Dołącz do nas

Piłka nożna

Dobroliński wykorzystał szansę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Tydzień temu zakończyła się pierwsza liga. Od tamtego czasu wiele się w naszym zespole wydarzyło, z kilkoma zawodnikami się pożegnano, dzisiaj natomiast dokonano pierwszych wzmocnień. Z lekkim opóźnieniem, ale tradycyjnie po każdej rundzie zapraszamy na podsumowanie poszczególnych formacji. Interesuje nas oczywiście runda wiosenna zakończonego sezonu.

Na jesieni bronili Antonin Bucek i Rafał Dobroliński. Jak pamiętamy początki Bucka zbyt dobre nie były, z identycznymi klopsami w meczach z Wigrami i Chojniczanką na czele. Gdy do bramki wówczas wszedł Dobroliński spisywał się naprawdę dobrze, ale w końcówce rundy trenerzy znów postawili na Czecha. Bucek po powrocie na boisko również zaliczał generalnie udane występy.

Sporą niewiadomą było więc, kto wystąpi w pierwszym meczu wiosny w Niecieczy. Na Dobroliński wydawało się, że postawiono krzyżyk. Rywalizacja miała więc toczyć się między Buckiem, a ściągniętym młokosem Krystianem Rudnickim. Z jednej strony mówiono, że Rudnicki jest za młody, z drugiej jednak, że nie po to się ściągało wyróżniającego się w niższych ligach zawodnika, aby w ogóle nie grał.

I tak też się stało – w Niecieczy oglądaliśmy od pierwszej minuty Krystiana. Debiut wypadł nieźle, ale bez rewelacji. Rudnicki puścił jednego gola, przy którym być może mógł się lepiej zachować, ale głównymi winowajcami byli obrońcy, którzy zachowali się w tej sytuacji fatalnie. W meczu z Flotą wszystko ułożyło się odwrotnie. GKS wygrał, ale Rudnicki zagrał bardzo niepewnie i wprowadzał wielką nerwowość w poczynania zespołu. Mimo wszystko wydawało się, że po wygranym meczu szkoleniowiec nie odstawi zawodnika, a jednak tak się stało.

Nie był to udany powrót czeskiego golkipera. W Chojnicach do pewnego momentu spisywał się średnie, ale puścił kuriozalnego gola pod brzuchem, a w końcówce jeszcze bardziej kuriozalne było jego bieganie po obwodzie pola karnego, zostawiwszy uprzednio pustą bramkę. Cud zadecydował, że przeciwnicy nie strzelili do pustej bramki. W kolejnych spotkaniach GieKSa przegrywała, ale nie można było mieć pretensji do Bucka. Z Wisłą gol po rzucie wolnym, w Suwałkach fatalnie spisywali się boczni obrońcy. Antek był praktycznie bez szans przy traconych bramkach. Z Bytovią wiele do roboty nie miał, ale zaliczył bardzo ważną interwencje po rzucie wolnym. W Siedlcach było dość pewnie, a potem przyszło Zagłębie Lubin… Po tym meczu napisaliśmy tylko „Żal Bucka”. Bramkarz bowiem mimo puszczonych pięciu goli praktycznie nie był winnym utraty żadnego z nich. Był perfekcyjny strzał z dystansu, sytuacje sam na sam, czy strzał z bardzo bliska. Nie było winą Bucka, że miał za partnera w obronie Piotra Petasza, którego – gdyby nie było na boisku – zespół przegrałby może jedną, dwiema bramkami maksymalnie.

Niestety winy obrońców spadły na bramkarza i Bucek już w GieKSie nie zagrał. W bramce w Głogowie stanął Rafał Dobroliński – jak pisaliśmy już wcześniej – wydawałoby się, że skreślony. Bramkarz numer trzy, do tego z bardzo złymi opiniami od kibiców.

Pierwsza połowa Rafała w Głogowie była… fatalna. Był niepewny, nerwowy i mieliśmy sporo szczęścia, że nie straciliśmy bramki. I tak naprawdę była to najgorsza połowa w tej rundzie, bo począwszy od drugiej części gry, bramkarz zaczął spisywać się lepiej, ratując wręcz zespół przed utratą bramki. Z Olimpią i Stomilem nie miał zbyt wiele pracy, niestety w Ostródzie po jednej z bardzo nielicznych akcji gospodarzy – gola puścił. W Ząbkach rywale trafili dwa razy, ale też bez winy Dobrolińskiego, choć nie można było powiedzieć, że wybronił coś więcej niż miał.

