Czytanie tego tekstu nie zajmie długo czasu. GKS Katowice bowiem z Olimpią Grudziądz spotykał się na murawie w ramach ligowej rywalizacji tylko w ubiegłym sezonie.
W pierwszej historycznej konfrontacji obu ekip siła zespołów była jedną wielką niewiadomą, ponieważ było to już w 3. kolejce I ligi. GKS miał za sobą słaby początek, czyli zaledwie 1 punkt po dwóch domowych meczach z Niecieczą oraz Olimpią Elbląg. Olimpia zaś najpierw wygrała w Stróżach, by potem przegrać z Bogdanką. Mecz odbywał się w Grudziądzu, z którego GieKSa powinna przywieźć komplet punktów. Przez ponad 70 minut Trójkolorowi grali w przewadze po czerwonej kartce dla Kowalskiego. Mimo to nie udało się zdobyć pierwszego ligowego zwycięstwa. GKS od pierwszych minut przejął inicjatywę. Niestety Goncerz trafił w słupek, a piłka po strzale Pitrego z rzutu wolnego otarła się o poprzeczkę. Co nie udało się w pierwszej, udało się w drugiej odsłonie. Po pięciu minutach drugiej części zapanowała wilka radość w obozie GKS. Beliancin z rzutu wolnego mocno wbił piłkę w pole karne gości, nikt jej nie przeciął i ta wylądowała w siatce. Wraz z upływem kolejnych minut Olimpia była coraz bliżej wyrównania. W minucie 62 Dziedzic pięknie uderzył w okno naszej bramki, ale piłkę na poprzeczkę sparował Wierzbicki. W 80 minucie powinno być 2:0. W sytuacji sam na sam znalazł się Feruga, ale niemiłosiernie zmarnował 100% okazję. Olimpia napierała i minutę przed końcem meczu doprowadziła do remisu. Do wrzuconej z autu piłki dopadł Sulej i świetnie uderzył z woleja nie dając szans Wierzbie. GieKSiarze wracali, więc do stolicy Górnego Śląska w nienajlepszych humorach.
Rewanż miał miejsce w 20. kolejce na Bukowej i zdecydowanie się udał. GKS wyszedł na ten mecz mocno zdeterminowany, ponieważ ewentualna wygrana gwarantowała wydostanie się ze strefy spadkowej, a był to ostatni mecz przed przerwą zimową. Jedyny gol tego meczu padł już w 3 minucie. Strzał Chmiela bezlitośnie dobił Zachara wprawiając Trójkolorową Armię w szał radości. GKS nie ustawał i miał jeszcze kilka okazji. Olimpia w pierwszych 45-minutach zagroziła tylko raz po strzale z dystansu Kryszaka. Druga część gry nie różniła się od pierwszej. Chociaż tempo spotkania wyraźnie opadło to nadal sytuacje bramkowe było po stronie GieKSy. Mimo to nic więcej tego dnia do bramki nie wpadło. GKS spędził, więc zimę nad czerwoną kreską.
Z racji dziennikarskiego obowiązku podsumujmy. W dwóch dotychczas rozegranych meczach raz wygrywała GieKSa, a raz był remis. Bilans bramkowy to 2:1 dla Katowic.
Najnowsze komentarze