Dołącz do nas

Felietony

Wracamy do punktu wyjścia (spadek coraz bliżej)

Avatar photo

Opublikowany

dnia

No i wróciliśmy niemal do punktu wyjścia. Niemal, bo nie przegraliśmy od dwóch spotkań. A jednak – brak wygranej w dwóch meczach u siebie w dużej mierze zniwelował to, co udało się osiągnąć w dwóch ostatnich wyjazdach. GieKSa zrobiła to, co potrafi najlepiej w ostatnich latach. To, w czym jest po prostu mistrzem. Czyli nie wykorzystała niepowtarzalnej okazji, by wydostać się ze strefy spadkowej lub przynajmniej zbliżyć się do niej na jeden punkt.

Jesteśmy w odległości jednego meczu od bezpiecznej strefy. Jednego meczu wygranego z Bytovią lub Stomilem. Brzmi tak fajnie, tak sielankowo, ot przyjeżdża sobie zespół z Olsztyna czy Bytowa i inkasuje bagaż bramek, zero punktów, do widzenia – spadajcie (do drugiej ligi). Problem zaczyna się wtedy, gdy zdamy sobie sprawę, że we wszystkich pozostałych meczach nie możemy zapunktować gorzej niż te dwie ekipy. Problem zaczyna się wtedy, gdy zdamy sobie sprawę, że od pozostałych ekip walczących o utrzymanie, musimy oprócz bezpośredniej wygranej – zapunktować lepiej.

Nadal wydaje się, że do pozostania w lidze potrzebne będzie minimum 36-37 punktów. Ale nawet jeśli będzie to dolne 36, to do utrzymania potrzebujemy jeszcze 10 oczek. Czyli w siedmiu meczach muszą to być bilanse 3-1-3, 2-4-1 lub… 2-5-0 (11 punktów). Oczywiście może się zdarzyć, że taka Bytovia do końca sezonu nie wygra ani jednego meczu. Ale statystycznie może się zdarzyć, że jednak wygra, choćby w najbliższej kolejce z Wigrami. Bo czemu nie? Może się też zdarzyć, że to Wigry znów zapunktują i zamienią się miejscami z Bytovią.

Dograć do końca sezonu bez porażki? Mieć rekordową serię 11 meczów bez porażki od czasu awansu na zaplecze ekstraklasy? Schowajmy to między bajki. Po dziewięć meczów zdarzyło się ekipom Moskala i Brzęczka, tylko wtedy te drużyny grały efektownie i skutecznie i przede wszystkim walczyły o awans (no dobra, udawały, że walczyły). Więc dlaczego nagle drużyna Dudka, która nie potrafi wygrać jednego meczu u siebie, miałaby mieć jedną trzecią sezonu bez przegranej? Wspomniany bilans 2-5-0 możemy więc uznać za abstrakcyjny. 2-4-1? W ostatnich sześciu meczach GKS przegrał dwa. Teraz mamy niesamowitą serię czterech meczów bez porażki. Z Chojnicami i Chrobrym GKS przegrywał i doprowadzał do wyrównania. Trudno więc spodziewać się, że katowiczanie nie przegrają jednego czy drugiego podobnego do tych meczu.

Zakładając więc, że ze dwie porażki jeszcze się zdarzą, to konieczne będą również zwycięstwa. Wydaje się więc, że absolutnym minimum są trzy wygrane, ale tak naprawdę prawdopodobnie do utrzymania konieczne będą cztery. W przypadku ewentualnych trzech porażek, bezwzględnie będą to cztery wygrane.

Cztery mecze na siedem będzie musiała wygrać drużyna, której tylko raz udało się wygrać dwa mecze z rzędu. Która wygrała u siebie jeden mecz na czternaście. Której rekord meczów bez porażki teraz wynosi cztery, a wcześniej wynosił dwa. Drużyna, która w co drugim średnio meczu traci dwa lub więcej goli. Drużyna, której najlepsza siedmiomeczówka, to ta trwająca obecnie, czyli wynosząca dziewięć zdobytych punktów, czyli ciągle za mało, żeby myśleć o utrzymaniu.

I przede wszystkich drużyna, która ma olbrzymie problemy na boisku. W której nie widać piłkarskiego postępu na tyle, żeby mieć nadzieję, że znów wygra dwa mecze z rzędu. Owszem – minimalny postęp jest – nie oglądamy już tak żenujących spotkań jak jesienią z Garbarnią, Wartą czy już wiosną z Wigrami. I postęp dotyczy tylko strzelanych bramek, bo nawet trudno to nazwać wielkim postępem gry ofensywnej, która ciągle jest szarpana i chaotyczna. Taki postęp to ciągle za mało.

Jedynie mecz z Odrą Opole był dobry. Te pozostałe, z Jastrzębiem, Chojnicami i Chrobrym były bardzo podobne, jeśli chodzi o stykowość. I tak naprawdę mieliśmy mnóstwo szczęścia, że udało się wyciągnąć pięć punktów. Bo w Jastrzębiu mogliśmy przegrać, z Chojniczanką powinniśmy. Z Chrobrym wynik w obie strony był możliwy, choć gdyby w 15. minucie Ratajczak trafił do pustej bramki zamiast w słupek, to dwubramkowej straty byśmy już nie odrobili. Udało się zapunktować, ale styk i szczęście po naszej stronie było tak olbrzymie, że trudno się spodziewać, aby utrzymało się do końca sezonu – w podobnie wyglądających meczach. A to nie ma być rosyjska ruletka, tylko gra pewna na tyle, że punkty będą zdobywane zasłużenie.

Tym bardziej, jeśli mamy obronę, która potrafi spartaczyć wszelkie starania zawodników ofensywnych. W głowie się nie mieści, jak można tracić tak głupie bramki. Trudno zrozumieć, dlaczego piłkarze trafiając na Bukowej prezentują IQ piłkarskie piłki, czyli tego okrągłego przedmiotu, który się kopie. Z Chojnicami Wawrzyniak i Poczobut zgłupieli przy pierwszym golu, a Jędrych przyspawał się do ziemi przy drugim. Z Chrobrym najpierw Jędrych potruchtał sobie byle dalej od rywala, aby ten strzelił sobie gola, po czym wydało mu się, że uczestniczy w pojedynku zapasów na igrzyskach olimpijskich i w totalnie niegroźnej sytuacji powalił przeciwnika – rzut karny. Co z tego, że GieKSa wciśnie jednego czy dwa gole, jak zaraz właśnie Jędrych czy podpięty do gniazdka elektrycznego Wawrzyniak zrobią takiego babola, jaki może się przyśnić w najczarniejszych snach?

A trzeba dodać, że błysk Błąda czy determinacja Śpiączki nie zawsze będzie na wysokim poziomie i ta niebywała – jak na naszą drużynę – skuteczność, też się nie utrzyma do końca sezonu. Tu będą mecze, w których strzelimy jedną bramkę lub żadnej. I wtedy każdy błąd zakończony stratą gola to będą odebrane punkty, te punkty wyliczone wyżej potrzebne do utrzymania. Wystarczy zdać sobie sprawę z tego, że w obecnym sezonie na 27 meczów tylko 6 razy zachowaliśmy czyste konto, a aż w 14 (czyli co drugi mecz!) traciliśmy co najmniej dwa gole.

GieKSa bezwzględnie potrzebowała przynajmniej jednego zwycięstwa w dwóch meczach u siebie. Bo teraz przyjdą dwa mecze na wyjeździe i to z lepszymi przeciwnikami niż Chrobry. Zagramy na wyjeździe z Puszczą, która właśnie ograła w Łodzi ŁKS, a z Chrobrym potrafiła u siebie zwyciężyć 3:0. Potem czeka nas spotkanie z Niecieczą, która w sześciu meczach straciła tylko dwie bramki. Nie ma co gadać, będą to rywale trudniejsi niż ci dotychczasowi. Nie ma też rzucać farmazonów o tym, że GKS na wyjeździe jest mocniejszy. Rzeczywiście tak wynika z liczby zwycięstw, ale faktem jest, że katowiczanie sporo meczów na wyjazdach również przerżnęli w fatalnym stylu. A w tej lidze generalnie nie ma większego znaczenia boisko, na którym się gra.

GieKSa ma kilka problemów terminarzowych. Po pierwsze fakt, że teraz rozegra dwa mecze na wyjeździe z mocniejszymi przeciwnikami. Po drugie, że u siebie zagramy jeszcze ze Stalą Mielec. I po trzecie – najgorsze, ale z drugiej strony najbardziej chyba rztelne w ocenie, czy będziemy na to utrzymanie zasługiwali – to to, że ostatnie dwa mecze to będą pojedynki z Wartą na wyjeździe i Bytovią u siebie. Zwłaszcza ten ostatni mecz może być jednym z najważniejszych w historii klubu. Wspomniany problem jednak polega na tym, że skoro już teraz trener Dudek mówi, że z powodu presji piłkarze nie potrafią prosto kopnąć piłki, to co dopiero będzie, gdy od jednego wygranego meczu będzie zależało utrzymanie ligi dla Katowic?

Żeby nie powtórzył nam się Kluczbork.

Ale tak podsumowując to wszystko, to wszelkie wyliczenia i analizy można wyrzucić do kosza. Gra GieKSy opiera się na czystym przypadku i są tak naprawdę dwie opcje – albo zespół gra żenująco i zasłużenie przegrywa, albo gra trochę lepiej i wynik meczu jest kwestią losową. Całe ostatnie lata udowodniły, że nie mamy co się doszukiwać głębszego czy nawet płytkiego sensu. I jeśli GKS się utrzyma, to również będzie to dziełem przypadku.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Odra Opole Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

13.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

Widzów: 5467

 

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    Odra Opole zakończyła serię GieKSy

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Kolejne spotkanie GieKSa rozgrywała przy Bukowej, tym razem w Katowicach zjawiła się Odra Opole. Mecz przy akompaniamencie głośnego dopingu rozpoczął się o godzinie 15:00.

    Rafa Górak musiał dokonać dwóch zmian w swojej żelaznej wiosennej jedenastce. Kontuzjowanego Komora zastąpił Jaroszek, natomiast za pauzującego Kuuska pojawił się Shibata, który rozpoczął  mecz na pozycji 6, a Repka został przesunięty na stopera. Mecz od pierwszych minut nie porywał, w jednej z pierwszych akcji ucierpiał zawodnik Odry, który dłuższą chwilę był opatrywany na murawie. Co ważne każde wyjście z piłką z własnej połowy bardzo mocno ożywiało trybuny, które wierzyły, że są w stanie wpłynąć na zespół głośnym dopingiem. Pierwszy groźny strzał oddali Trójkolorowi, po rzucie rożnym głową strzelił Repka, ale prosto w bramkarza, który pewnie złapał piłkę. Arbiter po chwili użył gwizdka i wskazał na przewinienie zawodnika gospodarzy. Było to pierwsze ostrzeżenie dla Halucha. W kolejnej akcji ponownie uderzył Repka zza pola karnego, ale nad bramką. W 18. minucie groźną stratę zanotował ten sam zawodnik na lewej stronie. Po szybkiej kontrze opolanie oddali strzał, ale piłka powędrowała daleko od bramki Kudły. W 26. minucie Odra przerwała passę 12 bramek z rzędu katowiczan. Po wrzuceniu piłkę w polu karnym i zamieszaniu najbardziej zorientowany był Piroch, który wpakował piłkę w okienko bramki. GieKSa dalej starał się grać swoje. W 33. minucie ładną dla oka kombinacyjną akcję na strzał zamienił Bergier, jednak ponownie w tym spotkaniu zabrakło precyzji. Odra miała w dalszej fazie dwa groźne strzały – z jednym Kudła spokojnie sobie poradził, ale drugi wypluł przed siebie, jednak naprawił błąd, wyjmując piłkę spod nóg nabiegającego rywala. W doliczonym czasie świetną akcję na lewej stronie rozegrali katowiczanie, ale ostatecznie podanie Rogali na niecelny strzał zamienił Błąd, a był już blisko bramki rywala.

    Drugą połowę rozpoczęli ci sami zawodnicy z obu stron, trenerzy spokojnie podeszli w przerwie do korygowania swojego planu na to spotkanie. Po rzucie rożnym groźnie uderzył z ostrego kąta Repka, ale piłka nieznacznie minęła przeciwny słupek bramki. GieKSa starała się atakować, ale korzystając z prowadzenia regularnie i dość często kradli czas goście, leżąc na murawie po starciach. W 52. minucie Wasielewski doszedł do piłki na prawej stronie i dośrodkował spod końcowej linii, piłka przelobowała bramkarza, ale nie wpadła do siatki mimo dobrej rotacji. W 56. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym tym razem GieKSa zdobyła bramkę, piłka wręcz spadła pod nogi Jaroszka, a ten wpakował piłkę do siatki. Odra w drugiej połowie raczej nie zatrudniała Kudły, to katowiczanie mieli częściej piłkę pod nogą i raz po raz próbowali sforsować dobrze dysponowaną w tym dniu obronę gości. W 74. minucie po odbiorze na własnej połowie Kozubalowi piłki w dość agresywny sposób Odra wyprowadziła ten jeden atak w drugiej połowie, który doskonałym, technicznym strzałem zza pola karnego zamienił na bramkę Continella. Dwie minuty później po zagraniu na wolne pole sytuację sam na sam z ostrego kąta wykorzystał Sarmiento. Kudła popełnił błąd, był bardzo niezdecydowany przy wyjściu do piłki. Na Bukowej zapadła konsternacja po tych dwóch szybkich, mocnych ciosach. W 83. minucie Błąd, chcąc uspokoić grę, zagrał do Kudły tak, że piłka po koźle przelobowała naszego bramkarza, ale szczęśliwie nie leciała w światło bramki. Zamieszanie we własnym polu karnym w 88. minucie cudem wybronili gospodarze, których każda minuta oddalała od odrobienia dwubramkowej straty. Do końca doliczonego czasu gry żaden z zespołów nie stworzył okazji. Świetna seria GieKSy dobiegła końca.

    13.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)
    Bramki: Jaroszek (56)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala – Błąd (87. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (87. Pietrzyk) – Bergier.
    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński.
    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński.
    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa).
    Widzów: 5467.

    Kontynuuj czytanie

    Hokej

    GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

    Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

    Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

    Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

    Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

    GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

    0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

    GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

    Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga