Dołącz do nas

Siatkówka

Z kim gra GieKSa? – Cerrad Czarni Radom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kto chciałby sobie przypomnieć lub zapoznać się z historią klubu z Radomia, może to zrobić tutaj.

Zeszłoroczne szóste miejsce na koniec sezonu Czarnych Radom, zaostrzyło apetyty miejscowych sympatyków na dalszy awans w PlusLigowej hierarchii. Zmiany jakich dokonano w kadrze zespołu nie pozwolą (to już pewne) na choćby powtórzenie tego wyniku sportowego. W całym bieżącym sezonie siatkarze z Radomia prezentowali zmienną formę, a bez dłuższej serii wygranych trudno liczyć na czołowe miejsca w polskiej lidze. Obecnie Czarni zajmując jedno miejsce wyżej od naszej GieKSy z przewagą czterech punktów nad nami. Radomianie mieli słabszy start, gdy w pierwszych pięciu spotkaniach wygrali zaledwie jeden raz! Za to kolejne cztery porażki ponieśli w następnych… czternastu meczach! Teraz znów Czarni przechodzą słabszą formę i w ostatnich ośmiu spotkaniach zwyciężyli tylko dwa razy.

Strata przed sezonem takich siatkarzy jak Artur Szalpuk, Bartłomiej Grzechnik, Patryk Szczurek, Daniel Pliński i przede wszystkim Lucas Kampa, musiała się odbić na gorszym wyniku. W ich miejsce pozyskano dwóch siatkarzy amerykańskich, Smitha i Wattena, Słowaka Kohuta oraz dwóch młodych, zdolnych Ziobrowskiego oraz Fornala. Za rozegranie odpowiada również nowa twarz w zespole, Michał Kędzierski z Effectora i zapewne to wyróżniająca się postać w całej lidze, dysponujący bardzo dobrym serwisem. Ciężar zdobywania punktów dla radomian spoczął na atakującym Bartłomieju Bołądziu oraz przyjmującym Wojciechu Żalińskim (łącznie obaj zdobyli aż.764 punkty). Ten ostatni ma najwięcej asów serwisowych oraz niewiele mniej bloków od najlepszych w tym elemencie dwóch środkowych, Emanuela Kohuta i Davida Smitha. Czarni Radom to zapewne nie jest łatwy przeciwnik gdy da mu się możliwość gry na własnych warunkach, ale przyciśnięty do muru gubi się i ma problemy. Dlatego trzeba się im mocno przeciwstawić oraz narzucić swój sposób grania, a szanse na wygraną na pewno wzrosną.

 

BILANS MECZÓW „U SIEBIE”; 12 spotkań – 20 punktów – w setach 26:22 – małe punkty 1107:1099 – 6 zwycięstw i 6 porażek (dwie po tie-breaku)

BILANS MECZÓW „NA WYJEŹDZIE”; 15 spotkań – 20 punktów – w setach 27:29 – małe punkty 1232:1256 – 7 zwycięstw (dwa po tie-breaku) i 8 porażek (jedna po tie-breaku)

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE  Cerradu Czarnych Radom

Czas trwania spotkań – Czarni 2631;;
Ilość rozegranych setów – Czarni 104;  Watten 104, Żaliński 103, Kędzierski 103, Smith 101, Fornal 101, Kohut 98, Bołądź 97, Ziobrowski 54, Wiese 37, Ostrowski 36, Gonciarz 26, Zwiech 13, Urbanowicz 9, Filipowicz 8.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – Czarni 619;

Ilość zdobytych punktów – Czarni 1720;  Bołądź 392, Żaliński 372, Fornal 281, Kohut 243, Smith 220, Ziobrowski 80, Kędzierski 55, Wiese 38, Ostrowski 23, Zwiech 6, Urbanowicz 5, Gonciarz 4, Filipowicz 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – Czarni 621;  Żaliński 133, Bołądź 132, Fornal 107, Smith 86, Kohut 73, Kędzierski 40, Ziobrowski 27, Ostrowski 9, Wiese 9, Gonciarz 3, Urbanowicz 1, Zwiech 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – Czarni 1099;  Bołądź 260, Żaliński 239, Fornal 174, Kohut 170, Smith 134, Ziobrowski 53, Wiese 29, Kędzierski 15, Ostrowski 14, Zwiech 5, Urbanowicz 4, Filipowicz 1, Gonciarz 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – Czarni 679;  Bołądź 167, Kohut 160, Żaliński 148, Smith 118, Fornal 82, Ziobrowski 28, Ostrowski 13, Zwiech 4, Kędzierski 3, Gonciarz 2, Filipowicz 1, Urbanowicz -1, Wiese -10, Watten -36.

Ilość zagrywek – Czarni 2336;  Kędzierski 467, Żaliński 407, Smith 400, Fornal 314, Kohut 270, Bołądź 268, Ostrowski 63, Wiese 60, Ziobrowski 53, Gonciarz 20, Urbanowicz 9, Zwiech 5.
Ilość błędów na zagrywce – Czarni 460;  Żaliński 87, Bołądź 79, Smith 70, Kohut 62, Fornal 59, Kędzierski 47, Wiese 21, Ziobrowski 21, Ostrowski 9, Zwiech 2, Gonciarz 2, Urbanowicz 1.
Ilość asów serwisowych – Czarni 141;  Żaliński 34, Kędzierski 26, Smith 26, Fornal 17, Bołądź 15, Kohut 14, Ostrowski 4, Wiese 4, Ziobrowski 1.

Ilość przyjęć – Czarni 1964;  Żaliński 755, Fornal 564, Watten 475, Wiese 90, Urbanowicz 22, Smith 20, Kohut 19, Kędzierski 9, Bołądź 3, Filipowicz 3, Ziobrowski 2, Ostrowski 1, Zwiech 1.
Ilość błędów w przyjęciu – Czarni 144;  Żaliński 48, Fornal 40, Watten 36, Wiese 9, Kohut 4, Urbanowicz 3, Kędzierski 3, Smith 1.
Przyjęcie negatywne – Czarni 466;  Żaliński 200, Fornal 120, Watten 90, Wiese 30, Urbanowicz 8, Kędzierski 6, Kohut 4, Smith 4, Filipowicz 2, Bołądź 1, Ziobrowski 1.
Przyjęcie perfekcyjne – Czarni 492;  Żaliński 173, Watten 148, Fornal 145, Kohut 8, Smith 8, Wiese 5, Urbanowicz 2, Bołądź 1, Ostrowski 1, Ziobrowski 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – Czarni 25%;  Ostrowski 100%, Ziobrowski 50%, Kohut 42%, Smith 40%, Bołądź 33%, Watten 31%, Fornal 26%, Żaliński 23%, Urbanowicz 9%, Wiese 6%, Kędzierski 0%, Zwiech 0%, Filipowicz 0%,

Ilość ataków – Czarni 2669;  Bołądź 698, Żaliński 590, Fornal 542, Kohut 291, Smith 238, Ziobrowski 164, Wiese 78, Kędzierski 26, Ostrowski 24, Urbanowicz 10, Zwiech 5, Gonciarz 3.
Ilość błędów w ataku – Czarni 206;  Bołądź 80, Fornal 42, Żaliński 36, Smith 16, Ziobrowski 13, Wiese 10, Kohut 6, Ostrowski 1, Urbanowicz 1, Kędzierski 1.
Ilość ataków zablokowanych – Czarni 231;  Bołądź 66, Fornal 58, Żaliński 53, Ziobrowski 18, Smith 15, Kohut 11, Wiese 8, Urbanowicz 1, Kędzierski 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – Czarni 1336;  Bołądź 345, Żaliński 295, Fornal 233, Kohut 180, Smith 145, Ziobrowski 70, Wiese 30, Ostrowski 13, Kędzierski 12, Urbanowicz 5, Zwiech 5, Gonciarz 3.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – Czarni 50%;  Zwiech 100%, Gonciarz 100%, Kohut 62%, Smith 61%, Ostrowski 54%, Urbanowicz 50%, Żaliński 50%, Bołądź 49%, Kędzierski 46%, Ziobrowski 43%, Fornal 43%, Wiese 38%.

Ilość bloków punktowych – Czarni 243;  Kohut 49, Smith 49, Żaliński 43, Bołądź 32, Fornal 31, Kędzierski 17, Ziobrowski 9, Ostrowski 6, Wiese 4, Zwiech 1, Filipowicz 1, Gonciarz 1.
Ilość błędów dotknięcia siatki – Czarni 35;  Smith 10, Bołądź 7, Kohut 7, Żaliński 4, Ostrowski 3, Fornal 2, Ziobrowski 1, Gonciarz 1.
Ilość tie-breaków (wygrany do przegranego) – Czarni (2-3);
MVP meczów – Czarni 13;  Żaliński 4, Kędzierski 3, Fornal 2, Bołądź 1, Smith 1, Kohut 1, Ziobrowski 1.

 

WKS Czarni Radom SA
barwy: błękitno-biało-czarne
data założenia: 1921 (kontynuator tradycji Radomskiego Towarzystwa Sportowego oraz WKS-u Czarni)
adres: ul. Gabriela Narutowicza 9
26-600 Radom
hala: MOSiR
ul. Narutowicza 9, 26-600 Radom

maskotka: Lotnik
Prezes zarządu: Mariusz Szyszko
Przewodniczący Rady Nadzorczej: Marek Romanowski
Wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej: Paweł Piotrowski
Członkowie Rady Nadzorczej: Halina Bąk, Leszek Figarski, Janusz Dasiewicz, Mateusz Tyczyński

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga