Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Echa meczu z Kolejarzem Stróże w mediach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice zaledwie zremisował 2-2 z Kolejarze Stróże w meczu 27 kolejki 1 ligi. Ten remis tak naprawdę to porażka i niestety wszystko wskazuje na to, że kolejny sezon GieKSa spędzi na zapleczu ekstraklasy.
Co o tym spotkaniu pisały media?
Przeczytajcie.

gkskatowice.eu: Remis jak porażka

Kolejarz specjalnie nie kwapił się do ataku. Czyhał na kontry i próbował zaskoczyć Łukasza Budziłka próbami z dystansu. Gdy wydawało się, że to GieKSa uzyska prowadzenie, w 34. minucie doszło do kuriozalnej sytuacji. Wojciech Trochim otrzymał podanie w uliczkę z prawej strony, spokojnie przyjął piłkę, podczas gdy obrońcy trójkolorowych stanęli jak wryci myśląc, że był spalony. Trochim spokojnie przymierzył i umieścił piłkę w siatce obok bezradnego Budziłka,dając stróżanom prowadzenie.
Gospodarze ze wściekłością ruszyli w stronę sędziego liniowego, ale nic nie wskórali.
Po zmianie stron z początku nic nie wskazywało na to, że GieKSa wyrówna. Katowiczanie grali nerwowo i niedokładnie. Trener Moskal nie czekał, wprowadził zmiany, które okazały się trafione. Postawił na Elvista Ciku i Michała Zielińskiego. W 61. minucie ładną centrą w polu karnym popisał się Alan Czerwiński, a popularny „Zielu” nie miał problemów z wpakowaniem piłki do siatki głową.
Strzelona bramka dodała pewności siebie katowiczanom, którzy ruszyli do walki o pełną pulę. Nie tylko wyrównali, ale i prowadzili, po indywidualnej akcji Zielińskiego i strzale po ziemi w 78. minucie. Niestety trójkolorowi znów zaspali w polu karnym w końcówce i wyrównującego gola zdobył z najbliższej odległości Kamil Adamek w 82. minucie. Rozczarowanie było ogromne i jeden punkt to na pewno za mało, jeśli myśli się o pozostaniu w czołówce.

sportowefakty.pl: Remis przy Bukowej – relacja z meczu GKS Katowice – Kolejarz Stróże

GKS przełamał się dopiero w drugiej połowie. Wówczas błysnął dwukrotnie wprowadzony na boisko po przerwie Michał Zieliński, który najpierw po nieco ponad godzinie gry strzałem głową zamienił na bramkę wyrównującą dośrodkowanie Alan Czerwiński z prawego skrzydła, a w 78 minucie wyprowadził swój zespół na prowadzenie, płaskim strzałem sprzed linii pola karnego wykańczając ładną kontrę.
W międzyczasie gości na prowadzenie mógł wyprowadzić inny rezerwowy Kamil Adamek, ale jego silne uderzenie z pola karnego efektowną robinsonadą na korner sparował Łukasz Budziłek.
Do pomocnika Kolejarza i tak należało jednak ostatnie w tym meczu słowo. Na osiem minut przed upływem regulaminowego czasu gry w ogromnym zamieszaniu w polu karnym katowiczan wykazał on bowiem najwięcej czujności i strzałem z pola bramkowego wpakował piłkę do pustej bramki. Linię obrony, zastawiającej przy tej sytuacji pułapkę ofsajdową złamał wracający we własne pole karne Zieliński.

roosevelta81.pl: Remis GKS-u Katowice z Kolejarzem Stróże

GKS Katowice przed własną publicznością zremisował z Kolejarzem Stróże 2:2. Dwie bramki dla katowiczan zdobył Michał Zieliński, były napastnik Górnika Zabrze. Już od początku spotkania gospodarze stwarzali dogodniejsze sytuacje, jednak nie potrafili zamienić tego na gola.
Katowiczanie mimo groźnych sytuacji bili głową w mur. Wydawało się, że “GieKSa” w końcu przełamie obronę gości i wyjdzie na prowadzenie. Jednak to Kolejarz otworzył wynik spotkania w wyniku zamieszania pod bramką gospodarzy. Katowiczanie byli przekonani, że był spalony i stanęli w miejscu, a całą sytuację wykorzystał pomocnik gości Trochim. Na drugą połowę jeszcze bardziej zmotywowani gospodarze za wszelką cenę chcieli odrobić straty. Do wyrównania doprowadził były zawodnik “Trójkolorowych” Michał Zieliński, który skutecznie strzelił głową po dośrodkowaniu Czerwińskiego. Zdobyta bramka jeszcze bardziej uskrzydliła gospodarzy, a Michał Zieliński po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Pokonał bramkarza Kolejarza mocnym strzałem po ziemi. Kiedy po zwycięstwo zmierzali katowiczanie i wydawało się, że sięgną po komplet punktów do remisu doprowadził Kamil Adamek, który wykorzystał zamieszanie pod bramką gospodarzy.

dziennikzachodni.pl: GKS Katowice – Kolejarz Stróże 2:2

Pierwszy gol zdobyli jednak goście, ale po kontrowersyjnej sytuacji. Wojciech Trochim podał piłkę do Janusza Wolańskiego, który odebrał ją tuż przy linii autu i, jak manifestowali kibice, ją przekroczył. Sędzia jednak nie zareagował, Wolański odegrał piłkę z powrotem do Trochima i ten strzałem wpakował ją do siatki gospodarzy w 34. minucie. Dziesięć minut później goście ponownie trafili do siatki, ale tym razem gol nie został uznany, ponieważ Tomasz Chałas uderzał ze spalonego.
Na drugą połowę w szeregach GKS-u wszedł debiutujący Elvist Ciku, który zmienił Chwalibogowskiego. Rozpaczliwe próby odrabiania strat długo na nic się nie zdawały. Przełamanie dla gospodarzy przyszło dopiero w 61. minucie. Michał Zieliński, który wszedł na boisko w drugiej połowie, umieścił głową piłkę w siatce po podaniu Krzysztofa Markowskiego.
Zieliński wyraźnie nabrał wiatru w żagle, bo niedługo potem popisał się wspaniałą kontrą. Piłkę podaną spod pola karnego przeciwników przeholował niemal przez pół boiska i ponownie strzelił do bramki w 78. minucie. Gospodarze długo jednak nie prowadzili. Piłkarze Kolejarza zaczęli atakować bramkę GieKSy i cztery minuty po wyjściu katowiczan na prowadzenie, doprowadzili do wyrównania 2:2. Piłka wylądowała w siatce dzięki uderzeniu Kamila Adamka w 83. minucie Piłkarze GKS-u próbowali jeszcze podwyższyć wynik, ale już nie zdążyli. Obie drużyny zyskają tylko po jednym punkcie w tabeli..

slasksport.pl: Piłkarz GKS-u Katowice: Większość kibiców nam nie pomaga

Kibice już w pierwszej połowie mieli dość słabej GieKSy. Skandowali m.in.: „Zero ambicji” i „Zejdźcie z boiska, nie róbcie z nas pośmiewiska”. Po zakończeniu meczu fani ponownie wygwizdali piłkarzy.
– Kibice są wymagający i nie ma co ukrywać, że są rozżaleni. Wszyscy liczyli na ekstraklasę, my też. Nie jest tak, że my nie chcemy, że ktoś odpuszcza, bo gra przeciwko komuś – mówił po meczu w rozmowie z oficjalną stroną GKS-u Michał Zieliński, strzelec dwóch goli dla gospodarzy.
– Nasze rodziny też przychodzą na stadion, oglądają, słuchają i na pewno nie jest im przyjemnie, jeżeli większość kibiców, delikatnie mówiąc, nam nie pomaga – dodawał Zieliński.

slasksport.pl: Trener GKS-u Katowice: Boli mnie ta gra

Kazimierz Moskal, trener GieKSy, przyznał, że jego drużyna męczy się w tej rundzie. – Miałem nadzieję, że po wygranej z ROW-em coś się zmieni. Widziałem wtedy jakąś iskrę w zespole, ale, niestety, nic się nie stało. Boli mnie ta gra. Mogliśmy ten mecz nawet wygrać, bo piłka nie jest sprawiedliwa. Wychodząc na prowadzenie 2:1, nie mieliśmy prawa stracić bramki. Ale z drugiej strony to Kolejarz miał więcej dogodnych szans na gole – podsumował Moskal.

slask.sport.pl: Kibice poznali się na GieKSie. „Nie róbcie z nas pośmiewiska”

Początkowo wydawało się, że Kolejarz nie jest w stanie strzelić gola na Bukowej. Że nawet o tym nie myśli. Coś jak niedawno Chelsea na stadionie Atletico Madryt. GKS miał dużo swobody w rozpoczynaniu akcji, ale miotał się w dziesiątkach krótkich podań, z których nic nie wynikało. Groźniej było tylko przy strzałach Tomasza Wróbla i Grzegorza Goncerza.
Goście kilka razy skontrowali. W 30. minucie strzał Tomasza Chałasa został jeszcze zablokowany, ale cztery minuty później obrońcy GKS-u jak wmurowani patrzyli, gdy Wojciech Trochim z bliska wpakował piłkę do siatki. Katowiczanie mieli pretensje do sędziego, że nie odgwizdał spalonego. – Bramka nie została strzelona prawidłowo, był spalony – przekonywał po meczu obrońca GKS-u Mateusz Kamiński. – Prawidłowy gol, jeden z graczy GKS-u zrobił ruch w kierunku własnej bramki. Zresztą, trzeba grać, a nie czekać na gwizdek sędziego – uważał z kolei Trochim.
Kibice w tym momencie stracili cierpliwość do zawodników. Z „blaszoka”, gdzie siedzą najwierniejsi fani, posypały się okrzyki: „Zero ambicji”, „K… mać, GieKSa grać!” czy „Zejdźcie z boiska, nie róbcie z nas pośmiewiska”.
Po przerwie Kolejarz poczuł się pewniej i atakował odważniej. Nie wziął jednak pod uwagę tego, że na boisko wejdzie rezerwowy Michał Zieliński. Piłkarz GKS-u strzelił dwa gole: jednego po podaniu Alana Czerwińskiego, a drugiego po solowym rajdzie i uderzeniu zza linii pola karnego. Gospodarze nie utrzymali jednak prowadzenia i stracili gola w zamieszaniu podbramkowym.
Po przerwie zadebiutował w GKS-ie Albańczyk Elvist Ciku. Za szybki rajd lewym skrzydłem zebrał brawa kibiców, potem jednak zgasł jak koledzy.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Breanna

    11 sierpnia 2014 at 14:47

    There are many types of tiles available nowadays. The method of tile cleaning
    will depend more on the tile type. However there are
    couple of things to be followed to add the sheen and glow of
    the tiles.

    Do the regular floor cleaning
    Clean the spills as soon as they occur

    It is very crucial to clean dirt and water too as soon as they
    are split to prevent the stains. Place a doormat which helps in reduction of mud or dirt entering
    through footsteps.

    There are basically following tile floors where in one will use the tile and grout cleaning process,
    types of tiles are as follow –

    Ceramic
    Porcelain
    Stone

    Porcelain Tile cleaning

    Porcelain tiles maintenance is not difficult if the surface is
    cleaned regularly. The surface can be vacuum cleaned every day
    or just sweep it. The wet mopping is required
    once in a week. Use of mild floor cleaners will do for the mopping.
    One can make it at home by mixing vinegar
    and water.

    Ceramic Tile Cleaning

    The rule is followed here as well; remove the dirt as soon as possible.
    Vacuum clean the tiles every day or a simple broom can be used.

    Plain water or the special ceramic tile cleaners can be used for the wet mopping.

    Stone Tile Cleaning

    One need to be careful while cleaning the tiles made of stones as they
    are natural minerals. Never use harsh floor cleaners.

    Sweep or vacuum clean. After using any floor cleaner use a
    dry mop to soak any type of liquid residue.

    Grout Cleaning

    Along with the tile cleaning it is very important to regularly clean the grout, i.e.

    the lines between the tiles. Hence tile and grout cleaning goes simultaneously.
    Grout is porous in nature and attracts dirt, grease etc.
    The surface looks shabby if the grout is unclean. It can also be a cause of mildew
    or mould in the damp areas like bathrooms. It is
    best to have a seal (colour or clear) on the grout which will not only protect the surface but also acts as an anti-fungal agent.

    Many a times it gets difficult to maintain the floor due to hectic working
    schedules. Hence we come in picture and provide the tile and grout cleaning services to our clients at a very
    affordable price. Moreover the price depends on the type of the tiles, number of tiles and size of the tiles to be cleaned.

    Following steps are followed for the tile and grout cleaning after
    you contact us-

    Pre inspection of the tiles and floor.
    Shifting of the furniture, if any, from that space.
    Dry Sweeping of the surface
    Application of the suitable cleaning solution.
    Cleaning the surface with a soft pad.
    High pressure cleaning
    Mopping and drying the surface.

    We have our experts who carry special tools to do the tile and grout cleaning; the grout sealing is also done if
    ordered.

    my page; professional cleaning company Las Vegas NV

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Radomiak Radom kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Warchoły, bo tak potocznie nazywa się kibiców Radomiaka Radom, są naprawdę starą i solidną ekipą kibicowską na piłkarskiej mapie Polski. Ich wizerunkowy problem polegał na tym, że nie grali 36 lat w Ekstraklasie, więc nie było za bardzo możliwości, by o nich usłyszeć. W latach 90., kiedy kształtowały się wszystkie chuligańskie składy, Zieloni grali na poziomie obecnej II i III ligi, siejąc spustoszenie po okolicznych miejscowościach.

Ich żywot na trybunach zapoczątkował się pod koniec lat 70., a na dobre weszli w kibicowską mapę Polski w latach 80. Od zawsze byli pozytywni nastawieni do Legii Warszawa, natomiast wzajemna nienawiść między miastami Kielce – Radom, sprawiła, że z Koroniarzami mają do dziś największą kosę.

W sezonie 1984/1985, który był ich wtedy jednosezonowym epizodem, a my graliśmy ze sobą ostatni raz, zawarli zgodę z Legią, jadąc do stolicy w 1000 głów. Przyjaźń ta nie przetrwała ze względu na ostatnią kolejkę sezonu, w której Legia zremisowała  z Pogonią Szczecin, przez co Portowcy utrzymali się w elicie, zaś Warchoły spadli z ligi.

W 1994 roku była ponowna próba nawiązania sztamy z Legią, jednak kością niezgody była Pogoń, z którą Legioniści kilka miesięcy wcześniej odnowili zgodę i fani z Radomia mieli w pamięci, przez kogo spadli z ligi, więc temat poszedł w zapomnienie.

Przez cały kolejny okres kibicowski fani Radomiaka związali się jedynie układem chuligańskim z GKS-em Bełchatów i Stalą Rzeszów, ale czas zweryfikował, że do siebie nie pasowali i relacje zostały zakończone. Okres bycia osamotnioną ekipą nie oznaczał, że stali w miejscu. Klub się piął w górę i grali na zapleczu Ekstraklasy, a dzięki temu, że polska scena kibicowska się mocno rozwijała, to dorobili się solidnych fan clubów takich ekip jak: Polonia Iłża, Proch Pionki czy Szydłowianka Szydłowiec (wszystkie już wymarły), które w swoim „primie” mocno się udzielały w regionie i trwała ciekawa regionalna rywalizacja z koalicją Broni Radom i Powiślanki Lipsko.

Odnośnie do derbowego rywala – Chłopców z placu Broni, którzy w latach 90. mieli naprawdę solidną bandę i dobrze funkcjonowali. W 2004 roku było apogeum wyjaśnienia kto „nosi spodnie” w mieście. Podczas derbów Broń – Radomiak, Zieloni wjechali na stadion gospodarzy i zajęli ich młyn, śpiewając: „Nie ma już Broni, w Radomiu nie ma już Broni”. Na uratowanie honoru gospodarzy wybiegła garstka kibiców Broni na przegrane starcie, ale było już po wszystkim. Po tym meczu ówczesna zgoda Broni – Hutnik Kraków podziękował im za przyjaźń.

Wiosną 2016 roku Radomiak zawarł układ chuligański z warszawską Legią, a finałem był mecz Radomiak – Siarka Tarnobrzeg jesienią 2017 roku, gdzie ogłoszono kibicowskiej Polsce, że Radom i Warszawę łączy sztama.

Nasze relacje z Radomiakiem ciężko opisać… Ostatni mecz ligowy na Bukowej graliśmy w październiku 1984 roku, czyli chwilę po tym jak Blaszok został oddany do użytku. Wtedy „luksusowa” trybuna i nikt nie zakładał, że będzie to siedlisko jednych z najwierniejszych grup kibicowskich w Polsce, które wyznaczą standardy, czym jest niezłomność w walce o swój klub.

W maju 1996 roku podczas meczu z Legią Warszawa, kiedy dostaliśmy sromotne lanie 0:5, doszło do zakończenia zgody z Avią Świdnik, która przyjeżdżając, usłyszała, że nic już nas nie łączy i nieświadoma tego dnia ekipa Radomiaka zawitała „po zgodę”, ale nie znalazła uznania ani chętnych do przybicia tej relacji, mimo bycia goszczonym wielokrotnie w Katowicach.

Jesienią 1996 roku na Bukowej odbył się mecz reprezentacji Polski z Mołdawią, który wygraliśmy 2:1, a samo spotkanie miało historyczny moment na naszym obiekcie, gdyż został wprowadzony przepis, że na meczach reprezentacji mogą obowiązywać tylko i wyłącznie biało-czerwone barwy, do których oczywiście nie wszyscy się zastosowali. Na Blaszoku (przy pełnym stadionie) zasiadło mnóstwo ekip, ale to chuligani GieKSy byli w tym dniu gospodarzami swojej trybuny i widząc 50-osobową ekipę Radomiaka w sektorze A, stojącą razem ze Stomilem Olsztyn i Polonią Bydgoszcz, wpadli w nich, przez co doszło do mocnej awantury, zaś „goście” musieli zostać wyprowadzeni przez policję ze stadionu. Na „pożegnanie” nasi chuligani wybili szyby w ich autokarze i niemal go wywrócili.

Jesienią 2016 roku los skrzyżował nas w Pucharze Polski, ale wtedy Szaleńcy z Bukowej nie mogli zawitać z powodu „remontu sektora gości”, co w późniejszych latach stało się mottem działaczy z Radomia. Obecnie Radomiak posiada nowy obiekt, powstał sektor gości, ale… nikt na nim nie zasiada. Miasto jest specyficznie uzależnione politycznie od służb mundurowych, które skutecznie wpływają na działaczy, przez co fani Radomiaka na meczach domowych bawią się sami. Jedynie mecz zgodowy z Legią Warszawa ma inny charakter widowiska, przez wspólny doping na jednej trybunie.

Do zobaczenia na Bukowej, bo Warchoły pierwszy i ostatni raz usłyszą huk z Blaszoka!

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Ekstraklasa zawitała na Bukową

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ekstraklasa znowu na Bukowej. Pierwszy mecz GieKSa niestety przegrała z Radomiakiem Radom. Zapraszamy do fotorelacji z tego spotkania.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Pierwsze śliwki – robaczywki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i wielki mecz za nami. Doświadczyliśmy tego – niektórzy po raz pierwszy w życiu, inni po niemal jednej piątej wieku. Na Bukową zawitała ekstraklasa. Wspomniani w felietonie przedmeczowym Marcin Rosłoń i Kamil Kosowski musieli przeżyć niezły szok zasiadając na szczycie Trybuny Głównej, na miejscach prasowych. Obdrapanych z farby, z powiewem oldchoolu.

– To jest Bukowa, tu się żyje! – powiedział ten pierwszy na zakończenie transmisji Canal Plus, dając do zrozumienia, że poczuł ten już tak rzadki klimat dawnych czasów.

Morze ludzi na stadionie już długo przed meczem, ta żółta armia kibiców spragnionych wielkiego futbolu. Historia za chwilę miała dziać się na naszych oczach. Wielu kibiców spotykało dawno niewidziane twarze. Jak choćby autor tegoż felietonu, który mecz obserwował w towarzystwie swojego kolegi z podstawówki, z którym to przecież onegdaj na mecze ligowe się jeździło regularnie (pozdro Krzysiu!).

Piękna oprawa spotkania i mogliśmy grać. Niespotykane było to, że w początkowej fazie meczu nawet Główna stała, dopiero potem zaczęliśmy siadać. Czuć było, że to coś zupełnie innego niż te początki wszystkich poprzednich sezonów z 19 lat. No, może poza spotkaniem ze… Źródłem Kromołów w 2005 roku. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało, wtedy mieliśmy narodziny nowej GieKSy, które podczas tego czwartoligowego meczu zostały godnie uczczone.

Teraz to było ukoronowanie tego całego okresu i nagroda za te wszystkie lata. Będę utrzymywał, że wynik tego meczu miał drugorzędne znaczenie. Oczywiście punkty w lidze będą na pierwszy miejscu, ale ta inauguracja była po to, by ją po prostu przeżyć. Poczuć zapach ekstraklasy, poczuć klimat wielkiej piłki w Katowicach.

Dlatego apeluję o rozwagę przy ocenach za to spotkanie, bo czytając na forum wypowiedzi pomeczowe kibiców – oczy trochę więdły. Zasłużona krytyka po tym meczu – jak najbardziej, jednak defetystyczna narracja i rozprzestrzenianie widma bezdyskusyjnego spadku powodowała, że można było sobie zadać pytanie, czy niektórzy odnotowali w ogóle fakt awansu. Narracja ta niczym się bowiem nie różniła od wieloletnich na zapleczu elity. Można wręcz odnieść wrażenie, że choćbyśmy grali z Realem Madryt i przegrali np. 0:4, to psioczenie na tego czy tamtego, że się nie nadaje, że błędy trenera, byłoby wyraźne.

Nie chodzi o to, że chcę i zamierzam bronić kogokolwiek. Chodzi mi tylko o tę narrację. W meczu z Radomiakiem mieliśmy aspekty pozytywne i negatywne. I choć przed meczem mogliśmy oczekiwać wygranej z podobno zkryzysowanym Radomiakiem, to jednak ostatecznie – mimo przegranej – mecz ten pokazał, że z drużynami tego pokroju jesteśmy w stanie rywalizować.

Katowiczanie wykreowali sobie okazje bramkowe, stworzyli kilka dynamicznych, ciekawych akcji, a indywidualne wejście Rogali ze skrzydła było wręcz spektakularne. W drugiej połowie GKS zdominował Radomiak i przy odrobinie szczęścia mógł doprowadzić do wyrównania. Gra na czas rywali także dowodziła tego, że po prostu boją się o wynik. Choć i w ofensywie mogło być lepiej, to trzeba przyznać, że było całkiem nieźle.

Gorzej było z defensywą. Nasz zespół dawał się stłamsić i wepchnąć we własne pole karne, zawodnicy nie potrafili wybić piłki i zażegnać nawałnicy piłkarzy Baltazara. W zasadzie obie bramki padły po tego typu sytuacjach. Coraz bardziej pachniało bramką dla rywali, ten wskaźnik dochodził do czerwoności – aż następowało przesilenie – gol.

Nie chcę dywagować o personaliach, bo każdy widział, co się działo. Trener też starał się reagować (już w przerwie) i zapewne sam musi zobaczyć, kto się sprawdza na ekstraklasowym poziomie, a kto nie. Faktem jest, że na pierwszy mecz w ekstraklasie wyszliśmy tylko dwoma nowymi zawodnikami – Klemenzem i Galanem. No może trzema, bo Baranowicz był tak jakby nowy. Czy to była forma nagrody dla poszczególnych piłkarzy za awans – nie wiadomo. W kolejnych meczach jednak najprawdopodobniej proporcje nowych i starych zawodników będą już bardziej zbalansowane.

Widać było, że ekstraklasowe granie to inna para butów. W pierwszej połowie Radomiak pokazał ogranie, technicznie też byli niczego sobie. Trzeba się przystosować do nowych okoliczności. Pierwsza liga to był styl życia, Ekstraklasa też nim będzie – tylko innego rodzaju.

Nie ma co psioczyć, tylko zakasać rękawy i działać. Następne spotkanie gramy ze Stalą Mielec, rywalem wydaje się w naszym zasięgu. Ale to wszystko kwestia względna. Nie wiemy tak naprawdę, jaki poziom względem GKS mają rywale. Musimy więc organoleptycznie się o tym przekonać.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga