Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Cenny punkt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mass mediów na temat wczorajszego meczu I ligi Arka Gdynia – GKS Katowice. W spotkaniu padł remis 2:2, do przerwy zasłużenie prowadziła GieKSa 1:0.

 

sportdziennik.com – Cenny punkt

W meczu 24. kolejki GKS Katowice zremisował na wyjeździe z Arką Gdynia 2:2.

Po pierwszej połowie niespodziewanie to GieKSa prowadziła. Grzegorz Rogala posłał piłkę w pole karne, a Filip Szymczak pewnym strzałem pokonał bramkarza rywali.

W drugiej połowie Karol Czubak wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Drugi gol padł w 88. minucie, więc wydawało się, że podopieczni Rafała Góraka wyjadą z Gdyni bez punktów.

Jednak w samej końcówce meczu sędzia podyktował rzut karny dla GKS-u. Arkadiusz Jędrych spisał się bez zarzutu i zdobył bramkę na wagę remisu.

 

dziennikbaltycki.pl – Stracona szansa Arki Gdynia. Zwycięstwo nad GKS-em Katowice uciekło w doliczonym czasie gry. Duże pretensje do sędziego

[…] Żółto-niebiescy byli faworytem meczu przeciwko GKS-owi Katowice, jednak rozpoczął się on dla nich pechowo. Już po niespełna dziesięciu minutach gry z murawy zejść musiał z kontuzją kolejny, podstawowy obrońca. Spotkania nie był w stanie kontynuować Martin Dobrotka, którego na boisku zastąpił Piotr Zmorzyński.

Podopieczni trenera Ryszarda Tarasiewicza nie rozgrywali niestety porywającego spotkania, a w 25 minucie ich sytuacja jeszcze mocniej się skomplikowała. Do siatki trafił z bliska Filip Szymczak, wykorzystując niezdecydowanie obrony żółto-niebieskich. Dla młodzieżowca wypożyczonego do GKS-u Katowice z Lecha Poznań, przymierzanego zresztą podobno przed sezonem także do Arki Gdynia, był to już siódmy gol w obecnych rozgrywkach Fortuna 1. Ligi.

Arkowcy, co trzeba im przyznać, częściej utrzymywali się przy piłce, jednak zbyt rzadko wynikało z tego dla żółto-niebieskich cokolwiek konkretnego. Najbliższy wyrównania był w 38 minucie spotkania Karol Czubak, który starał się zaskoczyć Dawida Kudłę strzałem głową. Golkiper GKS-u zdołał niestety sięgnąć piłki. Także jednak goście mieli dogodną okazję do podwyższenia wyniku, którą po pół godzinie gry zmarnował Patryk Szwedzik. Do przerwy rezultat dla gospodarzy, którym niezwykle zależało na zwycięstwie, był rozczarowujący, więc trener Ryszard Tarasiewicz postanowił reagować.

Od razu po zmianie stron za niemrawo prezentującego się Christiana Alemana na murawie zameldował się Olaf Kobacki. Młodzieżowiec, leczący ostatnio uraz, jakiego nabawił się w spotkaniu pucharowym z Rakowem Częstochowa, ożywił grę gospodarzy w ofensywie. Już w 49 minucie spotkania uderzał, niestety niecelnie, na bramkę Dawida Kudły.

Gospodarze nadal napierali. Po godzinie gry najpierw z kolejnym strzałem Karola Czubaka poradził sobie bramkarz GKS-u Katowice, by po chwili Haris Memić przymierzył w poprzeczkę. Szczęścia próbował ponadto Adam Deja. Niestety także strzał zawodnika, który pokonywał ostatnio bramkarzy przeciwników aż w czterech meczach z rzędu, był niecelny.

Żółto-niebiescy w końcu wyrównali w 74 minucie spotkania po kolejnym już rzucie rożnym. Tym razem celnym strzałem popisał się Michał Marcjanik, a gospodarzom pozostał jeszcze ponad kwadrans na strzelenie upragnionego, zwycięskiego gola.

Ta sztuka udała się podopiecznym Ryszarda Tarasiewicza na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry. Za poprzednie, niewykorzystane okazje, zrehabilitował się Karol Czubak, finalizując celnym strzałem głową zagranie Adama Dei. Napastnik żółto-niebieskich wprawił tym w ekstazę kibiców i wydawało się, że zapewnił ekipie z ul. Olimpijskiej 5 niezwykle cenne zwycięstwo, przybliżające arkowców do ekstraklasy. Niestety w trzeciej minucie doliczonego czasu gry rozegrał się dramat, którego spodziewał się mało kto na trybunach. Sędzia dopatrzył się faulu Pawła Sasina w polu karnym Arki Gdynia na Marcinie Urynowiczu i podyktował jedenastkę dla gości. Jej skutecznym egzekutorem okazał się Arkadiusz Jędrych.

[…] W wybitnie pechowych i kontrowersyjnych okolicznościach żółto-niebiescy odrobili dziś tym samym tylko jeden, zamiast trzech punktów do wicelidera, Widzewa Łódź. Arkowcy muszą jednak jak najszybciej zapomnieć o spotkaniu z GKS-em Katowice, gdyż terminarz sprzyja im, aby dalej gonić będącego w zadyszce rywala i zapewnić sobie bezpośredni awans do ekstraklasy. Na dodatek czekająca ich przerwa w rozgrywkach być może umożliwi zaleczenie urazów Martina Dobrotki i Gordana Bunozy.

 

1liga.org – Sobota w F1L: Wygrane Chrobrego i Sandecji, remis w Gdyni

[…] Goście odważnie ruszyli do ataku już od początku spotkania, co przyniosło efekt w 25. minucie, gdy Filip Szymczak trafił do siatki Arki. Ten sam zawodnik miał później olbrzymią szansę na podwyższenie wyniku na 2:0, jednak piłka minimalnie przeszła obok słupka Kacpra Krzepisza. W 57. minucie olbrzymie zamiszanie w polu karnym Arki po dobrze rozegranym rzucie wolnym GieKSy, ale goście nie wykorzystują szansy na strzelenie kolejnej bramki. W 61. minucie obrona gości dopuściła do bardzo groźnej sytuacji, po której piłka odbija się od poprzeczki. Arka wyraźnie zaczęła stwarzać coraz więcej groźnych sytuacji, jednak gola nie potrafiła zdobyć aż do 74. minuty, kiedy głową gola zdobył Karol Czubak pokonując bramkarza katowiczan. W 89. minucie po doskonałym dośrodkowaniu Adama Dei drugiego gola na Arki zdobył ponownie Karol Czubak wyśmienitym strzałem głową. Już w doliczonym czasie gry sędzia dyktuje rzut karny po faulu na zawodniku GieKSy, Marcinie Urynowiczu. Arkadiusz Jędrych szansę wykorzystał i ostatecznie mecz kończy się wynikiem 2:2.

 

arkowcy.pl – Kalejdoskop | Arka – GKS Katowice 2:2

W sobotni wieczór Arkowcy zaprezentowali ogromną wolę walki i choć do przerwy przegrywali 0:1, to od początku drugiej połowy dążyli do zwycięstwa. Determinacja została nagrodzona w 89. minucie, gdy Karol Czubak strzelił gola na 2:1, ale goście po rzucie karnym w 90+7. minucie zdołali wyrównać.

[…] W pierwszych minutach gdynianie mieli problem ze znalezieniem sobie przestrzeni na murawie. W 13. minucie Czubak strzelał co prawda głową po wrzutce Alemana, ale poza tą sytuacją gra toczyła się głównie w środku pola, a katowiczanie stawiali twarde warunki. Konsekwencja, z jaką podopieczni Góraka podjęli rękawicę, została nagrodzona w 25. minucie. Sadowski zacentrował z lewej strony boiska, Repka ubiegł Memicia i oddał strzał głową, Krzepisz odbił futbolówkę przed siebie, ale Szymczak ją zebrał, ustawił do strzału i dobił uderzenie kolegi, wyprowadzając gości na prowadzenie. Po upływie pół godziny gry Błąd prostopadłym podaniem wyprowadził Figla sam na sam z bramkarzem, ale ,,Krzepo” wyszedł z tego pojedynku zwycięsko. W kolejnej akcji Wojciechowski poradził sobie z prawej strony pola karnego z Deją i zagrał na trzeci metr, tam Szwedzik wyprzedził Marcjanika, ale z najbliższej odległości w sobie tylko wiadomy sposób przestrzelił. W 38. minucie Aleman dośrodkował z kornera, fenomenalnie do strzału szczupakiem złożył się Czubak i skierował piłkę pod poprzeczkę bramki Kudły, jednak golkiper katowiczan widowiskowo sparował futbolówkę na kolejny rzut rożny. Minutę później Adamczyk szukał miejsca do uderzenia przed szesnastką, ale widząc, że go nie znajdzie, oddał piłkę na uderzenie Stępniowi, a 20-latek spróbował zmieścić ją przy bliższym słupku, jednak Kudła spokojnie interweniował. Do przerwy lepsi byli goście.

Od początku drugiej części spotkania Arkowcy parli do wyrównania, ale pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie piłkarze ,,Gieksy”. W 57. minucie w szesnastce Krzepisza się zakotłowało, Janiszewski strzelał z bliska, ale Memić świetnie wyblokował tę próbę. Po godzinie gry żółto-niebiescy przeszli do zdecydowanej ofensywy. Deja dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Czubaka, a strzał napastnika gdynian Kudła przeniósł nad poprzeczką z najwyższym trudem. Po kolejnym kornerze znów centrował Deja, tym razem do główki doszedł Memić, jednak uderzenie Holendra zatrzymało się na poprzecze, a próbujący je dobić Hiszpański minął się z piłką. Chwilę później po raz kolejny w centrum wydarzeń boiskowych był ,,Dejson”, który zbombardował bramkę przyjezdnych wolejem sprzed pola karnego i chybił w sposób minimalny. W 74. minucie nareszcie nadeszło przełamanie niemocy. Jeszcze jedna świetna wrzutka Dei z kornera została przedłużona głową przez Memicia, a następnie sfinalizowana – również głową – przez Marcjanika. Piłka przetoczyła się po rękach Kudły, ale zatrzepotała w siatce i gdynianie dopięli swego. Ostatni kwadrans stał pod znakiem upartego dążenia podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza do przesądzenia losów rywalizacji na swoją stronę. W 89. minucie główny aktor spotkania Deja dośrodkował na piąty metr, a Czubak sprytnie wbiegł między dwóch środkowych obrońców i skutecznym strzałem głową zaadresował futbolówkę do siatki. Kudła był bezradny, nawet się nie ruszył, a na trybunach zapanowała euforia. Arkowcy ciężko zapracowali na to prowadzenie przez całą drugą połowę i wydawało się, że mozolne dążenie do realizacji swoich celów przyniesie oczekiwane rezultaty. Nic jednak z tego. Sędzia Myć doliczył pięć minut i w ostatniej z nich Sasin wygarnął piłkę spod nóg Urynowicza – ze wszystkich powtórek wyglądało to na czyste zagranie. Arbiter wskazał jednak na wapno, a ,,jedenastkę” pewnie wykorzystał Jędrych, ładując piłkę z impetem w prawy róg bramki Krzepisza. Szalona konfrontacja w Gdyni zakończyła się podziałem punktów.

 

sportowefakty.wp.pl – Euforia i żal Arki Gdynia. Straciła pierwsze punkty wiosną

Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza zostali zatrzymani przez GKS Katowice w meczu dwóch zwrotów akcji.

[…] Arka zremisowała 2:2 z GKS-em Katowice po odniesieniu trzech zwycięstw na początku rundy wiosennej. Drużyna z Pomorza przegrywała od 25. do 74. minuty, ale potrafiła odwrócić wynik strzałami Michała Marcjanika oraz Karola Czubaka. Euforia gdynian trwała za długo i w doliczonym czasie stracili z trudem wywalczone prowadzenie. Arkadiusz Jędrych wyrwał punkt dla beniaminka uderzeniem z rzutu karnego.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

„Skupieni na wnętrzu” – czyli PS po Śląsku i tryptyk krakowski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Post scriptum to od lat jeden ze stałych punktów newsów pomeczowych na GieKSa.pl. Założeniem tego rodzaju artykułu było zamknięcie tematu meczowego i zebranie kilku ciekawostek, spinających klamrą dane spotkanie. Początkowo „PS” dotyczył wszystkich meczów, potem jednak zrezygnowaliśmy z niego przy spotkaniach domowych, bo to właśnie na wyjazdach pojawiało się mnóstwo ciekawostek i anegdotek, które mogliśmy tu przytoczyć. Teraz w związku z nowymi kwestiami w GieKSa.pl wracamy do post scriptów z meczów domowych. Będzie on się zapewne różnił od wyjazdów, przede wszystkim długością, ale taka to już specyfika.

1. Chcemy, by nasza strona – GieKSa.pl – stale się rozwijała. Od ponad 12 lat dostarczamy Wam w przeważającej wersji autorskie treści dotyczące naszego klubu, opakowujemy mecze dużą liczbą newsów i możecie znaleźć sporo dobrego czytadła, mnóstwo zdjęć i inne materiały. Nie tylko piłkarskie, bo prężnie działa nasza grupa hokejowa, a także od piłki kobiecej. W trakcie tego sezonu – w związku z awansem do ekstraklasy – postanowiliśmy rozszerzyć nasze działania, poprawić mankamenty, tak – abyśmy i my mogli osiągnąć poziom ekstraklasowy.

2. Wróć… Poziom ekstraklasowy to my od dawna mamy. Nieskromnie mówiąc – jesteśmy jednym z najlepszych serwisów sportowych w Polsce, a już zwłaszcza jeśli chodzi o strony klubowe – oficjalne i nieoficjalne. Jeśli nie wierzycie, zróbcie sobie tour po stronach piłkarskich i zobaczcie, jak one działają, a potem wróćcie na GieKSa.pl 😉

3. Stworzyliśmy m.in. nową grupę WhatsApp-ową, na której komunikujemy się co do działania strony, jest więc mniejsze ryzyko, że ktoś spali janka, coś odpuści itd., bo wzajemna motywacja to jednak coś naprawdę dobrego 😉

4. Dobra, jedziemy z tematem meczu ze Śląskiem.

5. Choć… zanim to, jeszcze kilka wtrętów na inny temat – wyjazdowy temat. Chciałem napisać osobny reportaż z moich weekendowych wojaży, ale najnormalniej w świecie nie starczyło mi czasu. Bo za chwile trzeba pisać newsy na Legię. Poprzestanę więc na kilku punktach, oczywiście z odniesieniami do GKS Katowice, żeby nie było tak – jak do dzisiaj wypominają mi członkowie redakcji – kiedy to napisałem chyba najbardziej absurdalny artykuł na stronę.

6. To było którejś zimy, kiedy mieliśmy w redakcji dyżury do pisania newsów na sezon ogórkowy. Tematy kompletnie mi się wyczerpały, nie wiedziałem zupełnie, o czym pisać. To napisałem felieton o… Barcelonie. Bez odniesienia do naszego klubu w jakikolwiek sposób. Po prostu artykuł o FC Barcelona. Tak było 🙂

7. W piątek wybrałem się do Krakowa, aby zrobić tour po krakowskich stadionach. Akurat tak wyszło, że i Wisła, i Cracovia grały mecze u siebie plus do tego jeszcze doszła Wieczysta, która również mecz miała zaplanowany na swoim stadionie.

8. Jakie powiązania z GieKSą miał mecz Wisła Kraków – Termalica Bruk-Bet Nieciecza? Ano bardzo proste. Z oboma tymi ekipami w tym roku wygraliśmy, wpędzając je w mniejszą lub większą traumę. Wiślaków pokonaliśmy w maju 5:2 dając sobie szansę awansu bezpośredniego do ekstraklasy, a krakowian niemal pozbawiając baraży (ostatecznie się w nich nie znaleźli). A Nieciecza to całkiem świeża sprawa – zwyciężyliśmy przecież z nimi kilka tygodni temu w Pucharze Polski. No i przez tyle lat bywało się na meczach pierwszej ligi… Nie mam sentymentu. Podziękuję 🙂


9. Nie rozpisując się zbytnio – powiem, że wrażenie na mnie zrobiło uhonorowanie wiślackich Mistrzów Polski w blind footballu. W tego typu sytuacjach reakcje trybun na różnych stadionach są dość… letnie. Tutaj naprawdę ci piłkarze dostali bardzo dużą owację i cały stadion oklaskiwał ich na stojąco.

10. Sam mecz był natomiast dość nudny i Nieciecza nie pokazała nic godnego lidera i jeśli będzie tak grać dalej, to szybko spadnie z miejsca premiowanego awansem. To gospodarze dominowali i seryjnie marnowali sytuacje, ale w końcu w końcówce dwa razy trafili do siatki. Najefektowniejsze były dwa racowiska, które zaprezentowali gospodarze.

11. Następnego dnia udałem się na stadion Wieczystej. Tym razem obiekt drugoligowy przypomniał czas, kiedy graliśmy na trzecim poziomie rozgrywkowym. Wizyty w Wejherowie, Stargardzie, ale też nieraz na różnych stadionach pierwszoligowych przypomniały te czasy. Co prawda to po meczu Wisły kibice śpiewali „jaki tu spokój…”, ale to tutaj NAPRAWDĘ był spokój.

12. Na wielu stadionach byłem, nawet po malutkich miejscowościach, ale takiej wręcz ciszy jak makiem zasiał nie słyszałem nigdzie indziej. Nie było wręcz słychać nawet gwaru jakichś emocjonalnych rozmów. Wybijała się jedynie pani Grażyna, która głośno dopingowała, a Jackowi Góralskiemu po jego wybuchu złości (co za nowość) krzyknęła „Jacula, nie denerwuj się, bo ja cię kochom”.

13. Punktami wspólnymi z GKS są oczywiście byli zawodnicy naszego klubu, którzy w różnych rolach pracują obecnie w klubie z Krakowa. W sztabie szkoleniowym są Adrian Frańczak i Maciej Bębenek, natomiast czynnym piłkarzem jest ciągle Rafał Pietrzak. Zawodnika zabrakło w meczu, gdyż kolejkę wcześniej w Puławach odniósł kontuzję. Po meczu widziałem Rafała, który uciął sobie dłuższą pogawędkę z Jarosławem Krzoską (skandalicznie zwolnionym z Wisły) i Rodado, który cały na szaro postanowił odwiedzić m.in. swojego rodaka Goku, który również wcześniej brał udział w rozmowie.

14. Zarówno Rodado, jak i Goku brali udział we wspomnianym przegranym 2:5 meczu Wisły w Katowicach. Rodado zdobył nawet dwa gole, ale nie dało to punktów jego drużynie.

15. Na Wisłę miałem kupiony bilet, na Wieczystą i Cracovię udało się już zdobyć akredytację. I chyba dobrze, bo… uratowałem Wieczystej konferencję. Aż byłem w totalnym szoku, bo przecież to medialny klub z wielkimi aspiracjami – w składzie z Góralskim, Pazdanem i innymi znanymi zawodnikami. A na konferencji pojawiła się tylko… operatorka kamery Chojniczanki i chyba fotograf z Chojnic. Przez to byłem jedyną osobą postronną. Skorzystałem z okazji i zadałem Sławomirowi Peszce pytanie o Pietrzaka 😉

16. Wieczorem udałem się na hit ekstraklasy, czyli pojedynek Cracovii z Lechem. Mecz przyjaźni na trybunach, efektowna oprawa i sztuczne ognie oraz walka na boisku. Były to przeszpiegi, bo przecież z Cracovią zagramy dziewiątego listopada, a z Kolejorzem dwa tygodnie później. Przy okazji można było zobaczyć, spisują się nasi byli zawodnicy – Bartosz Mrozek i Antoni Koubal.

17. Zabawna sytuacja miała miejsce przed meczem, bo poszedłem sfotografować autokary obu ekip i zauważył mnie taki starszy ochroniarz i dostałem solidną zjebkę, że nie mogę tu być. Ale pokazałem mu akredytację. „Oooo, to zmienia postać rzeczy” – załagodził ton. Zaczął opowiadać, jak to niektórzy z nim wchodzą w dyskusję i on najpierw prosi, a potem jest bardziej stanowczy. A ci ludzie wredni mówią „mógłby pan powiedzieć proszę”. I jego konstatacja – „oni nie słuchają, tylko skupieni są na swoim wnętrzu”. Spodobało mi się to zdanie, jest takie głębokie i filozoficzne 🙂

18. Spotkałem też jegomościa z vloga, o którym pisałem w PS po meczu z Górnikiem Zabrze. Przywitaliśmy się serdecznie.

19. Cracovia tylko na początku się stawiała Lechowi, potem lider ekstraklasy pokazał, kto rządzi na boisku i bez większych problemów wygrał to spotkanie. Na trybunach kibice stworzyli kapitalne widowisko.

20. Szybka nocka i rano musiałem się zebrać na pociąg, by zdążyć do Katowic na mecz. Kto wymyślił granie o takich porach?

21. No dobra, teraz już na pewno piszę o meczu ze Śląskiem 😀

22. No właśnie ta pora… Aż sobie sprawdziłem, kiedy ostatnio graliśmy w okolicach godziny 12:15. Nie liczę godz. 12:40, tylko właśnie bliżej południa. Okazuje się, że nie tak całkiem dawno. W sezonie 2020/21, czyli zakończonym awansem do pierwszej ligi, zagraliśmy kilka spotkań w samo południe. Były to pucharowy mecz z Garbarnią na inaugurację, potem wyjazdowe spotkanie ze Śląskiem II Wrocław, no i na koniec pojedynek z Sokołem w Ostródzie.

23. Od razu przypomniały mi się jeszcze wcześniejsze godziny meczów. Jeszcze w czwartej lidze o 11:00 graliśmy z Carbo w Gliwicach czy u siebie z ŁTS Łabędy, a potem na zapleczu ekstraklasy o 11:30 ze Stalą Stalowa Wola czy GKS Jastrzębie w słynnym przerwanym meczu. Tam swój popis dał jeden z kibiców, jeśli to czytasz daj znaka, bo mam w swoich archiwach film z tego performance’u 😉

24. Co do naszego redakcyjnego działania, to po raz pierwszy spróbowaliśmy nowej formuły relacji LIVE. Poprzednia, czyli suchy tekst z relacją minuta po minucie nie sprawdzał się, bo w dobie, kiedy wszystkie mecze są transmitowane, nie ma to sensu. Postanowiliśmy zostawić na stronie edytowalny news z protokołem meczowym i wynikiem w tytule newsa, a zdjęcia i ciekawostki wrzucać na nasze media społecznościowe, głównie Facebooka. Tak, to zdecydowanie był dobry pomysł i Misiek, który się tym zajmuje, zdecydowanie dał radę.

25. Ostatni raz graliśmy ze Śląskiem w 2008 roku, co przypomniał Krzysztof Kaliciak na swoim FB, z dopiskiem „kiedyś to się grało”, a polegało to na tym, że mijając rywala Kali naciągnął mu koszulkę na głowę i ten zrozpaczony piłkarz Śląska nie wiedział co się dzieje, gdy Kali asystował do Grażvydasa Mikulenasa strzelającego bramkę 😉

26. Mecz zakończył się remisem 0:0, podobnie jak pierwsze spotkanie wspomnianego sezonu we Wrocławiu. Błażej się spierał ze mną w innym artykule, że ten mecz nie był jakiś szczególny, ja obstaję przy swoim, że tamten bezbramkowy remis ze słupkami, poprzeczkami i sytuacjami sam na sam był naprawdę ekscytujący.

27. Jeszcze przypomniała mi się jedna rzecz z tegoż spotkania – w 90. minucie Krzysztof Markowski za lekko podawał do Jacka Gorczycy i chyba Benjamin Imeh wyszedł sam na sam. Gołot to obronił, a po meczu gdy zapytałem Maro, co sobie pomyślał po tym niefortunnym podaniu odparł „modliłem się tylko, żeby Jacek to obronił”.

28. Wiemy, dlaczego GKS Katowice nie wygrał tego meczu! Przed spotkaniem nasz redaktor Marek przeprowadził wywiad z Krzysztofem Banasikiem, redaktorem naczelnym serwisu Śląsknet.com i poprosił o wytypowanie wyniku. Odpowiedź brzmiała: jeśli zagra Bergier to 1:0 dla GKS, jeśli nie – będzie bezbramkowy remis. Więc panie trenerze: trzeba było po prostu na jedną minutę wpuścić kontuzjowanego Sebastiana, bo to były pewny gol i trzy punkty!

29. Jak tam wspomniałem o tych słupkach i poprzeczkach z 2007 roku, to przecież w niedzielę również mieliśmy uderzenia w obramowanie bramki. Gdyby trafili Nowak i Schwarz mielibyśmy kandydatki do bramki kolejki. W poprzeczkę trafiali również dwaj kibice GieKSy i w końcu ktoś wygrał nagrodę od Superbetu. Byłem w tym czasie na stronie za trybuną główną i sukces wywnioskowałem z energicznej reakcji trybun. Dwukrotnej.

30. Mecz komentował z ramienia Canal Plus Wojciech Jagoda. Popisał się on dwoma zabawnymi wypowiedziami – gdy po strzale Alana Czerwińskiego piłka wyleciała poza sektor gości, redaktor z niepokojem stwierdził, że piłka spadła w okolice ich służbowego samochodu. A w przerwie skomentował słowa Jacka Magiery z przedmeczowej konferencji prasowej, kiedy to szkoleniowiec gości zasugerował, że jeszcze w tym sezonie Śląsk powalczy o puchary. Jagoda powiedział, że jest to tak samo prawdopodobne, że na koniec sezonu on stanie się młodym, przystojnym mężczyzną, z bujną czupryną.

31. Pomeczowe komentarze kibiców Śląska w internecie często nie pozostawiały suchej nitki na zespole. Sympatycy z Wrocławia nie byli zadowoleni z kolejnego braku zwycięstwa. Dla nich to utrata dwóch punków i obawa, że mogą ugrzęznąć na ostatnim miejscu w ligowej tabeli.

32. Nie pomógł Śląskowi wprowadzony w drugiej połowie Jakub Świerczok. Kiedyś pokarał nasz zespół hat-trickiem, teraz też próbował strzelić gola, ale był bezradny.

33. W Lidze Minus obecni w studiu eksperci w dużej mierze kładli nacisk na słabą grę Śląska. Jeden z nich jednak powiedział, że jest zawiedziony przede wszystkim postawą GKS, który mając słabego rywala – nieważne że wicemistrza Polski – nie potrafił tego wykorzystać i po prostu zawiódł. Dziennikarz ten przeniósł środek ciężkości na nasz zespół i to bardzo dobrze, bo skoro GKS potrafi zawieść w ekstraklasie, to znaczy, że musiał już pokazać swój potencjał będący punktem odniesienia.

34. GieKSa ma w tym sezonie po cztery zwycięstwa, remis i porażki. Jak na beniaminka to bardzo dobrze. W ośmiu na dwanaście meczów nie przegraliśmy. To naprawdę bardzo ważny aspekt i dający dużo pewności zespołowi. Do tego drugie czyste konto z rzędu. Oby tak dalej!

35. A teraz zapominamy o Śląsku Wrocław i skupiamy się na kolejnym meczu – już w niedzielę czeka nas starcie z Legią Warszawa!

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

U(j)nia w Skierniewicach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii ze Skierniewic, gdzie GieKSa przegrała z trzecioligową Unią 1:2. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna

Korona Kielce kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Korona Kielce jest następną solidną kibicowską ekipą, która zawita ostatni raz na Bukową, ale będzie dla nas to historyczna rywalizacja. Pierwszy raz w historii rozegramy ze sobą mecz w ekstraklasie.

Klub powstał dosyć późno, bo w 1973 roku, ale kibice naprawdę szybko „nadgonili” kibicowskie rzemiosło, żeby już w latach 80. zacząć tworzyć swoje pierwsze zgodowe kontakty i działać na trybunach. Obecnie Koroniarze nie mają z nikim zgody. Trzymają się jedynie regionalnie z Naprzodem Jędrzejów, ale te relacje, jak wiele innych aktualnie w Polsce, ciężko jednoznacznie określić. Naprzód dawniej był traktowany jako fan club Korony i miał ciekawą regionalną wojnę z Hetmanem Włoszczowa, który wtedy działał jako fan club KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, czyli największa i najbardziej znienawidzona ekipa przez Scyzorów w regionie.

Dawniej Korona miała bardzo dużo zgód i to z prawdziwego zdarzenia, a mowa tu o takich składach jak: Arka Gdynia, Cracovia, Górnik Wałbrzych, KSZO Ostrowiec, ŁKS Łódź, Stal Mielec, Sandecja Nowy Sącz, Stal Gorzyce, Stal Stalowa Wola, Raków Częstochowa, Nida Pińczów, Odra Opole, Polonia Bytom, Polonia Świdnica, Polonia Warszawa, Zagłębie Lubin czy Zawisza Bydgoszcz. To mówi chyba samo za siebie, jaką ekipę stworzyła Korona w tak krótkim czasie, patrząc na datę założenia klubu. Część tych zgód padła, część umarła śmiercią naturalną, a niektóre trwały jeden dzień w formie paktu czy jednodniowego układu. I tak właśnie było z nami.

W 1985 roku zagraliśmy swój pierwszy finał Pucharu Polski z Widzewem Łódź na stadionie Legii Warszawa. Liczba ekip, jaka nas wtedy wspierała, jest zadziwiająca: Avia Świdnik, Arka Gdynia, Broń Radom, GKS Jastrzębie, GKS Tychy, Górnik Zabrze, Hutnik Kraków, Lech Poznań, ŁKS Łódź, Polonia Warszawa, Stal Mielec, Śląsk Wrocław czy właśnie… Korona Kielce. Napisać, że była to mieszanka wybuchowa, to jakby nic nie napisać. Takie były realia zawierania zgód. Przyjechała ekipa, rozwieszała flagę na znak wsparcia i… była sztama. O ile lata 90. były szalone, to 80. totalnie odrealnione (patrząc z dzisiejszej perspektywy) w temacie zawierania sojuszy. Nasza liczba tego dnia to było 900 osób, z czego samej GieKSy 700 głów. Resztę stanowiły ekipy, które na stadionie CWKS-u „określały” się po czyjej stronie stoją. Fana Koroniarzy na załączonym zdjęciu jest druga od lewej strony. Żyleta była oczywiście wypełniona przez Legionistów i co ciekawe oni kciuki trzymali za nas, a nie za Widzew Łódź, który również licznie się zjechał, mając wsparcie potężnej wówczas koalicji, którą tworzyli z Jagiellonią Białystok, Ruchem Chorzów czy Wisłą Kraków. Piast Gliwice także wspierał tego dnia RTS.

Wojna z KSZO jest ciekawą historią w ich rejonie. Mimo że Świętokrzyscy Rozbójnicy są starszym klubem w regionie, to dzięki dawnej zgodzie z Koroną i ich kontaktom, mogli sami zawierać zgody z zaprzyjaźnionymi ekipami MKS-u i taką do dziś jest Lech Poznań…

Ich wojna zaczęła trwać od połowy lat 90., kiedy sztama przeszła do historii. KSZO stanowiło wówczas solidną chuligańską bandę. Kilkanaście lat temu doszło wtedy do kluczowej ustawki banda na bandę, którą wygrało szybko KSZO, ale fani Korony mieli pretensje, że mało kto z Ostrowca miał wiele wspólnego z trybunami i postanowili z nimi nie wychodzić już na ubitą ziemię, tracąc jakiekolwiek zaufanie. Postanowili swoją siłę i pozycję udowadniać w prawdziwym kibicowskim świecie, czyli na meczach wyjazdowych, bo tam jest miejsce prawdziwych kibiców. Te kilkanaście lat odwróciło proporcje na tyle, że Korona zaczęła budować swoją bezapelacyjną pozycję w regionie i to oni są obecnie chuligańskim graczem nr 1. Obecnie ciekawą rywalizację toczą z fan clubami Widzewa Łódź w miejscowościach takich, jak Skarżysko-Kamienne (Granat) czy Końskie (Neptun). Do tego dochodzi ekipa działająca na własne konto, czyli Star Starachowice, ale od zawsze mająca prowidzewskie nastawienie.

Inną potężną kosą jest rzecz jasna Radomiak, ale od zawsze Kielce z Radomiem się nienawidziły jako miasta. Kiedy doszło rywalizacji klubów w lidze, to dużo nie trzeba było, aby doszło do starć, choć grali ze sobą niezwykle rzadko.

Jeszcze całkiem niedawno mieli jedyną międzynarodową znajomość z ekipą Spartaka Trnava, ale trwał ona trzy lata – od 2018 roku do końcówki 2021 roku. W międzyczasie zdążyli stoczyć wygraną ustawkę z naszymi braćmi z Banika Ostrava po 20 osób. Niedługo po końcu układu chuligańskiego, nasza polsko – słowacka znajomość poprzez Chuliganów z Bazalu została odnowiona i teraz Spartak utrzymuje z GieKSą dobre relacje, widując się najczęściej w Ostrawie.

Nasze pierwsze kibicowskie kontakty z Koroną Kielce to listopad 1990 roku. W Pucharze Polski zagraliśmy w Kielcach, gdzie udało się 40 fanatyków GieKSy. Tam nie byli zbytnio pozytywnie do nas nastawieni, ale w głównej mierze wynikało z naszych mocnych wówczas niemieckich akcentów, np. w przyśpiewek czy barwach.

Po 8 latach ponownie mogliśmy pojechać do Kiec, znowu dzięki losowaniu w Pucharze Polski. Wtedy już mieliśmy świadomą bandę, która pisała swoją historię na Górnym Śląsku i budowała renomę w kraju jako samodzielna ekipa. Nie mieliśmy wtedy z nikim w Polsce zgody, w myśl zasady „Sami przeciw wszystkim”. W listopadzie 1998 roku pojechało nas 220 głów, co w tamtym czasie było znakomitą liczbą. Korona z nabitym młynem była wtedy wspierana przez liczne zgody. Po końcowym gwizdku, który dał gospodarzom niespodziewany awans, miejscowi wysypali się na murawę, gdzie po chwilowym świętowaniu, chcieli się z nami pożegnać, ale ochrona szybko ostudziła emocje.

Jesienią 1999 roku spotkaliśmy się w lidze na zapleczu ekstraklasy. Wtedy tabela miała 24 zespoły, więc mnóstwo ekip, z którymi GieKSa nie grała nigdy lub niezwykle rzadko mogły się pokazać na Bukowej. I tak było z Koroną. Złocisto krwiści przyjechali w 38 głów, a przed meczem GieKSa zaatakowała ich bus, jednak kierowca szybko spalił gumy.

Wiosną 2000 roku pojechaliśmy do Kielc w 197 osób, w tym 2 Banik Ostrava. Podczas przerwy jeden z naszych na patencie „zrobienia zdjęć” przesuwał się coraz bliżej młyna Koroniarzy w celu zerwania płótna, ale gospodarze połapali się i wybiegli na murawę w 50 osób, chcąc przy okazji zerwać naszą flagę VIP, ale tak samo bezskutecznie.

Minęło kolejnych 8 sezonów. Korona zdążyła przywitać się z ekstraklasą po raz pierwszy, a ich flaga „Biały honor, biała duma” zrobiła taką reklamę, że głośniej było o kibicach niż piłkarzach. Do klubu trafił Brazylijczyk Hernani, który zadebiutował w 2005 roku, jako pierwszy czarnoskóry zawodnik w tym klubie, co nie spodobało się miejscowym kibicom, którzy okrzykami i starą już wtedy flagą zamanifestowali swoje niezadowolenie. Doszło już do takiego ciśnienia, że Korona nie dopingowała i przez moment nawet nie jeździła na wyjazdy. Co najlepsze, w późniejszych latach, sam piłkarz został skazany za udział w korupcji, za czasów gry dla Korony. Między innymi tego powodu wycofała się firma Kolporter, która miała duży wpływ na sportowe podniesienie klubu z tarapatów i wprowadzenie jej do ekstraklasy.

W 2008 roku spotkaliśmy się ponownie w pierwszej lidze. Termin wyjazdu był dla nas niefortunny, bo mecz zaplanowano na środę, ale zainteresowanie było spore, więc pociągiem specjalnym wyruszyło 330 GieKSiarzy, co jak na środek tygodnia było wtedy świetną liczbą. Niestety podczas wyjazdu doszło do tragicznego wypadku, w którym śmierć poniósł nasz kibic z Witosa – ŚP. Dura. Decyzja mogła być tylko jedna i w grobowych nastrojach wracaliśmy do Katowic. Fani Korony minutą ciszy uszanowali pamięć naszego kibica.

W 2009 roku czekała nas wyprowadzka z Bukowej na pół roku. Wynikało to z remontu stadionu, gdzie najdłużej trwała wymiana płyty głównej oraz prace związane z bezpieczeństwem obiektu, bo doszło do awantury z GKS-em Jastrzębie, przez co na pół roku Blaszok był wyłączony z użytku. Padło na stadion w Jaworznie, który pamiętał czasy ekstraklasy. Grała na nim wtedy Szczakowianka, ale obiekt należy do Victorii Jaworzno. Pierwsze dwie kolejki były bez publiczności przez ciążący na nas zakaz i pierwszym „domowym” meczem w Jaworznie był pojedynek z Koroną Kielce. Na meczu FC Jaworzno, jako gospodarz miasta, pokazał się elegancko, zasiadając tam, gdzie powinni gości. Koroniarzy zabrakło przez brak możliwości przyjmowania fanów gości.

Po 12 latach ponownie u siebie, ale już na Bukowej mogliśmy zagrać z Koroną. Goście po 22 latach mieli okazję przyjechać do Katowic i pewne było, że pobiją swój rekord 38 fanatyków. Finalnie w sektorze gości zameldowało się 330 głów, co jest do dziś ich najlepszą liczbą na GieKSie. Czy przebiją ją w poniedziałek? Dowiemy się na dniach…

Ostatni nasz mecz to coś, czego u nas nie było w kibicowskiej historii. W klubie prezes sabotażysta, a do tego mieliśmy półroczny zakaz wyjazdowy za mecz z Widzewem Łódź. Klasę pokazała Korona Kielce, która zadeklarowała nam swoją pomoc w wejściu na zakazie. Dzięki temu mogliśmy za bramką wspierać zawodników. Na wyjeździe zrobiliśmy swoją najlepszą liczbę w historii na stadionie Korony – 846 głów, w tym 57 Górnik Zabrze, 7 Banik Ostrava i gościnnie 3 Wisłoka Dębica oraz 1 Siarka Tarnobrzeg. GieKSa niespodziewanie wygrała 2:1, ale to Korona finalnie, grając w barażu o ekstraklasę, awansowała po rocznej banicji i w poniedziałek właśnie w elicie zagramy swój pierwszy mecz o punkty.

PS Mam nadzieję, że nie zapomnieliście zapalić znicza swoim braciom w Sektorze Niebo oraz bliskim z rodziny! Widzimy się na Blaszoku. Przedostatni mecz tej pięknej historii…

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga