Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o GieKSa-Zagłębie: Prestiżowy mecz niespodziewanego lidera

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat dzisiejszego meczu GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec.

 

1liga.org – 1 Liga Stats: Zapowiedź 4. kolejki

Rusza czwarta kolejka Fortuna 1 Ligi. W pierwszych trzech tygodniach oglądaliśmy średnio 2.15 bramki na spotkanie. Każda z uczestniczących w obecnej edycji rozgrywek drużyn zdobyła już co najmniej jednego gola. Najlepsze w tej kategorii Zagłębie Sosnowiec ma na swoim koncie 6 trafień.

[…] W ostatnim czasie Zagłębie zazwyczaj walczyło o utrzymanie, tymczasem do czwartej rundy obecnego sezonu ekipa z Górnego Śląska podchodzi jako lider. W sobotnie popołudnie czekają nas derby na stadionie w Katowicach, gdzie GKS nie przegrał od trzech kolejnych spotkań. W sumie w czterech takich meczach przy Bukowej rozegranych od 2015 roku, aż trzykrotnie padały mniej, niż 2 gole.

 

Fantasy 1 Liga: Zapowiedź 4. kolejki

[…] Do hitowego starcia dojdzie w Katowicach. Rywalizacja pomiędzy GieKSą i Zagłębiem od lat rozgrzewa kibiców na Śląsku i w Zagłębiu.

[…] GKS po świetnym rozpoczęciu ligowych zmagań w Łodzi i zaprezentowaniu dobrej dyspozycji nie zapisał na swoim koncie kolejnych trzech punktów, a z Bielska wrócił na tarczy. To nie było złe spotkanie w wykonaniu zawodników trenera Góraka. Mieli w nim swoje okazje, ale bramki nie zdobyli. Spośród zawodników ofensywnych dobrą dyspozycję pokazuje w dalszym ciągu Błąd. Natomiast w grze GieKSy widoczny jest brak Figla. Było to kolejne spotkanie pokazujące ile znaczy jego obecność na boisku przy wyprowadzaniu piłki przez zespół z Katowic. Na szczęście jego kontuzja nie jest tak poważna jak sądzono na początku i powinien on wrócić szybko na boisko. Prawdopodobnie będzie w kadrze meczowej na niezwykle istotne spotkanie z Zagłębiem. Trudno jednak powiedzieć, na ile minut będzie przygotowany. Brakującym ogniwem w najbliższym meczu będzie na pewno Jaroszek, ukarany czerwoną kartką w meczu z Góralami. Nie sądzę, żeby do gry w jego miejsce był gotowy Tanżyna. W meczu z Góralami na pierwszoligowe boiska powrócił po długiej kontuzji Kościelniak. To pomocnik, który z dobrej strony pokazywał się już w sparingach. W jednym z nich strzelił nawet gola. Teraz przez podopiecznymi trenera Góraka jednom z najważniejszych spotkań w sezonie. Na wielkie śląsko-zagłębiowskie starcie nikogo nie trzeba specjalnie motywować. Dużo w tym meczu, pod nieobecność jednego z podstawowych obrońców, będzie zależało od Jędrycha. Pamiętajmy, że jest on nie tylko podporą defensywy, ale potrafi także odnaleźć się w polu karnym przeciwnika. W swojej karierze występował także w Zagłębiu.

Zagłębie do wielkiego meczu z GieKSą przystąpi z pozycji lidera Fortuna 1 Ligi i pozytywnie naładowane po wyjazdowym zwycięstwie w Opolu. To najlepsze rozpoczęcie rozgrywek w wykonaniu ekipy z Sosnowca od lat. Solidnie na ten start zapracowali i prezentują dobrą formę. Uporządkowali grę w obronie, która była ich bolączką w poprzednim sezonie oraz zadbali o wzmocnienie środka pola. Póki co można powiedzieć, że wszystkie letnie transfery wypaliły. Na czele z napastnikiem Fabrym, który ma na swoim koncie już dwa gole i wywiera dużą presję na Sobczak. Podstawowy napastnik Zagłębia zdobył z Odrą dwie bramki, a rywalizacja pomiędzy napastnikami przynosi korzyści zespołowi. Świetną decyzją trenera Skowronka było również postawienie na młodego Niemca. W rundę dobrze wszedł też kolejny ze strzelców bramek w ostatnim meczu, czyli Bryła. Po słabej rundzie wiosennej wielu nie wierzyło już w odbudowanie przez niego formy. Tymczasem staje się on jedną z postaci decydujących o obliczu drużyny. Do tych należy już od dawna bijący stałe fragmenty gry i pewny w obronie Gojny.

 

sportdziennik.com – Sierpniowe emocje przy Bukowej

Trzy z czterech ostatnich spotkań Zagłębia w Katowicach odbyły się latem i w każdym z nich było naprawdę gorąco.

We wtorek piłkarze z Sosnowca rozpoczęli przygotowania do sobotniego meczu przy Bukowej. Do starcia z GKS-em Zagłębie przystąpi jako lider. Po raz ostatni zespół ze Stadionu Ludowego w takiej roli występował przed XVI kolejką sezonu 2016/17. Wówczas I-ligowej tabeli sosnowiczanie przewodzili od 8. kolejki rozgrywek. W tym czasie doszło między innymi do starcia z GieKSą, jednego z sierpniowych bojów, które miały miejsce ostatnimi czasy. 24 sierpnia 2016 roku na katowickim obiekcie padł bezbramkowy wynik, ale emocji nie brakowało. Więcej z gry mieli gospodarze, jednak nie potrafili wykorzystać kilku świetnych okazji. Bliżej odniesienia wygranej byli jednak goście, którzy w 84 minucie mieli piłkę meczową. Po problematycznym rzucie karnym „jedenastkę” na bramkę próbował zamienić Sebastian Dudek, ale fatalnie przestrzelił posyłając piłkę nad bramką. Gdyby trafił, a Zagłębie wywiozłoby 3 punkty z Katowic, byłoby to drugie z rzędu zwycięstwo sosnowiczan na stadionie GieKSy.

8 sierpnia 2015 roku Zagłębie – będące wówczas beniaminkiem w I lidze – w drugiej kolejce sezonu 2015/2016 odniosło jednobramkowe zwycięstwo nad rywalem po golu Konrada Budka, który celną „główką” pokonał Rafała Dobrolińskiego. Co ciekawe, była to pierwsza wygrana sosnowiczan w Katowicach od 30 lat! Do tego momentu ostatnim triumfem było zwycięstwo odniesione w kwietniu 1985 roku.

[…] W Sosnowcu liczą, że na kolejną wygraną na Bukowej nie przyjdzie im czekać tak długo, jak miało to miejsce ostatnimi czasy. Prawda jest jednak taka, że od wspomnianego zwycięstwa minęło już 7 lat. W tym czasie do starcia w Katowicach doszło dwa razy i oba mecze zakończyły się wygraną GKS-u. Wiosną 2018 roku wygrał 1:0, a bramkę na wagę wygranej zdobył Adrian Błąd. Potem oba zespoły mijały się w ligowej hierarchii i do ponownej konfrontacji doszło 22 sierpnia 2021 roku. Był to mecz, o którym jeszcze długo po jego zakończeniu wspominano.

 

Na Bukową po wygraną!

Rozpędzeni sosnowiczanie chcą w sobotę zgarnąć w Katowicach kolejny komplet punktów.

Po niezłym otwarciu sezonu sosnowiczanie chcą kontynuować dobrą passę. Ekipa Artura Skowronka w najbliższym meczu z GKS-em zagra o pełną pulę.

Piłkarze ze Stadionu Ludowego znają swoją wartość, ale jednocześnie z pokorą i dystansem podchodzą do wydarzeń z ostatnich dni.

– Weszliśmy w sezon bardzo dobrze, ale nie możemy się zachłysnąć tym co mamy. Mecz w Opolu pokazał naszą wartość jako drużyny i na pewno będzie bodźcem przed kolejnymi grami. Mamy jednak pokorę w sobie, bo zbytnia pewność siebie, zwłaszcza przed meczem może zgubić. Wiemy co potrafimy, ale trzeba to potem przełożyć na ligowy bój, tak jak miało to miejsce przeciwko Odrze. Do Katowic jedziemy po wygraną, bo z takim nastawieniem chcemy wychodzić na każdy mecz. Fajnie to wszystko zaczęło funkcjonować, na treningach zasuwamy, jest atmosfera, widać, że jesteśmy drużyną – podkreśla kapitan sosnowiczan Dawid Gojny.

Po zespole widać, że z każdym kolejnym występem jest coraz bardziej zgrany. Na pewno ułatwię sprawę fakt, że we wszystkich dotychczasowych meczach trener Skowronek desygnował na murawę taki sam skład osobowy. Zgodnie z zasadą że zwycięskiego składu się nie zmienia, najprawdopodobniej w sobotę w Katowicach na murawie pojawi się identyczne zestawienie, choć nie można wykluczyć jednej zmiany.

Chodzi o prawą obronę, a konkretnie osobę Dawida Ryndaka. Doświadczony wychowanek Zagłębia, którego zawsze wyróżnia na placu gry ambicja, nie ustrzegł się kilku błędów, tak w Opolu jak również w pozostałych meczach. To właśnie popularny „Denver” sprokurował w końcówce pierwszej połowy rzut karny dla opolan, gdy dał się w dość łatwy sposób ograć jednemu z rywali. Ryndaka w końcówce meczu zastąpił na murawie Filip Borowski i najprawdopodobniej to właśnie 18-latek zajmie miejsce bardziej doświadczonego kolegi w pierwszej jedenastce. Wypożyczony z Lecha Poznań młodzieżowiec na początku sezonu zmagał się z urazem, z tego powodu opuścił inauguracyjny mecz z Resovią, ale w dwóch kolejnych potyczkach pojawiał się na murawie w roli rezerwowego. W sobotę może po raz pierwszy w bieżących rozgrywkach „załapać się” do wyjściowego składu.

Innych roszad kadrowych trudno się spodziewać po tym co zespół z Sosnowca pokazał w Opolu. Zmiennicy oczywiście naciskają, a to sprawia, że rywalizacja o miejsce w składzie nabiera rumieńców. Marek Fabry już dwukrotnie wchodząc z ławki rezerwowych pokonał bramkarzy rywali, gdy meldował się na boisku w miejsce Szymona Sobczaka. W Opolu niezłą zmianę dał także Tymoteusz Klupś, który choć pojawił się na kilka minut, to kilka razy groźnie szarpnął na skrzydle, był też bliski zdobycia gola. Do gry „pali się” inny skrzydłowy Maksymilian Banaszewski, który z roli dżokera wywiązał się w meczu z Resovią. Wówczas to po jego odbiorze, a następnie asyście bramkę na wagę trzech punktów zdobył wspomniany Fabry.

– Mamy fajny zespół, piłkarzy o sporych umiejętnościach. Trener chciał mieć na każdą pozycję po dwóch graczy, którzy będą rywalizować o miejsce w składzie i taka sytuacja ma miejsce z korzyścią dla zespołu – dodaje kapitan Zagłębia.

 

Znów będzie nerwowo?

Na razie nie wiadomo, czego w tym sezonie spodziewać się po GKS-ie Katowice. W spotkaniu z rywalem zza miedzy GieKSa będzie chciała ustabilizować swoją dyspozycję. Choć minęły tylko 3 kolejki, dużo się już w Katowicach wydarzyło. Inauguracyjny mecz z ŁKS-em w Łodzi był ze strony graczy GKS-u na wysokim poziomie. Nie dość, że udało się pokonać gospodarzy, to jeszcze zachowując przy tym czyste konto. Potem już tak kolorowo nie było.

Boli szczególnie spotkanie z Bruk-Betem Termaliką, w którym GieKSa od 7 minuty grała w przewadze jednego zawodnika. Potem prowadziła już 2:0, a mecz zakończyła… remisem 3:3.

[…] Taki scenariusz w dzisiejszym meczu byłby wyjątkowo bolesny. Nie dość, że oznaczałby kolejną głupią stratę punktową, to jeszcze nastąpiłoby to w rywalizacji z odwiecznym rywalem zza Brynicy – Zagłębiem Sosnowiec. Śląsko-małopolskiej rywalizacji (bo Zagłębie Dąbrowskie właśnie w Małopolsce się znajduje, choć administracyjnie to województwo śląskie) nikomu nie trzeba przedstawiać. W ostatnich jej odsłonach lepiej radzili sobie katowiczanie i teraz przy Bukowej chcą, aby było podobnie – nawet jeśli miałoby to oznaczać taką nerwówkę, jak na jesień zeszłego roku. Zagłębie prowadziło na stadionie GieKSy już 2:0, ale gospodarze po przerwie odwrócili losy spotkania i w bohaterskim stylu pokonali sosnowiczan 3:2.

Bojkot grup kibicowskich w Katowicach nadal trwa. Rok temu to właśnie fani popchnęli GieKSę do odwrócenia losów spotkania, zadbali też o derbową oprawę meczu, prezentując m.in. sektorówkę, która została przyjęta z mieszanymi odczuciami. Tym razem „Blaszok” pozostanie pusty – albo raczej opustoszały, bo zapewne tak jak i w starciu z Bruk-Betem, tak i teraz jacyś pojedynczy fani się tam pojawią. Nie będzie jednak zorganizowanego dopingu katowiczan, chyba że ci, którzy wybiorą się mecz, a którzy zazwyczaj nie biorą udziału w przyśpiewkach, na własną rękę spróbują motywować zawodników. Może to być potrzebne, bo w sektorze gości zamelduje się kilkuset przyjezdnych z Sosnowca. Oni okazji do „opanowania” Bukowej nie przepuszczą.

Warto dodać, że bojkot dotyczy tylko meczów przy Bukowej. W Bielsku-Białej na stadionie pojawiło się bowiem aż 1800 fanów katowickiej ekipy.

Trener Rafał Górak do tej pory decydował się na tę samą wyjściową jedenastkę, o ile oczywiście miał taką możliwość. Po meczu z Niecieczą kontuzji pleców nabawił się jednak Rafał Figiel i raczej nie należy spodziewać się go w jutrzejszym spotkaniu. Na sto procent nie zagra natomiast Bartosz Jaroszek. W Bielsku-Białej 28-latek z Siemianowic Śląskich wdał się w przepychankę z graczem Podbeskidzia, Ezequielem Bonifacio, w efekcie czego obaj zostali „poczęstowani” przez sędziego czerwonymi kartkami. GKS otrzymał już pismo z Polskiego Związku Piłki Nożnej, w którym został poinformowany, że Jaroszka zawieszono na dwa spotkania.

Oznacza to, że piłkarz nie zagra w prestiżowych meczach – z Zagłębiem i kolejnym z Wisłą Kraków. Dla trenera Góraka to spora zagwozdka, bo do tej pory Jaroszek stanowił trzyosobowy blok obronny razem z kapitanem Arkadiuszem Jędrychem i Michałem Kołodziejskim. W jego miejscu można się spodziewać dzisiaj Grzegorza Janiszewskiego.

 

zaglebie.sosnowiec.pl – Przed meczem w Katowicach

To dopiero czwarta kolejka rozgrywek, a już dojdzie do starcia dwóch zespołów, które w tym sezonie były liderami Fortuna I ligi. Na inaugurację sezonu 2022/2023 GKS Katowice wygrał na wyjeździe z Łódzkim Klubem Sportowym 2:0 i to wystarczyło, żeby skończyć kolejkę na pierwszym miejscu, choć niewiele brakowało, aby Zagłębie w końcówce meczu z Resovią strzeliło trzecią bramkę i wskoczyło na fotel lidera.

[…] W poprzedniej kolejce GKS pojechał do Bielska-Białej i uległ Podbeskidziu 0:1. Oprócz straty trzech punktów GKS stracił także środkowego obrońcę Bartosza Jaroszka, który z powodu czerwonej kartki nie będzie mógł wystąpić w meczu z Zagłębiem Sosnowiec.

W kadrze zespołu z Katowic możemy znaleźć aż trzech byłych piłkarzy Zagłębia (w żadnym innym klubie I ligi nie ma aż tylu graczy z przeszłością w Sosnowcu). Najdłużej, bo od wiosny 2019 w GKS-ie gra Arkadiusz Jędrych, który przeniósł się do drużyny z Katowic bezpośrednio z Sosnowca. Przed sezonem 2021/2022 dołączył do niego Dawid Kudła, który po odejściu z Zagłębia przez dwa lata występował w Górniku Zabrze. Z kolei przed rozpoczęciem obecnego sezonu piłkarzem GKS-u Katowice został występujący w Sosnowcu w latach 2014-2016 Jakub Arak. Wszyscy trzej piłkarze mogą pochwalić się tym, że w barwach Zagłębia zaliczyli awans – Kudła i Jędrych do Ekstraklasy, a Arak do I ligi.

Sobotni mecz będzie czwartym z ostatnich pięciu wyjazdowych spotkań Zagłębia z GKS-em, który odbędzie się w sierpniu.

[…] Na zwycięstwo nad GKS-em Katowice czekamy w Sosnowcu od 13 września 2017. Drużyna prowadzona przez Dariusza Dudka wygrała na Stadionie Ludowym 3:0. W rewanżowym spotkaniu rozegranym w Wielką Sobotę 31 marca 2018 GKS wygrał 1:0, a na kolejne mecze przyszło nam czekać do sezonu 2021/2022. We wspomnianym już sierpniowym meczu na Bukowej GKS wygrał 3:2, a w marcu 2022 w Sosnowcu goście z Katowic triumfowali 1:0.

[…] Drużyny prowadzone przez trenera GKS-u Rafała Góraka nigdy nie przegrały z Zagłębiem. Poza dwoma meczami w poprzednim sezonie, obecny szkoleniowiec GKS-u rywalizował z naszym zespołem w sezonie 2009/2010, gdy prowadził Ruch Radzionków, a jego asystentem był Artur Skowronek. Jesienią 2009 mecz na Stadionie Ludowym zakończył się bezbramkowym remisem a wiosną 2010 Ruch kierowany przez duet Górak/Skowronek pokonał u siebie Zagłębie 2:1.

Po raz pierwszy od meczu w sierpniu 2015 na stadionie przy Bukowej zasiądą kibice Zagłębia. To może być dobry znak, bo w XXI wieku w spotkaniach pomiędzy GKS-em a Zagłębiem goście wygrywali tylko wtedy, gdy ich fani mogli wejść na trybuny. Kibice GKS-u nie mogli pojawić się na Stadionie Ludowym w meczach rozgrywanych w latach 2015-2017 i ich drużyna przegrała wszystkie trzy mecze. Wygrała dopiero w marcu 2022, gdy sektor gości na Ludowym się zapełnił.

 

zaglebie.eu – Przed meczem z GKS-em Katowice. Zmobilizowani i zmotywowani!

W trakcie przygotowań do sobotniego spotkania z GKS-em Katowice można zaobserwować ogromną mobilizację i motywację wśród piłkarzy. Dla nich, jak również dla kibiców Zagłębia to absolutnie mecz sezonu.

[…] Wszyscy zdają sobie sprawę, jak ważne to spotkanie i jaki ładunek emocji niesie za sobą. Nikt nie narzeka na kontuzje czy drobne urazy, wszyscy zgłaszają gotowość do gry, co cieszy szczególnie sztab trenerski. Osobno ćwiczą natomiast Igor Dziedzic i Kacper Smoleń, którzy po kontuzjach przechodzą okres rekonwalescencji.

– Dla mnie jako wychowanka Zagłębia to spotkanie ma dodatkowe znaczenie – podkreśla Maksym Niemiec, który ma za sobą udany chrzest bojowy w Fortuna 1 Lidze. – Między GKS-em a Zagłębiem zawsze są zacięte mecze. Jednak przygotowujemy się do tego meczu jak do każdego innego. Za nami udany początek sezonu, wiec jesteśmy jeszcze bardziej napędzeni znając dodatkowo rangę tego meczu. Mam nadzieję, że nasi kibice oraz fani GKS-u również, pojawią się w znacznej ilości na trybunach, bo taki mecz zasługuje na dużą frekwencję, a nam wsparcie naszych kibiców na pewno pomoże – dodaje Maksym, któremu szczególnie zależy na tym, by wystąpić na Bukowej. Dodajmy jeszcze, że będzie to starcie ligowe nr 39.

 

polsatsport.pl – Fortuna 1 Liga: GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec. Transmisja TV i stream online

Przed nami bardzo ciekawie zapowiadające się spotkanie derbowe. W czwartej kolejce Fortuna 1 Ligi GKS Katowice zagra u siebie z Zagłębiem Sosnowiec.

 

sportowefakty.wp.pl – Prestiżowy mecz niespodziewanego lidera Fortuna I ligi

W trzech kolejkach otwierających sezon najlepiej punktowało Zagłębie Sosnowiec. Przed nim starcie z przeciwnikiem z tego samego województwa GKS-em Katowice.

[…] Liderowanie Zagłębia jest niespodziewane, ponieważ w trzech sezonach po spadku z PKO Ekstraklasy, zajmowało miejsce w dolnej połowie Fortuna I ligi. W 2021 i 2022 roku kończyło rozgrywki na najniższym bezpiecznym miejscu.

Za wcześnie na stawianie Zagłębia w pierwszym szeregu kandydatów do awansu, ale start podopiecznych Artura Skowronka jest obiecujący. Za nimi zwycięstwo 2:1 z Resovią, bezbramkowy remis z Arką Gdynia i wygrana 4:1 z Odrą Opole.

– Dawno nasz klub nie doznał takich dobrych momentów. To musi napędzać nas wszystkich, żeby jeszcze mocniej zasuwać i podkręcać tempo w tym co robimy codziennie. W Opolu drużyna zagrała z pozytywną, mocną energią. Ta energia przerodziła się w pewne zwycięstwo, a drużyna pokazała rozwój w aspektach piłkarskich. Przyjęliśmy wygraną z dużą pokorą – mówi trener Skowronek, który zresztą w przeszłości prowadził katowiczan.

GKS spróbuje przerwać dobrą serię Zagłębia i odnieść pierwsze w sezonie zwycięstwo na własnym stadionie. Po poprzednim meczu przy Bukowej drużyna była rozczarowana, ponieważ zremisowała 3:3 z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza, nie wykorzystując ani przewagi liczebnej, ani prowadzenia. GKS ponownie zagra z regionalnym przeciwnikiem – tydzień temu przegrało 0:1 z Podbeskidziem Bielsko-Biała.


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

8:8 i bal pękła

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.

Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.

Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.

Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.

No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.

No i nie doczekaliśmy się.

Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.

I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.

W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.

Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.

Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.

Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.

I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.

Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.

Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.

Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?

Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.

I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.

Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?

Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.

Nie tędy droga.

Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.

PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu… z Tychami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.


Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.

Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.

Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.

Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

Trzy punkty z Dolnego Śląska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.

W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.

Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak  wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.

Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.

Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław:
Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga