Dołącz do nas

Piłka nożna Wywiady

Okiem rywala: pierwszy gol to klucz do sukcesu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Ani się spostrzegliśmy, jak minęła runda jesienna. Jeszcze niedawno z ekscytacją szykowaliśmy się na pierwszy mecz przy Bukowej z Radomiakiem, a już trzeba jechać w gości na rewanż. Czego się spodziewać po rywalu? Zapytaliśmy Szymona Janczyka z redakcji serwisu Weszło.com, który jak nikt inny zna klub z Radomia.

W poniedziałek meczem Motoru z Radomiakiem zakończyliśmy rundę jesienną Ekstraklasy. Kto twoim zdaniem zaskoczył na plus, kto najbardziej rozczarował i jak na tym tle ocenisz postawę zarówno Radomiaka, jak i GKS-u Katowice?
Na tym etapie GKS jest na pewno pozytywnym zaskoczeniem, chociaż raczej nie największym. Na takie wyróżnienie zasługuje Cracovia, patrząc na poprawę wyników sezon do sezonu – jeszcze niedawno była zespołem walczącym o utrzymanie, a w tym sezonie była nawet przez moment na szczycie tabeli. Jeśli natomiast chodzi o zaskoczenia in minus, to osobiście nie jestem przesadnie zdziwiony postawą Radomiaka, bo spodziewałem się, że w tym sezonie będzie walczył o utrzymanie. W tej chwili różnice są na tyle małe, że jedno zwycięstwo pozwoli im wskoczyć ze strefy spadkowej. Największą niespodzianką jest z kolei fakt, że Śląsk Wrocław upadł aż tak nisko. Innym negatywnym przykładem jest Pogoń, która dawała wprawdzie sygnały, że słabnie, ale trudno było się spodziewać, że ten zjazd będzie aż tak duży.

Zawodowo mocno interesujesz się pierwszą ligą. Rozstrzygnięcia ubiegłego sezonu były dla ciebie zaskoczeniem? Czy i kiedy zacząłeś traktować GKS jako realnego kandydata do awansu?
Z perspektywy obserwacji przed sezonem można mówić o zaskoczeniach, bo nikt się nie spodziewał, że np. Wisły Kraków nie będzie nawet w barażach. Natomiast w miarę upływu sezonu każda z drużyn, które ostatecznie awansowały, pokazała swoje atuty i miejsca w tabeli nie były przypadkowe. Jeśli chodzi o GKS, to docierały do mnie informacje, że drużyna świetnie przepracowała zimową przerwę, co potwierdzała z każdą kolejką – GKS się rozpędzał i skutecznie włączył do walki o awans. Zespół został zbudowany na wąskiej grupie zawodników, a jego trzon był obyty w pierwszoligowych realiach, z pojedynczymi przykładami zawodników, którzy grali wcześniej w Ekstraklasie. Nie stawiałem was od początku w gronie faworytów do awansu, ale wiosna pokazała, że zespół łapie serie zwycięstw, widać powtarzalność i styl, który przynosił efekty. Było wtedy jasne, że GieKSa skończy wysoko.

Jakie masz wspomnienia z Katowic? Często bywasz na Bukowej?
Jedyny raz na Bukowej byłem w tym sezonie, na inaugurację Ekstraklasy w meczu z Radomiakiem. Napisałem nawet reportaż z tego meczu. Fajnie było doświadczyć, że Ekstraklasa wraca na ten stadion, zasłużony dla polskiej piłki, dobrze wspominany przez starsze pokolenia kibiców. Ciekawe miejsce i dobra „gięta”. Wyjątkowa jest ta symbolika, że klubowi udało się wrócić do Ekstraklasy tuż przed przeprowadzką na nowy obiekt, co pozwoliło spiąć historię klubu pewną klamrą. Będzie brakowało tej magii i jest pewna nostalgia, trochę jak podróż w czasie, choć z drugiej strony warunki dla piłkarzy były tu już trudne do zaakceptowania, bo w zasadzie wszędzie infrastruktura poszła do przodu i standardy są już inne.

To już czwarty sezon Radomiaka w Ekstraklasie. Pierwsze dwa były obiecujące, natomiast ostatnio klub balansuje na granicy utrzymania. Jaka jest obecnie realna sportowa siła Radomiaka?
Jak jeszcze kilka innych drużyn w polskiej lidze, Radomiak ma predyspozycje, aby grać o miejsca 8-10, ale równie dobrze może skończyć na 14-16 miejscu. Na dziś zaliczyłbym Radomiaka do grupy drużyn z dolnej połowy tabeli. Wpływ na wyniki w tym sezonie miał na pewno fakt, że latem zawalono kwestię przygotowania motorycznego, co przełożyło się na szereg kontuzji, które ciągną się za zespołem aż do teraz. Nie będę zbyt kontrowersyjny, jeśli powiem, że gdyby nie te kontuzje, to Radomiakowi byłoby dziś bliżej do miejsc 10-11, choć nie jest to jedyna przyczyna słabszej postawy drużyny. Składa się na to wiele czynników, takich jak transfery czy kwestie organizacyjne, bo nawet jeśli klub w wielu aspektach się rozwija, to wiele rzeczy jest tymczasowych i wymaga poprawy.

A co jeśli chodzi o ambicje? W 2022 roku o Radomiaku było głośno za sprawą zwolnienia Dariusza Banasika, który zajmował wprawdzie 7. miejsce w tabeli, ale zarządowi marzyły się europejskie puchary. Czy w Radomiu zrewidowano te oczekiwania?
Na półmetku sezonu Radomiak zajmował wtedy 3. miejsce, więc zrewidowano cel na tamten sezon i nastawiono się na walkę o puchary. Tymczasem słaba seria we wiosennych meczach spowodowała osunięcie się w tabeli na 7. miejsce, co było przyczyną zwolnienia trenera Banasika. Obecnie środek stawki to dla Radomiaka realny cel, który wprost deklarowano przed sezonem. Oddają to też realia budżetowe, bo w poprzednim sezonie Radomiak miał 12. lub 13. budżet w lidze, a w tym sezonie jest podobnie. Dlatego widać dziś rozczarowanie wynikami, bo Radomiak jest w strefie spadkowej.

W swoim biogramie w serwisie Weszło napisałeś, że byłeś naocznym świadkiem największych sportowych sukcesów w Radomiu – obydwu. Czy jest u was klimat na coś więcej niż 7. miejsce w Ekstraklasie?
Pisząc to miałem na myśli awans do Ekstraklasy i dobre wyniki w pierwszej rundzie. Czy jest potencjał na dużo więcej? Myślę, że nie. Trzeba realnie patrzeć na rzeczywistość. Radomiak ma sporą, oddaną grupę kibiców i choć może nie są oni tak aktywni jak np. społeczności śląskich klubów, to licznie wspierają klub, predestynując Radomiaka do roli co najmniej solidnego ekstraklasowego średniaka, z trwałymi fundamentami i możliwością wyskoków na wyższe miejsca, przy sprzyjającym splocie okoliczności. Obecnie Radomiak jest w fazie dynamicznego wzrostu, a postronni obserwatorzy nie zdają sobie sprawy, jak wiele dobrego wydarzyło się tu w ostatnich latach. Droga z drugiej ligi do Ekstraklasy, budowa stadionu, uruchomienie nowego ośrodka treningowego. To są solidne fundamenty, ale potrzeba cierpliwości, aby ustabilizować klub na określonym poziomie.

W Radomiu nie mają chyba cierpliwości do trenerów.
Dariusz Banasik był jedynym trenerem, który tak długo pracował w Radomiu. Pokutuje tu pewnego rodzaju choroba działaczy w polskiej piłce, że wiecznie brakuje cierpliwości, chcąc osiągać wyniki na już, a w połączeniu z niezbyt trafnym doborem trenerów kończy się na tym, że brakuje stabilizacji i zachodzi ciągła potrzeba zmiany. W ten sposób wpada się w pewien zaklęty krąg, z którego trudno się wydostać, bo rośnie presja związana np. z ryzykiem spadku, a z drugiej strony nie daje się trenerom czasu i narzędzi, aby zbudować silny zespół. Obecnie z tą cierpliwością jest lepiej, mimo że przez całą jesień trwa burza medialna wokół szkoleniowca, a Piotr Stokowiec był już chyba trzy razy namaszczany na trenera Radomiaka. Owszem, wyniki są słabe, ale trener przepracował zaledwie jedną pełną rundę, a już wielu chce go zwalniać. Do Radomia nie przyjdzie trener dużo lepszy od Bruno Baltazara, biorąc pod uwagę ograniczenia, jakie ma klub. Ponadto przerabiali tu już chyba wszystkie możliwe opcje: od trenera z uznanym nazwiskiem jak Constantin Gâlcă, trenera – byłego wybitnego piłkarza jak Mariusz Lewandowski, młodego asystenta z ambicjami jak Maciej Kędziorek… Nie zostało już za wiele alternatyw. Na dziś wiadomo, że Bruno Baltazar zostaje do końca roku, a zimą zaplanowane są rozmowy, które raczej wskazują na to, że Baltazar pozostanie trenerem Radomiaka. Nic nie jest jednak przesądzone, bo porażki w dwóch ostatnich meczach z GKS-em i ze Śląskiem mogą poważnie zachwiać jego pozycją.

Można więc powiedzieć, że krzesło trenera Baltazara nie jest może gorące, ale też niespecjalnie stabilne?
To działa w dwie strony, bo trener też ma swoje ambicje, a już dziś mówi się, że zimą odejdzie co najmniej dwóch najlepszych zawodników. Których? Jeszcze nie wiadomo, ale będą to raczej Rocha i Peglov. Trzeba sprzedawać, żeby przeżyć. W tej sytuacji trener też może mieć wątpliwości co do powodzenia tego projektu, więc dobrym pomysłem jest spokojna rozmowa nad przyszłością klubu.

Trudno szukać wychowanków w kadrze Radomiaka. Jaka jest filozofia budowania drużyny? Znaleźć zagraniczną perełkę, którą można drogo sprzedać?
Zdecydowanie tak, bo mimo że do Radomiaka przylgnęła łatka klubu mocno wspieranego przez samorząd, to jest on klubem w 100 proc. prywatnym, należącym do dwóch właścicieli. Owszem, otrzymuje środki z Miasta, aczkolwiek w skali Ekstraklasy nie są to duże kwoty. Klub utrzymują lokalni biznesmeni, trzeba więc szukać pieniędzy z różnych źródeł. Powstała wizja polskiego Szachtara, czyli wyławianie tanich i niedocenianych Portugalczyków czy Brazylijczyków, których można sprzedać dalej. Jak dotąd wychodzi to całkiem nieźle. Mimo że Radomiak nie jest najsilniejszą marką w lidze, to pod względem transferów gotówkowych jest bardzo aktywny. Jest to polityka obarczona dużym ryzykiem, ale dzięki temu Radomiak ma pieniądze na przetrwanie w Ekstraklasie.

To przepis na coś więcej niż ligową przeciętność, skoro najmocniejsze ogniwa są wciąż wycinane z tego łańcucha?
Myślę, że nie. Tym bardziej, że Radomiak nie ma rozbudowanego systemu skautingu, który gwarantuje jakościowe transfery. Wszystko opiera się na osobistych kontaktach, na „nosie” do talentów. Nie ma tu analizy wielu twardych danych, ale bardziej zawierzenie opinii menadżerów i skautów. Nie jest to oczywisty pomysł na sukces, ale póki co działa. Nikt jednak nie da gwarancji, że coś się nie zepsuje.

Na inaugurację sezonu Radomiak przyjechał do Katowic i zgarnął komplet punktów. Czy twoim zdaniem GKS wyszedł na mecz zbyt bojaźliwie i przestraszył się Ekstraklasy a Radomiak wykorzystał przewagę doświadczenia?
To był jeden z lepszych meczów Radomiaka pod kątem intensywności gry, w którym jeszcze nie dawały o sobie znać problemy z przygotowaniem fizycznym. Zespół funkcjonował bardzo dobrze, intensywnie biegał i był w stanie dorównać GKS-owi pod względem motorycznym. Tego brakowało w kolejnych meczach i przez to Radomiak tracił punkty. Do tego doszły kontuzje i taki mecz jak z GieKSą ciężko było powtórzyć. Nie zrzucałbym więc wyniku na karb braku doświadczenia, bo to zbyt prosta wymówka. Sam trener Górak wzbraniał się przed mówieniem o frycowym. Myślę, że Radomiak ma bardziej jakościową kadrę niż GKS i jesienią to wykorzystał.

W jesiennym meczu dał się nam we znaki Leonardo Rocha, który zdobył dwa gole i – co pokazała dalsza część sezonu – praktycznie sam niesie na swoich barkach ofensywę Radomiaka. Na kogo jeszcze należy szczególnie uważać w piątek? Ponadto, czy mocno odczujecie brak Bruno Jordao, który pauzuje za kartki?
Kibice Radomiaka powiedzieliby że nie, bo jest to zawodnik bardzo chimeryczny. Miał swój dobry moment w sezonie, ale był on bardzo krótki. Moim zdaniem Radomiak nie odczuje straty tego zawodnika, bo nie jest to na dziś kluczowa postać w drużynie. Kluczowi, oprócz Rochy, są na pewno Peglov i Grzesik, którzy wyróżnili się już w pierwszym meczu w Katowicach. Obaj są wybiegani, bardzo dobrze przygotowani, grający na dużej intensywności, a przy tym dobrzy technicznie.

Największą gwiazdą Radomiaka jest chyba mimo wszystko Leandro.
Jest to piłkarz z największa liczbą meczów i bramek w historii klubu, po prostu najlepszy. Pełni rolę kapitana i choć obecnie jest tylko zmiennikiem, to za każdym razem, gdy pojawia się na boisku, przejmuje opaskę od Rafaela Rossiego. Z uwagi na specyfikę tej szatni postać, która zarówno świetnie orientuje się w lokalnym środowisku, jak i łatwo dociera do zagranicznych kolegów, jest na wagę złota. Wątpię, czy zdąży się wykurować na najbliższy mecz, bo ostatnio podkręcił staw skokowy. Być może wejdzie na ostatnie minuty.

W przyszłym roku Katowice otworzą nowy stadion dla GKS. W Radomiu również niedawno otwarto nowy obiekt, jednak prace na nim wciąż trwają. Dlaczego trwa to tak długo, na jakim etapie są prace i kiedy będzie można powiedzieć, że stadion jest ukończony?
Budowa stadionu w Radomiu to chyba najdłuższa i najbardziej kuriozalna saga stadionowa w Polsce. Dochodziło tam do przeróżnych absurdów, włącznie z rozbieraniem trybun i stawianiem ich od nowa. Dlaczego trwa to tak długo? Składa się na to trochę polityki i biurokracji, ponadto jako wykonawców zaangażowano firmy niegodne zaufania. Z tego powodu podzielono budowę na etapy, prace się przeciągnęły i znacząco wzrosły koszty. Na szczęście budowa jest już na ukończeniu – w przyszłym roku stadion ma być oddany do użytku w całości, wraz z sektorem gości. Warto zaznaczyć, że Radomiak zainwestował sporo swoich pieniędzy w budowę stadionu i z własnej kieszeni go utrzymuje, więc większość środków, jakie otrzymuje z miasta, w ten sposób zwraca. W innych miastach to przeważnie samorządy są odpowiedzialne za utrzymanie obiektów.

Nowy stadion w Radomiu nie nadaje się jeszcze na przyjmowanie kibiców gości. Czy można liczyć, że przynajmniej gospodarze stawią się w komplecie?
Nie spodziewam się kompletu. Gdy ostatnio sprawdzałem, było dostępnych ponad 4 tysiące biletów. Mecz jest w piątek, rywal nie jest ze ścisłego topu ani nie wzbudza animozji, dlatego moim zdaniem nie uda się już sprzedać tylu biletów. Nie da się ukryć, że frekwencja jest problemem w tym sezonie. W poprzednim, na fali entuzjazmu wynikającej z oddania nowego obiektu, praktycznie zawsze był komplet i wyglądało to dobrze. Z jednej strony zapełnienie ponad 8 tysięcy miejsc nie powinno być dużym wyzwaniem, z drugiej jednak brakuje zarówno wyników, jak i odpowiedniego marketingu.

Niedawno Internet obiegła „afera herbowa” Radomiaka, gdy klub stracił kontrolę m.in. nad social mediami. O co chodziło i jak ostatecznie zakończyła się ta sprawa?
Sprawa jest jednocześnie prosta i zawiła. Aby to zrozumieć, trzeba się cofnąć o blisko 10 lat, kiedy klub był w rękach poprzedniego właściciela, który ratował go przed upadkiem. W momencie sprzedaży klubu został on jednym z czterech współwłaścicieli, zachowując prawa do herbu i nazwy jako osoba prywatna. Kiedy przyszedł czas na odnowienie patentu na nazwę i herb, powstał rozgardiasz. Klub czynił starania, by przepisać te prawa na spółkę, co wywołało małą awanturę, bo współwłaściciel sam chciał przedłużyć patent na dotychczasowych zasadach. Z tego powodu zablokował dostęp do wszystkich kanałów, które korzystały z herbu i nazwy. Można to oceniać w aspekcie moralnym, który jest po stronie klubu, natomiast kwestie prawne były po jego stronie. Niezależnie od zakulisowych ustaleń, mocno zaszkodził klubowi. Na szczęście udało się załagodzić ten spór i wszystko powoli wraca do normy, a prawa do herbu i nazwy mają wreszcie trafić pod zarządzanie klubu.

Radomiak nie umie odrabiać strat. Ilekroć traci gola jako pierwszy, to zawsze przegrywa. Atak od pierwszej minuty to recepta dla GKS na zwycięstwo?
Radomiak ma problemy z intensywnie grającymi przeciwnikami i nie potrafi się dostosować do takiego stylu. Potrafią to pojedynczy piłkarze, ale nie cały zespół. W drużynie kuleje rozegranie piłki od obrony i można ich zaskoczyć w wysokim pressingu. Strzelenie Radomiakowi gola jako pierwszy to duży krok do sukcesu rywala. Brakuje im energii i pomysłu na odrabianie strat, ponadto otwarcie gry i pójście na wymianę ciosów w pogoni za wyrównaniem zwykle źle się kończy, bo obrońcy, zwłaszcza środkowi, nie należą do najszybszych.

Jaki wynik typujesz?
Z racji, że jest to mecz domowy, to dostrzegam pewne atuty po stronie Radomiaka. Wygrana 2:1 nie jest w piątek nierealnym wynikiem.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga