Dołącz do nas

Piłka nożna

Poprawy nie widać – relacja z Tarnobrzega

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Nowy sezon, nowe nadzieje… GKS Katowice po wielu zmianach kadrowych miał wejść o poziom wyżej w porównaniu do poprzedniego sezonu. Pierwszym etapem miał być pucharowy mecz w Tarnobrzegu, jednocześnie mieliśmy przełamać pucharowe fatum ciągnące się od x lat.

W składzie GKS oglądaliśmy właśnie kilku nowych piłkarzy w sporej ilości. Zagrali Tomasz Midzierski, Lukas Klemenz, Wojciech Słomka i Jakub Yunis. Mieliśmy jednak też starych „wyjadaczy” jak Mateusz Kamiński, Bartłomiej Kalinkowski, Łukasz Zejdler czy Tomasz Foszmańczyk. Nie powiemy, że wydawało się, że taka mieszanka spowoduje coś pozytywnego. Że tym razem zagramy z kimś z ekstraklasy.

Od początku mecz był wyrównany, ale sytuacji z obu stron zbyt wiele nie było. Sporo próbowaliśmy grać lewym skrzydłem, gdzie rozgrywali Zejdler z Prokićem przy pomocy Foszmańczyka. Wyglądało to tak sobie, bo nie było efektów. W 13. minucie pierwsza groźniejsza akcja gospodarzy przyniosła im prowadzenie. Atak lewą stroną i dośrodkowanie po ziemi spowodowało popłoch w naszych szeregach, a najsprytniejszy okazał się Jan Grzesik, który z bliska pokonał Mateusza Abramowicza. Katowiczanie – podobnie jak rok temu w Radomiu – bardzo szybko przegrywali i… nie mieli za bardzo pomysłu na grę. Najgroźniej w pierwszej połowie zaatakował Prokić, który w dobrej sytuacji z ostrego kąta trafił w bramkarza. Za to w 40. minucie to gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie, ale piłka została wybita z linii bramkowej. W ostatniej minucie mieliśmy dobre szanse po strzałach Midzierskiego (obrona bramkarza) i Prokića (strzał w słupek).

Po przerwie na boisku pojawili się Dawid Plizga i Paweł Mandrysz. Niestety już w pierwszej akcji po stracie Plizgi rywale mieli groźną sytuację. W początkowej fazie drugiej połowy wydawało się, że jakość gry lekko się poprawiła. Niestety było to dość iluzoryczne, bo sytuacji zbyt wiele sobie nie stwarzaliśmy. Ale to co zrobił Andreja Prokić śmiało może kandydować do piłkarskich jaj. Wyszedł sam na sam i na prawdę nie mając już obok siebie nikogo, a przed sobą tylko bramkarza, mijał go w taki sposób, że piłka odleciała mu na 10 metrów i rywale zdążyli wrócić i zażegnać niebezpieczeństwo. Z czasem GKS miał przewagę optyczną, ale pojawiało się coraz więcej błędów indywidualnych. Zupełnie zniknął Foszmańczyk, a gdy już miał piłkę zachowywał się fatalnie. Mandrysz próbował grać skrzydłem, ale to mu zabrakło siły, to się pośliznął, to piłka uciekła za linię końcową. Wyglądało to wszystko bardzo koślawo i z czasem już tylko najwięksi optymiści mogli przewidywać, że coś się zmieni na lepsze. Nawet wprowadzony Kędziora niewiele zdziałał i był tak samo zagubiony jak reszta. W końcówce rywale mieli kilka okazji po kontrach, ale byli bardzo nieprecyzyjni.

Po raz kolejny z zespołem z niższej ligi GKS przegrywa rywalizację w Pucharze Polski. Niestety ani o trochę poziom nie był lepszy niż w poprzendim sezonie, ale co gorsza – także w kwestii „gryzienia trawy” nie odnotowaliśmy minimum postępu. Jednym słowem wyglądało to równie dramatycznie, co w rundzie wiosennej – czyli niby było posiadanie piłki, niby próby akcji, ale zagrożenie niemal zerowe – plus spartaczona jedyna setka.

GKS Katowice odpadł z Pucharu Polski po raz kolejny na samym początku. Trudno ocenić to inaczej niż kolejny wstyd, ale taki wstyd, do którego jesteśmy mocno przyzwyczajeni. Co tu dużo gadać, ten sezon nie będzie usłany różami…

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

5 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

5 komentarzy

  1. Avatar photo

    Max von Ogon

    22 lipca 2017 at 20:10

    Brawo kopacze !!! Jesteście zerami i żygać się chce. Ciężko pracujecie na podniesienie frekwencji.

    CHWD Parobasy !!!

    Max von Ogon

  2. Avatar photo

    Solski

    22 lipca 2017 at 21:47

    Jest poprawa.
    Z papucia na lać

  3. Avatar photo

    GieKSiorz

    22 lipca 2017 at 22:03

    DNO!!!!!!!CO WY ROBICIE Z TYM KLUBEM?????CYGAN KRUPA PYTAM CO WY KURWA ROBICIE Z TYM KLUBEM?????!!!

  4. Avatar photo

    kris

    23 lipca 2017 at 01:43

    Ja nie rozumiem waszej podniety chlopcy a czego sie spodziewaliscie barany ze zaczna strzelac tak jak w sparingach..hehe..ze .po takich zmianach na awans pojda .nie tym razem razem niestety.dajcie luz…

  5. Avatar photo

    Egon Kris

    23 lipca 2017 at 09:53

    Moim zdaniem tu jest problem dyscypliny. Tym k..rwom kopaczom brakuje bata. Ktoś ten burdel musi wziæść za ryja.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Lechia Gdańsk Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

07.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramki: 90. Jędrych

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61.Jaroszek), Repka, Rogala– Błąd 89. Shibata), Kozubal, Marzec (52.Aleman) – Bergier (89. Mak)

Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Koperski), Kałahur, Bugaj (86. Fernandez), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69.Sypek), Neugebauer (60. D’arriego)

Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski

Czerwona kartka: Kuusk

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)

Widzów:

 

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    GKS Katowice – Odra Opole Live

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    13.04.2023 Katowice

    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

    Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

    Widzów: 5467

     

    You can't add multiple events in the same post, page or custom post type.

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    To było istne SZALEŃSTWO przy Bukowej!

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Spotkanie 26. kolejki między GieKSą, a Lechią było niewątpliwie hitem kolejki. Oba zespoły miały świetne serie zwycięstw i liderowały wiosennej tabeli pierwszej ligi.

    Od pierwszych minut przy akompaniamencie kapitalnego dopingu katowiczanie ruszyli do ataków. Już w 3. minucie mocno wstrzelona piłka z lewej strony przez Rogale przemknęła przed Sarnavskim, który nie interweniował, ale niestety żaden z zawodników nie dołożył nogi, aby skierować futbolówkę do bramki. Chwilę później Kozubal z lewej strony w polu karnym uderzył minimalnie obok prawego słupka bramki Lechii. Dobrze w tej sytuacji był ustawiony Marzec i wydawało się, że będzie przecinał ten strzał, jednak ostatecznie brakło podjęcia decyzji. Po błędzie rywala w 13. minucie piłkę otrzymał Bergier i momentalnie odwrócił się w stronę bramki i uderzył, ale piłka przefrunęła nad bramką. W 17. minucie szybki atak na strzał głową zamienił Bergier, ale piłka leciała wprost w dobrze ustawionego Sarnavskiego. W tej akcji przy rozegraniu bez kontaktu z rywalem ucierpiał Marzec, ale po interwencji medycznej wrócił na boisko. Groźny kontratak przeprowadzili goście w 25. minucie, ale na połowie rywala pod bramką ucierpiał Repka i ostatecznie po wycofaniu piłki, arbiter zatrzymał grę, aby fizjoterapeuci mogli pomóc naszemu pomocnikowi. Komor zdziwił wszystkich w następnej akcji, kiedy od połowy minął kilku zawodników z Gdańska jak tyczki i rozpędzony wpadł w pole karne, ale staranował w ataku rywala i akcję zakończył faulem. W 35. minucie pierwszy strzał oddali gdańszczanie, jednak sporo niecelny. Wtedy też na Blaszoku została zaprezentowana ogromna oprawa „Ultras GieKSa”, która po chwili została zdjęta i mogliśmy podziwiać racowisko z dopiskiem „Granice przekraczać, za nic nie przepraszać”. Dym na niecałą minutę zatrzymał sportowe zmagania. W 45. minucie kibice odpalili świece dymne w barwach klubowych, a powstały dym zadomowił się na dobre przy Bukowej, zatrzymując doliczone przez arbitra cztery minuty na dobrą chwilę. Po wznowieniu gry świetnie zabrał się w kontrze z piłką Marzec, kończąc akcję mocnym strzałem w środek bramki, który Sarnavski wypiąstkował. Arbiter po chwili odesłał oba zespoły do szatni, a wśród fanów GieKSy na trybunach można było odczuć ogromny niedosyt, że nie zdołaliśmy zdobyć bramki.

    Na drugą połowę żaden z trenerów nie zdecydował się na zmiany. Od pierwszych minut to goście ruszyli do przodu, ale brakowało im konkretów, aby chociaż oddać celny strzał na bramkę Kudły. Dośrodkowania również były przecinane przez zawodników ustawionych przy bliższym słupku. W 50. minucie nie był w stanie kontynuować meczu Marzec i była konieczna pierwsza zmiana w ekipie GieKSy. Dopiero po dwóch minutach Aleman pojawił się na boisku, zmieniając kontuzjowanego kolegę. W 54. minucie świetną piłkę dostał Błąd od Kozubala w pole karne, ale po złym przyjęciu musiał ratować się dograniem, które nie było najlepsze. W następnej akcji świetnie rozegrał akcję Rogala z Alemanem, ale obrońcy z trudem wybili kilkukrotnie piłkę z pola karnego. Równo po godzinie gry zakotłowało się w polu karnym GieKSy po dograniu z prawej strony Meny, ale ostatecznie obrońcy zażegnali niebezpieczeństwa. Tuż po tej akcji boisko opuścił Komor, co też było prawdopodobnie skutkiem urazu, którego nabawił się podczas solowego rajdu w pierwszej połowie. Mecz w drugiej połowie nie porywał, oglądaliśmy dużo drobnych przewinień, które bardzo mocno spowalniały zapędy obu zespołów. W 71. minucie dośrodkował w pole karne Kozubal poprawiając wcześniejsze zagranie z rzutu rożnego, a głęboko w polu karnym źle przyjął ją Aleman i piłka tylko spokojnie minęła linię końcową obok bramki Lechii. Bez dwóch zdań to była idealna szansa do oddania strzału. Dwie minuty później po ostrym faulu na rywalu Kuusk obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę. Pan Marciniak w pierwszej chwili pokazał żółty kartonik, ale zweryfikował sytuację na VAR i poprawił swoją decyzję. GieKSa musiała sobie od tego momentu radzić w dziesiątkę. Katowiczanie skupili się na defensywie i czekali na odpowiedni moment, ale gdy po kilku minutach odebrali piłkę i ruszyli do kontrataku, to stadion odlatywał – tak głośnego dopingu nie było dawno przy Bukowej. Piłkarze nabrali pewności po chwili i zaczęli atakować Lechię pressingiem, która ratowała się wybiciem w aut. Gdańszczanie przeprowadzili podwójną zmianę w 86. minucie, rzucając wszystko, co mają do ofensywy. Do końca regulaminowego czasu nie oglądaliśmy jednak znaczących groźnych ataków gości. GieKSa świetnie broniła i raz po raz napędzała szybkie ataki. W doliczonym czasie gry stadion odleciał, bo katowiczanie mocno zaatakowali i wpakowali piłkę do bramki z najbliższej odległości, a strzelcem był Jędrych. To było coś, czego fani przy Bukowej długo nie zapomną. Lechia jeszcze atakowała, ale wtedy katowiczanie grali już w 11, bo stadion kompletnie oszalał. Co za wygrana!

    7.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
    Bramki: Jędrych (90).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61. Jaroszek), Rogala– Błąd (90. Shibata), Repka, Kozubal, Marzec (52. Aleman) – Bergier (90. Mak).
    Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Fernandez), Kałahur, Bugaj (86. Koperski), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69. Sypek), Neugebauer (60. D’Arrigo)
    Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski.
    Czerwona kartka: Kuusk (74., brutalny faul).
    Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock).
    Widzów: 5998 (komplet).

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga