Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Bezbramkowy remis po bezbarwnym meczu GieKSy z Termalicą

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0:0.

 

dziennikzachodni.pl – Kibice GKS Katowice nie zobaczyli goli na meczu z Termalicą Nieciecza

Zespół GKS Katowice bezbramkowo zremisował z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. Wynik oddaje boiskowe wydarzenia, ale lekką przewagę mieli goście.

Niewiele ponad 2.000 kibiców pojawiło się na Bukowej, by zobaczyć mecz GKS Katowice z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. Najwierniejsi z fanów zobaczyli bezbramkowy remis, stanowiący ilustrację do przebiegu spotkania. Zespół zatrzymał na dwóch licznik kolejnych porażek, ale w ostatnich pięciu meczach zdobył w sumie dwa punkty.

Na murawie lepiej prezentowali się goście, którym zdarzało się zamykać katowiczan na ich połowie. GKS grał bez pokutujących za kartki Shuna Shibaty i Arkadiusza Jędrycha. Oba zespoły probowały atakować, ale albo piłka mijała bramkę, albo napastnicy byli na spalonym.

W drugiej połowie Termalica nieco podkręciła tempo i pierwszoplanową postacią był Dawid Kudła. Największe brawa bramkarz dostał w 65 i 88 minucie po interwencjach przy strzałach Jakuba Braneckiego. Piłkę meczową miał jednak po drugiej stronie boiska Mateusz Marzec, ale przestrzelił będąc sam przed golkiperem gości.

 

sportdziennik.com – Wciąż bez zwycięstwa

Kibice przy Bukowej goli nie zobaczyli, a GKS wciąż nie pokazał niczego nadzwyczajnego.

Na ostatni mecz przed przerwą reprezentacyjną kibice GieKSy byli pełni nadziei na wygraną. Ich zespół nie był w stanie wygrać od początku września, a pojedynek z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza teoretycznie mógł być tym „na przełamanie”. Co prawda niecieczenie nieźle radzą sobie w tym sezonie na wyjeździe, ale ich forma wciąż jest nieustabilizowana. W tym można było widzieć szanse katowiczan na zwycięstwo w niedzielę.

Jednak pierwsza połowa meczu nie pokazała zbyt dużej chęci GKS-u na zwycięstwo. Podopieczni Rafała Góraka przede wszystkim starali się nie popełniać głupich błędów w obronie (które przydarzyły się tydzień wcześniej w Opolu). Zachowawcza gra spowodowała, że emocji podczas pierwszej części gry nie było zbyt wiele. Zarówno jedna, jak i druga strona nie chciały się otworzyć, a ponadto często po obu stronach pojawiały się niedokładności. Ostatecznie po pierwszych 45 minutach bardziej zawiedzeni z boiska do szatni schodzili gospodarze. Katowiczanie stworzyli dwie groźne sytuacje, które mogły, a być może nawet powinny zakończyć się golem. Przy pierwszej sytuacyjny strzał Rafała Figla minął słupek, przy drugiej Adrian Błąd nieznacznie się pomylił, gdy otrzymał doskonałe dośrodkowanie z prawej strony boiska. Po drugiej stronie murawy Dawid Kudła nie miał dużo pracy, dlatego przed przerwą utrzymywał się bezbramkowy remis.

Mecz ożywił się nieco w drugiej połowie, a to za sprawą piłkarzy z Niecieczy. Już na początku pierwszej połowy GieKSę uratował słupek. Na pierwszy rzut oka widać było, że nastawienie gości jest zupełnie inne niż przed przerwą. Jednak to nie oznaczało, że zdominowali oni katowiczan. Drużyna trenera Góraka również miała swoje sytuacje – najlepszą zmarnował Marcin Wasielewski, który po rajdzie skrzydłem zszedł do środka i… uderzył bardzo niecelnie.

Odpowiedz niecieczan była szybka. W 64 minucie Jakub Branecki wyszedł sam na sam z Dawidem Kudłą. Powinien strzelić gola, jednak golkiper GieKSy stanął na wysokości zadania i nie pozwolił napastnikowi na zdobycie gola. Był to jednak sygnał ostrzegawczy, bo goście zaczęli się rozkręcać. Coraz częściej meldowali się w polu karnym GKS-u, a wejście na boisko Morgana Fassbendera tylko wspomogło ataki Bruk-Bet Termaliki. Jednak wynik 0:0 wciąż się utrzymywał, a napięcie rosło z każdą minutą, gdyż jedna bramka mogła zadecydować o przydziale punktów za to spotkanie. Ona jednak nie padła, pomimo tego, że nawet w doliczonym czasie gry Mateusz Marzec miał doskonałą okazję na gola. GKS tylko zremisował. Wciąż utrzymuje długą serię spotkań bez zwycięstwa.

 

igol.pl – Quo vadis, GKS-ie?

GKS zremisował bezbramkowo z Termaliką i leci na łeb na szyję w ligowej tabeli. To szósty mecz katowiczan bez zwycięstwa.

„Mamy kryzys, kryzys, kryzys” – brzmiał Mezo w jednym ze swoich hitów. Podobne słowa moglibyśmy obecnie usłyszeć przy Bukowej w Katowicach. GKS nie wygrał sześciu kolejnych spotkań z rzędu. Jest źle.

 

infokatowice.pl – Bezbramkowy remis po bezbarwnym meczu GieKSy z Termalicą

Nielicznie zgromadzona na stadionie przy ul. Bukowej publiczność zobaczyła kolejny słaby pojedynek GieKSy. Tym razem katowiczanom udało się jednak zdobyć punkt po bezbramkowym remisie z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza.

W pierwszej połowie z boiska wiało nudą. Obie drużyny rzadko przedostawały się pod pole karne rywala, a kiedy ta sztuka już się im udawała, to zawodnicy razili nieporadnością. Najlepszą okazję do zdobycia gola miał w 26 min. Hilbrycht, ale jego strzał z dystansu nieznacznie minął słupek Kudły.

W drugiej odsłonie gra nieco się ożywiła. Na początku kilkoma szybkimi akcjami popisali się Trójkolorowi, ale nie przyniosły one większego zagrożenia pod bramką rywala. Później zaatakowali goście, ale Karasek trafił w słupek, a w 65 min. zwycięsko z sytuacji sam na sam z Breneckim wyszedł Kudła. Na największe emocje kibicom przyszło czekać aż do doliczonego czasu gry. Najpierw katowicki golkiper sparował uderzenie Braneckiego. Potem przed świetną okazją stanął Marzec, który będąc kilka metrów od pustej już bramki fatalnie przestrzelił. W ostatniej minucie blisko trafienia do siatki był jeszcze Janiszewski, ale tym razem dobrą interwencją popisał się Loska. Stające na bardzo niskim poziomie spotkanie zakończyło się więc bezbrakowym remisem.

 

gazetakrakowska.pl – Bruk-Bet Termalica Nieciecza remisuje w Katowicach. Mnóstwo chęci, ale efektów mało

To nie był taki zły mecz. Obie strony były nastawione ofensywie, obie miały swoje okazje na gole. Żaden jednak nie padł i GKS Katowice bezbramkowo zremisował z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza.

To był mecz o doskoczenie do strefy barażowej w I lidze. Tabela jest tak spłaszczona w tym momencie, że jedno, drugie zwycięstwo może dać szybki awans. I w poczynaniach obu zespołów było widać od pierwszych minut, że mają tego świadomość. Widać też było, że obie strony chcą wygrać, że nie grają na zasadzie, żeby tylko gola nie stracić. Był tylko jeden problem, obie drużyny grały w bardzo zdyscyplinowany sposób w defensywie. To powodowało, że choć chęci nie brakowało, dośrodkowań w pole karne również, to sytuacje bramkowe z tego w pierwszej połowie raczej się nie rodziły. Ot było jedno, drugie zamieszanie w polu karnym i tyle. Ta pierwsza połowa miała też swoje fazy. Bo raz lepiej wyglądali gospodarze, a za moment inicjatywę przejmowali niecieczanie i to oni mocniej naciskali. Bramek to jednak nie przyniosło ani jednym, ani drugim.

W drugą połowę lepiej weszły Katowice, bo to gospodarze zaatakowali jako pierwsi. Trwało to jednak raptem kilka minut, a Bruk-Bet odpowiedział o wiele konkretniej, bo w 49 min mogło, a nawet powinno być 0:1. Świetną okazję miał Kacper Karasek, ale piłka po jego strzale wylądowała tylko na spojeniu bramki GKS-u. „Słonie” mogły gola strzelić również w 65 min, gdy w sytuacji sam na sam z Dawidem Kudłą znalazł się Jakub Branecki. Bramkarz Katowic wygrał jednak ten pojedynek. Ożywienie do gry Bruk-Betu wniósł Morgan Fassbender. Niemiec zaraz po tym jak pojawił się na boisku, miał dwie szanse na gola, ale był blokowany. Katowice nie tylko jednak się broniły. Przykładowo w 76 min Tomasz Loska musiał naprawdę mocno się wyciągnąć, żeby odbić piłkę po mocnym, celnym strzale z dystansu Adriana Błąda.

W końcowych minutach obie strony szukały gola. Akcja przenosiła się od bramki do bramki. Dużo w tym wszystkim jednak było niedokładności. Wciąż też dobrze i szczęśliwie spisywały się obie formacje obronne. W pierwszej doliczonej minucie sprawę mógł załatwić Branecki. Znów stanął oko w oko z Kudłą i… strzelił wprost w bramkarza Katowic. To mogło zemścić się błyskawicznie, bo GKS dosłownie chwilę później wyprowadził szybki atak i sam przed Loską znalazł się Mateusz Marzec. Uderzył fatalnie, obok bramki. A w czwartej doliczonej minucie głową po rzucie rożnym strzelał jeszcze Antoni Kozubal. I tylko świetnej interwencji Tomasza Loski goście zawdzięczali, że w ostatniej akcji meczu nie stracili choćby remisu.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga