Dołącz do nas

Kibice SK 1964

Masówka w Zabrzu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Wyjazdowe spotkanie w Zabrzu potraktowaliśmy jako typową masówkę. Wiedzieliśmy że nie braknie nam biletów, dlatego zapisać mógł się każdy. Pierwszy raz od dłuższego czasu poprowadziliśmy otwarte zapisy i nie ograniczaliśmy się jedynie do dzielnic, FC i stowarzyszenia kibiców.

Organizacja takiego masowego wyjazdu nie jest prosta. Trzeba załatwić transport dla wszystkich uczestników lub zorganizować im miejsca postojowe w przypadku jazdy autem. Należy zaopatrzyć ludzi w żółte koszulki, odpowiednio wcześniej wyznaczyć zbiórkę i dograć wiele innych spraw. Oprócz tego należy uzbroić się w anielską cierpliwość, bo wiele osób pierwszy raz uczestniczy w spotkaniu poza Bukową i jest oderwana od spraw kibicowskich. Ile czasu, nerwów i siwych włosów to kosztowało, to wiedzą jedynie nieliczni.

Początkowo rozważaliśmy jazdę pociągiem, ale po kolei kolejne spółki odmawiały nam wynajęcia pociągu. Pisałem już kilka razy o problemach z PKP spowodowanych „dobrą zmianą”, dlatego nie będę tego poruszał ponownie. Równolegle złożyliśmy zamówienie w PKM Katowice na autobusy miejskie i ostatecznie z tej opcji skorzystaliśmy. Spodziewaliśmy się konieczności przewiezienia około 600-1000 osób tym środkiem transportu, ale ostatecznie większość wybrała samochody prywatne (co nam dużo pomogło, bo PKM miał moce przerobowe w tym dniu na maksymalnie 360 osób). Pozostawała kwestia dogrania parkingu w Zabrzu dla tylu samochodów, ale i to się udało.

Zbiórkę wyznaczyliśmy na godzinę 17:30 na Bukowej. Autobusy PKM Katowice miały pojawić się o 18:00 i już piętnaście minut później planowaliśmy wyjazd. Niestety autobusowa spółka ściągała do pracy kierowców z regularnych linii, a że w tym dniu były duże korki, to spóźnili się oni na przesiadkę do „naszych” pojazdów. Kolejnym problemem było to, że autobusy miały problem z dojazdem na Bukową i ostatecznie pojawiły się chwilę przed 18:30. Sprawnie zapakowaliśmy ludzi i… tu doszło do kuriozalnej sytuacji. Eskortująca policja, zamiast przeprowadzić nas na sygnałach przez dwa skrzyżowania, zablokowała wszystkich przy zbiegu ulic Złotej i Chorzowskiej. I tak staliśmy, staliśmy i… minęło chyba 15 zielonych świateł w tym czasie, a my nie posunęliśmy się ani o metr do przodu. Atmosfera zaczęła robić się coraz bardziej nerwowa, ale na szczęście któryś z funkcjonariuszy się odmulił i ruszyliśmy do Zabrza. Niezbyt szybkim tempem, ale pod sektorem gości pojawiliśmy się na godzinę przed meczem (a chcieliśmy na 1,5-2). Na szczęście wejście odbywało się dość sprawnie i na pierwszy gwizdek większość osób była już na sektorze. Ostatnie osoby – głównie te zapisane w dniu wyjazdu – weszły na obiekt w 30 minucie meczu. Myślę że to też dobra lekcja dla nich, by zapisywać się wcześniej.

Nasza liczba tego dnia to 2535 osób w tym aż 191 osób z Banika Ostrava, którzy na ten wyjazd przyjechali w żółtych koszulkach. Świetne wsparcie naszej zgody – bardzo dziękujemy! Sektor mieliśmy dobrze oflagowany i nie zabrakło także pozdrowień dla nieobecnych GieKSiarzy. Doping tego dnia stał na bardzo dobrym poziomie. Nie muszę chyba dodawać, że każdy miał na sobie żółtą koszulkę. Grupa „Ultras GieKSa” zaprezentowała oprawę z sektorówką „Klasyk” oraz machajkami w asyście dużej ilości pirotechniki. Dało to naprawdę świetny efekt. Stadion był zapełniony w ponad 20 tys. osób. Jaki to świetny wynik we wtorek niech świadczy to, że niewiele więcej zebrała Ekstraklasa na czterech (!) meczach w tym dniu. Najbardziej fanatyczny sektor Górnika wypełniony był szczelnie i prowadził świetny doping. Dziennikarze komentujący te spotkanie podkreślali, że atmosfera jest lepsza niż na finale Pucharu Polski.

Na forum kibiców widziałem wiele wpisów od osób, które nie są zadowolone z naszej postawy w Zabrzu. Uważają, że nie wykręciliśmy maksa z dopingiem i wśród takiej ilości ludzi. Oczywiście należy zawsze mierzyć wysoko, ale tutaj wydają się te narzekania nieadekwatne do wydarzenia. Należy uświadomić sobie, że w ostatnich latach na mniej więcej 20 proc. spotkań było nas na Bukowej mniej niż wczoraj w Zabrzu. A na liczbę na meczach u siebie składają się ludzie z Blaszoka, Głównej, dziennikarze, VIPy, pracownicy klubu, żony piłkarzy – pełen miks. Tutaj te 2,5 tysiąca osób zostało wsadzone na jedną trybunę, gdzie rządzili ci najbardziej fanatyczni. Ciężko od takiej mieszaniny wymagać, że będzie znała wszystkie zasady panujące w naszym środowisku. Spędziłem w klubie 16 godzin w poniedziałek i wtorek wydając bilety osobom, które zapisywały się indywidualnie (w tzw. otwartych zapisach) i w większości byli to ludzie totalnie nieogarnięci kibicowsko. I dobrze, bo i takich potrzebujemy, dlatego nie ma co narzekać. Dodatkowo bardzo ciężko dawać taki totalny maks z siebie, gdy na boisku piłkarze spisują się tak słabo jak w Zabrzu.

Warto poświęcić akapit zawodnikom. Po meczu, który był bardzo słaby (mimo wypowiedzi trenera Jerzego Brzęczka, czy np. obrońcy Mateusza Kamińskiego), dostali od nas nie porcję gwizdów, ale brawa i zachętę do dalszej walki. Zostało zaznaczone, że kibice chcą awansu i ten awans ma być. Nie ważne już w jakim stylu, ale w czerwcu chcemy być w ekstraklasie. Nie da się też ukryć, że te wszystkie nerwy, złe emocje i wkurwienie (nie bójmy się tego słowa) zdecydowanie narasta. Póki co jest to hamowane i tłumione w sobie – za co piłkarze i trener powinni dziękować decyzyjnym osobom – ale w przypadku braku awansu wybuchnie i wyleje niczym szambo. Nikt wtedy nie będzie analizował, że do awansu brakło niewiele, czy że przegraliśmy przez małą tabelkę. Niestety w tym sezonie straciliśmy już tak wiele punktów przez głupotę (np. karne Grzegorza Goncerza), w grze o awans jesteśmy dzięki słabości innych klubów, że naprawdę nikt nie będzie słuchał tłumaczeń o braku szczęścia. Po prostu mamy sytuację zero-jedynkową. Będzie awans to zostanie wybaczone wszystko – słaby styl, frajerskie tracenie punktów, totalne zepsucie frekwencji i atmosfery na wiosnę. Nie będzie awansu – to wszystkie te emocje się wyleją. Dlatego piłkarze doceńcie tych, którzy Was wspierają i zróbcie ten awans…

Dziękujemy kibicom Górnika Zabrze za wszelką pomoc oraz klubowi z Zabrza, że przychylił się do większości naszych próśb. Teraz pozostał nam już tylko jeden wyjazd i oby było to najważniejsze spotkanie w ostatnich kilkunastu latach. My wierzmy!


13 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

13 komentarzy

  1. Avatar photo

    Mecza

    17 maja 2017 at 15:42

    Jak będzie cud i mecz w Grudziądzu będzie znowu meczem o wszystko to pewnie stanard, w plecy. Oczywiście znowu wierzymy w cuda z tym że już nie jeden, dwa zespoły muszą się potknąć a kilka z nich a grają między sobą gdzie nawet remisy nas spychają.

  2. Avatar photo

    Wkurzony

    17 maja 2017 at 18:13

    Czyli w sobote 2 lub 3:0 zostaja Bukowej ale czy bedzie to awans lecz nie tylko klubu ale i piłkarze chca awansowac do ekstra…
    Bo jak nie bedzie awansu to ladnie jesien sie zapowiada (np.smierdziele).Oj bedzie sie dzialo

  3. Avatar photo

    Marek

    17 maja 2017 at 19:40

    Śmieszny artykuł. Jakie wsparcie? Co to za wsparcie jeślim mówimy, że będzie jak będzie dobry wynik. To żadne wsparcie, a okłamywanie siebie. Było wszystko. Pieniądze, regularne wypłaty (co powinno być standardem, a nie akurat ptasim mleczkiem), obozy, ale nie było najważniejszego . Niestety, bo wspolna wiara i wsparcie jest ważniejsza, niż te wszystkie wcześniej wymienione pierdoły (które akurat powinny być standardem) razem wzięte. A o wsparciu tu akurat nie ma mowy. Wystarczy poczytać forum, zresztą nie tylko i wysyp delikatnie mówiąc chorągiewek (nie chce obrażać było nie było naszych kibiców choć powinienem). I sorry, ale koło wsparcia to nawet nie stało. Pierdolenie o właścicielu, a to akurat gówno prawda – ciekawe kto w Sandecji jest właścicielem. Ja już od kilkunastu lat wiem gdzie leży problem. Niestety nie do wyleczenia. Ciekawe czy ktoś będzie miał odwagę, żeby go nazwać po imieniu?

  4. Avatar photo

    Mecza

    17 maja 2017 at 20:13

    @Marek ciekawy punkt widzenia:) Oficjalnie większość piłkarzy nie czyta opini na swój temat, ale jakby poczytali to by właśnie tak mogli reagować, paraliżem na boisku. Największy jest na Bukowej od lat. Ci co odchodzą odżywają. Jest druga strona medalu, często to są tylko opinie a nie fakty i jeśli ktoś za bardzo bierze to do sobie tzn jest słaby psychicznie i tacy nam w 90% ekstraklasy nie wywalczą.

  5. Avatar photo

    Solski

    17 maja 2017 at 20:31

    Oj, cudu już raczej nie będzie. Patrząc na ostatnie 3 kolejki i dziejsze wyniki, to niestety gorole se uchyliły juz drzwi do ekstraklapy.
    Zresztą z czym my do ludu? Co mielibyśmy tam robić? Od 10 lat jak ktoś, słusznie napisał nie potrafimy se nawet 1 wychowanka do I składu wyszkolić.
    Spodobało mi się to co zrobił Brosz w Zabrzu. Wywalił na zbity pysk może i zasłużonych, ale już na pewno bez ambicji kopaczy i postawił na młodych. Może nie graja rewelacyjnie „pięknie”, ale graja skutecznie. A u nas jedni drugich od „prezesa” przez „trenera” po „piłkarzy” klepią się po plecach i mówią: „nie martwmy się, kasa z miasta i tak wpłynie”. Noż kur.a szlag mnie jasny trafia

  6. Avatar photo

    Mecza

    17 maja 2017 at 20:43

    No to już koniec ślizgania, sosonowiec to ostatni klub który miał wejść kurcze. Nawet cudem wygrywając wszystko musi się stać kolejny cud aby oni stracili 5pkt. Mamy gorszy bilans.

  7. Avatar photo

    fan -club Dortmund

    17 maja 2017 at 21:36

    zadna cudowna liczba nas na zabolach nie byla…kiedys nie bylo sztamy i na zabrze jezdzilo nas zawsze pod 3000

  8. Avatar photo

    GieKSa

    18 maja 2017 at 08:51

    Dortmund – bez sztamy nigdy nas nie było trzy koła w Zabrzu

  9. Avatar photo

    kosa

    18 maja 2017 at 13:46

    @Marek po Zabrzu rzeczywiście jest wysyp negatywnych opinii, ale do tego meczu kibice mieli wsparcie, a na nawet na forum (tym nieczytanym przez piłkarzy :)) były kasowane wszystkie niemerytoryczne opinie.

  10. Avatar photo

    hooligan

    18 maja 2017 at 23:10

    kosa piotrze koszecki wytłumacz sie nam jak mogłeś dopuscić do zajebania 44 flag z magazynu ???to na skale światową chyba wstyd !!! na nowym stadionie też bedziemy tam trzymać flagi ?kosa chłopek roztropek

  11. Avatar photo

    kosa

    19 maja 2017 at 00:00

    @hooligan przecież to ty odpowiadasz za flagi…

  12. Avatar photo

    kibic bce

    19 maja 2017 at 14:56

    Kolego Solski ja pisalem o tym ze grajac tyle lat ani jednego wychowanka my nie wprowadzili do 1wszego skladu. A to juz kolejne 2 lata ida. Z tak duzym uplywem czasu powinna byc 18 osobowa ekipa. Swiadczy to o tym koledzy ze szkolenie mlodziezy w klubie kuleje od samego poczatku ale kazdy ma to w dupie. Mozecie mnie krytykowac za wypowiedzi ale staram sie jakos zrozumiec podejscie wladz klubu do tej kwesti. Zgadza sie miasto daje kase ale w nastepnym sezonie przykreci kurek lub przy awansie dopompuje ( kiepsko to widze),mozna zyc z transferow wychowankow. Potrzebny jest trener ktory ma wizje rozwoju pilkarzy. Co do kondycji naszych pilkarzy powinnien byc osobny trener podobni jest ale jakos nie widze tego. Pomiedzy 60-75 min szpilu wylacza sie im prad. Graja wchodzonego.
    Te male punkty z poczatku sezonu nam pouciekaly co skutkuje teraz.
    Zycze nam przy duzym farcie awansu. Jak go nie bedzie to powinnien przyjsc nowy trener z wizja. Napisze cos nie popularnego ” moze wziac tak jak w bundeslidze mlodego trenerea ktory ma ambicje i sile walki mam na mysli- taki Nagelsman z Hoffenheiam”
    Dzieki i powodzenia.

  13. Avatar photo

    MAJCK

    19 maja 2017 at 23:55

    KLUB KIBICA
    NIEPEŁNOSPRAWNEGO – widmo 🙂 🙂 🙂

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Komu nie zależało, by zagrać?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.

Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.

Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.

Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.

Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.

Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.

Mecz się nie odbył.

Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.

Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…

A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.

No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.

Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.

Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.

I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.

Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.

Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.

Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.

Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.

Kups!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Mecz z Jagiellonią odwołany!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.

Kontynuuj czytanie

Kibice Klub Piłka nożna

Puchar Polski dla wyjazdowiczów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wczoraj klub GKS Katowice ogłosił, że wszyscy wyjazdowicze (a było ich aż 1022!), którzy pojechali na mecz do Białegostoku, mają w systemie biletowym przypisany voucher, który można wymienić na darmowy bilet na pucharowe spotkanie z Jagiellonią.

Jak informuje na swojej stronie internetowej klub (tutaj): Wyjazdowicze na swoich profilach w Systemie Biletowym GieKSy otrzymali voucher rabatujący cenę biletu na mecz pucharowy do 0 zł. Z prezentu można skorzystać już teraz! Voucher nie obejmuje biletów parkingowych oraz VIP. Co ważne, jeśli któryś z wyjazdowiczów nabył już wcześniej bilet na mecz pucharowy, to wówczas może wykorzystać voucher przy zakupie biletu na mecz innej sekcji GKS-u w 2025 r.

To kolejny miły gest ze strony klubu w kierunku najwierniejszych kibiców GieKSy. Już w niedzielę, zaraz po decyzji o niegraniu, piłkarze GieKSy podeszli pod sektor gości, a część z nich się na nim znalazła. Tam podziękowali fanatykom za tak liczną obecność, wspomnieli, że zawsze grają w „12” i dziś też chcieli dla nas wygrać. Oprócz tego rozdali swoje koszulki najmłodszym kibicom GKS Katowice, którzy wybrali się do Białegostoku. O tej sytuacji piszą więcej sami kibice na Facebooku (tutaj).

Przypomnijmy, że mecz z Jagiellonią zostanie rozegrany w czwartek 4 grudnia o 17:00 na Arenie Katowice. Na ten mecz NIE obowiązują karnety – wszyscy kibice muszą zakupić bilety (lub wykorzystać wspomniany wcześniej voucher). Bilety dostępne są w internetowym systemie (tutaj).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga