Przed meczem z Wisłą Puławy zastanawialiśmy się czy GieKSa zdoła przedłużyć zwycięską passę o kolejny mecz. Trzy wygrane spotkania pod rząd nie zdarzają nam się często, ostatni taki wyczyn miał miejsce jesienią 2013 roku czyli 3 lata temu! Skład który miał tego dokonać wyglądał następująco:
Nowak – Abramowicz, Kamiński, Praznovsku, Czerwiński – Prokić, Kalinkowski, Zejdler, Mandrysz – Goncerz, Lebedyński
Warto odnotować, że już po tygodniu obecności w Katowicach Mikołaj Lebedyński, dostał szansę od trenera i wystąpił od pierwszej minuty.
Pierwszy strzał (niecelny) miał miejsce w 8. minucie. Prokić przyjął źle wybitą piłką i od razu prostopadłym podaniem uruchomił Goncerza, ten będąc w asyście obrońcy rywala uderzył w boczną siatkę bramki strzeżonej przez Nazara Penkovetsa. Kilka minut później niestety katowiczanie stracili bramkę. Skrzydłem przedarł się jeden z zawodników gości, ograł naszego piłkarza i wystawił piłkę Prozakowi, ten bez problemu umieścił ją w siatce. Wisła Puławy mogła podwyższyć prowadzenie w 15. minucie. Ładnie piłkę do Konrada Nowaka przedłużył Szczotka, ten będąc praktycznie sam na sam z naszym bramkarzem został dogoniony przez Kamińskiego i zablokowany. Katowiczanie byli częściej przy piłce, lecz atak pozycyjny nie był w tym dniu naszą najmocniejszą stroną. Rywale natomiast znakomicie kontrowali. Jedna z kontr mogła zakończyć się kolejną bramką dla gości, jednak przy próbie lobu piłka odbiła się od głowy Sebastiana Nowaka, który znajdował się w okolicach 10 metra. W 25. minucie Czerwiński dał wyraźny sygnał do ataku. Świetnie ograł przeciwnika, przedarł się w pole karne i wystawił piłkę do Prokića, ten niestety trafił w przeciwnika a dobitka Goncerza była bardzo niecelna. Katowiczanie próbowali swoich sił w stałych fragmentach gry, we wrzutach, prostopadłych podaniach lecz we wszystkich tych elementach brakowało dokładności. W 34. minucie Lebedyński został dobrze obsłużony przez Abramiwcza, jednak jego strzał głową minął bramkę rywala. 100% okazję miał Goncerz w 37. minucie. Piłkę idealnie dośrodkował młody Mandrysz a strzał naszego kapitana instynktownie wybronił Nazar Penkovets. Kilka minut później, Czerwiński powtórzył akcję z 25 minuty znów ograł rywala, wystawił piłkę na 5 metr a tam piłkę z wielkim poświęceniem blokują rywale. W doliczonym czasie gry znów katowiczanie stworzyli sobie bardzo dobrą sytuacje. Piłkę dośrodkowaną przez Czerwińskiego przyjął Abramowicz, uderzył mocno i celnie niestety piłkę wybili z bramki zawodnicy z Puław.
Katowiczanie z animuszem rozpoczęli drugą cześć spotkania. Prokić wywalczył rzut rożny. Piłka po tym stałym fragmencie gry spadła pod nogi stającego na 5 metrze Lebedyńskiego, ten zaskoczony zbyt lekko uderzył piłkę. GieKSa przełamała niemoc w 60 minucie. Lebedyński otrzymał piłkę przed polem karnym, odegrał Goncerzowi a ten strzałem pod poprzeczkę pokonał Penkovetsa. Nie minęło kilka minut a katowiczanie wyszli na prowadzenie. Zawodnik z Puław odbił piłkę ręką w polu karnym i sędzia podyktował rzut karny. Goncerz pewnie wykorzystał jedenastkę. Nasz kapitan poczuł krew i szukał okazji na zdobycie trzecie bramki strzałem z półobrotu albo z dystansu. GieKSa w dalszym ciągu grała dobrze w ofensywie i mądrze w obronie nie dając groźnemu rywalowi dojść do słowa. W ostatnich sekundach meczu strzał rozpaczy oddał zawodnik gości i trafił w poprzeczkę.
Cóż to był za horror na Bukowej w dniu dzisiejszym. Rywale już w swojej pierwszej akcji zdołali zdobyć bramkę, natomiast nasza drużyna w pierwszej połowie waliła głową w mur. W drugiej odsłonie meczu GieKSa w przeciągu kilku minut strzeliła dwie bramki i zdobyła 3 punkty przedłużając znakomitą passę zwycięskich spotkań.
schranzcorps
9 września 2016 at 21:29
i gitaraaaaaaaaaaaaaaaaaaa !!!!!!!!
MorGi
10 września 2016 at 00:41
Od bajtla ciulom na GieKSa.Mom nadzieja że si nie zawieda!
schranzcorps
15 grudnia 2016 at 17:45
BrAWO WY
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
schranzcorps
15 grudnia 2016 at 17:46
BrAWO WY!!