Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu z Górnikiem: Zabójczy cios GieKSy w końcówce

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego spotkania GKS Katowice – Górnik Zabrze. GieKSa wygrała 2:1 (1:0).

weszlo.com – Wielkie emocje na Nowej Bukowej! GieKSa wygrywa po ostatniej akcji meczu

To był mecz godny otwarcia nowego stadionu GKS-u Katowice! 39 strzałów z obu stron, bramka samobójcza zdobyta po znanym i lubianym centrostrzale, przepiękny gol w ostatniej akcji wieczoru. Nowa Bukowa została ochrzczona z przytupem, a co najważniejsze dla fanów GieKSy – to ich zespół zgarnął dziś trzy punkty w starciu z Górnikiem Zabrze.

Kiedy jesteś kibicem Ekstraklasy i widzisz jak na boisko wchodzi Filip Szymczak, nie możesz mieć żadnych oczekiwań. Owszem, był czas kiedy tego chłopaka uważano za duży talent, ale lata mijają, a on stoi w miejscu, czyli de facto się cofa. W ostatnich szesnastu ligowych spotkaniach, w barwach Lecha i GieKSy, 23-latek nie był w stanie trafić do siatki. Jakimś usprawiedliwieniem może być to, że większość z nich zaczynał na ławce, ale też bez przesady – mimo tego, choć kilka razy powinien ukłuć.

Filipowi zupełnie jednak nie szło aż do dziś, aż do 11. minuty doliczonego czasu gry. Właśnie wtedy Szymczak obudził w sobie wewnętrznego Zlatana Ibrahimovicia i oddał strzał, po którym trybuny oszalały. Strzał na wagę trzech punktów dla gospodarzy. Strzał będący wymarzonym prezentem dla trenera Rafała Góraka, który dziś – zapewne hucznie! – będzie świętował 52. urodziny.

Ustalmy fakty: GKS nie był dziś zespołem lepszym. xG katowiczan w tym meczu to 1,03, a zabrzan – aż 2,61. To Górnik prowadził grę, to podopieczni Jana Urbana zdominowali środek pola za sprawą solidnego Patrika Hellebranda, to goście tworzyli sobie więcej klarownych okazji, tylko cóż z tego? Kto będzie jutro o tym pamiętał?

Zabrzanom zwycięstwo powinien zapewnić rezerwowy Ousmane Sow, ale ten pudłował niczym jego imiennik, Dembele, w najgorszym czasie kariery. W drugiej połowie najpierw strzał Senegalczyka z najbliższej odległości świetnie sparował Dawid Kudła, w kolejnej akcji po jego zagraniu piłka odbiła się od Lukasa Klemenza i prawie wpadła do siatki. Ale jak wiemy z reklamy od 20 lat – prawie robi wielką różnicę.

Bramkarza GieKSy nie był też w stanie pokonać Erik Janża – i jego groźne uderzenie Kudła obronił w niesamowity sposób.

Co ciekawe, bramka zdobyta przez Szymczaka była… jedyną jaką strzelili gospodarze. Tak jak na dobrym weselu nie może zabraknąć chleba i soli, tak na otwarciu nowego ekstraklasowego stadionu musi być obecne nasze ligowe dobro, czyli centrostrzał. Wrzutka Borjy Galana w pole karne została strącona głową przez Pawła Olkowskiego i voila, w taki sposób gospodarze wyszli na prowadzenie. Swoją drogą prawy obrońca Górnika, który zagrał w podstawowym składzie pierwszy raz od października, mógł się załamać tym samobójem – wcześniej prezentował się całkiem nieźle, wykonał jedną z ładniejszych akcji meczu, kiedy tak zakręcił Lukasem Klemenzem, że biedak pojechał na tyłku aż do Wodzisławia Śląskiego.

Druga atrakcyjna akcja miała miejsce w 51. minucie, za sprawą Lukasa Podolskiego, który asystował przy bramce Luki Zahovicia. Może Słoweńca zatrzymałby Arkadiusz Jędrych, tyle że obrońca GieKSy… stracił równowagę bez kontaktu z rywalem, tym samym nieco rewanżując się Górnikowi za wpadkę Olkowskiego.

Bramka wyrównująca dała gościom impuls do kolejnych ataków – prezentowali się lepiej od GieKSy w pierwszych 20 minutach tego spotkania i przez zdecydowaną część drugiej połowy. Tym bardziej Jana Urbana i jego sztab musi boleć brak choćby punktu.

Na koniec dodamy, że otwarcie Nowej Bukowej miało godną oprawę  nie tylko na boisku, ale i trybunach, gdzie mieliśmy prezesów jak mrówków. Szef Ekstraklasy SA Marcin Animucki, Cezary Kulesza z PZPN-u, Sławomir Szmal, czyli świeżo upieczony sternik Związku Piłki Ręcznej w Polsce i Sebastian Świderski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej – ci wszyscy działacze obserwowali dziś triumf GieKSy!

goal.pl – GKS zaczął nową erę, zacięty Śląski Klasyk z trzema golami

GKS Katowice w pierwszym meczu na nowej arenie wygrał z Górnikiem Zabrze (2:1) w ramach 26. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Starcie z trybun śledziło ponad 15 tysięcy widzów.

GKS Katowice w niedzielny wieczór zaczynał nową erę w historii klubu, zaczynając rywalizację sportową na Arena Katowice. Już pierwsze spotkanie elektryzowało niezwykle, bo na drodze drużyny Rafała Góraka stanął Górnik Zabrze. Tym samym Śląski Klasyk z 30 marca 2025 roku na dobre zapisał się w annałach polskiej piłki. Ciekawostką jest też to, że akurat tego dnia swoje 52. urodziny obchodził szkoleniowiec GieKSy.

[…] Pierwsza połowa rywalizacji nie była pięknym widowiskiem. Szczególnie, mając na myśli pierwsze 30 minut gry. Aczkolwiek nie brakowało prób strzałów. Już w ósmej minucie Dawida Kudłę postanowił sprawdzić Lukas Podolski, korzystając zw swojej świetnej lewej nogi. Golkiper gospodarzy nie dał się jednak zaskoczyć przy próbie mistrza świata. Beniaminek rozgrywek odpowiedział z kolei w 18. minucie. Wówczas Mateusz Kowalczyk starał się pokonać Filipa Majchrowicza, ale ten był na posterunku. Finalnie katowiczanie jednak dopięli swego i zdobyli bramkę w pierwszej połowie. Na strzał sprzed pola karnego pozwolił sobie Borja Galan w 38. minucie. Po drodze tor lotu piłki nieco zmienił Paweł Olkowski i piłka wylądowała w siatce, co dało prowadzenie GieKSie.

Goście po zmianie stron ruszyli do odrabiania strat. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w 52. minucie po podaniu Podolskiego do wyrównania doprowadził Luka Zahović. Słoweniec strzałem w długi róg zmusił do kapitulacji Kudłę, zdobywając swoją siódmą bramkę w tej kampanii.

W ostatnich 20 minutach meczu goście wzięli się jeszcze bardziej do pracy, aby za wszelką cenę przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Nie mogło to dziwić, bo po potknięciach ekip z czołówki zabrzanie mieli szanse na to, aby wskoczyć na piąte miejsce w tabeli. Jednocześnie próby zdobycia bramki podjęli Yousuke Furukawa oraz Erik Janża, ale bez efektu.

Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, to w doliczonym czasie gry gola na wagę wygranej gospodarzy strzelił Filip Szymczak, dla którego to było premierowe trafienie od momentu, gdy zawodnik trafił na wypożyczenie do GieKSy. Trzy punkty zostały zatem w Katowicach.

roosevelta81.pl – Zabójczy cios GieKSy w końcówce

Śląski Klasyk tym razem dla GieKSy. Inauguracja Areny Katowice miała swoją dramaturgię, niestety zakończoną porażką Górnika, który decydującego gola stracił w 101 minucie. Szczęśliwym strzelcem okazał się Szymczak. Wcześniej gole zdobywali Galan (pechowe przedłużenie piłki głową przez Pawła Olkowskiego), honorowe trafienie dla „Trójkolorowych” było autorstwa Luki Zahovića.

[…] Przed spotkaniem doszło do poświęcenia Areny Katowice, było też kilka przemówień, a potem rozpoczęło się granie. Początek dość ostrożny z obu stron, ale jako pierwsi zaatakowali zabrzanie. Indywidualną akcję przeprowadził Olkowski, który z łatwością przedostał się do końcowej linii boiska i stamtąd wycofał piłkę do Furukawy. Strzał Japończyka został jednak zablokowany. Chwilę później po rzucie rożnym okazję do uderzenia miał Lukas Podolski. Tym razem Kudła efektowną paradą sparował, zmierzającą w światło bramki futbolówkę. GiekSa odpowiedziała w 10 min. dwójkową akcją Nowaka z Bergierem, ale dobrze ustawiony Rafał Janicki powstrzymał napastnika gospodarzy. Po upływie kwadransa ponownie Poldi miał okazję by spróbować zaskoczyć Kudłę z dystansu, ale w tej sytuacji ustrzelił… Frukawę i golkiper gospodarzy mógł odetchnąć z ulgą. Kolejne okazje wypracowali sobie miejscowi. W 18 min. piłka trafiła na do niepilnowanego w polu karnym Kowalczyka. Cała akcja była spalona, ale brawa należą się Filipowi Majchrowiczowi, który efektowną paradą poradził sobie z uderzeniem katowiczanina. 120 sekund później mieliśmy powtórkę z „rozrywki”. Teraz, będący na ofsajdzie Bartosz Nowak celował w okienko i ponownie Majchrowicz na posterunku. Nie trudno było zauważyć, że obie drużyny nastawiły się na uderzenia z dystansu. Tak było w następnych sytuacjach, gdy szczęścia szukali Furukawa, a po stronie GKS, Bergier. W obu przypadkach piłka w niewielkiej odległości mijała bramkę. Podobnie jak po główce Repki, który uprzedził Majchrowicza. W tych fragmentach lepiej prezentowali się katowiczanie, a ich starania zakończyły się sukcesem. Po wrzutce w szesnastkę Galana, futbolówka trafiła jeszcze w głowę Olkowskiego, zupełnie zmyliła Majchrowicza i wylądowała przy długim słupku. W tej części oglądaliśmy jeszcze próbę Patrika Hellebrand oraz Nowaka, którego zablokował Janicki. Więcej goli w tej części nie padło i to podopieczni Rafała Góraka schodzili do szatni w lepszych nastrojach.

W przerwie meczu Jan Urban zdecydował się jedną zmianę. W miejsce Olkowskiego pojawił się Ousmane Sow. Zabrzanie weszli w tę część akcją zakończoną uderzeniem z woleja Hellebranda. Strzał był jednak zbyt lekki i nie sprawił trudności bramkarzowi GKS-u. Następna sytuacja przyniosła już zabrzanom gola. Niewidoczny do przerwy Luka Zhović dostał prostopadłe podanie od Poldiego i Słoweńcowi nie pozostało nic innego, jak umieścić futbolówkę obok bezradnego Kudły. Górnicy w tym momencie wyraźnie złapali rytm i starali się iść za ciosem. W 68 min. zabrzanie wykonywali rzut rożny, po którym Podolski zaczął ostrzeliwać bramkę GKS-u i za trzecią próbą posłał bombę w kierunku świątyni Kudły, jednak Dawid efektowną robinsonadą uratował zespół przed utratą gola. Dwie minuty później wreszcie dobra akcja wprowadzonego Sowa. Piłka po zagraniu Ousmane jeszcze dotknęła jednego z obrońców i potoczyła się wzdłuż linii za plecami zaskoczonego Kudły. Niestety z zamknięciem akcji spóźnił się w tej sytuacji Furukawa. Górnik powinien objąć prowadzenie na kwadrans przed końcem. Znakomicie w pole bramkowe zagrał Furukawa do piłki doszedł na czwartym metrze Sow, ale zamiast do siatki… trafił w Kudłę. Kilka chwil później kąśliwie dorzucał Erik Janża, jednak futbolówka przeszyła tylko pole karne. Kolejną szansę zabrzanie mieli na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Wówczas to, Zahović świetnie zabrał się z piłką w polu karnym gospodarzy i natychmiast uderzył.  Niestety Słoweniec trafił w nogi interweniującego Kudły. Niewykorzystane okazje zemściły się w doliczonym czasie. Okazje Nowaka (obronił Majchrowicz) oraz Repki (główkował tuż obok słupka) jeszcze nie przyniosły skutku. Niestety w 101 min. Szymczak znalazł sobie nieco miejsca w polu karnym i umieścił futbolówkę w okienku.

katowickisport.pl – Zwycięstwo na otwarcie nowego stadionu! Katowice dziś nie zasną

Mecz GKS-u Katowice z Górnikiem Zabrze rozpoczął nową erę w historii katowickiego klubu. Podopieczni Rafała Góraka pokonali na otwarcie Areny Katowice gości z Zabrza, a gol na wagę zwycięstwa padł w 11. minucie doliczonego czasu gry.

GKS Katowice zwycięstwem zakończył starą erę i grę na legendarnym obiekcie i od zwycięstwa rozpoczął nową. W pierwszym spotkaniu na Arenie Katowice podopieczni Rafała Góraka pokonali Górnik Zabrze 2:1 w Śląskim Klasyku. 30 marca 2025 to dzień, który na zawsze zapisze się w historii klubu z Bukowej. W ceremonii otwarcia nowego obiektu udział wzięły legendy GKS-u, Gerard Rother i Franciszek Sput.

Później głównymi aktorami byli już piłkarze. Najpierw w końcówce pierwszej połowy do siatki trafił Galan, wyprowadzając Górnik na prowadzenie. Chwilę po zmianie stron wyrównał Zahović, a wynik meczu pięknym strzałem w 11. minucie doliczonego czasu gry ustalił Filip Szymczak, wprawiając Arenę Katowice w ekstazę.

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice zatopił Górnika strzałem w ostatniej akcji. Śląski Klasyk był świetnym widowiskiem!

Pierwsza połowa dla GKS-u, druga w większości dla Górnika. Ale to katowiczanie zadali ten najważniejszy ostatni cios i zgarnęli trzy punkty! Mecz był znakomitym widowiskiem, a oglądał go komplet, czyli ponad 15.000 kibiców.

Pierwszy historyczny mecz na Arenie Katowice miał imponującą oprawę. Piłkarze GKS Katowice i Górnika Zabrze również stanęli na wysokości zadania i Śląski Klasyk był znakomitym widowiskiem, które oglądał komplet kibiców.

W niedzielę wszystko było pierwsze. Inauguracyjne kopnięcie piłki wykonali Gerard Rother i Franciszek Sput, czyli legendarni zawodnicy GKS-u, pierwszy strzał (niecelny) oddał Yosuke Furukawa, a pierwszą żółtą kartkę zobaczył Lukas Podolski. Wszyscy czekali jednak na pierwszego gola.

W pierwszej połowie sytuacji nie brakowało. Derby iskrzyły, ataki szły w obie strony, bramkarze i obrońcy nie mogli się nudzić. I wreszcie piłka do siatki wpadła. Traf chciał, że posłał ją tam piłkarz Górnika, ale pokonał własnego bramkarza. Paweł Olkowski – rozgrywający dobry mecz – głową podbił dośrodkowanie Borji Galana i Filip Majchrowicz był bez szans.

– Dobrze weszliśmy w mecz, a potem pojawiło się trochę niecelnych podań i GKS się napędził. No i ta przypadkowa bramka… – mówił później Jan Urban.

Strzelec bramki na drugą część spotkania już nie wyszedł, zmienił go Dusmane Sow. – To nie był efekt gola, za takie coś nie zmienia się piłkarzy. Wiedzieliśmy, że mamy Sowa na zmianę i że on też będzie dobrze grał – tłumaczył Jan Urban.

Jan Urban wychodząc z tunelu mobilizował jeszcze swoich piłkarzy, a ci tę energię najwyraźniej przejęli, bo już po sześciu minutach był remis. Luka Zahović podręcznikowo zakończył wymianę podań z Lukasem Podolski.

Zabrzanie przejęli inicjatywę, ocierając się nawet o dominację. W ostatnim kwadransie mieli wyśmienite okazje, by objąć też prowadzenie. W jaki sposób Snow nie potrafił strzałem z trzech metrów pokonać Dawida Kudłę pozostanie ich wspólną tajemnicą, ale także Erik Janża ma czego żałować, po tym, jak uderzał wzdłuż bramki. Kudła wygrał też w kapitalny sposób z Zahoviciem.

Za to ostatnie sekundy znów przyniosły wielkie emocje po drugiej stronie boiska. Aż do końca. Wtedy stało się coś, co sprawiło, że kibice gospodarzy niemal eksplodowali z radości! W dziesiątej doliczonej minucie Filip Szymczak pokonał Majchrowicza i dał GKS-owi trzy punkty!

[…] Obchodzący urodziny Rafał Górak nie mógł sobie wymarzyć lepszego i bardziej efektownego prezentu.

[…] A na zakończenie kibice zobaczyli jeszcze efektowne show muzyczno-pirotechniczne.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna kobiet

Mistrzowska galeria!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obejrzenia galerii z pogromu 7:2 Pogoni Tczew oraz świętowania drugiego tytułu mistrzowskiego przez GKS Katowice. 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga