Lechii. Dobrze w tej sytuacji był ustawiony Marzec i wydawało się, że będzie przecinał ten strzał, jednak ostatecznie brakło podjęcia decyzji. Po błędzie rywala w 13. minucie piłkę otrzymał Bergier i momentalnie odwrócił się w stronę bramki i uderzył, ale piłka przefrunęła nad bramką. W 17. minucie szybki atak na strzał głową zamienił Bergier, ale piłka leciała wprost w dobrze ustawionego Sarnavskiego. W tej akcji przy rozegraniu bez kontaktu z rywalem ucierpiał Marzec, ale po interwencji medycznej wrócił na boisko. Groźny kontratak przeprowadzili goście w 25. minucie, ale na połowie rywala pod bramką ucierpiał Repka i ostatecznie po wycofaniu piłki, arbiter zatrzymał grę, aby fizjoterapeuci mogli pomóc naszemu pomocnikowi. Komor zdziwił wszystkich w następnej akcji, kiedy od połowy minął kilku zawodników z Gdańska jak tyczki i rozpędzony wpadł w pole karne, ale staranował w ataku rywala i akcję zakończył faulem. W 35. minucie pierwszy strzał oddali gdańszczanie, jednak sporo niecelny. Wtedy też na Blaszoku została zaprezentowana ogromna oprawa „Ultras GieKSa”, która po chwili została zdjęta i mogliśmy podziwiać racowisko z dopiskiem „Granice przekraczać, za nic nie przepraszać”. Dym na niecałą minutę zatrzymał sportowe zmagania. W 45. minucie kibice odpalili świece dymne w barwach klubowych, a powstały dym zadomowił się na dobre przy Bukowej, zatrzymując doliczone przez arbitra cztery minuty na dobrą chwilę. Po wznowieniu gry świetnie zabrał się w kontrze z piłką Marzec, kończąc akcję mocnym strzałem w środek bramki, który Sarnavski wypiąstkował. Arbiter po chwili odesłał oba zespoły do szatni, a wśród fanów GieKSy na trybunach można było odczuć ogromny niedosyt, że nie zdołaliśmy zdobyć bramki.

    Na drugą połowę żaden z trenerów nie zdecydował się na zmiany. Od pierwszych minut to goście ruszyli do przodu, ale brakowało im konkretów, aby chociaż oddać celny strzał na bramkę Kudły. Dośrodkowania również były przecinane przez zawodników ustawionych przy bliższym słupku. W 50. minucie nie był w stanie kontynuować meczu Marzec i była konieczna pierwsza zmiana w ekipie GieKSy. Dopiero po dwóch minutach Aleman pojawił się na boisku, zmieniając kontuzjowanego kolegę. W 54. minucie świetną piłkę dostał Błąd od Kozubala w pole karne, ale po złym przyjęciu musiał ratować się dograniem, które nie było najlepsze. W następnej akcji świetnie rozegrał akcję Rogala z Alemanem, ale obrońcy z trudem wybili kilkukrotnie piłkę z pola karnego. Równo po godzinie gry zakotłowało się w polu karnym GieKSy po dograniu z prawej strony Meny, ale ostatecznie obrońcy zażegnali niebezpieczeństwa. Tuż po tej akcji boisko opuścił Komor, co też było prawdopodobnie skutkiem urazu, którego nabawił się podczas solowego rajdu w pierwszej połowie. Mecz w drugiej połowie nie porywał, oglądaliśmy dużo drobnych przewinień, które bardzo mocno spowalniały zapędy obu zespołów. W 71. minucie dośrodkował w pole karne Kozubal poprawiając wcześniejsze zagranie z rzutu rożnego, a głęboko w polu karnym źle przyjął ją Aleman i piłka tylko spokojnie minęła linię końcową obok bramki Lechii. Bez dwóch zdań to była idealna szansa do oddania strzału. Dwie minuty później po ostrym faulu na rywalu Kuusk obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę. Pan Marciniak w pierwszej chwili pokazał żółty kartonik, ale zweryfikował sytuację na VAR i poprawił swoją decyzję. GieKSa musiała sobie od tego momentu radzić w dziesiątkę. Katowiczanie skupili się na defensywie i czekali na odpowiedni moment, ale gdy po kilku minutach odebrali piłkę i ruszyli do kontrataku, to stadion odlatywał – tak głośnego dopingu nie było dawno przy Bukowej. Piłkarze nabrali pewności po chwili i zaczęli atakować Lechię pressingiem, która ratowała się wybiciem w aut. Gdańszczanie przeprowadzili podwójną zmianę w 86. minucie, rzucając wszystko, co mają do ofensywy. Do końca regulaminowego czasu nie oglądaliśmy jednak znaczących groźnych ataków gości. GieKSa świetnie broniła i raz po raz napędzała szybkie ataki. W doliczonym czasie gry stadion odleciał, bo katowiczanie mocno zaatakowali i wpakowali piłkę do bramki z najbliższej odległości, a strzelcem był Jędrych. To było coś, czego fani przy Bukowej długo nie zapomną. Lechia jeszcze atakowała, ale wtedy katowiczanie grali już w 11, bo stadion kompletnie oszalał. Co za wygrana!

    7.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
    Bramki: Jędrych (90).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61. Jaroszek), Rogala– Błąd (90. Shibata), Repka, Kozubal, Marzec (52. Aleman) – Bergier (90. Mak).
    Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Fernandez), Kałahur, Bugaj (86. Koperski), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69. Sypek), Neugebauer (60. D’Arrigo)
    Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski.
    Czerwona kartka: Kuusk (74., brutalny faul).
    Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock).
    Widzów: 5998 (komplet).

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga