Mecz w Nowym Sączu już daleko za nami. Przed GieKSą kolejne wyzwania, jakimi będą trzy mecze w ciągu 8 dni. Czas zacząć punktować, bo na razie kiepsko to wygląda. Tymczasem po raz ostatni wracamy do spotkania z Sandecją i od tej chwili myślimy już tylko o Wigrach.
1. Nowy Sącz to zawsze niezbyt daleki, sympatyczny wyjazd do podgórskiej miejscowości. Zarówno miasto, jak i obiekt mają swój klimat. Brakowało nam tego przez jeden rok.
2. Niestety nic się w ciągu tych 12 miesięcy nie zmieniło, jeśli chodzi o standard pracy na Kilińskiego. Jedna wielka ciasnota, miejsca prasowe przemieszane z kibicowskimi i studenckie stoliki, na co drugim krześle. No i fatalnie działający net. Napisalibyśmy, z czym do ekstraklasy, no ale Sandecja grała w Niecieczy 😉
3. Spotkanie zgromadziło naprawdę sporą liczbę osób. Tak sporą, że zakręcona rzeczniczka prasowa nie bardzo wiedziała, ilu tych kibiców było i dopytywała, dopytywała…
4. Szkoda, że momentami mieliśmy festiwal chamstwa na sektorach gospodarzy. Mowa o młynie, bo jeśli chodzi o przeciwległą trybunę, to był piknik, z naprawdę dużą ilością kobiet i dzieci.
5. Atmosferę meczu poczułem już na długo przed spotkaniem. Otóż, gdy wychodziliśmy z samochodu na parkingu, jakiś inny dziennikarz przytrzymywał kluczyki od samochodu… w buzi. Wyglądało to centralnie, jakby to był gwizdek i zaraz miało się rozpocząć to wielkie widowisko 😉
6. Jest takie powiedzenie piłkarskie, że lepiej raz przegrać 0:4 niż cztery razy po 0:1. Nie możemy tego odnieść do postawy katowiczan w Nowym Sączu, po spełnili oba te kryteria. 0:4 było za Brzęczka, a 0:1 przegrywaliśmy za Nawałki, Góraka, Skowronka i teraz Paszulewicza. Dość niespotykana statystyka.
7. Adrian Frańczak przysłużył się swoim byłym kolegom, były zawodnik Sandecji zrobił wiele, aby Sączersi byli zadowoleni.
8. W składzie gospodarzy mieliśmy natomiast no-name’a z GieKSy Marcina Flisa, nieskutecznego u nas Bartłomieja Dudzica oraz ambitnego Damiana Chmiela.
9. Gdy z ławki wchodził w barwach gospodarzy Flaszka, to kibice krzyczeli gremialnie „za Chmiela, za Chmiela”. Oczywiście nie chodziło im o kiepską postawę zawodnika. Po prostu Flaszka zmieniłaby Chmiela, dobre, nie? 😉
10. Po spotkaniu zasłyszane przez nas: jakaś kobieta rozmawiała z Paszulewiczem (prawdopodobnie żona Kafarskiego) i mówiła: „Jacek, ale tyle okazji mieliście, to jest niemożliwe, że nic nie strzeliliście, Jacek, masakra”…
11. Za to samego trenera Paszulewicza ledwo co było słychać na sali konferencyjnej o słabej akustyce. Dodatkowo szkoleniowiec mówił tak cicho, że i na dyktafonie ledwo co się nagrał. Sporo wysiłku kosztowało spisywanie konferencji, a jeszcze bardziej wklepywanie jej na żywo do relacji LIVE.
12. No niestety. Mimo dobrego meczu w Nowym Sączu przegraliśmy. Trzeba będzie poczekać do rundy rewanżowej i odbić to sobie na Bukowej.
13. A co do licznych kontuzji, które dotykały naszych zawodników w Nowym Sączu? Patrząc na śliczną panią z ratownictwa medycznego, to każdy chciałby być lekko kontuzjowany, byleby tylko uzyskać od niej pomoc 😉
14. Tym razem nie piszemy, ile punktów chcemy z Wigrami, bo co tak robimy, to GieKSa nie wygrywa.