Dołącz do nas

Piłka nożna

Żelazna obrona, ale…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Dla nikogo nie jest niespodzianką stwierdzenie, że GKS Katowice jest tak wysoko dzięki małej liczbie straconych bramek. Nasz zespół grał w rundzie jesiennej bardzo dobrze w defensywie i często akcje rywali tłumione były już w zarodku, a jeśli przeszły dalej – na posterunku byli obrońcy czy bramkarz. Naprawdę nieraz bardzo dobrze oglądało się mecze, w których rywale nie mieli za bardzo pomysłu, jak przedrzeć się pod naszą bramkę. Popełnialiśmy jednak też błędy (całą masę), ale kilkukrotnie dopisało nam szczęście.

Prawa obrona
Królestwo Alana Czerwińskiego. Trener Jerzy Brzęczek postawił na zawodnika na tej flance i odwdzięczył się on bardzo dobrą grą na jesieni. Jak ważna jest specyfika gry bocznego obrońcy pokazał mecz Pucharu Polski w Radomiu, kiedy to Alan pauzował za kartki, a trener zdecydował się na karkołomne rozwiązanie z Mateuszem Kamińskim na prawej stronie. Kamyk nie potrafił się odnaleźć, widać było, że to miejsce mu nie służy, nie potrafił kompletnie włączyć się do ofensywy, miał problem z ustawieniem. Kto wie, czy mecz w Radomiu nie był najgorszym Kamyka na jesieni? Jeśli tak, to tylko przez fakt występowania na innej pozycji niż jego nominalna. Na ligę wrócił już Czerwiński i spisywał się nieźle w pierwszych kolejkach, choć rewelacji wielkiej nie było. W trzeciej kolejce z Chojniczanką na tle średnich kolegów wyglądał bardzo dobrze. To co już wtedy mogliśmy zaobserwować – a co miało konsekwencje w dalszej fazie sezonu – to rajdy prawym skrzydłem kończone celowymi zagraniami po ziemi, wprost do partnera, a nie na pamięć. To co było natomiast złe w poprzednich sezonach, tym razem Alan sprowadził do jednego meczu (na szczęście!), gdzie zawalił wszystko co się dało. W Olsztynie zaliczył dwa koszmarne błędy, straty, po których rywale mieli najpierw rzut karny, a potem nasz bramkarz dostał czerwoną kartkę. Irytowaliśmy się zwłaszcza po tej pierwszej sytuacji, bo Alan zaraz po niej pobiegł zmienić buty… Ale potem było już tylko lepiej, choć rozkręcał się mozolnie. Świetny mecz zaliczył ze Zniczem Pruszków, gdzie miał – jak to powiedział Grzegorz Goncerz – „tory kolejowe” na skrzydle. Biegał szybko, podawał celnie, miał udział przy bramkach. Tak samo rewelacyjnie grał w bardzo trudnym dla nas meczu z Wisłą Puławy.

Po pauzie kartkowej w meczu ze Stalą Mielec Alan wrócił na spotkanie z GKS Tychy. Trochę go jeden mecz straty wytrącił z rytmu i nie do końca mógł wejść w to, co się działo na boisku. Wkrótce zaczął grać średnio, poprawnie w defensywie, ale już bez udzielania się z przodu. Jego udział w akcjach ofensywnych zmniejszył się na kilka kolejek. Na swoje tory wrócił w meczu w Kluczborku. W Bytowie było słabo, w Suwałkach zagrał w pomocy. W ostatnim meczu z Chrobrym było już słabo, piłkarz nie do końca radził sobie z ruchliwymi zawodnikami gości.

Osobnym elementem u Alana są stałe fragmenty gry. Owszem – zawodnik zaliczył kilka niezłych dośrodkowań z rzutów wolnych czy rożnych i padały z tego bramki, ale… No właśnie. W przekroju rundy miał on dziesiątki stałych fragmentów i były one bite bardzo źle, na co nieraz zwracaliśmy uwagę. Alan to nie jest specjalista od stałych fragmentów – wiadomo, że jak wykona ich sto w rundzie, to trzy asysty zaliczy, ale to zdecydowanie za mało. Niestety nie mamy w drużynie zawodnika, który mógłby go zluzować.

Generalnie to była bardzo dobra runda obrońcy i na razie bijemy się w jedną pierś, bo kiedyś pisaliśmy, że obrońcą on nigdy nie będzie. Trzeba przyznać, że pokazał charakter, wziął się za siebie, gra agresywnie, jest wytrzymały, szybki, myśli na boisku. W drugą pierś jeszcze się nie bijemy, bo trochę mankamentów pozostało. Są mecze, w których gra dość przeciętnie, no i nie wiadomo, czy nauczył się grać przeciw piłkarzom pokroju Maków 😉 W każdym razie skoro piłkarz odpowiada na naszą krytykę swoją postawą na boisku – to możemy tylko pogratulować.

W meczach, w których Czerwiński zagrać nie mógł, zastąpił go Łukasz Pielorz. W meczu ze Stalą Mielec spisał się dobrze. Jak na zawodnika ultradefensywnego potrafił nawet coś zdziałać z przodu. Ogólnie to był bardzo pozytywny występ zawodnika. Gorzej było w Suwałach, gdzie zagrać bardzo słabo i zaliczył kluczowy błąd w meczu, taki który zaważył na wyniku i przebiegu spotkania. Można więc powiedzieć, że jako prawy obrońca spisał się 50/50.

Środkowi obrońcy
Tutaj założeniem od początku było występowanie duetu Mateusz Kamiński – Oliver Prażnovsky. Ta para zaczęła grać ze sobą rok temu jesienią i wyglądało to bardzo dobrze. Zwłaszcza Oli z marszu stał się liderem. Grał także wiosną (już nieco słabiej), a kilka ostatnich kolejek poprzedniego sezonu miał z głowy. O ile Kamyk był, jest i będzie najważniejszą postacią w obronie, to postawa Olivera pozostawiała wiele do życzenia, aż do tego stopnia, że zdenerwowany trener Brzęczek potrafił odstawić go od składu.

Kamiński był prawdziwą ostoją defensywy, grał znakomicie. Słabszy moment zdarzył się na początek, na mecz z Wigrami, kiedy to fakt, że bramkę straciliśmy po stracie w środku boiska, ale jednak obaj stoperzy byli ustawieni bardzo wysoko, do tego nie złapali rywala w pułapkę ofsajdową. Od Chrobrego było już lepiej i praktycznie co mecz chwaliliśmy zawodnika za kapitalną postawę. To co wyprawiał w meczu z Wisłą Puławy było klasą samą w sobie. Goście szybko zdobyli prowadzenie, ale gdyby nie Mateusz do przerwy przegrywalibyśmy kilkoma bramkami. Interweniował w taki sposób, w w który przeciętny obrońca by nie potrafił. Niestety zarobił czwartą żółtą kartkę i musiał pauzować w Legnicy. Po powrocie już tak rewelacyjnie nie było, ale nadal było dobrze. Zwróciliśmy uwagę na jego postawę w Kluczborku, gdzie niby MKS nie atakował, jednak Kamyk swoimi interwencjami przerywał akcje rywali, gdy tylko pomyśleli o ofensywie. W końcówce rundy było już odrobinę gorzej – średni mecz w Bytowie i chyba najsłabszy w tym roku – w Suwałkach. Z Chrobrym nie grał ze względu na ósmą żółtą kartkę.

To co szwankuje u Kamyka to… skuteczność. Piszemy to oczywiście żartobliwie, faktem jednak jest, że kiedyś bramka na rundę była standardem. Obecnie zawodnik ma pecha pod bramką rywali i mimo, że sytuacji ma sporo, to zawsze brakuje odrobiny szczęścia, jak choćby w Bytowie. 56 meczów bez gola – taki jest obecnie bilans Kamyka. Jego udział przy stałych fragmentach jest bardzo ważny, a wyćwiczone przedłużanie piłki po wrzutach z autu Dawida Abramowicza – lekkim znakiem firmowym GieKSy. Szkoda akcji w ostatniej minucie meczu ze Stomilem, kiedy huknął z woleja, ale bramkarz cudem obronił ten strzał.

Co do Prażnovskyego, to w większości meczów grał od pierwszej minuty. Podobnie jak Kamyk, meczu z Wigrami nie mógł zaliczyć do udanych. Niestety już od początku sezonu pojawiała się u niego nerwowość, niepewność i dziwne interwencje. Dobre zachowania na boisku również miał i nieraz udało mu się coś poczyścić, ale w oczy rzucały się błędy. Dopiero w czwartej kolejce nie mogliśmy się przyczepić, nawet mimo sprokurowania rzutu karnego dla rywali. Minusem było to, że w następnej kolejce – z Zagłębiem Sosnowiec – sfaulował w obrębie szesnastki również. Prawie w każdym meczu pojawiały się kiksy mogące skutkować utratą bramki i tylko szczęściu zawdzięczamy, że wychodziliśmy z tego bez szwanku. Nawet w meczu z Podbeskidziem, kiedy strzelił gola, zaliczył jeden spory kiks, a w końcówce po obejrzeniu głupiej drugiej żółtej kartki wyleciał z boiska. Z kolei w spotkaniu z Miedzią jego fatalny błąd w 90. minucie omal nie zakończył się utratą bramki i zniweczeniem całego wysiłku włożonego w doprowadzenie do wyrównania. To już było za wiele dla – i tak bardzo cierpliwego – Jerzego Brzęczka. Szkoleniowiec odstawił zawodnika i w kolejnych czterech spotkaniach Słowak zasiadł na ławce. Ze Stalą i Tychami nie zagrał w ogóle, na ostatni kwadrans wchodził w meczach z Pogonią i Sandecją. Wrócił w meczu z Górnikiem i zaczął grać poprawnie – bez fajerwerków, ale też beż tych kiksów. W Bytowie niestety od początku grał słabo i efektem tego było kilka sytuacji gospodarzy, łącznie z jednym golem. W Suwałach mimo, że nie był głównym winowajcą miał pewien współudział przy dwóch traconych bramkach. Ostatni mecz z Chrobrym był podsumowanie jesieni w wykonaniu tego zawodnika – złe podania, złe ustawienia, kiksy, pomyłki. Fakt, że grał po drugiej stronie niż zazwyczaj tylko częściowo go usprawiedliwiał. Jak można podsumować rundę w wykonaniu Prażnovskyego? Było trochę dobrych momentów, ale liczba kiksów, po których rywale mieli groźne sytuacje była zatrważająca. To istny cud, że GKS nie tracił w tych sytuacjach bramek. Jednak powiedzmy sobie jasno – Oli na ten moment nie gwarantuje spokoju w defensywie, a wręcz przeciwnie – wprowadza nerwowość i elektryczność. Nie skreślamy go, jest zima, zawodnik musi popracować przede wszystkim mentalnie, bo wiemy, że w piłkę grać potrafi – jednak jeśli będzie popełniał takie błędy jak jesienią, rywale na wiosnę będą to wykorzystywać. A wtedy kilka punktów może nam zabraknąć…

Głównym zawodnikiem zastępującym któregoś z wspomnianej dwójki był Damian Garbacik. Pierwszym jego meczem było spotkanie w Radomiu w Pucharze Polski i tutaj na wstępie zawodnik zawalił bramkę, najpierw dał się wyprzedzić rywalowi na kilku metrach, a potem sprokurował rzut karny. Na poważnie przyszło mu zastępować innych od meczu ze Stalą Mielec w 10. kolejce. Zagrał cztery mecze od pierwszej minuty na stoperze i nie mogliśmy mieć do zawodnika zarzutów. Grał pewnie i solidnie, w przeciwieństwie do Prażnovskyego nie popełniał takich byków. Potem Damian jeszcze trochę pograł, ale już nie na środku obrony. Dopiero w starciu z Chrobrym Głogów musiał zastąpić Kamińskiego i nie dość, że zagrał dobrze w obronie, to jeszcze strzelił gola!

W meczu z Miedzią na środku obrony Mateusza Kamińskiego zastąpił – podczas pierwszej pauzy Kamyka – Łukasz Pielorz. Były to solidne zawody tego zawodnika.

Lewa obrona
Lewa strona obrony to było miejsce Dawida Abramowicza. Zawodnik rozegrał w lidze wszystkie mecze w podstawowym składzie i tylko w jednym został zdjęty przez trenera Jerzego Brzęczka przed końcem (w 79. minucie spotkania w Bytowie). Było kilka momentów w rundzie, kiedy występował na lewej pomocy, ale to były epizody. Jeśli chodzi o sam poziom – techniczno-taktyczny – zawodnik był niewiadomą. Wyróżnił się tym, że strzelił pierwszego gola dla GKS w tym sezonie (potem drugiego zaliczył z Olimpią Grudziądz). No i od początku pokazywał, że lepiej gra rękami niż nogami. Jego wrzuty z autu od początku siały popłoch w szeregach rywali. To przynosiło efekty bramkowe – choćby w meczach w Bielsku, Nowym Sączu i u siebie z Chrobrym. Jeśli chodzi o grę defensywną to z czasem dostrzegaliśmy mankamenty. Zawodnik lubi kryć na radar, przez co rywale mają na flance czasem bardzo dużo miejsca – tak naprawdę po Prażnovskym to drugi cud, że nie straciliśmy bramki po takich zachowaniach. Gola powinniśmy stracić w Kluczborku, ale świetnie błąd brata naprawił Mateusz Abramowicz. W Bytowie zamiast ratować sytuację biegł z ręką podniesioną do góry (gdyby nie to, mógłby zapobiec utracie bramki). Z techniką jest bardzo średnio – Dawid czasem potrafi zagrać całkiem dobrą piłkę (jak przy akcji bramkowej z Pogonią), ale generalnie to jest raczej na zasadzie, czy mu się uda.

Dawida incydentalnie na lewej obronie zastępował Damian Garbacik. Nie były to jakieś spektakularne występy, jeśli chodzi o postawę ofensywną i defensywną. W Bytowie jednak zawodnik nie wytrzymał ciśnienia, zarobił dwie głupie żółte kartki i spowodował spory ból głowy trenera na mecz w Suwałkach. Garbacik na stoperze wydaje się być bardziej optymalnym rozwiązaniem.

Podsumowanie
W pewnym stopniu to niesamowite, że straciliśmy tak mało bramek w rundzie jesiennej (a gdyby nie ostatnie trzy mecze to tych goli byłoby jeszcze mniej). Defensywa owszem była bardzo dobra, w wielu meczach żelazna – to trzeba przyznać. Nie tylko obrońcy, ale i defensywni pomocnicy zapewniali spokój w tyłach. A jednak – goli mogliśmy stracić kilka więcej, gdyby nie dopisało nam szczęście po fatalnych interwencjach Prażnovskyego czy – w mniejszym stopniu – błędach Abramowicza.

Pewniakami są Mateusz Kamiński na środku i Alan Czerwiński na prawej stronie. Trzeba przyznać, że obrona grała spokojniej, nie było nerwowości, gdy obok Kamyka występował Damian Garbacik. I jeżeli Oliver nie poprawi swojej jakości, to Damian powinien partnerować Kamykowi na wiosnę. Co do lewej strony, to nie jest ona zła, Dawid Abramowicz daje bardzo dużo zespołowi swoimi kapitalnym wrzutami z autu. Jakichś mega wielkich błędów też często nie popełnia (choć zdarzały się) – pozostaje pytanie tylko, czy umiejętności tego zawodnika na dłuższą metę będą wystarczające. Niech to pytanie pozostanie otwarte i na wiosnę Dawid pokaże, że jednak w nogach ma też dużo jakości!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Skrobacz: „Posypaliśmy się po tej niecodziennej sytuacji z karnym”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu z Podbeskidziem odbyła się konferencja prasowa z udziałem trenerów obu drużyn – Rafała Góraka i Jarosława Skrobacza.

Skrobacz: Dzień dobry. Wiadomo, że w takim spotkaniu, które kończy się tak wysokim zwycięstwem rywala, ciężko coś skomentować. Obojętnie co się powie, to nie będzie to coś, co nam pomoże. Myślę, że przyjechaliśmy przygotowani, ale posypaliśmy się. Ta sytuacja z 26. minuty, nie dość, że rzut karny, to później kolejna. Taka sytuacja często się nie zdarza, ale to nie był koniec meczu, a morale nam siadło. Graliśmy bez wiary w swoje umiejętności. Do tego momentu myślę, że byliśmy w stanie realizować to, co sobie założyliśmy, ale było za mało.

Pytanie o końcówkę spotkania i zachowanie Jodłowca. Tragiczny błąd?
Skrobacz:
Fajnie nam się wszystko ocenia, oglądając z trybun czy sprzed telewizora. Potrafimy wygłaszać teorie, a na boisku jest frustracja. Tomek ma swój charakter. Dla niego nie było to miłe, jak i dla nas, to jest odruch. Nie chce wypowiedziami nas wybielać. Naszym zadaniem najważniejszym jest dobrze te dwa tygodnie wykorzystać. Ta przerwa nam spada z nieba. Podejść trzeba do tego tak samo, jakbyśmy przegrali 0:1 po dobrym meczu. Trzeba odrzucić złe myśli.

Pytanie: czy stadion przy Bukowej jest dla pana pechowy? Druga porażka z rzędu.
Skrobacz:
Pamiętam też, że tutaj wygrywałem. Dzisiaj źle nam się to ułożyło i nie jest nam do śmiechu.

Pytanie: czy to był dla pana mecz wyjątkowy? Był pan kandydatem na trenera GKS Katowice w zeszłym roku.
Skrobacz:
Nie, nie miało to żadnego wpływu. Oczywiście, że prowadziłem rozmowy, bo nie jest to tajemnicą, bo wiecie wszystko. Prowadziłem rozmowy nie tylko z Katowicami.

***

Górak: Pogratulowałem przed chwilą zespołowi wysokiego zwycięstwa. To dobrze, że drużyna wykorzystała w dojrzały sposób przewagę jednego zawodnika. Bardzo pewnie i dziarsko sobie radzili z przewagą. To na pewno duży plus, bo dużo meczów jako trener grałem w deficycie osobowym. Bardzo dobrze się to odwraca. Ta pewność to też jest nasza siła, która daje nam bardzo potrzebne punkty. Musimy skupić się na tej przerwie reprezentacyjnej, aby drużyna wróciła dobrze nastawiona na spotkanie na boisku w Sosnowcu. Za chwilę hokeiści rozpoczynają półfinał, trzymamy kciuki. W sobotę dziewczyny walczą. Zawsze trzymamy kciuki za drużynę Grześka. Chłopaki na dole za te wydarzenia w GKS-ie kibicują.

Pytanie o defensywę. GKS stracił do tej pory 3 bramki. Widać poprawę?
Górak:
Drużyna rzeczywiście nie zmieniła się diametralnie, jeśli chodzi o osoby. Doszedł do nas Kuusk, wartościowy zawodnik. Jesteśmy w tym samym gronie. Bardzo dużo czasu poświęciliśmy w tym okresie działaniom defensywnym. To przynosi na razie efekt. Chciałoby się mówić o sezonie, o całości. Na razie jestem zadowolony, bo poprawa jest widoczna.

Pytanie: czy Kuusk to był brakujący element układanki?
Górak:
Bartek, kiedy przychodził z Jastrzębia, nie przychodził na tę pozycję, ale o tym z nim od razu myśleliśmy. Marten był potrzebny nam, jeśli chodzi o ilość środkowych obrońców i warunków treningowych i tutaj zdaje swoje zadania. Bardzo duża rola dyrektora w tym transferze, trafiony w pełni.

Pytanie: można dziś chyba powiedzieć, że dobrze się stało, że Jędrych nie trafił karnego?
Górak:
No tak, zaplanowane w 100 proc. Fajnie, by tak było, ale rzeczywistość jest taka, że dobrze się skończyło.

Pytanie: Błąd przy karnym to na przełamanie?
Górak
: Gdzieś mu to siedziało w głowie, ten Raków. Żartowaliśmy sobie w szatni czasem w tym temacie.

Pytanie: Kuusk zdjęty, żeby trochę odpoczął przed starciem z Robertem Lewandowskim?
Górak:
Życzę mu udanego występu, tak jak Kozubalowi, którzy reprezentują swoje kraje. Życzę mu jak najlepszego występu, ale życzę wszystkiego najlepszego reprezentacji Polski.

Pytanie: Jędrych miał trochę dziwnych strat. Było to denerwujące?
Górak:
Boisko przeszło dużo zabiegów i było dużo piasku. Ci zawodnicy, którzy są wysocy, mają zadanie utrudnione.

Pytanie: dziś czwarte zwycięstwo z rzędu i przerwa. Krzyżuje to plany?
Górak
: Staram się nie wracać do tego, co było. Można analogie, ale nie chcę wracać do tego. Nie możemy wracać do tego, musimy wykonywać swoją pracę. One zawsze są, zawodnicy, którzy dużo grali, mogą trochę się zregenerować. Mamy zaplanowaną grę kontrolną. Dla mnie nie jest to żaden problem. Przerwa jest dla wszystkich zespołów.

Pytanie: GieKSa dziś zrobiła lanie, tymczasem kolejny mecz w śmigus-dyngus.
Górak:
Śledzę, doskonale znam tę ligę. Jestem w niej długo. Zdaję sobie sprawę, jakie problemy mają różne zespoły. Rywalizacja sportowa ma to do siebie, że zawsze się coś pamięta. W Sosnowcu na otwarcie przegraliśmy. Ostatnio na Bukowej mieliśmy spore problemy. Zawsze dodatkowa adrenalina w takich meczach jest. Czekamy z niecierpliwością. Cieszymy się i czekamy na ten mecz.

Pytanie: mamy połowę Marca, ale baraże będą późno. Czy planujecie zawodników pod kątem awansu?
Górak:
Wszyscy mogą być spokojni. My pracujemy na tyle wydajnie, że będziemy gotowi na wszelkie możliwości. To już nie jest kwestia Góraka czy jego sztabu, tylko szerszego myślenia strategicznego. Na pewno się wszyscy przyglądali tej rundzie i widzą, jak się to krystalizuje. My będziemy gotowi do następnego meczu i każdego kolejnego. Pracujemy niezmiennie i cierpliwie. Czasem te etapy są niewidoczne, trzeba bardzo dużo cierpliwości. Co będzie dalej? Nie wiem, ale jeśli chodzi o planowanie, to jestem przygotowany na każde rozwiązanie.

Pytanie o Marca. Wrócił do składu. Czy oczekiwał trener na takie przełamanie?
Górak:
To jeden z zawodników takich, gdzie potencjał jest znacznie większy niż to, co pokazuje na boisku. Strzały, dryblingi – ma dobre umiejętności i na nie czekałem. To zawodnik, którego trzeba cierpliwie prowadzić. Mam ogromną radość, że Mateuszowi się przelewa na plus. To zawodnik bardzo skryty, trzyma dużo w sobie. Cieszę się, że mu się darzy w tej rundzie. Czekamy na kolejne dobre występy. On musi ciągle pokazywać, że jest wartościowy.

Pytanie o plan na przerwę?
Górak:
Podamy jutro plan do opinii publicznej. W piątek będzie sparing z Podbeskidziem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GKS Katowice – Podbeskidzie Bielsko-Biała Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

17.03.2023 Katowice

GKS Katowice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:0 (3:0)

Bramki: Jędrych (28 k.), Marzec (38),(45+2), Bergier (55), Błąd (61 k.) –

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk (72. Jaroszek), Komor, Repka (82. Baranowicz), Rogala– Błąd (64. Shibata), Kozubal, Marzec (64. Aleman) – Bergier (64. Pietrzyk)

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Procek – Ziółkowski (70. Willmann), Jodłowiec, Lusiusz (46. Tomasik), Senić, Bida (84. Hlavica), Małachowski (46. Kisiel), Misztal, Sitek (46. Abate), Martinga, Mikołajewski

Żółte kartki: – Senić, Procek, Kisiel

Czerwone kartki: – Senić, Jodłowiec

Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom)

Widzów:

    Kontynuuj czytanie

    Galeria Piłka nożna

    GKS Katowice – Podbeskidzie Bielko-Biała

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. Tym razem autorstwa Kazika.

     

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga