Dołącz do nas

Piłka nożna

Bez porażki z Polkowicami – Górak już wygrywał z Górnikiem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Historia bezpośrednich spotkań pomiędzy GKS-em Katowice a KS Polkowice nie jest zbyt bogata. Liczy sobie zaledwie 6 potyczek, a najstarsza z nich sięga sezonu 2003/2004.

Do inauguracyjnego starcia doszło 4 października 2003 roku na stadionie GieKSy. Ekipa gospodarzy prowadzona wówczas przez Jana Żurka wygrała tamten mecz 1:0. Gola na wagę trzech punktów zdobył z rzutu karnego Stanisław Wróbel. Goście grający wtedy pod szyldem Górnika Polkowice mieli świetną okazję na wyrównanie, ale jedenastki nie wykorzystał Tomasz Moskal. Jedynym z obecnych piłkarzy GKS-u, który pamięta tamten pojedynek jest nasz kapitan Jacek Kowalczyk, który wtedy pojawił się na murawie od pierwszych minut. W rundzie rewanżowej oba zespoły podzieliły się punktami. GKS zdobywając cenny punkt w Polkowicach przerwał serię porażek na stadionach rywali. Chociaż ewentualna wygrana GieKSy dawała podopiecznym Lechosława Olszy, który zastąpił Żurka gwarancję utrzymania w lidze, to Górnik był bliższy przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Wpływ na to miała czerwona kartka Admira Adżema 20 minut przed końcem spotkania. Na koniec sezonu GKS zdołał obronić Ekstraklasę dla Katowic, a Górnik Polkowice po barażach z Cracovią opuścił grono drużyn z najwyższej klasy rozgrywkowej.

Do następnego meczu doszło dopiero w 2010 roku. I tym razem rywalizujące ekipy musiały zadowolić się jednym punktem. W meczu, który został rozegrany w deszczowy, październikowy wieczór zdecydowanie lepsi byli goście i to oni objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu Piotra Plewni z rzutu rożnego w 28. minucie gola głową zdobył Jacek Kowalczyk. Drużyna Wojciecha Stawowego długo z prowadzenia się nie cieszyła, bo minutę później wyrównał Łukasz Sierpina. GKS starał się, walczył, atakował, ale nie zdołał wbić Sebastianowi Szymańskiemu gola. Katowiczanie odjeżdżali z Polkowic w niezbyt dobrych nastrojach, bo bez wątpienia zasłużyli tego wieczoru na komplet punktów. To, co nie udało się w Polkowicach, udało się w Katowicach. GieKSa triumfowała dzięki bramce… Jacka Kowalczyka, naturalnie głową. Ten mecz wyglądał podobnie do tego w Polkowicach, ale tym razem lepszy był zespół z Dolnego Śląska. GieKSa w tamtym okresie nie grała dobrej piłki, co starał się wykorzystać Górnik, na szczęści bezskutecznie. W ofensywie poza jedną okazją Pawła Olkowskiego Trójkolorowi nie istnieli, a wygraną zawdzięczać mogli wyłącznie szczęściu i Jackowi Gorczycy, który zaliczył kapitalny występ.

Piąte zawody z udziałem obu ekip miały miejsce już w tym sezonie. Wygrana z zespołem grającym pod nazwą KS Polkowice była pierwszą w obecnych rozgrywkach. Pamiętny mecz 9. kolejki był chyba najlepszym rozegranym przez GKS pod wodzą Rafała Góraka. Jeżeli się wygrywa 5:0, nawet grając przez 40 minut w przewadze liczebnej, to chyba nie ma wątpliwości, że to musiało być dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Dwa trafienia zanotował Adrian Napierała. Pierwsze jak przystało na stopera głową po dośrodkowaniu z rzutu różnego. Swoją drogą bramki wbijane w ten sposób Polkowicom stają się już pomału tradycją. Na odrębny komentarz zasługuje drugi gol Napierały. Defensor przejął piłkę tuż przed własnym polem karnym, popędził z futbolówką w stronę bramki Szymańskiego, w końcu nieatakowany huknął jak z armaty z około 35 metrów nie dając szans tormanowi gości. Gol ten został wybrany przez kibiców najładniejszym w roku ubiegłym, za co strzelec został uhonorowany Złotym Bukiem. Pozostałe trzy bramki były autorstwa kolejno Damiana Chmiela, Mateusza Zachary i Tomasza Hołoty.

.
W rewanżu Katowiczanie na wiosnę w Polkowicach szybko stracili bramkę po golu Kuświka. Jeszcze w pierwszej połowie odpowiedział Mateusz Zachara a w 93. minucie w euforię komentatorów oraz kibiców wprowadził Kamil Szymura aktualnie zawodnik GKS-u Jastrzębie.

.
Bilans Katowic z Polkowicami jest dla tych pierwszych bardzo korzystny. GKS jak dotąd nie przegrał, dwa razy zremisował i czterokrotni był drużyną zwycięską. W bramkach jest jeszcze lepiej, bo 10:2 na korzyść GieKSiarzy. Pozostaje podtrzymać dobrą passę w meczach z gospodarzami jutrzejszego meczu.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Mleczak

    5 października 2019 at 14:21

    Myślę, że pilkarzy nie trzeba dodatkowo motywować, ale ewentualne zwycięstwo mogliby dedykować Jaakko Turtiainenowi. Oczywiście w ramach wsparcia…cała GieKSa razem!!!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Panie! Do ligi jest siedem dni!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sezon – proszę państwa – za pasem. W zasadzie można powiedzieć, że „polskie granie” już się rozpoczęło – czwartkowym meczem Legii z Aktobe. Za chwilę Superpuchar, a za tydzień wraca ekstraklasa. Szybko zleciało. Dla nas zacznie się podobno „najtrudniejszy sezon dla beniaminka”, czyli drugi sezon. Choć beniaminkiem już nie jesteśmy, tylko pełnoprawnym ligowcem. No – może prawie pełnoprawnym, zobaczymy, jak te rozgrywki się potoczą i czy GieKSa zaliczy sezon zbliżony do poprzedniego, a jak wiemy, ten poprzedni przyniósł nam sporo radości i dumy.

Co nas czeka – tego nie wie nikt. Nie ukrywajmy, że poprzednie rozgrywki i postawa w nich GKS były zaskoczeniem. Katowiczanie zaprezentowali się bardzo dobrze, pokazali swój styl, waleczność, ofensywną piłkę. Na palcach jednej ręki można by policzyć mecze, w których nasz zespół był zdecydowanie słabszy od rywala. Dwa spotkania z Legią, Lech w Poznaniu, Górnik w Zabrzu, Pogoń w Szczecinie. A poza tym? Może by się znalazła jakaś Jaga na wyjeździe, ale tak naprawdę nawet w przegranych meczach katowiczanie nie odbiegali bardzo od rywali. Czasem nawet byli lepsi. A przecież oprócz tego było też sporo zwycięstw.

Mogliśmy się zastanawiać, jak GKS będzie się spisywał, mając zapewnione utrzymanie. I spisywał się nadal bardzo dobrze. Po zadyszce z Legią i Koroną przyszło siedem punktów w ostatnich trzech meczach.

Sezon jest niewiadomą choćby z powodu zmian kadrowych, które zawsze między sezonami mają miejsce. Straciliśmy bardzo ważną postać, czyli Oskara Repkę, który po fenomenalnej końcówce sezonu bardzo mocno podwyższył swoje noty, trafił do kadry i odszedł do Rakowa Częstochowa. Szkoda bardzo tego zawodnika, ale taka jest kolej rzeczy. Oskar grał w GKS przez kilka lat i nikt się nim nie interesował, ale promocja na boiskach ekstraklasy jest tak wielka, że ta scena plus jego kapitalne występy zaowocowały transferem do wicemistrza Polski. Wcześniej odszedł też Sebastian Bergier, za którym w Katowicach nikt nie płacze, choć sam Seba trochę płacze, że nie był w Katowicach traktowany jak należy (nie przez kibiców). Napastnik dał nam więcej goli, niż sobie wyobrażaliśmy i godnie zastąpił Adama Zrelaka. Natomiast nie jest to piłkarz, którego nie da się zastąpić.

Z ważnych piłkarzy to jedyne odejścia, więc mimo wszystko ta kadra nie została mocno przetrzebiona. Przede wszystkim udało się wykupić Mateusza Kowalczyka, co było celem numer jeden. Wokół tego zawodnika zapewne będzie się kręcić gra naszego zespołu. Utrzymanie tego piłkarza to wielki sukces i naprawdę optymistyczna sprawa, bo teraz proszę sobie wyobrazić utratę i Repki, i Kowalczyka. To byłby już mały sportowy dramat. Został Kowal – więc jest nieźle.

A piłkarze, którzy przyszli? Różne są opinię o naszym mercato. I wszystko wyjdzie w praniu. Pozyskani zawodnicy nie są z czołówki ligi, ale nie oszukujmy się – tacy piłkarze w pierwszej lidze do nas nie przychodzili. Praktycznie w komplecie są to zawodnicy, którzy odgrywali może nie wszyscy pierwszoplanowe, ale jednak ważne role w swoich zespołach – i co najważniejsze – w ekstraklasie! Zaczęliśmy od dwójki z Pogoni Szczecin. Kacper Łukasiak regularnie wchodził w meczach Portowców, Marcel Wędrychowski zresztą również, a i kilka spotkań zagrał od pierwszej minuty. Aleksander Paluszek wiosną w wielu meczach Śląska był podstawowym zawodnikiem. Jakuba Łukowskiego pamiętamy przede wszystkim z doliczonego czasu gry i bramki na Bukowej – w strugach deszczu – dla Widzewa. A Maciej Rosołek – piłkarz, który w ostatnich dwóch latach obniżył nieco loty, ale to zawodnik z potencjałem, a GieKSa jest miejscem, w którym tacy gracze się odbudowują.

Przede wszystkim jednak to, co powinno nas napawać optymizmem to po prostu praca zespołu – praca sztabu szkoleniowego, który stworzył, wykreował ten zespół od zera. Praca metodyczna, konsekwentna i z pasją, co choćby było widać w serialu Canal Plus. Dlaczego więc miałoby być gorzej? Dobra praca zawsze się broni i – choć wiadomo, że to jest sport i wahania mogą być – to ten atut GieKSy jest ewenementem w ekstraklasie. Puszcza spadła, więc nie ma już Tomasza Tułacza, jako rekordzisty pod względem stażu. Teraz to Rafał Górak dzierży tę palmę pierwszeństwa i to z olbrzymią przewagą. Po nim najdłuższy stań ma Adrian Siemieniec, ale to jest tylko… 2023 rok. Reszta trenerów jest od 2024 lub później! Abstrahując od… wszystkiego, jest to dramat polskiej piłki i brak jakiejkolwiek ciągłości. Naprawdę więc doceniajmy to, że mamy zespół budowany przez lata, nawet jeśli po drodze wszyscy – piłkarze, trener, cały sztab szkoleniowy i kibice, musieli przetoczyć wielki, potężny, monstrualny głaz. Wszystkim się to opłaciło.

Katowiczanie postawili wysoko poprzeczkę w poprzednim sezonie. I teraz są dwie szkoły. Jedna mówi o tym, że musimy piąć się do góry, walczyć o wyższe miejsca i zdobyć większą liczbę punktów. Z drugiej strony, naprawdę ta postawa w ostatnich rozgrywkach była nad wyraz dobra, więc może być tak, że liczba punktów w tych nadchodzących – będzie mniejsza. Nie sposób przewidzieć, w którą stronę to pójdzie. Dlatego tak ważne jest wsparcie i ta cała otoczka, która była w poprzednim sezonie. Przecież to, co GieKSa zrobiła, punktując z marszu na nowym stadionie, to też było coś spektakularnego. Obawialiśmy się, że katowiczanie będą przez chwilę grać na Nowej Bukowej, jak na wyjeździe. A gdzie tam. Od razu był to ICH stadion. W aspekcie psychologicznym to, że od razu zaczęli wygrywać na nowym obiekcie, jest bardzo ważne, bo po prostu oni znają, my znamy i ten stadion zna smak zwycięstwa.

Nawet Kolejorz zna smak „zwycięstwa” na Nowej Bukowej, bo choć dość rozpaczliwie wywalczyli remis, to po meczu byli w takiej euforii, jakby wygrali, bo przecież przybliżyli się tym punktem do mistrzostwa.

Ostatnie chwile ligowego odpoczynku przed nami kibicami. A od przyszłej soboty się zacznie znów – co tydzień kibicowskie i piłkarskie święto, czyli GieKSa w ekstraklasie!

Kontynuuj czytanie

Galeria Kibice

Turniej na Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z turnieju kibiców GKS Katowice, który odbył się w sobotę 12 lipca na Bukowej. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara.   

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Czuć to było z boiska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Raków Częstochowa odbyła się konferencja prasowa, podczas której wypowiedzieli się trenerzy Rafał Górak i Marek Papszun. Poniżej główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji.

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa):
Zależało nam, żeby dobrze zacząć i wejść w sezon i to zrobiliśmy. Z wymagającym przeciwnikiem. W zeszłym sezonie dwa trudne spotkania, na starej Bukowej – nie byliśmy lepsi, ale wygraliśmy, a potem przegraliśmy u siebie, choć nasza gra była już lepsza. Więc te mecze z GKS były trudne. Dzisiaj też było trudno, ale pokazaliśmy już na starcie dojrzałość i dyscyplinę taktyczną. Momentami nawet taki performance. Jestem zadowolony i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Teraz regeneracja, jutro jeszcze mamy sparing dosłownie dla kilku zawodników, których mamy w kadrze i tych z akademii. I szykujemy się do meczu pucharowego z Żiliną.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Trudno zacząć od porażki, to nigdy nie jest fajna sprawa. Natomiast trzeba sobie bezapelacyjnie i szczerze powiedzieć, że trafiliśmy na mocny zespół, na pragmatyczną piłkę i ta gra Rakowa, która mi zawsze tak imponuje – dziś ją było czuć z boiska. Przyjmujemy z szacunkiem tę grę, teraz musimy wyciągnąć wnioski, a także doprowadzać do tego, żeby zespół był lepszy z każdym dniem. Musimy kalkulować, że jak trafimy na takiego przeciwnika, to może on postawić takie warunki, że będzie trudno stwarzać sytuację jakąś lawinową ilością lub tak przejąć inicjatywę, żeby to potem udokumentować golami. Był to trudny i wymagający mecz, natomiast sama pierwsza połowa była stabilna i graliśmy dobrze, mając na uwagę przeciwnika i trochę jestem niezadowolony z wejścia w drugą połowę, kiedy pierwsze dziesięć minut było najsłabsze w naszym wykonaniu w meczu i przeciwnik to wykorzystał, zdobywając bramkę. Nie chcemy robić z tego problemu, natomiast w każdym meczu chcemy zdobywać punkty. Teraz musimy się przygotować do następnego spotkania, które rozegramy tutaj w następny poniedziałek.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga