Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – [5] – GieKSa wreszcie pokonała rywala zza miedzy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u z MKS-em trwał 92 minuty, z czego I set 30 min. – II set 27 min. – III set 35 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 23: zagrywka 10, atak 9, siatka 2, inne 2.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 24: zagrywka 14, atak 5, siatka 3, inne 2.

Ilość zdobytych punktów – GKS 53: Quiroga 11, Butryn 10, Pietraszko 9, Komenda 7, Kohut 6, Witczak 5, Kapelus 5.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 20: Komenda 5, Quiroga 5, Pietraszko 4, Butryn 3, Witczak 2, Kapelus 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 33: Butryn 7, Kohut 6, Quiroga 6, Pietraszko 5, Kapelus 4, Witczak 3, Komenda 2.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 25: Pietraszko 6, Butryn 5, Kohut 5, Komenda 4, Witczak 3, Quiroga 2, Kapelus 1, Kalembka -1.

Ilość zagrywek – GKS 74: Komenda 17, Quiroga 15, Kapelus 12, Butryn 10, Pietraszko 10, Kohut 6, Witczak 2, Kalembka 2.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 14: Komenda 3, Butryn 2, Kapelus 2, Pietraszko 2, Quiroga 2, Witczak 1, Kalembka 1, Kohut 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 8: Komenda 3, Quiroga 3, Butryn 1, Pietraszko 1.

Ilość przyjęć – GKS 60: Quiroga 28, Kapelus 14, Mariański 13, Kohut 2, Komenda 1, Kalembka 1, Pietraszko 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 3: Quiroga 3.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 53%: Kapelus 64%, Mariański 62%, Kohut 50%, Quiroga 50%, Komenda 0%, Kalembka 0%, Pietraszko 0%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 35%: Mariański 62%, Kohut 50%, Kapelus 36%, Quiroga 25%, Komenda 0%, Kalembka 0%, Pietraszko 0%.

Ilość ataków – GKS 83: Quiroga 21, Butryn 16, Kapelus 15, Pietraszko 11, Witczak 9, Kohut 9, Komenda 2.
Ilość błędów w ataku – GKS 5: Butryn 2, Quiroga 2, Witczak 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 6: Kapelus 2, Quiroga 2, Butryn 1, Pietraszko 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 36: Butryn 8, Quiroga 8, Pietraszko 6, Kohut 6, Kapelus 5, Witczak 2, Komenda 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 43%: Kohut 67%, Pietraszko 55%, Komenda 50%, Butryn 50%, Quiroga 38%, Kapelus 33%, Witczak 22%.

Ilość bloków punktowych – GKS 9: Witczak 3, Komenda 3, Pietraszko 2, Butryn 1.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 3: Pietraszko 2, Kalembka 1.

 

Początek meczu nie układał się po naszej myśli. To goście grali pewniej i skuteczniej w ataku, zaczynając już od przewagi 0:3. Dopiero po przerwie na żądanie Piotra Gruszki przy stanie 9:12 nasza gra wróciła na odpowiednie tory, dobra zagrywka plus bloki punktowe i tym razem to rywale mieli problemy z kończeniem własnych ataków. Wystarczy nadmienić, że już do końca tego seta, będzinianie zdobyli tylko 3 oczka po własnych akcjach! – blok punktowy, as serwisowy oraz atak ze skrzydła. Od stanu 15:18 GieKSa grała już na dobrym poziomie i w sumie spokojnie wygrała tego seta. Skuteczność w ataku lepsza po naszej stronie – GKS miał 42% przy 27% MKS-u – w punktach wyszło 11:7. W asach i blokach wygraliśmy 7:5. Tylko błędów własnych było za dużo – GieKSa miała aż 9, a goście 7. Przyjęcie też lepsze u nas – dokładne na poziomie 58% do 33%, a perfekcyjne na poziomie 26% do 28%. W punktowaniu wyróżnił się Pietraszko, który zdobył 6 oczek.

Drugi set zaczął się co prawda od naszego prowadzenia 5:4, ale potem inicjatywa należała do naszych rywali, którzy zdobyli przewagę (5:8) i utrzymywali ją prawie do samego końca (20:21). Końcówkę lepiej zagrali jednak nasi siatkarze i już przy pierwszej piłce setowej udało się zamknąć tego seta, dzięki nieporozumieniu graczy przeciwnej drużyny i błędzie przy siatce. Tym razem w ataku byliśmy słabsi – GKS miał 43% przy 57% będzinian – w punktach podliczono 12:17, a więc spora strata. Odrobiliśmy straty pięcioma asami serwisowymi, bo w blokach był remis 1:1. Resztę zrobiły błędy własne – GKS 5, a MKS 7. Przyjęcie dalej na wysokim poziomie w naszej ekipie – dokładne na poziomie 60% do 29%, a perfekcyjne na poziomie 45% do 24%. Punkty dla GieKSy głównie zdobywali Butryn i Quiroga po 5.

Trzecia partia znów źle zaczęła się dla GKS-u, bo goście prowadzili 0:3, ale dość szybko udało się odrobić straty (6:6), by za chwilę wyjść na prowadzenie 10:8. Wyrównana gra trwała do stanu po 18 i wtedy w rolach głównych wystąpili sędziowie, którzy podjęli wielce kontrowersyjną decyzję, zmieniając ją dwukrotnie po challenge’ach. Po ostrych protestach trenera Piotra Gruszki oraz bardzo długiej przerwie w grze, można było mieć obawy, jak to całe zamieszanie wpłynie na grę naszego zespołu. Na szczęście siatkarze GKS-u wytrzymali ciśnienie i koncentrację w zaciętej końcówce, gdy to goście wciąż minimalnie prowadzili (22:23). Wtedy to gracze MKS-u nie wytrzymali już presji, nie kończąc żadnej swej akcji do końca meczu. Skuteczność była minimalnie lepsza po naszej stronie – GKS miał 45% przy 34% rywali – punktowo wyszło 13:11. W asach i blokach też ciut lepsi nasi zawodnicy – 4:3. Błędy własne GieKSa 10, a MKS 9. Przyjęcie się tym razem wyrównało – dokładne na poziomie 43% do 43%, a perfekcyjne na poziomie 33% do 24%. W punktowaniu najlepsi u nas byli Butryn 5 i Kohut 4 oczka.

Ogólnie mecz na dobrym naszym poziomie, z bardzo dobrymi końcówkami setów. Martwią słabe wejścia w set (pierwszy i trzeci) oraz wciąż zbyt duża ilość błędów własnych. Cieszy również coraz stabilniejsze przyjęcie w naszym zespole. Słów kilka o frekwencji na hali. Na meczu z MKS-em było najmniej widzów w całej historii występów GKS-u w PlusLidze. Na pewno wpływ na to miał środowy termin spotkania i zmiana godziny na wcześniejszą, aby można było zdążyć na Bukową oraz mało atrakcyjny medialnie rywal. Dodatkowo wiele osób, nie chce jeździć na mecze na zad… ale no cóż klub musiał się z tym liczyć „wyrzucając” drużynę tak daleko od centrum miasta. Mecze w Spodku pod względem frekwencji, to zupełnie inna bajka. Wracając do statystyk meczowych, to łącznie skuteczność w ataku była u nas na poziomie 43% przy 40% rywali – w punktach podliczono 36:35.W asach serwisowych nasza spora przewaga bo 8:3, a w blokach punktowych również byliśmy lepsi, bo 9:6. Łącznie punktacja po skończeniu własnych akcji wyszła 53:44 na naszą korzyść. Błędy własne czasami zdarza się ich troszkę za dużo, tym razem u nas było 24 przy 23 u rywali. W przyjęciu widać od początku sezonu znaczący postęp, w środę było – dokładne na poziomie 53% do 35%, a perfekcyjne na poziomie 35% do 25%. Punktowanie rozłożyło się na całą drużynę, najwięcej oczek zdobyli Quiroga 11 oraz Butryn 10, więc nie dziwi wybór na MVP tego meczu, naszego… libero Bartosza Mariańskiego, który miał 62% przyjęcie oraz obronił efektownie kilka piłek po silnych zbiciach przeciwników.

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 5 meczach (18 setów)

Bilans meczów łącznie – 3:2 – Bilans punktów – 9:6 – Bilans setów – 11:7 – Bilans małych punktów – 425:399
Bilans meczów „u siebie” – 1:1 – Bilans punktów – 3:3 – Bilans setów – 4:3 – Bilans małych punktów – 173:170
Bilans meczów „na wyjeździe” – 2:1 – Bilans punktów – 6:3 – Bilans setów 7:4 – Bilans małych punktów – 252:229

Rozegrane mecze – 5: Witczak, Komenda, Butryn, Kapelus, Pietraszko, Kohut, Stelmach, Quiroga, 4: Fijałek, Mariański, 3: Stańczak, Krulicki, Kalembka, 2: Sobański

Rozegrane sety – 18: Kapelus, Quiroga, 17: Komenda, Butryn, Pietraszko, 15: Kohut, 12: Stańczak, Witczak, 11: Fijałek, 10: Mariański, Stelmach, 6: Krulicki, 5: Kalembka, 4: Sobański,

Widzów na meczach GKS-u – „u siebie” / „na wyjeździe” – 2300:5200

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u trwały 473 minuty, z czego I set 120 min. – II set 128 min. – III set 139 min. – IV set 86 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 130: zagrywka 72, atak 37, siatka 10, inne 11.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 120: zagrywka 82, atak 23, siatka 8, inne 7.

Ilość zdobytych punktów – GKS 295: Butryn 59, Quiroga 56, Kapelus 55, Pietraszko 47, Kohut 30, Komenda 16, Witczak 14, Sobański 7, Krulicki 6, Kalembka 2, Stelmach 2, Fijałek 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 112: Butryn 22, Kapelus 20, Pietraszko 18, Quiroga 18, Kohut 11, Komenda 11, Witczak 6, Sobański 3, Krulicki 2, Stelmach 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 183: Quiroga 38, Butryn 37, Kapelus 35, Pietraszko 29, Kohut 19, Witczak 8, Komenda 5, Krulicki 4, Sobański 4, Kalembka 2, Fijałek 1, Stelmach 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 134: Quiroga 29, Kapelus 28, Pietraszko 28, Butryn 27, Kohut 18, Witczak 4, Krulicki 3, Stelmach 2, Komenda 2, Kalembka 1, Sobański 0, Fijałek -2, Mariański -2, Stańczak -4.

Ilość zagrywek – GKS 423: Quiroga 72, Komenda 65, Pietraszko 61, Butryn 60, Kapelus 58, Kohut 48, Witczak 23, Krulicki 14, Fijałek 8, Kalembka 7, Sobański 6, Stelmach 1.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 82: Pietraszko 18, Kapelus 13, Komenda 12, Kohut 10, Butryn 10, Quiroga 7, Krulicki 3, Sobański 3, Witczak 3, Fijałek 2, Kalembka 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 25: Komenda 5, Pietraszko 4, Quiroga 4, Witczak 3, Butryn 3, Kapelus 2, Kohut 2, Krulicki 2.

Ilość przyjęć – GKS 329: Kapelus 120, Quiroga 100, Stańczak 54, Mariański 33, Sobański 9, Kalembka 3, Kohut 3, Pietraszko 2, Komenda 2, Stelmach 1, Fijałek 1, Krulicki 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 19: Quiroga 7, Kapelus 4, Stańczak 4, Mariański 2, Fijałek 1, Sobański 1.
Przyjęcie negatywne – GKS 65: Kapelus 25, Quiroga 15, Stańczak 10, Mariański 8, Sobański 3, Komenda 1, Kalembka 1, Pietraszko 1, Kohut 1.
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 87: Kapelus 30, Quiroga 24, Mariański 15, Stańczak 12, Sobański 2, Krulicki 1, Pietraszko 1, Stelmach 1, Kohut 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 26%: Krulicki 100%, Stelmach 100%, Pietraszko 50%, Mariański 45%, Kohut 33%, Kapelus 25%, Quiroga 24%, Stańczak 22%, Sobański 22%, Komenda 0%, Fijałek 0%, Kalembka 0%,

Ilość ataków – GKS 485: Quiroga 124, Butryn 119, Kapelus 98, Pietraszko 42, Kohut 36, Witczak 29, Sobański 12, Komenda 11, Krulicki 8, Kalembka 3, Stelmach 2, Fijałek 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 23: Butryn 11, Quiroga 6, Kapelus 3, Witczak 3.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 37: Butryn 11, Kapelus 7, Quiroga 7, Witczak 4, Sobański 3, Kohut 2, Komenda 2, Pietraszko 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 232: Butryn 52, Kapelus 51, Quiroga 50, Pietraszko 29, Kohut 23, Witczak 8, Sobański 6, Krulicki 4, Komenda 4, Stelmach 2, Kalembka 2, Fijałek 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 48%: Fijałek 100%, Stelmach 100%, Pietraszko 69%, Kalembka 67%, Kohut 64%, Kapelus 52%, Krulicki 50%, Sobański 50%, Butryn 44%, Quiroga 40%, Komenda 36%, Witczak 28%,

Ilość bloków punktowych – GKS 38: Pietraszko 14, Komenda 7, Kohut 5, Butryn 4, Witczak 3, Kapelus 2, Quiroga 2, Sobański 1.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 8: Quiroga 2, Pietraszko 2, Kohut 1, Butryn 1, Kapelus 1, Kalembka 1.
MVP – GKS 3: Komenda 2, Mariański 1.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga