Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Kibice GKS Katowice dali z siebie wszystko na stadionie Piasta Gliwice

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu Piast Gliwice – GKS Katowice. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2 (1:1).

gol24.pl – Mecz derbowy w Gliwicach na remis. Dwa pierwsze trafienia nowego snajpera GKS-u Katowice

[…] Od początku do ataku ruszył Piast, ale pierwszy bramkę zdobył GKS. W 19. minucie Mateusz Kowalczyk znakomicie zacentrował w pole karne miejscowych, a zamykający akcję Adam Zrelak sytuacyjnym uderzeniem – otworzył wynik meczu. To pierwsze trafienie doświadczonego słowackiego napastnika w barwach nowego zespołu.

Gospodarze zdołali wyrównać jeszcze przed przerwą i to w bardzo efektowny sposób. W 31. minucie potężną bombę z dystansu odpalił Michael Ameyaw, a piłka lecąca z ogromną siłą odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Gracz Piasta nie dał absolutnie żadnych szans na interwencję Dawidowi Kudle.

Drugą połowę świetnie rozpoczęli gliwiczanie. Już w 49. minucie błąd na przedpolu popełnił Dawid Kudła, dzięki czemu do piłki dopadł Michał Chrapek i mocnym strzałem dał prowadzenie swojej drużynie. Piłkarz z Jaworzna strzelił swojego drugiego gola z rzędu w tym sezonie PKO Ekstraklasy.

Prowadzenie miejscowych trwało do 68. minuty. Wtedy Bartosz Nowak popisał się znakomitym prostopadłym podaniem w „szesnastkę” gospodarzy do Adama Zrelaka, a ten efektownie minął Jakuba Czerwińskiego i precyzyjnym uderzeniem zdobył swoją drugą bramkę.

katowickisport.pl – Piast z GKS-em na remis. Dobre spotkanie w Gliwicach i dublet Zreľáka

[…] Spotkanie lepiej zaczęli piłkarze GKS-u, którzy wysoko atakowali gospodarzy na ich połowie. W 19. minucie błysnął wychowanek ŁKS-u, Mateusz Kowalczyk, który pięknym podaniem obsłużył Zrelaka, a ten na wślizgu wpakował piłkę do siatki. Gliwiczanie nie byli dłużni i już 12 minut później odpowiedzieli golem Michaela Ameyawa, który strzałem na dalszy słupek pokonał bramkarza GKS-u. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie.

W drugie 45 minut zdecydowanie lepiej weszli tym razem piłkarze Piasta. Już cztery minuty po wznowieniu gry na liście strzelców zapisał się Michał Chrapek. Piast poszedł za ciosem i zepchnął do głębokiej defensywy zespół przyjezdnych. Wydawało się, że bliżej trzeciej bramki jest Piast, ale to GKS wyrównał stan mecz. Do siatki gliwiczan ponownie trafił Adam Zreľák i ustalił wynik tego emocjonującego meczu na 2:2.

Po tym spotkaniu Piast ma na koncie osiem punktów i o jedno oczko ustępuje Jagiellonii, która ma jedno spotkanie rozegrane mniej. Tyle samo punktów, co podopieczni Aleksandara Vukovicia ma Widzew Łódź. Gracze GKS-u Katowice mają natomiast cztery oczka w czterech meczach i zajmują 12. lokatę w tabeli PKO Ekstraklasy.

dziennikzachodni.pl – Kibice GKS Katowice dali z siebie wszystko na stadionie Piasta Gliwice

987 kibiców GKS Katowice zasiadło na stadionie Piasta Gliwice, żeby zobaczyć pierwszy w historii mecz tych zespołów w Ekstraklasie. Żółta grupa z czarnymi wyjątkami była widoczna i słyszalna przez całe spotkanie.

GKS Katowice wrócił do Ekstraklasy po 19 latach. Tak się składa, że w swojej historii mijał się w niej z Piastem Gliwice i poniedziałkowe spotkanie było pierwszym w historii na elitarnym poziomie rozgrywek. Nic więc dziwnego, że ten fakt oraz derbowa otoczka przyciągnęły na stadion przy Okrzei maksymalną liczbę, czyli blisko 1000 fanów z Bukowej. Sektor gości wypełnił się już na godzinę przed meczem, a wychodzących na rozgrzewkę zawodników Rafała Góraka powitał donośny doping. Ubrani na żółto fani byli widoczni i słyszalni także podczas spotkania. No i stanowili piękne tło dla fetowania gola dającego prowadzenie zespołowi Rafała Góraka.

Kibicowski doping był znakomitą oprawą dla derbów, które ostatecznie zakończyły się sprawiedliwym remisem. Fani GKS-u długo jeszcze dziękowali za walkę swoim zawodnikom.

piast.gliwice.pl – Top momenty i wszystkie bramki 4 kolejki

[…] Na pewno też duży niedosyt czują kibice w Gliwicach. Piast nie zdołał bowiem pokonać beniaminka, remisując 2:2 z GKS Katowice

przegladsportowy.onet.pl – Zrelak pobudził GKS Katowice. Na taki mecz czekał Górak

Bolączką wielu ostatnich beniaminków PKO BP Ekstraklasy był brak skutecznego napastnika. GKS Katowice o wzmocnienie tej pozycji zadbał zawczasu i zbiera tego pierwsze owoce. Trener Rafał Górak odetchnął z ulgą, bo wszystko wskazuje na to, że jego zespół po awansie może być równie skuteczny, co w 1. lidze.

Dwie bramki zdobyte przez Adama Zrelaka w derbowym meczu przeciwko Piastowi Gliwice (2:2) to wyrównanie dorobku strzeleckiego, jakim GKS Katowice mógł pochwalić się… po trzech kolejkach. Wcześniejsze trafienia beniaminka po awansie to fantastyczna bomba Mateusza Marca z dystansu w meczu przeciwko Radomiakowi Radom (1:2) i rzut karny wykorzystany przez Arkadiusza Jędrycha w starciu ze Stalą Mielec (1:0).

sport.fakt.pl – Piast Gliwice walczył o pozycję lidera Ekstraklasy. Nie wyszło! „Mam duże pretensje”

Piast Gliwice przy zwycięstwie u siebie nad beniaminkiem GKS Katowice zostałby liderem Ekstraklasy. Nie wyszło. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2. – Punkt nas nie zadowala. Straciliśmy gola w momencie, kiedy mieliśmy pełną kontrolę na boisku – przyznał szkoleniowiec gospodarzy Aleksandar Vuković.

[…] – Zaczęliśmy mecz nie tak, jak chcieliśmy. Bramka dla GKS po pierwszej, ale bardzo dobrej akcji, sprawiła, że lepiej zaczęliśmy funkcjonować na boisku. Przeważaliśmy, byliśmy bardziej zdecydowani, strzeliliśmy bardzo ładnego gola wyrównującego – stwierdził Vuković.

Piast tuż po wznowieniu drugiej połowy objął prowadzenie za sprawą Michała Chrapka. – Bardzo ciężko pracowaliśmy, by mecz odwrócić i wyjść na prowadzenie. To nie było łatwe na tle dobrze zorganizowanego rywala, broniącego się praktycznie całym zespołem. Mam duże pretensje za sposób, w jaki to prowadzenie oddaliśmy – ocenił Vuković.

W 68. Bartosz Nowak zagrał do wbiegającego na pole karne Zrelaka, ten zmylił obrońców i pokonał bramkarza. Więcej goli nie padło.

weszlo.pl – Piast chciał kontynuować serię, ale Zrelak miał inne plany!

Wojciech Kowalczyk powiedział wczoraj, że wcale nie zdziwi się, jeśli w walkę o mistrzostwo Polski zamieszany będzie Piast Gliwice. Raz, bo ci teoretycznie silni wcale na silnych nie wyglądają, a dwa, Piast prezentuje się solidnie (kiedy solidność może do tytułu wystarczyć). Natomiast jeśli ta teoria ma w ogóle wyjść poza studio Ligi Minus, to gliwiczanie powinni jednak wygrywać u siebie z beniaminkiem.

W tym sezonie na rozkładzie mają już zwycięstwo z wicemistrzem Polski i trzecią drużyną tamtego sezonu (na jej boisku). Teraz poziom trudności był niższy, ale spotkanie z GKS-em nie zakończyło się tak wesoło jak te podobno bardziej wymagające.

Przede wszystkim GKS wyszedł na prowadzenie i to po bardzo składnej akcji – wrzutka Kowalczyka do Zrelaka była przepiękna, jeśli chciał tak zagrać, duża klasa, jeśli nie chciał, szczęściu trzeba pomóc. Niemniej kumaty był też w sytuacji słowacki napastnik, bo urwał się obrońcom i na wślizgu wpakował piłkę do siatki.

Czy można sobie wyobrazić, że taki Musiolik albo Piasecki rozkładają bezradnie ręce, bo do wrzutki niby mają za daleko? No można, nie trzeba do tego umysłu Tolkiena.

I Piast z tym GKS-em miał kłopoty: nie bardzo wiedział, jak za beniaminka się zabrać, Ameyaw przyznawał w przerwie, że gospodarze grają za wolno. Natomiast stały się dwie rzeczy – po pierwsze Piast udowodnił, że ma jakość, po drugie, nie tak sympatyczne historie spotykały już Kowalczyka.

Przy wyrównującym golu (jeszcze przed zmianą stron) głupio stracił piłkę i z tego poszła kontra. Rozczulający był ten wzrok młodziana w kierunku arbitra w stylu „panie sędzio, proszę…”, ale Kwiatkowski – słusznie – ani myślał reagować. Z kolei przy drugim trafieniu Kowalczyk był tym, od którego strzał się odbił i zmylił Kudłę.

Natomiast i tak nie byłoby tych trafień, gdyby nie wspomniana jakość. Gorszy piłkarz niż Ameyaw kopie w gołębie, a on po długim rogu od słupka do bramki. Z kolei choć Chrapek wcale nie miał najlepszego dnia, to znów – jak z Legią – nie podpalił się w polu karnym i dał sobie szansę na trafienie, co przy współpracy z Kowalczykiem się stało.

I wydawało się, że to koniec, że GKS w tym meczu zaproponował już wszystko, co miał, bo po golu na 2:1 dość długo nawet nie potrafił się zbliżyć do pola karnego przeciwnika – nie mógł marzyć o jakimkolwiek strzale, a co dopiero o takim celnym. Tyle że tak jak Piast ma jakość, tak GKS ma co najmniej dwóch piłkarzy, którzy mogliby grać wyżej w tej lidze, niekoniecznie w barwach beniaminka.

Nowak i Zrelak. Pierwszy świetnie wypatrzył drugiego w polu karnym, a ten nawinął Czerwińskiego jak dziecko i zapakował na remis.

Remis, który utrzymał się do końcowego gwizdka. A teoria Kowala może mieć tę lukę, że Piast nie bardzo ma zmienników – dziś Vuković wpuścił Rosołka, Szczepańskiego, Munoza, Huka i Kostadinova. Jeśli to mają być posiłki, to raczej mówimy o kromce chleba z ułamkiem masła, a nie o solidnym daniu.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga