Dołącz do nas

Siatkówka

10 miejsce na koniec sezonu dla GKS-u Katowice

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W porównaniu do wczorajszego meczu w drużynie Politechniki nie zaszła żadna zmiana, natomiast w GKS-ie na rozegraniu Macieja Fijałka zastąpił Marco Falaschi, natomiast na środku zamiast Tomasza Kalembki zagrał Paweł Pietraszko.

Mecz zaczął się bardzo dobrze dla GieKSy. Pierwszy punkt zdobyliśmy po zepsutej zagrywce Kowalczyka, a wyrównał Filip atakiem po skosie. Potem Sobański świetnie uderzył po prostej, Samica trafił w ataku piłką w aut, pomylił się również Filip nie trafiając w boisko i Butryn wykorzystał kontrę atakując po bloku (5:1). Tak szybkie prowadzenie GKS-u zmusiło trenera Jakuba Bednaruka do wzięcia czasu. Po przerwie sędziowie odgwizdali błąd podwójnego odbicia przez naszego libero, Stańczaka, następnie efektowną kiwką popisał się Falaschi, środkowy gości Wrona trafił z krótkiej i tę samą akcję powielił Krulicki (7:3). Początek spotkania spokojny z naszą lekką przewagą, choć warszawianie starali się odrabiać straty. Po ataku Sobańskiego w taśmę zrobiło się tylko 11:9, ale kilka chwil później Rafał znakomicie wykorzystał kontrę uderzając po bloku i znów doprowadził do bezpiecznej przewagi (16:12), czym zmusił trenera przyjezdnych do wykorzystania już drugiej przerwy na żądanie. Po dobrym ataku Samiki oraz asie Kowalczyka, goście znów odrobili dwa oczka (16:14), ale szybko Butryn dwoma skutecznymi atakami z rzędu (w pierwszym uderzył po skosie za drugim razem oraz skończył kontrę) przywrócił poprzedni stan (18:14). W następnej akcji pomylił się Filip atakując w aut, atakujący Politechniki poprawił się po chwili przedzierając się przez potrójny blok GKS-u (19:15). Mało kto mógł wtedy przewidzieć, że ten atak gości był ostatnim skutecznym w tym secie! Kolejne oczko dla GieKSy wywalczył Sobański atakiem ze skrzydła po skosie, potem Butryn zaserwował w aut (20:16). Następnie Krulicki skutecznie ze środka, po czym Sobański posłał asa serwisowego (22:16). Potem Rafał w zagrywce trafił piłką w siatkę, a Kapelus trafił po przekątnej ze skrzydła, by znów Krulicki zaserwował w aut (23:18). Przypadkowe przebicie piłki dołem w środek parkietu przez Falaschiego dało pierwszą piłkę setową, którą wykorzystał Pietraszko kończąc długą wymianę atakiem ze środka (25:18).

Drugą partię zaczęliśmy od błędu dotknięcia siatki przez Butryna, następnie Kowalczyk zaserwował w aut, a Wrona trafił ze środka (1:2). Remis dał Butryn trafiając po bloku w boisko, by następnie wykorzystać dłuższą wymianę spokojnym atakiem po skosie (3:2). Pietraszko posłał asa, po czym zaserwował w siatkę, następnie Sobański uderzył po bloku w aut i Filip skutecznie lekkim atakiem trafił w środek parkietu (5:4). Wrona też zepsuł zagrywkę, za to asa posłał Sobański, po czym sam zaserwował w siatkę i to samo zrobił Filip (8:5). Potem mieliśmy challenge gdy piłka trafiła w antenkę po odbiciu jej przez gracza gości (sędziowie decyzji nie zmienili), następnie Kowalczyk zablokował atak Butryna i Sobański skutecznie z drugiej linii (10:6) co dało nam już sporą przewagę. Niestety szybko ją tracimy za sprawą bardzo skutecznego w tym okresie gry Francuza Samiki, który skutecznie zakończył aż 4 ataki, do tego Filip dorzucił blok na Sobańskim i goście wyszli na prowadzenie (11:12). Pozazdrościł mu Butryn, który miał potem trzy skuteczne ataki plus blok Krulickiego na Halabie i znów wyszliśmy na prowadzenie (15:14). Wyrównana gra wciąż trwała w najlepsze, a w naszym zespole kolejny blok, tym razem Falaschiego na Filipie (17:16). Potem serię trzech ataków z rzędu miał Kowalczyk, na którą odpowiedzieli Kapelus i Pietraszko (20:19). Wyrównał Wrona atakiem ze środka, a chwilę potem nasi siatkarze nie przebili piłki na drug a stronę siatki po dłuższej wymianie i Samica zablokował atak Butryna (20:22). Czas dla Piotra Gruszki, a po nim Pietraszko trafił mocno ze środka, by chwilkę potem zaserwować w aut (21:23). Halaba nie przebił się przez nasz potrójny blok i został zatrzymany przez Sobańskiego, a następnie Krulicki zablokował atak Wrony i zrobił się remis po 23 oraz czas dla Politechniki. Po przerwie Butryn zaserwował w aut i pierwszą piłkę setową dla gości musiał bronić Krulicki atakiem ze środka (24:24). Halaba mocno zaatakował po naszym bloku w aut, a Mikołajczak nie skończył kontry warszawian posyłając piłkę w aut (25:25). Następnie znów Halaba przedarł się przez blok GieKSy, choć to katowiczanie tym razem nie wykorzystali kontry, na szczęście potem przyjmujący gości zaserwował w aut (26:26). Filip po bloku GKS-u w aut, a czwartą piłkę setową dla warszawian obronił Butryn tym samym atakiem (27:27). Na nic zdała się efektowna obrona piłki przez Falaschiego za… krzesełkami (za którą otrzymał brawa nawet od trenera Bednaruka), bo akcję gości skończył jednak Samica, a kolejną piłkę setową wybronił Butryn blokując na kontrze francuskiego przyjmującego (28:28). Potem były dwie zepsute zagrywki, wpierw w wykonaniu Pietraszki, a potem za sprawą Samiki (29:29). Szalę na korzyść Inżynierów przechylił Filip mocnym atakiem ze skrzydła i przy siódmej piłce setowej miał troszkę szczęścia gdy piłka przetoczyła się po taśmie i spadła na naszą stronę boiska (29:31).

 

Trzeci set zaczął się dla nas najgorzej jak tylko mógł. Wpierw Butryn trafił po skosie w aut, potem as Kowalczyka i jego szczęśliwa obrona ataku Sobańskiego, która wpadła pod naszą linię końcową boiska oraz kolejny as Kowalczyka (0:4). Tak szybki time out Piotra Gruszki niewiele dał, choć wpierw Butryn zdobył wreszcie pierwszy punkt dla GieKSy atakiem po prostej. Wrona skutecznie z krótkiej, a potem wykorzystał nieporozumienie w szeregach katowiczan (1:6). Sobański zablokował atak Filipa, następnie Halaba zaatakował z drugiej linii i znów Rafał trafił po skosie (3:7). Ponownie Halaba przedarł się przez nasz blok, potem były dwa z rzędu bloki Filipa na Kapelusie, na które trener naszego zespołu zareagował zmianą Ukraińca na Stelmacha (3:10). Przy tym wyniku mało kto z obecnych w Spodku kibiców wierzył jeszcze w możliwość odwrócenia losów tej partii, ale zaczęło się mozolne odrabianie strat. Atak Krulickiego ze środka oraz jego as serwisowy plus dwa błędy własne gości i na koniec tego fragmentu atak Butryna podbity przez Zagumnego od niewłaściwej strony siatki (8:11), zniwelowały już znaczną część strat i trener Bednaruk musiał wziąć czas. Dwa bloki punktowe w wykonaniu Pietraszki, wpierw na Filipie, a potem na Samice (10:12) i już wynik prawie nadrobiony. Wrona blokując Sobańskiego znów powiększył przewagę dla gości (11:15). Atak Krulickiego ze środka, as Sobańskiego oraz blok Pietraszki na Halabie ponownie zmniejszyły straty (16:18). Potem poprawił się Halaba atakując po bloku w aut, Sobański był skuteczny z drugiej linii, a Butryn wykorzystał kontrę uderzając po rękach rywali (18:19) i wynik był już na styku. Po zepsutej zagrywce Fijałka, Pietraszko był skuteczny ze środka (19:20). Samica mocnym atakiem ze skrzydła oraz Kowalczyk asem doprowadzili do stanu (19:22) i koniec rywalizacji o 9 lokatę wydawał się bliski. Po czasie dla GKS-u, Kapelus zaatakował z drugiej linii, a Krulicki zablokował atak Samiki (21:22) i tym razem czas dla gości. Po przerwie Samica mocno uderzył po naszym bloku, a Krulicki udanie ze środka, po czym Butryn zaserwował w siatkę (22:24) i sytuacja była bardzo trudna. Sprawy wziął w swoje ręce Butryn, wpierw atakując mocno po bloku w aut, a chwilę potem skończył kontrę uderzeniem po skosie (24:24). Euforię na trybunach przerwała dziwna decyzja arbitra, który za protesty ukarał Kapelusa… czerwoną kartką, która w siatkówce skutkuje stratą punktu! i tak oto goście mieli trzecią piłkę setową. Tę wybronił mocnym atakiem Butryn, po czym Kowalczyk zdobył kolejne oczko dla Politechniki (25:26). Zdenerwowany Kapelus wyrównał atakiem po prostej przez ręce rywali, a Halaba trafił ze skrzydła (26:27). Piątą piłkę setową dla gości wybronił Butryn mocnym atakiem po skosie, a kolejną podarował Sobański atakując w aut na kontrze (27:28). Rafał poprawił się uderzając po bloku w aut, ale znów Pietraszko zaserwował w aut (28:29). Ostatnie trzy akcje to popis Butryna! Siódmą piłkę setową wybronił wciskając piłkę za siatkę a blok gości, potem skończył długą wymianę atakiem po prostej, by wreszcie zakończyć seta asem serwisowym (31:29). Uff… co za emocje, wróciliśmy do meczu mając go już prawie przegranego w kontekście walki o 9 lokatę.

Czwartą partię rozpoczął Butryn udaną kontrą – mocny atak po skosie. Krulicki zaserwował w siatkę, Karol zaatakował w aut, a Samica wykorzystał kontrę ze skrzydła (1:3). Sobański pokazał się atakiem z drugiej linii, a Halaba trafił w ataku piłką w siatkę, po czym Pietraszko skończył kontrę ze środka I już mieliśmy prowadzenie (4:3). Serwis Falaschiego w siatkę, po nim Pietraszko zakończył długą wymianę atakiem ze środka, a Kapelus znów zepsuł zagrywkę (5:5). Ponownie w roli głównej Sobański wpierw trafiając ze skrzydła w aut, a chwilę potem trafił po prostej w ostatnie centymetry boiska (6:6). Wciąż trwała zacięta rywalizacja i prowadzenie zmieniało się co kilka akcji, jak np. po bloku Kapelusa na Filipie (9:8). Cztery skuteczne akcje z rzędu w wykonaniu Sobańskiego, Kapelusa (dwa razy) oraz Butryna doprowadziły do stanu 14:11 i czasu dla Bednaruka. Po przerwie Filip mocno zaatakował po bloku w aut, Kapelus również w aut, ale bez bloku i efektowna kiwka Butryna tuż przy linii bocznej (15:13). Po bloku Krulickiego na Filipie zrobiło się już 19:15 i kibice mieli coraz większą nadzieję na wygranie tego spotkania i grę tzw. Złotego Seta. Fragment gry błędów, dotknięcie siatki przez któregoś z naszych siatkarzy, potem Filip zaserwował w aut i Halaba zrobił to samo, a Krulicki trafił w siatkę i mieliśmy wynik 21:18 oraz time out dla naszego zespołu. Po przerwie Butryn mocno po bloku w aut, następnie Świrydowicz skutecznie ze środka (22:19). Potem Samica zatrzymany na potrójnym bloku przez Butryna i znów Świrydowicz dobrze na siatce (23:20). Wreszcie Butryn kiwa tuż za siatkę i pierwszą piłkę meczową dla GieKSy obronił atak Halaby po bloku w aut, a drugą wykorzystał Sobański lekkim atakiem w środek parkietu (25:21). I tym sposobem wyrównaliśmy stan rywalizacji z Politechniką i do rozstrzygnięcia, kto zajmie 9 miejsce w PlusLidze musiał zadecydować tzw, Złoty Set, czyli po prostu tie-break.

 

„ZŁOTY SET”

Zaczął Sobański od autowego ataku, potem Butryn mocno po prostej, następnie sprytnie Zagumny wypchnął piłkę po rękach Sobańskiego i Butryn mocno ze skrzydła (2:2). Karol zaserwował w siatkę, po czym Filip zablokował atak Sobańskiego i Krulicki skutecznie ze środka (3:4). Halaba skończył atak po przypadkowym przejściu piłki na ich stronę, a Kapelus uderzył po rękach rywali i ponownie Ukrainiec skończył kontrę trafiając w narożnik boiska (5:5). Znów Halaba mocno ze skrzydła, potem tym razem Kapelus trafił piłką w aut, a Pietraszko zdrapką na środku trafił w siatkę (5:8). Po zmianie stron Butryn mocno po rękach gości i ponownie mocno Halaba ze skrzydła (6:9). Tym razem Halaba zaserwował w aut, po czym Kowalczyk trafił ze środka (7:10). Butryn mocno po bloku w aut, a Pietraszko zaserwował też w aut (8:11), jeszcze challenge, ale bez zmian, no to trener Piotr Gruszka wziął przerwę na żądanie. A po niej Samica wykorzystał kontrę uderzając mocno w nasz blok i znów challenge i ponownie bez zmian (8:12). Nieporozumienie przy siatce wśród katowiczan i po przypadkowej akcji punkt kolejny dla Politechniki, by wreszcie Krulicki skutecznie ze środka (9:13). Samica sprytnie wciska nam piłkę w blok i mieliśmy pierwszą piłkę… kończącą rywalizację o 9 lokatę (9:14). Pierwszą obronił Butryn atakiem po skosie w narożnik boiska i challenge dla gości, ale bez zmian (10:14). Drugą wybronił… błąd gości, bo po ostrej zagrywce Sobańskiego, piłka wróciła na naszą stronę po nieuprawnionym przebiciu jej (11:14) i czas dla warszawian. Trzecią obronił znów błąd rywali, bo sędziowie odgwizdali dotknięcie siatki, choć i tak piłkę w górze miał Butryn na kontrze (12:14). Czwartą zakończył jednak mocnym atakiem po skosie Filip, choć goście mieli spore problemy z przyjęciem zagrywki Sobańskiego (12:15). Dzięki temu rozstrzygnięciu to Politechnika zajęła 9 miejsce w lidze na koniec sezonu, szkoda… bo ta 10 lokata nie oddaje tak do końca tego co pokazała nasza drużyna w tym debiutanckim sezonie.

MVP tego meczu został wybrany… Paweł Zagumny. Z całym szacunkiem, ale to absurd kompletny, bo to przecież GKS wygrał ten mecz w regulaminowym czasie i to ktoś z naszych siatkarzy powinien dostać tę nagrodę. Ktoś powie, no tak, ale to ostatecznie Politechnika okazała się zwycięzcą tego spotkania. Inżynierowie wygrali dodatkowego seta, a nie mecz. Dziwna interpretacja regulaminu i tyle na koniec.
Aha i jeszcze informacja, że próba pobicia rekordu Polski w największej ilości podbić piłki siatkowej oburącz sposobem dolnym w systemie jedna osoba po drugiej udała się! Co prawda z drobną pomocą naszych siatkarzy, ale próba została oficjalnie zaliczona i wynosi w tej chwili liczbę 171 odbić!

 

GKS Katowice – ONICO AZS Politechnika Warszawska  3:1 (25:18, 29:31, 31:29, 25:21)  –  „Złoty set”  12:15

GKS: Falaschi (2), Butryn (36), Krulicki (16), Pietraszko (8), Kapelus (10), Sobański (18), Stańczak (libero) oraz Fijałek (1), Van Walle, Kalembka, Stelmach (1). Trener: Piotr Gruszka.
Politechnika: Zagumny (1), Filip (20), Kowalczyk (12), Wrona (6), Samica (14), Łapszyński (2), Olenderek (libero) oraz Firlej (1), Mikołajczak, Świrydowicz (3), Halaba (17). Trener: Jakub Bednaruk.  MVP: Paweł Zagumny.

 

Przebieg meczu:
I:  5:1, 10:6, 15:12, 20:15, 25:18.
II:  5:4, 10:6, 15:14, 20:19, 24:25, 29:31.
III:  1:5, 3:10, 11:15, 18:20, 24;25, 31:29.
IV:  5:4, 10:9, 15:13, 20;16, 25:21.

ZS:  2:3, 5:6, 6:9, 8:12, 12:15.

 

GKS-Politechnika 2

 

GKS-Politechnika 3

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czas odświeżyć pamięć #16 – Lech Poznań

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Lech Poznań to rywal, z którym – z obecnego grona ekstraklasowiczów – nie graliśmy najdłużej. Od czasu spadku w 2005 roku nie było nam dane spotkać się w żadnej lidze, a w losowaniach Pucharu Polski także nie mieliśmy szczęścia. Na przebudowanym stadionie Lecha GieKSa wystąpi po raz pierwszy w spotkaniu z gospodarzami, ale wizytowaliśmy go już przy okazji spotkań z Wartą Poznań w I lidze. 

#1 – Da Silva – Wiele osób pamięta mecz i bramkę, w której było coś „magicznego”. GieKSa przed sezonem sprowadziła do ataku Brazylijczyka Leonardo Da Silvę i z miejsca stał się on ulubieńcem Bukowej. Wielu miało nadzieję, że rodzi nam się wielki talent na miarę możliwości R9.

Da Silva jedną z kilku bramek, strzelił właśnie w spotkaniu z Lechem. Zimowy wieczór na Bukowej uatrakcyjnił jednym z najładniejszych goli w historii spotkań pomiędzy ekipami. Zobaczcie poniżej, jak pięknie uderzył z popularnej „kapy”.

#2 – Ecik ogrywa Mistrza – Do sezonu 1992/93 Lech Poznań przystępował jako Mistrz Polski. Spotkanie rozgrywane było w marcu w Poznaniu i GieKSa po niezłym meczu pokonała Lecha 2:1. Ozdobą były bramki Maciejewskiego oraz Ecika Janoszki, który tradycyjnie już uderzeniem głową zapewnił GieKSie punkty i wygraną w ostatniej sekundzie spotkania. Nie mielibyśmy nic przeciwko, by to GieKSa w sobotni wieczór cieszyła się z wygranej w takich okolicznościach.

#3 Wojciech Show i zielone koszulki – Końcówka sezonu 1994/95 to remis GieKSy z Lechem na Bukowej. Mecz warty zapamiętania z uwagi na bramkę Wojciechowskiego, który po raz kolejny potwierdził, że był wielkim specjalistą, jeśli chodzi o rzuty wolne. Warte zapamiętania były również wyjazdowe koszulki z tamtego okresu. U siebie graliśmy tego dnia w zielonych trykotach i trzeba przyznać, że prezentowały się one świetnie.

#4 – Gajtkowski pokarał Lecha – W sezonie 2003/2004 GieKSa była przez niektórych skazywana na spadek, a mimo to całkiem nieźle radziła sobie w lidze. W 7. kolejce graliśmy na stadionie Lecha Poznań i mecz ten był wyjątkowy dla Krzysztofa Gajtkowskiego. Zawodnik, jeszcze kilka kolejek wcześniej był zawodnikiem Lecha Poznań, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wrócił w trakcie sezonu do Katowic. Powrót był całkiem udany, choć nie aż tak bardzo, jak wszyscy sobie tego życzyli. Gajtkowski zdobył kilka bramek, w tym na Lechu, która dała nam wygraną 2:1. Był to jeden z tych momentów, w których to rywale narzekali, że „byli gracze strzelają im bramki”.

#5 – Półfinał Pucharu Polski – Sezon 2003/04 to jeden z ostatnich „sukcesów” GieKSy w Pucharze Polski. Drużyna, która w sezonie zajęła 10. miejsce z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową, dotarła do półfinału Pucharu Polski. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia i nasze występy w tych rozgrywkach, to wynik ten jest abstrakcją. Abstrakcją tym większą, jeśli spojrzy się skład, którym graliśmy w tamtym okresie. Katowiczanie półfinał rozegrali z Lechem i pierwszy mecz przegraliśmy 1:2 (bramka Gajtka), a w rewanżu przegraliśmy 2:4. Nasz skład z tego drugiego mecz: Klytta – Sadzawicki, Pluta, Markowski, Adżem, Fonfara, Adamczyk, Widuch, Bała, Brożek, Gajtkowski.

***

Bilans spotkań z Lechem jest całkiem niezły – 17-13-18. Co ciekawe, mamy dodatni bilans bramkowy – 60-55. Był taki okres w historii naszej rywalizacji, w którym wygraliśmy wynikami 4:1, 3:0, 4:0. Miejmy nadzieję, że w sobotę zdobędziemy kolejne punkty w ligowej tabeli.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga