Dołącz do nas

Felietony

Pole position

Avatar photo

Opublikowany

dnia

No i mamy trzy wygrane GieKSy z rzędu. W kontekście beznadziejnego początku sezonu, a nawet sytuacji sprzed miesiąca – serii trzech porażek – jest to coś godnego odnotowania. Coś niespodziewanego, ale jednocześnie dającego optymizm. Zespół Piotra Mandrysza wygrzebał się ze strefy spadkowej, a ze względu na nikłe różnice punktowe, wskoczył nawet na siódme miejsce. Katowiczanie walczą, zdobywają bramki, wygrywają na wyjeździe i u w końcu pewnie u siebie. Pozycja wyjściowa do derbów z Ruchem Chorzów – wyśmienita.

Wczorajszy mecz ze Stomilem trochę różnił się od poprzednich, a trochę był podobny – do tych słabszych. Pierwsza połowa – umówmy się – była kiepska w wykonaniu katowiczan. Co prawda tempo nie było tak słabe, jak np. z Odrą Opole, ale też nie było bardzo szybkie. Obawialiśmy się, że to może być mecz na 0:0 albo co gorsza i co jest nam znane – rywal zwietrzy koło 70. minuty swoją szansę i wygra. Tym bardziej Stomil, który zna już taki przypadek z wiosny (remis był dla nich jak zwycięstwo).

A jednak wszystko potoczyło się inaczej. I na duży plus, że jeszcze przed przerwą. Kilka ostatnich akcji pierwszej połowy było już groźnych, a w końcu kapitalna akcja Prokića, Plizgi i Mączyńskiego dały gola. Jednobramkowe prowadzenie po przeciętnej pierwszej połowie przyjęliśmy z dużym zadowoleniem.

Po przerwie było już dużo lepiej. Akcje się zazębiały, przyjemnie się na to patrzyło, już w pierwszych minutach spokojnie mogło być 2:0, gdyby Dawid Plizga wykorzystał sytuację sam na sam. Cały czas obawialiśmy się tego 1:0, mimo że nadal rywale nie stwarzali zagrożenia. Ale piękne długie podanie i wykończenie Prokića zapewniło nam spokój. Katowiczanie zrobili to, czego nie robili wcześniej, strzelili drugiego gola i uzyskali bezpieczną przewagę.

No właśnie – czy taką bezpieczną? Pamiętamy Chrobry Głogów. I teraz mimo wszystko musieliśmy przeżyć stres, bo Siemaszko trafił z rzutu karnego i baliśmy się nie tylko powtórki ze spotkania z Chrobrym, ale też z dwóch poprzednich pojedynków ze Stomilem u siebie, zakończonych remisami 2:2. Tymczasem po utracie gola GKS zaczął atakować tak jak wcześniej, a nawet więcej. No i znó udało się strzelić gola, który nie dał już rywalowi żadnych szans. Zresztą po bramce na 3:1 nasz zespół miał jeszcze kilka okazji.

Ostatnie cztery mecze – można to już powiedzieć – są wyraźnym progresem. Z Chrobrym pojawiła się walka i trochę elementów piłkarskich, ale zdecydowanie zabrakło wyrachowania. W Bytowie zwycięstwo zostało wywalczone jazdą na tyłkach i wiarą do ostatnich minut. Z Podbeskidziem mieliśmy już naprawdę dobrze ułożoną taktycznie drużynę, choć brakowało sytuacji bramkowych. A ze Stomilem – w końcu przyjechał słabszy rywal i został zdominowany, a sytuacji na zdobycie bramki (w drugiej połowie) było sporo.

To wszystko napawa dużym optymizmem na spotkanie z Ruchem Chorzów. Mecz bardzo prestiżowy, ale jednak z rywalem, którego pokonać jest obowiązkiem. Co prawda Niebiescy nie są już tak słabi, jak na początku sezonu (choć masę meczów przegrali pechowo), ale jednak ciągle jest to ekipa co najwyżej na środek tabeli, abstrahując od ich ujemnych punktów. Ruch przegrał wczoraj w Niepołomicach, więc w Katowicach też może. Wszystko zależy od podejścia naszych zawodników. Jeśli utrzymają trend z poprzednich spotkań – 80% sukcesu będzie już zapewnione. Po prostu pozostanie wykorzystać sytuacje bramkowe.

Cieszy zwyżka formy niektórych zawodników. Dawid Plizga ze Stomilem w decydujących momentach pokazał swoje ekstraklasowe doświadczenie. Adrian Frańczak umiejętności ma różne, ale widać, że chce, że próbuje i z tego są groźne sytuacje. Determinacja, z jaką próbował na siedząco strzelić gola, była godna podziwu. Rozwój Mateusza Mączyńskiego w GieKSie jest aż nadto widoczny, zawodnika coraz bardziej ciągnie do przodu i z efektem. Szkoda jedynie kontuzji Petera Sulka, który ostatnio złapał bardzo dobrą formę, a teraz przez jakiś czas będzie trzeba sobie radzić bez niego.

Jakiś czas temu wydawało się, że derby mogą być pojedynkiem na dnie tabeli. Że do niedzielnego meczu będziemy przystępować z kiepskimi nastrojami, po porażkach i fatalnej grze. Okazuje się jednak, że ten „podkład” pod to bardzo prestiżowe spotkanie został zrobiony idealnie. Można powiedzieć, że to takie „pole position” przed niedzielą.

GieKSa wygrała trzy mecze z rzędu, a taka seria ostatnio miała miejsce ponad rok temu, gdy zespół odniósł zwycięstwa ze Zniczem, Podbeskidziem i Wisłą Puławy. Wcześniej w 2013 roku dwukrotnie takie serie notował Kazimierz Moskal. Miał i taką w 2012 roku Rafał Górak. Ale jeśli chcemy doszukać się czterech wygranych z rzędu, musimy sięgnąć aż do czasów Wojciecha Stawowego, czyli sezonu 2010/11. GieKSa wtedy wygrała na przełomie rundy jesiennej i wiosennej z KSZO, Flotą, Pogonią i Dolcanem. Sześć i pół roku i jest – w najmniej spodziewanym momencie – okazja do zrobienia takiej serii i to w jakim meczu!

Pamiętajmy jednak, że GKS w ostatnim czasie wszystkie ważne mecze przegrywał. Nie ma co już wspominać tych szans na lidera, spotkania z Sandecją i Górnikiem itd., ale przypomnijmy, że dwukrotnie mając dziewięć meczów na koncie bez porażki zatrzymywał nas w ostatnich latach GKS Tychy, w również prestiżowym meczu derbowym. Dlatego trzeba być czujnym, ale jednocześnie utrzymać swoją formę i swoje nastawienie psychiczne. Bez lekceważenia, ale z walką.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Lechia Gdańsk Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

07.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramki: 90. Jędrych

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61.Jaroszek), Repka, Rogala– Błąd 89. Shibata), Kozubal, Marzec (52.Aleman) – Bergier (89. Mak)

Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Koperski), Kałahur, Bugaj (86. Fernandez), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69.Sypek), Neugebauer (60. D’arriego)

Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski

Czerwona kartka: Kuusk

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)

Widzów:

 

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    GKS Katowice – Odra Opole Live

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    13.04.2023 Katowice

    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

    Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

    Widzów: 5467

     

    You can't add multiple events in the same post, page or custom post type.

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    To było istne SZALEŃSTWO przy Bukowej!

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Spotkanie 26. kolejki między GieKSą, a Lechią było niewątpliwie hitem kolejki. Oba zespoły miały świetne serie zwycięstw i liderowały wiosennej tabeli pierwszej ligi.

    Od pierwszych minut przy akompaniamencie kapitalnego dopingu katowiczanie ruszyli do ataków. Już w 3. minucie mocno wstrzelona piłka z lewej strony przez Rogale przemknęła przed Sarnavskim, który nie interweniował, ale niestety żaden z zawodników nie dołożył nogi, aby skierować futbolówkę do bramki. Chwilę później Kozubal z lewej strony w polu karnym uderzył minimalnie obok prawego słupka bramki Lechii. Dobrze w tej sytuacji był ustawiony Marzec i wydawało się, że będzie przecinał ten strzał, jednak ostatecznie brakło podjęcia decyzji. Po błędzie rywala w 13. minucie piłkę otrzymał Bergier i momentalnie odwrócił się w stronę bramki i uderzył, ale piłka przefrunęła nad bramką. W 17. minucie szybki atak na strzał głową zamienił Bergier, ale piłka leciała wprost w dobrze ustawionego Sarnavskiego. W tej akcji przy rozegraniu bez kontaktu z rywalem ucierpiał Marzec, ale po interwencji medycznej wrócił na boisko. Groźny kontratak przeprowadzili goście w 25. minucie, ale na połowie rywala pod bramką ucierpiał Repka i ostatecznie po wycofaniu piłki, arbiter zatrzymał grę, aby fizjoterapeuci mogli pomóc naszemu pomocnikowi. Komor zdziwił wszystkich w następnej akcji, kiedy od połowy minął kilku zawodników z Gdańska jak tyczki i rozpędzony wpadł w pole karne, ale staranował w ataku rywala i akcję zakończył faulem. W 35. minucie pierwszy strzał oddali gdańszczanie, jednak sporo niecelny. Wtedy też na Blaszoku została zaprezentowana ogromna oprawa „Ultras GieKSa”, która po chwili została zdjęta i mogliśmy podziwiać racowisko z dopiskiem „Granice przekraczać, za nic nie przepraszać”. Dym na niecałą minutę zatrzymał sportowe zmagania. W 45. minucie kibice odpalili świece dymne w barwach klubowych, a powstały dym zadomowił się na dobre przy Bukowej, zatrzymując doliczone przez arbitra cztery minuty na dobrą chwilę. Po wznowieniu gry świetnie zabrał się w kontrze z piłką Marzec, kończąc akcję mocnym strzałem w środek bramki, który Sarnavski wypiąstkował. Arbiter po chwili odesłał oba zespoły do szatni, a wśród fanów GieKSy na trybunach można było odczuć ogromny niedosyt, że nie zdołaliśmy zdobyć bramki.

    Na drugą połowę żaden z trenerów nie zdecydował się na zmiany. Od pierwszych minut to goście ruszyli do przodu, ale brakowało im konkretów, aby chociaż oddać celny strzał na bramkę Kudły. Dośrodkowania również były przecinane przez zawodników ustawionych przy bliższym słupku. W 50. minucie nie był w stanie kontynuować meczu Marzec i była konieczna pierwsza zmiana w ekipie GieKSy. Dopiero po dwóch minutach Aleman pojawił się na boisku, zmieniając kontuzjowanego kolegę. W 54. minucie świetną piłkę dostał Błąd od Kozubala w pole karne, ale po złym przyjęciu musiał ratować się dograniem, które nie było najlepsze. W następnej akcji świetnie rozegrał akcję Rogala z Alemanem, ale obrońcy z trudem wybili kilkukrotnie piłkę z pola karnego. Równo po godzinie gry zakotłowało się w polu karnym GieKSy po dograniu z prawej strony Meny, ale ostatecznie obrońcy zażegnali niebezpieczeństwa. Tuż po tej akcji boisko opuścił Komor, co też było prawdopodobnie skutkiem urazu, którego nabawił się podczas solowego rajdu w pierwszej połowie. Mecz w drugiej połowie nie porywał, oglądaliśmy dużo drobnych przewinień, które bardzo mocno spowalniały zapędy obu zespołów. W 71. minucie dośrodkował w pole karne Kozubal poprawiając wcześniejsze zagranie z rzutu rożnego, a głęboko w polu karnym źle przyjął ją Aleman i piłka tylko spokojnie minęła linię końcową obok bramki Lechii. Bez dwóch zdań to była idealna szansa do oddania strzału. Dwie minuty później po ostrym faulu na rywalu Kuusk obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę. Pan Marciniak w pierwszej chwili pokazał żółty kartonik, ale zweryfikował sytuację na VAR i poprawił swoją decyzję. GieKSa musiała sobie od tego momentu radzić w dziesiątkę. Katowiczanie skupili się na defensywie i czekali na odpowiedni moment, ale gdy po kilku minutach odebrali piłkę i ruszyli do kontrataku, to stadion odlatywał – tak głośnego dopingu nie było dawno przy Bukowej. Piłkarze nabrali pewności po chwili i zaczęli atakować Lechię pressingiem, która ratowała się wybiciem w aut. Gdańszczanie przeprowadzili podwójną zmianę w 86. minucie, rzucając wszystko, co mają do ofensywy. Do końca regulaminowego czasu nie oglądaliśmy jednak znaczących groźnych ataków gości. GieKSa świetnie broniła i raz po raz napędzała szybkie ataki. W doliczonym czasie gry stadion odleciał, bo katowiczanie mocno zaatakowali i wpakowali piłkę do bramki z najbliższej odległości, a strzelcem był Jędrych. To było coś, czego fani przy Bukowej długo nie zapomną. Lechia jeszcze atakowała, ale wtedy katowiczanie grali już w 11, bo stadion kompletnie oszalał. Co za wygrana!

    7.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
    Bramki: Jędrych (90).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61. Jaroszek), Rogala– Błąd (90. Shibata), Repka, Kozubal, Marzec (52. Aleman) – Bergier (90. Mak).
    Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Fernandez), Kałahur, Bugaj (86. Koperski), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69. Sypek), Neugebauer (60. D’Arrigo)
    Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski.
    Czerwona kartka: Kuusk (74., brutalny faul).
    Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock).
    Widzów: 5998 (komplet).

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga