Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka Szachy

Nieoficjalnie: Rywal GieKSy wycofał się z finału Pucharu Kontynentalnego

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatnich dwóch tygodni, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki, hokeja  oraz szachów GieKSy. Prezentujemy najciekawsze z nich.

Drużyna męska wróciła do treningów w ostatni piątek. Piłkarze do środy będą przebywać na mini zgrupowaniu w Busku-Zdroju. W najbliższą sobotę zespół weźmie udział w turnieju towarzyskim Spodek Super Cup, a w niedzielę drużyna odleci na zgrupowanie do tureckiej Lary. Z kolei piłkarki rozpoczną treningi w najbliższy piątek. Lech Poznań skrócił wypożyczenie Jakuba Antczaka.

Siatkarze rozegrali dwa spotkania: oba przegrane. 30 grudnia zespół przegrał z Jastrzębskim Węglem 0:3, a w ostatnią sobotę z Wartą Zawiercie 1:3. Okazja na zdobycie punktów będzie już w czwartek 0 17:30 – zagramy na wyjeździe z VC Barkom Każany Lwów.

Hokeiści w ostatni weekend 2024 roku przegrali w półfinale Pucharu Polski z GKS-em Tychy 3:5. W 2025 roku w meczach THL GieKSa dwukrotnie wygrała: z Cracovią 4:2 oraz Podhalem 2:1 (po rzutach karnych). W rozpoczętym tygodniu drużyna rozegra trzy spotkania – pierwsze z nich już jutro, kolejne w piątek oraz w niedzielę. Rywalami będą: Podhale, Zagłębie i STS Sanok. Mecz z Podhalem zostanie rozegrany na wyjeździe, pozostałe dwa w Satelicie. Spotkania rozpoczną się odpowiednio o godzinach: 18:00, 18:30 i 17:00. Działacze GieKSy podpisali kontrakt z Brandonem Magee. Nieoficjalnie media donoszą o rezygnacji z udziału w turnieju finałowym Pucharu Kontynentalnego drużyny z Kazachstanu Arłan Kokczetaw.

Jan Krzysztof Duda, szachista Hetmana GKS-u Katowice został brązowym medalistą mistrzostw świata w szachach błyskawicznych.

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Klasyfikacja żółtych i czerwonych kartek Orlen Ekstraligi

W poniższym artykule prezentujemy zestawienie żółtych i czerwonych kartek w Orlen Ekstralidze.

W minionej rundzie  Orlen Ekstraligi piłkarki zobaczyły łącznie 236 żółtych kartoników. Najwięcej z nich otrzymały zawodniczki Stomilanek Olsztyn (30), a najmniej Resovii Rzeszów (9).

Przez całą rundę padła tylko jedna bezpośrednia czerwona kartka – zobaczyła ją golkiperka SMS – u Łódź, Monika Sowalska w meczu przeciwko Czarnym Antrans Sosnowiec.

GKS Katowice: 5– Aleksandra Nieciąg, 2 – Klaudia Słowińska, 1 – Klaudia Maciążka, Kamila Tkaczyk , Gabriela Grzybowska, Marlena Hajduk.

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice rozpoczął noworoczne treningi. Jakub Antczak wraca do Lecha Poznań

3 stycznia 2025 piłkarze GKS-u Katowice wrócili do zajęć po świąteczno-noworocznej przerwie. W drużynie beniaminka PKO Ekstraklasy wiosną nie zobaczymy już Jakuba Antczaka.

GKS Katowice w piątek poinformował, że pomocnik Jakub Antczak nie będzie już reprezentował klubu z Bukowej.

„Decyzją obu klubów wypożyczenie Jakuba Antczaka do GKS-u Katowice zostało skrócone i zawodnik wraca do Lecha Poznań” – przekazała GieKSa przypominając, że Antczak w barwach katowiczan rozegrał siedem meczów i strzelił dwa gole.

Katowiczanie przygotowania do rundy wiosennej sezonu 2024/2025 rozpoczęli od wspólnego treningu na boisku Rapid. W sobotę 4 stycznia czeka ich seria testów motorycznych. W dniach 6-8 stycznia udadzą się na zgrupowanie do Buska-Zdroju. Zaraz po powrocie do Katowic piłkarze GieKSy będą kontynuowali treningi na własnych obiektach, a w sobotę 11 stycznia wezmą udział w drugiej edycji turnieju Spodek Super Cup. W dniach 12-25 stycznia zespół będzie przebywał na zgrupowaniu w tureckiej Larze, gdzie rozegra cztery mecze sparingowe.

SIATKÓWKA

siatka.org – Mistrz Polski mimo dużych braków kadrowych nie dał się GKS-owi

W składzie Jastrzębskiego Węgla na mecz z GKS-em Katowice zabrakło trzech zawodników. W ich miejsce trafili do niego młodzi siatkarze Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla. Mimo to GKS nie zdołał urwać mistrzom Polski choćby seta. Od pierwszej wymiany własne zasady narzucał Jastrzębski Węgiel, co nie do końca się udało, bo po asie serwisowym Bartłomiej Krulicki było 3:1 dla gości. Chwilę później blokiem popisał się Norbert Huber i już był remis po 3. W kolejnych akcjach na prowadzeniu dalej znajdował się zespół z Katowic – 5:7, 8:10. Kiwka Tomasza Fornala dała gospodarzom kolejny remis – 10:10, lecz po asie Jewhenija Kisiluka GKS Katowice znów przejął inicjatywę (13:11). Asem odpowiedział również Kaczmarek, a gra zaczęła się od nowa – 14:14. Decydujący okazał się błąd Gomułki, który dał jastrzębianom prowadzenie 18:17. Doświadczenie w końcówce okazały się najcenniejsze – 20:17, 21:21, 25:23.

Drugi set od początku ułożył się lepiej dla mistrzów Polski. Świetnie prezentował się Anton Brehme, który do punktów w ataku dołożył asa – 3:2. Chwilę później było już 6:3 dla gospodarzy. Mimo wszystko gościom udało się odrobić straty (6:6). Rytm załapał również Aymen Bouguerra – 10:10, swoje robił także Alexander Berger. Znakomicie zagrał także Krulicki, po którego asie było 15:13. W kolejnych minutach grano punkt za punkt. Przy stanie 20:19 dla GieKSy trener Mendez poprosił o czas. Wojnę nerwów ponownie lepiej zniósł zespół gospodarzy – 28:26, a kluczowa okazała się dyspozycja Timothee Carle oraz Łukasza Kaczmarka.

Katowiczanie z przytupem rozpoczęli także trzeciego seta, a blokiem na otwarcie popisał się Łukasz Usowicz. Po maratonie zepsutych zagrywek w polu serwisowym zameldował się Huber i nagle z wyniku 3:3 zrobiło się 6:3 dla jastrzębian. Przewaga gospodarzy ani na moment nie topniała – 10:6. Przy stanie 12:7 o czas poprosił Emil Siewiorek, lecz na zagrywce dalej błyszczał Juan Ignacio Finoli. Po asie Fornala było już 16:8 dla Jastrzębskiego Węgla, a jeden Damian Domagała, to stanowczo za mało. Kolejne prośby trenera GKS-u niewiele dały. Najbardziej jednostronny set padł łupem mistrzów Polski 25:16, a całość kiwką domknął Carle.

Jastrzębski Węgiel – GKS Katowice 3:0 (25:23, 28:26, 25:16)

Chęci były, konsekwentnego działania znów zabrakło

GKS Katowice jest w coraz trudniejszym położeniu. W sobotę postanowił podjąć walkę o punkty z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. I choć w pierwszym secie zaskoczyli wicemistrzów Polski, to później niei potrafili odpowiedzieć na argumenty rywali. W trzecim secie zawiercianie zdominowali rywali w ofensywie – utrzymali 77% skuteczności, podczas gdy katowiczanie tylko 40%. W decydującej partii tylko dopełnili formalności.

Początek meczu należał do GKS-u, który po zbiciach Bartosza Gomułki i prostych błędach rywali odskoczył na 8:4. Do walki zawiercian poderwał Kyle Ensing, a po kontrze Mateusza Bieńka zbliżyli się na 10:11. Odpowiedział im jednak Kisiliuk, a błędy Warty powodowały, że wciąż inicjatywa była po stronie gospodarzy. Dołożyli oni blok i prowadzili 20:15. Za sprawą Ensinga przyjezdni zbliżyli się 20:22, ale między innymi as serwisowy Aymena Bouguerry spowodował, że premierowa odsłona padła łupem katowiczan (25:21).

W drugim secie przebudzili się wicemistrzowie Polski, którzy po zdrapce Miłosza Zniszczoła i bloku zbudowali sobie zaliczkę (6:3). Po akcji Kisiliuka GKS odrobił część strat (8:9), ale przy zagrywce Bartosza Kwolka ponownie powiększył się dystans dzielący oba zespoły (14:9). Kisiliuk próbował jeszcze poderwać katowiczan do walki, ale popełniali oni sporo błędów, dzięki czemu Warta zbliżała się do wyrównania stanu meczu. W końcówce zatrzymała jeszcze rywali blokiem, a popsuta zagrywka Gomułki zakończyła partię (25:20).

W trzeciej odsłonie po zbiciu Bartłomieja Krulickiego GKS objął prowadzenie 4:2. Warta jednak szybko doprowadziła do remisu, a po akcji Aarona Russella zaczęła przejmować inicjatywę na boisku (11:8). Damian Domagała na spółkę z Kisiliukiem odrobili część strat, ale udane zagrania Ensinga i Russella powodowały, że goście wrócili do swojej przewagi (19:16). W końcówce bardzo dobrze grali blokiem. To właśnie ten element dał im pewną wygraną w tej części spotkania (25:21).

Początek czwartej odsłony stał pod znakiem walki cios za cios, ale przy serwisie Russella przyjezdni wypracowali sobie przewagę. Po zbiciu Kwolka prowadzili już 10:5. Swoje w ataku robił też Ensing, a pojedyncze udane zagrania gospodarzy nie poderwały ich do walki (13:8). Kwolek dołożył asa, a Warta nadal świetnie spisywała się w bloku. Nie do zatrzymania był Ensing, a GKS był coraz bardziej bezradny (20:13). W końcówce przypomniał o sobie Zniszczoł, a czapa na Gomułce zakończyła całe spotkanie (25:14).

GKS Katowice – Aluron CMC Warta Zawiercie 1:3 (25:21, 20:25, 21:25, 14:25).

HOKEJ

hokej.net – Mają patent na grę w finale! GKS Tychy powalczy o jedenasty Puchar Polski

Hokeiści GKS-u Tychy pokonali 5:3 GKS Katowice. Tym samym, podopieczni Pekki Tirkkonena staną przed możliwością zdobycia trzeciego z rzędu oraz 11 w historii klubu Pucharu Polski. Strzeleckie dublety na swoim koncie zapisali Rasmus Heljanko oraz Alan Łyszczarczyk, na listę strzelców wpisał się także Mathias Lehtonen.

Półfinałowa batalia śląskich drużyn dla większości kibiców zwiastowała solidną dawkę hokejowych emocji opakowaną w walkę o każdy centymetr lodu. Z kolei środowisku ekspertów i dziennikarzy derbowy pojedynek przyniósł twardy orzech do zgryzienia w postaci rozwikłania zagadki: którą z ekip należy postawić w roli faworyta. Czy GieKSa potwierdzi swoją rosnąca dyspozycję i coraz większe aspirację do walki o tytuły? Czy tyszanie odetną się grubą kreską od ostatnich porażek, grzebiąc pogłoski o kryzysie? Wszystkie prognozy przestały mieć znaczenie punktualnie o 17:30, gdy Michał Baca rzuceniem krążka zainaugurował zmagania w Hali Lodowej MOSiR w Krynicy-Zdroju.

Pierwszy sygnał do ataku nadał w 3. minucie Bartłomiej Jeziorski. 26-latek znajdując nieco przestrzeni na prawym skrzydle, próbował przy krótkim słupku zaskoczyć Johna Murraya. Doświadczony golkiper doskonale jednak odczytał zamiary rywala, pewnie łapiąc krążek. W kolejnych minutach stroną pozostającą dłużej w posiadaniu krążka byli tyszanie. Ciężar kreowania gry na swoje barki wziął Filip Komorski, który dobrze czuł się podczas wznowień jak i w ataku pozycyjnym. Choć podopieczni Pekki Tirkkonena ze sporą łatwością dochodzili do dobrych pozycji strzeleckich, to nie potrafili znaleźć sposobu aby zaskoczyć dobrze dysponowanego Jona Murraya. W 19. minucie aktywność Filipa Komorskiego przełożyła się na pierwsze osłabienie rywala, gdy faulem na kapitanie tyszan musiał ratować się Santeri Koponen.

Choć wicemistrzom Polski udało się wyjść obronną ręką z gry w liczebnym osłabieniu, to chwilę po wyrównaniu formacji tyszanie otworzyli wynik spotkania. Rasmus Heljanko dostrzegł na lewym skrzydle pozostawionego bez opieki Alana Łyszczarczyka, a ten uprzedzając przesuwającego się za akcją Johna Murraya skierował krążek do siatki. W 25. minucie zaogniła się sytuacja w okolicach katowickiej bramki, gdy Rasmus Heljanko do samego końca próbował wyłuskać krążek od Johna Murraya. Dążących do wyjaśnienia bezpośrednimi środkami zawodników w porę rozdzielili jednak arbitrzy. W 26. minucie podopieczni Jacka Płachty musieli mierzyć się kolejny raz z wyzwaniem gry w osłabieniu, gdy do boksu kar został oddelegowany Christian Mroczkowski. I choć tym razem GieKSa zdołała się wybronić, to obrońcy tytułu przyspieszając rozegrania, dali jasny komunikat rywalom, że dobrze czują się w rozegraniu formacji specjalnych. Po osiągnięciu korzystnego rezultatu tyszanie skupili się nieco na odpowiedzialnej grze w defensywie, jednak kiedy zachodziła taka potrzeba potrafili błyskawicznie przeorganizować się z obrony do ataku, wyprowadzając błyskawiczne kontry. W kolejnych minutach katowiczanom udało przenieść się ciężar gry w tercję rywala, jednak kreowanym akcjom brakowało nieco pazura, aby mocniej zagrozić Tomášowi Fučíkowi. Przełamanie nastąpiło w 39. minucie. Jakub Hofman wykorzystując moment zawahania tyszan w środkowej tercji ruszył na bramkę Fučíka i po chwili mocnym strzałem z nadgarstka pokonał golkipera rywali. Już 40 sekund po zdobyciu wyrównującej bramki sytuacja podopiecznych Jacka Płachty mocno się skomplikowała. Arbitrzy dokonując analizy przewinienia Christiana Mroczkowskiego zakwalifikowali faul zawodnika GieKSy jako niebezpieczny atak w okolice głowy, w związku z czym nałożyli karę 5 minut oraz 20 minut za niesportowe zachowanie. Na 7 sekund przed końcem drugiej tercji grających w przewadze tyszan ponownie na prowadzenie wyprowadził Mathias Lehtonen.

Wraz z początkiem trzeciej odsłony tyszanie mieli w zanadrzu ponad trzy i pół minuty przewagi, jednak nie przyczyniły się one do zdobycia kolejnych bramek. W 46. minucie katowiczanie dali pokaz szybkiej gry kombinacyjnej. Akcję napędził Pontus Englund. Krążek po strzale Grzegorza Pasiuta odbił się od Olliego-Petteri Viinikainena wprost na kij Bartosza Fraszki, któremu nie pozostało nic innego jak skierować gumę do bramki. Ledwie kilka sekund później Bartłomiej Jeziorski mógł ponownie wyprowadzić swój zespół na prowadzenie, w pojedynku „sam na sam” lepszy okazał się John Murray. W ostatniej fazie spotkanie nabrało sporych rumieńców i prowadzone było w tempie i atmosferze godnym derbowego starcia. Więcej zimnej krwi pod bramką rywala wykazali tyszanie. W 52. minucie Rasmus Heljanko sfinalizował akcję swojego zespołu. Próbujący raz jeszcze odrobić straty katowiczanie nie wystrzegali się jednak błędów. Stratę krążka na niebieskiej linii Travisa Vervedy skarcił surowo w 55. minucie Alan Łyszczarczyk ze stoickim spokojem pokonując Johna Murraya. Ambitnie walczący wicemistrzowie Polski nie zamierzali jednak składać broni i za sprawą drugiego tego wieczoru trafienia Bartosza Fraszki w 55. minucie wrócili do walki o korzystny rezultat. Uciekający czas wymusił na trenerze Płachcie podjęcie ryzykownej decyzji o wycofaniu bramkarza. Chwilę po tym jak reprezentacyjny golkiper opuścił taflę, hokeiści GieKSy stracili jednak krążek, który z własnej tercji wystrzelił Rasmus Heljanko. Wybita guma wpadła do bramki i to właśnie akcja z 59. minuty przypieczętowała zwycięstwo tyszan, ustalając końcowy wynik na 5:3.

Oficjalnie. GieKSa wzmacnia atak. To Kanadyjczyk, którego już awizowaliśmy

Brandon Magee, zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami, ponownie będzie występował w ekipie GKS-u Katowice. 30-letni Kanadyjczyk podpisał kontrakt, który będzie obowiązywał do końca sezonu 2025/2026.

Przypomnijmy, że Magee (175 cm, 86 kg) może występować na każdej pozycji w ataku i potrafi zarówno zdobywać bramki, jak i dobrze dograć do swoich partnerów z formacji. W jego CV można znaleźć występy w KHL i na jego bezpośrednim zapleczu, a także w ECHL, EIHL oraz czeskiej ekstralidze.

Do naszej ekstraligi trafił przed sezonem 2022/2023 i miał zastąpić Patryka Wronkę w ataku z Bartoszem Fraszką i Grzegorzem Pasiutem. Kanadyjczyk szybko zdobył serca katowickich kibiców dzięki swojej ambicji, nieustępliwości i inteligencji, a także dobrej produktywności i regularności. W sezonie zasadniczym był najlepszym strzelcem GieKSy obok Fraszki. W 39 meczach zdobył 19 goli i zaliczył 26 asyst. W fazie play-off w 18 występach dołożył 3 bramki i 10 razy asystował. Z kolei w Hokejowej Lidze Mistrzów zagrał 6 razy i zanotował gola oraz asystę. Dołożył swoją cegiełkę do zdobycia przez katowiczan drugiego z rzędu tytułu mistrza Polski.

Po udanym sezonie Magee zdecydował się przenieść do duńskiej Metal Ligaen i podpisał kontrakt z Rødovre Mighty Bulls. Ta ekipa zmagała się z problemami finansowymi, więc Kanadyjczyk został oddany do zespołu Esbjerg Energy i tam również świetnie sobie poradził.

Tegoroczne rozgrywki ponownie rozpoczął w zespole z przedmieść Kopenhagi. Ba, był jego najlepiej punktującym zawodnikiem, a w 27 rozegranych meczach strzelił 9 goli i zanotował 22 asysty. 20 grudnia rozstał się z klubem z powodów personalnych.

– Brandon to zawodnik, którego atuty dobrze znamy i cenimy. Jego pierwszy pobyt w GieKSie był bardzo udany i wszyscy liczymy na to, iż również tym razem będzie podobnie. Jestem przekonany, że szybko wkomponuje się do naszej drużyny. Cieszymy się też, że zostanie z nami dłużej niż do końca sezonu – podkreślił Roch Bogłowski, dyrektor hokejowej sekcji GKS-u.

GieKSa poza zasięgiem Cracovii. Punktowy debiut Brandona Magee

Z bardzo dobrej strony po powrocie do ligowych zmagań zaprezentowali się hokeiści GKS-u Katowice. Podopieczni Jacka Płachty pokonali przed własną publicznością 4:2 Comarch Cracovię. Spotkanie prowadzone było w przyjemnym dla oka tempie, a zawodnicy nie szczędzili sobie bezpośrednich pojedynków. Dzięki odniesionemu zwycięstwu katowiczanie obronili pozycję wicelidera.

Wicemistrzowie Polski zgodnie z niechlubną tradycją, do której zdążyli już przyzwyczaić swoich kibiców zanotowali porażkę w półfinale Pucharu Polski. Obie ekipy wracając do ligowej rywalizacji myślą o ustabilizowaniu formy i wypracowaniu jak najwyższej lokaty przed startem fazy play-off. Drużynie Jacka Płachty pomóc w tym zadaniu ma powracający do Katowic Brandon Magee. Kanadyjczyk miał okazję już występować w barwach katowickiego klubu w sezonie 2022/2023, notując 22 bramki oraz 36 asyst w 57 rozegranych ligowych spotkaniach.

Pucharowa porażka najwyraźniej podrażniła ambicję gospodarzy. Hokeiści GKS-u od pierwszego wznowienia narzucili rywalowi wysoką intensywność, czego efektem było otwarcie wyniku już w 55 sekundzie. Jean Dupuy ze sporą łatwością przedarł się lewym skrzydłem do tercji Cracovii. 30-latek nagrał krążek na bramkę do najeżdżającego Bena Sokaya, który z najbliższej odległości zdołał ulokować gumę między krótkim słupkiem a interweniującym Alexem D’Orio. Kolejne minuty okazały się w dalszym ciągu okresem wzmożonej pracy dla kanadyjskiego golkipera. Gospodarze utrzymywali się w posiadaniu krążka, prokurując kolejne sytuacje bramkowe. W 3. minucie bliski podwyższenia prowadzenia był Bartosz Fraszko, świetnie parkanem krążek zbił jednak D’Orio. Podopieczni Jacka Płachty w odbiorze prezentowali agresywny i twardy forecheck, któremu przyjezdni nie potrafili się przeciwstawić, skutkiem czego były spore trudności w wyprowadzeniu krążka przez „Pasy” z własnej tercji. Po przejęciu gumy GieKSa z kolei błyskawicznie podkręcała tempo gry. Cracovia próbowała odpowiadać pojedynczymi zrywami swoich ofensywnych liderów. W 12. minucie koronkowe rozegranie przyniosło katowiczanom drugie trafienie. Mateusz Michalski do spółki ze Stephenem Andersonem wyprowadzili dwójkową akcję, po której Kanadyjczyk podwyższył prowadzenie swojego zespołu.

Można domniemywać, że w przerwie pomiędzy tercjami trener Ziętara nie wyraził aprobaty dla postawy swojego zespołu w pierwszych dwudziestu minutach. Jego podopieczni na drugą odsłonę spotkania wyszli wyraźnie mocniej zdeterminowani, dzięki czemu już chwilę po wznowieniu gry Tim Wahlgren wypracował świetną pozycje strzelecką Damianowi Kapicy. Napastnik „Pasów” wykończył jednak akcję swojego zespołu strzałem wprost w Johna Murraya. W kolejnych minutach obie strony dochodził do dobrych okazji, po których mogły paść bramki- na posterunku pozostawali jednak dobrze dysponowani golkiperzy. W 32. minucie byliśmy świadkami festiwalu interwencji bramkarskich, najpierw John Murray zatrzymał Damiana Kapicę, a po kilku sekundach Alex D’Orio nie pozwolił Christianowi Mroczkowskiemu na skuteczne wykończenie kontry. Również okresy gier w liczebnej przewadze nie przyczyniły się do zmiany rezultatu w drugiej tercji.

Trzecia odsłona obfitowała w wydarzenia wymagające odnotowania w protokole meczowym. W 44. minucie na przebój z krążkiem ruszył Alexander Younan. 27-latek zakończył rajd podaniem do swojego rodaka- Oliviera Olssona, który strzałem poza zasięgiem Johna Murraya zdobył kontaktową bramkę. Radość ze zdobytej bramki w obozie przyjezdnych nie trwała długo. Niespełna minuty potrzebował Albin Runesson, aby silnym strzałem z nadgarstka ponownie wyprowadzić GieKSę na dwubramkowe prowadzenie. W 47. minucie rosnąca atmosfera spotkania wdała się we znaki Englundowi i Kamienieu, którzy za krótką, bezpośrednią konsultację zostali oddelegowani na ławkę kar. Gdy w 56. minucie na listę strzelców wpisał się Patryk Wronka, wydawało się, że czwarte trafienie zakończy emocje w dzisiejszym spotkaniu. Nic bardziej mylnego. W 59. minucie obie strony podjęły decyzję o wymianie argumentów, którego skutkiem były wykluczenia nałożone po stronie GieKSy na Varttinena i Dupuy, a po stronie Cracovii na Macieja Kruczka i Johana Lundgrena. Wynik spotkania na 4:2 w 59. minucie ustalił Tim Wahlgren.

Szacunek! Podhale pokazało klasę i charakter

Niesamowity charakter i ofiarność zaprezentowali skazani na kolejne pożarcie hokeiści KH Podhale Nowy Targ. W niedzielnym spotkaniu 35. kolejki TAURON Hokej Ligi nowotarżanie sprawili ogromną sensację urywając punkty wiceliderowi tabeli GKS-owi Katowice. Ostatecznie to w rzutach karnych GieKSa wygrała 2:1 a hokeiści potrzebowali na to aż 11 serii.

Sensacja, niespodzianka – te słowa rzucają się na usta po niedzielnym podziale punktów w Nowym Targu. Hokeiści z Nowego Targu pokazali charakter i ofiarność w swojej grze a katowiczanie bili głową w mur nie mając pomysłu na dobrą grę w defensywie gospodarzy i stabilną postawę w bramce Alexa Horawskiego.

W pierwszej tercji to gospodarze objęli prowadzenie, którego długo nie oddawali. Filip Wielkiewicz w 8. minucie wygrał wznowienie a huknął od razu Marat Saroka nie dając szans Johnowi Murrayowi. Podwyższyć w tej odsłonie mógł Krzysztof Jarczyk, ale nie zdołał wykorzystać sytuacji sam na sam. Z drugiej strony katowiczanie próbowali strzałami zaskoczyć Horawskiego, lecz bez skutku.

W drugiej odsłonie tempo podkręcili hokeiści z Katowic, lecz znowu nie mieli pomysłu na Horawskiego. Powracający do nowotarskiej bramki Kanadyjczyk pewnie łapał strzały Andersona, Fraszki czy Dupuya. Gospodarze jednak nie skupiali się na defensywie a od czasu do czasu stwarzali groźne kontry. Tak sytuacji nie wykorzystał Filip Wielkiewicz oraz Szymon Żółtek.

W trzeciej tercji dalej głową w mur bili wiceliderzy tabeli. Niemiłosiernie kręcili w tercji gospodarzy, lecz dopiero gola zdobyli w 51. minucie gdy podanie Wronki w bramce z bliska umieścił Grzegorz Pasiut. Katowiczanie grali wtedy w przewadze gdyż na ławce kar siedział Łukasz Kamiński, który wystrzelił gumę poza taflę.

Do końca regulaminowego czasu gry ofiarnie bronili się nowotarżanie i potrzebna była dogrywka. Tam długo przy krążku kręcili kółeczka katowiczanie, lecz bez efektu bramkowego i do rozstrzygnięcia potrzebne były rzuty karne. w nich dopiero w 11 serii lepsi okazali się GieKSiarze. Gole zdobywali dwukrotnie Marat Saroka oraz Stephen Anderson, a decydujący strzał oddał Ben Sokay.

Nieoficjalnie: Rywal GieKSy wycofał się z finału Pucharu Kontynentalnego. Powodem problemy z Rosjanami

To sensacyjna informacja na półtora tygodnia przed turniejem finałowym Pucharu Kontynentalnego, w którym udział weźmie GKS Katowice. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że z imprezy wycofał się jeden z rywali wicemistrzów Polski.

Turniej finałowy Pucharu Kontynentalnego odbędzie się w walijskim Cardiff w dniach 16-19 stycznia. Awans do niego wywalczyły oprócz GKS-u Katowice także drużyny: Cardiff Devils, Brûleurs de Loups Grenoble z Francji i Arłan Kokczetaw z Kazachstanu.

Okazuje się jednak, że ten ostatni zespół prawdopodobnie w imprezie nie wystąpi. Tak twierdzi najpopularniejszy kazachski kanał hokejowy w serwisie YouTube „Gołowoj Ob Led”, powołujący się na swoją „insiderską informację”.

Według dziennikarzy kanału, działacze Arłana nie są w stanie wyrobić swoim zagranicznym hokeistom na czas wiz do Wielkiej Brytanii. Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie przyznała Brytyjczykom prawo organizacji turnieju 6 grudnia ubiegłego roku i czasu na to było zbyt mało.

– Klub z Kazachstanu po prostu nie miał czasu, żeby wyrobić wizy dla zagranicznych zawodników, a co za tym idzie, zakupić bilety lotnicze. Według menedżera klubu prowadzącego proces załatwiania wiz, dla obywateli innych krajów czas ich wyrabiania trwa6 tygodni i więcej. W dodatku dla obywateli nie z Kazachstanu istnieje duże prawdopodobieństwo odmowy wystawienia wizy. Arłannie ma w tej chwili możliwości zamienienia tych zawodników na innych graczy! – pisze kazachski kanał na swoim profilu w serwisie Instagram.

W praktyce „obywatele innych krajów” to Rosjanie, których dostęp do wiz w Wielkiej Brytanii po rosyjskiej agresji na Ukrainę jest mocno utrudniony. W składzie Arłana znajduje się 10 hokeistów rosyjskich i jeden Białorusin.

Arłan Kokczetaw jeszcze w żaden sposób oficjalnie nie potwierdził, że wycofał się z Pucharu Kontynentalnego. Jednak według kanału „Gołowoj Ob Led”, klub poinformował już o tym organizatorów turnieju finałowego na piśmie i poprosił o zastąpienie go inną drużyną.

Nie jest na razie jasne, kto mógłby go zastąpić. Mistrzowie Kazachstanu wywalczyli awans do decydującej rundy rozgrywek wygrywając w listopadzie turniej trzeciej rundy w słowackiej Żylinie. 3. miejsce w tamtej imprezie, czyli pierwsze, które nie dało awansu, zajęła miejscowa ekipa Vlci Żylina, w której występuje Kamil Wałęga.

SZACHY

Jan-Krzysztof Duda z brązowym medalem mistrzostw świata w szachach błyskawicznych!

Brązowy medal Jana-Krzysztofa Dudy w szachach błyskawicznych! Mistrzostwa Świata w Szachach Szybkich i Błyskawicznych odbyły się w dniach 26-31 grudnia 2024 na Wall Street w Nowym Jorku. Jan-Krzysztof Duda dotarł do pófinału, gdzie przegrał z liderem światowego rankingu, Norwegiem Magnusem Carlsenem. To ogromny sukces polskich szachów!

Po wspaniałej walce w rundzie eliminacyjnej Jan-Krzysztof Duda awansował do elitarnej 8-osobowej rundy pucharowej. Tam w ćwierćfinale pokonał 2,5:0,5 Fabiano Caruanę, ale w półfinale zagrał z Magnusem Carlsenem, który wygrał 3:0.

Jan-Krzysztof Duda zostaje brązowym medalistą Mistrzostw Świata w Nowym Jorku. W meczu półfinałowym Janek uległ najlepszemu na świecie Magnusowi Carlsenowi. Jest to jeden z największych sukcesów w historii polskich szachów i piękne zakończenie niezwykle udanego dla nas 2024 roku. Za ten sukces Janek zainkasuje 45,000 dolarów – napisał w mediach społecznościowych prezes Polskiego Związku Szachowego, Radosław Jedynak.

Mecz o brązowy medal nie był rozegrany, to oznacza, że brązowy medal otrzymał również Wesley So, który przegrał w półfinale z Janem Niepomniaszczijem.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Super GieKSa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa wygrała turniej halowy Spodek Super Cup 2025. Fotorelacja ze Spodka w obiektywie Gosi.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa triumfuje w Spodku!!!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sobota to było święto piłkarskie w Katowicach. Po ubiegłorocznym sukcesie Spodek Super Cup, tym razem organizatorzy postanowili wejść na jeszcze wyższy poziom. Zamiast sześciu drużyn, w turnieju wystąpiło osiem ekip – drużyny z ekstraklasy Polski, Czech, Słowacji, teamy z polskich niższych lig oraz ekipa SuperBer team z gwiazdami z dawnych lat, ze zwycięzcą Ligi Mistrzów Jerzym Dudkiem czy triumfatorem Premiership Marcinem Wasilewskim na czele.

Zapraszamy do śledzenia naszego Facebooka, gdzie systematycznie dodajemy zdjęcia i ciekawostki ze Sporka – https://www.facebook.com/GieKSainfo

– Warto działać. Dziękuję kibicom, klubom, które wystawiły mocne składy – powiedział na wstępie organizator turnieju Grzegorz Górski.

Wkrótce konferansjerzy przedstawili sędziów turnieju: Szymona Marciniaka, Sebastiana Jarzębaka, Piotra Lasyka i Leszka Lewandowskiego. Szymon Marciniak… dotarł. Po sędziowaniu wczorajszego meczu o 18:00 w Arabii Saudyjskiej. Al Ahli wygrało z Al Shabab 3:2, a nasz eksportowy arbiter sędziował takim gwiazdom jak Roberto Firmino, Ivan Toney czy Frank Kessie. Teraz przyszedł czas na nasze lokalne gwiazdy. W mecce polskiej siatkówki.

Ale był też i Michał Listkiewicz, który podobnie jak Marciniak – sędziował, na linii, finał Mistrzostw Świata – w 1990 roku we Włoszech.

Wkrótce spiker zaprezentował składy wszystkich drużyn występujących w tym turnieju. Naprawdę roiło się od znanych nazwisk.

O 14:00 przystąpiliśmy do gry! Na boisko wyszli piłkarze GKS Katowice i Wisłoki Dębica.

GKS Katowice – Wisłoka Dębica 7:2
Bramki: Bergier 3, Błąd 2, Mak, Marzec – Zawiślak, Bator

Pierwszą bramkę turnieju zdobył strzałem w krótki róg Adrian Błąd i sytuacja ta pokazała, że niewielkie boisko będzie dawało dużą dynamikę i zaskakujące momenty. Drugiego gola w sytuacji sam na sam pewnie strzelił Sebastian Bergier. Wisłoka próbowała się odgryźć, ale czujny w bramce był Patryk Szczuka. Głośny doping kibiców robił wrażenie. Dominowała GieKSa, przybyszy z Dębicy wspierali mocni ich zgodowicze, czyli zabrzańska Torcida. Kontaktowego gola po błędzie Łukasza Trepki zdobył Krzysztof Zawiślak. Po chwili było jednak 3:1, gdy pewnym strzałem popisał się Mateusz Mak. Czwartą bramkę zdobył w zamieszaniu podbramkowym i kilku próbach strzału m.in. Bartosza Jaroszka – Mateusz Marzec. Krótko po tej bramce kibice gremialnie wspomnieli Jana Furtoka. Drugiego gola dla Wisłoki zdobył w sytuacji sam na sam Jakub Bator. Po chwili jednak bardzo dobre podanie Borjy Galana do pustej bramki skierował ponownie Błąd. Po chwili Sebastiany: Milewski i Bergier świetnie rozklepali obronę rywala i Bergi po raz drugi trafił do siatki. Piłkarze powtórzyli wyczyn po chwili, znów Milewski obsłużył Bergiera i napastnik ustrzelił hat tricka.

Górnik Zabrze – ROW Rybnik 4:4
Bramki: Tobolik, Ismaheel, Barczak, Podolski – Balcer 2, Spratek, Skrzyniarz

Mecz zaczął się od chóralnych śpiewów kibiców Górnika. Potem cały Spodek już śpiewał, żę ROW Rybnik nigdy nie zginie, a także „GieKSa, Górnik i ROW Rybnik”. Lukas Podolski strzelił na najwyższe piętro trybun Spodka, co było sporym osiągnięciem. Pierwszą bramkę zdobył pięknym technicznym strzałem w długi róg Aleksander Tobolik. Drugiego gola ładnym strzałem również w długi róg strzelił Tofeek Ismaheel. Kontaktową bramkę zdobył na wślizgu Kamil Spratek. Cztery minuty przed końcem z najbliższej odległości do wyrównania doprowadził Oskar Skrzyniarz. Górnicy nie poddawali się i po chwili znów wyszli na prowadzenie po bramce Barczaka, po chwili znów był remis, gdy do siatki trafił Szymon Balcer. W samej końcówce rajd niczym z ligowego meczu z GieKSą przeprowadził Lukas Podolski i z metra strzelił do siatki rybniczan. Pół minuty przed końcem fenomenalnym strzałem pod poprzeczkę popisał się Szymon Balcer i mecz zakończył się hokejowym remisem 4:4.

Banik Ostrava – JKS Jarosław 4:4
Bramki: Svrcek 2, Dvoracek, Micola – Zastawnyj, Dusiło, Zając, Pilch

Pierwszą bramkę w 7. minucie zdobył strzałem z dystansu Lukas Dvoracek. Dosłownie dwadzieścia sekund później Vova Zastawnyj doprowadził płaskim strzałem do wyrównania. Wkrótce znów mieliśmy „parę” bramek. Najpierw gola strzelił Rafał Dusiło, a po chwili wyrównał Filip Svrcek.  Na 3:2 dla JKS strzelił Mateusz Zając, ale znów po chwili na remis strzelił Svrcek. Dwie minuty przed końćem fatalny błąd rywali wykorzystał Tomas Micola, ale po chwili JKS znów doprowadził do remisu po strzale Oliwiera Pilcha. Piłkę meczową miał na nodze Mateusz Zając, ale po wyrzucie bramkarza w sytuacji sam na sam strzelił Mateusz Zając.

Spartak Trnava – Superbet Team 6:2
Bramki: Benović 2, Druga, Pristach, Kotalr, Lipovsky – Peszko, Mierzejewski

Strzelanie rozpoczęli Słowacy. Mocnym plasowanym strzałem Bartosza Białkowskiego pokonał Boris Druga. Po chwili było już 2:0, gdy uderzeniem w krótki róg po rękach golkipera trafił Samuel Benović. Sam Białkowski w pewnym momencie pokusił się o strzał, ale bramkarz rywali wybronił to uderzenie. Dawała o sobie znać kilkudziesięciosobowa grupa kibiców z Trnavy, którzy dopingowali głośno i… słychać było, że nie są z Polski. Trzeciego gola atomowym, choć technicznym uderzeniem zdobył Lukas Pristach. Superbet próbował si odgryzać, ale jakość była po stronie czynnych piłkarzy. Wkrótce znów strzelił Benović wykorzystując sytuację sam na sam. W końcu gola dla ekipy gwiazd strzałem spod bandy zdobył Sławomir Peszko. Po chwili odpowiedział Thomas Kotlar mocny strzałem pokonując byłego bramkarza Southampton. Poprawił Marek Lipovsky, technicznym strzałem zdobywając szóstą bramkę. W końcówce lotnym bramkarzem Superbetu był Piotr Świerczewski. I to się opłaciło – Świr rozprowadził akcję na połowie przeciwnika, podał do Łukasza Szukały, który podcinką dośrodkował idealnie na głowę Adriana Mierzejewskiego.

Wisłoka Dębica – Banik Ostrava 7:1
Bramki: Zawiślak 2, Kieraś, Łanucha, Siedlecki, Żmuda, Bator – Kowalczyk

Pierwszego gola zdobył ładnym technicznym strzałem Sebastian Kieraś. Dwie minuty później dosłownie spomiędzy bandy i rąk bramkarza wepchnął piłkę do siatki Krzysztof Zawiślak. Kontaktową bramkę zdobył mijając bramkarza i strzelając do pustej bramki Tadeas Kowalczyk. Wkrótce do siatki trafił efektownym strzałem Damian Łanucha. Niedługo potem podwyższył Jakub Siedlecki. Minutę później kapitalnego gola z woleja zdobył Krzysztof Żmuda – dotychczas była to najpiękniejsza bramka turnieju. W 16. minucie po dwójkowej akcji na listę strzelców wpisał się Jakub Bator. Dzieła zniszczenia dopełnił Zawiślak w końcówce strzelając gola na 7:1.

Spartak Trnava – ROW Rybnik 6:1
Bramki: Just 3, Druga, Kudlicka, Henyig – Wróbel

Pierwszą bramkę zdobył po zamieszaniu podbramkowym Boris Druga, strzelając do pustej bramki. W tym meczu działo się na boisku najmniej, ale fantastycznie wizualnie zaprezentowali się kibice z Rybnika dając efektowny pokaz wystrzelonych iskier a la wodospad. Po chwili waleczny Timotij Kudlicka z rogu boiska zszedł błyskawicznie do środka i pokonał bramkarza. Jakub Wróbel dobijając swój własny strzał zdobył bramkę kontaktową. Po chwili jednak Spartak podwoił swoje zdobycze. Najpierw Mario Henyig strzelił gola, a potem swoje show miał Thomas Just, który strzelił trzy bramki.

GKS Katowice – JKS Jarosław 3:1
Bramki: Bergier, Wasielewski, Kuusk – Dusiło

W drugiej minucie zaskakująco próbował uderzać bramkarz Przemysław Pęksa, ale trafił w bandę. Długo utrzymywał się wynik bezbramkowy. Ozdobą mogło być atomowe uderzenie Adriana Błąda, ale do teraz po jego strzale trzęsie się poprzeczka w katowickim Spodku. W 10. minucie spektakularną potrójną interwencję zaliczył Pęksa, ratując nasz zespół przed utratą bramki. Dwie minuty później po kapitalnym dryblingu w końcu bramkę zdobył Sebastian Bergier. Niecałe sześćdziesiąt sekund później było już 2:0, gdy mocnym uderzeniem w długi róg pokonał bramkarza rywali Marcin Wasielewski. Katowiczanie nie zwalniali tempa. Po kolejnej minucie znów trafili do siatki po okiwaniu przeciwnika Marten Kuusk. Kilka minut później gola dla jarosławian zdobył Rafał Dusiło. W końcówce jeszcze jedną kapitalną paradę zaliczył Pęksa i GKS wygrał 3:1 zapewniając sobie grę w wielkim finale turnieju.

Górnik Zabrze – Superbet Team 7:1
Bramki: Podolski 3, Lukoszek 2, Ambros, Josema – Wasilewski

Pierwszą bramkę już w 14. sekundzie zdobył obracając się i strzelając intuicyjnie Lukas Podolski – między nogami bramkarza. Po chwili w drugą poprzeczkę niż Błąd ultramocnym strzałem obił Ismaheel. W 6. minucie zabawę Białkowskiego wykorzystał Lukas Ambros, który strzelił do pustej bramki. Chwilę później podanie ze skrzydła wykorzystał Kamil Lukoszek, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. W 10. minucie mocnym strzałem pod poprzeczkę Marcin Wasilewski dał ekipie Superbet bramkę. Potem dwukrotnie Poldi próbował obsłużyć Ismaheela, lecz ten nie wykorzystywał sytuaci. W końcu Mistrz Świata postanowił sam wykończyć sytuację i agresywnie wchodząc na piłkę i Białkowskiego, ostatecznie minął bramkarza i strzelił do pustej bramki. Po chwili kapitalnym strzałem pod poprzeczkę popisał się Josema. Ponownie Lukoszek strzelił gola ładnym strzałem w krótki róg – i to jeszcze od słupka – dał szóstą bramkę podopiecznym Jana Urbana. W końcówce Superbet ponownie zastosował manewr z lotnym Świrem. W pierwszej chwili dało to efekt, bo w jednej sytuacji Ismaheel w sytuacji bramkowej podał do Piotra, tak jakby to był jego kolega z drużyny. Chwilę później Lukas Podolski był już bezlitosny i skompletował hat tricka. Górnik zagra w trzeciej kolejce o finał ze Spartakiem Trnava.

GKS Katowice – Banik Ostrava 4:0
Bramki: Bergier, Wasielewski, Kokosiński, Baranowicz

W drugiej minucie Wasielewski uderzył, a odbitą od bandy piłkę do pustej bramki skierował Bergier. W piątej minucie Mateusz Kowalczyk chciał dorównać Pęksie z poprzedniego meczu i zaliczył spektakularne dwukrotne wybicie piłki z linii bramkowej. W 14. minucie kapitalnym uderzeniem niemal z połowy boiska popisał się Marcin Wasielewski i katowiczanie mieli już dwubramkowe prowadzenie. Trzecią bramkę zdobył dobijając piłkę na linii Jakub Kokosiński. Pół minuty przed końcem dwójkową akcję rozegrali Mateusz Marzec i Bartosz Baranowicz, a ten ostatni trafił do siatki. Katowiczanie z kompletem zwycięstw zakończyli rozgrywki w grupie A. Katowiczanie dodatkowo są pierwszą drużyną, która zachowała w meczu czyste konto.

Górnik Zabrze – Spartak Trnava 3:3
Bramki: Ismaheel, Josema, Wojtuszek – Druga, Kotlar, Benović

Już w pierwszej minucie Boris Druga mocnym strzałem pod poprzeczkę pokonał bramkarza Górnika i tym samym ten zawodnik po raz trzeci otworzył wynik spotkania w meczach Spartaka. Radość Słowaków nie trwała długo, bo minutę później Ismaheel tym razem pewnie trafił do siatki. Mecz od początku był bardzo dynamiczny. Po chwili show dał Podolski, który najpierw kapitalnie uderzał z dystansu, ale bramkarz wybił poza boisko. Po chwili Lukas strzelił bramkę, problem w tym, że wznowił grę… tocząc piłkę rękami po ziemi, niczym rasowy kręglarz. Kilka minut później zabrzan na prowadzenie wyprowadził pięknym strzałem pod poprzeczkę Josema i w tym momencie to „goście” – jak nazwał piłkarzy Spartaka spiker – musieli strzelić gola, by znaleźć się w finale. To jednak Górnik za sprawą Norberta Wojtuszka podwyższył prowadzenie. Po chwili znów kontakt złapali Słowacy, gdy Thomas Kotlar strzelił bramkę mocnym uderzeniem z rzutu wolnego. Na 9 sekund przed końcem Spartak zapoczątkował nawałnicę, w której uczestniczył nawet strzelający bramkarz. Ostatecznie piłka trafiła do Benovica, który z ostrego kąta pokonał bramkarza KSG i w sposób spektakularny trnawianie wywalczyli awans do finału.

Wisłoka Dębica – JKS Jarosław 3:3
Bramki: Kieraś, Siedlecki, Zawiślak – Dusiło, Zając, Bała

W derbach Podkarpacia pierwszą bramkę dla Wisłoki zdobył Sebastian Kieraś, z najbliższej odległości pakując piłkę do bramki. Potem indywidualny rajd przeprowadził Jakub Siedlecki i dębicki Maradona nie dał szans bramkarzowi rywali. Po chwili farfocla zaliczył bramkarz Wisłoki przepuszczając piłkę po strzale Dusiły. Zaraz potem trzecią bramkę dla Wisłoki zdobył Zawiślak strzałem w długi róg. Kilka minut później Oziębło podawał do Zająca i jarosławianie złapali kontakt. W 17. minucie mieliśmy pierwszy rzut karny, ale Siedlecki trafił w poprzeczkę. Minutę przed końcem kuriozalną bramkę zdobył Kamil Bała, od którego po prostu odbiła się wybijana piłka, która wpadła między słupki. Remis to jednak było za mało, aby zapewnić sobie awans do „małego finału”. Do meczu o 3. miejsce awansowała Wisłoka.

ROW Rybnik – Superbet Team 2:4
Bramki: Pankowski, Miernik – Szukała 2, Frańczak, Majewski

Szybko rybniczanie w ciągu praktycznie minuty zdobyli dwie bramki. Najpierw Bartłomiej Pankowski asystował sam sobie od bandy, a potem Patryk Miernik dobijał strzał do pustej bramki. Kontaktowego gola pięknym, technicznym strzałem w okienko zdobył nasz były zawodnik Adrian Frańczak. W 12. minucie był remis – popularny Wasyl jako jeden z nielicznych – do tego momentu – z ekipy Superbet pokazywał, że jeszcze dziś mógłby grać na ligowych boiskach, tym razem obsłużył Łukasza Szukałę, który strzelił na 2:2. Szansę na trzeciego gola miał Rafał Pietrzak, który zrobił slalom między rywalami, chciał jeszcze kiwnąć bramkarza, ale ten ostatecznie wygarnął piłkę. ROW raz po raz atakował, ale w przeciwieństwie do dwóch pierwszych meczów świetnie bronił Białkowski. Dodatkowo Superbet wyszedł na prowadzenie po bombie Radosława Majewskiego. A po chwili ekipa rozklepała rybniczan kilkoma krótkimi podaniami – akcję sfinalizował Szukała.

Tabela grupy A:
1. GKS Katowice        3     9     14:3
2. Wisłoka Dębica     3     4     12:11
3. JKS Jarosław         3     2     8:10
4. Banik Ostrava       3      1     5:15

Tabela grupy B:
1. Spartak Trnawa     3    7    15:6
2. Górnik Zabrze       3    5    14:8
3. Superbet Team     3    3    7:15
4. ROW Rybnik         3    1     7:14

Po rozgrywkach grupowych przyszedł czas na mecz o trzecie miejsce. Zmierzyły się w nim drużyny, które zajęły drugie miejsca w swoich grupach, czyli Wisłoka Dębica i Górnik Zabrze.

Wisłoka Dębica – Górnik Zabrze 1:4
Bramki: Maik – Ambros, Bakis, Ismaheel, Szcześniak

Już w 20. sekundzie doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji, kiedy to tuż przed swoją bramką Lukas Podolski kiwając się z Kacperem Maikiem stracił piłkę i rywal wyprowadził Wisłokę na prowadzenie. Po pięciu minutach pewnym strzałem do wyrównania doprowadził Lukas Ambros. Chwilę później do odbitej od bandy piłki doszedł Sinan Bakis i KSG wyszło na prowadzenie. W końcu też Ismaheel wykorzystał podanie Podolskiego, strzelając trzeciego gola – choć na dwie raty. Następnie kapitalną trójkową akcję rozegrali Ismaheel, Poldi i Kryspin Szcześniak – ten ostatni technicznie od słupka trafił do bramki. Strasznie nabuzowany był w tym meczu Lukas Podolski, który jako jedyny w tym turnieju pod koniec… dostał żółtą kartkę. Górnik Zabrze wygrał 4:1 i zajął trzecie miejsce w Spodek Super Cup 2025.

Zaraz po tym spotkaniu mieliśmy rywalizację TurboKozaka pomiędzy Kamilem Lukoszkiem i Mateuszem Makiem oraz występ Fokusa i Rahima – co było zapowiedzią wielkich emocji w wielkim finale turnieju. A potem było już tylko wielkie granie!

Finał Spodek Super Cup 2025
GKS Katowice – Spartak Trnava 3:0
Bramki: Bergier 2, Swatowski

Już po 20. sekundach było bardzo groźnie, gdy straciliśmy piłkę przy rozgrywaniu, a Przemysław Pęksa był mocno na przedpolu – rywal uderzał po ziemi z daleka, ale golkiper na wślizgu obronił nogami poza polem karnym. Po chwili mieliśmy przykład profesjonalizmu Szymona Marciniaka, choć zrobiło się z tego małe show. Nikt nie wiedział, o co chodzi, a arbiter po prostu miał podobny kolor strojów co GKS. Obaj sędziowie wzięli więc zielone kamizelki od chłopców do podawania piłek i nałożyli je na siebie. W 6. minucie sam na sam wyszedł Kotlar, ale świetnie interweniował Pęksa. Po chwili piłkę zgarnął w środku boiska Bergier i lobował mocno wysuniętego bramkarza Spartaka, ale piękny strzał wylądował na słupku. Po chwili GieKSa jednak prowadziła, gdy po podaniu Mateusza Maka pod poprzeczkę trafił Miłosz Swatowski. Chwilę później powinno być 2:0, ale Mateusz Kowalczyk trafił w słupek. Tu już była gra na poważnie, a kibice prowadzili świetny doping. Do ofensywy włączył się nawet bramkarz gości, który i na naszej połowie rozgrywał piłkę z partnerami. Katowiczanie wykazywali się niebywałą walecznością, jak na turniej towarzyski. Widać było, że chcą go wygrać. Trzy minuty przed końcem doskonałą okazję miał Milewski, ale świetnie interweniował słowacki golkiper. W 19. minucie po kontrze i pójściu bramkarza do przodu, głową do pustej bramki piłkę skierował Bergier. Po chwili ten sam zawodnik zdobył trzecią bramkę – mocnym strzałem w środek bramki. Zagotowało się i na koniec mieliśmy jeszcze czerwone kartki – otrzymali je Tomotij Kudlicka i Marcin Wasielewski. Sędzia zakończył mecz i GieKSa zdobyła trofeum, powtarzając swój wyczyn z 1998 roku!

Po meczu odbyły się ceremonie, wręczenie nagród na sędziów, które wręczał m.in. Wojciech Cygan czy Maciej Biskupski – wiceprezydent Katowic. Następnie uhonorowane zostały najlepsze zespoły i zawodnicy.

Najlepszym bramkarzem został uznany Patrik Vasil ze Spartaka Trnava. Królem strzelców został Sebastian Bergier, który zdobył 7 bramek. MVP turnieju został wybrany Adrian Błąd. Najlepszym… partnerem turnieju została wybrana firma Superbet.

Wszystkie drużyny zdobyły pamiątkowe puchary. Końcowa klasyfikacja turnieju:

1. GKS Katowice
2. Spartak Trnava
3. Górnik Zabrze
4. Wisłoka Dębica
5. Superbet Team
6. JKS Jarosław
7. Row Rybnik
8. Banik Ostrava

Kontynuuj czytanie

Blaszok Kibice Piłka nożna

Nadchodzi Spodek Super Cup!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotę 11 stycznia w legendarnej hali Spodek odbędzie się drugi turniej halowy Spodek Super Cup. Nie zabraknie na nim redakcji GieKSa.pl, więc możecie spodziewać się wielu materiałów w trakcie i po imprezie.

W turnieju zagra 8 drużyn, które zostały podzielone na dwie grupy. W pierwszej zobaczymy GKS Katowice, Banik Ostrava, JKS Jarosław i Wisłokę Dębica. W drugiej zagrają Górnik Zabrze, ROW Rybnik, Spartak Trnava i SuperBet Team. W drużynie Superbet Team, której kapitanem jest Sławomir Peszko, zobaczymy między innymi Pawła Brożka, Piotra Świerczewskiego, Marcina Wasilewskiego, Radosława Majewskiego, Adriana Mierzejewskiego, Bartosza Białkowskiego i Łukasza Szukałę.

Na turnieju, w różnych rolach, pojawią się także Szymon Marciniak, Michał Listkiewicz, Jerzy Dudek, a także gwiazdy z zagranicy – Martin Skrtel i Marek Jankulovski. Jakby tego było mało, to około godziny 20:00 wystąpią… Rahim oraz Fokus z legendarnej Paktofoniki.

Wejście na teren Spodka będzie możliwe od godziny 12:30. Pierwszy mecz zaplanowano na 14:00, a przewidywana godzina zakończenia całej imprezy to 21:30. Dostępne będą punkty gastronomiczne oraz szatnia dla kibiców (w cenie 5 złotych od pozostawionej rzeczy). Nie zabraknie strefy fanzone oraz konkursów, w tym organizowanego przez ekipę Turbokozaka.

Na imprezie dostępne będą stanowiska z gadżetami klubowymi oraz kibicowskimi. W oficjalnym sklepie kibiców GieKSy Blaszoku zakupicie pamiątki turniejowe – koszulki (69 złotych) oraz szale (50). Gadżety są już dostępne w sprzedaży stacjonarnej (ul. Świętego Stanisława w Katowicach) i internetowej. Będą także na stoiskach Blaszoka podczas samego turnieju. W Spodku będziecie mogli także zakupić ostatnie karnety na rundę wiosenną sezonu 2024/25, podczas której będziemy żegnać Bukową!

Wejściówkę ma już ponad 9 tysięcy osób! W sprzedaży dostępne są ostatnie sztuki! Zapraszamy do oficjalnego sklepu kibiców GieKSy Blaszok (ul. Świętego Stanisława w Katowicach) lub do sprzedaży internetowej. Więcej informacji na stronie internetowej turnieju oraz w mediach społecznościowych: Facebook, Instagram i LinkedIn.

Przypominamy, że kibice GKS Katowice proszą wszystkich kibiców o przyjście na żółto! Jeśli z jakichś powodów nie będziecie mogli pojawić się Spodku, to transmisję z turnieju przeprowadzi Kanał Sportowy na YouTube.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga