Dołącz do nas

Piłka nożna

Podsumowanie 12. kolejki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Tym razem podsumowanie publikujemy przed zakończeniem całej kolejki, związane jest to jak już wcześniej wspominaliśmy z przesuniętym meczem Termaliki z Cracovią. Na 8 rozegranych spotkań padły aż 4 remisy, 3 razy wygrali gospodarze, a raz niestety goście.

 

 

GKS Katowice – Miedź Legnica 0:2

Szersza relacja tego spotkania poniżej:

http://www.gieksa.pl/tragedia-na-trybunach-relacja-z-meczu/

Widzów: 1100 – WSTYD

 

Olimpia Grudziądz – Kolejarz Stróże 2:1

Trochę więcej bramek zobaczyliśmy w Grudziądzu. Wciąż niepokonana na własnym boisku Olimpia uporała się z Kolejarzem Stróże, dla którego była to już czwarta porażka z rzędu. Gospodarze w 4. minucie objęli prowadzenie. Rzut karnym pewnie wykorzystał Adama Cieślińskiego. W 8. minucie wyrównał Dawid Szufryn. W ciągu pół godziny gry gwiazda Kolejarza z początku sezonu – Maciej Kowalczyk został dwukrotnie upomniany przez arbitra żółtą kartką i musiał zejść z boiska. Brak najlepszego strzelca gości znacznie utrudnił im zadanie, jakim było co najmniej utrzymanie remisu. Ta sztuka udawała się podopiecznym Przemysława Cecherza aż do 77. minuty, gdy po raz drugi arbiter wskazał na „wapno” w polu karnym Kolejarza. Do piłki ponownie podszedł Cieśliński i wyprowadził swój zespół na prowadzenie, którego już nie oddano aż do końca spotkania.

 

GKS Tychy – Stomil Olsztyn 0:0

Starcie pomiędzy beniaminkami I ligi nie przyniosło co prawda bramek, ale kibice zgromadzeni na trybunach stadionu w Jaworznie nie mogli narzekać na brak ciekawych akcji z obu stron. Na początku przewagę osiągnęli gospodarze i już w 6. minucie mieli świetną okazję na otworzenie wyniku, jednak Maciej Mańka fatalnie spudłował. Stomil odpowiedział po pięciu minutach. Michał Glanowski chciał zaskoczyć Piotra Misztala strzałem z daleka, a ten końcówkami palców wybił piłkę na rzut rożny. Najbardziej doświadczony gracz na boisku Piotr Rocki również miał swoje szanse. Najlepsza nadarzyła się w 18. minucie, ale wówczas uprzedził go bramkarz gości – Tomasz Ptak. Do końca pierwszej połowy nie brakowało strzałów czy stałych fragmentów gry, lecz nikomu nie udało się wpisać na listę strzelców. Druga odsłona spotkania to już miażdżąca przewaga tyszan. Swoje okazje na zdobycie gola mieli Mączyński, Mańka oraz Rocki. W ostatnich dziesięciu minutach gra nabrała tempa dzięki bardziej wyrównanej grze obu drużyn. Akcja przenosiła się z jednego pola karnego do drugiego i sprawa zdobycia trzech punktów była otwarta. „Piłkę meczową” miał Marcin Folc, któremu Mańka świetnie podał piłkę ze skrzydła, jednak ta uderzona przezeń głową odbiła się od słupka. Do końcowego gwizdka wynik uległ zmianie. Widzów: 300

 

Okocimski KS Brzesko – Arka Gdynia 1:1

Skazywana na „pożarcie” drużyna Krzysztofa Łętochy pokazała, że wcale nie musi być poligonem strzeleckim dla innych zespołów. Najciekawiej tak naprawdę było pod koniec pierwszej i na początku drugiej połowy. W 45. minucie po rzucie wolnym piłkę głową do siatki skierował Brazylijczyk Vinicius, zaraz po tej akcji arbiter nakazał piłkarzom obu drużyn zejść do szatni na przerwę. Dobre nastroje dopisywały oczywiście podopiecznym Petra Nemca, ale nie na długo bowiem zaledwie kilka minut po wznowieniu spotkania, w niemal identyczny sposób gospodarze doprowadzili do wyrównania. Dośrodkowanie z rzutu wolnego wykonał Iwan Litwiniuk, te dogranie wykorzystał Paweł Smółka, który strzałem głową pokonał Michała Szromnika. Bliski bramki na 2:1 dla Arki był Mateusz Szwoch, ale jego strzał instynktownie obronił Dawid Mieczkowski. W końcówce piłkę meczową miał młody napastnik gości – Dariusz Formella, jednak fatalnie przestrzelił z sześciu metrów.

 

Zawisza Bydgoszcz – Bogdanka Łęczna 1:1

W najciekawiej zapowiadającym się sobotnim spotkaniu, Zawisza zremisował z Bogdanką Łęczna. W 13. minucie goście objęli prowadzenie za sprawą świetnego wykończenia akcji przez Sebastiana Szałachowskiego, który skierował piłkę do pustej bramki. Bydgoszczanie odpowiedzieli trzynaście minut później. Kapitalnym strzałem z daleka popisał się Vahan Gevorgyan. Piłka po jego uderzeniu wpadła w okienko bramki Sergiusza Prusaka. Gol „stadiony świata” był niestety ostatnim, jaki padł na stadionie „Zetki”. W drugiej połowie najbliżej objęcia prowadzenia byli znów podopieczni Piotra Rzepki. W 69. minucie Piotr Petasz sfaulował w polu karnym Michała Zubera, za co otrzymał żółtą kartkę. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Veljko Nikitović, ale Wojciech Kaczmarek znakomicie wyłapał jego strzał. Pod koniec goście grali na czas, czym ostatecznie osiągnęli swój cel.

 

Polonia Bytom – Łódzki KS 1:1

W meczu „na dnie” również padł remis 1:1, choć na pewno samo widowisko stało na niskim poziomie. Dominowała niedokładność zarówno przy rozgrywaniu piłki jak i strzałach na bramkę. Niezłą sytuację miał dopiero w 26. minucie zawodnik gospodarzy Paweł Alancewicz. Jego uderzenie głową z 4 metrów nieznacznie minęło bramkę Bogusława Wyparły. To niepowodzenie zemściło się na gospodarzach kilka minut później. Akcja dwóch Kaczmarków: Pawła i Konrada, wykończona przez tego drugiego miała w sobie nieco przypadku, ponieważ ten pierwszy trafił piłką w poprzeczkę a Konrad Kaczmarek zwyczajnie dobił jego strzał przy kompletnej bierności obrońców Polonii. Kolejna warta odnotowania akcja miała miejsce dokładnie pół godziny później, również w polu karnym bytomian. Bramkarz źle wybił piłkę i ta trafiła pod nogi Pawła Kaczmarka. Zawodnik ŁKSu minął golkipera, jednak nie trafił z ostrego kąta w światło bramki. Gospodarze do końca walczyli o wyrównanie i w 82. minucie dopięli swego. Wyparło „wypluł” piłkę po strzale jednego z bytomian i dopadł do niej Michał Płókarz, który nie miał problemów ze wpakowaniem jej do siatki. Wynik już nie uległ zmianie i oba zespoły „solidarnie” zajmują dwa ostatnie miejsca w pierwszoligowej tabeli. Widzów: 1328

 

Sandecja Nowy Sącz – Dolcan Ząbki 2:1

W pierwszej połowie niewiele się działo. Z wyjątkiem sytuacji Grzegorza Piesia z 6. minuty, kiedy źle się zabrał z piłką, przez co zaprzepaścił wyśmienitą okazję na objęcie prowadzenia przez gości. Dominowały strzały z dystansu, z którymi bramkarze obu zespołów nie mieli większych problemów. Kibice na bramki musieli poczekać do 68. minuty. Arkadiusz Aleksander zagrał na prawe skrzydło do Marcina Makucha, ten dośrodkował z pierwszej piłki w pole karne. Tam najlepiej znalazł się Bartosz Szeliga, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki. Trener gości, Robert Podoliński, zareagował niemal od razu, wprowadzając na plac gry Damiana Jakubika i Rafała Wiśniowskiego w miejsce Roberta Chwastka i Dariusza Zjawińskiego. Lekko „odmłodzony” zespół Dolcanu zaczął mocniej atakować i efektem tych starań był rzut karny wywalczony na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. „Jedenastkę” bezbłędnie wykonał Bartosz Osoliński. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy. Adrian Świątek płasko dośrodkował w pole karne i pierwszy piłkę uderzył Szeliga, ale ten strzał wybronił Rafał Leszczyński, jednak piłka trafiła później pod nogi Aleksandra, który przy dobitce nie dał szans młodemu golkiperowi gości. W końcówce bramkarz Dolcanu otrzymał najpierw żółtą, a później czerwoną kartkę za dyskusje z arbitrem. Widzów: 1500

 

Flota Świnoujście – Warta Poznań 2:1

Warta przystąpiła do meczu z Flotą z animuszem, przez pierwszy kwadrans drużyna przyjezdnych prezentowała się zdecydowanie lepiej od gospodarzy. Przy odrobinie większej precyzji już w 4. minucie Piotr Giel mógł skierować piłkę głową do siatki Floty. Ofensywna postawa gości narażała jednak na szybkie kontry obecnego lidera i praktycznie każda strata w środku pola groziła sytuacją podbramkową. Flota najpierw uspokoiła grę, a następnie zaczęła coraz mocniej zagrażać bramce strzeżonej przez Lisa. W 36. minucie padła pierwsza bramka w tym. Bardzo dobrym zagraniem popisał się zawodnik Warty – Grzeszczyk, który otworzył drogę do bramki Magdziarzowi. Kapitan Warty będąc na linii jedenastego metra w pełnym biegu oddał strzał w kierunku bramki i nie dał szans na skuteczną interwencję Kasprzikowi. Zespół z Wielkopolski grał bardzo agresywnie i momentami nawet zbyt ambitnie, co przyniosło negatywne konsekwencje tuż przed końcem pierwszej części gry. Kosznik mając już na swoim koncie żółtą kartkę, dopuścił się nieprzemyślanego faulu i został przez to ponownie ukarany kartką czego konsekwencją było wyrzucenie z boiska. Zawodnicy prowadzeni przez Dominika Nowaka wiedzieli, że kluczowe będzie zdobycie jak najszybciej bramki wyrównującej, przez co wręcz zepchnęli Wartę na swoją połowę. Flota dopięła swego dopiero w 71. minucie. Niedziela przyjął piłkę przed polem karnym i uderzeniem z linii szesnastego metra pokonał Lisa. Niespełna dziesięć minut później Niedziela ponownie mógł wpisać się na listę strzelców ale jego techniczny strzał z 20 metrów minimalnie przeleciał nad poprzeczką. Warta bardzo dzielnie się broniła, ale straciła kolejną bramkę. W 86. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Śpiączka bez problemu wyprzedził bramkarza Warty i uderzeniem głową wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Trudno było oczekiwać, aby przez ostatnie minuty goście grając w osłabieniu mogliby odmienić losy meczu dlatego też kolejne 3 punkty zawędrowały na konto Floty Świnoujście.

 

Po tej kolejce Flota powiększyła przewagę nad drugim zespołem do 9 punktów. Pozostając dalej jedyną drużyną w tym sezonie, która nie zaznała goryczy porażki. W dotychczasowych 8 meczach padło 17 bramek czyli średnio 2,12 gola na mecz.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    engineer

    14 października 2012 at 20:36

    Czemu przy widzach jest napisane WSTYD? Przecież ludzie nie chcą oglądać kopaniny zamiast piłki nożnej a zwłaszcza, że mają za to płacić. Tylko nie piszcie, że nie ma pieniędzy itp. Na olimpiadę pojechali ludzie za własne pieniądze i jeszcze przywieźli medale – więc się da. Ruch Radzionków w poprzednim sezonie kompletnie bez kasy zajął spokojne środkowe miejsce w tabeli. Pompowanie milionów nie przynosi rezultatów (przykład Polonia W-wa). Qwa grajcie dziady to i kasa się znajdzie i ludzie przyjdą – nie odwrotnie

  2. Avatar photo

    GzG

    14 października 2012 at 22:01

    @engineer na Prezesa !

  3. Avatar photo

    lo

    15 października 2012 at 07:39

    engineer dobre slowa! szacun

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Lechia Gdańsk Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

07.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramki: 90. Jędrych

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61.Jaroszek), Repka, Rogala– Błąd 89. Shibata), Kozubal, Marzec (52.Aleman) – Bergier (89. Mak)

Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Koperski), Kałahur, Bugaj (86. Fernandez), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69.Sypek), Neugebauer (60. D’arriego)

Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski

Czerwona kartka: Kuusk

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)

Widzów:

 

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    GKS Katowice – Odra Opole Live

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    13.04.2023 Katowice

    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

    Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

    Widzów: 5467

     

    You can't add multiple events in the same post, page or custom post type.

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    To było istne SZALEŃSTWO przy Bukowej!

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Spotkanie 26. kolejki między GieKSą, a Lechią było niewątpliwie hitem kolejki. Oba zespoły miały świetne serie zwycięstw i liderowały wiosennej tabeli pierwszej ligi.

    Od pierwszych minut przy akompaniamencie kapitalnego dopingu katowiczanie ruszyli do ataków. Już w 3. minucie mocno wstrzelona piłka z lewej strony przez Rogale przemknęła przed Sarnavskim, który nie interweniował, ale niestety żaden z zawodników nie dołożył nogi, aby skierować futbolówkę do bramki. Chwilę później Kozubal z lewej strony w polu karnym uderzył minimalnie obok prawego słupka bramki Lechii. Dobrze w tej sytuacji był ustawiony Marzec i wydawało się, że będzie przecinał ten strzał, jednak ostatecznie brakło podjęcia decyzji. Po błędzie rywala w 13. minucie piłkę otrzymał Bergier i momentalnie odwrócił się w stronę bramki i uderzył, ale piłka przefrunęła nad bramką. W 17. minucie szybki atak na strzał głową zamienił Bergier, ale piłka leciała wprost w dobrze ustawionego Sarnavskiego. W tej akcji przy rozegraniu bez kontaktu z rywalem ucierpiał Marzec, ale po interwencji medycznej wrócił na boisko. Groźny kontratak przeprowadzili goście w 25. minucie, ale na połowie rywala pod bramką ucierpiał Repka i ostatecznie po wycofaniu piłki, arbiter zatrzymał grę, aby fizjoterapeuci mogli pomóc naszemu pomocnikowi. Komor zdziwił wszystkich w następnej akcji, kiedy od połowy minął kilku zawodników z Gdańska jak tyczki i rozpędzony wpadł w pole karne, ale staranował w ataku rywala i akcję zakończył faulem. W 35. minucie pierwszy strzał oddali gdańszczanie, jednak sporo niecelny. Wtedy też na Blaszoku została zaprezentowana ogromna oprawa „Ultras GieKSa”, która po chwili została zdjęta i mogliśmy podziwiać racowisko z dopiskiem „Granice przekraczać, za nic nie przepraszać”. Dym na niecałą minutę zatrzymał sportowe zmagania. W 45. minucie kibice odpalili świece dymne w barwach klubowych, a powstały dym zadomowił się na dobre przy Bukowej, zatrzymując doliczone przez arbitra cztery minuty na dobrą chwilę. Po wznowieniu gry świetnie zabrał się w kontrze z piłką Marzec, kończąc akcję mocnym strzałem w środek bramki, który Sarnavski wypiąstkował. Arbiter po chwili odesłał oba zespoły do szatni, a wśród fanów GieKSy na trybunach można było odczuć ogromny niedosyt, że nie zdołaliśmy zdobyć bramki.

    Na drugą połowę żaden z trenerów nie zdecydował się na zmiany. Od pierwszych minut to goście ruszyli do przodu, ale brakowało im konkretów, aby chociaż oddać celny strzał na bramkę Kudły. Dośrodkowania również były przecinane przez zawodników ustawionych przy bliższym słupku. W 50. minucie nie był w stanie kontynuować meczu Marzec i była konieczna pierwsza zmiana w ekipie GieKSy. Dopiero po dwóch minutach Aleman pojawił się na boisku, zmieniając kontuzjowanego kolegę. W 54. minucie świetną piłkę dostał Błąd od Kozubala w pole karne, ale po złym przyjęciu musiał ratować się dograniem, które nie było najlepsze. W następnej akcji świetnie rozegrał akcję Rogala z Alemanem, ale obrońcy z trudem wybili kilkukrotnie piłkę z pola karnego. Równo po godzinie gry zakotłowało się w polu karnym GieKSy po dograniu z prawej strony Meny, ale ostatecznie obrońcy zażegnali niebezpieczeństwa. Tuż po tej akcji boisko opuścił Komor, co też było prawdopodobnie skutkiem urazu, którego nabawił się podczas solowego rajdu w pierwszej połowie. Mecz w drugiej połowie nie porywał, oglądaliśmy dużo drobnych przewinień, które bardzo mocno spowalniały zapędy obu zespołów. W 71. minucie dośrodkował w pole karne Kozubal poprawiając wcześniejsze zagranie z rzutu rożnego, a głęboko w polu karnym źle przyjął ją Aleman i piłka tylko spokojnie minęła linię końcową obok bramki Lechii. Bez dwóch zdań to była idealna szansa do oddania strzału. Dwie minuty później po ostrym faulu na rywalu Kuusk obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę. Pan Marciniak w pierwszej chwili pokazał żółty kartonik, ale zweryfikował sytuację na VAR i poprawił swoją decyzję. GieKSa musiała sobie od tego momentu radzić w dziesiątkę. Katowiczanie skupili się na defensywie i czekali na odpowiedni moment, ale gdy po kilku minutach odebrali piłkę i ruszyli do kontrataku, to stadion odlatywał – tak głośnego dopingu nie było dawno przy Bukowej. Piłkarze nabrali pewności po chwili i zaczęli atakować Lechię pressingiem, która ratowała się wybiciem w aut. Gdańszczanie przeprowadzili podwójną zmianę w 86. minucie, rzucając wszystko, co mają do ofensywy. Do końca regulaminowego czasu nie oglądaliśmy jednak znaczących groźnych ataków gości. GieKSa świetnie broniła i raz po raz napędzała szybkie ataki. W doliczonym czasie gry stadion odleciał, bo katowiczanie mocno zaatakowali i wpakowali piłkę do bramki z najbliższej odległości, a strzelcem był Jędrych. To było coś, czego fani przy Bukowej długo nie zapomną. Lechia jeszcze atakowała, ale wtedy katowiczanie grali już w 11, bo stadion kompletnie oszalał. Co za wygrana!

    7.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
    Bramki: Jędrych (90).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61. Jaroszek), Rogala– Błąd (90. Shibata), Repka, Kozubal, Marzec (52. Aleman) – Bergier (90. Mak).
    Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Fernandez), Kałahur, Bugaj (86. Koperski), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69. Sypek), Neugebauer (60. D’Arrigo)
    Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski.
    Czerwona kartka: Kuusk (74., brutalny faul).
    Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock).
    Widzów: 5998 (komplet).

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga