Jesteśmy po meczu z Zagłębiem Sosnowiec, niby to nie-derbowym, ale jednak z racji lokalizacji mającym taki wydźwięk. GieKSa zremisowała grając dobry mecz. Deja vu? Oczywiście – przecież jesteśmy świeżo po meczu ze Stomilem, w którym było dokładnie tak samo.
No może nie „dokładnie”. Dysproporcja jakości pomiędzy olsztynianami, a GieKSą była jednak nieco większa na naszą korzyść niż wczoraj. Chociaż komentujący w Polsacie Sport Andrzej Iwan i Tomasz Włodarczyk również podkreślili, że GKS był lepszy od Zagłębia. I bądź tu panie mądry i pisz wiersze – mamy być zadowoleni czy nie?
Spokój zachowuje trener Jerzy Brzęczek. Według niego tendencja jest wzrostowa (nie mamy co do tego wątpliwości), jednak faktem jest, że punkty nam uciekają. Szczęście, że przegrało Podbeskidzie (odrobiliśmy jeden punkt), ale uciekają nam Wigry Suwałki, które mają już 7 punktów więcej. Padają takie opinie, że „Wigry spuchną” lub „Wigry nie będą chciały awansować”. Autor niniejszego tekstu bardzo nie lubi i nie zgadza się z tego typu tekstami, bo przecież przykłady Podbeskidzia, Niecieczy czy Rozwoju, które „nigdy nie chciały awansować” każą takie brednie włożyć między bajki. Ale nawet jeśli tak by się stało – to te 7 punktów trzeba po prostu odrobić. Czyli musimy grać tak samo jak Wigry, dodatkowo wygrać w Suwałkach i liczyć na dwa potknięcia rywali w momencie, kiedy my wygrywamy. To całkiem sporo jak na piątą kolejkę.
Tak, naprawdę sami nie wiemy jak podejść. GKS wygrał tylko 1 mecz na 5 (z Radomiakiem 1 na 6), co jest bilansem bardzo kiepskim. Począwszy jednak od Chojniczanki, poprzez Olsztyn, a teraz na Zagłębiu skończywszy, naprawdę widać, że ta gra wygląda lepiej. O ile Chojnice to był jeszcze „obraz poprzednich sezonów”, to ze Stomilem i sosnowiczanami naprawdę stwarzaliśmy sobie sytuacje, dominowaliśmy i w obu meczach byliśmy bliżsi zwycięstwa. Oczywiście, nadal nie jesteśmy Arką Gdynia z poprzedniego sezonu, ale w porównaniu z wyczynami z poprzednich sezonów – źle nie jest. Nawet mimo braku wygranych, bo to jest jeszcze do nadrobienia i to z nawiązką.
Przed meczem wydawało mi się, że będziemy mieli trudniejszą przeprawę z Zagłębiem. To naprawdę dobra drużyna, a jednak udało się ją całkiem dobrze zneutralizować. Tego szalonego Bartczaka, który z palcem w nosie strzelił dwie bramki Sandecji, tego Pribule, który – nie wiedzieć czemu – zagrał dopiero po przerwie. Nasza defensywa gra bardzo dobrze, owszem są mankamenty, ale zarówno środkowi, jak i boczni obrońcy działają w destrukcji jak należy. Można mieć pretensje do Prażnovskyego, bo jednak patrząc na telewizyjne powtórki, to oprócz barków gdzieś tam wszedł nogami. Słowak naprawdę musi się ogarnąć, bo tu błędy, tu karne… Za dużo tego jest. Ale za to bardzo dobrze gra Mateusz Kamiński, boczni co prawda w ofensywie partaczą dość sporo, ale w destrukcji jest dobrze.
Z pomocną to trudno określić. W Olsztynie duet Kalinkowski-Zejdler grał świetnie, tym razem było gorzej Kalinkowski z mniejszym bądź większym powodzeniem radził sobie z rywalami, ale grał ostro, dostał żółtko i do 90. minuty nie dotrwał. Natomiast trochę kombinował, ale ta centra do Sobkowa naprawdę znamionowała wysoką jakość. A dla przypomnienia dla kibiców GKS – to właśnie Łukasz strzelił nam bramkę w barwach Cracovii kilka lat temu na stadionie przy ulicy Kałuży.
Bardzo dobrze prezentuje się Foszmańczyk, ale podobnie jak kibice, zastanawiamy się, czy nie marnuje się on na skrzydle. Zawodnik ma talent do gry kombinacyjnej, orientacji w terenie w środku pola, wypuszczeniu napastnika prostopadle. To wszystko jest pewnym dylematem pomiędzy grą 4-4-2, a 4-5-1, bo w grze piątką pomocników, Fosa byłby idealny na „10”, a tak jeśli gra Kalinkowski i Zejdler, Tomasz musi występować na boku. Albo Zejdler. Ciągnie tych zawodników do środka, ale nie zdziwimy się, jeśli ze Zniczem nastąpi zamiana pozycji.
Szkoda Gonza. Zawodnik męczy się na tym boisku i nikt nie wie, co jest grane. To nie ta jakość, nie ta walka (choć się stara). Zawodnik jest zupełnie bezproduktywny i po prostu nie pomaga zespołowi. Problemem jest, że mamy dwóch napastników i tylko dwóch. Kto ma zastąpić Gonza. Szymon Pasko? A kto wie, czy by czasem coś nie postrzelał…
Osobnym tematem jest Paweł Mandrysz. Wiele sobie obiecywaliśmy po tym zawodniku. To nie miał być kolejny Januszkiewicz, który nadziewa się na przeciwnika i nic z tego nie wychodzi. Niestety mając wiele dobrych sytuacji, był blokowany, źle strzelał, a ten strzał nad poprzeczką będzie mu się śnił po nocach. Piłkarz widać ma potencjał, ale naprawdę zderza się z pierwszoligową ścianą. Szkoda, bo mógł być bohaterem. Odrobi w następnych meczach, może już ze Zniczem.
Ogólnie tak – postęp jest, ale cholera nie ma punktów. Pal licho to Zagłębie. Ale zaraz przyjeżdżają do nas ogórki ze Znicza, które ze Stomilem – który my zdominowaliśmy – przegrały u siebie 0:3! Czy może być inna opcja niż wygrana? Nie, cholera, nie. Tym bardziej mając bilans jednej wygranej w pięciu meczach. Jak nie ze Zniczem, to z kim?
Robert Lewandowski już tam nie gra!
pawelas197
25 sierpnia 2016 at 13:10
jak beda tak grac w kazdym meczu to bedzie dobrze teraz musimy wygrac i z podbeskidziem przynajmniej remisik
tomek
25 sierpnia 2016 at 14:38
Mam wrażenie że chyba inne spotkanie autorzy oglądali. Wbrew tym twierdzeniom progresu nie ma i gra nie wygląda dobrze. Tak naprawde nie da sie na to patrzeć. Główna umiejetność to rozgrywanie piłki w poprzek boiska. Sytuacje może i były ale z tą dominacją to wielka przesada. Jak Zagłębie zaczeło grać w piłke to momentalnie robilo się groźnie pod naszą bramką. Dziękować Bogu za spudłowanie karnego. Mam nadzieje, że liczni optymiści przedsezonowi zrozumieli już że o awansie nie może być mowy. Zresztą po co awansować skoro nie ma się drużyny. Chyba tylko po to żeby zaraz spaść. Skoro nie ma pieniedzy na sensownych zawodników do gry o awans to skąd by nagle miały się znalezsc po awansie. Sukces to połączenie kilku czynników. Dobry prezes dobry trener i dobry zespół. Tego niestety nie ma. Transfery są w większości chybione może poza Nowakiem. Foszmańczyk generalnie nie prezentuje nic wielkiego. Widać tylko u niego większą dojrzałość niż u innych co zrozumiałe bo grał w ekstraklapie. Gość z jego doświadczeniem powinien być siła napędową i słać porządne prostopadłe podania. Nic z tego dużo wiatru i tyle. Zapomnijcie o ekstraklasie a bedzie milej się zyło.s8rz
Igor
25 sierpnia 2016 at 17:26
Tomek dobrze widzi. Kupę podań w poprzek (taktyka Brzęczka?) i dużo mankamentów np przyjęcie piłki, celność strzałów… Na tle wiosennego chodzenia po boisku, obecne bieganie wydaje się ludziom zmianą jakościową. Nawet o ambicji blaszok śpiewa (ale tylko śpiewa), a prawda taka, że piłkarzom dobrze w pierwszej, prezesowi na rękę bo ekstraklasa to kłopot, a Brzęczek wszystko przedstawia lepsze niż jest, bo to jego trzecia robota, a pamiętając jak dwie poprzednie spartolił, to może być koniec jego trenerskiej kariery (jego wypowiedzi są jakby o innych drużynach i spotkaniach…).
Irishman
26 sierpnia 2016 at 10:35
To co się dzieje z drużyną pokazuje tylko jak ona wcześniej była zaniedbana. Praktycznie wszyscy nowo-pozyskani zawodnicy grają lepiej od tych, których zastępują i dzięki temu gra drużyny jest znacznie lepsza od tego jak to wyglądało w CAŁYM ubiegłym sezonie. Kto tego nie dostrzega, po prostu chyba nie chce tego dostrzec.
Rozumiem, że mogą wkurzać te podania w bok ale dzięki kreatywnym Zejdlerowi (bardziej z tyłu) i Foszmańczykowi (bardziej z przodu) to już nie jest takie bezsensowne „macanie balika” jak to miało miejsce wcześniej. Jeśli ogra się Mandrysz (który zdecydowanie powinien grać na prawym skrzydle!!!), a myślę, że to z czasem nastąpi i ktoś (może Prokić?) na lewym, to będzie jeszcze lepiej.
Do szczęścia pozostaje nierozwiązana napadu, który prezentuje się na ubiegłorocznym poziomie. I to faktycznie zaciemnia obraz całości, zgodnie z teorią, że jakaś zbiorowość jest tak silna jak jej najsłabsze ogniwo. Ja też bardzo liczę, że w sobotę chłopaki w końcu coś strzela, a może nawet Goncerz strzeli swoja 50-tą bramkę. Tylko mam nadzieję, że to nie będzie argumentem, aby już nikogo do ataku nie szukać. Przypominam, że mniej więcej rok temu Grześ strzelił 4 bramki równie słabej drużynie – a co było później, wszyscy pamiętamy.
Reasumując GieKSę porównałbym do dobrze wyremontowanego samochodu. Tylko zostały jeszcze do wymiany łyse opony na nowe. I oby tylko kierowcy nie przyszło do głowy, żeby na tych oponach próbować jeździć, bo możemy wypieprzyć się na jakimś zakręcie i cała dobra robota pójdzie w gwizdek.
Panowie Cygan, Motała, Brzeczek – dokończcie to co już Wam dobrze poszło! Transfer napastnika – NIEZBĘDNY!