Trzy ostatnie mecze bramkarza były już na zero z tyłu, co nie przytrafiło się naszemu zespołowi od bardzo dawna. O ile jednak z Sandecją również nie musiał się wznosić na wyżyny, to z Tychami grał już bardzo pewnie, zapewniał wielki spokój w tyłach i dzięki temu można było dobrze grać z przodu. A mecz z Arką to już było ukoronowanie tej wielkiej szansy, jaką Rafał dostał i którą w pełni wykorzystał. Znakomity mecz z obronionym karnym na czele spowodowało, że spotkanie z Arką zakończyło się wynikiem 0:0, a nie 3:0 dla Arki, który byłby bardziej adekwatny.

W rundzie wiosennej w bramce GKS stało trzech zawodników. Rudnickiego można jednak uznać za epizod, bo jak szybko wskoczył, tak szybko wyleciał ze względu na nerwowość w grze. Antonin Bucek wyleciał za mecz z Zagłębiem Lubin i szczerze mówiąc – nie była to sprawiedliwa decyzja. Ten, który jednak go zastąpił w efekcie okazał się dobrym posunięciem.

Przy okazji zawsze zastanawiam się, dlaczego kibice tak krytykują Dobrolińskiego. Zawodnik trochę już w GKS pograł, może nie zawsze był pewny, ale trudno sobie przypomnieć jakąś zawaloną przez niego bramkę. Owszem – rok temu w przedsezonowych sparingach spisywał się tragicznie i przyznam, że sam w niego zwątpiłem. Ale w lidze ten bramkarz nigdy mnie nie zawiódł i niejednokrotna krytyka kibiców była według mnie niezasłużona.

Co by jednak nie mówić – w tym wszystkich dla zawodnika należy się spory szacunek. Przecież był już na wylocie, a wszedł w bardzo trudnym momencie do bramki i ten egzamin zdał na piątkę. Brawo!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

4 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

4 komentarze

  1. Avatar photo

    kibic

    15 czerwca 2015 at 20:46

    tak to prawda ze Dobrolinski wykorzystal swa szanse,w polowie,ale my musimy szukac bramkarza nr1 ,a niw wyporzyczac tak jak ostatnio mlodego z innego klubu bo powoli znowu chca kogos wyporzyczyc ,nie ogranego w lidze tragedia czy w naszym klubie ma glowe na karku czy ciagle popelniaja te samy bledy,chyba ze robia to spremedytacja i czekaja tylko na kase a klub ,kibicow i awans maja gleboko gdzies

  2. Avatar photo

    mobil

    16 czerwca 2015 at 07:36

    shellu-”kończ waść wstydu oszczędź”-chyba oglądaliśmy inne mecze! W Siedlcach strzał z lewej strony boiska zza narożnika pola karnego (później obrońcy nie dopuszczali przeciwnika już w pobliże pola karnego) 0:1 i w Katowicach sytuacja-lustrzane odbicie 0:1 otarcie wyniku,to udało się na wyjeździe(spadkowicz) nie udało się odrobić u siebie (lider).W obu przypadkach gdy bramkarz się nie ”zdrzemnął” powinien te strzały zgarnąć do ”koszyka” i nie udawaj mądrzejszego od sztabu szkoleniowego.Twoje obserwacje i oceny są na podobnym poziomie co gościa Z.B. z Bydgoszczy łapiducha i grabarza swojej drużyny (między innymi spadek) .

  3. Avatar photo

    Adam Manchester

    16 czerwca 2015 at 09:51

    Ja uwazam ze niejest to bramkarz dla Gieksy ma chlopak warunki ale mysle ze zamalo doswiadczenia i spokoju by mu dac druzynie to cos..Dlaczego nie mozemy dac szansy juniorom,w Jagielloni broni 17 latek ktory zostal wybrany bramkarzem sezonu.Czyzby u nas chlopaki byli slabi czy sztab szkoleniowy ma ich za niepelnosprawnych.Pamietacie czasy jak nie bylo kasy gdzie furore robili Fonfi,Kowal ,Polczak,Gajtek,Sznaucer jak gramy co roku o nic to moze dac szanse mlodym co maja Giekse w Sercu.

  4. Avatar photo

    Irishman

    16 czerwca 2015 at 22:59

    Rafał, to piłkarz, który zrobił chyba największe postępy w drużynie – i to w sytuacji gdy na niego nie stawiano. Od bardzo, bardzo przeciętnego zawodnika, stał się w miarę pewnym punktem drużyny. Piszę w miarę, bo ciągle jeszcze zdarzały mu się niepewne interwencje, czasem bronił ze szczęściem, z pomocą obrońców ale wśród tych bramkarzy, których mieliśmy był zdecydowanie numerem 1. Tym bardziej dziwiła decyzja trenera Moskala, który dał mu szansę i pomimo, że Rafał ją pięknie wykorzystał, ten odstawił go od gry. Tak nawiasem mówiąc, nie tylko ta personalna decyzja trenera mogła bardzo dziwić, ale mniejsza już o to.
    Oczywiście, że Dobroliński nie jest w pełni już ukształtowanym bramkarzem, ciągle sporo przed nim pracy, ale jeśli będzie robił nadal takie postępy jak dotąd, to niedługo ma szansę zostać w ogóle bramkarzem nr 1 w I lidze. Tym bardziej cieszy fakt, że przedłużono z nim kontrakt. To tym bardziej mądra decyzja, że Rafał może stanowić dobry przykład dla młodych piłkarzy, jak dużo osiągnąć solidną pracą na treningach!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Lechia Gdańsk Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

07.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramki: 90. Jędrych

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61.Jaroszek), Repka, Rogala– Błąd 89. Shibata), Kozubal, Marzec (52.Aleman) – Bergier (89. Mak)

Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Koperski), Kałahur, Bugaj (86. Fernandez), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69.Sypek), Neugebauer (60. D’arriego)

Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski

Czerwona kartka: Kuusk

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)

Widzów:

 

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    GKS Katowice – Odra Opole Live

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    13.04.2023 Katowice

    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

    Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

    Widzów: 5467

     

    You can't add multiple events in the same post, page or custom post type.

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    To było istne SZALEŃSTWO przy Bukowej!

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Spotkanie 26. kolejki między GieKSą, a Lechią było niewątpliwie hitem kolejki. Oba zespoły miały świetne serie zwycięstw i liderowały wiosennej tabeli pierwszej ligi.

    Od pierwszych minut przy akompaniamencie kapitalnego dopingu katowiczanie ruszyli do ataków. Już w 3. minucie mocno wstrzelona piłka z lewej strony przez Rogale przemknęła przed Sarnavskim, który nie interweniował, ale niestety żaden z zawodników nie dołożył nogi, aby skierować futbolówkę do bramki. Chwilę później Kozubal z lewej strony w polu karnym uderzył minimalnie obok prawego słupka bramki Lechii. Dobrze w tej sytuacji był ustawiony Marzec i wydawało się, że będzie przecinał ten strzał, jednak ostatecznie brakło podjęcia decyzji. Po błędzie rywala w 13. minucie piłkę otrzymał Bergier i momentalnie odwrócił się w stronę bramki i uderzył, ale piłka przefrunęła nad bramką. W 17. minucie szybki atak na strzał głową zamienił Bergier, ale piłka leciała wprost w dobrze ustawionego Sarnavskiego. W tej akcji przy rozegraniu bez kontaktu z rywalem ucierpiał Marzec, ale po interwencji medycznej wrócił na boisko. Groźny kontratak przeprowadzili goście w 25. minucie, ale na połowie rywala pod bramką ucierpiał Repka i ostatecznie po wycofaniu piłki, arbiter zatrzymał grę, aby fizjoterapeuci mogli pomóc naszemu pomocnikowi. Komor zdziwił wszystkich w następnej akcji, kiedy od połowy minął kilku zawodników z Gdańska jak tyczki i rozpędzony wpadł w pole karne, ale staranował w ataku rywala i akcję zakończył faulem. W 35. minucie pierwszy strzał oddali gdańszczanie, jednak sporo niecelny. Wtedy też na Blaszoku została zaprezentowana ogromna oprawa „Ultras GieKSa”, która po chwili została zdjęta i mogliśmy podziwiać racowisko z dopiskiem „Granice przekraczać, za nic nie przepraszać”. Dym na niecałą minutę zatrzymał sportowe zmagania. W 45. minucie kibice odpalili świece dymne w barwach klubowych, a powstały dym zadomowił się na dobre przy Bukowej, zatrzymując doliczone przez arbitra cztery minuty na dobrą chwilę. Po wznowieniu gry świetnie zabrał się w kontrze z piłką Marzec, kończąc akcję mocnym strzałem w środek bramki, który Sarnavski wypiąstkował. Arbiter po chwili odesłał oba zespoły do szatni, a wśród fanów GieKSy na trybunach można było odczuć ogromny niedosyt, że nie zdołaliśmy zdobyć bramki.

    Na drugą połowę żaden z trenerów nie zdecydował się na zmiany. Od pierwszych minut to goście ruszyli do przodu, ale brakowało im konkretów, aby chociaż oddać celny strzał na bramkę Kudły. Dośrodkowania również były przecinane przez zawodników ustawionych przy bliższym słupku. W 50. minucie nie był w stanie kontynuować meczu Marzec i była konieczna pierwsza zmiana w ekipie GieKSy. Dopiero po dwóch minutach Aleman pojawił się na boisku, zmieniając kontuzjowanego kolegę. W 54. minucie świetną piłkę dostał Błąd od Kozubala w pole karne, ale po złym przyjęciu musiał ratować się dograniem, które nie było najlepsze. W następnej akcji świetnie rozegrał akcję Rogala z Alemanem, ale obrońcy z trudem wybili kilkukrotnie piłkę z pola karnego. Równo po godzinie gry zakotłowało się w polu karnym GieKSy po dograniu z prawej strony Meny, ale ostatecznie obrońcy zażegnali niebezpieczeństwa. Tuż po tej akcji boisko opuścił Komor, co też było prawdopodobnie skutkiem urazu, którego nabawił się podczas solowego rajdu w pierwszej połowie. Mecz w drugiej połowie nie porywał, oglądaliśmy dużo drobnych przewinień, które bardzo mocno spowalniały zapędy obu zespołów. W 71. minucie dośrodkował w pole karne Kozubal poprawiając wcześniejsze zagranie z rzutu rożnego, a głęboko w polu karnym źle przyjął ją Aleman i piłka tylko spokojnie minęła linię końcową obok bramki Lechii. Bez dwóch zdań to była idealna szansa do oddania strzału. Dwie minuty później po ostrym faulu na rywalu Kuusk obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę. Pan Marciniak w pierwszej chwili pokazał żółty kartonik, ale zweryfikował sytuację na VAR i poprawił swoją decyzję. GieKSa musiała sobie od tego momentu radzić w dziesiątkę. Katowiczanie skupili się na defensywie i czekali na odpowiedni moment, ale gdy po kilku minutach odebrali piłkę i ruszyli do kontrataku, to stadion odlatywał – tak głośnego dopingu nie było dawno przy Bukowej. Piłkarze nabrali pewności po chwili i zaczęli atakować Lechię pressingiem, która ratowała się wybiciem w aut. Gdańszczanie przeprowadzili podwójną zmianę w 86. minucie, rzucając wszystko, co mają do ofensywy. Do końca regulaminowego czasu nie oglądaliśmy jednak znaczących groźnych ataków gości. GieKSa świetnie broniła i raz po raz napędzała szybkie ataki. W doliczonym czasie gry stadion odleciał, bo katowiczanie mocno zaatakowali i wpakowali piłkę do bramki z najbliższej odległości, a strzelcem był Jędrych. To było coś, czego fani przy Bukowej długo nie zapomną. Lechia jeszcze atakowała, ale wtedy katowiczanie grali już w 11, bo stadion kompletnie oszalał. Co za wygrana!

    7.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
    Bramki: Jędrych (90).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61. Jaroszek), Rogala– Błąd (90. Shibata), Repka, Kozubal, Marzec (52. Aleman) – Bergier (90. Mak).
    Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Fernandez), Kałahur, Bugaj (86. Koperski), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69. Sypek), Neugebauer (60. D’Arrigo)
    Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski.
    Czerwona kartka: Kuusk (74., brutalny faul).
    Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock).
    Widzów: 5998 (komplet).

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga