Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Doniesienia mass mediów na temat GieKSy: Urlopy z błyskiem w oku

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

N pierwszy plan w doniesieniach medialnych wysuwa się sprawa stadionu: Urząd Miejski i biuro projektowe RS Architekci, za pomocą mediów „rozmawiają” na temat zakończenia prac projektowych obiektu w pobliżu ulic Bocheńskiego, Upadowej i autostrady A4. W siedzibie PZPN odbyło się losowanie ćwierćfinału Pucharu Polski w piłce nożnej kobiet: los przydzielił piłkarkom GieKSy drużynę UKS-u SMS-u Łódź.

Siatkarze rozegrali w minionym tygodniu jedno spotkanie ligowe, ulegając na wyjeździe, po ciekawym meczu faworytowi Jastrzębskiemu Węglowi 2:3. W sobotę, w Spodku, siatkarze rozegrają spotkanie z Aluron Virtu CMC Zawiercie.

Hokeiści w PHL rozegrali dwa spotkania, niestety oba przegrane. W piątek, drużyna przegrała w Gdańsku z Lotosem PKH 0:1, wczoraj z Re-Plast Unią Oświęcim 3:5.

 

PIŁKA NOŻNA

tylkokobiecyfutbol.pl – Jest ciekawie! Znamy pary ćwierćfinałowe Pucharu Polski

Dziś podczas spotkanie przedstawicieli klubów Ekstraligi w siedzibie PZPN zostało przeprowadzone losowanie par ćwierćfinałowych Pucharu Polski. Nie obyło się bez hitów.

Już na tym etapie zmierzą się ze sobą Medyk Konin wraz z Górnikiem Łęczna, w innych ekstraligowych parach Rem Marco zagra z Olimpią, a GieKSa z łódzkim SMS-em. Wydawać się może, że najlepiej trafił zespół Czarnych Sosnowiec, któremu los przydzielił pierwszoligową Tarnovię. Puchar jednak rządzi się swoimi prawami.

 

kobiecapilka.pl – Pary 1/4 Pucharu Polski

[…] Dokonano losowana par 1/4 finału Pucharu Polski. Najciekawiej zapowiada się konfrontacja Medyka Konin z Górnikiem Łęczna. Przypomnijmy, że w zeszłym sezonie to właśnie koniński Medyk zdobył krajowy puchar, a Górnik to aktualny mistrz Polski i lider Ekstraligi.
Ćwierćfinały Pucharu Polski:
Czarni Sosnowiec – Tarnovia Tarnów
Medyk Konin – Górnik Łęczna
GKS Katowice – UKS SMS Łódź
KKP Bydgoszcz – Olimpia Szczecin
O awansie do półfinałów zadecydują dwumecze. Spotkania zaplanowano na 15/16 i 19/20 lutego.
W tym sezonie zdobywa Pucharu Polski otrzyma nagrodę finansową w kwocie 400 tysięcy złotych.

 

sportdziennik.com – GKS Katowice. Stadion za drogi o 294 procent!

[…] Urząd Miasta Katowice odrzucił dokumentację i kosztorys przedstawiony w końcówce listopada przez projektanta kompleksu sportowego (stadionu, hali, boisk treningowych) w rejonie ulic Bocheńskiego i Upadowej. Firma RS Architekci została wezwana przez Katowice do poprawienia dokumentacji i przedstawienia jej zgodnie z zapisami umowy. Ma na to trzy tygodnie, a „zgodnie z zapisami umowy” oznacza, że projekt ma zawierać kosztorys nie wyższy niż 184,5 mln zł brutto.

– Kwota kosztorysu rażąco przekracza kwotę określoną w umowie. Tym samym otrzymane przez nas dzieło jest niezgodne z umową zawartą z RS Architekci Sp. z o.o. Należy podkreślić, że przez ostatnie 14 miesięcy, a więc podczas etapu projektowania, nie otrzymaliśmy od projektanta żadnej informacji, która by mówiła o ta dużej zmianie w zakresie kwoty widniejącej w kosztorysie wykonawczym. Rozumiemy, że sytuacja na rynku budowlanym w ostatnich latach, związana m.in. ze wzrostem kosztów robocizny czy materiałów budowlanych, mogła doprowadzić do podwyższenia kosztorysu. Nie widzimy jednak żadnego uzasadnienia dla 294-procentowego wzrostu kosztów budowy obiektu – mówi Bogumił Sobula, wiceprezydent Katowic.

 

GKS Katowice. Kto tu wierzy w cuda?

Źle postawiony przecinek zawyżający kosztorys, brak zapisów w umowie regulujących jego wysokość oraz drogie życzenia policji czy PZPN. RS Architekci, projektujący katowicki stadion, odpowiedzieli wczoraj na publikację miasta.

Przedstawiciele firmy RS Architekci, projektanta kompleksu sportowego w Katowicach, obejmującego stadion, halę i sześć boisk treningowych, nie ukrywają wielkiego zaskoczenia poniedziałkową publikacją miasta, które na swojej stronie internetowej zamieściło informacyjny i uderzający w projektantów tekst.

– Ten komunikat jest po prostu nieporozumieniem – mówi Mariusz Schlesiona, prezes firmy, odnosząc się do zarzutów miasta, z którego przedstawicielami miał spotkać się wczoraj. To spotkanie odwołano w piątek. W poniedziałkowe popołudnie miasto opublikowało tekst, a dopiero później wysłało pismo do projektanta.

[…] Projektanci przyznają się tu do pomyłki. Tłumaczą się… błędami w arkuszu kalkulacyjnym. Chodzi m.in. o posadzki, które zamiast 1,2 mln zł wyceniono na… 122 mln zł.
– Możemy przeprosić za ten „excelowski” błąd w dodawaniu, który szybko znaleźliśmy. Został popełniony w ferworze tworzenia nocami kosztorysu przez kilkanaście osób. Mogło się to zdarzyć. Gorzej, że ten błąd poszedł w świat i robi zamieszanie. To znaczy, że miasto samo tego nie sprawdziło, nie zadzwoniło do nas, a napisało artykuł i wysłało do prasy. Ubolewamy, że tym samym opinia publiczna została wprowadzona w błąd – mówi prezes Schlesiona.

Poprawiając ten błąd, z kwoty 561 mln zł robi się już „tylko” około 398 mln zł. Bardzo ważne jest to, co na nią się składa. Około 240 mln zł to koszt części pierwszej, czyli stadionu, hali oraz dwóch boisk treningowych. Około 156 mln zł to część druga, z czterema boiskami treningowymi i całą infrastrukturą, drogami, parkingami, sieciami wodociągowymi etc. Kibice określają to „małą dzielnicą”.

Niezależnie od tego, czy mowa o 561, czy 398 mln zł, to i tak jest to suma znacznie przekraczająca 184,5 mln, o których wspomina miasto w kontekście umowy. Sęk jednak w tym, że przedstawiciele firmy RS Architekci utrzymują, iż o naruszeniu takiego zapisu umowy nie można mówić, bo… po prostu go nie ma!

[…] Skąd zatem mogły wziąć się u miasta te 184,5 mln zł? Taka kwota padła na etapie konkursu na koncepcję stadionu, który jest jednak tylko preludium do procedury projektowej.

– Jesteśmy konfrontowani z jakąś fikcyjną kwotą, którą ktoś – bo nie my – przyjął, przygotowując konkurs na koncepcję stadionu. Znamy tylko kwotę całościową, 184 mln. Nie jesteśmy w stanie ocenić, gdzie ktoś popełnił błąd przy tym szacowaniu – zaznacza Radosław Radziecki, szef grupy projektantów.
– Kwota, którą podaliśmy – około 390 mln zł – jest wynikiem rzeczywistego sprawdzenia w terenie, a nie prognozy niepoprzedzonej badaniami. Trudno mówić o kosztach realizacji tego, co znajduje się w pracy konkursowej, jeśli nie jest ona zbieżna z końcowym projektem – uzupełnia mecenas Gruszczyński.

– Ktoś kiedyś powiedział, że ten stadion ma powstać za 190 milionów, ale dzisiaj my stwierdzamy, że sam teren zewnętrzny kosztuje 156 milionów – po rzetelnym sprawdzeniu, uwzględnieniu kosztów powstania dróg, parkingów. Skoro tak, to albo ktoś wcześniej zostawił 30 milionów na stadion i halę, albo miał 190 milionów na halę i stadion, a zapomniał o terenie zewnętrznym: ulicach, parkingach – podkreśla prezes Schlesiona.

Cena kompleksu sportowego stale też rosła wskutek usprawnień projektu proponowanych przez inwestora. Najważniejsze to ostateczne postawienie na pojemność stadionu rzędu 15 tys. miejsc – a nie 12, jak pierwotnie zakładano.

[…] Miasto mówi, że umowa zawiera zapis regulujący maksymalny koszt powstania kompleksu sportowego założony przez projektanta i jest to 184,5 mln. Projektant mówi, że takiego zapisu nie ma. Wcześniej przedstawia kosztorys na ponad 560 mln. Później, tłumacząc się jednym postawionym w złym miejscu (przy posadzkach!) przecinkiem, redukuje go – na razie werbalnie – o grubo ponad 100 milionów złotych. Miasto zaatakowało oświadczeniem, projektant zwołał dziennikarzy i skontrował. Nie wnikając w szczegóły oraz to, kto ma rację, i tak spokojnie można stwierdzić, że u progu trzeciej dekady XXI wieku chyba inaczej powinno wyglądać tworzenie czegokolwiek w stolicy wielkiej aglomeracji.

Trudno pojąć, dlaczego dwa tak poważne podmioty dyskutują ze sobą na łamach mediów, a nie u zbiegu ulic Dobrego Urobku i Bocheńskiego, gdzie ma powstać nowy stadion, którego brak to dla Katowic po prostu wstyd. I trudno dziwić się tym kibicom GieKSy, którzy traktują te wieści z „placu budowy” jako coś w rodzaju teatrzyku. To, co stanie się, gdy opadnie kurtyna, każdy może sobie dopowiedzieć.

Za epilog optymistycznie-realny uważam dziś doprowadzenie do końca głównej części tej inwestycji, czyli zbudowanie stadionu, hali i dwóch boisk treningowych, a wstrzymanie się z czterema boiskami, siecią dróg, tras rowerowych i czym tam jeszcze. Bez tej „dzielnicy”, jak mawiają niektórzy fani GieKSy, kosztorys powinien zmaleć o około 150 milionów złotych i wtedy spokojnie będzie można wdrożyć go w życie. A jeśli nie, to jakiś powód się znajdzie. Tego możemy być pewni.

 

Można odnieść wrażenie, że miasto chciało tego starcia

Rozmowa z Piotrem Koszeckim, prezesem „SK1964”, stowarzyszenia kibiców GKS-u Katowice.

Urząd Miasta oraz firma projektowa RS Architekci wymieniły się w ostatnich dniach oświadczeniami dotyczącymi budowy nowego stadionu w Katowicach. Komu bardziej uwierzyli kibice?
Piotr KOSZECKI: – Trafniej byłoby powiedzieć, że kibice GieKSy raczej nie wierzą – ani jednej, ani drugiej stronie. Czytając internetowe komentarze, większość uznaje racje firmy projektującej stadion, ale powtarza się też pytanie, jak można się pomylić w kosztorysie o ponad 100 milionów? To nie za dobrze świadczy o projektancie. Do tego, co przedstawiają obie strony, podchodzi się z dużą rezerwą.

[…] Jako katowiczanin znajduje pan odpowiedź na pytanie, czemu ten stadion miałby tu nie powstać?
Piotr KOSZECKI: – Trudno o jakąś teorię, skoro władze cały czas mówią, że zbudują. Prezydent Krupa ani razu nie zaprzeczył publicznym słowom sprzed bodaj dwóch lat, że pierwszy mecz na nowym stadionie rozegramy w rundzie wiosennej sezonu 2020/21. Nigdy żadną swoją wypowiedzią nie wycofał się z tej daty, a wszyscy zdajemy sobie sprawę, że jest to nierealny termin. Dlaczego ktoś nie chciałby nowego stadionu? Nie wiem, ale widać, że nie jest on priorytetem. Jako mieszkańcy Katowic pamiętamy sytuację Rynku; to, jak długo go modernizowano. Ostatecznie powstał, choć nie wiem, czy można to nazwać rynkiem… Trwało to w każdym razie niewspółmiernie długo do tego, ile trwać powinno. Może i jest wola wybudowania stadionu, ale znajduje się on najwyraźniej na dole listy miejskich priorytetów. Znów pojawiają się opinie, czy w ogóle jest sens tej inwestycji, czy znów by jej nie skonsultować. Były jednak prowadzone badania wśród mieszkańców; opowiedzieli się za tym, by powstał. Byłaby to też rewitalizacja terenów w okolicach Załęskiej Hałdy, gdzie ciut mniej się dzieje. Trzeba wbić łopatę i budować. A to jednak coś jest nie tak z działkami, a to projektant rozmija się z miastem… To bardzo dziwna sytuacja, niepokojąca.

Z publikacji wynika, że albo projektant, albo miasto, mija się z prawdą.
Piotr KOSZECKI: – Albo jednak okaże się, że obie strony mają rację, powołując się na jakieś przepisy wyższego rzędu… Ale dlaczego nie usiedli do stołu, nie porozmawiali? Przede wszystkim uważam, że nie powinno to być załatwiane przez media. To szokujące i wręcz dziecinne, że przez kilkanaście miesięcy był kontakt, a nagle, na ostatnim etapie, wszystko rozgrywa się na arenie publicznej, medialnej. Powtórzę, że niepokojąco to wygląda. Można odnieść wrażenie, że miasto przygotowywało się do opublikowania takiej informacji – i do tego, by iść z tą firmą na starcie.

Gdy prezesem GieKSy został Marek Szczerbowski, mówił o zawiązaniu okołoklubowej komisji ds. stadionu, do której zaprosił też przedstawicieli kibiców. Jaki był tego efekt?
Piotr KOSZECKI: – Powstała taka komisja, komórka. To, że będzie w niej uczestniczyło dwóch kibiców, miało nie ujrzeć światła dziennego, ale prezes Szczerbowski się tym pochwalił, więc to żadna tajemnica. Kibice z naszego ramienia zostali zaproszeni do tego, by móc sprawdzić pojawiające się pogłoski, że stadion jest źle zaprojektowany, że skyboxom brakuje wyjść z widokiem na murawę… Kibice dostali wgląd w projekt, nie znaleźli takich błędów i na tym skończyła się ich rola. Nasza opinia była taka, by jak najszybciej móc wbijać łopatę i budować. Nie ma co czekać. Zastanawiano się, czy budować halę, czy może jednak lodowisko, ale powtarzaliśmy, by budować, a nie bawić się już w kolejne analizy.

[…] Kibic GieKSy ma w ogóle jeszcze siłę emocjonować się tym, co dla tematu nowego stadionu przyniesie najbliższa przyszłość?
Piotr KOSZECKI: – Jesteśmy zmęczeni tym tematem, ale informacji nasłuchuje przecież każdy. Gdy wypłynęły w tym tygodniu te komunikaty, to temat mocno zaczął żyć. Wszyscy są ciekawi, czy kolejny projekt trafi do kosza? Czy miasto zacznie się zastanawiać, czy aby dobra jest ta lokalizacja; czy nie za droga ze względu na trudne podłoże? Czy jednak strony się dogadają i w przyszłym roku przejdziemy do kolejnego etapu? Coraz mniej kibiców wierzy w stadion, coraz bardziej jesteśmy zniechęceni, ale interesuje nas to. Tak jak dla rodzin przełomem, najważniejszym wydatkiem bywa kupno domu, tak dla GieKSy najważniejszy może być stadion. Klub nie będzie w stanie przeskoczyć określonego poziomu, jeśli tym stadionem będzie cały czas Bukowa.

 

GKS Katowice. Urlopy z błyskiem w oku

Od żadnego zawodnika nie usłyszałem, by chciał odejść z klubu – mówi trener Rafał Górak.

Klub z Bukowej nie opublikuje tej zimy listy transferowej z zawodnikami mogącymi szukać sobie nowych pracodawców.

– Chcemy, by prawie cała ta grupa ludzi dostała szansę w pozostałych do końca sezonu 14 meczach. Być może z klubu wypłynie jakaś informacja, ale tylko wtedy, jeśli będziemy na coś finalnie zdecydowani – oznajmia trener GieKSy, Rafał Górak.

[…] Na masowe odejścia tych, którzy grali mniej, zimą zatem przy Bukowej się nie zanosi. Osobna kwestia to ci, którzy spisywali się lepiej i mogłyby sięgnąć po nich wyżej notowane kluby.

– Dyrektor Góralczyk na razie nie informuje mnie o lawinie zapytań o naszych zawodników. Podchodzimy do tego realnie i na chłodno. Na dziś wiem, że tą samą ekipą 6 stycznia wracamy do zajęć.

[…] Co z ewentualnymi wzmocnieniami? Transferowej ofensywy raczej też nie ma się co spodziewać.

– Wiemy, na jakie pozycje szukamy ludzi, ale nie ma sensu o tym głośno mówić. Rynek potrafi szaleć. Gdy powiesz coś publicznie, to każdy teoretycznie dostępny zawodnik grający na takiej pozycji automatycznie staje się o kilka złotych droższy. Menedżerowie fikaliby salta z radości… Podejdźmy do tego spokojnie. Wiemy, o kogo chodzi, z kim rozmawiać. W niektórych przypadkach wcale nie szukamy zawodnika, który ma być nr 1 na danej pozycji – zaznacza katowicki trener, którego pytamy o aktualny profil kandydata do gry w GieKSie.

[…] Styczniowe przygotowania rozpoczną się w Katowicach dwutorowo.

– Chcemy sprawdzić trochę zawodników z niższych klas. Nie będą oni jednak od początku brali udziału w treningach z główną grupą, a obowiązywać ich będzie całkiem inny panel treningowy. Na razie jesteśmy po testach motorycznych. Wybraliśmy najbardziej obiecujących spośród nich. To zawodnicy z III i IV ligi. Będzie ich około ośmiu. Wyselekcjonowaliśmy ich poprzez obserwację meczów w niższych ligach czy opinii znajomych ludzi z innych rejonów Polski. Część widzieliśmy w akcji na żywo. Po dwóch tygodniach zdecydujemy, czy któryś z nich może jechać z nami na obóz do Bielska-Białej – informuje trener GieKSy.

W styczniu do grupy zawodników testowanych mogą dołączyć też ci, którzy ostatnio byli wypożyczeni z Katowic do niższych lig.

Zgrupowanie w Bielsku-Białej będzie jednym z dwóch zaplanowanych przez klub. Poza tym, drużyna ruszy też do Wałbrzycha.

– Zgrupowanie zagraniczne? Było tylko jedno hasło: by nikt nie miał takiego pomysłu. Wykluczyliśmy taką możliwość. Do Bielska pojedziemy, by spędzić trochę czasu w górach na treningu, na którym zawodnicy nie byli albo dawno, albo w ogóle. Dużo będzie się kręciło wokół motoryki, intensywnie pobiegamy, czekają nas przygody na Klimczoku czy Szyndzielni, zagramy też z Rekordem. Na drugi obóz pojedziemy do Wałbrzycha, gdzie są bardzo dobre warunki, świetny hotel, odnowa biologiczna na najwyższym poziomie. Na miejscu jest hala, boiska. To kapitalny ośrodek, optymalny dla nas – przekonuje Górak.

 

infokatowice.pl – Katowiccy radni chcą wyjaśnień w sprawie Stadionu Miejskiego. Na specjalnym posiedzeniu komisji

Katowiccy radni chcą wyjaśnień w sprawie Stadionu Miejskiego. Chcą nadzwyczajnego posiedzenia Komisji Rewizyjnej, gdzie proszony będzie temat projektowania, realizacji oraz kosztów stadionu, który planują zbudować władze miasta.

W najbliższy czwartek na sesji Rady Miasta Katowice będzie głosowany budżet miasta na 2020 rok, to właśnie na tej sesji radni zdecydują o wzięciu przez miasto kredytu – 170 mln zł. Większość z tych pieniędzy miała zostać wydana na sfinansowanie budowy stadionu, ten według szacunków miasta miał kosztować nieco ponad 184 mln zł.

Kosztorys przedstawiony przez firmę projektującą obiekt okazał się znacznie wyższy, mowa tutaj o ponad 561 mln zł, ale firma RS Architekci dokonała jego poprawy i teraz przedstawiła kwotą niespełna 400 mln zł. Stadion i hala – według RS Architekci – ma kosztować około 240 mln zł, kolejne 156 mln zł to boiska zewnętrzne i układ drogowy.

[…] W sprawie zorganizowania dodatkowego specjalnego posiedzenia Komisji Rewizyjnej, najlepiej wydawałoby się jeszcze przed sesją Rady Miasta Katowice, zawnioskowali radni Koalicji Obywatelskiej. W piątek złożyli wniosek o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia, na którym prezydent i podległe mu służby przedstawią informację w sprawie stadionu.

– Wszystkie niejasności i sprzeczne informacje które docierają do nas w ostatnich dniach muszą być wyjaśnione. Chcemy pomóc prezydentowi Marcinowi Krupie rozwiązać problem i jasno wytłumaczyć mieszkańcom ile ta inwestycja będzie kosztować – mówi Jarosław Makowski, szef klubu radnych Koalicji Obywatelskiej. Wniosek o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia złożyli radni – członkowie Komisji Rewizyjnej: Jarosław Makowski, Patrycja Grolik i Adam Szymczyk.

Zgodnie z regulaminem Rady Miasta, posiedzenie musi się odbyć w terminie 7 dni od wpłynięcia wniosku.

 

SIATKÓWKA

jasnet.pl – Derby dla Jastrzębskiego Węgla!

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla wygrali ósmy mecz z rzędu! W sobotnie popołudnie ekipa trenera Slobodana Kovacia w trzecim meczu pod wodzą Serba pokonała w derbach Śląska GKS Katowice 3:2 (20:25, 21:25, 25:20, 25:20, 15:10). Być może w innych okolicznościach narzekalibyśmy na stracony punkt, ale – po pierwsze – Katowice okazały się znacznie mocniejsze niż Halkbank Ankara, a po drugie – odwrócenie wyniku ze stanu 0:2 zawsze cieszy.

[…] Reasumując – oglądaliśmy dziś „dwa mecze”. W pierwszym nieco ospały Jastrzębski Węgiel na własne życzenie oddał Katowicom dwa sety (i tym samym jeden punkt), natomiast w drugim wszystko wróciło do normy i w zasadzie ani przez moment dominacja gospodarzy nie była zagrożona.

 

sportdziennik.pl – Pięć setów w Jastrzębiu-Zdroju. „Pomarańczowi” wyrwali dwa punkty.

[…] Pierwszy set sobotniej rywalizacji, przynajmniej jego początkowa faza, toczyła się zgodnie z przypuszczeniami. To jastrzębianie byli stroną przeważającą, ale w pewnym momencie coś się zacięło. Konkretnie w chwili, kiedy w polu zagrywki pojawił się Rafał Szymura. Było 15:13 dla Jastrzębskiego Węgla, ale przyjmujący GKS-u Katowice spowodował, że to jego zespół objął dwupunktową przewagę. W szeregi gospodarzy wkradł się chaos. Podopieczni Slobodana Kovaca zaczęli popełniać niewymuszone błędy, a grający swobodnie goście budowali swój kapitał. W drużynie ze stolicy Górnego Śląska wyróżniali się wspomniany Szymura, a także Kamil Kwasowski.

[…] Na początku drugiej odsłony wydawało się, że jastrzębianie złapali wreszcie właściwy rytm gry. Dawid Konarski był skuteczny w ataku i gospodarze zyskali dwa, trzy punkty przewagi, ale chwilę później ją roztrwonili. Niesamowita akcja w obronie, kiedy to katowiczanie wyciągnęli dwa razy niemal beznadziejną piłkę spowodowała, że to goście objęli prowadzenie 12:11. Następnie trwała wymiana ciosów, w której ewidentnie lepiej czuli się katowiczanie. Znów wygrali bardzo długą i ważną akcję, po której trener Kovac zdecydował się na challenge. Okazało się jednak, że to sędziowie mieli rację i słusznie przyznali punkt gościom. Zrobiło się 21:19 dla GKS-u i takiego kapitału, jeszcze go powiększając, katowiczanie nie wypuścili z rąk. Wygrali seta do 21 i zapewnili sobie przynajmniej jeden punkt w tym spotkaniu.

Szkoleniowiec jastrzębskiej drużyny dostrzegł już w drugim secie, że dzieje się coś niedobrego. Zdjął z boiska Christiana Fromma, którego zastąpił Dominik Depowski. Ponadto źle wyglądał Jurij Gładyr, a w jego miejsce pojawił się na parkiecie Michał Szalacha. Zmiany dobrze podziałały na drużynę. Można powiedzieć że od pewnego momentu jastrzębianie przejęli kontrolę nad setem, a kiedy wspomniany Depowski skończył przechodzącą piłkę po zagrywce Konarskiego, zrobiło się 19:15 dla JW.

[…] Tym razem jastrzębianie sprawy nie pokpili i pewnie seta wygrali do 20. Nie było jednak tak, że wszystko zrobili idealnie. Proste błędy przytrafiały im się również w czwartej odsłonie.

[…] A ojcem zwycięstwa jastrzębian w czwartej odsłonie śmiało można nazwać Jakuba Buckiego. Który po raz pierwszy pojawił się na boisku i posłał na katowicką stronę dwie „bomby” z zagrywki. W obu przypadkach rywale nie poradzili sobie w przyjęciu, choć w tym elemencie imponowali na przestrzeni całego spotkania.
Tomasz Fornal, blokując Jakuba Jarosza na 8:5 w tie breaku, dał jastrzębianom pewnego rodzaju komfort. Chodziło jednak o to, aby gospodarze nie uwierzyli zbyt wcześnie, że mecz już jest wygrany. Zadbał o to duet Konarski – Depowski. Pierwszy z wymienionych pewnie skończył atak ze skrzydła, a drugi zablokował Szymurę i zrobiło się 10:6. Goście stracili wówczas wiarę w to, że mogą wygrać ten mecz. „Pomarańczowi” doprowadzili sprawę do końca. Wykorzystując już pierwszą piłkę meczową. Ewidentnie w realizacji zadania pomógł gospodarzom Kwasowski, który wpakował ostatnią w tym meczu piłkę w siatkę.

 

siatka.org – Plusliga: Jastrzębski Węgiel odwrócił losy meczu

Zbliżają się święta, a w nich jak wiadomo najważniejsza jest tradycja. Tradycyjnie więc GKS Katowice rozegrał pięciosetowe spotkanie – ósme z jedenastu dotychczasowych. Wydawało się, że katowiczanie mogą sprawić niespodziankę w Jastrzębiu. Po dwóch setach „Gieksa” prowadziła 2:0, ale wtedy obudzili się gospodarze i doprowadzili do remisu. W nim nie dali szans rywalom i zainkasowali dwa punkty.

[…] Jastrzębski Węgiel – GKS Katowice 3:2 (20:25, 21:25, 25:20, 25:20, 15:10)

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – Łopuski: Jestem dobrej myśli

Mikołaj Łopuski przechodzi rehabilitację po kontuzji kolana, jakiej nabawił się na początku okresu przygotowawczego. Kiedy wróci na lód?

[…] – W styczniu czeka mnie kontrolny rezonans i po nim dużo się dowiemy, między innymi kiedy będę mógł wrócić na lód – powiedział „Miki”.

– Zawsze jestem dobrej myśli. Poza tym czuję się już znacznie lepiej. Myślę, że w styczniu będę mógł wyjść na lód i decydujące będzie to, jak się będę czuł podczas pierwszych ćwiczeń.

Doświadczony napastnik zamierza zrobić wszystko, aby być gotowym na końcówkę sezonu.

– Przede wszystkim jednak chcę pomóc mojej drużynie, bez względu na to, jaką rolę będę odgrywał – stwierdził Łopuski, który w poprzednim sezonie, z 24 bramkami, był drugim najlepszym strzelcem GKS-u Katowice. O dwa trafienia więcej zdobył od niego tylko Jesse Rohtla.

Podkreślił też, że odczuwa ogromne wsparcie ze strony kibiców, szefostwa klubu, jak i kolegów z zespołu.

– Odczuwam chęć odwdzięczenia się za to. To daje mi dużo energii i motywuje mnie do codziennej pracy – zakończył zawodnik GieKSy.

 

Piłkarski wynik w Gdańsku. Niezawodny Vítek daje trzy punkty.

Tylko 14 strzałów wystarczyło Lotosowi PKH Gdańsk do odniesienia zwycięstwa z GKS Katowice. W piątkowy wieczór na niespełna dwie minuty przed końcową syreną zwycięskiego gola zdobył doświadczony czeski napastnik Josef Vítek.

Gdańszczanie do piątkowego meczu przystąpili bez sześciu podstawowych zawodników. Do grona licznych absencji dołączył obrońca Tomasz Pastryk, który się rozchorował. Spotkanie, jak dwa poprzednie tych ekip, rozpoczęło się niemrawo.

[…] Przyjezdni włączyli wyższy bieg na początku drugiej tercji. Bezbramkowy remis utrzymywał się tylko dzięki wspaniałej postawie Tomáša Fučíka, który obronił strzały Paszka, Makkonena i Turtiainena. Po stronie gospodarzy najlepszą okazję zmarnował Krystian Mocarski, który przestrzelił będąc sam na sam z Robinem Rahmem.

Pewnym było, że spotkanie rozstrzygnie jedyny gol. Drużyna, która otworzyłaby wynik, wyszłaby zwycięsko z tego meczu. Tak też się stało. „Profesor Vitek” resztkami sił wyszedł do kontry i mając obrońcę na plecach, zdołał znaleźć lukę między sprzętem bramkarskim szwedzkiego golkiper GieKSy. Dla Lotosu była to setna bramka w tegorocznych rozgrywkach.

Katowczanie mieli 109 sekund na doprowadzenie do remisu, ale mimo wycofania bramkarza, ta sztuka im się nie udała. Po raz trzeci, więc spotkanie gdańszczan z katowiczanami rozstrzygnęła zaledwie jedna bramka. Zwycięstwo to dla Lotosu jest tym bardziej cenne, że pozwoliło zbliżyć się na odległość 4 „oczek” do zajmującego 5. miejsce GKS-u Katowice.

[…] Lotos PKH Gdańsk – GKS Katowice 1:0 (0:0, 0:0, 1:0)

 

sportdziennik.pl – Kolejka PHL. Realizacja ultimatum

Perfekcyjne dwie tercje w wykonaniu gospodarzy przesądziły o wygranej.

Oświęcimianie podobno dostali od działaczy ultimatum, że przed świętami muszą znaleźć się na trzecim miejscu w tabeli. W tej sytuacji ostro wzięli do roboty i odnieśli dwa zwycięstwa z rzędu. Najpierw pokonali „Pasy” 6:1, zaś wczoraj uporali się z GKS-em Katowice 5:3, a wszystko rozstrzygnęli już po 40 minutach. Gospodarze zasłużyli na słowa uznania za dwie tercje, zaś w ostatniej sami sobie zafundowali nerwowe chwile.

[…] Gospodarze mieli zdecydowaną przewagę i kolejny gol wisiał w powietrzu. W końcu goście zwarli szeregi i gra nieco się wyrównała. Gdy Filip Starzyński przebywał w boksie kar, goście w 13 min wyprowadzili kontrę, ale Jaakko Turtiainen w sytuacji sam na sam trafił w bramkarza. 5 min później w podobnej sytuacji znalazł się Marcin Kolusz i również spudłował.

Druga odsłona miała kluczowe znaczenie. Gospodarze szybko i w niewielkim odstępie zdobyli dwie „filmowe” bramki. Najpierw Martin Przygodzki niczym wytrawny golfista uderzył krążek z powietrza i ten zatrzepotał w siatce. Z kolei Gregor Koblar przymierzył z kilku metrów i „guma” wpadła tuż obok słupka.

Nieporadność katowiczan była zadziwiająca i w 26 min Tommi Satosaari wziął czas, by zmobilizować rozkojarzonych. Nic z tego, bo gospodarze nie zamierzali zwalniać tempa i strzelili kolejne gole. Gdy gospodarze pod koniec tercji zwolnili tempo, goście nieco więcej czasu przebywali w ich strefie. Na otarcie łez Turtiainen w końcu zdołał pokonać Clarke’a Saudersa. W ostatniej tercji gospodarze mocno spuścili z tonu i oddali inicjatywę. Efektem były dwa gole katowiczan, ale na więcej nie było ich stać.

[…] RE-Plast Unia Oświęcim – GKS Katowice 5:3 (1:0, 4:1, 0:2)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga