Dołącz do nas

Piłka nożna

Napastnik? A kto to taki?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Problemy z napastnikiem w GKS Katowice są powszechnie znane. Poza epizodem w poprzednim sezonie, kiedy to wystrzelił Deniss Rakels, GieKSa ciągle ma wielki kłopot z przodu. Nasz zespół nie ma w ostatnich kilkudziesięciu miesiącach jednego (!) zawodnika, który na dłuższą metę byłby gwarantem 7-8 bramek na rundę jako napastnik. A i tak ta liczba byłaby minimum.

Jeszcze jesienią brak napastnika nie był tak odczuwalny. Cały zespół grał dobrze, imponował ruchliwością, kreatywnością, zmiennością pozycji – to dzięki temu niezależnie czy w ataku grał Pitry, Wróbel, a na dziesiątce – ta dwójka lub Fonfara – wyglądało to bardzo dobrze. Jak choćby w Niecieczy, kiedy Fonfara miał rozgrywać piłkę, ale dwa razy zamienił się z Pitrym i wyszedł sam na sam z bramkarzem strzelając dwa gole.

W rundzie wiosennej było zgoła odmiennie. Pomocnicy grali tak, jak opisaliśmy wczoraj – czyli bez większej ambicji, więc nie w głowie były im jakieś tam wymiany. Dlatego model z jesieni – gry bez nominalnego napastnika, raczej nie mógł wypalić. Trener Kazimierz Moskal zachowywał się dwojako – raz wystawiał właśnie nominalnych (Skrzypczak, Zieliński), innym razem decydował się na przesunięcie do przodu Goncerza czy rzadziej Pitrego.

Właśnie Szymon Skrzypczak został wypożyczony z Górnika Zabrze i miał być lekiem na całe zło, choć… na tamten moment zła nie było, ba! było bardzo dobrze. Mimo wszystko chcieliśmy jednak mieć kreatywnych zawodników w pomocy, no i rasowego snajpera z przodu. Skrzypczak zaczął od meczu z Sandecją. Przez trzy pierwsze mecze wychodził w podstawowym składzie i nie pokazał kompletnie nic. Coś tam się starał, ale kompletnie bez efektów, a na domiar złego był nieskuteczny. Jak w Nowym Sączu, gdzie nie wykorzystał dogodnych sytuacji. Z Bełchatowem grał tylko w pierwszej połowie i po jego zejściu w przerwie gra nabrała rumieńców. Za to w Legnicy wszedł na ostatnie pół godziny i zapamiętaliśmy go głównie ze strzału z kilku metrów Panu Bogu w okno, po którym zyskał przydomek „Maestro Skrzypczak”. Zagrał jeszcze w drugiej połowie meczu z Łęczną, po czym trener sam stwierdził, że ściąganie tego zawodnika było pomyłką. Do końca rundy już nie zagrał, nastrzelał natomiast kilka bramek w rezerwach. W nagrodę spróbuje sił w… ekstraklasie, bo przecież wraca do Górnika Zabrze.

Michał Zieliński to napastnik, który w ekstraklasie strzelił 11 bramek w 115 meczach. W GieKSie w sumie natomiast trafił 10 razy w 43 spotkaniach. Wielu meczów nie rozegrał jednak w całości, więc żeby być uczciwym podajmy, że rozegrał 2438 minut, co daje średnią jednego gola na 243 minuty, czyli ponad 2,5 meczu. Trzeba przyznać, że statystyka nie jest taka tragiczna, ale obraz gry zawodnika już tak. Tym bardziej, gdy powiem, że jego aktywa kumulują się na przestrzeni 2-3 meczów, a potem przez wiele, wiele spotkań jest beznadziejnie. Pamiętamy jego dwa gole w Ostrowcu Świętokrzyskim, w obecnym sezonie strzelał kolejka po kolejce z Sandecją i Okocimskim, a także na wiosnę w przeciągu trzech kolejek trzy gole – z ROW i dwa z Kolejarzem. Zawodnik ma więc wyskoki, po których jest bardzo chwalony, a potem wraca do tradycyjnej słabej dyspozycji.

Na wiosnę na początku był zmiennikiem Maestro Skrzypczaka, w pierwszych trzech meczach wchodził na końcówki, a z Sandecją miał nawet świetną szansę wyrównać. Po meczu z Bełchatowem jednak nie wystąpił przez kilka kolejek. Wrócił na ostatnie siedem minut meczu z ROW i spisał się kapitalnie. Strzelił gola właśnie jak rasowy napastnik, zaliczył asystę przy golu Wróbla. Dwie kolejki później znów jako rezerwowy dwa razy trafił z Kolejarzem i uchronił zespół przed kompromitacją. Tym samym na kilka kolejek wywalczył sobie miejsce w składzie i… na tym koniec. Do końca sezonu grał już słabo, bez błysku, nawet nie miał sytuacji. Trochę można było się zastanawiać, po co jest na boisku. Faktem jednak jest, że wsparcia z pomocy nie miał żadnego.

W niektórych meczach trener więc ściągał do ataku Przemysława Pitrego. Zawodnik kiedyś był napastnikiem, ale wiele z tego nie zostało. Grając na szpicy bardzo często cofa się i próbuje rozgrywać. W meczu z Łęczną zaliczył kapitalną asystę przy golu Rafała Pietrzaka, ale to był wyizolowany dobry moment w słabym meczu. Generalnie jednak Pitry w tej rundzie grał w pomocy.

W ataku natomiast częściej grywał Grzegorz Goncerz. Znając jego predyspozycje, ciekawym pomysłem było próbowanie go na szpicy już na jesieni, ale generalnie widać, że nie do końca dobrze się tam czuje. Jesienią jako rezerwowy strzelił dwa gole Stomilowi, jednego Flocie, ale w innych spotkaniach wyglądał na zagubionego. Wiosną dostał kilka szans na szpicy. Niewiele jednak z tego wynikało, bo znów – powtórzymy to – był osamotniony przez brak wsparcia z pomocy. Zawodnik walczył, czasem w parterze, ale sam piłkarsko niewiele mógł zdziałać. Dopiero w meczu z Niecieczą udało mu się strzelić gola jako napastnik, po świetnym uderzeniu głową. W Olsztynie trafił również, ale już w momencie, kiedy został wycofany do pomocy. Generalnie podkreślamy cały czas, że Gonzo to pomocnik dobry na skrzydle, choć trzeba przyznać, że bramki akurat strzelał ze strefy środkowej boiska (także z Chojniczanką) i do tego głową. Ma więc też dobre momenty, jako snajper w polu karnym, ale wydaje się, że tak naprawdę musiałby się sprawdzić w momencie, gdy miałby normalnych kolegów pomocników. Pytanie, ile bramek by strzelił jesienią, gdyby od początku grał na szpicy. Podania Pitrego, Wróbla czy Fonfary z tamtego czasu mógłby regularnie zamieniać na gole. Tego już nie sprawdzimy.

No i warto na koniec wspomnieć o młodym Pawle Szołtysie. Zawodnik ten grywał końcówki spotkań i jak na razie nic nie pokazał. 17-letni piłkarz dopiero uczy się gry w seniorach, więc musi się odnaleźć. Nie zawsze był wystawiany w ataku, dopiero w Płocku zagrał tam od pierwszej minuty i spisał się nieźle. Na razie trzeba się skupić na dobrym prowadzeniu zawodnika, bo może to być perełka, ale wiele zależy od niego samego, jak i trenerów.

Podsumowanie
Jak widać, napastnicy wiele GieKSie nie dali w rundzie wiosennej. Poza zrywem Zielińskiego praktycznie ta formacja nie istniała. Można powiedzieć wręcz, że GieKSa grała w dziesiątkę, bo osamotniony napastnik albo nie umiał, albo nie miał wsparcia od kolegów (to w gruncie rzeczy GKS nie grał w dziesiątkę, tylko może w jedynkę albo dwójkę, bo cała drużyna była nieobecna). GKS cierpi na brak rasowego snajpera, albo nawet takiego, co strzeli tę bramkę na dwa mecze. Możnaby powiedzieć, że GieKSa to taka Hiszpania, co to grywa bez napastnika. Możnaby. Gdyby to nie było kłamstwo. Chociaż bezradność Hiszpanów przypominała nieco tę, z jaką borykamy się na co dzień na Bukowej i wyjazdowych meczach GieKSy…

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

6 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

6 komentarzy

  1. Avatar photo

    Georgetta

    12 sierpnia 2014 at 16:11

    Good day! I know this is kind of off topic but I was wondering which blog platform are you using for this site?
    I’m getting fed up of WordPress because I’ve had problems with hackers and I’m looking at alternatives for another platform.

    I would be great if you could point me in the direction of a good platform.

    my web site … chinese restaurant in killeen tx

  2. Avatar photo

    Nathaniel

    13 sierpnia 2014 at 19:20

    Good article. I will be experiencing a few of these issues as well..

    My web page … hot girls cam

  3. Avatar photo

    Iris

    7 września 2014 at 15:59

    Greate pieces. Keep writing such kind of information on your page.
    Im really impressed by it.
    Hi there, You’ve performed a fantastic job. I’ll certainly
    digg it and in my opinion suggest to my friends. I’m sure they’ll be benefited
    from this web site.

    Feel free to surf to my weblog; checklist (Iris)

  4. Avatar photo

    Annmarie

    18 września 2014 at 17:41

    For newest information you have to visit internet and on web I found
    this site as a finest site for most recent updates.

    Look into my blog post barbie house (http://www.vibbeo.com)

  5. Avatar photo

    Vilma

    14 października 2014 at 19:33

    Thanks for sharing such a fastidious thought, post is
    fastidious, thats why i have read it fully

    my webpage manhattan building Inspector

  6. Avatar photo

    Lula

    15 października 2014 at 06:05

    Hey very nijce blog!

    Loook at my homepage; win powerball mathematically

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga