Siatkówka
Ostatni mecz siatkarzy GieKSy w 2017 roku
INDYKPOL AZS OLSZTYN – GKS KATOWICE 22 grudnia (piątek) godz. 18.00
{RZECZYWISTOŚĆ}
To już ostatni mecz naszych siatkarzy w bieżącym roku. Wielka szkoda, że w tak podłych nastrojach przystępujemy do tego starcia. Czy drużyna GieKSy da choć trochę radości swym kibicom, bezpośrednio przed świętami Bożego Narodzenia?
Wszyscy kibice naszego zespołu mieli nadzieję na przełamanie GieKSy w spotkaniu z Cuprum. Przebieg pierwszego seta dawał realną nadzieję, że tak się stanie. Niestety w następnych trzech wróciły demony z wcześniejszych spotkań, czyli problemy ze skończeniem pierwszej akcji oraz nadmierna ilość błędów własnych. W wygranej partii drużyna pokazała, że potrafi skutecznie zagrać, ale wciąż ewidentnie siatkarze nie potrafią się wygrzebać z tego dołka mentalnego. Trwa to już zdecydowanie za długo (sześć porażek z rzędu) i problem będzie narastał, a najbliższy rywal z Olsztyna łatwy do pokonania nie będzie. Jeśli chodzi o personalia, to trener Piotr Gruszka wypróbował już chyba wszystkie warianty ustawienia i wciąż bez spodziewanego efektu. Raczej zaczniemy ten mecz w tym samym wyjściowym składzie co w Szopienicach. Brakuje nam gracza o silnej osobowości i w formie, który poderwałby do walki resztę zespołu. A tak to liczymy na cud?
Olsztynianie również nie mogą być zadowoleni ze swojej gry oraz wyników. Bilans 7 wygranych przy 6 porażkach i zaledwie siódma lokata w tabeli, na ten okres rozgrywek, to na pewno nie może nikogo zadowolić w AZS-ie. Wyjściową szóstkę akademicy z Olsztyna mają bardzo solidną. Jest tam drugi najlepiej punktujący siatkarz ligi, czyli Jan Hadrava (251 punktów), drugi najlepiej przyjmujący ligi Robbert Andringa (59,53%) i dobrze punktujący Tomas Rousseaux, więcej niż solidny na środku siatki Daniel Pliński oraz główny „zawiadowca” tej ekipy, Paweł Woicki. Prawdziwym objawieniem całej PlusLigi jest za to młody środkowy, Jakub Kochanowski, który jest najlepiej blokującym zawodnikiem (aż 39 bloków), a także świetnie radzi sobie w ataku (aż 181 punktów). Jak więc widać AZS dysponuje sporym potencjałem, ale też jakoś nie może się to przełożyć na lepsze wyniki tego zespołu. Na pewno minusem naszych rywali jest słabsza ławka rezerwowych, a to może mieć decydujący wpływ podczas walki z pozostałymi drużynami o pierwszą szóstkę w tabeli.
Po ostatnich przegranych meczach trudno o optymizm, ale prawdziwy kibic zespołu, wciąż wierzy… i wierzy… i wierzy, że przyjdzie to przełamanie. Zakończenie tego roku siódmą porażką z rzędu, byłoby fatalnym podsumowaniem tego w sumie udanego roku w wykonaniu siatkarzy GKS-u. Czekamy więc na pozytywne wieści w piątek z Olsztyna.
Przewidywane wyjściowe szóstki:
GKS: Komenda, Butryn, Kohut, Kalembka, Quiroga, Sobański, Mariański (libero).
Olsztyn: Woicki, Hadrava, Pliński, Kochanowski, Andringa, Rousseaux, Żurek (libero).
{CO PISZĄ O MECZU NASI RYWALE?}
Czekamy…
indykpolazs.pl –
{HALA SPORTOWA}
Mecz odbędzie się w Hali Widowiskowo-Sportowej „Urania”, która może pomieścić ok. 2,5 tys. widzów. W poprzednim sezonie AZS Olsztyn miał bardzo dobry bilans meczów na własnym parkiecie, odnosząc 13 zwycięstw, przy tylko 3 porażkach. W obecnej kampanii olsztynianie „u siebie” osiągnęli następujące wyniki: z Espadonem 3:1, z BBTS-em 3:1, ze Skrą 3:2, z Jastrzębskim 3:0, z Treflem 2:3, z Cuprum 3:0, z Łuczniczką 3:2.
GKS jak wiadomo w zeszłym sezonie grał dobrze „na wyjazdach”, bilans był remisowy, po 8 zwycięstw i porażek. A w obecnym sezonie GieKSa na inaugurację pokonała Czarnych 3:1, potem przegrała z ONICO 1:3, następnie zwyciężyła Trefla Gdańsk 3:0, potem pokonała Espadon Szczecin 3:2 i BBTS Bielsko-Biała 3:1, a ostatnio przegrała ze Skrą 0:3 i z Jastrzębskim 1:3.
{HISTORIA}
Pierwsze spotkanie z AZS-em w PlusLidze odbyło się w hali w Olsztynie w dniu 8 października 2016 roku i zakończyło się wygraną gospodarzy 3:0 (25:18, 25:21, 25:12). Punkty zdobywali dla AZS-u: Zniszczoł 11, Hadrava 10, Włodarczyk 10, Pliński 9, Buchowski 7, Boswinkel 2. A dla GKS-u: Kapelus 14, Sobański 6, Butryn 5, Kalembka 4, Van Walle 4, Błoński 3, Pietraszko 3, Falaschi 2.
Rewanżowe spotkanie odbyło się w Szopienicach w dniu 8 stycznia 2017 roku i ponownie wygrali akademicy 0:3 (14:25, 20:25, 15:25). Punktowali wtedy dla GKS-u: Butryn 9, Kapelus 7, Van Walle 5, Kalembka 4, Pietraszko 4, Błoński 3, Krulicki 2, Sobański 2, Stelmach 1. A dla Olsztyna: Hadrava 10, Śliwka 10, Włodarczyk 10, Pliński 7, Zniszczoł 5, Woicki 2.
{STATYSTYKI W PLUSLIDZE} – {GKS – OLSZTYN}
[Bilans meczów] – 0:2
[Bilans punktów] – 0:6
[Bilans setów] – 0:6
[Bilans małych punktów] – 100:150
[Rozegrane mecze – 2] – GKS: 2- Krulicki, Butryn, Falaschi, Błoński, Kapelus, Kalembka, Pietraszko, Fijałek, Van Walle, Mariański, Sobański, Stańczak, 1- Stelmach,
Olsztyn: 2- Hadrava, Żurek, Pliński, Zniszczoł, Woicki, Włodarczyk, 1- Boswinkel, Makowski, Śliwka, Buchowski,
[Rozegrane sety – 6] – GKS: 6- Kapelus, Sobański, Stańczak, 5- Krulicki, Falaschi, Kalembka, 4- Butryn, Błoński, Fijałek, Van Walle, Mariański, 3- Pietraszko, 1- Stelmach,
Olsztyn: 6- Hadrava, Żurek, Pliński, Zniszczoł, Woicki, Włodarczyk, 3- Buchowski, Śliwka, 2- Boswinkel, Makowski,
[Czas trwania spotkań] – 65:72 = łącznie 137 minut
[Widzów] – 600:1500
[Punkty zdobyte z błędów przeciwnika] – GKS 22 – Olsztyn 57
[Ilość zdobytych punktów] – GKS 78 – Olsztyn 93
GKS – Kapelus 21, Butryn 14, Van Walle 9, Sobański 8, Kalembka 8, Pietraszko 7, Błoński 6, Falaschi 2, Krulicki 2, Stelmach 1,
Olsztyn – Hadrava 20, Włodarczyk 20, Zniszczoł 16, Pliński 16, Śliwka 10, Buchowski 7, Boswinkel 2, Woicki 2,
[Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki] – GKS 14 – Olsztyn 42
GKS – Kapelus 4, Butryn 3, Van Walle 2, Falaschi 1, Pietraszko 1, Sobański 1, Błoński 1, Kalembka 1,
Olsztyn – Zniszczoł 10, Pliński 10, Włodarczyk 9, Buchowski 4, Śliwka 4, Hadrava 4, Woicki 1,
[Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki] – GKS 64 – Olsztyn 51
GKS – Kapelus 17, Butryn 11, Sobański 7, Kalembka 7, Van Walle 7, Pietraszko 6, Błoński 5, Krulicki 2, Falaschi 1, Stelmach 1,
Olsztyn – Hadrava 16, Włodarczyk 11, Pliński 6, Zniszczoł 6, Śliwka 6, Buchowski 3, Boswinkel 2, Woicki 1,
[Bilans punktów zdobytych do straconych] – GKS 12 – Olsztyn 62
GKS – Kapelus 15, Van Walle 3, Butryn 3, Pietraszko 2, Falaschi 1, Stelmach 1, Błoński 0, Stańczak -1, Mariański -2, Fijałek -3, Krulicki -3, Sobański -4,
Olsztyn – Zniszczoł 15, Pliński 13, Hadrava 12, Włodarczyk 12, Śliwka 9, Boswinkel 2, Buchowski 1, Woicki -1, Żurek -1,
[Ilość zagrywek] – GKS 104 – Olsztyn 146
GKS – Kalembka 16, Kapelus 14, Butryn 12, Krulicki 11, Falaschi 10, Sobański 10, Błoński 8, Pietraszko 8, Van Walle 7, Fijałek 7, Stelmach 1,
Olsztyn – Hadrava 29, Włodarczyk 26, Pliński 26, Zniszczoł 22, Woicki 19, Buchowski 11, Śliwka 11, Boswinkel 2,
[Ilość błędów na zagrywce] – GKS 32 – Olsztyn 14
GKS – Kalembka 7, Sobański 5, Butryn 5, Krulicki 3, Pietraszko 3, Fijałek 2, Van Walle 2, Błoński 2, Kapelus 2, Falaschi 1,
Olsztyn – Włodarczyk 4, Hadrava 3, Buchowski 2, Pliński 2, Woicki 2, Śliwka 1,
[Ilość asów serwisowych] – GKS 4 – Olsztyn 6
GKS – Falaschi 1, Kapelus 1, Kalembka 1, Van Walle 1,
Olsztyn – Zniszczoł 3, Pliński 1, Włodarczyk 1, Hadrava 1,
[Ilość przyjęć] – GKS 132 – Olsztyn 72
GKS – Kapelus 44, Błoński 27, Sobański 23, Mariański 18, Stańczak 10, Stelmach 5, Kalembka 2, Pietraszko 2, Falaschi 1,
Olsztyn – Włodarczyk 27, Żurek 21, Śliwka 15, Buchowski 8, Woicki 1,
[Ilość błędów w przyjęciu] – GKS 6 – Olsztyn 4
GKS – Mariański 2, Sobański 2, Kapelus 1, Stańczak 1,
Olsztyn -Włodarczyk 1, Buchowski 1, Żurek 1, Woicki 1,
[Procent przyjęcia dokładnego] – GKS 45% – Olsztyn 45,5%
GKS – Błoński 51,5%, Pietraszko 50%, Sobański 47%, Kapelus 44%, Mariański 31,5%, Stelmach 20%, Stańczak 20%, Kalembka 0%, Falaschi 0%,
Olsztyn – Buchowski 50%, Żurek 47,5%, Włodarczyk 46,5%, Śliwka 40%, Woicki 0%,
[Procent przyjęcia perfekcyjnego] – GKS 22% – Olsztyn 21%
GKS – Sobański 31%, Kapelus 29,5%, Stańczak 20%, Błoński 12%, Mariański 9,5%, Falaschi 0%, Kalembka 0%, Pietraszko 0%, Stelmach 0%,
Olsztyn – Śliwka 27%, Buchowski 25%, Żurek 23%, Włodarczyk 14,5%, Woicki 0%,
[Ilość ataków] – GKS 172 – Olsztyn 140
GKS – Kapelus 40, Butryn 30, Van Walle 24, Błoński 22, Sobański 21, Kalembka 12, Pietraszko 10, Krulicki 9, Falaschi 2, Fijałek 1, Stelmach 1,
Olsztyn – Hadrava 35, Włodarczyk 35, Buchowski 20, Śliwka 20, Pliński 16, Zniszczoł 10, Boswinkel 2, Woicki 2,
[Ilość błędów w ataku] – GKS 15 – Olsztyn 6
GKS – Butryn 3, Błoński 3, Kapelus 2, Pietraszko 2, Sobański 2, Kalembka 1, Krulicki 1, Van Walle 1,
Olsztyn – Buchowski 2, Hadrava 2, Pliński 1, Włodarczyk 1,
[Ilość ataków zablokowanych] – GKS 13 – Olsztyn 7
GKS – Sobański 3, Butryn 3, Van Walle 3, Błoński 1, Krulicki 1, Kapelus 1, Fijałek 1,
Olsztyn – Hadrava 3, Włodarczyk 2, Zniszczoł 1, Buchowski 1,
[Ilość zdobytych punktów w ataku] – GKS 67 – Olsztyn 74
GKS – Kapelus 18, Butryn 12, Sobański 7, Kalembka 7, Van Walle 7, Błoński 6, Pietraszko 6, Krulicki 2, Falaschi 1, Stelmach 1,
Olsztyn – Hadrava 19, Włodarczyk 17, Śliwka 10, Pliński 9, Zniszczoł 8, Buchowski 7, Boswinkel 2, Woicki 2,
[Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków] – GKS 39% – Olsztyn 53%
GKS – Stelmach 100%, Pietraszko 60%, Kalembka 58,5%, Falaschi 50%, Kapelus 43,5%, Butryn 39%, Krulicki 33,5%, Sobański 32,5%, Van Walle 29%, Błoński 28%, Fijałek 0%,
Olsztyn – Boswinkel 100%, Woicki 100%, Zniszczoł 79%, Pliński 62,5%, Hadrava 54,5%, Śliwka 50%, Włodarczyk 48,5%, Buchowski 35%,
[Ilość bloków punktowych] – GKS 7 – Olsztyn 13
GKS – Butryn 2, Kapelus 2, Pietraszko 1, Sobański 1, Van Walle 1,
Olsztyn – Pliński 6, Zniszczoł 5, Włodarczyk 2,
[Ilość błędów własnych „innych”] – GKS 10 – Olsztyn 2
[MVP] – Olsztyn 2: Hadrava 1, Woicki 1.
Piłka nożna
Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl
Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.
Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.
Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.
Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.
Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.
Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.
Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.
Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂
Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.
Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.
Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.
Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉
Felietony
I co, niedowiarki?
Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.
Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić. Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.
O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.
Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.
Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.
Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.
Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.
Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.
Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.
W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?
Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.
Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.
Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.
Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.
Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.
Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.
O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!
Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.
Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.
GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.
Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.
A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.
Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.
Galeria Piłka nożna
Coraz bliżej… Narodowy
Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski.



Najnowsze komentarze