Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka Stadion Szachy

Tygodniowy przegląd mediów: Rozpoczęło się układanie murawy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki, hokeja i szachów GieKSy. Prezentujemy najciekawsze z nich.

Piłkarki przegrały w ramach 1/32 finału Pucharu Polski z Czarnymi Sosnowiec 1:2 i odpadły z dalszych rozgrywek. Ze względu na przerwę reprezentacyjną kolejne spotkanie ligowe zostanie rozegrane 2 listopada o 13:00 na Bukowej z Rekordem Bielsko-Biała. W swoim ostatnim spotkaniu ligowym piłkarze zremisowali ze Śląskiem Wrocław 0:0. Prasówkę po tym spotkaniu można przeczytać TUTAJ. Kolejne spotkanie zespół rozegra w niedzielę 27 października o 20:15 z Legią w Warszawie.

Siatkarze w zeszłym tygodniu rozegrali jedno spotkanie, w którym doznali kolejnej porażki, tym razem z LUKiem Lublin 0:3. Następny mecz zespół rozegra na wyjeździe 27 października od 20:30 z Norwid Częstochowa.

W ubiegłym tygodniu hokeiści rozegrali trzy spotkania, niestety wszystkie przegrane. We wtorek 15 października nasza drużyna przegrała z GKS-em Tychy 2:5. W kolejnym meczu zespół przegrał z JKH GKS Jastrzębie 1:3. W ostatnią niedzielę czarę goryczy dopełniła niespodziewana porażka z Energą Toruń 1:2. W rozpoczętym tygodniu drużyna rozegra trzy spotkania: pierwsze z nich domowe już dzisiaj z STS-em Sanok. Następnie w piątek 25 października z Cracovią, również w Satelicie. W ostatnim meczu w bieżącym tygodniu zespół zmierzy się w Nowym Targu z Podhalem. Dwa pierwsze mecze rozpoczną się o godzinie 18:30, ostatnie o 18:00.

Drużyna szachistów zdobyła brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski 2024.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Orlen Puchar Polski: wysokie rezultaty w Białymstoku i Krakowie

[…] W hitowym meczu Czarni Sosnowiec pokonali GKS Katowice 2:1. Do przerwy to wicemistrzynie Polski prowadziły 1:0 i miały rzut karny, który obroniła specjalistka od tego elementu gry, Martyna Małysa. Ostatecznie to drużyna z Sosnowca przechylila szalę zwycięstwa na swoją korzyść za sprawą dubletu Karliny Miksone.

 

sportowefakty.wp.pl – Przedwczesny finał już w I rundzie Orlen Pucharu Polski. Obrońca trofeum już za burtą

Za nami 30 z 32 meczów 1/32 finału Orlen Pucharu Polski w piłce nożnej kobiet. Już pierwsza runda przyniosła hitowe starcie Czarnych Antrans Sosnowiec z GKS-em Katowice. Broniący trofeum zespół trener Karoliny Koch przegrał 1:2 i odpadł.

Co ciekawe, to GieKSa objęła prowadzenie, i to już w piątej minucie dzięki trafieniu Marleny Hajduk. W 19. minucie rzutu karnego ta sama piłkarka mogła je podwyższyć, lecz nie wykorzystała rzutu karnego. Trzy minuty po przerwie wyrównała Karlina Miksone, a po kolejnych sześciu łotewska napastniczka zdobyła zwycięską bramkę dla zespołu z Zagłębia Dąbrowskiego. Sosnowiczanki wyeliminowały tym samym zespół, który w maju sięgnął po krajowe trofeum.

 

wkatowicach.eu – Na Stadionie Miejskim w Katowicach rozpoczęło się układanie murawy. Do końca budowy zostało kilkanaście dni

Budowa nowego stadionu i hali sportowej w Katowicach dobiega końca. Obiekt na Załęskiej Hałdzie jest już prawie gotowy. We wtorek, 15 października, zainaugurowano proces układania murawy na boisku. Wykonawca robót ma czas do końca października, a już od przyszłego miesiąca rozpoczną się procedury odbiorowe.

Wtorek, 15 października 2024 roku, zapisze się w historii nowego kompleksu sportowego w Katowicach. W tym właśnie dniu rozpoczęto układanie murawy na boisku piłkarskim stadionu. To oznacza, że prace są na bardzo zaawansowanym etapie, a budowa dobiega końca.

To wielka radość, że mogłem rozwinąć pierwszą rolkę trawy na tym obiekcie. To będzie nowy dom dla GKS-u Katowice. Zagrają tu piłkarze, którzy niedawno awansowali do Ekstraklasy i piłkarki kobiecej sekcji, jeśli zechcą się tu przenieść ze Stadionu Miejskiego przy ul. Bukowej. Od wiosny będziemy mogli tu kibicować naszym drużynom – mówi prezydent Katowic, Marcin Krupa

Obecnie trwają intensywne prace związane z wykańczaniem stadionu miejskiego. Pod koniec października budowa ma zostać zakończona i rozpoczną się odbiory. Przez najbliższe dni układana będzie murawa na płycie głównej stadionu miejskiego. Murawa pochodzi z najlepszej obecnie dostępnej plantacji. Ten sam rodzaj trawy układany jest na dwóch boiskach treningowych. To gwarancja tego, że także przygotowania do meczów będą odbywały się w bardzo dobrych warunkach, na podłożu najlepszym dla zawodników – dodaje prezydent Katowic.

Kompleks sportowy w rejonie ulic Bocheńskiego i Upadowej w Katowicach zaczęto budować ponad 3 lata temu. W tym czasie okolica zmieniła się nie do poznania. Wyrósł tu stadion sportowy z trybunami mieszczącymi nawet 15 tys. kibiców oraz hala sportowa z trybunami na blisko 3 tys. miejsc.

Wszystko jest już prawie gotowe. Wykonawca zapewnia, że na 2 tygodnie przed wyznaczonym terminem stopień zaawansowania prac to 97-99%. 31 października wykonawca, czyli firma NDI przekaże teren inwestorowi, którym jest spółka Katowickie Inwestycje. Wówczas rozpoczną się odbiory techniczne. Te potrwają do początku 2025 roku. Później będzie jeszcze czas na ostatnie poprawki, dostosowanie stadionu do wymogów rozgrywek na poziomie Ekstraklasy i będzie można usłyszeć na stadionie pierwszy gwizdek.

Wszystkie terminy są dotrzymywane. Koszty są zgodne z założonymi. Na ten moment nie mamy zastrzeżeń do wykonawcy. Jest jeszcze sporo prac wykończeniowych do wykonania, ale 31 października wykonawca musi zgłosić obiekt do procedur odbiorowych, bo inaczej narazi się na kary. Potem około 2-3 miesiące potrwają odbiory – mówi nam prezes Katowickich Inwestycji S.A., Andrzej Hołda.

Jak zawsze końcówka jest najtrudniejsza. Najwięcej się dzieje właśnie na samym końcu realizowania inwestycji, bo wszyscy chcemy do końca wykonać wszystkie prace. Musimy szczególnie dbać o bezpieczeństwo wszystkich pracowników, których jest tu teraz bardzo wielu, bo średnio codziennie pracuje tu od 300 do 350 osób. Termin realizacji nie jest zagrożony – zapewnia w rozmowie z naszym dziennikarzem dyrektor Oddziału Południe NDI S.A, Wojciech Pałczyński

Realizowane są także roboty wykończeniowe, jak malowanie, meblowanie, wprowadzanie oznaczeń na trybunach czy rozruch systemów obsługujących obiekt. W trakcie jest również ustawianie opraw oświetleniowych. System składa się z 500 reflektorów led dynamicznie zarządzanych dla całego obiektu. Co ciekawe, umożliwia on dostosowywanie ich pracy do rytmu muzyki płynącej z nagłośnienia stadionu, które w ostatnich dniach było poddawane testom – dodaje Jarosław Łuczyński, dyrektor działu inwestycji kubaturowych, Katowickie Inwestycje S.A., która w imieniu miasta pełni nadzór nad budową.

Rozpoczęte 15 października układanie murawy ma potrwać najwyżej kilka dni. Warunki atmosferyczne nie będą stanowiły przeszkody dla tej operacji, bo nowy stadion jest wyposażony w system nawadniania i ogrzewania płyty boiska.

Na boiskach treningowych już jest, a na boisku głównym właśnie rozpoczęło się układanie murawy. Zanim została dostarczona do Katowic, musiała zostać starannie przygotowana przez producenta, co polegało między innymi na bardzo skrupulatnym procesie pielęgnacji i odpowiednim nawożeniu. Naturalna murawa spełnia wszystkie standardy dla boisk w Europie do gry na najwyższych poziomach rozgrywkowych i jest zgodna z bardzo wymagającą normą DIN 18035-4. Gotowa do gry jest już po 24 godzinach od zakończenia montażu, a w utrzymaniu odpowiednich warunków będą pomagać systemy podgrzewania, odwodnienia i nawodnienia.

Wokół obiektu powstały parkingi i infrastruktura techniczna. Pojawiły się tu także boiska treningowe. Wkrótce zmieni się także adres inwestycji – nowa droga przy stadionie ma się nazywać ul. Nowa Bukowa. Projekt uchwały już trafił do katowickiej Rady Miasta i niewykluczone, że będzie procedowany podczas najbliższej sesji.

W tym przypadku to nie tylko przebudowa i budowa sieci uzbrojenia podziemnego, takich jak kanalizacja deszczowa, sieć wodociągowa, sieci elektroenergetyczne, teletechniczne, ale także wykonanie niezbędnych elementów towarzyszących, takich jak budowa chodników i dróg rowerowych, oświetlenia ulicznego, przebudowy sygnalizacji świetlnej jak i elementów oznakowania – tłumaczy Agnieszka Dutkiewicz, dyrektor ds. budowy infrastruktury technicznej w spółce Katowickie Inwestycje S.A.

Pierwszy etap, czyli układ drogowy w bezpośrednim otoczeniu stadionu, będzie udostępniony do użytku z początkiem 2025 roku. Z kolei roboty budowlane przy układzie drogowym wokół Bocheńskiego mają zostać zakończone w maju 2025.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Lublinianie się nie zatrzymują, GieKSa bez szans

Niesamowicie trudne zadanie czekało w sobotni wieczór siatkarzy GKS-u Katowice.  Ich rywalem była niepokonana jak dotąd BOGDANKA LUK Lublin. Nie było żadnej niespodzianki. Podopieczni trenera Bottiego od początku narzucili rywalom swój styl gry i do samego końca kontrolowali boiskowe wydarzenia. Katowiczanie tylko momentami potrafili podjąć walkę.  MVP meczu został Wilfredo Leon.

Po atakach ze skrzydeł i bloku na Kewinie Sasaku GieKSa miała dwa oczka zaliczki (3:1). Mimo wyrównania przez gości, w dalszym ciągu pracował katowicki blok, o czym przekonał się Bennie Tuinstra (7:5). Zespół z Lubelszczyzny dał jednak wyraźny znak, a po dwóch blokach i dwóch asach Fynniana McCarthyego zaczął układać spotkanie pod siebie (12:8). Nie był bierny wobec boiskowych zdarzeń Łukasz Usowicz. Gospodarze zaczęli grać blokiem, po dwóch atakach środkowego GKS złapał kontakt (14:13). Nie miał jednak sposobu na grających dobrze i wszechstronnie każdym elementem lublinian, skuteczny na lewej flance był Tuinstra (19:15). Serwisem ponownie zapunktował reprezentant Kanady (21:17). Trudności w ofensywie miał jednak Sasak, ekipa ze Śląska ponownie się zbliżyła (22:21), po asie Bartosza Gomułki był remis (22:22). W końcówce nie zawiódł Wilfredo Leon, który dołożył zagrywkę (25:23).

Na starcie drugiej części goście zawiązywali grę blokiem, po błędach przeciwnika wygrywali 6:3. Wystarczyły dwa autowe ataki Sasaka, by tablica wyników wskazała na remis po 6. Przez moment oscylował wokół remisu. Trudności w ataku mieli gospodarze, po ataku i asie Leona było 13:10. Najjaśniejszym elementem GKS-u był Jewgienij Kisliuk, ale było to niewystarczające w obliczu polsko-kubańskiego przyjmującego, który brylował w ofensywie. Lublinianie nadal wywierali presję serwisem (19:13). Katowiczanie głównie za sprawą gry ukraińskiego przyjmującego zbliżyli się na dwa oczka, ale po błędach własnych wynik szybko im uciekł. Po kontrze Mateusza Malinowskiego LUK był o krok od zamknięcia meczu (25:20).

Trzema oczkami prowadzili na początku trzeciej odsłony goście (3:0, 7:4). Dwa asy Tuinstry z rzędu zwiększyły zaliczkę lublinian do czterech punktów (11:7). Na środku pracował Aleks Grozdanow. LUK wywierał presję serwisem (16:10, 18:11). Problemy z przyjęciem mieli katowiczanie (21:12). W samej końcówce Massimo Botti desygnował do gry zmienników. Niezmiennie dominowali przyjezdni. Dzieło zniszczenia na prawej flance zakończył Malinowski (25:16).

GKS Katowice – BOGDANKA LUK Lublin 0:3 (23:25, 20:25, 16:25)

 

Morale w GKS spadły? Środkowy: Jeszcze nie spadliśmy

GKS Katowice odnotował siódmą porażkę w PlusLidze. Katowiczanie zdobyli dotychczas trzy punkty i zajmują przedostatnie miejsce w lidze. – Nie ma co zwieszać głów. Trzeba walczyć. Jeszcze nie spadliśmy z tej ligi. Mamy prawo, mamy możliwość się utrzymać – mówił Strefie Siatkówki Łukasz Usowicz po spotkaniu z BOGDANKĄ LUK Lublin.

Karolina Wólczyńska (Strefa Siatkówki): Kolejna porażka 0:3 na waszym koncie. Wiedzieliście, że jedyna niepokonana drużyna PlusLigi przyjeżdża, ale chcieliście walczyć o punkty. Chyba ich brak boli najbardziej?

Łukasz Usowicz: – Wiedzieliśmy, że to będzie bardzo ciężki mecz. Niestety nie mieliśmy punktu zaczepienia w żadnym elemencie. Rywale zdominowali nas zagrywką i przyjęciem. Mogli grać cokolwiek chcieli ze swojego przyjęcia. My ponownie krwawiliśmy przez ich bardzo dobrą, mocną zagrywkę. Nie ma co ukrywać.

W tym pierwszym secie było sporo szans, bo set zakończył się 23:25. Czego zabrakło, żeby tę partię wygrać?

– Nie wiem, ciężko powiedzieć. Tak jak mówię, z naszej strony był to mecz wielu zepsutych zagrywek, a z ich strony wielu asów, piłek mocnych, z których musieliśmy grać high balle albo piłki bezpośrednio przechodzące na ich stronę, z których nie mogliśmy nic zrobić. Myślę, że w pierwszym secie właśnie to zdecydowało.

Jak się trzymacie emocjonalnie po tylu porażkach w tym sezonie?

– Na chwilę obecną jest jeszcze dobrze, szczerze mówiąc. Nie ma co zwieszać głów. Trzeba walczyć. Jeszcze nie spadliśmy z PlusLigi. Mamy prawo, mamy możliwość się utrzymać. Musimy tylko zacząć punktować w ważnych meczach z rywalami, którzy są w naszym zasięgu. I myślę, że to wyjdzie na wielki plus.

W najbliższym czasie gracie z Norwidem Częstochowa, Indykpolem AZS Olsztyn, Stilonem Gorzów i Treflem Gdańsk, więc chyba ta drabinka teraz układa się dla was korzystniej?

– Tak jest. Wszystkie zespoły z topu już minęliśmy. Teraz mamy rywali, z którymi już musimy urywać punkty i zdobywać je. Mam nadzieję, że będą to tylko wygrane mecze i walczymy dalej.

Co jest waszym największym plusem?

– Na pewno gra na side-oucie. Jak już przyjmiemy piłkę w trzech metrach, wtedy nasz rozgrywający ma komfort i może sobie wybierać każdą opcję możliwą – wrzucić na środek, bo jest naprawdę w tym perfekcyjny, czy zagrać szybko na skrzydło. Wtedy naprawdę jesteśmy groźni.

 

HOKEJ

hokej.net – Tyszanie znów na piątkę! Rzadko spotykany gol techniczny. Dupuy zniesiony na noszach

Ósme zwycięstwo z rzędu odnieśli hokeiści GKS-u Tychy. Podopieczni Pekki Tirkkonena w najciekawiej zapowiadającym się meczu 13. kolejki TAURON Hokej Ligi pewnie pokonali GKS Katowice 5:2 i jeszcze wygodniej rozsiedli się w fotelu lidera.

Tyszanie okazali się dziś zespołem dojrzalszym. Grali dokładniej, szybciej i byli skuteczniejsi. Najlepiej świadczy o tym fakt, że po raz trzeci w tym sezonie strzelili katowiczanom pięć goli. Swoje zrobił też Tomáš Fučík, który pewnie strzegł swojego posterunku.

Z dobrej strony zaprezentował się też Wiktor Turkin, który do asysty dołożył też dwie bramki. Co ciekawe jego drugie trafienie było golem technicznym. Białoruski środkowy mając przed sobą pustą bramkę nie zdołał oddać strzału, bo został sfaulowany przez powracającego Santeriego Koponena. Sędziowie długo się nie zastanawiali i pewnym ruchem wskazali na bramkę. To zdarzenie miało miejsce na39 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry.

Warto wspomnieć, że spotkania nie dokończył Jean Dupuy, który pod bandą boleśnie zderzył się z Bartoszem Ciurą. Kanadyjski napastnik został zniesiony z lodu na noszach i odwieziony na badania do szpitala.

Gospodarze więcej powodów do radości mieli już po pierwszej odsłonie, bo od 4. minuty prowadzili 1:0. Worek z bramkami rozwiązał Mateusz Gościński, który w sytuacji sam na sam wymanewrował Johna Murraya. Warto dodać, że brązowi medaliści poprzedniego sezonu grali wówczas w… liczebnym osłabieniu.

Katowiczanie tylko w pierwszej części gry trzykrotnie mieli okazję trzykrotnie rozgrywać przewagę, ale nie wykorzystali żadnej z nich. Dwie dobre okazje miał Patryk Wronka, ale jego strzały efektownie wybronił Tomáš Fučík. Golkiperowi GKS-owi Tychy dopisało też szczęście, bo w 15. minucie krążek uderzony przez Albina Runessona zatrzymał się na słupku.

Hokeiści GKS-u Tychy bardzo dobrze rozpoczęli drugą odsłonę. Chwilę po jej rozpoczęciu przez zasieki obronne gości przedarł się Matias Lehtonen, ale w sytuacji sam na sam z „Jaśkiem Murarzem” uderzył niecelnie. Było to jednak ostrzeżenie, z którego katowiczanie nie wyciągnęli wniosków.

Chwilę później na 2:0 podwyższył Olaf Bizacki, który – po podaniu Lehtonena – przymierzył z korytarza międzybulikowego. Z kolei w 28. minucie trzeciego gola dołożył Wiktor Turkin, który podczas gry w przewadze wykorzystał dogranie Dominika Pasia i umieścił gumę pod poprzeczką. To był milowy krok w kierunku zwycięstwa.

Gdy w trzeciej odsłonie czwartego gola dołożył Joona Monto (kolejne dobre dogranie Lehtonena), wydawało się, że wicemistrzowie Polski już się nie podniosą.

Tymczasem zespół katowiczanie zdołali jeszcze przypudrować wynik dwoma trafieniami. Najpierw ładnym uderzeniem z nadgarstka popisał się Christian Mroczkowski, a guma zanim trafiła do siatki odbiła się jeszcze od poprzeczki. Później skuteczną dobitką błysnął Dante Salituro.

Goście odważniej ruszyli do ataku, a trener Jacek Płachta zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Nie przyniósł on zamierzonego efektu, ale przyczynił się do straty piątego gola.

 

Miał być hit kolejki. Ciężar udźwignęła tylko jedna drużyna

JKH GKS Jastrzębie pokonał na wyjeździe GKS Katowice 3:1 w emocjonującym spotkaniu, które trzymało kibiców w napięciu. Goście z Jastrzębia-Zdroju pokazali wyższość nad gospodarzami, dzięki czemu umocnili się na trzeciej pozycji w tabeli, ważnej w kontekście walki o występ w turnieju Pucharu Polski.

Spotkanie miało szczególne znaczenie w kontekście tabeli – przed meczem obie drużyny zajmowały odpowiednio trzecie i czwarte miejsce z identycznym dorobkiem 21 punktów, czując na plecach oddech Comarch Cracovii. Stawką była nie tylko pozycja w lidze, ale także potencjalny udział w Turnieju Finałowym Pucharu Polski.

Pierwsza tercja rozpoczęła się od dominacji gości, którzy już w 6. minucie wyszli na prowadzenie za sprawą precyzyjnego strzału Martina Kasperlika. JKH kontrolowało przebieg gry, jednak gospodarze zdołali odpowiedzieć w 14. minucie, gdy Albin Runesson celnym uderzeniem z dystansu doprowadził do wyrównania.

Druga odsłona przyniosła kolejne emocje. JKH wykorzystało przewagę liczebną w 23. minucie – po koronkowej akcji Kuru, Pulkkinen umieścił krążek składając się do strzału w ekwilibrystyczny sposób, wyprowadzając gości na prowadzenie. Świetnie spisywał się bramkarz JKH Miarka, który kilkukrotnie ratował swoją drużynę przed utratą bramki.

Trzecia tercja należała do gości. W 50. minucie padła bramka, która ostatecznie przesądziła o losach spotkania. Martin Kasperlik, po fenomenalnym rajdzie Emila Bagina, który zwiódł niemal całą defensywę gospodarzy jadąc za bramkę i nagle zawracając zza niej, podwyższył prowadzenie na 3:1.

GKS Katowice w końcówce postawił wszystko na jedną kartę, grając z wycofanym bramkarzem, jednak desperackie próby nie przyniosły rezultatu. Gospodarze mieli swoje szanse, szczególnie podczas gry w przewadze, jednak świetnie dysponowany Miarka oraz zorganizowana defensywa JKH skutecznie powstrzymywały ich zapędy.

Dla GKS-u Katowice była to druga z rzędu porażka po przegranej 2:5 z GKS-em Tychy. Mimo wzmocnień w postaci Patryka Wronki i Christiana Mroczkowskiego, którzy dołączyli do zespołu w trakcie sezonu, gospodarze nie zdołali zrewanżować się za porażkę z poprzedniej kolejki.

To także pewna niespodzianka w kontekście pierwszego spotkania obu drużyn w tym sezonie, które katowiczanie wygrali na Jastorze 5:3. Warto odnotować udany powrót do składu JKH Kamila Górnego, który mimo wcześniejszej kontuzji ręki, pojawił się na lodzie i zaliczył solidny występ.

 

Niespodzianka na Tor-Torze. Niemrawa GieKSa, trzy punkty zostają u gospodarzy!

Ważne zwycięstwo odnieśli hokeiści KH Energi Toruń w 15. kolejce TAURON Hokej Ligi. W niedzielny wieczór na tor-torze gospodarze pokonali GKS Katowice 2:1.

Dla wicemistrzów Polski dzisiejsze spotkanie niosło ze sobą spory ciężar gatunkowy. Podopieczni Jacka Płachty pozostają bowiem w korespondencyjnym pojedynku w walce o lokatę w czołowej czwórce gwarantując przepustkę do turnieju finałowego Pucharu Polski. Pierwsze dogodne sytuacje do otwarcia wyniku pojawiły się jednak po stronie torunian. W 6. minucie spotkania Runesson musiał uciekać się do faulu, aby zatrzymać wychodzącego Juliusa Vähätalo. Decyzja arbitrów w tej sytuacji mogła być tylko jedna: rzut karny. Do wykonania najazdu przystąpił Andrij Denyskin, jednak nie zdołał oszukać Michała Kielera. W kolejnych minutach katowicki golkiper kilkukrotnie potwierdził swoją wysoką dyspozycję, wygrywając pojedynku z Vähätalo oraz Mikołajem Sytym. Na 40 sekund przed końcem pierwszej odsłony cios zadali goście. Z podania Michalskiego użytek zrobił Dante Salituro, który mocnym strzałem pod poprzeczkę otworzył wynik spotkania.

W 25. minucie przed ekipą Juhy Nurminena otworzyła się sposobność do wyrówania, bowiem na ławce kar zasiadł Grzegorz Pasiut. Katowiczanie, choć zdołali wyjść obronną ręką z gry w liczebnym osłabieniu, to w 28. minucie byli bezradni wobec precyzji Dienisa Fjodorovsa. 24-latek przymierzył z koła bulikowego, a wystrzelony krążek trafił w samo okienko bramki, obok bezradnego Michała Kielera. W kolejnych minutach obie strony próbowały szukać okazji do zdobycia kolejnej bramki. Skuteczniejsi w tych działaniach okazali się torunianie. W 32. minucie publiczność na „Tor-Torze” była świadkami kolejnego pięknego gola. Andrij Denyskin zdobył swoją premierową bramkę bramkę w toruńskich barwach posyłając krążek poza zasięgiem Michała Kielera.

 

wkatowicach.eu – Hokeiści GieKSy znają rywali w Pucharze Kontynentalnym. W czasie najbliższego meczu na trybunach Satelity zasiądą piłkarze GKS-u Katowice

Hokeiści GKS-u Katowice poznali rywali w nadchodzącym turnieju Pucharu Kontynentalnego, w którym wystąpią jako ubiegłoroczni wicemistrzowie kraju. Zanim jednak podopieczni trenera Płachty wyjadą do Danii, w czasie najbliższego spotkania w Tauron Hokej Lidze będą ich dopingować koledzy z piłkarskiej sekcji. Z piłkarzami GKS-u będzie się też można spotkać przy innej okazji.

GKS Katowice uzyskał w poprzednim sezonie prawo do reprezentowania naszego kraju w Pucharze Kontynentalnym. Od czerwca wiemy, że wicemistrzowie Polski znaleźli się w grupie F, której mecze będą rozgrywane w duńskiej miejscowości Aalborg.

Rywalami katowiczan będą:

gospodarze – Aalborg Pirates,

francuski klub Bruleurs de Loups Grenoble,

oraz zwycięzca rywalizacji grupy we wcześniejszej rundzie, czyli rumuński klub Corona Brasov.

Rywalizacja w Danii będzie miała miejsce w dniach 15-17 listopada. Dwie najlepsze drużyny awansują do turnieju finałowego, który zostanie rozegrany w dniach 16-19 stycznia 2025 r.

Jeszcze przed meczami Pucharu Kontynentalnego dwóch hokeistów na co dzień występujących w barach GieKSy zobaczymy w strojach z orzełkiem na piersi. Polski Związek Hokeja na Lodzie przedstawił listę zawodników powołanych do kadry narodowej na konsultację szkoleniową w Jastrzębiu-Zdroju oraz turnieju międzynarodowym w Budapeszcie w dniach 03.11-09.11.2024, w trakcie którego nasza reprezentacja rozegra mecze z Węgrami (07.11), Słowenią (8.11) oraz Włochami (9.11).

Wśród powołanych zawodników znaleźli się hokeiści GKS-u Katowice. Wyróżnieni zostali: obrońca Kacper Maciaś oraz napastnik Mateusz Michalski.

Hokeistom GieKSy w tym sezonie gra nie idzie tak imponująco jak w poprzednich rozgrywkach o Mistrzostwo Polski. Awans do finałowej czwórki będzie wymagał sporo pracy i walki do samego końca sezonu zasadniczego. W tym niełatwym boju, podopiecznych trenera Płachty postanowili wesprzeć piłkarze GKS-u, którzy we wtorek 22 października, zaplanowali wizytę w Satelicie, by z trybun dopingować hokejową GieKSę w meczu z STS-em Sanok. To też nie lada gratka dla kibiców, którym udało się zdobyć wejściówki na to samo spotkanie.

Mecz katowickich hokeistów z gośćmi z Sanoka to nie jedyna okazja, by spotkać piłkarzy reprezentujących katowicki klub w Ekstraklasie, zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie i zdobyć autograf.

Miło nam poinformować, że na mocy podpisanej umowy CANAL+ Polska dołącza do Klubu Biznesu GKS-u Katowice. W związku z tym w środę 23 października zapraszamy wszystkich fanów GieKSy do salonu CANAL+ w Centrum Handlowym 3 Stawy. W godz. 18:30 – 20:00 będziecie mogli tam spotkać piłkarzy GieKSy – Sebastiana Bergiera i Grzegorza Rogalę. Na miejscu powstanie mini strefa PS5, w której będzie okazja do zmierzenia się z zawodnikami w grze EA SPORTS FC25. Co więcej, trzech pierwszy kibiców, którzy wygrają mecz z piłkarzem, wygrają grę dla siebie (do wygrania po jednej grze na PC, XBOX i PS5) – poinformował GKS Katowice.

 

SZACHY

wkatowicach.eu – Hetman GKS Katowice zdobywa brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski 2024

Katowicki klub szachowy Hetman GKS Katowice zdobył brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski 2024. Decydująca runda tegorocznej Ekstraligi Szachowej odbyła się 15 października w Wałbrzychu. Gratulacje!

Szachiści z katowickiego klubu Hetman GKS Katowice zdobyli brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski. 9. runda była decydującym starciem, a zespół Hetman GKS Katowice pokazał prawdziwą siłę, wygrywając z Towarzystwem Szachowym Skoczek Sędziszów Małopolski wynikiem 5-1! Ten wynik zapewnił katowickiej drużynie 3. miejsce w klasyfikacji generalnej Ekstraligi Szachowej 2024. To był intensywny turniej, trwający aż 10 dni, pełen emocjonujących pojedynków, strategii i walki na najwyższym poziomie szachowym.

Gratulacje dla całej drużyny – każdy punkt był kluczowy w tej drodze do podium! Jesteśmy dumni z waszych osiągnięć i determinacji. Dziękujemy naszym kibicom za wsparcie przez cały turniej! – podkreśla klub Hetman GKS Katowice

To nie jedyny sukces tego dnia. Zawodnik Hetman GKS Katowice, Jan Klimkowski, zdobył podczas 9. rundy Ekstraligi Szachowej 2024 swoją trzecią, ostatnią normę arcymistrzowską, co oznacza, że oficjalnie wkracza do elitarnego grona arcymistrzów. To efekt lat ciężkich treningów, niezliczonych godzin spędzonych przy szachownicy i niesamowitej determinacji. Jan udowodnił, że pasja, wytrwałość i koncentracja mogą przenieść zawodnika na najwyższy poziom!

Szachiści Hetmana GKS Katowice znów udowodnili swoją siłę, zdobywając dziś brązowy medal w Drużynowych Mistrzostwach Polski! Ogromne gratulacje dla całego zespołu. Ogromne brawa należą się również juniorom, którzy doskonale wypadli w seniorskiej drużynie – Jan Klimkowski, który w tych zawodach zdobył tytuł arcymistrza, oraz Jakub Seemann, pokazali, że przyszłość szachów w Katowicach jest w bardzo dobrych rękach – zaznaczał prezydent Katowic, Marcin Krupa.

Podziękowania kieruję także do Łukasza Turleja oraz Grzegorza Masternaka, którzy z wielkim zaangażowaniem wspierali drużynę. To wspólna praca całego zespołu i świetna atmosfera sprawiają, że Hetman GKS Katowice nie tylko zdobywa medale, ale też stale się rozwija i daje szansę młodym talentom na osiąganie sukcesów na najwyższym poziomie. Trzymam kciuki za kolejne wyzwania! – dodał prezydent Katowic.

Złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski 2024 zdobył KS Gwiazda Bydgoszcz, a srebrny VOTUM SA Polonia Wrocław. Brązowy medal powędrował do Katowic. Gratulujemy wszystkim drużynom!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

„Bukowa. Nasz Dom” to pozycja obowiązkowa!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

„Bukowa – Nasz Dom” to najnowszy film, którego prapremiera odbyła się niedawno w Multikinie w Katowicach. Gdy otrzymałem zadanie napisać dla Was recenzję z tego, co widziałem, to pomyślałem, że będzie mi nadzwyczaj trudno to opisać. Zwłaszcza nazwać emocje, które towarzyszyły mi podczas seansu w kinie. Film trwał 100 minut i przez cały ten czas byłem przepełniony różnymi nastrojami, ale zdecydowanie najsilniejsze było… wzruszenie.

„Bukowa – Nasz Dom” to opowieść, która spina klamrą nadchodzące pożegnanie ze stadionem, jubileuszowy rok dla klubu, sukces w postaci upragnionego awansu do ekstraklasy, a także pożegnanie klubowej Legendy – śp. Jana Furtoka. Całość obudowana jest historią pewnej rodziny z Bogucic. Historia, jakich zapewne wiele na Śląsku. Wielopokoleniowa rodzina: ojciec, syn i wnuk w jednym rzędzie na stadionowej trybunie. Historia opowiedziana oczami seniora, który pamięta czasy powstania klubu czy budowy stadionu, to nic innego jak lekcja historii dla większości osób obecnych na seansie. W międzyczasie wplatane były wywiady i anegdoty byłych zawodników GKS-u (między innymi Henryka Górnika, Lechosława Olszy). Historia Maćka – czyli „średniego” członka rodziny to zaś przelane na obraz to, co sami już mogliśmy w większości przeżywać. Czasy świetności – tłuste lata (tak zwana „Dekada GieKSy”), a potem kilkanaście chudych. Oprócz opisu emocji sportowych Maciej w fenomenalny sposób wprowadził widzów w świat społeczności kibicowskiej w Katowicach. To, jak była ona budowana i od czego się to zaczęło, zostało uzupełnione wypowiedziami wielu innych osób, które na pewno wszyscy odwiedzający Bukową kojarzą z trybun. Najmłodszy z rodu – Szymon to młody adept futbolu, zawodnik Młodej GieKSy. Na początku mówi on o tym, jak była w nim budowana miłość do futbolu, która przerodziła się w miłość do Klubu. Dla tego młodego chłopaka z Katowic największymi sportowymi marzeniami jest zadebiutowanie w seniorskiej drużynie GKS-u i transfer do Premier League.

Całość zwieńczona jest niepublikowanymi wcześniej archiwalnymi materiałami, zdjęciami i urywkami filmów, które gwarantuję Wam – będziecie oglądać z zapartym tchem. Do tego dziesiątki historii, oraz anegdot opowiedzianych przez ludzi, dla których GKS przez długie lata był i dalej jest częścią życia.

Premiera na klubowych kanale YouTube odbędzie się już w nadchodzące Święta Bożego Narodzenia i zapewniam, że wspólne oglądanie będzie wspaniałą rozrywką dla Was i Waszych rodzin. Jestem pewny, że odnajdziecie wiele wspólnych mianowników pomiędzy Wami a rodziną narratorów tego filmu. Produkcja ma potencjał, by zebrać dobre recenzje wśród kibiców i dziennikarzy z całej Polski, bo jest przepiękną historią o mieszkańcach, kibicach i zawodnikach. O przyjaźniach na całe życie, o sukcesach i porażkach i o całej społeczności budowanej przez lata wokół katowickiego Klubu.

Wszystkim z całego serca polecam film „Bukowa. Nasz Dom”. Reżyserem jest świetnie znany z „Dekady GieKSy” Michał Muzyczuk. Pozycja obowiązkowa dla każdego kibica GKS-u Katowice.

Foto: Grzegorz Bargieła/WKATOWICACH.eu.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ekstraklasa zweryfikowała – Trener

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W ostatnich kilkunastu dniach mogliście przeczytać na stronie moje opinie na temat tego, jak Ekstraklasa zweryfikowała poszczególnych piłkarzy GKS Katowice. Dziś przyjrzę się pracy trenera Rafała Góraka i zastanowię się nad tym, jak „zweryfikowała” go Ekstraklasa. 

Rafał Górak – debiutancki bilans w Ekstraklasie wygląda nieźle. Nie było większych wpadek, ponieważ przegrane z Legią czy Lechem były wkalkulowane. Były pozytywne zaskoczenia, jak np. wygrane z Jagą i Cracovią czy zdemolowanie Puszczy. Mieliśmy też mecze, które powinniśmy wygrać, a które przegraliśmy – Korona i Zagłębie. Resztę raczej można ocenić normalnie, czyli dostawaliśmy taki rezultat, jaki wynikał z boiska. Samo wejście trenera w ligę oceniam pozytywnie. Ogarnął zespół po pierwszej porażce, drużyna dobrze przeszła przez tryb adaptacji. Odpowiednio zarządzamy szatnią i zawodnikami, którzy wywalczyli awans. Myślę, że nikt nie może się czuć pominięty, że nie dostał swojej szansy.

GieKSa w Ekstraklasie pokazała różne oblicze i dobrze byłoby, by trener Górak starał się równać do tego, które docenili inni, czyli „Bandy Zakapiorów”. Niestety kilka spotkań odbiegło od tego wizerunku i w tym rola trenera byśmy się prezentowali tak cały czas. Cieszy to, że pozostaliśmy wierni swojej taktyce, a nie przeszliśmy nagle na obronę i „lagę” do przodu. Brakuje trochę stabilności w zespole wobec kontuzji i zmian w składzie, ale nie można powiedzieć, że Górak nie próbuje i nie szuka nowych rozwiązań. W przypadku niektórych eksperymentów potrzeba ostatecznej decyzji, ponieważ wydaje mi się, że zawodnicy tacy jak Galan, Czerwiński, Kuusk, Klemenz będą lepiej prezentować się w momencie, w którym będą przywiązani do jednej pozycji.

Na plus stałe fragmenty, po których stwarzaliśmy zagrożenie i strzeliliśmy parę bramek. Na minus fatalnie przegrane derby z Górnikiem. Tutaj trener Górak powinien znaleźć receptę, by takich spotkań GieKSa nie przegrywała już w szatni. To, co może się jeszcze podobać to wychodzenie z kłopotów. W drugiej oraz pierwszej lidze szkoleniowiec przeszedł przez wszystkie możliwe kryzysy z drużyną. Ekstraklasa nie wybacza błędów i kiedy – po kilku ligowych porażkach oraz odpadnięciu w Pucharze Polski – mieliśmy zalążki kryzysu, to trener ogarnął to dość spokojnie. Brawo.

Ogólnie brawa za rundę, ale nie spoczywajmy na laurach. Weryfikacja pozytywna.

Kontynuuj czytanie

Hokej

Śmierć, podatki i porażka GieKSy w półfinale Pucharu Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

28 grudnia w Krynicy-Zdrój kilka minut po godzinie 17:30 rozpoczął się pierwszy półfinał turnieju o Puchar Polski, a kije skrzyżowali GKS Katowice i GKS Tychy.

W 3. minucie meczu powinno być 1:0 dla drużyny z Tychów, ale Murray efektownie wyłapał strzał Jeziorskiego. Chwilę później po prostym błędzie tyszan w dobrej okazji znalazł się Sokay, ale nie dość, że wystrzelił prosto w Fucika, to w dodatku w międzyczasie ruszona została jego bramka. W kolejnych minutach, zgodnie z przewidywaniami, przeważał GKS Tychy, jednak w swoich akcjach nie byli już tak blisko zdobycia gola, jak przy wspomnianej sytuacji Jeziorskiego. Katowiczanie jednak nawet nie zagrażali bramce rywala. Na nieco ponad minutę przed końcem tercji sędziowie podyktowali pierwszą karę w tym spotkaniu – na ławkę za uderzanie kijem odesłany został Koponen. Pierwsza część meczu zakończyła się bezbramkowym remisem, choć w oddanych strzałach tyszanie prowadzili aż 11 do 2.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od wybronienia pozostałej niecałej minuty w osłabieniu. Co nie udało się tyszanom w 3. minucie, udało się w 23. Po akcji złożonej z kilku podań Łyszczarczykowi pozostało umieścić krążek w odsłoniętej bramce. Zdołaliśmy wyjść z akcją 2 na 1, Mroczkowski postanowił indywidualnie zakończyć akcję, najpierw próbując wyminąć obrońcę, ale ostatecznie nie oddał nawet strzału, a po chwili został ukarany za ostrość w sytuacji pod bandą w tercji neutralnej. Tyszanie zagrozili głównie na początku przewagi, ale dobrze zachował się Murray. Nawet, gdy GieKSa przedostawała się do tercji rywala, to rzadko kończyło się to celnym strzałem. Zupełnie niespodziewanie pod koniec tercji Jakub Hofman uprzedził Kaskinena do krążka, przymierzył i precyzyjnie wystrzelił z nadgarstka, dając nam wyrównanie. Po chwili już drugi raz w tym spotkaniu ukarany został Mroczkowski, a co więcej – była to kara 5-minutowa za atak na głowę. Murray zupełnie nie wiedział, gdzie jest krążek i na 7 sekund przed syreną kończącą drugą odsłonę spotkania Lehtonen zdobył gola na 2:1.

Jako, że kara meczu nie anuluje się po straconym golu – trzecią tercję rozpoczęliśmy od jeszcze niespełna 4 minut w osłabieniu, ale wynik w tym czasie nie uległ zmianie. W 45. minucie Fraszko umieścił krążek w bramce, ale sędziowie zażądali weryfikacji wideo, bo w kontakcie z Fucikiem był Patryk Wronka. Po analizie stwierdzili jednak, że była to wina obrońcy GKS-u Tychy i wyrównująca bramka została uznana. Szybko zrobiło się groźnie w naszej tercji, ale Murray świetnie kijem wybił krążek Jeziorskiemu. Trzecia tercja była zdecydowanie najbardziej wyrównaną odsłoną tego półfiału, ale w 52. minucie tyszanie trzeci raz wyszli na prowadzenie – Heljanko dobił krążek do pustej bramki. Niedługo potem było już 4:2 – z kontrą 2 na 1 wyszli tyszanie, Łyszczarczyk wyczekał Murray’a, który położył się jeszcze przed jego strzałem i znów straciliśmy gola praktycznie do pustej bramki. Równie szybko złapaliśmy ponownie kontakt, bo dobrze pod bramką Fucika po raz drugi odnalazł się Fraszko. Korzystając z przerwy w grze o timeout na niecałe 2 minuty przed końcem tercji poprosił trener Płachta. Niedługo potem Murray zjechał do boksu, ale błyskawicznie Heljanko strzałem z własnej tercji strzelił na 5:3. Nasz bramkarz jeszcze raz zjechał z lodu, by jego miejsce zajął dodatkowy napastnik, ale wynik już nie uległ zmianie.

GKS Tychy – GKS Katowice 5:3 (0:0, 2:1, 3:2)
1:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Heljanko, Filip Komorski) 22:54
1:1 Jakub Hofman (Mateusz Michalski, Igor Smal) 38:08
2:1 Matias Lehtonen (Rasmus Heljanko, Joona Monto) 39:53 5/4
2:2 Bartosz Fraszko (Grzegorz Pasiut, Pontus Englund) 45:31
3:2 Ramus Heljanko (Filip Komorski, Alan Łyszczarczyk) 51:59
4:2 Alan Łyszczarczyk 54:02
4:3 Bartosz Fraszko (Albin Runesson) 54:57
5:3 Rasmus Heljanko 58:45

GKS Tychy: Fucik – Kaskinen, Bizacki, Lehtonen, Monto, Jeziorski – Viinikainen, Kakkonen, Łyszczarczyk, Komorski, Heljanko – Ciura, Pociecha, Viitanen, Turkin, Paś – Bryk, Krzyżek, Larionovs, Ubowski, Gościński.

GKS Katowice: Murray – Englund, Runesson, Wronka, Pasiut, Fraszko – Norberg, Verveda, Dupuy, Sokay, Mroczkowski – Koponen, Varttinen, Salituro, Anderson, Kallionkieli – Maciaś, Smal, Michalski, Jakub Hofman, Jonasz Hofman.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga