Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Szkoda, że w takim momencie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat wieczornego meczu Fortuna I ligi GKS Katowice – Widzew Łódź. 

 

expressilustrowany.pl – Teraz łodzianom wypada pójść „za ciosem”

Dziś o 20.30 pierwszoligowi piłkarze Widzewa rozpoczną w Katowicach mecz z tamtejszym GKS. Nastroje w łódzkim zespole są całkiem dobre.

Trudno się zresztą temu dziwić, skoro podopieczni trenera Janusza Niedźwiedzia pokonali ostatnio GKS Tychy 2:1, umacniając się tym samym na drugim miejscu w tabeli. Zresztą bez względu na rezultat dzisiejszego spotkania, w najbliższym czasie na nim pozostaną.

[…] Jeśli dziś ujrzymy widzewiaków tak zdeterminowanych, jak w drugiej połowie niedzielnego starcia, to śmiało mogą myśleć o odniesieniu czternastego zwycięstwa w tym sezonie. U siebie GKS doznał trzech porażek, a z dwunastu spotkań w Katowicach wygrał cztery. Jest do pokonania
– Mimo że to GKS ma dzień więcej odpoczynku od nas, to jedziemy tam pełni energii. Ten zespół mocno się zmienił, na początku rundy jesiennej słabo punktował, ale później zmienił ustawienie. Na szczęście po meczu z Tychami nie mamy żadnych urazów, a nawet będziemy już mogli skorzystać z szerszej grupy piłkarzy. Na przykład bardzo się cieszę, że Tomek Dejewski wszedł mocno w treningi – stwierdził Niedźwiedź w trakcie konferencji prasowej.

Wszystko wskazuje na to, że dzisiejsze spotkanie na Górnym Śląsku obejrzy zorganizowana grupa sympatyków łodzian. W klubie z al. Piłsudskiego otrzymali bowiem czterysta biletów na mecz. Nie jest tajemnicą, że fani obu zespołów nie przepadają za sobą, najdelikatniej zresztą mówiąc. Mamy jednak nadzieję, iż na trybunach będzie spokojnie i obie strony ograniczą się jedynie do wzajemnych złośliwości. Nie oczekujemy cudów, ale liczymy, że do niczego więcej nie dojdzie.

GKS zajmuje dwunaste miejsce w pierwszoligowej tabeli. Z całą pewnością nie jest to lokata, która kogokolwiek satysfakcjonuje w klubie z Górnego Śląska. Poczynając od zawodników, poprzez sztab szkoleniowy, działaczy, na kibicach kończąc. Ambicje „Gieksy” sięgają powrotu do ekstraklasy. Umówmy się, iż szansa na to w trwającym sezonie jest minimalna, czysto matematyczna.

[…] Akurat w Katowicach niemal zawsze na murawie „trzeszczały” kości i było ciekawie.

 

1liga.org – 1 Liga Stats: Zapowiedź zaległej 25. kolejki

Pierwsza Liga Styl Życia w środku tygodnia? To nie sen! Nadrabiamy osiem spotkań 25. rundy, które zamienione zostały kolejnością z kolejką numer 26. W najbliższy wtorek, środę oraz czwartek czeka nas kilka prawdziwych hitów.

[…] GKS Katowice – Widzew Łódź (6 kwietnia, środa, 20:30)
Katowiczanie w obecnym sezonie grają dość swawolny futbol, szczególnie w defensywie. Średnia 1.52 gola straconego na mecz to jedna z wyższych wartości w całych rozgrywkach. GKS to także ekipa, która w tym sezonie pierwszej ligi najczęściej remisuje swoje mecze. Łącznie katowiczanie dzielili się punktami w 44% wszystkich rozegranych meczach.

 

widzewtomy.net – Zapowiedź meczu GKS Katowice – Widzew Łódź

Runda wiosenna rozkręca się na dobre! Dopiero co piłkarze Widzewa Łódź pokonali na własnym stadionie GKS Tychy 2:1, a już jutro mierzyć się będą na wyjeździe z innym Górniczym Klubem Sportowym – tym z Katowic. Dla podopiecznych Janusza Niedźwiedzia będzie to świetna okazja, by znów zwyciężyć i nabrać wiatru w żagle.

[…] Tamto spotkanie to już jednak przeszłość, a teraz trzeba będzie pójść za ciosem i spróbować wygrać również na wyjeździe. Podczas pomeczowej konferencji prasowej, trener Niedźwiedź stanowczo podkreślał, że jest bardzo zadowolony z postawy swoich zawodników i dlatego na pierwsze zmiany zdecydował się dopiero na kwadrans przed końcem. I wydaje nam się, że w Katowicach będzie mu przyświecać taka sama maksyma.

[…] Jutro widzewiacy zmierzą się z typowym ligowym średniakiem, który nie walczy już o awans do Ekstraklasy, a i za siebie nie musi się zbyt mocno oglądać, ponieważ ma całkiem bezpieczną przewagę nad strefą spadkową. GKS gra również jak średniak – dwie kolejki temu potrafił w naprawdę niezłym stylu zremisować na wyjeździe z Arką Gdynia, by przed kilkoma dniami w kompromitujący sposób przegrać na własnym stadionie z Górnikiem Polkowice. Drużyna prowadzona przez Rafała Góraka ma swoje wzloty i upadki, ale poziomu kilku zawodników można być pewnym. Ciekawie prezentuje się zwłaszcza ofensywa, gdzie ważne role odgrywają młodzieżowcy Patryk Szwedzik i Filip Szymczak, autorzy łącznie trzynastu bramek w tym sezonie. Na doświadczenie także nie można narzekać, gdyż tacy zawodnicy, jak Adrian Błąd, Rafał Figiel, Arkadiusz Jędrych czy Arkadiusz Woźniak, to już w I lidze uznane marki. Katowiczanie to więc swego rodzaju mieszanka młodości z rutyną – i jak to bywa w takich przypadkach – czasem działa dobrze, nieraz dużo gorzej. Oby w środę to była ta druga wersja.

 

sportdziennik.com – Szkoda, że w takim momencie

Kibice GieKSy mogą żałować, że tak atrakcyjny mecz, jak z Widzewem, przypadł na tak specyficzny z wielu względów termin.

Społeczność GieKSy w ostatnich latach z pewnością nie może narzekać na nadmiar piłkarskich wrażeń, dlatego trochę żal, że tak atrakcyjny mecz, jak z łódzkim Widzewem, przypadł na tak specyficzny moment. Czyli kolejkę „reprezentacyjną”, przełożoną na środek tygodnia. Na aurę pasującą raczej do zimowych sparingów niż rundy wiosennej. Na porę, która koliduje z Ligą Mistrzów. Wreszcie na czas, kiedy kibicowskie głowy są w Katowicach zaabsorbowane walką hokeistów o mistrzowski tytuł.

Piłkarze w swoich rozgrywkach zachowują pewną symetrię, tracąc 9 punktów do strefy barażowej i mając taką samą przewagę nad strefą spadkową, co samo w sobie studzi temperaturę wokół nich. Bez większych konsekwencji, mogą albo poprawić fanatykom humory – albo je zepsuć, jak poprzedniej soboty, gdy zamykający dotąd tabelę beniaminek z Polkowic w ostatniej minucie zdobył bramkę przerywającą serię sześciu występów GKS-u bez porażki. Trener Rafał Górak, który zapewne nie tak chciał rozpocząć drugą setkę oficjalnych meczów podczas swojej drugiej kadencji przy Bukowej, po ostatnim gwizdku wręcz gryzł się w język, podsumowując jedynie, że „jak pracujesz, to tak masz”. Dla kibiców balsamem były nie słowa, a… niedzielno-poniedziałkowe występy hokeistów z Unią Oświęcim, dlatego ci, którzy wybiorą się dziś na stadion, uczynią to zapewne z pozytywnym nastawieniem.

GieKSa podejmuje wieczorem wicelidera tabeli, a trzeba zauważyć, że w tym sezonie kiepsko wiedzie jej się w meczach z rywalami z czołówki. Patrząc dziś na sześć najwyżej sklasyfikowanych ekip – katowicki beniaminek ugrał z nimi ledwie 5 punktów w 9 spotkaniach. Przegrał nie tylko z Widzewem (1:3), ale też dwukrotnie z Miedzią (0:1, 2:3), z Arką (2:4), Chrobrym (0:4) i ŁKS-em (0:1). Oddajmy, że w rewanżach notował progres. Jeszcze w listopadzie postawił się liderowi z Legnicy, dwukrotnie obejmując prowadzenie, zaś wiosną zremisował z gdynianami i głogowianami. Z tej czołowej szóstki, całą pulę zgarnął tylko 6 listopada z Koroną (1:0) i była to ostatnia wygrana przy Bukowej. Potem przyszła wspomniana przegrana z Miedzią, remis z Chrobrym i srogi zawód z Polkowicami, którym GKS źle rozpoczął serię 3 domowych występów. W niedzielę zamknie ją z Odrą, dziś pora na odrobienie „reprezentacyjnych” zaległości z Widzewem. GKS będzie walczył o uniknięcie drugiej z rzędu domowej porażki, co poprzednio zdarzyło się niemal 2 lata temu – na samym początku sezonu 2019/20, tuż po spadku do II ligi, kiedy pełną pulę z Katowic wywiózł Znicz Pruszków (1:3) i Bytovia (1:2). Dodając do tego wcześniejsze konfrontacje w I lidze tych kolejnych porażek było więcej, bo aż 4.

GKS nie wygrał żadnej z poprzednich czterech konfrontacji z Widzewem. Jesienią było gładkie 1:3, wcześniej 3 remisy, za każdym razem 1:1, z czego ten pierwszy – w ostatnim meczu rozegranym na starym stadionie przy Alei Piłsudskiego. Na zwycięstwo katowiczanie czekają od sierpnia 2014. Wtedy pokonali sypiących się na wielu frontach łodzian 2:1 po bramkach Rafała Kujawy i Grzegorza Goncerza z rzutu karnego, co z trybun obejrzało blisko 3,5 tysiąca widzów. Niby żadna to wielka frekwencja, ale dziś wydaje się nieosiągalna (spotkanie z polkowiczanami przyciągnęło 1300 osób), nawet biorąc pod uwagę fakt, że przyjazd do Katowic w licznej grupie zapowiedzieli fanatycy Widzewa, żyjący na co dzień w przyjacielskich stosunkach z fanatykami z Chorzowa – i niech to samo w sobie świadczy o ciężarze gatunkowym tej wizyty.

Znów na Bukową zawita też Janusz Niedźwiedź. Szkoleniowiec Widzewa jesienią wygrał co prawda z GKS-em, ale w II lidze wiodło mu się z tym rywalem nieco gorzej. W Stali Rzeszów zremisował 1:1 (do rewanżu nie dotrwał), a w Górniku Polkowice – choć mknął w ubiegłym sezonie po awans dużo szybciej niż katowiczanie – poniósł porażki 0:2 i 1:2. Już w poprzedniej rundzie wziął mały rewanż. Dziś kolejny?


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

8:8 i bal pękła

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.

Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.

Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.

Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.

No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.

No i nie doczekaliśmy się.

Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.

I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.

W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.

Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.

Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.

Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.

I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.

Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.

Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.

Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?

Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.

I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.

Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?

Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.

Nie tędy droga.

Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.

PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu… z Tychami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.


Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.

Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.

Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.

Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

Trzy punkty z Dolnego Śląska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.

W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.

Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak  wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.

Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.

Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław:
Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga