Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska czapa czyli – co słychać w sieci?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Porażkę GieKSy uznano za niespodziankę – taki jest ton komentarzy po tym meczu.

 

katowickisport.pl – Czarni szybko rozprawili się z GKS-em

Siatkarze GKS-u Katowice niespodziewanie (i w zaledwie 80 minut) polegli z Cerradem Czarnymi Radom 0:3. Choć szanse obu zespołów były równe, to goście dość szybko „ustawili” katowiczan zagrywką. Gospodarze nie mogli się pogodzić z taką porażką, ale nie mogą jej długo rozpamiętywać, bo już w środę grają w Jastrzębiu.

Poczatek w wykonaniu gości był niemrawy i gospodarze bez problemu uzyskali kilkupunktową przewagę. Jednak wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że przyjezdni szybko mogą odzyskać równowagę. Popisali się serią 4 pkt. i wyszli na prowadzenie 13:11. Gospodarze kilka razy doprowadzli do remisu, w końcowych fragmentach nie obyło się bez błędów z jednej i drugiej strony. Nieco większą precyzją wykazali się siatkarze z Radomia i oni zapisali inauguracyjnego seta po stronie plusów. Po tej partii goście nabrali pewności siebie i już od początku następnej zaczęli skrzętnie budować przewagę. W połowie seta wynosiła już 6 pkt. Bartłomiej Bołądź oraz jego koledzy dysponowali zdecydowanie większą siłą w ataku, zaś blok katowiczan nie był szczelny. Wygrana tego seta przyszła gościom stanowczo zbyt łatwo. 10-minutowa przewa dla jednych i drugich zawsze stanowi sporą zagadkę. Gospodarze zbyt długo nie przebywali w szatni i pewnikiem odbyła się szybka odprawa w wojskowym stylu. O tyle poskutkowała, że tym razem od pierwszej piłki rozgorzała walka punkt za punkt. A końcowe fragmenty były emocjonujące. Kiedy w polu serwisowym pojawił się Łukasz Wiese, zdobył 2 „oczka”, dzięki którym goście wyszli na prowadzenie 22:21. Jednak wszystko rozegrało się w grze na przewagi. I, podobnie jak w I secie, szczęście uśmiechnęło się gości, którzy zdobyli decydujące punkty po autowych blokach katowiczan.   (…)

siatka.org – PlusLiga: Katowiczanie pokonani u siebie przez Czarnych Radom

Siatkarze Cerradu Czarnych Radom dobrze będą wspominali swoją wyprawę do Katowic. Podopieczni trenera Roberta Prygla pokonali 3:0 dobrze spisującego się w tym sezonie beniaminka i zgarnęli trzy bardzo cenne punkty. Katowiczanie w trzeciej partii byli blisko przedłużenia meczu, ostatecznie przegrali jednak trzeciego seta 27:29.

Podopieczni Piotra Gruszki spotkanie rozpoczęli z wysokiego C, spora w tym zasługa Karola Butryna. Kolejne zagrania atakującego beniaminka PlusLigi wyprowadziły GKS na minimalne prowadzenie (2:0). Dystans dość szybko wzrósł, czujność na siatce Kapelusa i skuteczność gospodarzy w kontratakach miała odzwierciedlenie na tablicy wyników (7:3). Miejscowi tego rytmu gry nie utrzymali jednak zbyt długo, błędy własne na siatce i zagrania Żalińskiego pomogły radomianom zniwelować dystans. A kiedy w polu serwisowym gości pojawił się Emanuel Kohut, goście odzyskali kontakt punktowy (8:7). Początkowo utrzymywała się minimalna zaliczka GKS-u, jednak przy problemach w przyjęciu serwisu Smitha katowiczanie pozwolili rywalom przejąć kontrolę nad rywalizacją. W kontratakach regularnie punktował Kohut, a znajdujący się pod ścianą gospodarze seriami popełniali błędy własne i po dotknięciu siatki przez Sobańskiego to zespół trenera Prygla prowadził 16:14. W tej części meczu szans w ataku nie marnował Wojciech Żaliński, na zagrania rywala odpowiadał Rafał Sobański i przy grze punkt za punkt w lepszej sytuacji byli radomianie. Nie brakowało widowiskowych wymian, i tak jedną z dłuższych akcji w secie zakończył autowy atak Butryna. Atakujący GKS-u w kluczowym fragmencie seta nie imponował skutecznością, brak kończących zagrań w ataku niwelując celnymi serwisami. W ślady swojego kolegi poszedł Kalembka i przy stanie 22:22 gra rozpoczęła się praktycznie od nowa. Podopieczni Roberta Prygla nie pozwolili rywalom na zbyt wiele, kończąc odsłonę efektownym blokiem na Butrynie (23:25).  (…)

 

sport.pl – Cerrad Czarni wypunktowali beniaminka PlusLigi. Trzy punkty radomian w Katowicach!

Siatkarze Cerradu Czarnych Radom zanotowali szóste zwycięstwo w tym sezonie PlusLigi. Podopieczni trenera Roberta Prygla ograli GKS Katowice 3:0 i to w stolicy Górnego Śląska! Przyjezdni w najlepszy z możliwych sposobów zareagowali na porażkę przed tygodniem u siebie z Jastrzębskim Węglem (1:3). Wyciągnęli wnioski, zminimalizowali błędy własne i w efekcie po raz pierwszy w tym sezonie wygrali na wyjeździe bez starty seta! Katowiczanie stawiali zacięty opór, ale byli bezradni wobec boiskowej postawy „Wojskowych”.  (…)

Po następnej rozgrywce przyjezdni mieli już „dwie pieczenie”. Po pierwsze prowadzili 2:0 w setach, a pod drugie zdobyli już co najmniej punkt do klasyfikacji PlusLigi. Nie ma wątpliwości, że zespół z Radomia tym razem wypunktował miejscowych zdecydowanie. Gospodarze trochę w tym pomogli, bo popełniali proste błędy. Miedzy innymi po nieudanym ataku rezerwowego w tym meczu Belga Gerta Van Walle goście zdobyli 20 punkt w partii. W tym momencie GKS miał na swoim koncie zaledwie 13 oczek. Ostatecznie Czarni wygrali do 19, bo Belg znów posłał swój atak poza boisko. W odsłonie, która jak się okazało kończyła konfrontację, radomianie i ich rywale toczyli wyrównany bój. Katowiczanie mieli nawet piłkę setową, ale Czarni nie dość, że ją obronili to potem zdołali zgarnąć seta i cała pulę. W decydującym momencie meczu Czarni mieli swego asa, czyli atakującego Bartłomieja Bołądzia. Leworęczny zawodnik zdobył dwa ostatnie punkty w meczu. Oba w kontrataku!  (…)

sportowefakty.wp.pl – GKS Katowice – Cerrad Czarni Radom: udany rewanż na Ślązakach.

W 13 kolejce PlusLigi Cerrad Czarni Radom wzięli rewanż za ostatnią przegraną z Jastrzębskim Węglem. Wygrali na wyjeździe z innym śląskim zespołem, GKS-em Katowice 3:0. To już drugie spotkanie radomian w ostatnim czasie z zespołem ze Śląska. W meczu z GKS-em zawodnicy Roberta Prygla chcieli zaprezentować się lepiej niż w przegranym ostatnio starciu z Jastrzębskim Węglem.

Na początku gra Czarnych nie wyglądała zbyt dobrze, bo gospodarze postawili im trudne warunki. Dobry rytm od razu złapał Tomasz Kalembka, który już w pierwszych akcjach punktował blokiem i atakiem. GKS szybko wypracował przewagę (5:1). Receptą na skuteczność katowiczan okazała się zagrywka. Czarni zaczęli odrabiać straty, gdy piekielnie mocno serwował Emanuel Kohut, a gdy w polu serwisowym pojawił się David Smith, goście wyszli na prowadzenie. Dzięki zagrywce w środkowej fazie seta, to przyjezdni dyktowali warunki gry, jednak siatkarze z Katowic przebudzili się w końcówce partii. Dwie świetne akcje Serhiya Kapelusa na kontrze dały gospodarzom impuls do odrabiania strat. W kluczowych wymianach Ślązakom zabrakło jednak dokładności i to radomianie wygrali odsłonę. Rozpoczęcie drugiej partii było znacznie bardziej wyrównane. Widać było, że podopieczni Roberta Prygla wyciągnęli wnioski, bo już od pierwszego gwizdka drugiego seta wzmocnili zagrywkę i to im się opłaciło. GKS cały czas był w defensywie przez problemy z dokładnym dograniem piłki do siatki (9:12). Błędy rywali napędzały grę Czarnych. Zawodnicy z Radomia coraz śmielej poczynali sobie w ofensywie. Na dobre rozegrał się Wojciech Żaliński, zamiary przeciwników odczytywał David Smith (16:22). Trener Gruszka próbował ratować seta zmianami, ale roszady na rozegraniu i przyjęciu niewiele dały. Przewaga gości była tak duża, że mimo kilku udanych akcji katowiczan przyjezdni dowieźli dobry wynik do końca (16:25).  (…)

 

siatkowka24.com – PlusLiga: Czarni wywożą z Katowic trzy punkty

Tegoroczny beniaminek przed własną publicznością musiał uznać wyższość siatkarzy z Radomia. Wojskowi pokonali GKS w trzech setach. Gospodarze tylko w trzecim secie stawili stanowili zagrożenie dla Cerradu.  (…)

Dziesięciominutowa przerwa elektryzująco podziałała na katowiczan, którzy przystąpili do walki w trzecim secie w nieco innym składzie. Piotr Gruszka chcąc poderwać swoją ekipę do walki postanowił dokonać zmian na pozycji atakującego i rozgrywającego, dzięki czemu na boisku zameldował się Gert Van Walle oraz Maciej Fijałek. I może to właśnie dlatego gra GKS-u w końcu zaczęła iść odpowiednimi torami. Gospodarze przez bardzo długi czas prowadzili w tym secie. Czarnym dopiero w końcówce udało się przejąć inicjatywę, dzięki zagrywkom Łukasza Wiesa, goście z Radomia wyszła na jednopunktowe prowadzenie (22:21). Jednak zwycięstwo w tym secie podopiecznym Roberta Prygla wcale nie przyszło tak łatwo, GKS walczył bowiem do samego końca. Seta i cały pojedynek zakończył atak Żalińskiego po rękach Sobańskiego (29:27).  (…)

wksczarni.pl – Zwycięstwo w Katowicach! Michał Kędzierski MVP

Cerrad Czarni Radom wrócili na zwycięską ścieżkę. Podopieczni Roberta Prygla w sobotnie popołudnie pokonali na wyjeździe GKS Katowice w trzech setach!

Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy „odskoczyli” drużynie z Radomia na trzy punkty (6:3). Cerrad Czarni potrafili jednak odbudować swoją dobrą grę i objęli prowadzenie (19:17). Bartłomiej Bołądź zakończył pierwszą odsłonę efektownym blokiem (25:23). Drugą partię otworzył remis 3:3. Doskonała gra w obronie zaowocowała wysokim, bo aż sześciopunktowym prowadzeniem radomian (17:11). Wojciech Żaliński zakończył drugiego seta mocnym atakiem z lewego skrzydła (19:25).

Po dziesięciominutowej przerwie większą koncentracją wykazali się zawodnicy GKS-u Katowice (4:3). Trzecią odsłonę charakteryzowała gra „punkt za punkt”, której efektem był remis 15:15. Kiedy w polu serwisowym pojawił się Łukasz Wiese goście wyszli na prowadzenie 22:21. Ten bardzo wyrównany set, jak i cały mecz, wygrali Cerrad Czarni Radom po bardzo emocjonującej końcówce (29:27).

Dwa decydujące punkty zdobyli Wojciech Żaliński i Bartłomiej Bołądź. Najbardziej wartościowym zawodnikiem spotkania został wybrany natomiast Michał Kędzierski.  (…)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga