Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Opinie mediów na temat meczu GieKSa-Stal 3:2: Wielkie emocje na Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mass mediów na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – Stal Rzeszów 3:2 (2:2).

 

sportdziennik.com – Wielkie emocje na Bukowej. GKS – Stal 3:2!

Szarża i gol środkowego obrońcy Grzegorza Janiszewskiego przesądziły o wygranej katowiczan w starciu z bardzo dobrze dysponowanymi gośćmi z Rzeszowa. GieKSie nie szło. To Stal była tego dnia lepiej dysponowana. W końcówce do jednego z ataków katowiczan podłączył się stoper Grzegorz Janiszewski. Najpierw rozprowadził piłkę, a kilka sekund później sam w polu karnym wpakował ją do siatki. Euforia. Rezerwowi, trenerzy, cała drużyna cieszyła się wspólnie. Gdy po latach będziemy wspominać drugoligowy czas GKS-u, bardzo możliwe, że przed oczami będziemy mieć właśnie taką pocztówkę. Te wyszarpywane w ostatnich minutach zwycięstwa. Te sprinty trenera Rafała Góraka do swych podopiecznych – że o mało dżokejka z głowy nie spadnie. Tego trudu. Bo spaść zawsze łatwo, a awansować zawsze trudno.

I trudno jest też przybliżającej się coraz bardziej do tego celu GieKSie, choć w drugiej lidze to przecież wielka i wiele znacząca marka. Tym większy żal, że część występów tej drużyny, której czasem pewnie można odmówić optymalnej dyspozycji, ale nigdy nie charakteru, ominie kibiców. Gdyby tego wieczoru byli, „Blaszok” w końcówce pewnie by odleciał.

Skłamalibyśmy pisząc, że GKS wygrał bezapelacyjnie i zasłużenie; że podobał nam się bardziej i lepiej grał w piłkę. Nie – lepiej w piłkę grała pukająca do barażowej szóstki Stal. Była jakby świeższa, a przede wszystkim odważna – jak chyba żaden inny zespół, który w tym sezonie zawitał na Bukową. Przyjechała do jaskini lwa – nie ma w tym przesady, skoro katowiczanie to najlepiej punktujący u siebie drugoligowiec – jak po swoje. W składzie miała dwóch byłych zawodników GieKSy.

Jak to zwykle przy okazji takich powrotów bywa, obaj mocno dali się we znaki swemu byłemu pracodawcy. To strzał Grzegorza Goncerza w poprzeczkę z bliska dobił Wojciech Reiman i po raz pierwszy Stal doprowadziła do wyrównania (1:1). To centrę Damiana Michalika na gola zamienił Wiktor Kłos i po raz drugi Stal doprowadziła do wyrównania (2:2). Michalik prezentował się świetnie, rześko, był bardzo aktywny i robił na skrzydle sporo szumu, a miał przecież naprzeciw siebie czołowego lewego obrońcę poziomu rozgrywkowego nr 3, czyli Grzegorza Rogalę. Również za sprawą Michalika w pierwszej połowie oglądaliśmy bardzo emocjonujące widowisko. Choć GKS dwukrotnie obejmował prowadzenie, w zasadzie schodząc na przerwę mógł być zadowolony, że jest 2:2.

 

sportslaski.pl – Ucieczka skutecznej GieKSy. Ważne punkty w grze o awans!

Cenne zwycięstwo GKS-u Katowice w starciu z silną Stalą Rzeszów. Podopieczni trenera Rafała Góraka dwukrotnie dawali się dogonić rywalowi, ale po ciosie zadanym w końcówce spotkania dołożyli kolejną cegiełkę do konsekwentnie wznoszonej przez siebie przy Bukowej twierdzy. Trener Rafał Górak w porównaniu z poprzednim meczem dokonał w składzie dwóch zmian. Do „jedenastki” wrócił Grzegorz Rogala, po raz pierwszy swoje miejsce znalazł w niej również Piotr Kurbiel. Były napastnik Błękitnych Stargard odwdzięczył się szkoleniowcowi już po 4 minutach gry. Dostał piłkę od Adriana Błąda i nie marnując sytuacji sam na sam z Wiktorem Kaczorowskim otworzył wynik spotkania.

[…] Sygnał ostrzegawczy wysłał Grzegorz Goncerz, który po rzucie rożnym wyskoczył wyżej od Michała Gałeckiego, ale jego „główka” okazała się nieznacznie niecelna. Powracający na Bukową „Gonzo” mógł trafić również 60 sekund później. Tym razem kopnął piłkę dośrodkowaną z lewej strony boiska, ale obił tylko poprzeczkę. Po chwili biegł jednak gratulować Wojciechowi Reimanowi, który przytomnie poprawiał jego próbę.

GieKSa odzyskała prowadzenie po zaledwie 5 minutach. Z lewej strony dośrodkował Grzegorz Rogala, w polu karnym znalazł się Kacper Michalski, który głową skierował piłkę do siatki. Katowiczanie chcieli pójść za ciosem – najpierw Adrian Błąd, później Michalski z dystansu próbowali wstrzelić się w bramkę przyjezdnych. Rzeszowianie, którzy również chcieli tego dnia sięgnąć po pełną pulę z biegiem czasu zaczynali jednak przeważać na boisku. Po kolejnej centrze z rzutu rożnego tuż nad bramką głową uderzał Damian Kostkowski. Miejscowi wyraźnie mieli jednak problemy z piłkami wstrzeliwanymi w ich „szesnastkę”. Wreszcie w 36. minucie z dobrej „wrzutki” Michalika skorzystał Wiktor Kłos, który wbiegł przed Kacpra Michalskiego i doprowadził do wyrównania. Stal, choć dwukrotnie przed przerwą musiała gonić wynik, z gry w trakcie pierwszych 45 minut mogła być względnie zadowolona. To rzeszowianie lepiej operowali piłką i zdawali się delikatnie przeważać przy Bukowej.

Niewiele brakowało, by kilka minut po zmianie stron to katowiczanie po raz trzeci wyszli na prowadzenie. W polu karnym przyjezdnych przy próbie strzału wyraźnie popychany przez Kostkowskiego był Kurbiel. Gwizdek arbitra milczał, co na tyle wyprowadziło z równowagi trenera Góraka, że ten po chwili obejrzał żółtą kartkę. Zanim do tego doszło z dystansu strzelał jeszcze Szymon Kiebzak, ale trafił w dobrze ustawionego bramkarza rzeszowian. Po kilkunastu minutach Stal znowu zaczęła wyprzedzać katowiczan i coraz sprawniej radziła sobie z piłką na ich połowie. Sposobu na Bartosza Mrozka szukał m.in. Goncerz, który po jednym z podań od innego eks-piłkarza GKS-u – Damiana Michalika – próbował oszukać obronę miejscowych. Uderzył jednak na tyle słabo, że 20-letni bramkarz spokojnie zdążył z interwencją. Na kwadrans przed końcem rzeszowianie przechwycili piłkę w środku boiska. Rezerwowy Artur Pląskowski zagrał do Reimana, który uderzył mocno, ale trafił w poprzeczkę. W odpowiedzi z rzutu wolnego na połowie gości dośrodkowywał Błąd. Piłkę dostał Grzegorz Janiszewski, wyłożył ją Kiebzakowi, ale ten z niezłej pozycji strzelił nad bramką.

Trener Krzysztof Łętocha chciał grać o komplet punktów, kolejnymi zmianami coraz mocniej stawiając na ofensywę.

[…] Tymczasem na 4 minuty przed końcem gola podarował im Wiktor Kaczorowski. Bramkarz Stali wypuścił z rąk piłkę dośrodkowaną przez Kacpra Michalskiego, z czego momentalnie skorzystał obchodzący swoje 24 urodziny Janiszewski. Stoper z zimną krwią wykorzystał prezent od przeciwnika, strzelając swojego pierwszego gola w barwach GieKSy.

Trafienie Janiszewskiego okazało się golem za trzy punkty. Rzeszowianie rzucili się co prawda do odrabiania strat, ale poza jedną okazją uderzającego głową Łukasza Góry nie udało im się stworzyć bramkowej okazji w polu karnym Mrozka. Kropkę nad „i” powinien za to postawić Adrian Błąd. W doliczonym czasie gry wyprowadził kontrę, w końcowej fazie akcji podając do Wrońskiego. Ten zdołał się utrzymać przy futbolówce i pozwolił się sfaulować Kostkowskiemu. Kapitan GKS-u ustawił sobie piłkę na jedenastym metrze, ale kopnął tuż obok słupka, czym odrobinę popsuł sobie radość z cennej wygranej.

 

nowiny24.pl – Szalony mecz w Katowicach. Ostatecznie GKS ograł Stal Rzeszów 3:2

Starcie GKS-u Katowice ze Stalą Rzeszów zapowiadało się niezwykle emocjonująco – wszak mierzyły się ze sobą dwa zespoły o ambicjach minimum pierwszoligowych. I takie też było – mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 3:2.

[…] Stal nie podłamała się i po stracie bramki groźnie atakowała. Najpierw minimalnie głową chybił Goncerz, ale po chwili rzeszowianie doprowadzili do wyrównania; Piotr Głowacki zagrał w pole karne, tam znalazł się Damian Michalik, który huknął na bramkę. Golkiper GKS-y odbił piłkę na poprzeczkę, ale ze skuteczną dobitką doskoczył Wojciech Reiman.

GKS Katowice bardzo groźnie atakował swoim lewym skrzydłem; po kontrze na 1:0, również gol na 2:1 padł po akcji z tego sektora boiska. Rogala dośrodkował w pole karne, a tam Michalski popisał się skuteczną główką.

Stal ciągle dążyła do wyrównania i znów ta sztuka się udała. Po dośrodkowaniu z prawego skrzydła akcję zamknął utalentowany Wiktor Kłos, który wygrał walkę o piłkę z Michalskim i głową skierował futbolówkę do bramki GKS-u.

W drugiej połowie to podopieczni Marcina Wołowca przejęli inicjatywę.

[…] Jednak ostateczny cios należał do ekipy Rafała Góraka. GKS posłał atak prawą stroną; piłka została dośrodkowana w pole karne Stali, a Wiktor Kaczorowski niepewnie „wypluł” ją przed siebie. Do piłki dopadł Grzegorz Janiszewski, który z zimną krwią wykorzystał ten prezent.

 

stalrzeszów.pl – Powinny być punkty, pozostał niedosyt

Pomimo dobrego meczu, Stal Rzeszów nie zdołała zdobyć punktów w meczu z GKS-em Katowice. O wszystkim zadecydowały ostatnie minuty spotkania. Mecz rozpoczął się z przytupem. W pierwszych dwudziestu minutach padły aż trzy bramki, z czego, niestety, dwie dla GKS-u Katowice.

[…] O ile pierwsza część premierowej połowy była wyrównana, z lekkim naciskiem na GKS Katowice, o tyle po drugiej straconej bramce biało-niebiescy zdecydowanie przejęli inicjatywę. Dobre okazje mieli Goncerz po dośrodkowaniu po ziemi z prawej strony oraz Kostkowski po rzucie rożnym, ale brakowało tego “czegoś” do pozytywnego ich sfinalizowania.

[…] Na drugą część gry GKS Katowice wyszedł wyraźnie zmotywowany. Przejął inicjatywę od pierwszych jej minut i dwukrotnie zrobiło się gorąco. Zwłaszcza w 52. minucie, kiedy miejscowi domagali się rzutu karnego po zagraniu Kostkowskiego. Do jego podyktowania jednak nie doszło, a żółtą kartką za protesty ukarany został trener Rafał Górak.

[…] Ponownie obserwowaliśmy później zjawisko znane z pierwszej części gry – po serii ataków gospodarzy w pierwszych minutach, inicjatywę przejęła Stal Rzeszów. Akcje sunęły zwłaszcza prawą stroną, gdzie Michalik albo próbował dośrodkowań, albo akcji indywidualnych. Gorąco zrobiło się zwłaszcza w 75. minucie – kontrę naszej drużyny wyprowadzał Pląskowski, który chwilę wcześniej pojawił się na murawie, podał do Reimana, a ten z prostego podbicia trafił w poprzeczkę. Chwilę później dobra okazja dla GKS-u, ale strzał z linii pola karnego minimalnie minął bramkę.

[…] Ostatnią akcją spotkania był rzut karny dla katowiczan, ale zmarnował go Błąd.

Nie wpłynęło to jednak nijak na ogólny obraz meczu. Stal Rzeszów grała dobrze, przez większość meczu przeważała i atakowała zaciekle GKS Katowice. Na nasze nieszczęście, gra Żurawi w obronie w początkowych fragmentach meczu pozostawiała wiele do życzenia i ostatecznie, w końcowych minutach, sprawiła, że nie udało nam się wywieźć punktów ze Śląska. GKS Katowice wykorzystał te sytuacje, które powinien, i sięgnął po trzy oczka. Pozostał ogromny niedosyt.

 

Wypowiedzi po meczu z GKS-em Katowice

Po meczu z GKS-em Katowice głos zabrali m. in trener Marcin Wołowiec oraz Grzegorz Goncerz.

[…] Marcin Wołowiec:

Byliśmy zespołem, który dzisiaj nie zasłużył na porażkę. Oczywiście, taka jest piłka, czasem jest trochę niesprawiedliwa. Oczywiście, przegrać z GKS-em na jego boisku to nie jest wstyd. Niejeden zespół tutaj już przegrał i niejeden jeszcze przegra. GKS Katowice to klasowa drużyna jak na tę ligę i pewnie zmierza z powrotem do I ligi. Niemniej jednak postawiliśmy im bardzo duże wymagania i czujemy bardzo duży niedosyt, bo ten remis był w zasięgu ręki, choć i on tak naprawdę nikogo nie zadowalał. Przez cały mecz trwała ostra wymiana ciosów i myślę, że ten mecz mógł się podobać.

[…] Grzegorz Goncerz:

Na wstępie muszę powiedzieć, że serce dzisiaj mocno zabiło, choć jest to trochę inne uczucie niż ostatnio z Podbeskidziem, wtedy zadra w sercu jeszcze była, ale czas leczy rany. Przyjechałem dziś ze Stalą Rzeszów ponownie na Bukową i znowu poczułem tę atmosferę. Niestety graliśmy bez kibiców na trybunach, ale i tak bardzo miło znowu Was wszystkich zobaczyć. Pierwsza połowa to dwie nasze i dwie Wasze bramki, ale niestety w końcówce GieKSa zdobyła trzecie trafienie – 3:2 i do Rzeszowa wracamy bez punktów.

 

dziennikzachodni.pl – Szczęśliwe zwycięstwo GieKSy

Drugi mecz po restarcie rozgrywek u siebie i drugie zwycięstwo GieKSy. Piłkarze GKS Katowice w meczu 25. kolejki II ligi pokonali na Bukowej Stal Rzeszów, choć sukces nie przyszedł im łatwo. Na boisku długo utrzymywał się remis 2:2 i dopiero w samej końcówce gol jubilata Grzegorza Janiszewskiego zapewnił katowiczanom zwycięstwo.

Spotkanie rozpoczęło się kapitalnie dla GKS, bo już w 4 min. debiutujący w pierwszym składzie gospodarzy Piotr Kurbiel płaskim strzałem pokonał bramkarza rywali wykorzystując podanie Adriana Błąda. Odpowiedź gości była jednak błyskawiczna. Po strzale Goncerza Bartosz Mrozek zdołał sparować piłkę na poprzeczkę, lecz wobec dobitki Wojciecha Reimana był już bezradny.

[…] Po przerwie dalej trwała wymiana ciosów, z której zwycięsko wyszedł GKS. Reiman będąc w sytuacji sam na sam strzelił w poprzeczkę i niewykorzystanie tej sytuacji zemściło się na gościach. W 86 minucie Janiszewski skorzystał z błędu bramkarza gości i z bliska wepchnął piłkę do siatki po centrze Michalskiego. Katowiczanie mogli wygrać wyżej, bo w doliczonym czasie gry mieli rzut karny podyktowany za faul na Łukaszu Wrońskim, ale Błąd nie trafił z 11 m w bramkę.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Panie! Do ligi jest siedem dni!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sezon – proszę państwa – za pasem. W zasadzie można powiedzieć, że „polskie granie” już się rozpoczęło – czwartkowym meczem Legii z Aktobe. Za chwilę Superpuchar, a za tydzień wraca ekstraklasa. Szybko zleciało. Dla nas zacznie się podobno „najtrudniejszy sezon dla beniaminka”, czyli drugi sezon. Choć beniaminkiem już nie jesteśmy, tylko pełnoprawnym ligowcem. No – może prawie pełnoprawnym, zobaczymy, jak te rozgrywki się potoczą i czy GieKSa zaliczy sezon zbliżony do poprzedniego, a jak wiemy, ten poprzedni przyniósł nam sporo radości i dumy.

Co nas czeka – tego nie wie nikt. Nie ukrywajmy, że poprzednie rozgrywki i postawa w nich GKS były zaskoczeniem. Katowiczanie zaprezentowali się bardzo dobrze, pokazali swój styl, waleczność, ofensywną piłkę. Na palcach jednej ręki można by policzyć mecze, w których nasz zespół był zdecydowanie słabszy od rywala. Dwa spotkania z Legią, Lech w Poznaniu, Górnik w Zabrzu, Pogoń w Szczecinie. A poza tym? Może by się znalazła jakaś Jaga na wyjeździe, ale tak naprawdę nawet w przegranych meczach katowiczanie nie odbiegali bardzo od rywali. Czasem nawet byli lepsi. A przecież oprócz tego było też sporo zwycięstw.

Mogliśmy się zastanawiać, jak GKS będzie się spisywał, mając zapewnione utrzymanie. I spisywał się nadal bardzo dobrze. Po zadyszce z Legią i Koroną przyszło siedem punktów w ostatnich trzech meczach.

Sezon jest niewiadomą choćby z powodu zmian kadrowych, które zawsze między sezonami mają miejsce. Straciliśmy bardzo ważną postać, czyli Oskara Repkę, który po fenomenalnej końcówce sezonu bardzo mocno podwyższył swoje noty, trafił do kadry i odszedł do Rakowa Częstochowa. Szkoda bardzo tego zawodnika, ale taka jest kolej rzeczy. Oskar grał w GKS przez kilka lat i nikt się nim nie interesował, ale promocja na boiskach ekstraklasy jest tak wielka, że ta scena plus jego kapitalne występy zaowocowały transferem do wicemistrza Polski. Wcześniej odszedł też Sebastian Bergier, za którym w Katowicach nikt nie płacze, choć sam Seba trochę płacze, że nie był w Katowicach traktowany jak należy (nie przez kibiców). Napastnik dał nam więcej goli, niż sobie wyobrażaliśmy i godnie zastąpił Adama Zrelaka. Natomiast nie jest to piłkarz, którego nie da się zastąpić.

Z ważnych piłkarzy to jedyne odejścia, więc mimo wszystko ta kadra nie została mocno przetrzebiona. Przede wszystkim udało się wykupić Mateusza Kowalczyka, co było celem numer jeden. Wokół tego zawodnika zapewne będzie się kręcić gra naszego zespołu. Utrzymanie tego piłkarza to wielki sukces i naprawdę optymistyczna sprawa, bo teraz proszę sobie wyobrazić utratę i Repki, i Kowalczyka. To byłby już mały sportowy dramat. Został Kowal – więc jest nieźle.

A piłkarze, którzy przyszli? Różne są opinię o naszym mercato. I wszystko wyjdzie w praniu. Pozyskani zawodnicy nie są z czołówki ligi, ale nie oszukujmy się – tacy piłkarze w pierwszej lidze do nas nie przychodzili. Praktycznie w komplecie są to zawodnicy, którzy odgrywali może nie wszyscy pierwszoplanowe, ale jednak ważne role w swoich zespołach – i co najważniejsze – w ekstraklasie! Zaczęliśmy od dwójki z Pogoni Szczecin. Kacper Łukasiak regularnie wchodził w meczach Portowców, Marcel Wędrychowski zresztą również, a i kilka spotkań zagrał od pierwszej minuty. Aleksander Paluszek wiosną w wielu meczach Śląska był podstawowym zawodnikiem. Jakuba Łukowskiego pamiętamy przede wszystkim z doliczonego czasu gry i bramki na Bukowej – w strugach deszczu – dla Widzewa. A Maciej Rosołek – piłkarz, który w ostatnich dwóch latach obniżył nieco loty, ale to zawodnik z potencjałem, a GieKSa jest miejscem, w którym tacy gracze się odbudowują.

Przede wszystkim jednak to, co powinno nas napawać optymizmem to po prostu praca zespołu – praca sztabu szkoleniowego, który stworzył, wykreował ten zespół od zera. Praca metodyczna, konsekwentna i z pasją, co choćby było widać w serialu Canal Plus. Dlaczego więc miałoby być gorzej? Dobra praca zawsze się broni i – choć wiadomo, że to jest sport i wahania mogą być – to ten atut GieKSy jest ewenementem w ekstraklasie. Puszcza spadła, więc nie ma już Tomasza Tułacza, jako rekordzisty pod względem stażu. Teraz to Rafał Górak dzierży tę palmę pierwszeństwa i to z olbrzymią przewagą. Po nim najdłuższy stań ma Adrian Siemieniec, ale to jest tylko… 2023 rok. Reszta trenerów jest od 2024 lub później! Abstrahując od… wszystkiego, jest to dramat polskiej piłki i brak jakiejkolwiek ciągłości. Naprawdę więc doceniajmy to, że mamy zespół budowany przez lata, nawet jeśli po drodze wszyscy – piłkarze, trener, cały sztab szkoleniowy i kibice, musieli przetoczyć wielki, potężny, monstrualny głaz. Wszystkim się to opłaciło.

Katowiczanie postawili wysoko poprzeczkę w poprzednim sezonie. I teraz są dwie szkoły. Jedna mówi o tym, że musimy piąć się do góry, walczyć o wyższe miejsca i zdobyć większą liczbę punktów. Z drugiej strony, naprawdę ta postawa w ostatnich rozgrywkach była nad wyraz dobra, więc może być tak, że liczba punktów w tych nadchodzących – będzie mniejsza. Nie sposób przewidzieć, w którą stronę to pójdzie. Dlatego tak ważne jest wsparcie i ta cała otoczka, która była w poprzednim sezonie. Przecież to, co GieKSa zrobiła, punktując z marszu na nowym stadionie, to też było coś spektakularnego. Obawialiśmy się, że katowiczanie będą przez chwilę grać na Nowej Bukowej, jak na wyjeździe. A gdzie tam. Od razu był to ICH stadion. W aspekcie psychologicznym to, że od razu zaczęli wygrywać na nowym obiekcie, jest bardzo ważne, bo po prostu oni znają, my znamy i ten stadion zna smak zwycięstwa.

Nawet Kolejorz zna smak „zwycięstwa” na Nowej Bukowej, bo choć dość rozpaczliwie wywalczyli remis, to po meczu byli w takiej euforii, jakby wygrali, bo przecież przybliżyli się tym punktem do mistrzostwa.

Ostatnie chwile ligowego odpoczynku przed nami kibicami. A od przyszłej soboty się zacznie znów – co tydzień kibicowskie i piłkarskie święto, czyli GieKSa w ekstraklasie!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga