Dołącz do nas

Piłka nożna

Pogoń-GKS 2:0 [BRAMKI]

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Nie będziemy przedłużać – bramki z meczu….

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


8 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

8 komentarzy

  1. Avatar photo

    Irishman

    28 sierpnia 2015 at 12:40

    TOTALNY BAŁAGAN!!!!!
    Pierwsza bramka – najpierw Pietrzak zamiast wybić piłkę wchodzi ciałem w przeciwnika. OK, ale potem odpuszcza piłkę. Dalej Kuchta się myli próbując złapać piłkę, ale (chwilowo) bez większej konsekwencji. No i na przy podaniu piłki koniec GDZIE BYLI STOPERZY??? To znaczy Jurkowski był… tylko co z tego?

    Druga bramka – stoperzy pozwolili na główkę, na szczęście strzał był w słupek. No ale potem facet, który strzelał stał sobie SAM, TOTALNIE ODPUSZCZONY(!!!) przed polem bramkowym.

    Panie trenerze, ja ciągle w Pana wierzę! Ale jeśli Pan, facet, który na czym jak na czym ale na defensywie zna się świetnie, twierdzi w wywiadzie, że nasza obrona spisuje się dobrze, to ja czegoś tu nie rozumiem!!!

  2. Avatar photo

    Mati

    28 sierpnia 2015 at 14:19

    Proszę zobaczyć co robi Piotr Petasz….yyy Rafał Pietrzak.

  3. Avatar photo

    Misiek

    28 sierpnia 2015 at 14:48

    Kuchta show…

  4. Avatar photo

    Anty GRZYB

    28 sierpnia 2015 at 15:25

    PIWRDOLENI ZLODZIEJE MARZEN

  5. Avatar photo

    kibic

    28 sierpnia 2015 at 16:53

    Do Isrshman jak dalej wiezysz w ta mocna druzyne bez potrzeby wzmocnien,przeciesz Jurkowski i Wolkowicz nadaja sie do rezerw,pietrzak na lawke do 1 skladu ,niestety Kuchta tez by musial wyladowac na lawie tylko brak mlodziezowca nadajacego sie do gry,Proksa jest klamca i jesli nie umie zalatwic konkretnych wzmocnien to jako facet sam powinien podac sie do dymisji,chyba ze juz tylko interesuje kasa a nie gks

  6. Avatar photo

    kibic

    28 sierpnia 2015 at 17:36

    a takie frajerskie bramki mozna strzelac ino nom,wedlug trenera to jest nasza najlepsza formacja,a ja twierdze i to od dluzszego czasu ze calo nadaje sie do wymiany ile oni juz meczow spierdolili,kiedy sie wreszcie przebudzimy i powiemy Cyganowi i Proksie co o tym myslimy,jak przyjdzie nam bronic sie przed spadkiem lub jak juz bedzie za puzno,czy nikt nie uwaza ze potrzebne sa konkretne zmiany a nie ciulanie i opowiadanie bajek Proksy o jego ciezkiej pracy,bo po takich porazkach ktos w miescie sie wkurwi i zakreci kurek z kasa i co w tedy dopiero zaczniecie wymagac aby zarzad wdziol sie do roboty,ile jeszcze wstydu przyniosa nam te pozal sie boze grajki,bo teraz nazekacie ale efektow niema a im moze sie uda znowu wygrac jakis mecz i bedziecie ich chwalic a oni chyba maja nasz klub w dupie jesli kolejny raz przechodza spacerkiem obok meczu

  7. Avatar photo

    lukasz

    28 sierpnia 2015 at 22:22

    kibic daj juz spokoj tylko proksa cygan hujnia to sa najczestsze slowa w Twoich wpisach, nie mowie ze nie ma w nich prawdy ale co to ma za sens ? Zycie toczy sie troszke inaczej niz w latach 90 tych, pilkarze nie beda „umierac” za klub, zagraja tragicznie jak wczoraj, przespia sie i powiedza „no coz zagralismy zle za trzy dni musimy zmazac plame” i … tyle. Czlowiek sie denerwuje wkuriwa ale po co tak naprawde? Nie ma wiezi pilkarz – klub. Nie wiem na ile oni przychodza codzien do klubu ale powinni na 8 godzin wzorem niektorych klubow z zagranicy poczuliby moze sie troche inaczej. Zreszta jak ma byc dobrze to bedzie – kazdy z tych pilkarzy mial bardzo dobre mecze i nie wierze ze grac w pilke nie potrafia, wiec albo wszystko sie zgra i zaczna grac albo bedzie dupa. A z tymi nowymi zawodnikami tez bym nie wyolbrzymial bo Proksa zatrudnil tych co zatrudnil i patrzac tylko na nazwiska brakowalo tylko jakiegos napastnika. Nie ma za co i nie ma kogo teraz sciagac, chyba ze mamy kase na zawodnika ktory bedzie zarabial po 20 tys …

  8. Avatar photo

    kibic

    30 sierpnia 2015 at 11:59

    Do Lukasz,ok przestaje sie czepiac prezesa i dyrektora,choc uwazam i mam takie prawo twierdzic ze cos jest nie tak w klubie,i zle fonkcjonuje na temet transferow i zaplecza,gdziesc jest popelniany blad ze musimy sciagac mlodziezowca z innych klubow,nikt z druzyny rezerw nie umie sie przebic do 1 skladu,ze zawodnicy mlodzi zamiast sie rozwijac cofaja sie przyklady(Januszkiewicz,Bedkowski)dlaczego tacy zawodnicy jak Wolkowicz,Jurkowski graja w 1 skladzie i niema ich kto zastapic wytlumaczyz mi to jesli jak twierdzisz ciagle sie czepiam ze mam dosc ogladania zawodnikow przychodzacych spacerkiem obok meczu,nie masz dosc ogladania nasze GKS ogrywanej przes jakies wiochy,nie miales dosc ogladania ich gry z gorolami ze sosnowca,przeciesz w kazdym normalnym klubie ktos za to ponosi odpowiedzialnosc,wiec powiedz mi kto w naszym klubie ponosi za to wine i co twoim zdaniem powinno sie zmienic

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Kraksa na Nowej Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Nie był to udany piątek na Nowej Bukowej – GieKSa wysoko przegrała z Cracovią. Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Jędrych: Wyjdziemy z tego

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po spotkaniu z Cracovią porozmawialiśmy z Arkadiuszem Jędrychem, który podkreślał konieczność pracy nad poprawą postawy drużyny w defensywie.

Były momenty, gdy GKS grał bardzo dobrze, a ostatecznie wynik to 0:3.
Arkadiusz Jędrych:
Najprościej powiedzieć, że stało się to, że przegrywamy 0:3 w domu i to jest taki mocny cios na gorąco. Po ostatnich meczach domowych byliśmy natchnieni taką pozytywną energią. Wiedzieliśmy, że możemy zagrać na swoich warunkach, tak jak pierwszą połówkę w kilku dobrych momentach, gdy wyszliśmy wysoko na Cracovię i dosyć łatwo nam oddawała tę piłkę. Cracovia trochę jak wytrawny gracz: poczekała i dwa razy im spadło, potem szybko strzelona trzecia bramka i skrzydła były podcięte. Ciężko już było szukać czegokolwiek więcej, niż choćby jednego punktu.

W ofensywie, patrząc na statystyki, widzimy ponad 30 dośrodkowań. To był pomysł na Cracovię?
Mieliśmy kilka planów na to spotkanie, między innymi te dośrodkowania. Jeśli ktoś śledzi nasze ostatnie poczynania, to w ostatnich meczach już ich trochę było. To jedna z części tego planu. Szkoda, że dzisiaj się nie udało i nic nie sfinalizowaliśmy. Tak jak wspomniałem – to Cracovia zadała pierwszy, drugi i poprawiła trzecim ciosem. Dzisiaj jesteśmy zamroczeni, ale trzeba szybko podnosić głowy do góry, bo zaraz mamy mecz pucharowy i ligowy. Zaraz rozgrywki wkroczą w taką fazę, że wszystko będzie napierało. Cóż, trzeba robić jak najszybciej punkty, bo nikt nie będzie spał w tej lidze.

Czego zabrakło do zdobycia bramki?
Z perspektywy obrońcy ja będę zaczynał od tego, co w defensywie. Nie jestem do końca pocieszony, bo straciliśmy trzy bramki. To jest dla mnie największa ujma, bo ja jestem za to odpowiedzialny. Zawsze jako pierwszy do państwa wyjdę i będę brał to na klatę, bo trzy bramki w domu nie przystoi.

Filip Stojilković to zawodnik sprawiający dużo problemów?
Myślę, że nie. Najważniejsze było znowu to, co my zrobiliśmy. W każdej z tych bramek to my pomogliśmy rywalowi, a nie przeciwnik zrobił na tyle dużo, by te bramki strzelać.

Ten mecz jest najbardziej bolesny spośród przegranych?
Każda porażka, tym bardziej w domu i w takim wymiarze, boli i trzeba sobie szczerze powiedzieć, że trzy gongi na swoim stadionie – to boli. Liga to nie jest jednak sprint, to jest maraton. Trzeba te głowy szybciutko do góry podnosić, bo liga ucieka, punkty uciekają, a my chcemy, by ona jak najdłużej w Katowicach została.

Dzisiaj szósta porażka. W czym kibice mają doszukiwać się optymizmu?
Liga to maraton, na dzisiaj faktycznie jesteśmy w dolnych rejonach, ale tabela najważniejsza będzie po 34. kolejce, a nie po 8. czy 15. – prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy. Wiem, że ta szatnia ma na tyle silnego mentalu, że wyjdziemy z tego momentu.

Na dzisiaj GieKSa ma najgorszy bilans straconych bramek. To powód do niepokoju?
Zdecydowanie tak, tych bramek jest za dużo straconych. Jeżeli tych bramek byłoby mniej, to na dziś mielibyśmy 2-3 punkty więcej. Wiemy, jak tabela wygląda, te punkty pozwoliłyby na to, by być troszkę wyżej. Na dzisiaj nic by to nie dało, bo ta tabela liczy się na końcu, ale my musimy jak najszybciej wygrać pierwszy mecz i poprawić to, by tych straconych bramek było jak najmniej, a strzelonych jak najwięcej. Obyśmy mieli więcej punktów w tabeli.

Porażkę można tłumaczyć klasą rywala?
Ekstraklasa pokazuje, że każdy z każdym może wygrać, choćby ostatnia kolejka. Jeśli ktoś śledzi Ekstraklasę, to wie, że tutaj każdy może wygrać. My przygotowujemy się do każdego meczu z nastawieniem, że chcemy odnosić zwycięstwo, zdobyć punkty. Nie mamy na pewno założenia przed meczem, że będziemy się bronić czy grać na remis.

Silny mental, czyli będziecie kontynuować swoją pracę i to zaprocentuje?
Na pewno mamy aspekty do poprawy, bo skoro dzisiaj ta liczba punktów, powiedzmy sobie szczerze, nie jest zadowalająca, także ta liczba straconych i strzelonych bramek, więc jesteśmy świadomi, że mamy nad czym pracować. To nie może się odbyć tak, że dalej wierzymy i nic nie robimy albo robimy to samo. Musimy dosyć mocno przeanalizować te słabsze strony, dopracować te lepsze i… Często w GieKSie padał ten termin „proces” – jestem przekonany, że trwając w nim i dokładając jakości, intensywności i decyzyjności jesteśmy w stanie z tego wyjść.

Co powiedzieć w szatni po tak dobrym pół godziny? Chyba ciężko mówić o potrzebie jakiegoś wstrząsu?
Fajnie, że to dostrzegacie. Inna osoba postronna spojrzałaby na wynik 0:3 i powiedziała: „dzisiaj GieKSy nie było”. Faktycznie te pierwsze 30 minut, gdyby ta piłka się lepiej odbiła albo bylibyśmy bardziej pazerni, gdybyśmy strzelili pierwszą bramkę, to ten wynik mógłby być inny. Finalnie oczywiście nie jest inny i musimy ciężko pracować, znamy swoją wartość i swoją siłę. Znamy też swoje wady, bo patrząc w tabelę, nie da się ukryć, że je mamy. Cóż, te głowy muszą być dobrze naoliwione, nie możemy ich za nisko spuścić. Jeszcze raz powtórzę – Ekstraklasa to maraton, to nie jest sprint.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Pasem po czterech literach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Cracovia nie pozostawiła nam żadnych złudzeń. Mimo dobrych pierwszych 30 minut musieliśmy uznać wyższość rywali, a mecz zakończył się naszą wysoką porażką 0:3. 

Po ostatnich wpadkach część kibiców liczyła na zmianę bramkarza, jednak trener Rafał Górak pozostał nieugięty – Dawid Kudła wyszedł w podstawowym składzie.

Cracovia podpatrzyła rozpoczęcie od najlepszych (czyli PSG), wybijając piłkę ze środka za linię boczną. Już w 3. minucie na murawę padł Arkadiusz Jędrych i długo był opatrywany przez naszych fizjoterapeutów. Po powrocie na boisko mógł zanotować ładną asystę, gdy przytomnie obsłużył nadbiegającego Nowaka po rzucie wolnym, wykazał się jednak Madejski. W 13. minucie groźnie było po naszym rzucie rożnym – najpierw zablokowany został Rogala, później z dystansu zbyt lekko próbował dokręcić Nowak. GieKSa nie chciała odpuścić Cracovii, próbował Wasielewski z dystansu, a po drugiej stronie Galan z Nowakiem w dwójkę rozklepali całą flankę. W 22. minucie nadal trwał festiwal rzutów rożnych – 4 stałe fragmenty pod rząd wykonywał nasz pomocnik. Jako pierwszy odgryzł się Stojilković samotnym rajdem, jego koledzy jednak zaprzepaścili okazję. W 29. minucie przy wyprowadzeniu poślizgnął się Madejski, skorzystać z tego próbowali Nowak i Szkurin. Odpowiedział Kakabaze po momencie dekoncentracji naszej defensywy niecelnym uderzeniem, a chwilę później Jędrych wyczyścił urywającego się Stojilkovića. Do trzech razy sztuka, w 33. minucie kryminał w naszym polu bramkowym przypadkowo wykorzystał… Alan Czerwiński, po zgraniu ze skrzydła Stojilkovića. Warto mimo wszystko docenić dobre podanie z głębi pola Mateusza Klicha. W 40. minucie kolejna katastrofa w polu bramkowym i było już 0:2 – Henriksson wykorzystał błąd w ustawieniu po rzucie rożnym, choć pierwszy strzał Wójcika obronił Kudła. W doliczonym czasie powinno być już 0:3 po kontrze, na szczęście Kudła w sytuacji 1 na 2 zdołał przestraszyć napastnika.

W 48. minucie Milewski źle obliczył tor lotu piłki jako ostatni obrońca i znów Kudła musiał wziąć sprawy we własne ręce, przy lepszym uderzeniu byłby bez szans. Po naszej stronie dzielnie walczyli Wasyl z Nowakiem, jednak długimi minutami nie mogliśmy złożyć żadnej składnej akcji. Bezradność GieKSy w pięknym stylu wykorzystał Stojilković, wybiegając za naszą linię obrony i przerzucając piłkę nad interweniującym bramkarzem – Klich całkowicie uśpił naszych obrońców podaniem. Tuż po wejściu błysnął Marcel Wędrychowski, grając na klepkę z Nowakiem i uderzając z dystansu – było bardzo blisko. W 78. minucie składną akcję przeprowadził tercet Bosch-Marković-Wędrychowski, niestety strzał został zablokowany. W końcówce Cracovia spokojnie przesuwała się i nie spieszyła z rozegraniem, a mimo tego w 90. minucie Zahiroleslam otrzymał patelnię na 6. metrze, jednak Kudła był górą.

Było światełko, które zgasło wraz z pierwszym trafieniem gości. Zasłużenie przegraliśmy i coraz bardziej zakopujemy się w dolnych rejonach tabeli.

19.09.2025, Katowice
GKS Katowice – Cracovia 0:3
Bramki: Czerwiński (33-s), Henriksson (40), Stojilković (55).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski (84. Gruszkowski), Czerwiński, Jędrych, Rogala, Galan – Błąd (62. Wędrychowski), Milewski (62. Bosch), Kowalczyk, Nowak (77. Marković) – Szkurin (62. Rosołek).
Cracovia: Madejski – Sutalo (63. Piła), Henrikson, Wójcik – Kakabadze, Al-Ammari, Klich (83. Praszelik), Perković – Maigaard (69. Aleksić), Stojilković (82. Zahiroleslam), Minchev (69. Kameri).
Żółte kartki:
Galan, Bosch – Minchev.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 11660.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga