Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Multisekcyjny przegląd mass mediów: Dziś kolejne posiedzenie rady nadzorczej GKS-u Katowice. Poznamy nowego prezesa?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, hokeja na lodzie i siatkówki GieKSy.

Piłkarze, hokeiści i siatkarze zakończyli rozgrywki – w dwóch ostatnich sekcjach trwają rozmowy z zawodnikami, czas rozstań już raczej się skończył, trwają rozmowy z potencjalnymi zawodnikami, podpisywane są kontrakty. Piłkarze są na „początku drogi”: po wyborze trenera, poznaliśmy nowego dyrektora sportowego, został nim Robert Góralczyk.

Piłkarki, zremisowały w ostatniej kolejce rozgrywek Ekstraligi Kobiet, na wyjeździe z drużyną UKS SMS Łódź 1:1 (0:1).

 

PIŁKA NOŻNA

sportslaski.pl – „GieKSa” wybrała dyrektora. Co z prezesem?

Wciąż nie wiadomo kto będzie pełnił funkcję Prezesa Zarządu katowickiego GKS-u. Rada Nadzorcza, która wznowi obrady 10 czerwca zaakceptowała natomiast kandydaturę Roberta Góralczyka na stanowisko dyrektora sportowego.

Nazwisko Góralczyka nie padło w oficjalnym komunikacie, ale od kilku dni wiadomo, że to pracujący obecnie w Motorze Lublin trener obejmie stanowisko dyrektora sportowego. 44-latek pracował już przy Bukowej, pełniąc II trenera u boku Rafała Góraka. Teraz to były członek sztabu selekcjonera Adama Nawałki będzie zwierzchnikiem nie tak dawno zakontraktowanego przy Bukowej szkoleniowca.

Wciąż nie wiadomo, czy Marcin Janicki zachowa stanowisko prezesa klubu. Możliwy jest scenariusz zgodnie z którym Rada Nadzorcza zdecyduje się go odwołać, na pełniącego obowiązki prezesa mianując Marcina Ćwikłę, szefa Fundacji Sportowe Katowice. Poważnym kandydatem do objęcia sterów w „GieKSie” jest jednak również Marek Szczerbowski, były dyrektor Stadionu Śląskiego.

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice. Sensacyjny zwrot akcji. Będzie nowy prezes

Władze Katowic, które od blisko trzech tygodni nie potrafią podjąć strategicznych decyzji dotyczących funkcjonowania GKS Katowice po spadku piłkarzy do II ligi, prowadzą coraz dziwniejszą grę. Wszystko wskazuje na to, że jej efektem będzie zmiana na stanowisku prezesa klubu. Z informacji DZ wynika, że Marcin Janicki nie będzie już prezesem GKS-u Katowice. Szef klubu otrzymał od miasta warunki, których nie był w stanie zaakceptować.

[…] We wtorek zapadły natomiast pierwsze decyzje związane z kadrą zespołu. Nie przedłużono wygasających kontraktów obrońcy Jakuba Wawrzyniaka oraz bramkarza Krzysztofa Barana, rozwiązano też umowy z bramkarzem Mariuszem Pawełkiem, obrońcą Wojciechem Lisowskim oraz pomocnikiem Grzegorzem Piesio. Dobiegło końca wypożyczenie pomocników Adriana Łyszczarza i Tymoteusza Puchacza oraz napastnika Bartosza Śpiączki.

GKS Katowice: Wciąż nie wiadomo, kto będzie prezesem

Rada Nadzorcza GKS Katowice nie podjęła decyzji, kto będzie prezesem klubu. Odroczono ją po raz drugi, tym razem do poniedziałku 10 czerwca.

[…] W poniedziałek mogą zostać zrealizowane dwa scenariusze:

Pierwszy z nich zakłada dymisję Marcina Janickiego i powołanie jako pełniącego obowiązki prezesa jednego z pracowników klubu. Faworytem w takim układzie wydaje się Marcin Ćwikła, dyrektor zarządzający klubu i prezes Fundacji Sportowe Katowice zarządzającej Wielosekcyjną Akademią „Młoda GieKSa”. Kolejnym krokiem mogłaby być zmiana we wtorek na walnym zgromadzeniu w samej Radzie Nadzorczej i wyłonienia spośród jej nowych członków nowego prezesa klubu – jednym z kandydatów jest były dyrektor Stadionu Śląskiego Marek Szczerbowski.

Drugi scenariusz związany jest z jasnym stanowiskiem dotychczasowych sponsorów i partnerów GKS-u Katowice, którzy zdecydowanie opowiadają się za pozostawieniem na stanowisku prezesa Marcina Janickiego. Opcja utraty dużej części wpływów ze źródeł niezwiązanych z miastem, znów nieco zmieniła układ sił i wymusiła przeprowadzenie kolejnego bilansu potencjalnych zysków i strat.

sportdziennik.com – W Katowicach odkrywają kolejne karty. Oficjalnie przedstawiono nowego dyrektora sportowego

Znamy już nazwisko nowego dyrektora sportowego GKS-u Katowice. Za piłkarską sekcję GKS-u Katowice odpowiedzialny będzie 44-letni Robert Góralczyk – taką informację już oficjalnie podał portal katowickiego klubu. Dodajmy jednak, że ogłoszenie nowego dyrektora sportowego było formalnością. Już w piątek Rada Nadzorcza spółki wyraziła zgodę na kandydaturę Góralczyka.

Robert Góralczyk w roli szkoleniowca prowadził młodzieżowe drużyny Górnika Wojkowice oraz GKS-u Katowice. Następnie zdobył doświadczenie w pracy z piłkarkami (reprezentacje Polski U-17, U-19 i seniorki) oraz w drużynie futsalu (Jango Katowice).

Jako pierwszy trener prowadził drugoligowy Przebój Wolbrom, ekstraklasową Polonię Bytom i trzecioligowy Motor Lublin, z którego zawodnikami pożegnał się po sobotnim meczu ligowym.

W latach 2015-2018 był bliskim współpracownikiem Adama Nawałki w sztabie reprezentacji Polski, w którym pełnił rolę trenera-asystenta odpowiedzialnego m.in. za analizę rywali.

[…] Dodajmy, że Robert Góralczyk jest absolwentem katowickiej AWF i wieloletnim pracownikiem Zakładu Piłki Nożnej tej uczelni, a także posiadaczem licencji trenerskiej UEFA Pro.

Dziś kolejne posiedzenie rady nadzorczej GKS-u Katowice. Poznamy nowego prezesa?

Dziś przy Bukowej pracę rozpocznie sztab szkoleniowy GKS-u Katowice, którego celem będzie wprowadzenie klubu do pierwszej ligi. Jego skład powinien zostać zatem ogłoszony. Również dziś odbędzie się kolejne posiedzenie rady nadzorczej GKS-u Katowice, na którym ważyć się będą losy stanowiska prezesa. Notowania Marcina Janickiego, który po spadku piłkarzy oddał się do dyspozycji RN, ale w myśl pierwotnego scenariusza miał zostać w Katowicach, znacząco spadły. W tle pojawiają się kandydatury Sławomira Witka i – przede wszystkim – Marka Szczerbowskiego, który jednak ma stawiać określone warunki. Najbardziej prawdopodobny wydaje się wariant, w myśl którego na jakiś czas zostanie powołany p.o. prezesa spośród obecnych pracowników spółki.

Piłkarze GieKSy na pierwszym w okresie przygotowawczym treningu mają spotkać się już w środę. Znaków zapytania nie brakuje. Wcześniej pożegnano się z ośmioma graczami. Nowego pracodawcę znalazł dotąd jeden z nich. Wojciech Lisowski podpisał 2-letni kontrakt z mierzącą w ekstraklasę Stalą Mielec. Wcześniej za pośrednictwem Twittera pożegnał się z Katowicami. „Mój kontrakt z GieKSą został rozwiązany. Niestety nie będzie mi dane naprawić tego, co zje… w tamtym sezonie. Piłka, którą wszyscy kochamy, jest też okrutna. Mam nadzieję, że GieKSa szybko wróci tam, gdzie jej miejsce. Szacunek dla kibiców, byliście z nami do końca” – napisał (prawy lub środkowy) obrońca.

dzienniklodzki.pl – UKS SMS zremisował z GKS Katowice na pożegnanie sezonu

Piłkarki nożne UKS SMS Łódź w ostatnim meczu sezonu Ekstraligi kobiet zremisowały 1:1 z GKS Katowice.

[…] UKS SMS objął prowadzenie w 27. minucie po bramce siedemnastoletniej Katarzyny Kałużnej. Wynik 1:0 bardzo długo utrzymywał się na tablicy wyników, znów jednak, jak i w wielu poprzednich spotkaniach łódzkiej drużyny, w końcówce spotkania zabrakło sił i konsekwencji w obronie, skutkiem czego rywalki doprowadziły do wyrównania. A był to gol jakie rzadko ogląda się na polskich stadionach, Marlena Hajduk trafiła bowiem do siatki uderzając na bramkę bezpośrednio z rzutu… rożnego.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Młody środkowy dołączył do GKS-u Katowice

Dobiega końca kompletowanie składu GKS-u Katowice na sezon 2019/2020. W środę klub ogłosił pozyskanie Kamila Drzazgi. To młody środkowy, który dostanie szansę rywalizacji w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Coraz mniej znaków zapytania odnośnie składu na sezon 2019/2020 jest w GKS-ie Katowice. Znamy już pełną obsadę środka siatki. Oprócz Emanuela Kohuta, Miłosza Zniszczoła i Jana Nowakowskiego na tej pozycji w górnośląskim klubie będzie występował również Kamil Drzazga. Niespełna 19-letni wychowanek MKS-u Andrychów może pochwalić się doskonałymi warunkami fizycznymi, mierzy bowiem aż 212 cm. Ostatnie trzy sezony spędził w AKS-ie Rzeszów oraz Resovii, w której występował w rozgrywkach II ligi.

[…] Przypomnijmy, że Drzazga nie jest jedynym nowym ogniwem GKS-u. Wcześniej do ekipy z Katowic dołączył Dariusz Daszkiewicz, który zasiądzie na jej ławce trenerskiej. Poza tym w górnośląskiej drużynie znalazło się miejsce dla Jana Firleja (rozgrywający), Wiktora Musiała oraz Jakuba Jarosza (atakujący), Miłosza Zniszczoła i Jana Nowakowskiego (środkowi), Adriana Buchowskiego i Rafała Szymury przyjmujący) oraz Szymona Gregorowicza (libero).

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – Dušan Devečka nadal w „GieKSie”

38-letni Dušan Devečka podpisał z Tauronem KH GKS-em Katowice kontrakt na kolejny rok. Doświadczony słowacki obrońca ma przed sobą trzeci sezon z GieKSą. W trakcie dwóch poprzednich lat spędzonych w Katowicach stał się ulubieńcem fanów.

W 42 meczach poprzednich rozgrywek zasadniczych Devečka strzelił 11 bramek i zanotował 19 asyst.

Marek Strzyżowski opuszcza Katowice

Napastnik Marek Strzyżowski nie będzie już reprezentował barw Tauronu KH GKS-u Katowice. 30-latek chciałby zmienić otoczenie i nie zdecydował się na podpisanie nowego kontraktu. 30-letni hokeista spędził w GKS-ie ostatnie trzy lata sięgając z drużyną po wicemistrzostwo Polski w sezonie 2017/2018, brązowy medal Pucharu Kontynentalnego oraz brązowy medal rozgrywek 2018/2019 Polskiej Hokej Ligi.

Doświadczony Słowak z nową umową

Martin Čakajík zostaje w ekipie Tauronu KH GKS-u Katowice. 39-letni defensor przedłużył swój kontrakt o kolejny rok. Čakajík trafił do GieKSy dwa lata temu i od samego początku był jej czołowym defensorem. Świetnie radził sobie po obu stronach tafli, co potwierdzają statystyki. W 104 spotkaniach zdobył 80 punktów za 16 bramek i 54 asysty.

[…] Warto też zaznaczyć, że na testach w ekipie brązowych medalistów poprzedniego sezonu przebywa dwóch napastników: Marcin Wiśniewski i Łukasz Dybaś. Pierwszy z nich w poprzednim sezonie występował w KH Enerdze Toruń, a drugi bronił barw Polonii Bytom.

Licencje przyznane

Zarząd PHL przyznał licencje na sezon 2019/2020. Siedem klubów ma już zapewnione prawo do gry w następnym sezonie, natomiast trzy zostały wezwane do uzupełnienia dokumentacji. W imieniu Zarządu PHL sp. z o.o. na podstawie paragrafu 7 Regulaminu Współzawodnictwa Sportowego zostały w piątek przyznane licencje klubowe, uprawniające drużyny do udziału w rozgrywkach organizowanych przez PHL Sp. z o.o. w sezonie 2019/2020.
Licencje otrzymały:

Comarch Cracovia

Tauron KH GKS Katowice

GKS Tychy

JKH GKS Jastrzębie

Re-Plast Unia Oświęcim

MUKS Naprzód Janów

Zagłębie Sosnowiec
Trzy kluby:

KH Energa Toruń

MH Automatyka Gdańsk

TatrySki Podhale Nowy Targ

zostały wezwane do uzupełnienia dokumentacji, zgodnej z Harmonogramem Procedur uzyskania licencji.



2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    Ksawery

    10 czerwca 2019 at 14:42

    Już przed 14.00 na oficjalnej stronie było info że Janicki odwołany. O nowym prezesie nic.

  2. Avatar photo

    pablo eskobar

    10 czerwca 2019 at 17:17

    Dalej z tego klubu robia posmiewisko transferow tez niewidac znow za piec dwunasta beda sprowadzac ostatni szrot rece opadaja naprawde ci ludzie niemaj wogole pojecia przeciez prezes musi byc to najwazniejsza czesc klubu a oni juz 3 tydnie leca w kulki

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kompromitacja w Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.

Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.

Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.

GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)

1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman

GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Komu nie zależało, by zagrać?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.

Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.

Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.

Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.

Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.

Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.

Mecz się nie odbył.

Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.

Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…

A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.

No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.

Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.

Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.

I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.

Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.

Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.

Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.

Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.

Kups!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

1/8 finału dla Katowic

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.

Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.

W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.

Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek,  a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.

GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.

GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga