Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Kibice GKS Katowice dali z siebie wszystko na stadionie Piasta Gliwice

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu Piast Gliwice – GKS Katowice. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2 (1:1).

gol24.pl – Mecz derbowy w Gliwicach na remis. Dwa pierwsze trafienia nowego snajpera GKS-u Katowice

[…] Od początku do ataku ruszył Piast, ale pierwszy bramkę zdobył GKS. W 19. minucie Mateusz Kowalczyk znakomicie zacentrował w pole karne miejscowych, a zamykający akcję Adam Zrelak sytuacyjnym uderzeniem – otworzył wynik meczu. To pierwsze trafienie doświadczonego słowackiego napastnika w barwach nowego zespołu.

Gospodarze zdołali wyrównać jeszcze przed przerwą i to w bardzo efektowny sposób. W 31. minucie potężną bombę z dystansu odpalił Michael Ameyaw, a piłka lecąca z ogromną siłą odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Gracz Piasta nie dał absolutnie żadnych szans na interwencję Dawidowi Kudle.

Drugą połowę świetnie rozpoczęli gliwiczanie. Już w 49. minucie błąd na przedpolu popełnił Dawid Kudła, dzięki czemu do piłki dopadł Michał Chrapek i mocnym strzałem dał prowadzenie swojej drużynie. Piłkarz z Jaworzna strzelił swojego drugiego gola z rzędu w tym sezonie PKO Ekstraklasy.

Prowadzenie miejscowych trwało do 68. minuty. Wtedy Bartosz Nowak popisał się znakomitym prostopadłym podaniem w „szesnastkę” gospodarzy do Adama Zrelaka, a ten efektownie minął Jakuba Czerwińskiego i precyzyjnym uderzeniem zdobył swoją drugą bramkę.

katowickisport.pl – Piast z GKS-em na remis. Dobre spotkanie w Gliwicach i dublet Zreľáka

[…] Spotkanie lepiej zaczęli piłkarze GKS-u, którzy wysoko atakowali gospodarzy na ich połowie. W 19. minucie błysnął wychowanek ŁKS-u, Mateusz Kowalczyk, który pięknym podaniem obsłużył Zrelaka, a ten na wślizgu wpakował piłkę do siatki. Gliwiczanie nie byli dłużni i już 12 minut później odpowiedzieli golem Michaela Ameyawa, który strzałem na dalszy słupek pokonał bramkarza GKS-u. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie.

W drugie 45 minut zdecydowanie lepiej weszli tym razem piłkarze Piasta. Już cztery minuty po wznowieniu gry na liście strzelców zapisał się Michał Chrapek. Piast poszedł za ciosem i zepchnął do głębokiej defensywy zespół przyjezdnych. Wydawało się, że bliżej trzeciej bramki jest Piast, ale to GKS wyrównał stan mecz. Do siatki gliwiczan ponownie trafił Adam Zreľák i ustalił wynik tego emocjonującego meczu na 2:2.

Po tym spotkaniu Piast ma na koncie osiem punktów i o jedno oczko ustępuje Jagiellonii, która ma jedno spotkanie rozegrane mniej. Tyle samo punktów, co podopieczni Aleksandara Vukovicia ma Widzew Łódź. Gracze GKS-u Katowice mają natomiast cztery oczka w czterech meczach i zajmują 12. lokatę w tabeli PKO Ekstraklasy.

dziennikzachodni.pl – Kibice GKS Katowice dali z siebie wszystko na stadionie Piasta Gliwice

987 kibiców GKS Katowice zasiadło na stadionie Piasta Gliwice, żeby zobaczyć pierwszy w historii mecz tych zespołów w Ekstraklasie. Żółta grupa z czarnymi wyjątkami była widoczna i słyszalna przez całe spotkanie.

GKS Katowice wrócił do Ekstraklasy po 19 latach. Tak się składa, że w swojej historii mijał się w niej z Piastem Gliwice i poniedziałkowe spotkanie było pierwszym w historii na elitarnym poziomie rozgrywek. Nic więc dziwnego, że ten fakt oraz derbowa otoczka przyciągnęły na stadion przy Okrzei maksymalną liczbę, czyli blisko 1000 fanów z Bukowej. Sektor gości wypełnił się już na godzinę przed meczem, a wychodzących na rozgrzewkę zawodników Rafała Góraka powitał donośny doping. Ubrani na żółto fani byli widoczni i słyszalni także podczas spotkania. No i stanowili piękne tło dla fetowania gola dającego prowadzenie zespołowi Rafała Góraka.

Kibicowski doping był znakomitą oprawą dla derbów, które ostatecznie zakończyły się sprawiedliwym remisem. Fani GKS-u długo jeszcze dziękowali za walkę swoim zawodnikom.

piast.gliwice.pl – Top momenty i wszystkie bramki 4 kolejki

[…] Na pewno też duży niedosyt czują kibice w Gliwicach. Piast nie zdołał bowiem pokonać beniaminka, remisując 2:2 z GKS Katowice

przegladsportowy.onet.pl – Zrelak pobudził GKS Katowice. Na taki mecz czekał Górak

Bolączką wielu ostatnich beniaminków PKO BP Ekstraklasy był brak skutecznego napastnika. GKS Katowice o wzmocnienie tej pozycji zadbał zawczasu i zbiera tego pierwsze owoce. Trener Rafał Górak odetchnął z ulgą, bo wszystko wskazuje na to, że jego zespół po awansie może być równie skuteczny, co w 1. lidze.

Dwie bramki zdobyte przez Adama Zrelaka w derbowym meczu przeciwko Piastowi Gliwice (2:2) to wyrównanie dorobku strzeleckiego, jakim GKS Katowice mógł pochwalić się… po trzech kolejkach. Wcześniejsze trafienia beniaminka po awansie to fantastyczna bomba Mateusza Marca z dystansu w meczu przeciwko Radomiakowi Radom (1:2) i rzut karny wykorzystany przez Arkadiusza Jędrycha w starciu ze Stalą Mielec (1:0).

sport.fakt.pl – Piast Gliwice walczył o pozycję lidera Ekstraklasy. Nie wyszło! „Mam duże pretensje”

Piast Gliwice przy zwycięstwie u siebie nad beniaminkiem GKS Katowice zostałby liderem Ekstraklasy. Nie wyszło. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2. – Punkt nas nie zadowala. Straciliśmy gola w momencie, kiedy mieliśmy pełną kontrolę na boisku – przyznał szkoleniowiec gospodarzy Aleksandar Vuković.

[…] – Zaczęliśmy mecz nie tak, jak chcieliśmy. Bramka dla GKS po pierwszej, ale bardzo dobrej akcji, sprawiła, że lepiej zaczęliśmy funkcjonować na boisku. Przeważaliśmy, byliśmy bardziej zdecydowani, strzeliliśmy bardzo ładnego gola wyrównującego – stwierdził Vuković.

Piast tuż po wznowieniu drugiej połowy objął prowadzenie za sprawą Michała Chrapka. – Bardzo ciężko pracowaliśmy, by mecz odwrócić i wyjść na prowadzenie. To nie było łatwe na tle dobrze zorganizowanego rywala, broniącego się praktycznie całym zespołem. Mam duże pretensje za sposób, w jaki to prowadzenie oddaliśmy – ocenił Vuković.

W 68. Bartosz Nowak zagrał do wbiegającego na pole karne Zrelaka, ten zmylił obrońców i pokonał bramkarza. Więcej goli nie padło.

weszlo.pl – Piast chciał kontynuować serię, ale Zrelak miał inne plany!

Wojciech Kowalczyk powiedział wczoraj, że wcale nie zdziwi się, jeśli w walkę o mistrzostwo Polski zamieszany będzie Piast Gliwice. Raz, bo ci teoretycznie silni wcale na silnych nie wyglądają, a dwa, Piast prezentuje się solidnie (kiedy solidność może do tytułu wystarczyć). Natomiast jeśli ta teoria ma w ogóle wyjść poza studio Ligi Minus, to gliwiczanie powinni jednak wygrywać u siebie z beniaminkiem.

W tym sezonie na rozkładzie mają już zwycięstwo z wicemistrzem Polski i trzecią drużyną tamtego sezonu (na jej boisku). Teraz poziom trudności był niższy, ale spotkanie z GKS-em nie zakończyło się tak wesoło jak te podobno bardziej wymagające.

Przede wszystkim GKS wyszedł na prowadzenie i to po bardzo składnej akcji – wrzutka Kowalczyka do Zrelaka była przepiękna, jeśli chciał tak zagrać, duża klasa, jeśli nie chciał, szczęściu trzeba pomóc. Niemniej kumaty był też w sytuacji słowacki napastnik, bo urwał się obrońcom i na wślizgu wpakował piłkę do siatki.

Czy można sobie wyobrazić, że taki Musiolik albo Piasecki rozkładają bezradnie ręce, bo do wrzutki niby mają za daleko? No można, nie trzeba do tego umysłu Tolkiena.

I Piast z tym GKS-em miał kłopoty: nie bardzo wiedział, jak za beniaminka się zabrać, Ameyaw przyznawał w przerwie, że gospodarze grają za wolno. Natomiast stały się dwie rzeczy – po pierwsze Piast udowodnił, że ma jakość, po drugie, nie tak sympatyczne historie spotykały już Kowalczyka.

Przy wyrównującym golu (jeszcze przed zmianą stron) głupio stracił piłkę i z tego poszła kontra. Rozczulający był ten wzrok młodziana w kierunku arbitra w stylu „panie sędzio, proszę…”, ale Kwiatkowski – słusznie – ani myślał reagować. Z kolei przy drugim trafieniu Kowalczyk był tym, od którego strzał się odbił i zmylił Kudłę.

Natomiast i tak nie byłoby tych trafień, gdyby nie wspomniana jakość. Gorszy piłkarz niż Ameyaw kopie w gołębie, a on po długim rogu od słupka do bramki. Z kolei choć Chrapek wcale nie miał najlepszego dnia, to znów – jak z Legią – nie podpalił się w polu karnym i dał sobie szansę na trafienie, co przy współpracy z Kowalczykiem się stało.

I wydawało się, że to koniec, że GKS w tym meczu zaproponował już wszystko, co miał, bo po golu na 2:1 dość długo nawet nie potrafił się zbliżyć do pola karnego przeciwnika – nie mógł marzyć o jakimkolwiek strzale, a co dopiero o takim celnym. Tyle że tak jak Piast ma jakość, tak GKS ma co najmniej dwóch piłkarzy, którzy mogliby grać wyżej w tej lidze, niekoniecznie w barwach beniaminka.

Nowak i Zrelak. Pierwszy świetnie wypatrzył drugiego w polu karnym, a ten nawinął Czerwińskiego jak dziecko i zapakował na remis.

Remis, który utrzymał się do końcowego gwizdka. A teoria Kowala może mieć tę lukę, że Piast nie bardzo ma zmienników – dziś Vuković wpuścił Rosołka, Szczepańskiego, Munoza, Huka i Kostadinova. Jeśli to mają być posiłki, to raczej mówimy o kromce chleba z ułamkiem masła, a nie o solidnym daniu.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Blaszok Kibice Piłka nożna SK 1964

Wszyscy do Zabrza!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Kibice GKS Katowice prowadzą zapisy na derbowy mecz z Górnikiem, który zostanie rozegrany we wrześniu w Zabrzu. Przedstawiamy najważniejsze informacje organizacyjne.

Przypomnijmy, że „Śląski klasyk” w rundzie jesiennej tego sezonu będzie miał miejsce na Roosevelta, a dokładna data to sobota 21 września. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 20:15. Górnik udostępnił kibicom GieKSy 4200 biletów, a dziś rozpoczęły się zapisy.

Koszt biletu to 30 złotych dla małolatów (rocznik 2008 i młodsi) oraz 60 złotych dla całej reszty. Jest to „wyjazd” masowy – zapraszamy całe rodziny. Mogą na niego jechać również kobiety.

Zapisy prowadzone są u przedstawicieli dzielnic i FC, w Stowarzyszeniu Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” (dołącz do nas) oraz w oficjalnym sklepie kibiców GieKSy „Blaszok” (ul. Św. Stanisława w Katowicach). Uwaga! Płatność za wyjazd w „Blaszoku” TYLKO gotówką!

Na sektory przeznaczone dla kibiców GKS Katowice wpuszczane będą jedynie osoby posiadające żółtą koszulkę oraz szal.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

30 lat czekania na… Ajax Katowice

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Takie mecze zapisują się złotymi zgłoskami w historii klubu, jak i na trwałe wchodzą do pamięci kibiców. Sam choć mam bardzo pamięć do meczów (choć ostatnio złapałem się na tym, że nieco słabszą niż kiedyś – wiek robi swoje), to na palcach jednej lub dwóch rąk policzyłbym te naprawdę spektakularne, do których mam największy sentyment, do meczów, po których cała Ziemia się zatrzęsła, niepokojąc okolicznych kosmitów.

Wspomniana w przedmeczowym felietonie Legia 1:0 po golu Yahai. Wisła 1:0 po golu Adamczyka. Słynna remontada w Szczecinie 4:3. Wielkosobotnia potyczka z Wojskowymi i 3:3. Z ostatnich czasów na pewno do tego grona wejdzie mecz z Wisłą i Arką z poprzedniego sezonu. Ale naprawdę tego jest niewiele.

Starsi niż ja kibice dokładają oczywiście 4:1 z Górnikiem w finale Pucharu Polski, mecze z Benfiką i Bordeaux (niektórzy także z Rangersami) czy ligowy triumf z Legią 3:1 w 1994 roku.

Wydaje się, że spotkanie z Jagiellonią również będzie miało swoje miejsce w tym „panteonie” wielkich meczów. Nie tylko z powodu wyniku, ale z powodu… wszystkiego. Dla nas kibiców to był mecz idealny.

Ostatni mecz z urzędującym Mistrzem Polski, GKS rozegrał 12 marca 2005 (przegrana z Wisłą w Krakowie 0:1), a ostatnie spotkanie u siebie z broniącym tytułu zespołem – dosłownie 20 lat temu (+5 dni), czyli 21 sierpnia 2004 – z Białą Gwiazdą ulegliśmy przy Bukowej 0:3.

Gdy poszukamy ostatniego zwycięstwa z aktualnym w danym czasie Mistrzem Polski musimy sięgnąć jeszcze głębiej. 14 maja 1997 katowiczanie w półfinale Pucharu Polski wygrali 2:0 z wielkim Widzewem śp. Franciszka Smudy, uhonorowanego minutą ciszy na polskich stadionach.

Swoją drogą w tym miejscu mały wtręt – oczywiście pamiętając, że minuta ciszy była także dla śp. Mariana, legendarnego kibica GieKSy, szacunek za to, że zarówno kibice, jak i… sędzia stanęli wczoraj na wysokości zadania, nie robiąc z tej „minuty” jakichś żałosnych 10 sekund, tylko rzeczywiście dając solidny moment zadumy. Jak również to była rzeczywista cisza, a nie tak jak na Widzewie, kiedy to miejscowy zapiewajło zaczął się drzeć „jedziemy, cały stadion śpiewa z nami” po czym rzeczywiście skandowane było nazwisko Franciszka Smudy. No fajna inicjatywa, ale… to nie jest ten moment. Dokładnie to samo można czy nawet należy zrobić, ale zaraz po zakończeniu minuty ciszy.

Ostatnie zwycięstwo ligowe z urzędującym Mistrzem Polski, to wspomniana wygrana z Legią Warszawa 3:1, a miało to miejsce 28 sierpnia 1994, czyli niemal dokładnie 30 lat temu.

Przy okazji natomiast wspomnianego meczu z Widzewem przypomniała mi się taka anegdotka. Moja klasa miała wówczas wycieczkę szkolną do Rycerki i ubolewałem bardzo, że nie mogę być na meczu. Nie mieliśmy jak się dowiedzieć wyniku (internet dopiero raczkował), więc czekaliśmy z niecierpliwością na serwis sportowy po wiadomościach i całą grupą… oglądaliśmy te wiadomości, które ciągnęły się w nieskończoność. Mieliśmy iść z panem od WF-u, który zgodził się z nami jechać na wycieczkę (wychowawczyni nie chciała), pograć w kosza i tenże pan Gnieźniński (pozdro Błażej) już zdenerwowany nas ciągle popędzał. W końcu nastał ten serwis sportowy i dowiedzieliśmy się wyniku oraz zobaczyliśmy bramki – wpadliśmy w euforię – GieKSa znów zagra w finale Pucharu Polski.

A wspomniana anegdotka, to sytuacja, gdy już w tego kosza grać poszliśmy. Kręcił się tam jakiś miejscowy pijaczek, z którego – jako gówniarze – robiliśmy sobie podśmiechujki. Mówiliśmy mu:

– A wie pan, że GKS wygrał z Widzewem?

On na to zdziwiony i zszokowany:

– Wygrał z Widzewem?! Mistrzem Polski?!

I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybyśmy po kilku minutach znów do niego nie podeszli z pytaniem:

– A wie pan co? GKS Katowice wygrał z Widzewem.

Jego reakcja znów była bezcenna:

– Serio?! Wygrał z Widzewem?! Mistrzem Polski?!

Sytuacja powtórzyła się 4-5 razy. Nie wiem czy to my go trollowaliśmy czy on nas. W każdym razie nie muszę nigdzie sprawdzać, bo wystarczy, że przypomnę sobie tę sytuację i wiem, że Widzew był wtedy Mistrzem Polski.

Cóż to było za spotkanie! (Z Jagą, a nie z pijaczkiem z Rycerki).

Katowiczanie „wymęczyli rywala” (cytat z trenera Góraka) i wypunktowali go jak rasowy pięściarz. GKS – zespół na dorobku w ekstraklasie – pokonał Jagiellonię jej własną bronią. Plus zaangażowaniem i czynnikami typowo piłkarskimi. Widać, że szkoleniowiec jest dumny z tego, że obrana taktyka okazała się słuszna i skuteczna. I nie ma się co dziwić.

A Adrian Siemieniec? Od swojej własnej broni poległ. Z jednej strony należy szanować młodych trenerów, którzy chcą wprowadzić coś nowego, grać po europejsku czy światowemu, ale trzeba mierzyć siły na zamiary, być elastycznym i przede wszystkim nie doprowadzać do przesady. Oczywiście od zmiany przepisów pozwalających bardziej swobodnie rozgrywać piłkę od „piątki” wiele drużyn zaczęło sobie klepać kilka metrów przed swoją bramką – i nawet wielkie drużyny, chyba nawet City – straciły z tego jakieś gole.

Problem w tym, że Jagiellonia najchętniej rozgrywałaby piłkę na swojej linii bramkowej i nawet jak się ją trzepnie w głowę, nie zmienia schematu. Przed oczami mam bramkarza Abramowicza, który stoi nieruchomo z piłką na swoim 4-6 metrze i się patrzy. Totalnie statyczna sytuacja. Przez chwilę piłkarze GKS nie podchodzą tylko czekają, potem nieśmiało ruszają i dopiero golkiper coś robi z piłką.

Powiedziałbym, że GKS w trakcie meczu zorientował się, że coś można na tym ugrać. Ale nie! Katowiczanie wiedzieli o tym od samego początku, dlatego od razu zaangażowali 2-3 zawodników do pressingu i przyniosło to bramkę już na samym początku. Potem za każdym razem, kiedy Jagiellonia sobie rozgrywała piłkę może na szerokości boiska, ale max 10 metrów od linii końcowej – pachniało to naszym przechwytem. Drugi gol padł również po przejęciu piłki rozgrywanej europejsko przez obrońców.

W magazynie Liga+ Extra Tomasz Wieszczycki zażartował, że Jagiellonia grała w czwartek z Ajaxem Amsterdam, a teraz zagrała z Ajaxem Katowice. Zresztą opinie w środowisku dziennikarskim są zgodne, GKS zasłużył na to zwycięstwo i zwłaszcza w drugiej połowie – był zespołem lepszym.

Nie byłoby jednak aktywów po naszej stronie właśnie bez obrania pewnej polityki na ten mecz. Mogliśmy się po prostu cofnąć i czekać beznamiętnie na rywala. Wtedy prawdopodobnie mielibyśmy flaki z olejem lub ewentualnie jakieś ataki pozycyjne Jagielloni, które w końcu zakończyłyby się wciśnięciem jednej lub dwóch bramek.

Na szczęście potwierdziło się to, co pisałem po meczu z Motorem, że taki mecz raz na jakiś czas się zdarza, ale potem jest lepiej. I teraz spotkanie z Jagą przypominało bardziej to z Rakowem, ale jeszcze dwa stopnie wyżej. Katowiczanie nie wygrali fuksem. W drugiej połowie Mistrz Polski na Bukowej nie istniał. GieKSa stwarzała sobie sytuacje, może nie super klarowne, ale niezłe. I gdyby w końcówce wykorzystać lepiej swoje kontry – mecz można było zamknąć wcześniej.

Kilku zawodników zapunktowało mocno u kibiców, jak i trenera Rafała Góraka. Może na chwilę odsapnie od krytyki Dawid Kudła, który wtedy kiedy miał wybronić – wybronił bardzo dobrze. Obrona nie dała za bardzo pograć Jagiellonii, a interwencja w powietrzu Marcina Wasielewskiego, ta jego akrobacja, to był defensywny majstersztyk. Czekamy na więcej, jeśli chodzi o Bartosza Nowaka, ale przecież wypracował bramkę na 1:0. Oskar Repka w tym sezonie spisuje się momentami świetnie, ale do kompletu jeszcze powinien wyeliminować proste błędy, jak ten po którym padła bramka na 1:1 (nie bezpośrednio po stracie, ale konsekwencja po kilkudziesięciu sekundach). Zawodnik jednak znalazł się tam, gdzie powinien przy golu na 3:1.

Adrian Błąd – wiadomo, kapitalne wejście w mecz i dobra gra w środku pola, tutaj należy natomiast zdecydowanie poprawić strzały z dystansu. Borja Galan, wszedł powalczył i strzelił Kowalczykiem bramkę. A wspomniany Mateusz Kowalczyk – rewelacja. W końcu mamy młodego zawodnika, niebojącego się grać w piłkę, agresywnego, pewnego, przebojowego. Kapitalne wzmocnienie GieKSy i teraz 1) oby mu sodówka nie uderzyła, 2) oby wykupić go z Brondby. Fantastyczne spotkanie.

Adam Zrelak to dzik, który swoją siłą, zastawianiem się również daje bardzo dużo. A że strzelać umie, pokazał to w Gliwicach.

Jak GKS Katowice wytrzymał to spotkanie, w tych warunkach, pozostaje tajemnicą. Fizycznie nasz zespół prezentuje się bardzo dobrze i gdy rywale oddychali rękawami, nasi piłkarze nie zatrzymali się, tylko dalej żwawo hasali po boisku. Niesamowite jest to, że nie musieliśmy za bardzo drżeć w końcówce o wynik meczu, bo Jagiellonia nie potrafiła zaatakować. A gdy – za przeproszeniem – zaczęła się palić dupka – Abramowicz nagle zaczął grać lagi na aferę. Można wręcz było zaśpiewać „Lagiellonia, laga, laga, laga!”. Może tak bardzo nie chcą tego przydomku, że grają tak kombinacyjnie od bramki?

Co by nie gadać – to było piękne niedzielne, piłkarskie popołudnie przy Bukowej. Kibice w końcu mogą cieszyć się z gier z najlepszymi i cieszyć się ze zwycięstw. Na rozkładzie mamy zdobywcę Pucharu Polski i Mistrza Polski. Czy to oznacza, że teraz powinniśmy zagrać z Realem czy choćby Atalantą? (taki żart)

Jesteśmy w euforii, ale na dłuższą metę nie ma się co podniecać. Mecz meczowi nierówny i możemy zagrać taki paździerz jak z Motorem, wyrachowany mecz jak ze Stalą, skuteczny jak z Piastem czy po prostu taktycznie-piłkarsko niemal idealny, jak z Jagą. Mimo wszystko na duży plus.

Teraz czeka nas mecz z niemrawym, bezbarwnym Zagłębiem Lubin i na tym tle również musimy umieć się pokazać i zagrać dobrze. Jagiellonia gra specyficznie i na tę specyfikę trener znalazł sposób. Czy na toporność lubinian też znajdzie? Paradoksalnie to zadanie może okazać się trudniejsze. Hegemonem nie jesteśmy. Natomiast wczorajszy mecz pokazał, że potencjał w tym zespole tkwi ogromny.

Kontynuuj czytanie

Blaszok Kibice Piłka nożna SK 1964

Koniec zapisów na derby w Zabrzu!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 30 godzin wykupiliście wszystkie 4200 biletów na sektory GKS Katowice na mecz derbowy z Górnikiem w Zabrzu.

Tym samym zapisy na dzielnicach, FC, stowarzyszeniu kibiców oraz w oficjalnym sklepie kibiców GieKSy „Blaszok” zostały zamknięte.

Przypominamy, że do Zabrza wszyscy jedziemy na żółto i z szalami.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga