Dołącz do nas

Felietony

Moje wspominki cz.1 – Widzew u siebie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Pomysł na cykl wspomnień chodził mi już po głowie od kilku rund, zawsze jednak brakowało czasu, aby go rozpocząć. Tym razem – z okazji rozpoczynającego się sezonu – postaram się trochę powspominać dawne i nieco mniej dawne czasy związane z moją obecnością na meczach GieKSy. Teksty będą związane z rywalizacją z drużyną, z którą GieKSa ma właśnie zagrać na stadionie, na którym mecz będzie rozgrywany. Na początek więc kilka „retrospekcji” z meczów z Widzewem u siebie.

Liga za puchar
To był mój pierwszy mecz z Widzewem, ale chyba najbardziej dramatyczny. Rok 1997. Kilkanaście dni wcześniej katowiczanie ograli piłkarzy Franciszka Smudy 2:0 w półfinale Pucharu Polski. Roiło się od komentarzy, które nakazywałyby oddać łodzianom punkty w lidze. Widzew z Legią wówczas zdominowały kompletnie polską ligę i między sobą walczyły o mistrzostwo, wygrana w Pucharze Polski była więc olbrzymim sukcesem katowiczan.

I już w piątej minucie przecierałem oczy ze zdumienia, gdy po lekkim strzale Majaka piłka pół godziny leciała do bramki, a Mariusz Luncik stał niemal, że podpierając się rękami pod boki i czekał tylko, jak piłka przekroczy linię bramkową. Bramka kuriozalna, niebywała i świadcząca, że mecz jest ustawiony. Tak to wówczas wyglądało. Ze zdumieniem więc oglądałem, jak na sam koniec pierwszej połowy Sławek Wojciechowski prawą (!) nogą pięknym strzałem doprowadza do wyrównania. Wszystko wróciło jednak do normy, gdy w 46. i 47. minucie rywale strzelili dwa gole, przy czym bramka Wyciszkiewicza była dziwna w tym względzie, że piłka przeleciała przez dziurę w siatce i z perspektywy Blaszoka wyglądało to tak, jakby strzał był niecelny, a sędzia nie uznał bramki. Nerwom nie było końca. Zrobiło się gorąco na Blaszoku, część kibiców zaczęła głośno wyrażać co myśli o postawie zespołu, a głównie Adama Ledwonia, o którym mówiło się już dużo wcześniej w kontekście zainteresowania Widzewa jego osobą. Kibice dawali do zrozumienia, że Ledek powinien tam odejść… Inna część kibiców nie zgadzała się z tymi opiniami i tak mieliśmy jeden z mniej chlubnych epizodów z historii kibicowskiej GieKSy. Tymczasem Ledek szybko… strzelił gola, a po kilkunastu minutach wyrównał Wojciechowski. Zawodnicy GieKSy odgryźli się kibicom na Blaszoku i również zademonstrowali, co myślą o wcześniejszych przyśpiewkach. Ja sam natomiast znów nie mogłem uwierzyć, że jest remis 3:3 i myślałem sobie – a może jednak, a może wygrają, może będzie czysto. Inna myśl była taka, że skoro ustawiają to i tak robią to nieźle i starają się odrzucić podejrzenia (co innego jakieś problematyczne karne i samobóje w 90. minucie). Niedługo jednak Majak strzelił drugiego swojego gola i ostatecznie Widzew wygrał w Katowicach.

Dokładnie dwa tygodnie później łodzianie rozegrali spektakularny mecz na Łazienkowskiej (słynne 3:2). A GieKSa? Poprzegrywała prawie wszystko do końca sezonu, straciła trzecie miejsce premiowane awansem do Pucharu UEFA, przegrała finał Pucharu Polski. Dwa ostatnie mecze z Legią również miały być ułożony, ale nie były. Legia wygrała i ostatnią ligową kolejkę (grała już o pietruszkę) i finał pucharu. Wielki niedosyt w Katowicach po tym sezonie pozostał…

Litewski snajper i norweskie tyczki
W pierwszym sezonie po awansie do ekstraklasy, czyli w rozgrywkach 2000/01 GieKSie wiodło się kiepsko. Do 10. kolejki nasz zespół pozostawał bez wygranej. Wtedy na Bukową przyjechała Legia i przegrała 0:1. GKS zaczął grać lepiej i kolejne dwa mecze na Bukowej również były ze zdobyczą punktową. Najpierw 3:0 wygrana z Ruchem Radzionków, a potem przyjechał Widzew.

W GieKSie od pierwszej minuty grał Grażvydas Mikulenas, a po przeciwnej stronie jego rodak Robertas Poskus. Ja jednak zapamiętałem ten mecz ze względu na dwóch… Norwegów w Widzewie, którzy dosłownie na chwile pojawili się w ekstraklasie. Niejacy Evensen i Karlsen zaliczyli odpowiednio 3 i 4 mecze w Polsce. I w ich karierach były to jedyne mecze rozegrane w barwach innego klubu niż norweski. Evensen i Karlsen – obudzony w środku nocy wymienię te dwa nazwiska beż zająknięcia 😉

Mikulenas szybko strzelił bramkę dla GKS, wyrównał Mirek Szymkowiak z rzutu wolnego. To miało być dośrodkowanie, ale nikt nie przeciął i wyszedł gol. To był przedostatni mecz Szymka dla Widzewa, bo po rundzie przeszedł do Wisły Kraków, gdzie zrobił jeszcze większe postępy. Daj nam Boże dzisiaj takich pomocników w reprezentacji jak Szymkowiak… Potem jednak drugiego gola dla GKS zdobył Marcin Bojarski, a trzeciego znowu Miki. Mam przed oczami tego gola – obrońcy Widzewa (być może Evensen lub Karlsen) stoją w polu karnym i jest tam też w pobliżu któregoś z nich piłka. Nic nie robią jednak – tylko stoją. Mikulenas wbiega po prostu jak w masło przechwytuje piłkę, mija tyczki slalomowe i strzela gola. Masakra. Po takim golu prawdopodobnie obrońcy nie mieli życia. Chodzi mi po głowie, że najbliżej piłki wówczas był Przemysław Urbaniak, ale nie jestem tego pewien. Bardzo żałowałem, że Mikulenas w końcówce nie wykorzystał rzutu karnego, bo hat-tricki w GieKSie w tym okresie to była absolutna rzadkość. Ale wygrana stała się faktem.

Klops Piotra Lecha w cieniu World Trade Center
11.09.2001. Ta data mówi wszystko. W ten dzień GKS grał zaległy mecz z Widzewem. To były mimo wszystko jeszcze jakieś tam początki internetu (a ściślej, nie wszyscy jeszcze wtedy mieli stałe łącza, łączyło się czasowo przez modem). Komórki jednak już były używane i też… to były raczej ich początki. Pamiętam ten dzień bardzo dobrze, to był wtorek, pamiętam, że ostatnią lekcją był WF, na którym graliśmy w siatkę. Pamiętam, jak poszedłem posilić się za ostatnie grosze (oprócz kasy na bilet) do KFC. Dostałem SMS-a, że „coś się dzieje w Stanach”, że „płonie Pentagon”, ale szczegółów nie znałem i w błogiej nieświadomości żyłem aż do powrotu do domu.

Sam mecz z Widzewem był nudny jak flaki z olejem. GKS Miał zmazać plamę z fatalnego 1:5 z Wisłą cztery dni wcześniej (pamiętne 5 bramek Żurawskiego, to tak apropo’s wspomnianych hat-tricków). Niestety mecz był słaby, a na domiar złego Sławomir Suchomski pokonał w końcówce Piotra Lecha. Nie wiem czy telewizje zarejestrowały tego gola, ale nie miałem okazji tego w TV później zobaczyć. Pamiętam tylko, że to był jakiś potężny klops Lecha, który chyba coś a la wrzucił sobie piłkę do bramki. Plama nie została więc zmazana, GKS przegrał, a ja po powrocie dowiedziałem się szczegółów o USA. Powiedziałem moim rodzicom, że „słyszałem tylko, że Pentagon się pali”…

Cudownie w Jaworznie – załamany Janas
Jeden najlepszych meczów ostatnich lat. Do Jaworzna, gdzie GKS grał jako gospodarz, przyjechał Widzew, który miał przypieczętować awans do ekstraklasy. I szybko objął prowadzenie po samobójczym golu… Mateusza Kamińskiego (to był pierwszy samobój Kamyka dla GKS). Do przerwy było 0:1, w przerwie komentator TVP Marcin Zawacki dał mi na osłodę gorzkiej czekolady…). Po przerwie mieliśmy jednak koncert – wyrównał Grzegorz Goncerz, potem strzelił Tomasz Hołota i w końcu sytuację sam na sam wykorzystał Krzysztof Kaliciak. Stadion przy Krakowskiej eksplodował, spiker Lyjo szalał, a Paweł Janas (trener Widzewa) chwytał się za głowę. W końcówce jeszcze Marcin Robak strzelił gola z karnego i był dramat do końca, bo jeszcze Matusiak trafił w poprzeczkę. GKS wygrał jednak 3:2 i przybliżyło to nas do upragnionego utrzymania. Kibice długo świętowali z piłkarzami tę wygraną, a Widzew… i tak wkrótce awansował do ekstraklasy.

To był czas, gdzie miałem pewne problemy zdrowotne i mocno się zmusiłem, aby pojechać do Jaworzna na ten mecz. Nie żałowałem. Żałowałbym, gdybym tam nie pojechał. Piłkarze Nawałki dali wtedy prawdziwe chwile radości.

Widzew przy Bukowej
Było jeszcze kilka innych meczów przy Bukowej z Widzewem, na których byłem. Remis 1:1, gdy Adamus strzelił gola, a potem jego… kolega z drużyny wyrównał samobójczym strzałem (Artur Szymczyk). Była druga kolejka sezonu 2002/03 i wygrana 1:0 po golu Muszalika – ta wygrana rozpoczęła bardzo dobry sezon GKS, który zaowocował (nie tylko na boisku) awansem do pucharów. Pamiętamy, że w tym meczu sporo działo się także na trybunach (w sensie wędrówki ludów z trybun na boisko 😉

Był też mecz rundy wiosennej sezonu 2003/04 u siebie wygrany 2:0. Jest pewna analogia z wiosną poprzedniego sezonu. Wygrana z łodzianami była bowiem jedynym (!) zwycięstwem GKS w całej rundzie. I co ciekawe, wystarczyło to do utrzymania, choć zespół walczył o to do przedostatniej kolejki. Gole Brożka i Admira Adżema (śliskie rękawice przereklamowanego Norberta Tyrajskiego) dały rehabilitację po porażce 0:6 w Grodzisku, gdzie GKS – według Pawła Pęczaka – zagrał jak „pizdy” 😉 (oj brakuje takich walczaków!).

Ostatni mecz przy Bukowej z Widzewem odbył się w ramach rekordu świata Roberta Moskala czyli sześciu porażek z rzędu do zera. To był dokładnie pierwszy z tej paskudnej serii, toczony w deszczu, pojedynek. Potem było już tylko gorzej, aż trener Moskal (nie mylić z Kazimierzem) doznał postradania zmysłów i w Kluczborku w napadzie wystawił Adriana Napierałę.

Jak będzie w sobotę?
Nie musi być tak dramatycznie, jak we wspomnianych 3:4 czy 3:2. Niech będzie pewne spokojne zwycięstwo. Widzew to już nie jest ten Widzew z ekstraklasy – ani za dobrych czasów, ani za czasów Evensena i Karlsena. Nie jest to nawet prawdopodobnie Widzew z meczu w Jaworznie. Przeciętna kadra, spadkowicz z ekstraklasy raczej ciężko będzie miał wrócić do elity. Ale GKS też jest po przebudowie, więc mecz będzie niewiadomą. Za to z chęcią obejrzę takie bramki, jakie strzelali Ledek i Wojciechowski w tym… szemranym meczu z 1997 roku.

Shellu

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    tom

    2 sierpnia 2014 at 06:58

    Pamiętam dokładnie ten mecz- ustawiony z widzewem, też darłem ryja puchar za ligę !
    Potem jeszcze któryś z naszych piłkarzy dostał z liścia od kibiców,za tą postawę, ale nie warto dziś rzucać nazwiskami 😉

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Skrobacz: „Posypaliśmy się po tej niecodziennej sytuacji z karnym”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu z Podbeskidziem odbyła się konferencja prasowa z udziałem trenerów obu drużyn – Rafała Góraka i Jarosława Skrobacza.

Skrobacz: Dzień dobry. Wiadomo, że w takim spotkaniu, które kończy się tak wysokim zwycięstwem rywala, ciężko coś skomentować. Obojętnie co się powie, to nie będzie to coś, co nam pomoże. Myślę, że przyjechaliśmy przygotowani, ale posypaliśmy się. Ta sytuacja z 26. minuty, nie dość, że rzut karny, to później kolejna. Taka sytuacja często się nie zdarza, ale to nie był koniec meczu, a morale nam siadło. Graliśmy bez wiary w swoje umiejętności. Do tego momentu myślę, że byliśmy w stanie realizować to, co sobie założyliśmy, ale było za mało.

Pytanie o końcówkę spotkania i zachowanie Jodłowca. Tragiczny błąd?
Skrobacz:
Fajnie nam się wszystko ocenia, oglądając z trybun czy sprzed telewizora. Potrafimy wygłaszać teorie, a na boisku jest frustracja. Tomek ma swój charakter. Dla niego nie było to miłe, jak i dla nas, to jest odruch. Nie chce wypowiedziami nas wybielać. Naszym zadaniem najważniejszym jest dobrze te dwa tygodnie wykorzystać. Ta przerwa nam spada z nieba. Podejść trzeba do tego tak samo, jakbyśmy przegrali 0:1 po dobrym meczu. Trzeba odrzucić złe myśli.

Pytanie: czy stadion przy Bukowej jest dla pana pechowy? Druga porażka z rzędu.
Skrobacz:
Pamiętam też, że tutaj wygrywałem. Dzisiaj źle nam się to ułożyło i nie jest nam do śmiechu.

Pytanie: czy to był dla pana mecz wyjątkowy? Był pan kandydatem na trenera GKS Katowice w zeszłym roku.
Skrobacz:
Nie, nie miało to żadnego wpływu. Oczywiście, że prowadziłem rozmowy, bo nie jest to tajemnicą, bo wiecie wszystko. Prowadziłem rozmowy nie tylko z Katowicami.

***

Górak: Pogratulowałem przed chwilą zespołowi wysokiego zwycięstwa. To dobrze, że drużyna wykorzystała w dojrzały sposób przewagę jednego zawodnika. Bardzo pewnie i dziarsko sobie radzili z przewagą. To na pewno duży plus, bo dużo meczów jako trener grałem w deficycie osobowym. Bardzo dobrze się to odwraca. Ta pewność to też jest nasza siła, która daje nam bardzo potrzebne punkty. Musimy skupić się na tej przerwie reprezentacyjnej, aby drużyna wróciła dobrze nastawiona na spotkanie na boisku w Sosnowcu. Za chwilę hokeiści rozpoczynają półfinał, trzymamy kciuki. W sobotę dziewczyny walczą. Zawsze trzymamy kciuki za drużynę Grześka. Chłopaki na dole za te wydarzenia w GKS-ie kibicują.

Pytanie o defensywę. GKS stracił do tej pory 3 bramki. Widać poprawę?
Górak:
Drużyna rzeczywiście nie zmieniła się diametralnie, jeśli chodzi o osoby. Doszedł do nas Kuusk, wartościowy zawodnik. Jesteśmy w tym samym gronie. Bardzo dużo czasu poświęciliśmy w tym okresie działaniom defensywnym. To przynosi na razie efekt. Chciałoby się mówić o sezonie, o całości. Na razie jestem zadowolony, bo poprawa jest widoczna.

Pytanie: czy Kuusk to był brakujący element układanki?
Górak:
Bartek, kiedy przychodził z Jastrzębia, nie przychodził na tę pozycję, ale o tym z nim od razu myśleliśmy. Marten był potrzebny nam, jeśli chodzi o ilość środkowych obrońców i warunków treningowych i tutaj zdaje swoje zadania. Bardzo duża rola dyrektora w tym transferze, trafiony w pełni.

Pytanie: można dziś chyba powiedzieć, że dobrze się stało, że Jędrych nie trafił karnego?
Górak:
No tak, zaplanowane w 100 proc. Fajnie, by tak było, ale rzeczywistość jest taka, że dobrze się skończyło.

Pytanie: Błąd przy karnym to na przełamanie?
Górak
: Gdzieś mu to siedziało w głowie, ten Raków. Żartowaliśmy sobie w szatni czasem w tym temacie.

Pytanie: Kuusk zdjęty, żeby trochę odpoczął przed starciem z Robertem Lewandowskim?
Górak:
Życzę mu udanego występu, tak jak Kozubalowi, którzy reprezentują swoje kraje. Życzę mu jak najlepszego występu, ale życzę wszystkiego najlepszego reprezentacji Polski.

Pytanie: Jędrych miał trochę dziwnych strat. Było to denerwujące?
Górak:
Boisko przeszło dużo zabiegów i było dużo piasku. Ci zawodnicy, którzy są wysocy, mają zadanie utrudnione.

Pytanie: dziś czwarte zwycięstwo z rzędu i przerwa. Krzyżuje to plany?
Górak
: Staram się nie wracać do tego, co było. Można analogie, ale nie chcę wracać do tego. Nie możemy wracać do tego, musimy wykonywać swoją pracę. One zawsze są, zawodnicy, którzy dużo grali, mogą trochę się zregenerować. Mamy zaplanowaną grę kontrolną. Dla mnie nie jest to żaden problem. Przerwa jest dla wszystkich zespołów.

Pytanie: GieKSa dziś zrobiła lanie, tymczasem kolejny mecz w śmigus-dyngus.
Górak:
Śledzę, doskonale znam tę ligę. Jestem w niej długo. Zdaję sobie sprawę, jakie problemy mają różne zespoły. Rywalizacja sportowa ma to do siebie, że zawsze się coś pamięta. W Sosnowcu na otwarcie przegraliśmy. Ostatnio na Bukowej mieliśmy spore problemy. Zawsze dodatkowa adrenalina w takich meczach jest. Czekamy z niecierpliwością. Cieszymy się i czekamy na ten mecz.

Pytanie: mamy połowę Marca, ale baraże będą późno. Czy planujecie zawodników pod kątem awansu?
Górak:
Wszyscy mogą być spokojni. My pracujemy na tyle wydajnie, że będziemy gotowi na wszelkie możliwości. To już nie jest kwestia Góraka czy jego sztabu, tylko szerszego myślenia strategicznego. Na pewno się wszyscy przyglądali tej rundzie i widzą, jak się to krystalizuje. My będziemy gotowi do następnego meczu i każdego kolejnego. Pracujemy niezmiennie i cierpliwie. Czasem te etapy są niewidoczne, trzeba bardzo dużo cierpliwości. Co będzie dalej? Nie wiem, ale jeśli chodzi o planowanie, to jestem przygotowany na każde rozwiązanie.

Pytanie o Marca. Wrócił do składu. Czy oczekiwał trener na takie przełamanie?
Górak:
To jeden z zawodników takich, gdzie potencjał jest znacznie większy niż to, co pokazuje na boisku. Strzały, dryblingi – ma dobre umiejętności i na nie czekałem. To zawodnik, którego trzeba cierpliwie prowadzić. Mam ogromną radość, że Mateuszowi się przelewa na plus. To zawodnik bardzo skryty, trzyma dużo w sobie. Cieszę się, że mu się darzy w tej rundzie. Czekamy na kolejne dobre występy. On musi ciągle pokazywać, że jest wartościowy.

Pytanie o plan na przerwę?
Górak:
Podamy jutro plan do opinii publicznej. W piątek będzie sparing z Podbeskidziem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GKS Katowice – Podbeskidzie Bielsko-Biała Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

17.03.2023 Katowice

GKS Katowice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:0 (3:0)

Bramki: Jędrych (28 k.), Marzec (38),(45+2), Bergier (55), Błąd (61 k.) –

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk (72. Jaroszek), Komor, Repka (82. Baranowicz), Rogala– Błąd (64. Shibata), Kozubal, Marzec (64. Aleman) – Bergier (64. Pietrzyk)

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Procek – Ziółkowski (70. Willmann), Jodłowiec, Lusiusz (46. Tomasik), Senić, Bida (84. Hlavica), Małachowski (46. Kisiel), Misztal, Sitek (46. Abate), Martinga, Mikołajewski

Żółte kartki: – Senić, Procek, Kisiel

Czerwone kartki: – Senić, Jodłowiec

Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom)

Widzów:

    Kontynuuj czytanie

    Galeria Piłka nożna

    GKS Katowice – Podbeskidzie Bielko-Biała

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. Tym razem autorstwa Kazika.

     

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga