Dołącz do nas

Galeria Kibice Piłka nożna

Kibicowska galeria z wyjazdu do Płocka

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do kibicowskiej galerii z wyjazdu do Płocka, gdzie w piątkowy wieczór pojawiło się 582 GieKSiarzy, którzy byli wspierani przez Banik (12) oraz Górnik (4).

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Cracovia kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Cracovia to jedna z najbardziej rozpoznawalnych ekip w Polsce. Pasy wywołują skrajne emocje wśród wszystkich kibiców ze względu na sprzęt, który wprowadzili na ulice Krakowa.

W pewnym momencie, żeby utrzymać się na powierzchni, zaczęli bezwzględnie eliminować wroga. Za te dojeżdżanie Craxa sprawiła, że niektórym imponowali swoją „ostrą grą”, zaś inni słysząc „Cracovia” po prostu byli przerażeni. Hycle sprawili, że ich zespół tułający się głównie na poziomie obecnej drugiej ligi, stał się stricte chuligańskim klubem. Cracovia, uznawana oficjalnie za najstarszy klub w Polsce, dorobiła się 5 tytułów Mistrza Polski, ale wszystkie były w dawnych czasach (1921, 1930, 1932, 1937, 1948). Kibice Craxy, którzy już w połowie lat 80. aktywnie działali na trybunach, pamiętają jedynie końcówkę grania w Ekstraklasie, zaś ich cały zorganizowany ruch kibicowski to jeżdżenie przez niemalże 20 lat po wioskach, aż do 2004 roku, kiedy wrócili do elity. W tym okresie dorobili się renomy potężnej bandy, która siała zamęt i zniszczenie. Mimo grania w niskich ligach stadion przy Kałuży z torem kolarskim miał swój niepowtarzalny klimat, a tradycją stał się noworoczny trening Pasów.

Wrogiem numr jeden jest oczywiście Wisła Kraków, a nienawiść Pasów do Armii Białej Gwiazdy jest tak potężna, że stworzyli jako pierwsi w kraju bandę „anty”. Skład Anty Wisła miał ogromną siłę rażenia, a w Grodzie Kraka spadło, po obu stronach, kilka głów. Nikt tak nienawidził swojego wroga, jak właśnie Cracovia, a liczba gadżetów czy napisów na murach z przekreśloną Białą Gwiazdą jest niepoliczalna. Rynek w Krakowie, na początku lat 90., był oczkiem w głowie chuliganów Pasów, którzy mieli tam swoje interesy. Markowe ubrania „sprowadzane” z Berlina, słynne flyersy, kurtki M65 Alpha czy bejsbolówki Wilson tworzyły na tamte lata casualowy i niepodrabialny styl na kibicowskiej mapie Polski. Wszytsko w parze z ruchem skinów, którzy także odnaleźli się na trybunach KSC. Ich siła rażenia na krakowskim podwórku na początku lat 90. była odczuwalna. Wiślacy nie byli dłużni i dostosowali się do warunków chuliganów Cracovii. Obecnie Kraków to najtrudniejsze/najbardziej patologiczne (niech każdy sam wybierze) miasto w Polsce w kibicowskiej rywalizacji. Górny Śląsk, Trójmiasto czy Łódź mają ostrą wojnę, ale zazwyczaj dochodzi do walk na gołe ręce. Kraków „zatrzymał się w czasie” i tam wciąż trzymanie w rękach gazu i maczet to zestaw wyjściowy. Na ucywilizowanie rywalizacji nie ma widoków, bo wszystko jest tak przesiąknięte interesami, że doszło nawet do podziałów wewnętrznych.

O Pasach, mimo grania w niskich ligach, zrobiło się najgłośniej na meczach kadry, gdzie – podobnie jak Arka Gdynia (ich zgoda od 1988 roku) – szukali rywalizacji z innymi ekipami. Pokazywali swoją siłę, a wchodząc w Wielką Triadę razem z Arką i Lechem Poznań, sprawili że ich pozycja urosła i budziła uznanie w całym kraju. W 1993 roku, przy okazji meczu Polska – Anglia w Chorzowie, z rąk kibica Cracovii zginął fan Pogoni Szczecin – śp. Faraon. Kosa z Pogonią trwa do dzisiaj, a (nie)słynna oprawa z paprykarzem „zadedykowana” Portowcom, wzbudziła w większości kraju niesmak (delikatnie pisząc). Cracovia na meczach kadry pojawiała się regularnie, ale do paktu nigdy nie przystąpiła, mimo że inicjatorem tego (w 1995 roku) była ich zgoda z Gdyni. Jednym z punktów układu było „siódme przykazanie”: 7. Konflikt pomiędzy fanatykami Pogoni Szczecin i Cracovii zostanie uregulowany przez obie zainteresowane grupy, bez wtrącania się szalikowców innych zespołów.

Cracovia obecnie ma bardzo stare i dobrze pielęgnowane sztamy. Z Arka i Lechem od 1996 roku tworzą Triadę. Powstała ona w dniu przybicia sztamy z Kolejorzem, który już wcześniej miał zgodę z Arkowcami. Mają również od 1982 roku zgodę z GKS-em Tychy i od 1985 roku z Sandecją Nowy Sącz. Ostatnia sztama, datowana na 1993 roku, to Tarnovia. Tovia jest jedną z nielicznych ekip, która przetrwała wielkie czystki, gdy Jude Gang robił porządki w 2008 roku. Padły wtedy zgody z Czarnymi Jasło, Koroną Kielce, Stalą Mielec i Viktorią Zizkov. W 2017 roku zakończoną zgodę z Polonią Warszawa, która była jedną z najstarszych relacji w całym polskim ruchu kibicowskim. Niemniej szacunek na linii KSC – KSP pozostał i barwy były akceptowane na obu stadionach. Sytuacja zmieniła się diametralnie, kiedy Wisła Kraków została „wykluczona” i bojkotowana przez polską scenę kibicowską po śmierci śp. Złodzieja z BKS-u Stal Bielsko-Biała. Polonia pierwsza się z tego wyłamała i pojechała na wyjazd. Dla Cracovii sytuacja stała się jasna – koniec barw Czarnych Koszul na Kałuży.

Cracovia ma również dobre relacje z ŁKS-em Łódź, ale nie doczekała się żadnej oficjalnej nazwy. Podobnie jest z Ajaxem Amsterdam – tu był oficjalny układ, ale został zakończony w 2018 roku po meczu Holendrów z AEK w Atenach. Aktualnie utrzymują ze sobą kontakty, ale ta relacja również nie ma nazwy. Dawniej Cracovia miała, jako jedna z nielicznych w Polsce, międzynarodowe kontakty ze znaną europejską ekipą, czyli Frente Atletico (obecnie zgodą Ruchu Chorzów). Historia jest dosyć ciekawa, bo fani Pasów wyjechali do stolicy Hiszpanii w celach zarobkowych, a przechadzając się w pasiastych koszulkach (jakie ma również Atletico) w jednym z barów ściągnęli na siebie uwagę skinów z frakcji „Frente Atletico”. W 1995 roku flaga łącząca Cracovię i Atletico ujrzała światło dzienne i wisiała na Vicente Calderon i… na trzecim poziomie rozgrywkowym w Polsce. W 1996 roku, podczas meczu Ligi Mistrzów Widzew – Atletico w Łodzi, miało dojść do przybicia sensacyjnej zgody. Do Warszawy wyruszyła delegacja Pasów odebrać Hiszpanów z lotniska, ale libacja alkoholowa sprawiła, że nie dało się dojść do porozumienia z ekipą autokarową Pasów, która miała jechać do Łodzi wspierać ekipę z Madrytu. Temat upadł, wyjazd został odwołany, a późniejsze kontakty zaczynały umierać śmiercią naturalną. Taką wersję przedstawił Jude Gang w wywiadzie dla miesięcznika „To My Kibice!”.

Nasza rywalizacja jest naprawdę uboga. Graliśmy ze sobą kilka razy w latach 60., zaraz po tym jak GKS został powołany do życia. Jednak po ostatnim rozegranym meczu na poziomie Ekstraklasy (w 1984 roku), nasze drogi się rozeszły. Na trybunach jeszcze niewiele się działo po obu stronach.

Jesienią 1998 roku los skrzyżował nas w Pucharze Polski. Mimo meczu w środę o 14:00 zainteresowanie wyjazdem było ogromne – reputacja Pasów działała na wyobraźnię. Na zbiórce doszło do mocnej selekcji, nikt z łapanki w tym dniu nie miał prawa jechać i ostatecznie w 180 osób wyruszyliśmy reprezentować GKS Katowice. Łańcuchy, kije od łopat, tasaki i siekiery były naszym ekwipunkiem. Jeszcze na peronie w Katowicach dwóch gości w skórach, w tym jeden używający telefonu komórkowego (co w tamtych latach było niezwykłą rzadkością) zaciekawili kilku GieKSiarzy. Szybko ustalono, że to goście z Craxy przyjechali na obczajkę naszego składu – meldowali ilu nas jedzie i czym dysponujemy. Skończyli w jeden możliwy sposób. W Krakowie policja przed upychaniem nas do podstawionego autobusu, zarekwirowała cały asortyment i dojechaliśmy na stadion, na którym… nic się nie działo, oprócz rzucania kamieniami. W tym dniu fani Ruchu Chorzów jadący z Katowic na Naprzód Rydułtowy byli łapani i bici przez nasz skład. GieKSa wygrała 3:2 i awansowała dalej.

W 2004 roku Pasy wróciły do Ekstraklasy po 20 latach. Ich renoma wciąż była „świeża”. Dla wielu ekip z całego kraju przyjazd Pasów był meczem rundy, bo każdy chciał zobaczyć bandę, o której czytało się w gazetach. Nie inaczej było z nami, a dodatkowym smaczkiem była zapowiadana obecność GKS-u Tychy, z którym wtedy praktycznie się nie widywaliśmy. Ultras GieKSa, która świeżo po Net F@ns GieKSa przejęła pałeczkę w tworzeniu opraw, przygotowała się znakomicie. Po raz pierwszy w historii Blaszok zaprezentował spuszczony z dachu trybuny napis („Pierońskie Hanysy”), co w uzupełnieniu z pirotechniką dało znakomity efekt. W trakcie meczu, w myśl hasła „Sami przeciw wszystkim”, spłonął dywan złożony z szali ekip, z którym mieliśmy nie po drodze. Goście zawitali w 700 osób, w tym 100 z GKS-u Tychy. GieKSa wygrała 1:0.

W maju 2005 roku mieliśmy mecz na Kałuży. Niestety przez zakaz wyjazdowy nie mogliśmy się pojawić. GieKSa przegrała 0:2 i finalnie opuściła Ekstraklasę. Nasze drogi ponownie rozeszły się na lata.

W sezonie 2012/2013 spotkaliśmy się na zapleczu Ekstraklasy. Jesienny mecz zgromadził 3000 osób, a Blaszok zaprezentował oprawę „Jak Rejtan dostępu do świętości bronimy”. Kibiców gości zabrakło, ponieważ w tamtych latach Trybuna Północna została wyłączona z użytku (przez zły stan techniczny), a po jej wyburzeniu czekaliśmy na powstanie nowej klatki.

W marcu 2013 roku graliśmy rewanż. Ciśnienie w naszych szeregach było duże. Dla wielu osób był to wyjazd sezonu, bo mieliśmy zagrać na nowym stadionie Pasów. W Krakowie pojawiliśmy się w 750 osób, w tym wsparcie fanów Banika Ostrava (35), Górnika Zabrze (9) i JKS Jarosław (2). Mimo potężnego mrozu (odczuwalna temperatura to było minus 20 stopni) nasz doping na trybunach stał na wysokim poziomie. Piłkarze polegli 0:1, ale za walkę do końca zostali nagrodzeni brawami.

We wrześniu 2015 roku zagraliśmy ponownie, tym razem w Pucharze Polski. Na środowym wyjeździe pojawiło się 283 Pasów, w tym 60 GKS Tychy, 2 Lech Poznań i jeden przedstawiciel Tarnovii. Od samego początku trwał „festiwal uprzejmości”. Blaszok pożegnał transparentem śp. Bartka. Piłkarze polegli 1:3 i odpadli z rozgrywek.

Po 9 latach udało się nam ponownie zagrać, wreszcie w Ekstraklasie. GieKSiarze jesienią 2024 roku niestety nie mieli możliwości wejścia, ale to pokłosie spotkania Cracovia – Widzew Łódź, na którym obie ekipy hasały po… dachu. Wielka szkoda, bo na murawie mieliśmy znakomite widowisko – GieKSa wygrała 4:3.

Nasz ostatni pojedynek odbył się w maju 2025 roku. Craxa była pierwszą ekipą w historii Areny Katowice, która oficjalnie zasiadła w sektorze gości. W klatce zameldowało się 1077 osób, w tym 217 GKS Tychy i 7 Tarnovia. Był to dla nich zarazem najlepszy wyjazd w historii do Katowic, pobili rekord z 2004 roku. Zaprezentowali zgodową oprawę w asyście pirotechniki. Blaszok w asyście 38 dzielnicowych chorągwi skupił się na dopingu. GieKSa wygrała 2:1, praktycznie utrzymując się w Ekstraklasie.

A w piątek? Wszystkie dzielnice maszerują na GKS Katowice!

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kraksa na Nowej Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Nie był to udany piątek na Nowej Bukowej – GieKSa wysoko przegrała z Cracovią. Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Czy nas na to stać?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do tekstu naszego kibica Bartka, który podzielił się swoją opinią po zamknięciu okna transferowego. Jeśli chcielibyście, aby Wasz tekst ukazał się na łamach GieKSa.pl, to zapraszamy do nadsyłania ich na maila gieksainfo[at]gmail.com.

Wydźwięk tego artykułu byłby pewnie inny zaraz po meczu z Radomiakiem, kiedy zacząłem spoglądać w górę tabeli i liczyć kogo moglibyśmy wyprzedzić, żeby zająć piąte miejsce. A inny jest dzisiaj po obejrzeniu harców naszych zawodników w Gdańsku.

Nie znam się na piłce, chciałem zwalniać trenera Góraka półtora roku temu, totalnie nie doceniłem potencjału Repki. To, w jakim byłem błędzie, najlepiej potwierdził poprzedni sezon, w którym prezentowaliśmy się bardzo solidnie, szkoleniowiec szybko wkomponował nowych zawodników do drużyny i gołym okiem było widać jakość. Poprzednie okienka transferowe były bardzo dobre. To, co je łączyło, to fakt, że przychodzący zawodnicy od razu wchodzili do drużyny i byli po prostu lepszymi piłkarzami niż ich poprzednicy. Wystarczy wspomnieć o Nowaku, Kowalczyku, Zrelaku, Kuusku, Galanie, Bergierze czy Czerwińskim.

Tego lata wywróciliśmy racjonalną strategię transferową do góry nogami. Podpisaliśmy kilku zawodników po przejściach, żadnego pewniaka. Na papierze i czysto teoretycznie nasze transfery mają sens – odmłodziliśmy skład, wzmocniliśmy się głównie Polakami. Większość osób, w tym i ja, powiedziałaby „super”. Natomiast brakuje jakości na „już” i nie załataliśmy dziur. Gdzie na przykład nowy trzeci obrońca, który byłby pewniakiem do pierwszego składu? W pierwszej wersji tego tekstu (ostatecznie nieopublikowanej) pisałem: „Jestem przeciwnikiem chaotycznych transferów, skoro już obraliśmy taką drogę, to poczekajmy, nawet na Rosołka. Jeżeli zaraz do składu przyjdzie Czarnogórzec, Bośniak albo stary Słowak pierwszy będę bił na alarm”. W międzyczasie podpisaliśmy… Norwega, Holendra, Białorusina. Oby załatali dziury w składzie, a nie okazali się ligowym dżemikiem. Nie jest to jednak klucz transferowy z poprzednich okienek. Rodzi nowe wyzwania dla trenera w postaci zarządzania międzynarodową szatnią, w której – przez ogólną liczbę zawodników w kadrze – nie każdy dostanie tyle szans, ile by chciał. 

Wajcha wzmocnień za bardzo poszła w kierunku ryzyka – odbudowy zawodnika czy wydobycia potencjału. Mając tak uniwersalnych zawodników jak Galan, Czerwiński, Nowak, Wasielewski wystarczy nam kadra 18-19 jakościowych zawodników, uzupełnionych o młodzież. Tak byłoby zdrowiej, także dla budżetu.

Nie chcę się znęcać nad Rosołkiem. Natomiast to jest podobny przypadek jak Arak – to, że wiele portali ma z nich używanie, nie bierze się z niczego. Jego szanse powoli się kończą, z Arką wszedł na końcówkę. Jak mamy go zbudować, skoro realnie jest trzecim napastnikiem?

Łukowski poprzedni sezon w Widzewie miał do zapomnienia, a wcześniejszy z poważną kontuzją. Udany w Koronie był trzy lata temu. Zagrał u nas na razie 45 minut i zastanawiam się, dlaczego podpisaliśmy z nim kontrakt. 

Paluszek najpierw w ogóle nie pojawiał się na boisku, więc zastanawiałem się, czy czasem nie jest szóstym obrońcą w hierarchii. W takiej roli wolałbym oglądać jednak Jaroszka, dla którego GieKSa jest wyjątkowa. Paluszek miewał kłopoty z kontuzjami, a dziś już wiemy, że wypadł nam na dobrych kilka miesięcy.

Filip Rejczyk to regularny młodzieżowy reprezentant kraju. Na pewno ma duży potencjał, ale potrzebuje minut. Na razie gra tylko ogony. Rozgrzewkę przed meczem z Zagłębiem zaczął w kółeczku z innymi juniorami, a nie pozostałymi rezerwowymi. Jeżeli decydujemy się na takiego chłopaka, to niech po prostu gra…

Transfer Buksy sam się wyjaśnił, więc nie będę się na ten temat rozpisywał. 

Nie mam też przekonania, czy dalej potrzebujemy Marca, Milewskiego i Rogali. Marzec już w zeszłej kampanii grał mało, a Rogala jest po poważnej kontuzji. Trener jest zapewne zadowolony, że ma 25-26 zawodników w kadrze na poziomie co najmniej pierwszej ligi. Czy to jednak nie za dużo? Czy jak będzie potrzeba, żeby ktoś zagrał w sezonie 90-150 minut, to nie lepiej postawić na juniora (Bród, Trepka, oddany Krawczyk)? Pewnie młodzi będą trochę odstawać, ale klub oszczędzi.

Dwa ruchy transferowe oceniam bardzo pozytywnie. Wędrychowski robi dużo wiatru i mam nadzieję, że stanie się także efektywny. Pokazał się z dobrej strony z Zagłębiem i Rakowem, może być z niego sporo pożytku. Łukasiak w środku pola jest przyzwoity, brakuje mu niestety konkretów i razi złymi wyborami pod polem karnym przeciwnika. Wolę Łukasiaka w pierwszym składzie niż Milewskiego albo Boscha.

Wielką niewiadomą są trzy ostatnie transfery. Szkurin ma renomę w lidze i to jest jedyny transfer do pierwszego składu, który zrobiliśmy tego lata. Oby obronił się piłkarsko, a nie pogubił mentalnie – różne portale donoszą, że to trochę „fochowaty” zawodnik. Marković miał fajne wejście z Lechią i też warto byłoby dać mu szansę od początku. Bosch natomiast był najsłabszym naszym piłkarzem w Gdańsku. Nie brał na siebie odpowiedzialności, nie szukał gry, przez co nie mieliśmy środka. To, że pierwsza połowa została totalnie przespana, to w dużej mierze jego wina. Ale poczekajmy.

Jeszcze długi sezon przed nami. Mecze u siebie napawają optymizmem – jesteśmy intensywni, agresywni w pressingu i skuteczni w stałych fragmentach gry. Liczę na to, że jeśli przełamiemy jakiś trend, to ten zły na wyjazdach, a nie dobry domowy. Nie można zapominać, że odeszli od nas jakościowi zawodnicy. Rezerwowy u nas Drachal gra w Jagiellonii, Szymczak poszedł do Belgii, Repka jest fundamentem Rakowa, a Bergier strzela w Widzewie.

Żeby zarobić na Łukasiaku, Wędrychowskim, Rejczyku czy Rosołku (rozmarzyłem się), to trzeba dać im grać. Tymczasem nasze zakupy „last minute” zablokują im miejsce. Trener musi zarządzić szatnią, prezes finansami, a dyrektor nawiązać transferami do poziomu z 2024 roku. Mimo wszystko wierzę, że… będzie dobrze!

Bartek

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga