Dołącz do nas

Felietony

Egzamin z powagi drużyny

Avatar photo

Opublikowany

dnia

EDIT: News został napisany wczoraj, jednak zdezaktualizował się w wyniku odwołania meczu z Chojniczanką. Jeśli ktoś chce się zapoznać z treścią – zapraszamy do lektury. Tymczasem czekamy na kolejne spotkania.

Ledwo co zakończyliśmy mecz z Rakowem Częstochowa, a tu już pojutrze kolejne spotkanie i to dużego kalibru. To przecież Chojniczanka Sylwestra i Nowy Rok spędziła na pierwszym miejscu w tabeli pierwszej ligi. Teraz co prawda miejsce to straciła, po nieprzynoszącym ujmy remisie w Bielsku-Białej, ale nadal jest to jeden z głównych pretendentów do awansu. Pretendent, którego GKS Katowice musi gonić.

Z siedmiu punktów straty do zespołu Krzysztofa Brede, po sobotnim meczu zrobiło się zaledwie pięć. Oznacza to, że w przypadku wygranej zbliżymy się do tego zespołu na zaledwie dwa punkty.

Trzeba przyznać, że zespół rozbudził apetyty meczem z Rakowem. Na tle wyjściowo silnego rywala (choć nie do końca w „wyjściowej” formie) nasz zespół zaprezentował się bardzo dobrze, gdy grał w komplecie. Abstrahujemy już od tego okresu gry w dziesiątkę, bo taka sytuacja zdarzać się będzie tylko czasami i jakoś sobie z nią katowiczanie poradzili (choć z naszymi palpitacjami serca). Grając w jedenastu nasz zespół radził sobie dobrze i to jeszcze z rezerwami, bo przecież Błąd czy Skrzecz spokojnie mogli (i mogą) grać lepiej. Do wygranej wystarczyły błyski Prokića i Kędziory. Fajnie, że dwóch zawodników potrafi wygrać mecz, ale mając takich ojców zwycięstwa na przykład czterech czy pięciu – można by było być spokojnym o wyniki.

Trener Jacek Paszulewicz bardzo podkreśla kwestie mentalne i to, że dla niego liczy się „umieranie na boisku”. Nie słyszeliśmy takich słów od rozmemłanego Brzęczka, nie słyszeliśmy od bojącego się własnego cienia Mandrysza. Jacek Paszulewicz nie opowiada bajek o taktyce i wielkich umiejętnościach, tylko o „śląskim charakterze”, który ma być kluczem do sukcesu. Przyznam, że słysząc jego słowa, że jest w stanie nawet wybaczyć straty punktów, jeśli będzie walka, ja to kupuję. Oczywiście chcę wyników i wygranych, ale wolę mieć drużynę z charakterem, która czasem potraci punkty, niż zespół mięczaków, którzy wygrają ze słabymi, a w kluczowych konfrontacjach narobią w portki.

Przed trenerem zadanie utrzymania przyzwoitej formy na piątkowy mecz. Przede wszystkim musi zadbać o obronę, która w wyniku absencji Adriana Frańczaka będzie musiała być skorygowana. Wejście Tomasza Midzierskiego na stopera w meczu z Rakowem nie przyniosło dobrego rezultatu, obrona spisywała się pewniej z Mateuszem Kamińskim na środku. Problemem jednak jest brak zawodników, którzy mogliby Adriana na prawej obronie zastąpić, w związku z czym szkoleniowiec musi kombinować.

Wspomniani Błąd i Skrzecz co prawda nie zagrali jakoś wybitnie źle, a Adrian nawet zanotował asystę drugiego stopnia, ale ci piłkarze muszą dać od siebie więcej. Obaj są szybcy i potencjalnie skrzydła mamy naprawdę ekspresowe. Jednak Adrian po prostu musi wrócić do swojej formy z niektórych meczów jesieni, a Oktawian wejść w piłkarską dorosłość. Potencjał ten chłopak ma spory, ale czas na „młodzieńcze wahania formy” mija i musi po prostu okazać się realnym wzmocnieniem – z asystami, a nawet co jakiś czas bramką. Mając Błąda i Skrzecza w formie, dynamicznego Prokića oraz superskutecznego Kędziorę – ofensywa może być naprawdę efektowna i efektywna w tej rundzie. Warto o to zadbać, bo już w poprzednim sezonie tych strzelonych bramek brakowało i gdy obrona coś zawaliła, to było pozamiatane.

Początek tej wiosny jest ciężki, jeśli chodzi o kalendarz. Po Rakowie mamy wyjazd do Chojnic, a potem do Opola, czyli również zespołu z czuba. Potem u siebie Zagłębie Sosnowiec. Katowiczanie, jeśli chcą myśleć o sukcesie na koniec sezonu, muszą punktować już teraz. Same wygrane ze słabeuszami nic nie dadzą – patrz poprzedni sezon i wysokie zwycięstwa ze Zniczem, Puławami czy Tychami. Wydaje się, że GKS i tak już złamał ten trend, bo wygrał z silnym przeciwnikiem już na samym wstępie. Trzeba iść za ciosem.

Chojnice to przyjazny teren GieKSie. Zremisowaliśmy tam trzy razy i raz udało się wygrać – zespół gospodarzy jeszcze nie znalazł na katowiczan sposobu. Ostatni mecz w Chojnicach jednak jest godny zapamiętania. GieKSa prowadziła szybko 2:0, ale potem dała się stłamsić i spotkanie zakończyło się wynikiem 2:2. Wówczas pisałem, że „takimi meczami robi się awans”. Wierząc, że jednak remis na wyjeździe jest cenny, mimo utraty dwubramkowego prowadzenia. Niestety myliłem się i to był prognostyk przed tym, co najgorsze, czyli zapominaniu o grze w piłkę nożną po przerwie. Z tego powodu kolejne spotkania zostały klasycznie przerżnięte, podobnie, jak cała runda.

Z Rakowem GKS do czerwonej kartki grał dobrze zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie. Jest nadzieja na to, że ta ekipa będzie potrafiła przez pełne 90 minut grać w miarę równo. Spotkanie z Chojniczanką na wyjeździe będzie ku temu idealnym sprawdzianem. Tak jak rok temu Chojnice jeszcze nie, ale kolejne mecze ze Stomilem, a zwłaszcza z Zagłębiem dały nam pełnię informacji o tej drużynie, tak piątkowy pojedynek będzie papierkiem lakmusowym mówiącym o tym, czy tę drużynę możemy traktować poważnie…

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    Mecza

    14 marca 2018 at 20:18

    Co w tym Skrzeczu widzicie to nie wiem. Mandrysz w ofensywie o wiele lepszy, szkoda że Słomka pomijany. Moskwie trzeba dać szansę i obowiązkowo Słaby na lewej obronie. Reszta bez zmian ale wpóściłbym na ostatnie 20 minut tego Słoweńca.

  2. Avatar photo

    Shellu

    15 marca 2018 at 00:16

    1. Skrzecz ma większy potencjał.
    2. Zgoda, że Słomka pomijany, a powinien dostawać szansę.
    3. Mokwa, a nie Moskwa.
    4. Wpuściłbym przez „u” otwarte.

  3. Avatar photo

    Mecza

    15 marca 2018 at 19:30

    Shellu aż się zastanowiłem czy wczoraj coś piłem:) Nigdy nie mylę nazwisk zawodników ale pisałem z telefonu i może coś przeskoczyło:) Z tym potancjałem Skrzecza można dyskutować a co do Mandysza on jest z rodziny usportowionej i na 100% ma potencjał na granie w ekstraklasie.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Odra Opole Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

13.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

Widzów: 5467

 

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    Odra Opole zakończyła serię GieKSy

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Kolejne spotkanie GieKSa rozgrywała przy Bukowej, tym razem w Katowicach zjawiła się Odra Opole. Mecz przy akompaniamencie głośnego dopingu rozpoczął się o godzinie 15:00.

    Rafa Górak musiał dokonać dwóch zmian w swojej żelaznej wiosennej jedenastce. Kontuzjowanego Komora zastąpił Jaroszek, natomiast za pauzującego Kuuska pojawił się Shibata, który rozpoczął  mecz na pozycji 6, a Repka został przesunięty na stopera. Mecz od pierwszych minut nie porywał, w jednej z pierwszych akcji ucierpiał zawodnik Odry, który dłuższą chwilę był opatrywany na murawie. Co ważne każde wyjście z piłką z własnej połowy bardzo mocno ożywiało trybuny, które wierzyły, że są w stanie wpłynąć na zespół głośnym dopingiem. Pierwszy groźny strzał oddali Trójkolorowi, po rzucie rożnym głową strzelił Repka, ale prosto w bramkarza, który pewnie złapał piłkę. Arbiter po chwili użył gwizdka i wskazał na przewinienie zawodnika gospodarzy. Było to pierwsze ostrzeżenie dla Halucha. W kolejnej akcji ponownie uderzył Repka zza pola karnego, ale nad bramką. W 18. minucie groźną stratę zanotował ten sam zawodnik na lewej stronie. Po szybkiej kontrze opolanie oddali strzał, ale piłka powędrowała daleko od bramki Kudły. W 26. minucie Odra przerwała passę 12 bramek z rzędu katowiczan. Po wrzuceniu piłkę w polu karnym i zamieszaniu najbardziej zorientowany był Piroch, który wpakował piłkę w okienko bramki. GieKSa dalej starał się grać swoje. W 33. minucie ładną dla oka kombinacyjną akcję na strzał zamienił Bergier, jednak ponownie w tym spotkaniu zabrakło precyzji. Odra miała w dalszej fazie dwa groźne strzały – z jednym Kudła spokojnie sobie poradził, ale drugi wypluł przed siebie, jednak naprawił błąd, wyjmując piłkę spod nóg nabiegającego rywala. W doliczonym czasie świetną akcję na lewej stronie rozegrali katowiczanie, ale ostatecznie podanie Rogali na niecelny strzał zamienił Błąd, a był już blisko bramki rywala.

    Drugą połowę rozpoczęli ci sami zawodnicy z obu stron, trenerzy spokojnie podeszli w przerwie do korygowania swojego planu na to spotkanie. Po rzucie rożnym groźnie uderzył z ostrego kąta Repka, ale piłka nieznacznie minęła przeciwny słupek bramki. GieKSa starała się atakować, ale korzystając z prowadzenia regularnie i dość często kradli czas goście, leżąc na murawie po starciach. W 52. minucie Wasielewski doszedł do piłki na prawej stronie i dośrodkował spod końcowej linii, piłka przelobowała bramkarza, ale nie wpadła do siatki mimo dobrej rotacji. W 56. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym tym razem GieKSa zdobyła bramkę, piłka wręcz spadła pod nogi Jaroszka, a ten wpakował piłkę do siatki. Odra w drugiej połowie raczej nie zatrudniała Kudły, to katowiczanie mieli częściej piłkę pod nogą i raz po raz próbowali sforsować dobrze dysponowaną w tym dniu obronę gości. W 74. minucie po odbiorze na własnej połowie Kozubalowi piłki w dość agresywny sposób Odra wyprowadziła ten jeden atak w drugiej połowie, który doskonałym, technicznym strzałem zza pola karnego zamienił na bramkę Continella. Dwie minuty później po zagraniu na wolne pole sytuację sam na sam z ostrego kąta wykorzystał Sarmiento. Kudła popełnił błąd, był bardzo niezdecydowany przy wyjściu do piłki. Na Bukowej zapadła konsternacja po tych dwóch szybkich, mocnych ciosach. W 83. minucie Błąd, chcąc uspokoić grę, zagrał do Kudły tak, że piłka po koźle przelobowała naszego bramkarza, ale szczęśliwie nie leciała w światło bramki. Zamieszanie we własnym polu karnym w 88. minucie cudem wybronili gospodarze, których każda minuta oddalała od odrobienia dwubramkowej straty. Do końca doliczonego czasu gry żaden z zespołów nie stworzył okazji. Świetna seria GieKSy dobiegła końca.

    13.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)
    Bramki: Jaroszek (56)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala – Błąd (87. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (87. Pietrzyk) – Bergier.
    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński.
    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński.
    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa).
    Widzów: 5467.

    Kontynuuj czytanie

    Hokej

    GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

    Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

    Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

    Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

    Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

    GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

    0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

    GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

    Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga