Dołącz do nas

Felietony

Droga krzyżowa…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W głowie się to nie mieści. Na początek może coś, co powinno się znaleźć w podsumowaniu, ale przychodzi jednak na myśl teraz – jak nie umieliście kuźwa wygrać, to mogliście chociaż zremisować!

Nie da się przechodzić już obok tego obojętnie. GieKSa na boisku znów, po raz już chyba tysięczny, sfrajerzyła się kompletnie, totalnie i nie pozostawiając wątpliwości. Złość i frustracja. Człowiek latami poświęca się temu klubowi, cały czas na nowo rozgrzewają się nadzieję na lepsze jutro i gdy już, już wydaje się, że może być naprawdę dobrze – notorycznie dostajemy w pysk od piłkarzy. Ileż to już było tych meczów, które mają być przełomowe? Ileż to już razy mówiliśmy, że coś może być mentalnym impulsem? Ile razy w tej rundzie mogliśmy wskoczyć na pozycję lidera?…

Co do ostatniego pytania, odpowiedź brzmi – pięć. Pięć pieprzonych razy mieliśmy okazję wskoczyć na lidera. Wystarczyło tylko wygrać mecz. Jeden mecz. Jeden z pięciu.

Po tym meczu mieliśmy mieć osiem punktów przewagi nad Miedzią i wyłączyć ją z rywalizacji z nami. Teraz są dwa punkty przewagi, oni są w lepszej pozycji mentalnej i za chwilę będą grać wszystko u siebie. No, wprost „kapitalnie”…

Niestety, wszystkie ważne mecze GieKSa zawsze musi przewalić, najlepiej w spektakularnym stylu, to jest na własne życzenie. W głowie się nie mieści, że dodatkowo przebieg tych meczów w większości był taki, że powinno się je wygrać. Powinniśmy byli wygrać w Chojnicach, ze Stomilem, w Sosnowcu. Z Podbeskidziem w najgorszym razie miał być remis. Z Miedzią powinniśmy wygrać. A my ciągle w dupę, w dupę i w dupę…

Naprawdę mimo że szanse na awans ciągle są, to nie mam zamiaru krytykować osób, które po prostu walną tym wszystkim i przestaną chodzić na mecze. Ja tam chodzić będę dalej, ale zrozumiem tych, którzy to przekreślą. Bo ileż razy można mieć rozbudzoną nadzieję, a potem dostać po łbie. Piłkarze GKS już tak nas do tego przyzwyczaili, że dzieje się to notorycznie. A i tak za każdym razem boli tak samo. U niektórych kibiców może pojawić się rezygnacja czy obojętność.

Przyjechała Miedź, która w ostatnich dwóch meczach u siebie zgarnęła jeden punkt. Jaka jest recepta na podbudowanie morale? Zagraj z GieKSą, dla której jest to ważne spotkanie. Oni zawsze takie spotkania przegrywają, więc pewnie tak będzie i teraz.

Przecież to był jakiś koszmar. Po raz kolejny okazało się, że my po prostu nie zasługujemy na ekstraklasę. Nawet jeśli jakimś cudem tę promocję wywalczymy (ciągle w to wierzę) to będzie najmniej zasłużony awans do ekstraklasy w historii. Awans nie wynikający ze świetnej postawy czy górowania nad rywalami. Tylko z tego, że byliśmy w trakcie sezonu najmniej żenujący. W ogóle PZPN powinien już teraz postanowić – dla przyzwoitości – że w tym sezonie nikt z pierwszej ligi nie awansuje, bo to wstyd dla polskiej piłki.

Dlaczego Miedź wygrała? Przyjechała przecież po remis i nic nie grała w ofensywie przez całą pierwszą połowę. My tam coś udawaliśmy, że gramy i kilka akcji nawet było ciekawych. Niestety wtedy kiedy fajnie zagraliśmy skrzydłem, Lebedyński i Goncerz byli na innej planecie. Bo na pewno nie tam, gdzie być powinni. No więc nie umieliśmy strzelić gola – także dlatego, że Mandrysz skaleczył idealną sytuację. No i tak druga połowa sobie trwała i trwała i Miedź postanowiła, że sobie jednak ten mecz wygra. I naprawdę nie potrzebowali wiele. Wystarczyło, że na kilka minut na wypożyczenie do Legnicy poszedł Prażnovsky i rywale z uśmiechem na twarzy i palcem w nosie zakończyli mecz zwycięstwem.

Gdyby to się zdarzyło raz czy dwa, ale nam się to zdarza notorycznie. Mecze ze Zniczem i Wisłą jak widać zaciemniły obraz. I my daliśmy się ponieść fali optymizmu i pisaliśmy, że to nie tylko słabi przeciwnicy, ale po prostu GKS zagrał swoje. Guzik. Znicz był słaby, a Wisła po prostu beznadziejna. I to było przyczyną wygranej, a nie jakaś nasza wybitna gra.

Niestety zawodnicy nie udźwignęli ciężaru. Frańczak, Prażnovsky, Mandrysz zagrali po prostu tragicznie. Goncerz był bezproduktywny. Foszmańczyk dał od siebie za mało. Jóźwiak miał chęci na grę tylko przez 10 minut. Alan w drugiej połowie zszedł z boiska. Nawet szczęście, które towarzyszyło bramkarzowi Abramowiczowi, nie mogło mu pomóc po koszmarnych błędach obrony.

Pięć meczów na lidera i zero zwycięstw. Trzy mecze na Bukowej w tym roku i jeden punkt. Nie da się awansować w taki sposób. I tak dobrze, że kibice nie wygwizdali zespołu i nie krzyknęli paru cierpkich słów. W kontekście wymagań i nadziei w Katowicach, piłkarze mają tu raj. W wielu innych klubach mieliby już po prostu niejedno sympatyczne spotkanie z kibicami.

Sami już nie wiemy, czy nasi zawodnicy są po prostu tak słabi, że nie umieją wygrać jednego trudniejszego meczu czy im się po prostu nie chce. Nie – tej drugiej możliwości nie dopuszczamy. Widzimy, że próbują, ale kaleczą. Widzimy, że się starają, choć akurat do gryzienia trawy im daleko. To nie jest ten poziom walki, ale powiedzmy, że jest w miarę przyzwoicie.

Wyczerpują nam się pomysły, co można jeszcze zrobić. Chyba znowu było zbytnie poklepywanie się po pupach po dwóch ostatnich meczach. Zespół uwierzył w swoją wielkość i z Miedzią znów dał się wymanewrować jak małe dziecko. Jak Oli przy linii końcowej.

Odechciewa się wszystkiego. Odechciewa się patrzeć na tę drużynę, która ciągle upokarza kibiców i siebie samych. To już dawno przestała być kwestia jednego czy dwóch mniej udanych meczów.

Teraz tak.

Do końca pozostaje osiem kolejek. Ciągle jest jeszcze wiele punktów do zdobycia. Nadal wydaje się, że rywale będą tracić punkty, choć trudno się spodziewać, że aż w takiej ilości jak wcześniej. GKS nie ma straty punktowej do premiowanego miejsca, więc wszystko jest otwarte.

Ale kurwa mać – weźcie się do roboty, nie wiem – pokłóćcie się, pobijcie w tej szatni, niech dojdzie do rękoczynów, wykrzyczcie sobie w twarz wszystko, niemal się pozabijajcie, ale po to – żeby móc w następnych meczach walczyć do upadłego i dążyć do celu jakim jest awans! Mimo wszystko, to ciągle jest w waszych nogach!

Mam nadzieję, drodzy piłkarze, że jesteście tak samo źli, smutni, sfrustrowani i najzwyczajniej w świecie wkurwieni, jak my kibice. Tylko jeśli macie takie uczucia, to jesteście w stanie coś zrobić. Bo jeśli z wczorajszą porażką przejdziecie do porządku dziennego – ot przegrany mecz, taki jest sport – to nie ma szans na nic i możecie już sobie szukać miejsca na kolejny sezon w drugiej czy trzeciej lidze.

Mam szczerą nadzieję, że ta porażka was głęboko dotknęła. I że wiecie, że nie ma innej opcji niż awans. Że jesteście sportowcami, a nie hobbystami.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

12 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

12 komentarzy

  1. Avatar photo

    1964

    14 kwietnia 2017 at 14:40

    Amen!Wszystko w temacie!

  2. Avatar photo

    Do REDAKCJI !!!

    14 kwietnia 2017 at 15:49

    Do REDAKCJI:

    Już we wcześniejszym wpisie, który dodał „Koles1989” zaciekawiła mnie informacja
    „W Wielki Czwartek na Bukowej zmierzyły się dwie drużyny, które chcą awansować do Ekstraklasy”

    Ale kto powiedział, że GieKSa chce awansować do ekstraklasy? Zauważcie, że taka informacja nigdy nie pojawiła się oficjalnie! NIGDY ! Ani na oficjalnej stronie, ani na oficjalnym facebooku, ani też z klubu nikt oficjalnie nie mówi o awansie! Daleko szukać – np. taki Raków Częstochowa już przed sezonem zapowiedział, że będzie walczył o awans i obiecał zwrócić kibicom PEŁNĄ KWOTĘ za zakup karnetu, w przypadku braku awnansu.

    Możecie to przeczytać poniżej:
    http://www.tvp.info/26254380/niecodzienna-akcja-rakowa-czestochowa-jesli-nie-awansujemy-zwracamy-pieniadze-za-karnety

    A my co??
    My kibice sobie uroiliśmy awans i tyle, nikt u nas poza nami nie chce awansować i taka jest prawda!

  3. Avatar photo

    GieKSiorz

    14 kwietnia 2017 at 17:58

    jestem wkurwiony,zdolowany,brak slow.mozna przegrać mecz ale po walce!!!a tu wielki huj,ja bym im dal najnizsza krajowa podstawy a reszta w premii za wygrane mecze i bonus za awans.w niedziele jasde z zona na Banik zobaczyć jak gra druzyna która na serio chce awansować,moze w przyszłym sezonie lepiej karnety na Banik kupic?

  4. Avatar photo

    Stefan

    14 kwietnia 2017 at 18:51

    Shellu ,napisałeś to co większość wie,ale gdzie w tym wszystkim jest trener i jego sztab!? Brzeczek jest słaby i efekty są widoczne w ostatnich meczach .Taktyka i personalna zjebane przez niego ,miał wszystko czego potrzebował a niektóre kluby ekstraklasy mogą pozazdrościć Mu komfortu pracy.Facet dodatkowo nie ma osiągnięć żadnych jako trener i co okazuje się w jesgo przypadku SZCZĘŚCIA.Dobrze że od 35 lat jestem z tym klubem i nic tego nie zmieni ,uodpornilem się przez te lata ,aż dziwię się niekiedy takim spokojnym reakcjom kibicow.Czekamy dalej bo podobno nadzieja umiera ostatnia.

  5. Avatar photo

    1964

    14 kwietnia 2017 at 19:29

    Stefan 100% racji.To Brzęczek i Motała są winni najbardziej(chyba że miasto zakazało awansować).Wzmocnienia zimowe to jakieś nieporozumienie,taktyka tiki taka czyli 100 podań w poprzek boiska z których nic nie wynika.Mądra drużyna gra defensywkę bo wiedzą że kopacze GieKSy sami sprowokują bramkę.Brzęczek lekcji nie odrabia w ogóle zmiany w składzie nie trafione,i non stop ta sama taktyka.Niestety szczęście skończyło się jesienią,wiosna pokazuje kunszt trenera,czyli jego brak.licząc 2 kolejki zagrane awansem na 27 możliwych pkt,zdobywamy 11.Paranoja!Brzęczek brzęczy Motała się zamotał!Cygan cygani!Kurwa potrzebny wstrząs od zaraz.Mandrysz na trenera!

  6. Avatar photo

    ...

    14 kwietnia 2017 at 21:00

    Miasto zakazało awansować

  7. Avatar photo

    Eda67

    14 kwietnia 2017 at 21:07

    Chłopaki i po co te nerwy? Święta idą, jajka se pomalujcie, szynki se pojedźcie. Kopacze i tak mają nas w dupie. Oni wiedzą, że w przypadku awansu co najmniej połowa składu wyleci więc nie mają motywacji by gryźć trawę. Ci którzy mogliby to robić czyli nasi wychowankowie zostali wypożyczeni gdzieś na piłkarskie zadupia bądź nie grają wcale. Ich miejsca zajmują „wielkie talenty” typu Sapała czy Jóźwiak. W przerwie zimowej po sparingach pisałem na różnych forach, że nie mamy napadziora z prawdziwego zdarzenia. Wszyscy to pewnie widzieli tylko nie Trzech Króli C+M+B. Domyślacie się o kogo chodzi. Z obecnego składu może jeden, dwóch nadaje się do Ekstraklasy. Nie wymienię ich nazwisk żeby i im jeszcze sodówa do głów nie pizła i dołączyli do reszty ferajny. Szkoda, że nie da się cofnąć czasu by drużyna która grała w IV-ej lidze teraz mogła walczyć o awans. Jestem przekonany że w tak słabej I-ej lidze wygrywali by mecze w laciach. Siatkarze też przegrywali ale k…a walczyli do upadłego. Hokeiści też. A te święte krowy strzeliły se wycieczkę do Turcji i walą w c…a. Jak długo jestem kibicem Gieksy (ponad 40 lat), wierzcie mi, takich antytalentów nie widziałem. Nie wiem ile w tym winy trenera ale wydaje mi się, że pewne sprawy go przerosły a miętki prezesunio psinco z tym zrobi bo to nie Marian Dziurowicz (świeć Panie nad Jego duszą). Pozdrawiam kibiców i życzę mimo wszystko Wesołych Świąt.

  8. Avatar photo

    Ygor

    14 kwietnia 2017 at 22:43

    „Sami już nie wiemy, czy nasi zawodnicy są po prostu tak słabi, że nie umieją wygrać jednego trudniejszego meczu czy im się po prostu nie chce. Nie – tej drugiej możliwości nie dopuszczamy. Widzimy, że próbują, ale kaleczą. Widzimy, że się starają, choć akurat do gryzienia trawy im daleko. To nie jest ten poziom walki, ale powiedzmy, że jest w miarę przyzwoicie.”

    I autor tego tekstu i ja nie chodzimy na Gieksę od wczoraj – były takie sytuacje, że nikt z kibiców nie dopuszczał do świadomości świadomego odpuszczania – czy te przez decyzje piłkarzyn czy odgórne, ale nigdy nie było to tak jawne jak teraz. Ale dziś nikt w to nie wierzy, ciekawe dlaczego?

  9. Avatar photo

    ateista

    15 kwietnia 2017 at 03:47

    Dobry „artykuł” Shellu mam podobne myśli po tym spielu, ale chyba zapomniałeś o zjebaniu Brzeczka. Co robił w pierwszym składzie Mandrysz ? kiedy Jóźwiak jest w gazie ? kto Jóźwiaka wsadza na prawe skrzydło jak wchodzi Prokic ? i co sie dzieje w obronie gdzie Oliver i elektryczny Wisio zjebali wszyskie tory. Teraz najlepsze…
    jak 1000 razy wchodzimy pomocnikami z linii koncowej, to kto do kurwy nendzy ustala pozycje napastnkow w polu karnym ? trener czy wróżka ?

  10. Avatar photo

    Bartolo

    15 kwietnia 2017 at 14:18

    Cygan musi w trybie natychmiastowym opuścić Bukową na taczce!!To absolutny priorytet,potem można działać dalej.

  11. Avatar photo

    Boss

    15 kwietnia 2017 at 21:21

    Wreszcie artykuł odważny i rzeczowy ! Wreszcie ludzie zauważają to ze nie tylko Chojnice, Wigry itd itd nie chcą awansować ale GKS tez ! Robimy wszystko żeby tylko nie być na miejscu premiowanym awansem. Kłopot to maja Chojnice jak zejść z tronu. 🙂

  12. Avatar photo

    Irishman

    16 kwietnia 2017 at 13:43

    Ja mam wrażenie, że Brzęczek, gdy miał mniejsze pole manewru popełniał mniej błędów personalnych. Po prostu grał tym czym mógł i jakoś to wyglądało! Teraz, gdy ma pole do popisu wygląda, to znacznie gorzej.
    Piszecie, że nie pozyskaliśmy napastników. No zgadza się ale przecież w pewnym momencie wydawało się, że nie jest to priorytetem, bo objawił się Prokić… choć nie wiem czy „objawił się” to dobre określenie, bo dla niektórych (niestety poza Brzęczkiem) on już jesienią powinien grać w ataku! No tylko, że Brzęczek regularnie sadza go na ławie! Gdzie tu sens, gdzie logika?!?!?!?!?!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Lechia Gdańsk Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

07.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramki: 90. Jędrych

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61.Jaroszek), Repka, Rogala– Błąd 89. Shibata), Kozubal, Marzec (52.Aleman) – Bergier (89. Mak)

Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Koperski), Kałahur, Bugaj (86. Fernandez), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69.Sypek), Neugebauer (60. D’arriego)

Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski

Czerwona kartka: Kuusk

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)

Widzów:

 

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    GKS Katowice – Odra Opole Live

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    13.04.2023 Katowice

    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

    Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

    Widzów: 5467

     

    You can't add multiple events in the same post, page or custom post type.

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    To było istne SZALEŃSTWO przy Bukowej!

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Spotkanie 26. kolejki między GieKSą, a Lechią było niewątpliwie hitem kolejki. Oba zespoły miały świetne serie zwycięstw i liderowały wiosennej tabeli pierwszej ligi.

    Od pierwszych minut przy akompaniamencie kapitalnego dopingu katowiczanie ruszyli do ataków. Już w 3. minucie mocno wstrzelona piłka z lewej strony przez Rogale przemknęła przed Sarnavskim, który nie interweniował, ale niestety żaden z zawodników nie dołożył nogi, aby skierować futbolówkę do bramki. Chwilę później Kozubal z lewej strony w polu karnym uderzył minimalnie obok prawego słupka bramki Lechii. Dobrze w tej sytuacji był ustawiony Marzec i wydawało się, że będzie przecinał ten strzał, jednak ostatecznie brakło podjęcia decyzji. Po błędzie rywala w 13. minucie piłkę otrzymał Bergier i momentalnie odwrócił się w stronę bramki i uderzył, ale piłka przefrunęła nad bramką. W 17. minucie szybki atak na strzał głową zamienił Bergier, ale piłka leciała wprost w dobrze ustawionego Sarnavskiego. W tej akcji przy rozegraniu bez kontaktu z rywalem ucierpiał Marzec, ale po interwencji medycznej wrócił na boisko. Groźny kontratak przeprowadzili goście w 25. minucie, ale na połowie rywala pod bramką ucierpiał Repka i ostatecznie po wycofaniu piłki, arbiter zatrzymał grę, aby fizjoterapeuci mogli pomóc naszemu pomocnikowi. Komor zdziwił wszystkich w następnej akcji, kiedy od połowy minął kilku zawodników z Gdańska jak tyczki i rozpędzony wpadł w pole karne, ale staranował w ataku rywala i akcję zakończył faulem. W 35. minucie pierwszy strzał oddali gdańszczanie, jednak sporo niecelny. Wtedy też na Blaszoku została zaprezentowana ogromna oprawa „Ultras GieKSa”, która po chwili została zdjęta i mogliśmy podziwiać racowisko z dopiskiem „Granice przekraczać, za nic nie przepraszać”. Dym na niecałą minutę zatrzymał sportowe zmagania. W 45. minucie kibice odpalili świece dymne w barwach klubowych, a powstały dym zadomowił się na dobre przy Bukowej, zatrzymując doliczone przez arbitra cztery minuty na dobrą chwilę. Po wznowieniu gry świetnie zabrał się w kontrze z piłką Marzec, kończąc akcję mocnym strzałem w środek bramki, który Sarnavski wypiąstkował. Arbiter po chwili odesłał oba zespoły do szatni, a wśród fanów GieKSy na trybunach można było odczuć ogromny niedosyt, że nie zdołaliśmy zdobyć bramki.

    Na drugą połowę żaden z trenerów nie zdecydował się na zmiany. Od pierwszych minut to goście ruszyli do przodu, ale brakowało im konkretów, aby chociaż oddać celny strzał na bramkę Kudły. Dośrodkowania również były przecinane przez zawodników ustawionych przy bliższym słupku. W 50. minucie nie był w stanie kontynuować meczu Marzec i była konieczna pierwsza zmiana w ekipie GieKSy. Dopiero po dwóch minutach Aleman pojawił się na boisku, zmieniając kontuzjowanego kolegę. W 54. minucie świetną piłkę dostał Błąd od Kozubala w pole karne, ale po złym przyjęciu musiał ratować się dograniem, które nie było najlepsze. W następnej akcji świetnie rozegrał akcję Rogala z Alemanem, ale obrońcy z trudem wybili kilkukrotnie piłkę z pola karnego. Równo po godzinie gry zakotłowało się w polu karnym GieKSy po dograniu z prawej strony Meny, ale ostatecznie obrońcy zażegnali niebezpieczeństwa. Tuż po tej akcji boisko opuścił Komor, co też było prawdopodobnie skutkiem urazu, którego nabawił się podczas solowego rajdu w pierwszej połowie. Mecz w drugiej połowie nie porywał, oglądaliśmy dużo drobnych przewinień, które bardzo mocno spowalniały zapędy obu zespołów. W 71. minucie dośrodkował w pole karne Kozubal poprawiając wcześniejsze zagranie z rzutu rożnego, a głęboko w polu karnym źle przyjął ją Aleman i piłka tylko spokojnie minęła linię końcową obok bramki Lechii. Bez dwóch zdań to była idealna szansa do oddania strzału. Dwie minuty później po ostrym faulu na rywalu Kuusk obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę. Pan Marciniak w pierwszej chwili pokazał żółty kartonik, ale zweryfikował sytuację na VAR i poprawił swoją decyzję. GieKSa musiała sobie od tego momentu radzić w dziesiątkę. Katowiczanie skupili się na defensywie i czekali na odpowiedni moment, ale gdy po kilku minutach odebrali piłkę i ruszyli do kontrataku, to stadion odlatywał – tak głośnego dopingu nie było dawno przy Bukowej. Piłkarze nabrali pewności po chwili i zaczęli atakować Lechię pressingiem, która ratowała się wybiciem w aut. Gdańszczanie przeprowadzili podwójną zmianę w 86. minucie, rzucając wszystko, co mają do ofensywy. Do końca regulaminowego czasu nie oglądaliśmy jednak znaczących groźnych ataków gości. GieKSa świetnie broniła i raz po raz napędzała szybkie ataki. W doliczonym czasie gry stadion odleciał, bo katowiczanie mocno zaatakowali i wpakowali piłkę do bramki z najbliższej odległości, a strzelcem był Jędrych. To było coś, czego fani przy Bukowej długo nie zapomną. Lechia jeszcze atakowała, ale wtedy katowiczanie grali już w 11, bo stadion kompletnie oszalał. Co za wygrana!

    7.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
    Bramki: Jędrych (90).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61. Jaroszek), Rogala– Błąd (90. Shibata), Repka, Kozubal, Marzec (52. Aleman) – Bergier (90. Mak).
    Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Fernandez), Kałahur, Bugaj (86. Koperski), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69. Sypek), Neugebauer (60. D’Arrigo)
    Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski.
    Czerwona kartka: Kuusk (74., brutalny faul).
    Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock).
    Widzów: 5998 (komplet).

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga