Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska czapa czyli – Co słychać w sieci?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po trzech porażkach z rzędu GKS-u, coraz trudniej o optymizm, starcie z Jastrzębskim pokazało jak wiele brakuje naszemu zespołowi do czołówki polskich drużyn.

 

katowickisport.pl – Kapitan stanął na wysokości zadania. Jastrzębie wygrywa z GieKSą

Jastrzębianie źle zagrali w drugim secie, ale ostatecznie udało im się wywalczyć trzy punkty. Pierwsza odsłona w zasadzie nie miała historii. Jastrzębianom do zwycięstwa wystarczyły dwie serie w polu zagrywki. Najpierw kilka soczystych serwisów posłał Salvador Hidalgo Oliva, a chwilę później swoje dołożył Lukas Kampa. Katowiczanie w partii tej nie pokazali niczego poza blokiem. Dość powiedzieć, że takich punktowych akcji wykonali aż pięć. A na przestrzeni całej partii „uciułali” zaledwie piętnaście punktów. Nic zatem nie zapowiadało tego, co wydarzyło się w secie numer dwa. Wydawało się, że gospodarze kontrolują sytuację. Do momentu, kiedy na zagrywce pojawił się Paweł Pietraszko. Miejscowi nie byli wtedy w stanie przyjąć trzech zagrywanych przez środkowego GKS-u piłek i w efekcie przegrali seta. Z szatni, przed partią trzecią, wyszli jednak „Pomarańczowi” z mocnym postanowieniem poprawy. I pomimo kilku turbulencji w trakcie tej rozgrywki, udało się im plan wprowadzić w życie. Katowiczanie mieli spore problemy w przyjęciu, przez co ich atak w zasadzie nie funkcjonował. A dodatkowo osamotniony w tym elemencie siatkarskiego rzemiosła był Sierhij Kapelus. Doświadczony zawodnik próbował wziąć ciężar gry na siebie, ale nie przyniosło to spodziewanych efektów. Tymczasem Lukas Kampa wiedząc o tym, że Salvador Hidalgo Oliva ma problemy z kolanem, postanowił poszukać innych rozwiązań. Tym razem się powiodło, bo zdecydowanie lepiej niż w poprzednich spotkaniach zagrał Patryk Strzeżek. Kapitan „Pomarańczowych” pojawił się na parkiecie w pierwszej szóstce, bo z urazem barku ciągle zmaga się Maciej Muzaj. I stanął na wysokości zadania prowadząc zespół Jastrzębskiego Węgla do zwycięstwa. Można powiedzieć, że wczorajszy dzień był podwójnie szczęśliwy dla Marka Lebedewa, szkoleniowca jastrzębskiego zespołu. Jego podopieczni wygrali mecz, a on sam został właśnie selekcjonerem reprezentacji Australii.  (…)

siatka.org – PL: Śląski pojedynek dla jastrzębian, beniaminek walczył

Można było się spodziewać, że złaknieni zwycięstwa siatkarze GKS-u Katowice będą chcieli powalczyć z Jastrzębskim Węglem. Mimo tego w dwóch partiach dali się całkowicie podporządkować gospodarzom, którzy mądrze korzystali z ich potknięć. Tym samym zespół z Jastrzębia-Zdroju w końcu sięgnął po ligowe zwycięstwo bez większych problemów i (dla odmiany) w czterech setach.  (…)

Podenerwowani porażką w drugim secie jastrzębianie mocnym akcentem otworzyli partię kolejną. W tej części spotkania celne zagrania na siatce przeplatały błędy popełniane w polu serwisowym. Dłużej niż w odsłonach wcześniejszych utrzymywała się też gra na styku (7:6). Dopiero kontratak w wykonaniu atakującego jastrzębian i autowe zagrania Sobańskiego odmieniły nieco sytuację i miejscowi prowadzili 9:6. Nie był to koniec błędów GKS-u, nerwowe zagrania kończyły ataki w aut i przy stanie 10:6 Piotr Gruszka musiał wykorzystać przerwę na żądanie. Po wznowieniu gry przyjezdni popisali się blokiem na Olivie, chwilę później zagrywając w aut. Tym razem trudno było wypatrywać zrywu przyjezdnych, pojedyncze skuteczne zagrania podopiecznych Piotra Gruszki były jedynie tłem dla punktów seriami zdobywanych przez zawodników z Jastrzębia-Zdroju. Patryk Strzeżek nie miał większych problemów z omijaniem bloku rywali, podczas gdy Gert van Valle w zagraniach z sytuacyjnych piłek atakował w środek siatki, nawet bez bloku przeciwnika. Te dysproporcje pozwoliły drużynie Marka Lebedewa kontrolować rywalizację (18:12). Jastrzębianie wyciągnęli wnioski z odsłony poprzedniej, utrzymując kilkupunktową zaliczkę i nie doprowadzając do serii punktowej w ekipie rywala (21:17). W końcówce seta swoje noty poprawił jeszcze Jason DeRocco i Jastrzębski Węgiel wygrał 25:19.

Przy grze punkt za punkt w początkowej fazie czwartego seta o krok dalej byli siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Do dobrej gry na skrzydłach swoich kolegów Lucas Kampa dodał punktowe kiwki z drugiej piłki. To był dopiero pierwszy sygnał ze strony gospodarzy. Prawdziwą serię punktową przyniosło gospodarzom ustawienie z rozgrywającym w polu serwisowym. Ten siatkarz ekipy z Jastrzębia-Zdroju skutecznie odrzucił rywali od siatki, a potrójny blok miejscowych okazał się dla katowiczan ścianą nie do przejścia. I tak w ekspresowym tempie prowadzenie jastrzębian wzrosło do pięciu oczek (10:5). W tej części spotkania nie brakowało dłuższych wymian i widowiskowych obron. Bezbłędnie intencje rozgrywającego rywali, Macieja Fijałka, odczytywał Grzegorz Kosok, jastrzębianie dominowali we wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła i ta przewaga miała odzwierciedlenie na tablicy wyników (13:6). Katowiczanie nie byli w stanie już zbyt wiele zdziałać w tej części spotkania, zagrywki przyjmowane na drugą stronę siatki były bezbłędnie wykorzystywane przez czujnego na siatce Damiana Borucha i przy stanie 16:8 Piotr Gruszka musiał ratować się kolejną przerwą na żądanie. Pauza nie wybiła z rytmu pewnie zmierzających do końca seta i spotkania jastrzębian (18:11). Tej straty goście nie zdołali odrobić, przy grze punkt za punkt Jastrzębski Węgiel wygrał 25:16 i w całym meczu 3:1, zgarniając pełną pulę punktów.  (…)

 

sportowefakty.wp.pl – Jastrzębski – GKS: jedenaste w sezonie zwycięstwo jastrzębian

W spotkaniu 14 kolejki PlusLigi 2016/2017, Jastrzębski Węgiel po czterosetowym boju okazał się lepszy od GKS-u Katowice, odnosząc jedenaste zwycięstwo w sezonie.

Faworytem środowego pojedynku był Jastrzębski, który w tym sezonie prezentuje efektowną i efektywną siatkówkę. Jednakże beniaminek z Katowic z Marco Falaschim na czele chciał się pokusić o sprawienie niespodzianki i zrehabilitować za ostatnie porażki z Cerrad Czarnymi Radom oraz Cuprum Lubin. Początkowo katowiczanie potrafili dotrzymywać kroku jastrzębianom, a nieźle w ich szeregach poczynał sobie przyjmujący Serhiy Kapelus (10:10). Z czasem zaczęli przyspieszać gospodarze, zaś ciężar zdobywania punktów brał na swoje barki Patryk Strzeżek, który wyprowadził swój zespół na prowadzenie 16:12. Swoje trzy grosze dorzucił również Salvador Hidalgo Oliva i siatkarze JW byli coraz bliżej triumfu w inauguracyjnym secie (20:14). Pomarańczowi już nie dali się dogonić, zwyciężając do 15.  Jastrzębscy zawodnicy byli na fali po wygranej w pierwszej partii, a na środku dobrze współpracował duet Lukas Kampa – Damian Boruch (12:8). Pewnym punktem był Scott Touzinsky i wydawało się, że również i w tej odsłonie pewną wiktorię odniosą podopieczni Marka Lebedewa (19:16). Taki obrót spraw nie podłamał GieKSy, która popisała się skutecznym finiszem i najpierw doprowadziła do gry na przewagi, by ostatecznie triumfować 26:24. Porażka w II secie bardzo podrażniła Pomarańczowych, którzy od startu trzeciej części potyczki wzięli się mocno do pracy, zaś ich silną stroną był blok (10:6). W ofensywie brylował Strzeżek, który był praktycznie nie do zatrzymania dla przeciwników (18:13). GKS Katowice nie miał argumentów do skutecznej walki i poległ w tej partii 19:25. Niesieni dopingiem swoich kibiców miejscowi gracze nie zamierzali zwalniać tempa, a umiejętnie poczynaniami swojego zespołu kierował Kampa (9:5). Z rywalem starał się walczyć Gert van Walle, ale nie miał zbyt dużego wsparcia ze strony klubowych kolegów (17:9). Ostatecznie Jastrzębski wygrał czwartą odsłonę 25:16, natomiast cały mecz 3:1.  (…)

siatkowka24.com – PlusLiga: GKS powalczył, ale punkty zostają w Jastrzębiu

W śląski pojedynku nie obyło się bez niespodzianki i choć GKS Katowice zawzięcie walczył, to Jastrzębski Węgiel wyszedł zwycięsko z tego czterosetowego pojedynku. Podopieczni Marka Lebedewa zagrali mądrze i bardzo cierpliwie, choć na boisku musieli radzić sobie bez Maćka Muzaja.

Spotkanie rozpoczęło się od skutecznego bloku Grzegorza Kosoka. Następnie toczyła się wyrównana gra punkt za punkt. Świetnie wszedł w mecz Salvador Hidalgo Oliva, który najpierw skutecznie atakował, potem dołożył asa serwisowego. Na uwagę zasługiwał blok przyjezdnych, którzy do wyniku 11:10 tym elementem zdobyli aż 4 pukty. Po błędach w polu zagrywki Karola Butryna i Rafała Sobańskiego i asie serwisowym Olivy w środkowej fazie seta Jastrzębianie odskoczyli na prowadzenie 15:12. Świetnie radzili sobie w ataku oprócz wspomnianego Kubańczyka Patryk Strzeżek oraz Scott Touzinsky, swoje w bloku i polu serwisowym dołożył Lukas Kampa i pierwszego seta gospodarze zwyciężyli do 15. Druga odsłona meczu to ponownie wyrównane otwarcie. Tym razem punktowymi blokami popisywali się miejscowi gracze. Wyrównana gra toczyła się do wyniku 8:8. Wtedy Jastrzębianie odskoczyli na czteropunktowe prowadzenie i wydawało się, że kontrolują przebieg rywalizacji na boisku. Skuteczni byli po stronie gospodarzy Touzinsky i Oliva, a po stronie przyjezdnych Gert van Walle, który zastąpił na boisku Butryna. Choć Belg skutecznie zagrywał i atakował to na tablicy dalej utrzymywała się trzypunktowa przewaga. W końcówce partii podopieczni Piotra Gruszki zaczęli punktowo blokować – najpierw Tomasz Kalembka, później Serhiy Kapelus. Gospodarze co prawda mieli piłkę setową przy stanie 24:22, ale wtedy skutecznym blokiem na atakującym z przechodzącej piłki Damianie Boruchu popisał się Maciej Fijałek. Następnie asa serwisowego dołożył Paweł Pietraszko i wynik się odwrócił. W ostatniej akcji seta pomylił się w ataku Scott Touzinsky i na tablicy wyników widniał remis 1:1.  (…)

 

jastrzebskiwegiel.pl – Wygrywamy śląskie derby za trzy punkty!

Pierwszy punkt w środowym meczu zdobył skutecznym blokiem Patryk Strzeżek. Autowy atak Rafała Sobańskiego oznaczał rezultat 3:1. Katowiczanie szybko wyrównali (3:3).  (…)

Drugą partię nasi siatkarze otworzyli punktowym blokiem autorstwa Grzegorza Kosoka. W początkowym fragmencie tej partii Oliva dwukrotnie popisał się skutecznymi blokami na Butrynie. Akcje ze środka w wykonaniu Damiana Borucha skutkowały rezultatem 8:6. Po kolejnym bloku na Butrynie (11:7) trener Gruszka dokonał zmiany na pozycji atakującego. Na placu gry pojawił się Gert Van Walle. Belg nieźle wprowadził się na boisko. Po jego punktowej zagrywce rywale zbliżyli się na różnicę jednego punktu (14:13). Nasza drużyna znakomicie prezentowała się w kontrataku. Ilekroć piłka wracała na naszą stronę, potrafiliśmy zrobić z tego użytek. Trener Lebedew na chwilę wpuścił na plac gry Radosława Gila oraz Jasona De Rocco. Wkrótce katowiczanie po raz kolejny niebezpiecznie skrócli dystans punktowy (21:20), co skłoniło naszego trenera do wzięcia przerwy na żądanie. Po niej, „na posterunku” był Kosok, który potężnie zaatakował ze środka (22:20). W końcówce było nerwowo, ale akcja kapitana JW. dała nam pierwsze setbole w tej partii (24:22). Za moment wrócił niepokój, bo w polu serwisowym gości zameldował się Paweł Pietraszko i asem wyprowadził swój zespół na prowadzenie (25:24). Potem Touzinsky pomylił się w ataku, a to oznaczało koniec seta i remis w meczu (1:1).  (…)

Początek czwartego seta to seria popsutych zagrywek z obu stron. Po wyrównanym wstępie, od stanu 5:5 zaczęliśmy budować przewagę. Duża w tym zasługa świetnie serwującego Kampy, ale i naszych blokujących, którzy raz po raz zatrzymywali Belga Van Walle. Trener gości ratował się przerwami na żądanie, ale na szczęście nie przynosiły one katowiczanom zamierzonego skutku (10:5). Blok Jastrzębskiego Węgla funkcjonował perfekcyjnie. Trener Gruszka powrócił do gry z Butrynem na ataku. Ale Pomarańczowi byli w takim „gazie”, że w pewnym momencie prowadzili już 14:7. Kiedy przewaga naszej drużyny wzrosła do ośmiu „oczek” szkoleniowiec GKS-u zareagował kolejnym czasem dla swoje ekipy. Nasza ekipa nie zamierzała jednak zwalniać tempa i nadal regularnie punktowała. Na końcówkę seta trener wpuścił na plac gry Gila oraz Bachmatiuka. Pierwsze piłki meczowe zyskaliśmy za sprawą zepsutej zagrywki Sobańskiego. Za pierwszym razem rywale jeszcze się obronili, ale wobec potężnego ataku Olivy okazali się bezradni.  (…)

 

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga