Podczas konferencji, na której ogłoszono głównego sponsora GieKSy, porozmawialiśmy z kapitanem GieKSy, Arkadiuszem Jędrychem, który od lat jest kluczową postacią zespołu.
Pięć lat od momentu, kiedy GieKSa zamiast awansować, spadła do niższej klasy rozgrywkowej. Jest to dla ciebie dodatkowy powód do satysfakcji, przez to, jak długą drogę przebyliście?
Arkadiusz Jędrych: Nie da się ukryć, że po moim przyjściu do GKS-u Katowice te pierwsze pół roku… No nie było łatwe, okazało się, że jesteśmy nagle w drugiej lidze. Powiem w swoim imieniu, że podjąłem tę rękawicę i dobili do nas trenerzy, doszło kilkunastu zawodników, także to nie było łatwe, by stworzyć taki projekt. Projekt, którego finałem jest dzisiejszy moment i moment, w którym jesteśmy w Ekstraklasie. A co będzie przed nami? Ja uważam, że ten najlepszy moment dopiero jest przed nami – ta Ekstraklasa rusza już w sobotę i musimy być gotowi na ten pierwszy mecz, by dobrze się w niej zadomowić.
Łatwiej ci się gra, gdy jesteś murowanym faworytem i ciąży na tobie presja? Czy gdy, tak jak zimą, niewielu na was stawia?
Ciężko powiedzieć, to są dwa inne fronty. Fajnie awansować na siedem kolejek do końca, ale jeszcze fajniej awansować, gdy na siedem kolejek do końca, tak jak wspomniałeś, nikt na ciebie nie stawia i po cichutku, kroczek po kroczku wspinasz się, by w ostatnim meczu zgarnąć wszystko i awansować.
Kto w trudnych momentach, po kolejnych złych wynikach, dbał w szatni, byście się nie załamali?
Nie będę oryginalny. Kluczem do tego wydarzenia i miejsca, gdzie jesteśmy, była cała szatnia. Myślę, że nie ma takiej jednej osoby, oczywiście jest trener i kilku liderów, czy też kapitan. To właśnie ten mental pomógł, by ta końcówka tak wyglądała.
Gdybyś mógł sobie wymarzyć jeden atrybut lub cechę piłkarską, którą chciałbyś opanować do perfekcji, co byś wybrał?
Piłka nożna jest na tyle nieprzewidywalna, że ciężko wybrać jedną rzecz, ale niech to będą rzuty karne.
Rafał Górak w trzech słowach.
Opanowany… Albo inaczej. Tak jak dzisiaj powiedział prezenter: „Big Boss” (śmiech).
Najnowsze komentarze