Zakończyliśmy rundę jesienną przy Bukowej, a zakończenie było okazałe. Po ostatnim potknięciu w Pruszkowie drużyna pokazała, że był to jednak wypadek przy pracy i szybko wróciła na odpowiednie tory. Czołówka na szczęście pogubiła punkty i zanosi się na ciekawe zakończenie tego roku.
W jak Walec, czyli w końcu zabicie meczu na początku w wykonaniu naszych.
Tak właśnie powinniśmy grać z zespołami, które w teorii i praktyce są kilka poziomów poniżej nas. Szybko sprowadzić do parteru i pozamiatać przeciwnika, tak aby odechciało mu się dalej przebywać na murawie. Mam wrażenie, że ta drużyna już będzie tak grać do końca z ekipami z dolnych partii tabeli i to u siebie czy na wyjeździe. Podobnie z resztą było ze Zniczem, gdzie w pierwszej połowie nasi oponenci bronili się praktycznie w dziesięciu i tylko brak strzelonej przez nas bramki nie ułożył spotkania, tak jakbyśmy tego chcieli. Trzeba pokazywać swoją siłę szybko i dosadnie. Przeciwnik musi czuć, że gra z drużyną pewną siebie i że nie będzie miał czasu na to, aby się rozejrzeć, przytrzymać piłkę, czy poklepać sobie w środkowej strefie boiska. Szybkie gongi i pełna kontrola nad sytuacją to podstawa, a potem prysznic i do domu – tego życzę naszym piłkarzom w większości meczów na wiosnę.
Jestem pełen uznania dla Szymona Kiebzaka za jego postawę. I nie chodzi mi tylko o jego umiejętności piłkarskie, bo one przewyższają tę ligę, ale także o zdrowie do biegania i waleczność. Takich piłkarzy właśnie potrzebowaliśmy po tej degrengoladzie, którą mieliśmy okazję oglądać na wiosnę tego roku. W poprzednim meczu ze Zniczem brakowało mi Szymona w składzie i było to widać gołym okiem, no ale przeszłości nie zmienimy, trzeba tylko chuchać teraz, aby nasz piłkarz nie łapał ani kontuzji, ani kartek, tak aby mógł pomagać drużynie we wszystkich meczach. Brawo!
Zresztą cała drużyna zasługuje na pochwały. Bo jak wiemy, nie zawsze z outsiderami grało nam się łatwo i przyjemnie przy Bukowej (Kluczbork lub Brzesko). A w tym meczu zespół pokazał charakter i siłę i po raz kolejny wysłał sygnał do całej ligi, że jesteśmy mocni. Będziesz chciał wyrwać punkty GieKSie, musisz dać z siebie 110%, a i tak dalej nie masz pewności, że coś ugrasz.
Z jak Zadyszka, czyli czołówka straciła punkty.
Nie wygrasz wszystkiego. Zwłaszcza gdy masz do rozegrania 34 mecze. Ta zasada dotyczy nas, ale także naszych rywali. I właśnie w ostatniej kolejce wywalili się Resovia i Łęczna. Wywalili? No nie, może potknęli, bo gdyby się wywalili, to przegraliby swoje mecze. Jednak nie ma co wybrzydzać, bo utrata jakichkolwiek punktów przez pretendentów do awansu jest dla nas na wagę złota. Tak czuję, że do końca sezonu będą przetasowania na górze i żaden z czwórki nie odjedzie sam na dalszą odległość od reszty. I tak chyba mogę zaryzykować stwierdzenie, że między obecną czwórką w czubie rozegra się potyczka o bezpośredni awans. Wiem, żadna filozofia to napisać, jednak te cztery zespoły prezentują wyrównany poziom i formę, i trochę jednak odstają od reszty zespołów pod kątem czysto piłkarskim i taktycznym.
Teraz należy wygrać z Bytovią i grzecznie czekać na rozpoczęcie rundy wiosennej, która będzie ciekawsza niż jakakolwiek w ostatnich latach. Dlaczego? Bo w końcu mamy drużynę, której jesteśmy pewni, którą fajnie się ogląda, i która jest skuteczna w tym co robi. No i najważniejsze: tę drużynę da się lubić!
Najnowsze komentarze