Dołącz do nas

Kibice SK 1964

Kibicowsko? Ekstraklasa!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Spotkanie w Tychach to był mecz z serii tych, na które jest więcej chętnych niż dostępnych wejściówek. My sprawę podziału rozwiązaliśmy identycznie, jak podczas innych takich wpadów – jeździsz na inne wyjazdy, to zwiększasz swoje szanse na bilet. Wyjazdem, który najbardziej promował spotkanie w Tychach był mecz w Legnicy z Miedzią. Ponad 600 biletów z 800 puli trafiło do osób, które były w tym dolnośląskim mieście. Pozostałe wejściówki trafiły do zgód i układowiczów oraz osób, które dużo jeżdżą na GieKSę, ale z różnych przyczyn nie mogły pojawić się w Legnicy.

Klub GKS Tychy przyznał nam zaledwie 800 biletów, choć może i tak się powinniśmy cieszyć z takiej liczby, bo początkowe zapowiedzi mówiły o zaledwie 500 sztukach. Nie zmienia to jednak faktu, że dostaliśmy jedynie 2/3 całej pojemności sektora gości. To tak jakbyśmy na Bukowej przekazywali gościom 270 biletów zamiast 409. Jaki w tym sens? Żaden. Typowe zagranie przeciw kibicom. Nie była to niestety jedyna taka zagrywka ze strony tyskiego klubu. Na pięć dni przed wyjazdem dostaliśmy pismo, żeby nanieść na listę wyjazdową numer biletu. Jest to działanie bardzo głupie, które niestety występuje w coraz większej ilości klubów. Utrudnia tylko działanie kibicom, bo każdy sympatyk musi dostać dokładnie swoją wejściówkę. Mało tego – GKS Tychy poszedł jeszcze dalej – numer biletu nadrukował na kod kreskowy w taki sposób, że był on nieczytelny. Na szczęście dla nas – klub z Tychów popełnił błąd i wysłał takie pismo za późno (powinno się znaleźć w klubie gościa na minimum 7 dni przed meczem). W rewanżu na wiosnę moglibyśmy zrobić tak samo, ale… po co? Przecież nie o to w tym wszystkim chodzi…

Początkowo chcieliśmy udać się na wyjazd pociągiem specjalnym, ale PKP Intercity odmówiło nam z powodu rzekomego braku taboru. Od razu zdecydowaliśmy się, więc na przegubowe autobusy z PKM Katowice. Niestety tutaj również wystąpił podobny problem jak na kolejach (brak taboru i kierowców), ale ostatecznie autobusy się znalazły. Potwierdzenie tej informacji dostaliśmy dopiero na kilka dni przed sobotnim spotkaniem. Oczywiście mieliśmy kilka alternatyw, ale byłyby one dużo bardziej uciążliwe.

Zbiórkę mieliśmy wyznaczoną na godzinę 12:00 i po kilkudziesięciu minutach wyjechaliśmy sześcioma autobusami przegubowymi na mecz z GKS-em Tychy. Licznie eskortująca nas policja prowadziła kolumnę bardzo wolno i niestety nie najszybszą trasą, co spowodowało, że pod sektorem gości znaleźliśmy się dopiero o 13:30, a planowaliśmy być tam o trzydzieści minut wcześniej.Całą grupą udaliśmy się w strefę przeznaczoną dla kibiców gości, a wraz z nami… dwóch kibiców GKS Tychy. Ojciec z nastoletnim synem tak bardzo się zakręcili, że znaleźli się w naszej grupie i zostali razem z nami zamknięci w buforze. Oczywiście włos z głowy im nie spadł. Ba, doszło do kuriozalnej sytuacji, że dopiero po naszej interwencji ochrona wpuściła wspomnianą dwójkę na sektory gospodarzy. Wcześniej przez czterdzieści minut była głucha na ich błagalne prośby. Ot, profesjonalna organizacja GKS Tychy…

Wchodzenie na obiekt odbywało się dość sprawnie, ale niestety wnoszenie flag i innych akcesoriów kibicowskich nie było już tak proste. Swoje „trzy grosze” dorzucić musiał szef ochrony Scorpion, którego upierdliwość, ślamazarność i nieznajomość obowiązującego w Polsce prawa mieliśmy już wcześniej okazję poznać. Mało tego – obecni z nami kibice Górnika także świetnie znają tego „gagatka”, bo odpowiada on tam za służby ochrony na zabrzańskim obiekcie. Najpierw ślamazarnie wyglądało sprawdzanie każdej flagi, potem sektorówki pociętej na pasy materiału (dostaliśmy wcześniej pismo, że cała nie ma szans na wejście) i największym problemem było wniesienie nagłośnienia. Ów szef ochrony stwierdził, że możemy nim… rzucać na murawę. Zawalił też kierownik ds. bezpieczeństwa, który był tego dnia… nieobecny na stadionie z powodu wesela. Rozumiemy różne nadzwyczajne okoliczności, ale nie wiemy, dlaczego na dwa dni przed wyjazdem nie poinformowano naszego klubu o tym fakcie. Na szczęście z pomocą przyszedł delegat, który po naszym telefonie szybko znalazł się pod sektorem gości i wpłynął na wniesienie nagłośnienia. Niestety w tym samym momencie na skutek złapania jednej osoby na próbie wniesienia racy cofnięto nam sektorówkę, którą zgodnie z przepisami mieliśmy pociętą na pasy materiału. Trafiła ona do depozytu i tym samym oprawa będzie musiała poczekać na inne spotkanie. Po meczu podziękowaliśmy piłkarzom za zangażowanie – razem wygrywamy i razem przegrywamy. Głowy do góry!

Już przed wyjazdem podjęliśmy decyzję, że na sektor gości wejdziemy dopiero, jak wszyscy zostaną wpuszczeni na bramkach. Każdy musiał mieć na sobie także żółtą koszulkę. Na mniej więcej trzydzieści minut przed spotkaniem cała nasza grupa weszła na obiekt wzbudzając przy tym falę gwizdów miejscowej publiczności. W sektorze gości znalazło się nas tego dnia dokładnie 816. W tej liczbie liczymy już 63 fanów Górnika Zabrze, 25 Banika Ostrava, 25 JKS Jarosław oraz 15 sympatyków z naszego Klubu Kibica Niepełnosprawnych. Mimo ogromnego skwaru prowadziliśmy doping przez całe spotkanie, który szczególnie w pierwszej połowie stał na fantastycznym poziomie. Z wcześniej wymienionych powodów musieliśmy zrezygnować z zaprezentowania oprawy. Na płocie znalazło się wiele flag, ale warto wyróżnić debiut płótna „GzG”. W dopingu nie zabrakło bluzgów skierowanych do miejscowych sympatyków, a bez odpowiedzi pozostało nasze pytanie kiedy wreszcie będziemy mieli okazję spotkać się w innym miejscu niż na stadionie.

Kibice GKS Tychy dość licznie pojawili się na stadionie, ale nie ma się czemu dziwić – wszak jesteśmy dla nich największą kosą. W młynie wszyscy byli ubrani na czarno i zaprezentowali oprawę składającą się z dużej sektorówki, a potem odpalili race. Z racji akustyki takich stadionów nie byli u nas słyszalni. Bardzo rzadko angażowały się w doping dwie pozostałe trybuny, ale jak już doszły do głosu, to wtedy ich doping docierał na nasz sektor. Tylko taka sytuacja miała miejsce jedynie… trzykrotnie (w tym po bramce) podczas całego spotkania. Widać dużą ilość piknikowych fanów, co nie jest żadnym zarzutem, a jedynie stwierdzeniem faktu. Wszak bez takich osób klub ma ciężko funkcjonować. Z relacji w internecie możemy się dowiedzieć, że próbowali się do nas dostać pod stadionem, ale nikt z nas ich nawet nie widział, więc raczej była to zwykła bieganina. W drugiej połowie spalili także trochę barw GieKSy i naszych zgód, które musieli kilkukrotnie podpalać, bo na bieżąco ogień gasiła straż pożarna. Z relacji osób, które oglądały mecz w telewizji słyszalni byliśmy głównie my, ale możliwe, że wynikało to z ustawienia mikrofonów Polsatu.

Droga powrotna znowu odbyła się okrężną drogą, ale tym razem na szczęście mieliśmy szybsze tempo. Kibice z Giszowca wyszli na swojej dzielnicy, a pozostali fani udali się na Bukową. Kolejnym spotkaniem wyjazdowym będzie mecz z Sandecją Nowy Sącz (15 października), na który mamy zaledwie 200 biletów. O szczegóły dotyczące wyjazdu pytajcie swoich przedstawicieli na dzielnicach i FC. Radzimy się spieszyć, bo kolejny nadkomplet w wykonaniu żółtej armii jest formalnością. Wszystkim kibicom GieKSy – zarówno obecnym na wyjeździe, jak i tym, którzy zostali w domach – dziękujemy za zastosowanie się do naszych zasad. Udowodniliśmy tym wyjazdem, że to, co dla nas jest podłogą dla innych jest sufitem. GieKSa!

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

7 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

7 komentarzy

  1. Avatar photo

    Jooo

    2 października 2016 at 16:44

    W przerwie zimowej jeszcze parę transferów wartościowych piłkarzy i będzie bajka

  2. Avatar photo

    Tyski71

    2 października 2016 at 18:32

    Zdecydowanie najlepsza ekipa jaka u nas była. I ciężko mi to napisać, ale kilka razy lepsza od nas.

  3. Avatar photo

    1964

    2 października 2016 at 18:41

    psiski 71-aleś błysnął!

  4. Avatar photo

    KruchY

    2 października 2016 at 23:05

    Ja tam słyszałem w TV tylko : jeb@ć tyskie kur×y jazda !

  5. Avatar photo

    Zenek71

    3 października 2016 at 23:11

    Tyski piszesz dobrze ze najleprza ekipa jaka była bo ich było najwiecej co u nas grali , ale trzemu piszesz ze kilka razy leprza pod jakim wzgledem tzn paru miesniaków pokazanych jest a skad wiesz jaka ekipa była tyska na stadionie było nas 11000 co same dzieci i starcy i kobiety , szkoda ze reszta kibiców nie siedzi w młynie tylko jest rozsiana po całym stadionie tylko jak w młynach siedza osoby odpowiedzialne za doping , jak ogladasz mecze np na canal plus zobacz sobie jaka ekipa siedzi w młynie np ruchu chorzów a jaka jest ogólnie

  6. Avatar photo

    Do Kosy

    5 października 2016 at 08:42

    Trochę suchych faktów dla Ciebie.
    Stadion GKS Katowice ma pojemność 9511 miejsc a więc 5% z tej sumy to jest 475 miejsc dla kibiców gości.
    Stadion GKS Tychy ma pojemność 15150 miejsc a więc 5% z tej sumy to jest 757 miejsc dla kibiców gości.
    Żródło : http://www.90minut.pl/skarb.php?id_klub=81&id_sezon=89
    http://www.90minut.pl/skarb.php?id_klub=82&id_sezon=89

  7. Avatar photo

    kosa

    5 października 2016 at 12:01

    @Do Kosy

    Stadion GKS Katowice ma obecnie pojemność 6500. To jedno.

    Drugie to 5 proc. to jest minimum. Jeśli sektor gości jest większy, to dobrą praktyką jest udostępnienie go w całości. Była nawet taka intencyjna uchwała PZPN w tej sprawie.

    Po trzecie – nie martw się. Wy dostaniecie u nas pełną klatkę, czyli 409 miejsc. U nas kibice mają wpływ na klub, u Was już niestety żaden. No chyba, że zrobiliście to po złości, co w sumie, by do Was pasowało 🙂

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Lechia Gdańsk Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

07.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramki: 90. Jędrych

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61.Jaroszek), Repka, Rogala– Błąd 89. Shibata), Kozubal, Marzec (52.Aleman) – Bergier (89. Mak)

Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Koperski), Kałahur, Bugaj (86. Fernandez), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69.Sypek), Neugebauer (60. D’arriego)

Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski

Czerwona kartka: Kuusk

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)

Widzów:

 

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    GKS Katowice – Odra Opole Live

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    13.04.2023 Katowice

    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

    Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

    Widzów: 5467

     

    You can't add multiple events in the same post, page or custom post type.

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    To było istne SZALEŃSTWO przy Bukowej!

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Spotkanie 26. kolejki między GieKSą, a Lechią było niewątpliwie hitem kolejki. Oba zespoły miały świetne serie zwycięstw i liderowały wiosennej tabeli pierwszej ligi.

    Od pierwszych minut przy akompaniamencie kapitalnego dopingu katowiczanie ruszyli do ataków. Już w 3. minucie mocno wstrzelona piłka z lewej strony przez Rogale przemknęła przed Sarnavskim, który nie interweniował, ale niestety żaden z zawodników nie dołożył nogi, aby skierować futbolówkę do bramki. Chwilę później Kozubal z lewej strony w polu karnym uderzył minimalnie obok prawego słupka bramki Lechii. Dobrze w tej sytuacji był ustawiony Marzec i wydawało się, że będzie przecinał ten strzał, jednak ostatecznie brakło podjęcia decyzji. Po błędzie rywala w 13. minucie piłkę otrzymał Bergier i momentalnie odwrócił się w stronę bramki i uderzył, ale piłka przefrunęła nad bramką. W 17. minucie szybki atak na strzał głową zamienił Bergier, ale piłka leciała wprost w dobrze ustawionego Sarnavskiego. W tej akcji przy rozegraniu bez kontaktu z rywalem ucierpiał Marzec, ale po interwencji medycznej wrócił na boisko. Groźny kontratak przeprowadzili goście w 25. minucie, ale na połowie rywala pod bramką ucierpiał Repka i ostatecznie po wycofaniu piłki, arbiter zatrzymał grę, aby fizjoterapeuci mogli pomóc naszemu pomocnikowi. Komor zdziwił wszystkich w następnej akcji, kiedy od połowy minął kilku zawodników z Gdańska jak tyczki i rozpędzony wpadł w pole karne, ale staranował w ataku rywala i akcję zakończył faulem. W 35. minucie pierwszy strzał oddali gdańszczanie, jednak sporo niecelny. Wtedy też na Blaszoku została zaprezentowana ogromna oprawa „Ultras GieKSa”, która po chwili została zdjęta i mogliśmy podziwiać racowisko z dopiskiem „Granice przekraczać, za nic nie przepraszać”. Dym na niecałą minutę zatrzymał sportowe zmagania. W 45. minucie kibice odpalili świece dymne w barwach klubowych, a powstały dym zadomowił się na dobre przy Bukowej, zatrzymując doliczone przez arbitra cztery minuty na dobrą chwilę. Po wznowieniu gry świetnie zabrał się w kontrze z piłką Marzec, kończąc akcję mocnym strzałem w środek bramki, który Sarnavski wypiąstkował. Arbiter po chwili odesłał oba zespoły do szatni, a wśród fanów GieKSy na trybunach można było odczuć ogromny niedosyt, że nie zdołaliśmy zdobyć bramki.

    Na drugą połowę żaden z trenerów nie zdecydował się na zmiany. Od pierwszych minut to goście ruszyli do przodu, ale brakowało im konkretów, aby chociaż oddać celny strzał na bramkę Kudły. Dośrodkowania również były przecinane przez zawodników ustawionych przy bliższym słupku. W 50. minucie nie był w stanie kontynuować meczu Marzec i była konieczna pierwsza zmiana w ekipie GieKSy. Dopiero po dwóch minutach Aleman pojawił się na boisku, zmieniając kontuzjowanego kolegę. W 54. minucie świetną piłkę dostał Błąd od Kozubala w pole karne, ale po złym przyjęciu musiał ratować się dograniem, które nie było najlepsze. W następnej akcji świetnie rozegrał akcję Rogala z Alemanem, ale obrońcy z trudem wybili kilkukrotnie piłkę z pola karnego. Równo po godzinie gry zakotłowało się w polu karnym GieKSy po dograniu z prawej strony Meny, ale ostatecznie obrońcy zażegnali niebezpieczeństwa. Tuż po tej akcji boisko opuścił Komor, co też było prawdopodobnie skutkiem urazu, którego nabawił się podczas solowego rajdu w pierwszej połowie. Mecz w drugiej połowie nie porywał, oglądaliśmy dużo drobnych przewinień, które bardzo mocno spowalniały zapędy obu zespołów. W 71. minucie dośrodkował w pole karne Kozubal poprawiając wcześniejsze zagranie z rzutu rożnego, a głęboko w polu karnym źle przyjął ją Aleman i piłka tylko spokojnie minęła linię końcową obok bramki Lechii. Bez dwóch zdań to była idealna szansa do oddania strzału. Dwie minuty później po ostrym faulu na rywalu Kuusk obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę. Pan Marciniak w pierwszej chwili pokazał żółty kartonik, ale zweryfikował sytuację na VAR i poprawił swoją decyzję. GieKSa musiała sobie od tego momentu radzić w dziesiątkę. Katowiczanie skupili się na defensywie i czekali na odpowiedni moment, ale gdy po kilku minutach odebrali piłkę i ruszyli do kontrataku, to stadion odlatywał – tak głośnego dopingu nie było dawno przy Bukowej. Piłkarze nabrali pewności po chwili i zaczęli atakować Lechię pressingiem, która ratowała się wybiciem w aut. Gdańszczanie przeprowadzili podwójną zmianę w 86. minucie, rzucając wszystko, co mają do ofensywy. Do końca regulaminowego czasu nie oglądaliśmy jednak znaczących groźnych ataków gości. GieKSa świetnie broniła i raz po raz napędzała szybkie ataki. W doliczonym czasie gry stadion odleciał, bo katowiczanie mocno zaatakowali i wpakowali piłkę do bramki z najbliższej odległości, a strzelcem był Jędrych. To było coś, czego fani przy Bukowej długo nie zapomną. Lechia jeszcze atakowała, ale wtedy katowiczanie grali już w 11, bo stadion kompletnie oszalał. Co za wygrana!

    7.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
    Bramki: Jędrych (90).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Kuusk, Komor (61. Jaroszek), Rogala– Błąd (90. Shibata), Repka, Kozubal, Marzec (52. Aleman) – Bergier (90. Mak).
    Lechia Gdańsk: Sarnavskyi- Olsson, Chindris, Zhelizko, Mena, Kapić (86. Fernandez), Kałahur, Bugaj (86. Koperski), Bobcek (69. Zjawiński), Khlan (69. Sypek), Neugebauer (60. D’Arrigo)
    Żółte kartki:  Jędrych – Zhelizko, Khlan, Koperski.
    Czerwona kartka: Kuusk (74., brutalny faul).
    Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock).
    Widzów: 5998 (komplet).

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga