Piłka nożna Prasówka
Młodzi też mieli swoją galę! Media o GieKSie

Zapraszamy do przeczytania informacji mass mediów z ubiegłego tygodnia, na temat związane z piłkarską GieKSą.
katowickisport.pl – Tomasz Mokwa nie zostanie w GKS-ie Katowice. Pytają o niego kluby I ligi
Były zawodnik Piasta Gliwice wkrótce przestanie być zawodnikiem drużyny z Bukowej. Jego usługami zainteresowani są ligowi rywale GieKSy.
Informowaliśmy już – cytując słowa samego zawodnika – że prowadzone są rozmowy o warunkach jego rozstania z Bukową.
[…] Na razie – formalnie – jeszcze „rozwodu” nie przeprowadzono, ale nie brak na rynku zainteresowanych angażem byłego piłkarza Piasta Gliwice. Oferty płyną z klubów pierwszej ligi. Mokwa znalazł się na celowniku m.in. Puszczy Niepołomice. Bardziej prawdopodobny wydaje się jednak jego wyjazd na północ; wśród potencjalnych nowych pracodawców prawego obrońcy wymienia się bowiem Bytovię oraz lidera tabeli, Chojniczankę.
Wyróżnienia dla młodych nadziei GieKSy
Blisko 1000 osób wzięło wczoraj udział w uroczystości wręczenia Młodych Buków, prężnie rozwijającej się Akademii Piłkarskiej Młoda GieKSa.
Odbyła się ona w Centrum Kultury Katowice im. Krystyny Bochenek. – Była to już druga edycja naszej gali. Wyróżnieni byli oceniani nie tylko za umiejętności piłkarskie, ale też za zachowanie, podejście do kolegów i wyniki w nauce, a więc całokształt – wyjaśnił wiceprezes Młodej GieKSy, Tomasz Rogalski, który wraz Angeliną Łąckiewicz-Oślizło, piłkarką I-ligowej GieKSy i trenerką katowickich dziewcząt, wzięli na siebie rolę prowadzących.
Na uroczystości nie mogło zabraknąć władz klubu, z prezesem Marcinem Janickim oraz przedstawicieli władz miasta, z naczelnikiem Wydziału Sportu i Turystyki, Sławomirem Witkiem na czele. Wychowankowie Młodej GieKSy udowodnili, że drzemią w nich nie tylko piłkarskie talenty. O oprawę muzyczną uroczystości zadbał bowiem Szymon Wiktorczyk, grający na puzonie zawodnik drużyny rocznika 2007, któremu przy fortepianie towarzyszyła siostra Maryla oraz 7-letni Bartłomiej Duda, który wraz z rodzicami – Kingą i Przemysławem – stworzyli trio smyczkowe. Było więc wspólne śpiewanie kolęd, życzenia na nadchodzące święta i na nowy, równie udany 2018 rok oraz „deszcz” żółto-zielono-czarnych balonów, które w finale imprezy spadły z sufitu, gdy sceną zawładnęli rozradowani zawodnicy akademii.
Nie brakowało opinii, że uroczystość ta została przeprowadzona ze znacznie większym rozmachem niż niedawna gala Złote Buki, podsumowująca rok w wykonaniu seniorów sekcji piłkarskiej, siatkarskiej i hokejowej…
Damian Garbacik odchodzi z GKS-u Katowice
Damian Garbacik rozwiązał umowę z GKS-em Katowice za porozumieniem stron.
Garbacik to piłkarz, z którym wiązano duże nadzieje. 21-letni piłkarz już w wieku siedemnastu lat był włączony do kadry Lechii Gdańsk, by sezon później zadebiutować w jej barwach.
Następnie zdecydował się na grę w I-ligowej Chojniczance Chojnice, gdzie mógł liczyć na regularne występy. W sezonie 15/16 rozegrał na zapleczu Ekstraklasy trzynaście ligowych spotkań.
Kolejny sezon rozegrał już w barwach GKS-u Katowice, gdzie szybko udowodnił swoją przydatność do zespołu. W swoim pierwszym sezonie na Bukowej rozegrał osiemnaście ligowych meczów.
Obecny sezon jest jednak dla Garbacika bardzo rozczarowujący. Zagrał w zaledwie jednym spotkaniu. W związku z tym uznano, że dla obu stron lepiej będzie, jeśli obrońca rozwiąże umowę z GKS-em Katowice za porozumieniem stron.
GieKSa kusi Prokicia. Negocjacje na razie „w powijakach”
Już kilka tygodni temu – zwłaszcza w mediach społecznościowych – pojawiły się informacje o (rzekomym) zainteresowaniu klubów ekstraklasy Andreją Prokiciem. GKS Katowice chce zatrzymać u siebie piłkarza.
28-letniego napastnika, który jesienią strzelił dla GieKSy trzy gole ligowe, z klubem z Bukowej wiąże kontrakt wiąże do czerwca; czyli już 1 stycznia z którejś z ofert – z półrocznym wyprzedzeniem – mógłby skorzystać. Na razie jednak pierwszeństwo w negocjacjach wciąż jeszcze mają katowiczanie. I – jak donoszą klubowe źródła – skorzystali z tego faktu, składając Serbowi (od kilku miesięcy na rozpatrzenie czeka jego wniosek o polskie obywatelstwo) propozycję nowej umowy. Negocjacje na razie są jednak wciąż „w powijakach”.
sportslaski.pl – Młodzi też mieli swoją galę!
W Centrum Kultury Katowice im. Krystyny Bochenek odbyła się gala „Młode Buki”, na której wyróżniono młodych zawodników z Akademii Piłkarskiej „Młoda GieKSa”.
[…] Podczas imprezy wręczone zostały również puchary dla drużyny, które odniosły zwycięstwo w swoich ligach w rundzie jesiennej 2017. Nagrodę z rąk Stefana Mleczko (prezesa Podokręgu Katowice) odebrali kapitanowie drużyn z rocznik 2002, 2004, 2006 oraz 2007.
Statuetki w ramach podziękowania za dotychczasową współprace odebrali również przedstawiciele sponsorów oraz partnerów Młodej GieKSy.
Nagrody otrzymali:
Filia południe 2008 – Krzysztof Ochman
Filia południe 2007 – Kamil Goleniowski
Rocznik 2009 – Filip Kurtok
Rocznik 2008 – Piotr Pietruszka
Rocznik 2007 – Szymon Kawała
Rocznik 2006 – Dominik Żak
Rocznik 2005 – Oskar Badocha
Rocznik 2004 – Kacper Pietrzyk
Rocznik 2003 – Mirosław Żebrowski
Rocznik 2002 – Kacper Żołna
Rocznik 2001 – Jakub Kantyka
Rocznik 1999 – Kamil Stachowiak
Rocznik 2000 – Patryk Wnuk
Bramkarze: Szymon Frankowski, Miłosz Szczyrba, Mateusz Pruchniewski
Piłkarze najsłabszą sekcją GieKSy? Wygrywają najrzadziej!
GKS Katowice najbardziej kojarzy się z męską drużyną piłki nożnej, ale trzeba pamiętać, że GieKSa to klub wielosekcyjny i piłkarze… wygrywają najrzadziej.
2017 rok nie był udany dla piłkarze GKS-u Katowice. Do piłkarskiej wiosny przystąpili z bardzo dobrej, drugiej pozycji, która dawała awans do Lotto Ekstraklasy. Na koniec sezonu byli jednak dopiero na siódmej pozycji, po katowiczanie wygrali tylko pięć z 15 meczów! Jesienią podopieczni trenera Piotra Mandrysza również nie byli w jakiejś wybitnej formie. Łącznie przez cały rok piłkarze wygrali 13 z 34 spotkań, co daje zaledwie 38,2% zwycięstw. To najgorszy wynik spośród drużynowych sekcji GieKSy.
[…] Najwięcej spotkań wygrały piłkarki GKS-u, ale trzeba pamiętać, że wiosną grały one na trzecim szczeblu rozgrywkowym. W II lidze demolowały praktycznie wszystkie rywalki, równie dobrze radzą sobie w I lidze.
[…] W najwyższych klasach rozgrywkowych występują siatkarze i hokeiści. Więcej spotkań wygrali ci drudzy. To efekt dobrych i głośnych wzmocnień tej sekcji latem. Hokejowa GieKSa w obecnym sezonie wygrała 15 z 24 spotkań i zajmuje czwarte miejsce w tabeli. Łącznie, od stycznia do grudnia, katowiczanie wygrali 21 z 38 spotkań, co daje ponad 55-procentową skuteczność.
Nieco mniej zwycięstw ma na koncie siatkarska sekcja, która poprzedni sezon – swój pierwszy w PlusLidze – zakończyła na 10. miejscu, sprawiając w trakcie rozgrywek kilka dużych niespodzianek, wygrywając z ligową czołówką. Obecnie katowiczanie są na 11. pozycji. Byłoby znacznie lepiej, gdyby nie fatalna seria, którą ma obecnie GieKSa – aż siedem ligowych porażek z rzędu!
[…] Wymieniając wyniki sekcji drużynowych GieKSy, wspomnieć należy także o szachistach. Zespół Wasko Hetman GKS Katowice został w 2017 roku drużynowym mistrzem Polski, a także drużynowym mistrzem Polski w szachach błyskawicznych.
Która sekcja w najbliższym czasie może dołączyć do szachistów i sięgnąć po medal w grach zespołowych? Obecnie najbliżej tego celu są hokeiści. Siatkarze są na razie ligowym średniakiem, ale przynajmniej grają w elicie – piłkarze marzą o grze z najlepszymi od kilku lat.
[…] Zwycięstwa drużynowych sekcji GKS-u Katowice
Piłka nożna kobiet: 84% (16-1-2)
Hokej na lodzie: 55,3% (21-17)
Siatkówka: 41,9% (13-18)
Piłka nożna mężczyzn: 38,2% (13-8-13)
gol24.pl – Marcin Janicki: GKS Katowice wiosną zagra o awans do Ekstraklasy! Dla mnie sezon nie jest stracony
Dla mnie sezon nie jest stracony. Nie mogę zadeklarować, że zawsze będziemy wygrywać, ale oczekuję, że w każdym wiosennym meczu zespół GKS Katowice pokaże pełne zaangażowanie – mówi Marcin Janicki, prezes GKS Katowice w rozmowie z Rafałem Musiołem z Dziennika Zachodniego.
Zapytam wprost: czy piłkarze GKS-u Katowice wiosną będą walczyć o awans do Ekstraklasy?
– Tak, naszym celem jest awans do Ekstraklasy. Nic się pod tym względem nie zmieniło. Właściciel wymaga, by wszystkie sekcje klubu grały na najwyższych szczeblach rozgrywek, a ja nie mogę i nie chcę negować jego woli.
Zapytałem ponieważ prezydent Katowic, czyli de facto właściciel klubu, udzielił kilka tygodni temu wywiadu dla „Sportu”, w którym uznał obecny sezon za stracony.
– Ta wypowiedź odbiła się w klubie szerokim echem. Powiem jednak tak: dla mnie sezon nie jest stracony. Nie mogę zadeklarować, że zawsze będziemy wygrywać, ale oczekuję, że w każdym wiosennym meczu zespół GKS-u pokaże pełne zaangażowanie.
[…] Siatkarze nie narzekają na frekwencję, tymczasem na trybunach Bukowej są pustki nawet na meczach, na które bilety kosztują 5 zł. Nie jest panu wtedy trochę wstyd?
– Osoby, które przychodzą na widowiska sportowe, oczekują nie tylko odpowiedniego wyniku, ale przede wszystkim show. Aby tak się stało potrzebna jest jednak również otoczka, a stadion przy Bukowej w tym kontekście trzeba traktować w kategoriach problematycznych. W dodatku jesteśmy najdłużej grającym zespołem w tej lidze i to też nam nie służy. Musimy się z niej jak najszybciej wydostać. A jeśli chodzi o ceny… Jestem przeciwnikiem ich obniżania, bo nie widzę żadnej różnicy między biletami za 5, 10 czy 15 zł. To i tak za mało, by tworzyć duże i fajne widowiska.
Nowy stadion mógłby pomóc?
– Gdy prezentowałem radzie nadzorczej swoją wizję działania powiedziałem, że najpierw chciałbym coś dać, a dopiero potem dostawać. Więc najpierw chciałbym, by GKS dał miastu awans do piłkarskiej ekstraklasy, a dopiero potem dostał od tego miasta nowy stadion. Ale finansowo też oczywiście poczulibyśmy różnicę. Ludzie się bogacą, mają pieniądze do wydania, jednak chcą to robić w dobrych warunkach. Trzeba pamiętać, że w Katowicach są globalne firmy, które mają korporacyjne zakazy angażowania się w sponsoring, ale wydałyby swoje pieniądze na przykład na wynajęcie loży na nowoczesnym stadionie.
Zaczęliśmy od walki o awans i na niej skończmy. Jak będzie wyglądał wiosną zespół, który stanie przed tym zadaniem?
– Duża w tym rola nowego dyrektora sportowego Tadeusza Bartnika. Na razie jesteśmy na etapie dyskusji o poziomie finansowania i wypracowaniu płynności na przyszły rok, oraz tworzenia struktury przychodowej. Jestem przeciwnikiem budowania zespołu kosztowego, na zasadzie najpierw wydatki, a o przychodach pomyślimy potem. Taki system rodzi problemy, nieobce przecież także GKS-owi w minionych latach. O transferach będziemy dyskutować w kilkuosobowym gronie. Oprócz mnie znajdą się w nim także trener, jego asystent, szef skautów i dyrektor sportowy. W tym gronie porozmawiamy o tych, którzy odejdą, i o tych, których chcielibyśmy na Bukową ściągnąć. Przygotowania do wiosny ruszą dość późno, bo 13 stycznia, do tego momentu sprawy personalne powinny zostać rozstrzygnięte.
Ruch Chorzów chce grać na Stadionie Śląskim z GKS Katowice i z Zagłębiem Sosnowiec
Czy przyszłoroczne mecze derbowe Ruchu Chorzów z GKS-em Katowice i z Zagłębiem Sosnowiec odbędą się na Stadionie Śląskim? Jest taka przymiarka. Sprawa ujrzała światło dzienne przy okazji sesji Rady Miasta Chorzowa, podczas której radni zdecydowali o tym, że miasto zakupi kolejne akcje klubu, za 1 mln złotych. O działaniach na rzecz postawienia Ruchu na nogi opowiadał radnym wiceprezes klubu Jan Chrapek.
W relacji z sesji na stronie Niebiescy.pl znalazła się taka informacja;
[…] Włodarze Niebieskich myślą także o zorganizowaniu meczów z GKS-em Katowice i Zagłębiem Sosnowiec na Stadionie Śląskim. Mecz z GieKSą będzie rozegrany w 31. kolejce Nice 1. Ligi, która przypada na 12-13 maja.
[…] Wcześniej prezes Ruchu Janusz Paterman kilkukrotnie podkreślał, że wynajęcie zmodernizowanego Stadionu Śląskiego jest za drogi dla klubu z Cichej. Z drugiej strony, przy dobrej reklamie i promocji, takie mecze są w stanie zapełnić trybuny tego obiektu.
Felietony Piłka nożna
8:8 i bal pękła

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.
Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.
Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.
Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.
No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.
No i nie doczekaliśmy się.
Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.
I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.
W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.
Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.
Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.
Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.
I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.
Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.
Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.
Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?
Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.
I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.
Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?
Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.
Nie tędy droga.
Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.
PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu… z Tychami

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.
Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.
Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.
Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.
Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!
Piłka nożna kobiet
Trzy punkty z Dolnego Śląska

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.
W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.
Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.
Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.
Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.
Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław: Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.
Najnowsze komentarze