Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatnich sześciu dni, które obejmują sekcję piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.
Wszystkie pierwsze drużyny seniorskie mają obecnie przerwę pomiędzy sezonami. Trwają rozmowy na temat transferów zawodniczek, zawodników do i z naszych drużyn.
PIŁKA NOŻNA
kobiecyfutbol.pl – Plan przygotowań GKS-u Katowice
Poznaliśmy plan przygotowań do nowego sezonu zespołu GKS-u Katowice, który treningi wznowi 10 lipca.
Piłkarki zespołu prowadzonego przez Karolinę Koch po ostatnim meczu w sezonie i zdobyciu tytułu mistrzowskiego udały się na krótki urlop. Na boisko zawodniczki wrócą 10 lipca, a 19 lipca rozegrają swój pierwszy sparing. Zmierzą się z mistrzyniami Słowacji Spartakiem Myjava.
Plan przygotowań:
19 lipca: Spartak Myjava (wyjazd)
22 lipca: TME SMS Łódź (wyjazd, Kleszczów)
29 lipca: Medyk Konin (wyjazd)
5 sierpnia: Rekord Bielsko-Biała (Katowice)
12 sierpnia: Slavia Praga (wyjazd)
sportdziennik.com – Prezes nie gryzł się w język
Marek Szczerbowski, żegnający się z prezesurą w wielosekcyjnym klubie z Bukowej, wraz z radnymi podsumował sezon na posiedzeniu Komisji Kultury, Promocji i Sportu.
Wypowiadał się o zakończonym sezonie, pieniądzach, budżecie, konflikcie z kibicami. Wbijał szpilki swoim poprzednikom. Przypominał radnym, co mówili pod jego adresem, ale też dziękował za współpracę. Marek Szczerbowski, który z końcem czerwca przestanie pełnić rolę prezesa GieKSy, a oficjalnie pożegna się z nią w sierpniu, wziął udział w posiedzeniu katowickiej Komisji Kultury, Promocji i Sportu. Jej głównym punktem było podsumowanie sezonu wielosekcyjnego GKS-u.
– To był dobry rok, zarówno od strony organizacyjnej, sportowej, jak i finansowej – wyliczał Szczerbowski, zapraszając radnych do dyskusji. – Jestem po lekturze wszystkich protokołów z posiedzeń komisji. Wiem, o co pytaliście, to były bardzo ciekawe pytania. Kilka – przełomowych. Jeśli nie padną z waszych ust, umkną waszej pamięci, powołam się na protokoły i będę się starał odpowiedzieć – mówił szef GieKSy, machając plikiem wydrukowanych kartek.
Krzysztof Pieczyński, przewodniczący komisji, zaznaczył na wstępie, że był to dla GKS-u historyczny sezon – zakończony zdobyciem mistrzostwa Polski przez hokeistów i piłkarki. Poprzednio w podwójnej koronie był w 1968 roku, kiedy po złoto sięgnęli hokeiści oraz florecistki.
– Hokej to dyscyplina najprostsza do zarządzania – zaznaczał Marek Szczerbowski. – Jest pięć klubów, które rywalizują. Cracovia z panem Filipiakiem, wydająca połowę więcej pieniędzy, z którą wygrywamy. GKS Tychy, Unia Oświęcim, JKH Jastrzębie. Jestem fanem hokeja, choć posądzano mnie, że chcę go zlikwidować. Konkurencja jest dużo mniejsza niż na przykład w piłce nożnej kobiet. Tam są cztery ligi, a nie jedna – jak w hokeju. Chcę oddać szacunek dziewczynom, grają za 3500-4000 złotych, są z różnych części Polski. Walczyły, zdobyły złoty medal. Celem w obu tych sekcjach nie było mistrzostwo, a czołowa czwórka. Drużyna siatkarzy utrzymała się w PlusLidze. Najwięcej emocji budzi piłka nożna mężczyzn. Celem było utrzymać się w pierwszej lidze szybciej niż rok temu, prawie to zrealizowaliśmy. W GKS-ie czasy cyganienia skończyły się. Nie ma zrzucania odpowiedzialności na inne podmioty. Ja jestem odpowiedzialny. Choć od marca jest ze mną wiceprezes Krzysztof Nowak, to chciałbym, by aż do teraz wszystkie złe rzeczy obciążały mnie; by prezes Nowak przychodził z czystą kartą. Ja kończę pracę, od teraz wszystkie decyzje będzie już podejmował Krzysztof. Tak się umówiliśmy – podkreślał ustępujący sternik klubu z Bukowej.
Jak można się było domyślać, radni poruszyli kwestię budowania społeczności i bojkotu ogłoszonego przez kibiców przeciw prezesowi Szczerbowskiemu, który towarzyszył domowym meczom GieKSy w pierwszym półroczu minionego sezonu. Główny zainteresowany zdecydowanie nie gryzł się w język.
– W okresie, gdy była dość duża dynamika, wzmożona energia, można to było odebrać jako coś meganegatywnego. Chcę jednak powiedzieć, że nie było to coś różniącego się od tego, co było przed moim przyjściem; tyle że moi poprzednicy ulegali wpływom i pod dużą presją realizowali chore pomysły – przekonywał Marek Szczerbowski i objaśniał:
– Działa to mniej więcej tak: przychodzi nowy człowiek i jest zapraszany do współpracy. Jeśli w pierwszym kroku podejmie złe decyzje, to staje się ich niewolnikiem. A jeśli podejmie właściwe – to jest eskalowanie. Aż do momentu, kiedy padnie. A ja nie padłem. Dzisiaj jest świetna publiczność. Prezesa Szczerbowskiego już nie będzie. Wiedziałem, że będę zużyty po tej grze. Ale będę obserwował. Założyłem się o bardzo duże pieniądze, że rok – i nie wytrzymają (kibice – dop. red.). Chcę przegrać ten zakład. Jeśli przegram, to będę dumny, bo to by oznaczało, że publiczność będzie OK. Przed moim przyjściem? Podchodzenie pod szatnię, wybijanie szyb, wulgaryzmy, atakowanie zawodników, pracowników. To nie wychodziło na światło dzienne. Ja się nikogo nie boję. Czekam, chcę spojrzeć wszystkim w twarz. Nie zrobiłem nic złego, tylko chroniłem ludzi. Agresja była wszechogarniająca, tylko nie wychodziła na światło dzienne. Wiele rzeczy udało mi się uporządkować, ale nie wszystko – mówił ostro ustępujący ze stanowiska prezes, uderzając w szalikowców GKS-u.
Podczas posiedzenia komisji kilkukrotnie wywołał do tablicy radną Patrycję Grolik. Przypomniał jej słowa z listopada, że „oprawa kibiców GKS-u to jej zdaniem jedna z lepszych opraw w Polsce”. Szczerbowski pokazywał zdjęcie z kwietniowego meczu w Gdyni i wulgarnego transparentu wywieszonego w sektorze gości przez fanatyków GieKSy.
– To działo się już po konflikcie. Banner – „Mańka-Szulik wypierd…”. Może to ta najlepsza oprawa? Może nie? Nie ma znaczenia, co myślę o tym, jak zarządzany jest Górnik Zabrze. Kiedyś prezydent Zabrza miała relację z kibicami, ale w którymś momencie musiała powiedzieć stop. Ja powiedziałem stop na samym początku. Bardzo zależało mi, by GKS Katowice zaczął działać. Musiałem odsunąć wszystkie siły, by podejmować właściwe decyzje. Wiedziałem, że to się przełoży na efekt. A że były nim trzy mistrzostwa i hokejowy superpuchar? Sorry, w to nie wierzyłem, ale życie mi oddało. Nikt nie będzie na mnie krzyczał, nikt nie będzie wymuszał, bym ja mu coś dawał za darmo. Ja się nie boję. Ostatnio na ulicy ktoś powiedział: „Nie podoba mi się pan!”. Akurat byłem w dobrej formie i odparłem: „Niech się pan nie przejmuje, kiedyś spotka pan mężczyznę, który się panu spodoba”. To są koszty, które ponosiłem, ale na koniec mogę powiedzieć, że wszystko robiłem transparentnie i uczciwie. Mam nadzieję, że kibice GKS-u będą się zachowywać tak, jak na finałowym meczu hokeja. Byli wzorem do naśladowania, chylę czoło. Nigdy się nie zachowywali tak, jak wtedy. Czułem satysfakcję. A spójrzcie, co się działo w Tychach. 2500 ludzi – i 2500 śpiewa wulgaryzmy na GKS Katowice. Matka z dzieckiem śpiewała. Spójrzcie sobie, ten mecz był w telewizji – zwracał się do radnych Marek Szczerbowski, nawiązując jeszcze do ostatnich piłkarskich derbów z Ruchem Chorzów.
– Pierwszy raz na takim meczu derbowym nie doszło do żadnego istotnego aktu. Jestem w stanie zrozumieć te race, choć to łamanie prawa. Ale była wspaniała publiczność, która poniosła GKS do wygranej 2:1 – przypominał.
Szczerbowski dziękował prezydentowi Marcinowi Krupie, wiceprezydentom Bogumiłowi Sobuli i przysłuchującemu się jego słowom Waldemarowi Bojarunowi, naczelnikom wydziałów Urzędu Miasta, pani skarbnik Danucie Lange. I radnym, przypominając przy okazji, jak przeczytał w protokole jednego z posiedzeń komisji, że radna Grolik chce go poznać.
– Dzwoniłem potem do pani radnej. Prosiłem, by zgłosiła pani problemy. Rozmawialiśmy pięć minut, zgłosiła pani jeden: żeby „Gieksikowi” (klubowej maskotce – dop. red.) buty zszyć. Powołałem komisję, „Gieksik” ma te buty zszyte, tylko podeszwa jest taka, że gdy się opiera, to może to wyglądać tak, jakby nie były zszyte – wyjaśniał Marek Szczerbowski, uśmiechając się potem pod nosem.
Pytano go o pieniądze. Na przykład – jaki budżet powinien mieć GKS, by móc utrzymywać się w środku tabeli ekstraklasy.
– Kosztowy musiałby być co najmniej na poziomie 25 milionów, z tym że około 10 mln można dostać z Canal+. Istotną część powinni stanowić kibice, przychody z dni meczowych. Myśmy je zwiększyli. Mimo bojkotowego sezonu, w hokeju uzyskaliśmy trzy razy wyższe przychody niż wcześniej – zaznaczał prezes GieKSy, wyliczając, że na początku jego trwającej blisko 4 lata kadencji, gdy klub spadł z piłkarskiej pierwszej ligi, budżet wynosił 12 mln, a dziś utrzymał się w niej za 8.
– Hokej na starcie kosztował 7,9 mln zł, my mistrza zrobiliśmy za 5,1 mln. Tego pierwszego, drugiego już nie, bo doszła Liga Mistrzów, premie, zawodnicy mieli większe oczekiwania. Gdy przyszedłem do GKS-u, nie było niczego, nie było budżetowania. Dziś jest zgodne ze strukturą organizacyjną, z podziałem na koszty rodzajowe, funkcje czasu, plan, zaangażowanie i wykonanie. We wszystkich sekcjach. Ja te liczby mam w głowie, one są wszystkie w jednym pliku excelowskim do dyspozycji organów spółki, zrealizowane do drugiego miejsca po przecinku. – opisywał Szczerbowski.
5,32 miliona złotych straty za okres od stycznia do kwietnia oraz blisko 1,9 mln zł straty za 2022 rok – takie dane finansowe związane z GieKSą otrzymali radni. Radny Adam Szymczyk dopytywał prezesa, na ile to niepokojący trend i czy jest się czym martwić.
– Strata za 2022 rok to konsekwencja… hokejowego mistrzostwa Polski. Nie mieliśmy zagwarantowanych środków na wypłatę premii, miasto dokonało tego przez podwyższenie kapitału. Gdyby nie mistrzostwo, spółka wykazałaby zysk. Wypłacenie premii i koszty organizacji Ligi Mistrzów odbyły się z podwyższenia kapitału, a ono nie wpływa na wynik finansowy – tłumaczył Szczerbowski, nawiązując też do straty za pierwsze cztery miesiące 2023 roku.
– Mieliśmy je bardzo wysoko kosztowe i posiadaliśmy nadwyżkę z poprzedniego roku. Dzięki temu nie wzięliśmy dotacji, regulowaliśmy zobowiązania tą nadwyżką. Odchodzę i zostawiam do dyspozycji około 20-paru milionów złotych. Na rachunku bankowym jest 5 milionów. Dotacji mamy jeszcze 11 mln, bo 4,5 mln wzięliśmy w maju. Będą wpływy z transmisji telewizyjnych Polsatu, do tego prawdopodobnie premie za tytuły, realizowane przez państwa, przez miasto, jak w poprzednich latach. Mamy dwie drużyny, przed którymi występy w Lidze Mistrzów. To oznacza, że jeśli mój następca przygotuje bardzo skrupulatnie program marketingowy, za pośrednictwem Polskiej Organizacji Turystycznej możemy uzyskać kwotę liczoną w milionach. Nie wiem, jaka będzie, bo ja już będę wtedy w stanie spoczynku. Zajmie się tym pan prezes Nowak – podsumował Marek Szczerbowski. Przy Bukowej ma być do końca czerwca, a umowa będzie rozwiązana z dniem 26 sierpnia, gdy wybiją mu okrągłe 4 lata prezesury w GieKSie.
Bez rozgrzewki. Trzeba mieć grubą skórę…
Wracam do konferencji prasowej, na której prezes GKS-u Katowice, Marek Szczerbowski, ogłosił zamiar rozstania się z klubem.
Ma to się stać 26 sierpnia, w dniu, w którym miną cztery lata od objęcia przezeń tej funkcji. Ale to właściwie nie była konferencja. To był raczej rodzaj teatru jednego aktora, monodram, stand up bądź – jak kto woli – wykład, co skądinąd pasowałoby do okoliczności, bo działo się to w Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach. Miejsce nieprzypadkowe. Tam Marek Szczerbowski, mający tytuł doktora, prowadzi zajęcia ze studentami. Stamtąd też wywodzi się wiceprezes, a niebawem zapewne prezes GKS-u, Krzysztof Nowak.
Pomińmy jednak ów anturaż, który towarzyszył ogłoszeniu przez Szczerbowskiego zamiaru rezygnacji ze stanowiska. Skoncentrujmy się bardziej na meritum spraw dotyczących zarówno jego osoby, jak i katowickiego klubu. Otóż nie sposób nie zgodzić się z tezą, że GKS stał się potężnym kombinatem z sekcjami piłki nożnej (żeńskiej i męskiej), hokeja i siatkówki. Tego typu układ – wielosekcyjność – był domeną klubów funkcjonujących w dawnych latach, dla niektórych nawet zamierzchłych, znaczonych ideologią socjalistyczną. Wtedy takie molochy miały większe uzasadnienie z punktu widzenia zarządzania nimi. Stał za nimi wielki przemysł, w tym górnictwo, a także wojsko, milicja… A prezes był Boh i Car.
Kapitalizm sprawił, że stopniowo trzeba było od tego odchodzić i chyba nie trzeba tego wątku specjalnie rozwijać. Szukając w dzisiejszych czasach bardzo nielicznych analogii, można podać przypadek profesora Janusza Filipiaka. Stojąc na czele giganta informatycznego, Comarchu, ma ten kaprys, że finansuje zarówno piłkarską, jak i hokejową Cracovię. Skądinąd z tą drugą wychodzi(ło) mu dużo lepiej. Jednak też trzeba podkreślić, że ostatni jak dotychczas tytuł mistrza Polski wywalczyła w 2017 roku. Z Cracovią piłkarską ciągle ma pod górkę.
No więc powtórzmy: zarządzanie takim klubem, jak GKS, jest ogromnym wyzwaniem samym w sobie. I to niezależnie od tego, że władze Katowic wzięły na siebie wysiłek jego finansowania, przynajmniej częściowo zdejmując z prezesa obowiązek bieżącego zabiegania o to, żeby w klubie starczało od pierwszego do pierwszego, żeby wszystkie należności płacone były na czas, i żeby jeszcze pod względem tego, co oferuje w postaci kontraktów sportowcom, było dostatecznie konkurencyjne wobec rywali. Co nie znaczy, że miejskie wsparcie oznacza „kłopot z głowy”. Otóż nie!
Szczerbowski musiał od początku prezesowskiej kadencji mierzyć się z koniecznością racjonalizowania wydatków, doprowadzeniem ich do większej przejrzystości. W związku z tym… z hejtem, jaki zaczął mu towarzyszyć – w klubie i wokół niego – że pieniędzy jest mało, i że przestały trafiać do rozmaitych beneficjentów, w tym kibiców.
Jak trudną rolą jest zarządzanie tak wielkim klubem, pokazują losy prezesów innych klubów – choć najczęściej tylko piłkarskich i finansowanych z budżetów miejskich – którzy jeśli wytrzymali na stanowisku np. dwa lata, to znaczy, że pracowali długo. Generalnie ta prezesowska karuzela kręci się bardzo szybko. Dlatego raz po raz ktoś z niej wylatuje, czasem z własnej woli, czasem z cudzej. Przyczyny? Mogą być sportowe, finansowe, a bywają i… polityczno-towarzyskie. Na tym tle Marek Szczerbowski jest (był) ewenementem, co mogłoby (powinno) świadczyć o tym, że ze swojej roli wywiązywał się nienagannie. Czy w tym kontekście wypada wspominać o dwóch tytułach mistrzowskich hokeistów? Mistrzostwie Polski piłkarek nożnych? Nie najgorszych wynikach siatkarzy mimo kadrowego kontredansu? Wreszcie powrotu piłkarzy z II-ligowej banicji? Fakt, od tych ostatnich wymaga się najwięcej, wiadomo czego…
By ta magia zadziałała
Pierwsza liga to nie jest miejsce GKS-u Katowice. Powiedziałem nowemu dyrektorowi, że mnie walka o 10. pozycję nie interesuje – mówił Krzysztof Nowak, wiceprezes klubu z Bukowej, do radnych na posiedzeniu Komisji Kultury, Promocji i Sportu.
Chcę bardzo serdecznie podziękować prezesowi Szczerbowskiemu za to, co robił. Trzy miesiące z kawałkiem w klubie wystarczyły mi, by zobaczyć, jaki ogrom pracy został wykonany, której na zewnątrz nie widać. Zewnętrzne przejawy działalności GKS-u są widoczne, ale to, co się dzieje wewnątrz, by układać organiczną pracę, nie do wszystkich dociera. A jest robione naprawdę bardzo dobrze – powiedział katowickim radnym na posiedzeniu Komisji Kultury, Promocji i Sportu Krzysztof Nowak, wiceprezes GieKSy, który po odejściu Marka Szczerbowskiego wkrótce obejmie stery w spółce.
Wiceprezes Nowak w świecie piłki jest osobą nową, ale z pewnością nie w świecie sportu. Z powodzeniem radzi sobie w strukturach AZS AWF Katowice.
– Przyszedłem z klubu akademickiego, gdzie sport rządzi się innymi prawami niż w GKS-ie. Nie boję się wyzwań. Pytają mnie, jak to się udało 12-15 lat temu, zrobić z takiego klubu akademickiego jak AZS AWF najlepszy klub w Polsce, a ośmielę się powiedzieć, że w niektórych sekcjach na miarę europejską. Podkreślam, że to kwestia budowania zespołu wokół pewnych idei. Nigdy w życiu nie powiem, że Krzysztof Nowak cokolwiek zrobił sam. Zbudowaliśmy czołowy klub w Europie patrząc na lekkoatletykę, pływanie.
Osiągamy światowe wyniki, a kończąc AWF, z pływania miałem ledwie trójkę. Nie znam się na tym do końca, nie umiem prowadzić zawodnika, ale wiedziałem, kto będzie znakomitym trenerem. Byłem pewnym mózgiem tego wszystkiego i tylko dobierałem odpowiednich ludzi. Podobnie było w lekkoatletyce. Ludzie dostawali możliwości, narzędzia. Najważniejsze jest zbudowanie odpowiedniego zespołu. W GKS-ie w dwóch sekcjach mistrzowskich – piłki nożnej kobiet i hokeja – są odpowiedni ludzie; zaangażowani, niesamowicie zmotywowani do osiągnięcia sukcesu. W siatkówce mamy zbudowaną drużynę na play off. Głębszym problemem jest piłka nożna, wymagającym analizy – mówił Krzysztof Nowak.
Radni i przewodniczący komisji Krzysztof Pieczyński dopytywali go, jaki cel zostanie postawiony przed zespołem z Bukowej na kolejny sezon.
– Trudno odpowiedzieć na tak postawione pytanie, ale jeśli Puszcza Niepołomice, z 15-tysięcznego miasteczka, była w stanie awansować do ekstraklasy… Jestem przestrzegany przed deklaracjami, nie chcę niczego mówić na wyrost, ale powiem wprost: chciałbym, byśmy walczyli o baraże. Drużyna pokazała w derbach z Ruchem, że może grać w fantastyczny sposób z rywalem, który awansował do ekstraklasy; być niesiona dopingiem, oprawą.
Byliśmy w stanie zagrać kilka bardzo dobrych meczów. Cel został zrealizowany, chciałbym teraz postawić zdecydowanie bardziej ambitny – przyznawał wiceprezes GieKSy, nawiązując do zadania „wywalczenie utrzymania szybciej niż rok temu”. To i tak nie wyszło, bo zarówno w 2022, jak i 2023 roku, katowiczanie pieczętowali pierwszoligowy byt w 32. kolejce. Powiedziałem Dawidowi Dubasowi, który formalnie od 1 lipca będzie dyrektorem sportowym, że nie chcę, byśmy grali o 10. miejsce. Uważam, że powinniśmy grać przynajmniej o baraże.
Mówię to publicznie po raz pierwszy, choć wiem, że trudności będzie wiele. Puszcza pokazała, że w barażach wszystko może się wydarzyć. Wykorzystanie trzech niestrzelonych w rundzie wiosennej rzutów karnych spowodowałoby, że mielibyśmy 7 punktów więcej, a to dałoby miejsce w szóstce. To pokazuje, że nie jest to wydumany plan, nas od barażów nie dzieliła przepaść, choć nasz budżet wcale nie był tak wysoki, a adekwatny do miejsca zajmowanego w lidze – zwracał uwagę wiceprezes GKS-u.
Wiadomo, że z Bukową pożegnał się dyrektor sportowy Robert Góralczyk, którego miejsce zajmie wspomniany Dawid Dubas. Trenerem pozostanie Rafał Górak.
– Musimy zastanowić się nad budowaniem drużyny, do myślenia dała klasyfikacja Pro Junior System, w której zajęliśmy ostatnie miejsce. Potrzebujemy 7-8 zmian, niektórzy zawodnicy są już niepotrzebni, trener nie widzi ich w składzie, który trzeba uzupełnić. Rozłożyłbym naszą strategię na dwa lata. Spójrzmy, jakie kluby awansowały do pierwszej ligi, jakie do niej spadły z ekstraklasy. Ta liga będzie niesamowicie wyrównana. Sądziłem, że sama magia nazwy GKS powinna działać. Daj Boże, by za niedługo tak było. Stadion rośnie, z trzeciego piętra na AWF widać doskonale, jak wschodzi, widać ulicę Upadową. Byłoby pięknie, gdybyśmy powalczyli o ekstraklasę. Być może zapłacę kiedyś za to, co w tej chwili powiem, ale 20 lat w pierwszej lidze to dla GKS-u za dużo. Zrobiono wiele, by klub uporządkować. To nie jest nasze miejsce – podkreślał Nowak.
Na komisji zagadywano go też o kwestie finansowe, m.in. klub biznesu, bardzo widoczny za panowania poprzednich zarządów, a za kadencji Marka Szczerbowskiego obecny głównie w pytaniach, czemu nie hula tak, jak kiedyś.
– Były uwagi, że został zlikwidowany. Chcę się temu przyjrzeć. Jeśli będziemy budować go na zdrowych zasadach, to jak najbardziej. Ja szanuję liczby. Jeśli członek klubu biznesu wpłacał 196 złotych i 40 groszy, a chciał za to dwa bilety na hokej, cztery bilety na piłkę nożną, to się po prostu nie spina. Jaki to klub biznesu? Wzorem innych – a mam przyjaciół w wielu miejscach – trzeba popatrzeć na to, jak zbudować to na zdrowych zasadach.
Trzeba to zrobić, ale absolutnie będę kontynuował politykę prezesa Szczerbowskiego, że nie ma zarabiania na GKS-ie. Jeśli ktoś chce pomagać, musi mieć GKS w sercu. Nie jest tak, że chcemy tylko wyciągać pieniądze od miasta. W dłuższej perspektywie, w takim klubie, przy czterech sekcjach, trzeba będzie zastanowić się, ile można działać w takiej formule (miejskiej spółki – dop. red.). To wymaga pogłębionej analizy. Zarabiać trzeba.
Najprostsza sprawa, która w tym ma pomóc, to rozbudowanie publiczności, która przychodziłaby na GKS tak, jak na Ruch. Publiczność kupuje bilety, my świetnie gramy… Puszcza miała na meczach 800 widzów, a my na derbach z Ruchem – 6000. Jeśli będziemy dobrze grać, będą przychodzić kibice i będą dobre widowiska – zaznaczał wiceprezes GKS-u.
Z frekwencją jednak jest problem – nie tylko w piłce nożnej, ale też siatkówce.
– Pamiętam, jak z ówczesnym prezesem Wojciechem Cyganem zastanawialiśmy się, czy nie powinna rozgrywać meczów na AWF. Są głosy, że kibice nie przyjeżdżają do Szopienic, bo to nie jest jurysdykcja GKS-u. Z tym coś trzeba zrobić, by kibicowskie animozje nie miały takiego wpływu na siatkówkę. Być może jednym z pomysłów jest to, aby z różnych miejsc w Katowicach wyjeżdżały autobusy – zastanawiał się Nowak.
Radnych zastanawiały też kwestie relacji z kibicami, których Marek Szczerbowski – delikatnie rzecz ujmując – starał się trzymać na duży dystans. – Chcę współpracować z kibicami w kwestii opraw, by pomagały w widowisku, bo dzięki temu będą przychodzić ludzie, będzie większa frekwencja i najnormalniej w świecie więcej pieniędzy. Z pewnością nie zrobię niczego ponad obowiązujące prawo. Kilka wydarzeń pokazało, że Katowice mają bardzo fajnych kibiców, tylko trzeba ustalić obowiązujące ramy – stwierdził wiceprezes GKS-u, który od 26 sierpnia oficjalnie, a od 1 lipca w praktyce samodzielnie będzie rządził wielosekcyjnym klubem z Bukowej.
SIATKÓWKA
siatka.org – Adamczyk wciąż na pokładzie GKS-u
Trwa przebudowa GKS-u Katowice przed sezonem 2023/2024. W środę górnośląski klub poinformował o przedłużeniu współpracy z grającym na pozycji środkowego Sebastianem Adamczykiem. Jest on już piątym zawodnikiem, który nadal będzie bronił barw GKS-u.
Coraz więcej wiadomo o składzie w jakim GKS Katowice wystąpi w kolejnym sezonie. Na razie klub poinformował o przedłużeniu kontraktów z oboma atakującymi – Jakubem Jaroszem i Damianem Domagałą, Wiktorem Mielczarkiem (przyjmujący) oraz Dawidem Ogórkiem (libero). W środę przyszedł czas na środkowego, Sebastiana Adamczyka, który również nadal będzie występował w barwach katowickiej drużyny.
Sebastian Adamczyk siatkarskie szlify zbierał w SMS-ie PZPS Spała. Następnie występował między innymi w BBTS-ie Bielsko-Biała i KPS-ie Siedlce, a do GKS-u Katowice został wypożyczony z PGE Skry Bełchatów w październiku 2022 r. Do końca minionego sezonu Adamczyk rozegrał 22 spotkania, w których zdobył łącznie 127 punktów, w tym 9 zagrywką i 31 blokiem. Dobra postawa na boiskach PlusLigi sprawiła, że Sebastian Adamczyk doczekał się powołania do szerokiej kadry siatkarskiej reprezentacji Polski na rok 2023.
– Gdy wypożyczaliśmy w zeszłym roku Sebastiana z PGE Skry Bełchatów, w głównej mierze miał on uzupełnić środek siatki, gdzie wskutek kontuzji mieliśmy problemy kadrowe. To wypożyczenie okazało się strzałem w dziesiątkę. Sebastian przebojem wdarł się do szóstki i rozegrał bardzo dobry sezon, czego najlepszym dowodem jest powołanie do reprezentacji Polski. Jeszcze przed ogłoszeniem powołania wiedzieliśmy, że musimy przedłużyć naszą współpracę na kolejny rok – powiedział dyrektor siatkarskiej sekcji GKS-u Katowice Jakub Bochenek.
Bez zmian na libero w GKS-ie Katowice
Bartosz Mariański jest kolejnym zawodnikiem, który przedłużył umowę z GKS-em Katowice. Dla 31-letniego zawodnika będzie to już siódmy sezon spędzony w górnośląskim zespole. Nie dojdzie zatem do zmian na pozycji libero, gdyż wcześniej umowę przedłużył również Dawid Ogórek.
Kolejne karty na sezon 2023/2024 odkrył GKS Katowice. W dalszym ciągu jego barw bronił będzie Bartosz Mariański, który na pozycji libero będzie tworzył duet – tak jak poprzednio – z Dawidem Ogórkiem. W przeszłości występował w AZS-ie Olsztyn, Kęczaninie Kęty i Asseco Resovii Rzeszów, ale najbardziej związany jest właśnie z GKS-em, bowiem sezon 2023/2024 będzie już siódmym spędzonym przez niego w katowickich barwach.
Bartosz Mariański, który w 2021 roku wrócił do GKS-u Katowice po dwuletnim okresie występów w Asseco Resovii Rzeszów, niezmiennie stanowi o sile linii przyjęcia w górnośląskiej drużynie, czego dowodem są jego lokaty w pierwszej piątce najlepiej przyjmujących graczy PlusLigi w sezonach 2022/2023 oraz 2021/2022.
Dodajmy, że jest on pierwszym zawodnikiem, który wystąpił w stu plusLigowych spotkaniach siatkarskiej sekcji GKS-u Katowice.
– Bartek to prawdziwa grająca ikona katowickiej siatkówki. Może jego wiek na to nie wskazuje, ale reprezentuje on barwy naszego Klubu od wielu lat i do tego mocno identyfikuje się z GKS-em i miastem Katowice. Jesteśmy podekscytowani możliwością dalszej współpracy z jednym z najlepszych polskich zawodników na tej pozycji – powiedział dyrektor siatkarskiej sekcji GKS-u Katowice Jakub Bochenek.
HOKEJ
hokej.net – Mistrz Polski z licencją! Dwie piątki gotowe
GKS Katowice jest czwartym zespołem, który otrzymał licencję na grę w Polskiej Hokej Lidze w sezonie 2023/2024. Ekipa z alei Korfantego spełniła wszystkie wymogi.
Przypomnijmy, że każdy z klubów jest zobowiązany do tego, aby zaprezentować stosowne potwierdzenia, że nie zalega z opłatami do Urzędu Skarbowego, ZUS-u, Polskiego Związku Hokeja na Lodzie oraz Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF).
Poza tym musi też udowodnić, że nie posiada żadnych zaległości względem byłych trenerów, zawodników i sędziów. Musi też zaprezentować porozumienia z klubami młodzieżowymi, z właścicielem lodowiska oraz dokumenty finansowe i budżet na poziomie dwóch milionów złotych.
Pozwolenie na występy na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce otrzymały już trzy kluby: JKH GKS Jastrzębie, GKS Tychy i Re-Plast Unia Oświęcim.
Licencję z numerem czwartym otrzymali mistrzowie Polski. Na razie ważne kontrakty z katowickim klubem ma 11 zawodników.
W tym gronie jest bramkarz John Murray, obrońcy: Santeri Koponen, Jakub Wanacki, Maciej Kruczek i Kacper Maciaś, a także występujący w ataku Olli Iisakka, Hampus Olsson, Grzegorz Pasiut, Mateusz Bepierszcz, Bartosz Fraszko, Igor Smal.
Nowymi twarzami w zespole są ofensywnie usposobiony defensor Santeri Koponen oraz napastnik Olli Iisakka. Obaj pochodzą z Finlandii.
– Wzorem poprzednich sezonów pierwsza część przygotowań do nowego sezonu będzie realizowana przez zawodników indywidualnie, zgodnie z rozpiskami przygotowanymi przez sztab szkoleniowy. W sierpniu drużyna rozpocznie wspólne treningi na lodzie – informuje oficjalny serwis internetowy mistrzów Polski.
Najnowsze komentarze