Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Szczęśliwie, pechowo, czy sprawiedliwie? – część druga

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Czas na analizę drugiej połowy meczów GieKSy rozegranych jesienią, a na końcu przedstawię małe podsumowanie zebranych danych. Część pierwsza zakończyła się na spotkaniu z Garbarnią Kraków.

28.09.2019 GKS Katowice – Lech II Poznań 2:0
Strzały: 12 – 2
Expected goals: 1,85 – 0,2
Szanse na zwycięstwo: 82,99%; remis 14,63%; porażkę: 2,38%
Expected points: 2,64

Wynik xG w dużej mierze pokrywa się z wynikiem spotkania, choć mogło się to odbyć w mniej stresujących okolicznościach. Wielokrotnie do dobrych sytuacji dochodzili Woźniak i Błąd, ale tylko pierwszemu z nich w końcu udało się trafić do siatki. Poznaniacy zagrozili nam tylko dwukrotnie i w obu przypadkach było to za sprawą Tymoteusza Klupsia.

05.10.2019 Górnik Polkowice – GKS Katowice 0:1
Strzały: 19 – 5
Expected goals: 3,75 – 0,46
Szanse na zwycięstwo: 0,85%; remis: 3,29%; porażkę: 95,86%
Expected points: 0,06

Mecz-cud. Według symulacji takie spotkania wygrywa się rzadziej niż raz na sto! Nic dziwnego, że dla wielu było to jedno z najważniejszych zwycięstw w tej rundzie. W przyszłości nie można jednak aż tak polegać na szczęściu i nieskuteczności rywala. Jest spora możliwość, że był to najbardziej ,,niesprawiedliwy” mecz w tej lidze.

12.10.2019 GKS Katowice – Elana Toruń 2:0
Strzały: 8 – 4
Expected goals: 1,44 – 0,27
Szanse na zwycięstwo: 71,53%; remis: 23,21%; porażkę 5,26%
Expected points: 2,38

Spory napór GieKSy z początku meczu, jakościowe szanse, dwa gole, a potem spokojna kontrola meczu. Najsłabiej ocenionym strzałem został ten… który zakończył się bramką na 2:0. Poza tym wszystkie miały minimum 0,1xG. Ze strony Elany niemal zero zagrożenia.

19.10.2019 Widzew Łódź – GKS Katowice 1:1
Strzały: 7 – 4
Expected goals: 0,89 – 0,47
Szanse na zwycięstwo: 16,79%; remis: 36,04%; porażkę: 47,17%
Expected points: 0,86

Z jednej strony mecz pełen emocji, bardzo dobry okres gry GieKSy w drugiej połowie, gdy ,,my graliśmy, Widzew biegał”, a z drugiej strony strzałów i okazji jak na lekarstwo. Wynik xG Widzewa mocno poprawiony przez niecelną główkę Kity z bliskiej odległości.

26.10.2019 GKS Katowice – Pogoń Siedlce 2:1
Strzały: 9 – 9
Expected goals: 1,71 – 2,03
Szanse na zwycięstwo: 27,98%; remis: 25,44%; porażkę: 46,58%
Expected points: 1,09

Znów dopisało nam szczęście pod własną bramką. Grając w dziesiątkę pozwoliliśmy Pogoni na zdecydowanie zbyt wiele. Najlepsza sytuacja poza rzutem karnym dla Siedlec należała jednak do Arkadiusza Jędrycha, a on kolejny raz nie pomylił się i dał nam trzy punkty.

02.11.2019 GKS Katowice – Stal Stalowa Wola 2:1
Strzały: 11 – 6
Expected goals: 1,68 – 0,55
Szanse na zwycięstwo: 70,1%; remis: 22,06%; porażkę: 7,84%
Expected points: 2,32

Duża chęć rewanżu za przegrany mecz w Pucharze Polski, ale na jakościowe sytuacje musieliśmy czekać do drugiej połowy. W miejscu, z którego zdecydowanie rzadziej się nie trafia, niż trafia, w swoim stylu znalazł się Dawid Rogalski. Gol, jaki straciliśmy w doliczonym czasie gry, pada z tego miejsca średnio raz na 33 oddane strzały.

09.11.2019 Resovia Rzeszów – GKS Katowice 2:2
Strzały: 13 – 14
Expected goals: 2,86 – 1,71
Szanse na zwycięstwo: 16,8%; remis: 17,42%; porażkę: 65,78%
Expected points: 0,68

Wyniki w xG wskazują na to, że powinniśmy przegrać, ale trzeba pamiętać, że za ponad połowę rezultatu Resovii odpowiadają dwa rzuty karne warte po 0,76xG. Dawid Rogalski w tym meczu aż czterokrotnie oddawał strzały o wartości minimum 0,15xG, ale tylko po jednym padł gol.

17.11.2019 Znicz Pruszków – GKS Katowice 2:1
Strzały: 7 – 16
Expected goals: 0,75 – 1,6
Szanse na zwycięstwo: 58,97%; remis: 25,41%; porażkę: 15,62%
Expected points: 2,02

Pierwsza po prawie trzech miesiącach ligowa porażka była… pechowa. Znicz nie zasłużył w pełni nawet na jednego gola, a zdobył dwa. Możemy przede wszystkim żałować dobitki Kompanickiego z drugiej połowy, kiedy to nie trafił nawet w bramkę, a miejsce oddania strzału dawało 36% szans na gola.

23.11.2019 GKS Katowice – Gryf Wejherowo 4:0
Strzały: 17 – 4
Expected goals: 4,6 – 0,28
Szanse na zwycięstwo: 99,19%; remis: 0,68%; porażkę: 0,13%
Expected points: 2,98

Zwykle w piłce przy tak wysokich wynikach jedna drużyna ma szczęście i wpada jej więcej, niż powinno. Tymczasem my i tak mogliśmy strzelić jeszcze więcej! Niesamowity jest tu przykład Patryka Szwedzika, który mimo oddania zaledwie dwóch strzałów uzyskał łącznie 1,22xG, bo przecież dobijał jeszcze piłkę z bardzo bliskiej odległości, ale nie uderzył jej tak, jakby tego chciał. Niemal równe 50% szans na gola dawała także sytuacja Wojciechowskiego.

01.12.2019 Bytovia Bytów – GKS Katowice 1:2
Strzały: 5 – 6
Expected goals: 0,89 – 0,83
Szanse na zwycięstwo: 29,56%; remis: 35,71%; porażkę: 34,73%
Expected points: 1,24

Oba mecze z Bytovią były z naszej strony podobne. U siebie nasi rywale byli nieco groźniejsi. Na Bukowej to oni mieli sporo szczęścia, tym razem było ono po naszej stronie, dzięki czemu rundę zakończyliśmy w dobrych humorach.

PODSUMOWANIE

Łączne xGF (expected goals for – przewidywane gole strzelone): 33,92
Strzelone gole: 36
Łączne xGA (expected goals against – przewidywane gole stracone): 26,62
Stracone gole: 19
Łączne xP (expected points – przewidywane punkty): 32,3
Zdobyte punkty: 40

Okazało się, że choć zdarzały się mecze pechowe, to runda łącznie była zdecydowanie szczęśliwa. Czy takie wyniki mogą martwić przed wiosną? I tak i nie. Na pewno nie można aż tak polegać na nieskuteczności rywali pod naszą bramką, jak chociażby w Polkowicach, aczkolwiek to, że drużyny z czołówki tabeli zdobywają więcej punktów, niż wynosi ich przewidywana liczba, jest absolutną normą. Dość powiedzieć, że każda drużyna z czołowej szóstki zeszłego sezonu Premier League zakończyła sezon z lepszym wynikiem, niż wynosiło jej expected points. W przypadku zwycięskiego Manchesteru City była to różnica ponad 7 punktów, a drugiego Liverpoolu – aż 13,55. Dopiero siódmy Wolverhampton był ,,pechowy” – zdobył o niecałe 3 punkty mniej, niż powinien. Głównie bierze się to z tego, że drużyny z czołówki sporo wygrywają, a expected points praktycznie nigdy nie będzie wynosić trzech punktów, bo w każdym meczu można pechowo zremisować lub przegrać, jakkolwiek dużo sytuacji by się nie kreowało. Od jutra przejdę do opisu formacji, a na koniec zrobię podsumowanie indywidualnych expected goals naszych zawodników.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga