Na mecz z Bytovią udawaliśmy się z zainteresowaniem – co dalej. Spotkanie z Chrobrym nie przekonało nas o niczym, poza tym, że na tamten moment zawodnikom zachciało się trochę przygryźć trawy, co było widać jak na dłoni, w porównaniu z poprzednimi meczami. Wielokrotnie mając doświadczenie, że jeden, dwa, trzy mecze, a nawet cała runda o niczym jeszcze nie świadczy (a często jedynie zaciemnia obraz), sceptycznie podchodziliśmy do pojedynku z Bytovią, ale jednocześnie z nadzieją, że jednak jakiś trend na stałe się stworzy – trend walki i przyzwoitej gry.
Jeśli mielibyśmy jakoś odnieść wczorajszy mecz do tego zeszłotygodniowego, moglibyśmy powiedzieć jedno słowo – kontynuacja. Jeśli chodzi o kwestie piłkarskie, to można mieć trochę uwag (i do tego dojdziemy), ale to co najważniejsze – czyli walka – była i to na wysokim poziomie. Niby nic, a trzeba powiedzieć, że właśnie dzięki walce i pewnemu nastawieniu mentalnemu, udało się strzelić drugiego gola. Oglądajcie sobie do znudzenia bramkę Kędziory. Starszy chop zrobił wszystko, żebyśmy akurat teraz…nie wytykali mu wieku. Na sprincie poszedł do kontry przy defensywnym rzucie rożnym, był szybszy od wszystkich przeciwników, dzięki czemu znalazł się w takiej pozycji, że strzelenie gola było formalnością. Ale do tej akcji szybko poszli również Cerimagić i Frańczak. Również na szybkości.
Umówmy się, że w analogicznej sytuacji taka akcja w poprzednich meczach byłaby mało realna, a w takim spotkaniu z Odrą Opole – niemożliwa. Wtedy zawodnicy byli przyspawani do murawy niczym te piłkarzyki na świetlicy. Tutaj był ciąg na bramkę, a to zachowanie Kędziory przyznajmy – było znakomite i klasowe.
Sam mecz jakoś specjalnie nie zachwycił w naszym wykonaniu, ale w żadnym wypadku nie powiemy, że był zły. Na Chrobry patrzeliśmy przez pryzmat wyniku i utraconego zwycięstwa. Tutaj wynik był pozytywny, choć znów było blisko utraty prowadzenia na stałe. A jednak – udało się odwrócić tak znany nam bieg wydarzeń z tego roku – mimo zdobycia gola na 1:1 to nie przeciwnik tym razem poszedł za ciosem, tylko nasz zespół odgryzł się w najlepszy z możliwy sposobów.
Paradoksem jest fakt, że teraz w kiepskim sezonie udało się w Bytowie wygrać, a rok temu podczas bardzo dobrej jesieni, właśnie na tym kameralnym obiekcie zaczęły się wszystkie problemy GieKSy skutkujące aż do dnia dzisiejszego.
Nie ma co jednak narzekać, bo najważniejsze jest to, co tu i teraz, a teraz są trzy punkty – bardzo ważne, aby nie być najgorszą punktowo drużyną w lidze.
Jeśli chodzi o zawodników, to zagrali oni na mocno zbliżonym poziomie, z niewielkimi wahaniami. To znaczy nie było zawodnika wyraźnie odstającego na plus i na minus. Do bramki wrócił Sebastian Nowak i nic nie zawalił. Stoperzy – wszyscy trzej, bo po przerwie także Kamiński – spisali się solidnie. Jeśli mielibyśmy do kogoś się przyczepić w defensywie, to byłby to Adrian Frańczak. Zawodnikowi chyba jednak brakuje na tyle umiejętności, by na stałe nie popełniać błędów technicznych czy w rozegraniu. Z powodu jego złych decyzji straciliśmy gola. Zrehabilitował się jednak podwójnie asystą do Kędziory – również na szybkości. Adrian to typowy zawodnik w tym meczu, który popełnił błędy, ale walczył bardzo dobrze i znów dzięki temu miał szansę się poprawić na koniec spotkania.
Bramki zostały zdobyte po strzale z dystansu i kontrze. Z jednej strony to cieszy, z drugiej nadal nie potrafimy sobie stwarzać sytuacji z normalnego ataku pozycyjnego. W Bytowie okazji było jak na lekarstwo, praktycznie przychodzą do głowy dwie Cerimagića, który jednak najpierw oddał zły strzał, a potem podjął złą decyzję. Nad tym nadal trzeba pracować, bo akurat Bytovia nam jakoś bardzo nie zagroziła, ale czasem może się pojawić (i pojawiała się) sytuacja, w której rywal strzela trzy bramki i wtedy dwa trafienia GKS nie wystarczą nawet do punktu.
Środek pomocy zagrał więc przyzwoicie, ale nie dał tego błysku. To jest do poprawy, Cerimagić nieźle rokuje, Zejdler się poprawia (choć narzeka na uraz), Pleva raczej wyrobnik, ale lepszy w środku niż na boku obrony. Boki obrony średnio, Błądowi często brakuje kropki nad i, chociaż coś się dzieje w jego grze. No i piękna bramka, która może mu tylko pomóc.
Przydałoby się też coś zrobić z napastnikiem. Jakub Yunis to jednak nie jest jakaś wysoka klasa. Na razie natomiast okazuje się, że krytykowany przez nas Kędziora okazuje się tym, który strzela bramki i to tylko w wygranych meczach. W Częstochowie udokumentował wygraną, a z Chojniczanką i Bytovią zapewnił. Pojawia się pytanie o dynamikę zawodnika, bo wcześniej prezentował się dość statycznie, teraz pokazał, że drzemią w nim w tym aspekcie spore możliwości.
Nadal to zdecydowanie za wcześnie by wpadać w jakąkolwiek euforię czy oceniać, że wkroczyliśmy na właściwe tory. Ciągle jesteśmy w ogonie tabeli, przez fatalne poprzednie mecze. Dwa ostatnie spotkania jednak były inne niż większość poprzednich. Wygrana w Bytowie była bardzo ważna także ze względu na ilość kibiców, która pojawiła się na drugim końcu Polski.
Taki mini-początek został zrobiony, ale to ciągle mało. Mamy teraz dwa tygodnie przerwy, a potem mega, mega ważny trójmecz. Najpierw ciężkie spotkanie w Bielsku-Białej, potem w środku tygodnia niewygodny dla nas Stomil na Bukowej i w końcu prestiżowe spotkanie – pierwsze po kilkunastu latach z Ruchem Chorzów. O ile na razie nadal nie wiemy, co myśleć, to te trzy mecze w ciągu tygodnia będą już naprawdę papierkiem lakmusowym – czym jest ta drużyna, jaką ma tożsamość i czy możemy czegokolwiek oczekiwać na dalszą część.
Niech zawodnicy i trener ciężko pracują, aby ta październikowa kampania okazała się bardzo owocna. Jeśli zostanie utrzymany poziom zaangażowania z Bytowa – to będzie połowa sukcesu. Czas dodać też więcej aspektów piłkarskich.
Da się
1 października 2017 at 18:46
https://sport.onet.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/lotto-ekstraklasa-pogon-szczecin-wstrzymuje-zawodnikom-polowe-wyplat/m5p0tcz Jak widać da się!!!!!!
Mecza
1 października 2017 at 21:16
Wstrzymywać to sobie mogą, są umowy które trzeba respektować bo jak przeciągną to jeszcze odsetki zapłacą, no chyba że każdy kontrakt w Szczecinie ma klauzulę o takiej możliwości ale wątpię w to.
Mecza
1 października 2017 at 21:19
U nas mógłby być zapis że przynajmniej przez 1 dzień w strefie spadkowej w danym miesiącu brak pensji za ten miesiąc, miejsce poniżej 9 50% pensji, miejsce premiowane awansem przez cały miesiąc 120% pensji, lider przez cały misiąc 150% pensji i takie tam różne wariacje.
hans33
2 października 2017 at 09:44
Jeżeli waleczność przełoży się na kolejne mecze, to należy podziękować Krupie za jego wywiad;)Facet „niechcący” zmotywował to towarzystwo.
Irishman
2 października 2017 at 10:54
Kędziora może być pożyteczny drużynie. To nie był nigdy jakiś super-snajper ale trochę tych bramek nastrzelał. Ale na nim nie może opierać się nasz atak, bo facet nie ma już sił na rozgrywanie całych meczów na maka. Na maksa to on może szarpnąć w końcówce, tak jak kiedyś Mikulenas.
Mecza
2 października 2017 at 11:24
@hans33, zaraz po wywiadzie pisałem że to może być dobry bodziec, Krupa zasugerował że się nie nadają i trzeba ich wymienić.