Po wygranej z Zawiszą Bydgoszcz apetyty u kibiców były spore. Dobra gra nie tylko z zespołami przeciętnymi, ale także z rywalami z czołówki tabeli dawała sygnał, że do Niecieczy GieKSa nie jedzie na pożarcie.
Katowiczanie wyszli na boisko w podobnym zestawieniu jak w meczu z Zawiszą, jedyną zmianą było wystawienie Pitrego za Radionova.
Pierwsza część spotkania obfitowała w liczne stałe fragmenty gry, które nie zagroziły jakoś specjalnie Budziłkowi i Nowakowi. Najlepszą sytuację w pierwszej połowie miał Sobczak, który dostał idealną piłkę w pole karne, jednak źle sobie przyjął piłkę i akcja spaliła na panewce. GieKSa swoich szans szukała w kontrach i w strzałach z dystansu. Największe szanse na bramkę miał Pitry w 7. minucie, jednak jego strzał minimalnie minął bramkę gospodarzy. Świetnie spisywali się na trybunach nasi kibice, którzy to wspierali piłkarzy GieKSy dopingiem.
Druga połowa rozpoczęła się od ataków Termaliki, która była bardziej zdeterminowana do zdobycia bramki i ta sztuka udała się w 59. minucie. Na strzał z 30. metrów zdecydował się Pawlusiński i ta decyzja okazała się jak najbardziej słuszna, ponieważ piłka trafiła w poprzeczkę i wleciała do bramki. Budziłek w tej sytuacji był bez szans. Mimo straconej bramki, zawodnicy trenera Góraka nie zmienili stylu gry, dalej to Nieciecza dominowała i była bliska podwyższenia wyniku. Jedyną klarowną sytuację GieKSa miała w 76. minucie, gdy to po dograniu Janusza Gancarczyka piłka niespodziewanie trafiła do Rakelsa, ten jednak trafił w obrońcę, który to zaasekurował bramkarza gospodarzy. Kilka minut później drugą żółtą kartkę otrzymał Grzegorz Fonfara, było to drugi faul tego zawodnika w dzisiejszym meczu, jednak każde przewinienie naszego zawodnika zostało ukarane kartką. Siedem minut później siły się wyrównały drugą żółtą kartką otrzymał Michał Nalepa. GieKSa niestety do końca meczu nie stworzyła klarownych sytuacji, bliższa była stracenia kolejnego gola niż wyrównania, dlatego mecz zakończył się sprawiedliwą porażką 0:1.
Najnowsze komentarze